Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dariusz Chruścicki
Urgent!
Dariusz Chruścicki , 51 years old

Darka zaatakował NOWOTWÓR❗️Śmiercionośna choroba nie odpuszcza❗️POMÓŻ❗️

Choroba Darka spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Wiedzieliśmy, że mąż jest w grupie ryzyka, jednak nawet w najgorszych snach nie przypuszczaliśmy, że ciemne chmury nadejdą akurat nad naszą rodzinę. Diagnoza zabrzmiała jak wyrok śmierci. Dziś nie mogę zrobić nic, tylko błagać o pomoc!  W marcu 2022 roku mąż zaczął się skarżyć na uporczywy ból brzucha. Był tak silny, że mój ukochany nie był w stanie usiedzieć na miejscu. Wiedziałam, że dzieje się