Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiktoria Urbańska
Wiktoria Urbańska , 18 years old

Wiktoria może nie przeżyć operacji, a jej stan ciągle się pogarsza... Pomóżmy w walce o zdrowie i życie!

Dzień narodzin mojej córeczki był najpiękniejszym dniem w moim życiu. Nigdy nie podejrzewałam, że można kogoś tak mocno pokochać – i to w ułamku sekundy. Niestety, Wiktorię poza wielką miłością przywitały na świecie też ogromne problemy ze zdrowiem… Wszystko zaczęło się, kiedy Wiktoria była jeszcze bardzo malutka. Miała zaledwie parę miesięcy, gdy dostrzegłam, że nie rozwija się tak, jak inne dzieci – nie siadała, nie była w stanie utrzymać butelki, patrzyła na mnie przeszywającym wzrokiem… Zaniepokojona rozpoczęłam wędrówkę po lekarzach... To właśnie wtedy usłyszałam diagnozę po raz pierwszy – czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce. Mój świat się zawalił. Choć od tego momentu minęło już wiele lat, które spędziłyśmy na leczeniu i rehabilitacji – Wiktoria nadal nie chodzi, nie siedzi ani nie mówi. Wymaga mojej całodobowej i całościowej opieki oraz pomocy. To ja każdego dnia muszę ją nosić, karmić, myć i przewijać. Mieszkamy na 4. piętrze bez windy – każde zniesienie i wniesienie córki po schodach jest ogromnym wysiłkiem. Na szczęście możemy liczyć na wsparcie asystenta osoby niepełnosprawnej – to nasz "Anioł Stróż", bez którego nie dałabym fizycznie rady sprostać opiece nad Wiktorią.  Codzienność mojej córki wypełniona jest wielogodzinną rehabilitacją, wizytami u lekarzy oraz komunikacją obrazkową. Staram się otoczyć Wiktorię najlepszą opieką, jaką tylko jestem w stanie – dzięki mojej walce ma zapewnioną rehabilitację. Niestety, córka niedługo kończy 18 lat i w świetle prawa nie będzie już dzieckiem – wtedy przestanie jej przysługiwać dotychczasowa terapia. Jej niepełnosprawność niestety nie zniknie magicznie wraz z ukończeniem 18 lat. Niezbędna będzie prywatna rehabilitacja, której koszt jest jednak ogromny i przekracza moje możliwości – ze względu na całodobową opiekę nad córką nie mogę pracować zarobkowo.  Mimo licznych trudności i potężnego bólu, który towarzyszy jej każdego dnia ze względu na ogromną skoliozę, moja córka walczy – chce żyć! Udowadnia to codziennie, obdarowując wszystkich swoim wspaniałym uśmiechem i radością w oczkach.  Skolioza jest naszym największym przeciwnikiem, czeka nas operacja kręgosłupa, którą odwlekam w czasie, jak tylko mogę. Mam świadomość, że stan zdrowia córki jest na tyle ciężki, że może nie przeżyć tak rozległej, trwającej wiele godzin operacji. Nie mogę znieść choćby myśli, że dzień operacji mógłby być dla nas tym ostatnim. Wiktoria musi być systematycznie rehabilitowana, aby spowolnić postępującą deformację kręgosłupa.  Nie ma na świecie nic gorszego niż patrzenie matki na cierpienie własnego dziecka. Mam świadomość, że moja córka nigdy nie będzie zdrowa, ale chcemy cieszyć się swoją obecnością jak najdłużej, kochamy się, a ja nie wyobrażam sobie życia bez mojej ukochanej córki.  Badania, rehabilitacja i leczenie wymagają ogromnych nakładów finansowych, którym nie jestem w stanie sama sprostać. Jest mi bardzo ciężko prosić o pomoc, jednak tylko dzięki Waszemu wsparciu moja jedyna córka zyska więcej czasu, zyska szansę na dalsze życie – które tak kocha! Potrzebujemy Waszej pomocy – tylko wtedy się uda! Wierzę, że jest wielu ludzi, którzy swoją dobrocią mogą odmienić życie mojej córeczki Wiktorii, którą tak dotkliwie doświadczył los. Z całego serca dziękuję za każdą złotówkę wsparcia. Mama Wiktorii, Andżelina

39 405,00 zł ( 37.04% )
Still needed: 66 978,00 zł
Nikodem Ciężki
14 days left
Nikodem Ciężki , 5 years old

Choroba nie odpuści... Pomóżmy Nikosiowi nie bać się jutra!

Dziś już wiemy, że konsekwencje wcześniactwa nasz synek może odczuwać bardzo długo. Prawdopodobnie do końca swojego życia. Zbyt wczesne przyjście na świat pozostawiło ogromny ślad, ale musimy każdego dnia wierzyć i walczyć o lepszą przyszłość...  Nikoś urodził się w 32 tygodniu ciąży. Ma zdiagnozowane dziecięce porażenie mózgowe, zaburzenia motoryki, problemy z napięciem mięśniowym. Nikoś, mimo że ma już trzy latka nie siedzi samodzielnie, nie chodzi. Wiele podstawowych umiejętności, które powinien już dawno posiadać oraz takich, które mogłyby ułatwić mu życie, niestety nadal nie są nawet w jego zasięgu. Konieczna jest rehabilitacja, której koszty przewyższają nasze możliwości. Rezygnujemy z wielu spraw na co dzień na rzecz małego wojownika, ale to nadal za mało! Dla Nikosia musimy walczyć, dla niego się starać. Synek może już zawsze potrzebować naszego wsparcie, jednak nas kiedyś zabraknie, a wtedy Nikoś musi być jak najbardziej samodzielny. Z myślą o jego przyszłości chcemy prosić Was o pomoc. Każda złotówka pozwoli nam zawalczyć o dobre dni dla Nikodema. Adriana i Andrzej, rodzice

36 094 zł
Svitlana Polszykowa
Urgent!
Svitlana Polszykowa , 45 years old

Rak chce odebrać mamie życie❗️RATUNKU❗️

Kiedy po wybuchu wojny trafiłam do Polski, wydawało mi się, że wreszcie mogę czuć się bezpiecznie. Niestety, wkrótce okazało się, że czyha na mnie nowe niebezpieczeństwo... W moim ciele rozwija się rak piersi! Uciekłam z kraju w obawie przed utratą życia. Wiedziałam, że sytuacja jest tragiczna. Musiałam ratować siebie i moje wspaniałe dzieci. Bardzo je kocham i nie wyobrażam sobie, że mogłoby coś im się stać. Do niedawna pracowałam w przedszkolu, gdzie uczyłam maluchy tańca. Życie wreszcie się układało. Sytuacja niespodziewanie się zmieniła. Pewnego dnia wyczułam coś w piersi. Zmiana była podłużna. Przypominała pod skórą maleńki pasek. Byłam pewna, że to zwykłe otarcie, które za moment zniknie. Niestety, sytuacja nie ulegała poprawie. Wreszcie postanowiłam zgłosić się do ginekologa. Po badaniu piersi lekarz od razu skierował mnie na onkologię. Diagnoza okazała się okrutna... Nowotwór złośliwy piersi! W głowie kłębiły się najróżniejsze myśli... Ile mi pozostało? Jak będzie wyglądało moje życie? Czy umrę? Lekarze zalecili chemioterapię. Jej pierwszy cykl był wyczerpujący. Byłam blada i słaba. Myśl, że przede mną kolejne cztery, napawa mnie lękiem i smutkiem. Po chemii czeka mnie operacja usunięcia guza z piersi oraz radioterapia. Dodatkowo, specjaliści zastanawiają się, czy choroba ma podłoże genetyczne. Jeśli tak, oprócz operacji piersi trzeba będzie usunąć jajniki. Każdego dnia płaczę, zastanawiając się, ile jeszcze wytrzymam... Leczenie i rehabilitacja kosztują fortunę. Jestem w niezwykle trudnej sytuacji finansowej. Choroba pochłania masę pieniędzy, a na moim utrzymaniu mam jeszcze dziesięcioletniego synka. Codziennie zasypiam, zastanawiając się, co będzie, jeśli mnie zabraknie. Muszę walczyć o życie dla moich dzieci! Jeśli zechcecie pomóc mi w tej trudnej drodze, będę niezwykle wdzięczna. Nie będzie łatwo, ale nie mogę się poddać. Chcę jak najdłużej być w życiu moich synów. To mój matczyny obowiązek. Nie pozwól mi umrzeć! Pomóż! Svitlana

2 437 zł
Arkadiusz Wróbel
Arkadiusz Wróbel , 30 years old

Trwa walka o powrót do sprawności! Z Twoją pomocą Arek szybciej odzyska zdrowie!

Mój brat, Arek, w 2020 roku zachorował na cukrzycę typu 1. Choroba od samego początku go nie oszczędzała. Mimo zastrzyków z insuliny cukier podnosił się i spadał, czasami kilka razy dziennie. Jednak nie tak, jak 22 sierpnia 2023 roku...  Tego dnia mój brat wpadł w hipoglikemię. Poziom jego cukru we krwi wynosił jedynie 14 jednostek. Mimo udzielanej mu pierwszej pomocy czynności życiowe ustały na przeraźliwie długą chwilę! W wyniku tej tragedii doszło do trwałego uszkodzenia mózgu. Arek w stanie krytycznym przez prawie miesiąc leżał w śpiączce farmakologicznej. Oddychały za niego maszyny na oddziale intensywnej terapii. Lekarze nie dawali żadnych szans, że Arek kiedykolwiek otworzy oczy. Cudem był fakt, że on żyje. Jednak udało się! Mój brat wybudził się ze śpiączki, by rozpocząć dalszą walkę. Tym razem o powrót do sprawności. Arek jako 10-latek wyprowadził się z naszą mamą do Niemiec. Tam uczył się, pracował i tam, w domu opieki, ma zapewnioną specjalistyczną pomoc. Niestety, jego stan nadal nie pozwala mu wrócić do domu. Brat nie potrafi samodzielnie przełykać, dlatego ciągle potrzebuje tracheostomii. Jest pojony kroplówkami i karmiony dojelitowo. Rzadko się widujemy i widzę, jak bardzo doskwiera mu samotność. Nasza mama odeszła 6 lat temu… Niestety, Arek pozostał bez najmniejszego źródła utrzymania, a rachunki za jego zdrowie się piętrzą… Robię co w mojej mocy, by pomóc mu wrócić do zdrowia, jednak koszty lekarstw i tak potrzebnej rehabilitacji są poza moimi możliwościami. Chciałabym częściej widywać brata i w związku z tym przenieść go do ośrodka rehabilitacyjnego bliżej granicy z naszym krajem. To także wiąże się z dodatkową opłatą za transport medyczny. Brat bardzo powoli odzyskuje sprawność. Stara się porozumiewać za pomocą ruchów oczu. Reaguje na bodźce i dźwięki i delikatnie porusza kończynami. Niestety, obecnie ma rehabilitację 2 razy w tygodniu przed jedyne 20 minut. To zdecydowanie za mało, by liczyć na kolejne efekty. Dlatego z serca proszę Was o pomoc, by zapewnić Arusiowi miejsce w specjalistycznym ośrodku w Dreźnie oraz dodatkową rehabilitację. Nie mogę znieść myśli, że mój brat już do końca życia będzie leżał w łóżku, z daleka od bliskich. Dziękuję za każdy gest dobroci. Kamila, siostra

567 zł
Natalka Jędrzejczak
Natalka Jędrzejczak , 9 years old

My muscles are dying! Help me stay alive!

Thank you for your donations to my daughter's previous fundraiser. Unfortunately, we failed to raise the required amount on time, and Natalka didn't undergo gene therapy. Now it's too late to start the treatment because of her age and weight. She missed the chance forever, and my heart shattered into a million pieces.  Here's our story: Natalka suffers from type 1 SMA - spinal muscular atrophy, a deadly and ruthless disease that wants to take away our beloved child.  There were no warning signs of the drama. When Natalka was born, she received an Apgar score of 10. I was convinced she was perfectly healthy! Unfortunately, as it turned out later, she wasn’t.  When Natalia was five months old, her every attempt to sit ended in disaster. She became weak and could barely hold her head up. She also didn't roll from tummy to back. I was worried, so I took her to the specialists, who told me I was overly sensitive. On the day Natalia turned one year old, the doctors diagnosed her with type 1 SMA! I knew nothing about that disease, though. I thought it was curable! I was wrong. It was deadly. Spinal muscular atrophy is a cruel genetic disorder that takes away the muscle strength in arms and legs. Within several months, a child loses the ability to breathe independently and must be put on a ventilator to survive.  It is heartbreaking to see your child unable to breathe on his own. It makes you feel like there's no hope left. The diagnosis came as a shock to me. I cried so many nights! My baby girl couldn't even hold her head up or reach to grab a snack.  I experienced situations no parent would wish to end up in.  SMA almost took away my daughter. Sometimes, I didn't know whether my baby girl would wake up the next day. Those were the worst moments of my life. Pneumonia caused breathing difficulties and made her weak. I couldn't do anything. I just watched her fight for life. She was in a critical condition. Although the doctors saved her, her health was still in danger.  Since my daughter might not survive another infection, I make sure she has a proper diet and a strong immune system. A child with SMA loses muscles each day, and even contracting the mildest infection or choking on something can be deadly. Natalka dreams of being able to walk like other children and help her mom, lift a glass of water - and stay alive.  Many times, I stood by her crib in fear of her life. I dreamed of the moment when the doctors removed all the cannulas and tubes from her body, and I would finally take her in my arms.  Currently, Natalka is administered the drug that slows down the progress of the disease. However, she still cannot sit or roll from tummy to back. She uses a wheelchair, and her scoliosis is progressing. Caring for her resembles caring for a newborn who must be changed, washed, and dressed.  I also have a son with disabilities (congenital disorders and nervous system disorders). Fabian cannot read or write. It makes our situation even more difficult. It gets worse every day. Sometimes, I wonder what will happen to my children when I'm gone. Who will take care of them? The options that come to my mind make me go weak at the knees.  This is why I am doing my best to provide my daughter with at least a minimum of physical therapy so that she can become independent in the future.  The annual cost of Natalia's rehabilitation is terrifying - it's a whopping amount of 140,000 zlotys! She should also attend at least three rehabilitation camps a year. She requires a special diet and medical and orthopedic equipment, which I cannot afford. Although I need physical therapy myself, my children need it even more. Their health and future are more important!  As a mother, I am begging you to stay with us. Please save my child and help me slow down the progress of the terrible disease. Every donation offers Natalia a chance for a better future!  Mom

70 374,00 zł ( 30.06% )
Still needed: 163 701,00 zł
Mikołaj Nawrocki
Mikołaj Nawrocki , 2 years old

‚‚Urodziłam bliźniaki. Mikuś musiał walczyć o życie..." Proszę, pomóż nam❗️

Jesteśmy rodzicami Mikołaja oraz Basi. Są to nasze upragnione, długo wyczekiwane dzieci. Niestety od samego początku towarzyszył nam strach i lęk. Dzieci urodziły się jako skrajne wcześniaki poprzez cesarskie cięcie w dniu 10.09.2022 r. Tego dnia, po chwili radości, przeżyliśmy koszmar! Nasz malutki synek, ważący zaledwie 1300 g musiał być reanimowany na bloku operacyjnym, następnie zaintubowany i szybko przewieziony do innego szpitala. W 7 godzinie życia Mikuś otrzymał 2 punkty w skali Apgar. Cierpiał na anurię, a narastające obrzęki sprawiły, że w 4 dobie życia u naszego synka konieczna była dializa otrzewnowa, którą stosowano przez kolejne 3 dni. Tego dnia nastąpił krwotok do obu komór mózgu! To był KOSZMAR! Dopiero w 2 tygodniu życia Mikołaja masywne krwotoki z płuc ustąpiły, a w 26 dniu życia nareszcie został rozintubowany. Niestety wtedy pojawiły się kolejne trudności... Żyliśmy w wielkim stresie i niedowierzaniu, z jednej strony córeczka potrzebowała naszej opieki i uwagi, z drugiej synek walczył o życie!  Pierwszy raz kiedy mogliśmy Mikusia wreszcie wziąć na ręce, był momentem ogromnego wzruszenia. Nasz synek mógł wreszcie poczuć, że dotyk nie musi się wiązać z bólem, że kiedy przytulają kochające ramiona, to jest się bezpieczny. Przez pierwsze pół roku swojego życia otaczały go szpitalne mury, aparatury medyczne oraz lekarze — nie tak sobie to wyobrażaliśmy. Od samego początku nasze dzieci były rozdzielone. Basia mogła opuścić szpital dużo wcześniej. Teraz po powrocie Mikołaja do domu nawet nie mogą leżeć blisko siebie. Mikołaj ma skrajnie obniżoną odporność, na dodatek jest nosicielem enterokoków i stanowi zagrożenie dla siostry. W czerwcu 2023 roku szczegółowe badania uwidoczniły zespół Westa, liczne zmiany poniedotlenieniowe oraz pokrwotoczne z zanikiem mózgu, pnia mózgu i móżdżku, przestrzenie przymózgowe z przewlekłymi krwiakami. Mimo ukończenia 12 miesiąca życia Mikusia rozwojowo kwalifikowano na pierwszy miesiąc. Na ciele ma widoczne liczne blizny po nakłuciach i zabiegach operacyjnych. Na szczęście pod koniec pobytu w szpitalu zaobserwowano poprawę, związaną z wyeliminowaniem ataków padaczki, nasz synek zaczął uśmiechać się do nas oraz kieruje rączki w stronę zabawek. Zakończenie antybiotykoterapii pozwoliło na powrót do domu po tak długotrwałej nieobecności — był to bardzo trudny czas dla Mikołaja. Musiał na nowo poznać otoczenie domowe oraz przyzwyczaić się do obecności swojej siostry. Po kilku dniach dobry stan zdrowia uległ pogorszeniu, konieczna była pilna konsultacja lekarska. Każdy dzień przynosi chwile niepewności oraz obawy przed wystąpieniem kolejnych komplikacji zdrowotnych. Mikołaj z uwagi na swój stan zdrowia wymaga specjalistycznej opieki rehabilitacyjnej oraz medycznej. Dążymy do tego, by miał jak najwięcej spotkań z rehabilitantami w granicy możliwości naszego dziecka. Niestety ciągłe zabiegi, wyjazdy do specjalistów, czy szpitali pociągają za sobą ogromne koszty. Wszystkie swoje siły oraz finanse skupiamy na naszych dzieciach. Wierzymy, że każda kolejna rehabilitacja, przybliży nasze dzieci do odzyskania wymarzonej sprawności. Marzymy, aby Mikołaj mógł wieść możliwie jak najbardziej normalne życie. Liczymy się z tym, że bez naszej opieki, ciągłej rehabilitacji tego nie osiągnie. Każdy jego malutki sukces, jak poruszanie rączkami, chwycenie malutkiej grzechotki wlewa w nasze serca nadzieję, na lepsze jutro. Proszę, pomóż nam o niego walczyć!  Rodzice

63 409 zł
Tadek Kamiński
Tadek Kamiński , 5 years old

Skutki wcześniactwa i sepsy zostały z naszym synkiem do dzisiaj! POMOCY❗️

Życie naszego dziecka jest walką, a przyszłość niepewna... Prosimy, pomóżcie nam zrobić wszystko, by dać Tadeuszkowi szansę! Dziękujemy za Waszą dotychczasowa pomoc. Niestety przed nami nadal stoi wiele wyzwań… Nasza historia:  Nasz mały synek urodził się zbyt szybko. Nikt się tego nie spodziewał, nie planował... Był dopiero 30. tydzień ciąży. Nie to jednak było najgorsze... Okazało się, że nasz synek urodził się z ogólnym zakażeniem organizmu – sepsą!  Przez wrodzoną infekcję synek mierzył się z mnóstwem komplikacji – zaburzone funkcjonowanie nerek, płuc, wątroby, retinopatia wcześniacza, wylewy IV stopnia do mózgu... Na domiar złego u Tadzia zdiagnozowano lekooporną padaczkę (Zespół Westa), z którą zmaga się każdego dnia... Tadzio nie siedzi samodzielnie, nie chodzi i nie widzi. Jest dzieckiem, które nieustannie potrzebuje naszej opieki. Narodziny synka wywróciły nasze życie do góry nogami. Byliśmy gotowi na dziecko, bardzo pragnęliśmy drugiego synka. Nikt jednak nie jest przygotowany na narodziny tak chorego... Wcześniej bardzo lubiliśmy wszelkie wyprawy w góry, wypady choćby do parku miejskiego. Tadzio nie toleruje wózka, nie jest w stanie w nim wytrzymać. Przez to spacerowanie czy wszystkie nasze przyzwyczajenia związane z wycieczkami zostały ograniczone do kilku metrów wokół domu... Synek jest pod stałą opieką lekarzy z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, gdzie przeszedł operację wstawienia sztucznej przetoki (cierpi na wodogłowie). Cyklicznie otrzymuje immunoglobuliny, które podnoszą jego odporność i poprawiają jego funkcjonowanie. Czekamy teraz na podanie botuliny, która zlikwiduje bardzo silne napięcia mięśniowe. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Ceny szaleją, drożeje wszystko, tak samo jak koszty rehabilitacji, dojazdów do specjalistów. Koszty opieki nad chorym dzieckiem to studnia bez dna, a przecież Tadeusz bez tego wszystkiego nie ma nawet najmniejszych szans... Bardzo prosimy o wsparcie dla naszego synka. Obecnie priorytetem jest roczna rehabilitacja oraz zakup specjalistycznego fotelika. To wszystko przekracza nasze możliwości. Za każde wsparcie będziemy bardzo wdzięczni. Rodzice

11 069 zł
Eliasz Artomonow
Eliasz Artomonow , 8 years old

Guz mózgu❗️Lekarze wysyłali nas do hospicjum, jednak my się nie poddaliśmy... Razem dla Eliaszka!

Nasz ukochany synek już jako maleńkie dziecko musiał walczyć o życie. Gdy Eliaszek miał zaledwie 2 latka, zdiagnozowano u niego guza mózgu! Rozpoczął się wyścig z czasem, a lekarze podjęli natychmiastową decyzję o operacji... To miała być zwykła procedura, guz był malutki i nie wydawał się śmiertelnie niebezpieczny. Niestety, operacje na mózgu obarczone są ogromnym ryzykiem... W jej trakcie doszło do uszkodzenia pnia mózgu synka! Nasz kochany Eliaszek, którego wcześniej było pełno i którego śmiech wypełniał cały dom, zapadł w śpiączkę... Każdego dnia staliśmy przy szpitalnym łóżeczku, gładziliśmy włoski naszego dziecka i modliliśmy się, żeby się obudził... Nie mogliśmy uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę i że nasz synek już nie wróci. Dla nas świat po prostu się zatrzymał.  Po dwóch miesiącach, które dziś są dla nas jak czarna dziura w pamięci, pełnych niepewności i lęku o każdy kolejny dzień, stał się cud! Eliasz się obudził! Nie dane nam było jednak zbyt długo się cieszyć z dobrych wieści. Synek odzyskał świadomość, jednak stracił całkowicie panowanie nad ciałem... Leżał bez ruchu, z zamkniętymi oczami – jakby spał, taki malutki i bezbronny. Nie patrzył na nas, nie wydawał dźwięku... Wiedzieliśmy, że nas słyszy, jednak nie mogliśmy nic zrobić, by mu pomóc. Cały czas myśleliśmy o tym, jak bardzo musi być przerażony, nic nie widząc i nie mogąc się poruszyć... Stan Eliasza był naprawdę zły... Po wielu godzinach rehabilitacji udało się nauczyć synka otwierać jedno oczko. Usłyszeliśmy, że nic już więcej nie da się zrobić i powinniśmy zostawić go w hospicjum. Poczuliśmy ogromną wściekłość, nie mogliśmy przecież opuścić naszego ukochanego dziecka! Jak moglibyśmy go porzucić w takim stanie? Jako rodzice wiedzieliśmy, że będziemy walczyć o Eliasza do samego końca. Niepełnosprawność nie ma przecież wpływu na miłość! Szukając ratunku dla syna, poruszyliśmy niebo i ziemię. Czuliśmy w sercach, że życie naszego dziecka nie może się tak skończyć! Nie umiemy wytłumaczyć jak, ale wiedzieliśmy, że nasze dziecko do nas wróci. Znaleźliśmy centrum rehabilitacyjne w Hiszpanii, które zgodziło się pomóc Eliaszowi w powrocie do zdrowia. Spędził w nim ostatnie 5 lat... Lekarze już na samym początku wyjaśnili nam, że droga będzie bardzo długa i kręta, a synek będzie musiał uczyć się wszystkiego od nowa i odbudować sieci neuronowe. Każdy dzień stał się walką, widzimy jednak, że jesteśmy w stanie ją wygrać. Eliasz jest bardzo dzielny i wciąż pojawiają się nowe postępy. Eliasz poruszył nóżką — zwycięstwo. Pije z kubka — zwycięstwo. Uśmiechnął się — zwycięstwo.  Mimo że nie dawano mu jakichkolwiek szans na poprawę – żyje i każdego dnia rozwija się, choć inaczej niż jego rówieśnicy. W tym nowym życiu także doświadcza świata – codziennie  towarzyszą mu dźwięki, ruchy, smaki, emocje i nasze ciepłe objęcia. Eliasz wie, że zawsze jesteśmy obok. To już nie jest ta ciemność, w której pozostawili go lekarze po operacji. On czuje, kocha, smuci się, cieszy, cierpi. On jest! Mamy nadzieję, że czas i ciężka praca przyniosą kolejne postępy, a Eliasz zacznie mówić i chodzić. Do tego jednak potrzebne jest kontynuowanie rehabilitacji. Niestety, jest ona bardzo kosztowna… Prosimy, wesprzyjcie naszego synka w walce o lepsze jutro. Choć wiele osób, w tym lekarzy, położyło na nim krzyżyk, my będziemy walczyć, póki tli się w nim iskra życia! Każdy gest wsparcia to dla nas świadectwo, że w walce o to najcenniejszą wartość, jaką jest życie, nie jesteśmy sami... Rodzice Eliaszka - Irena i Włodzimierz

28 065,00 zł ( 7.07% )
Still needed: 368 441,00 zł
Igor Dobrowolski
Igor Dobrowolski , 3 years old

Dramatyczna walka o zdrowie Igorka❗️Pomocy❗️

Potrzebujemy Waszej pomocy! Igor urodził się 29 września 2020 roku. Miał to być najpiękniejszy dzień w moim życiu, tymczasem zaczęła się walka o życie, zdrowie i sprawność mojego synka. Przyszedł na świat z wirusem Cytomegalii (CMV), który jeszcze w brzuszku zaczął siać spustoszenie w organizmie mojego maluszka.  Poród spowodował kolejne komplikacje, przez co Igor ma dziecięce porażenie mózgowe w wyniku niedotlenienia. Poród trwał 17 godzin! Igor kilka dni po porodzie został przetransportowany do szpitala CZD (Centrum Zdrowia Dziecka) w Warszawie, ponieważ u nas nie było możliwości leczenia. Igor w wyniku zakażenia wirusem CMV ma mnóstwo zwapnień w główce, które spowodowały wzmożone napięcie mięśniowe, padaczkę, wodogłowie, małogłowie, niedosłuch, nadwzroczność, żółtaczkę i cholestazę. Cały czas jesteśmy pod opieką specjalistów: neurologa, ortopedy, okulisty, laryngologa.  Na ten moment Igor samodzielnie siedzi, ale w nóżkach ma już przykurcze. Nadal jest potrzebna intensywna rehabilitacja, której koszt to około 2000 zł miesięcznie, oraz zakup ortez, bez których nie ma szans, by Igi kiedykolwiek stanął na nogi.  Do tego synek nie mówi, nie widzi, bardzo mało rozumie i nie umie gryźć, więc jest karmiony mlekiem i "papkami". Prosimy każdą dobrą duszę o pomoc w kontynuacji leczenia i dążeniu do sprawności oraz zakupie niezbędnego sprzętu.  Dziękujemy za każdą złotówkę!  Adriana, mama Igorka

28 471,00 zł ( 53.52% )
Still needed: 24 721,00 zł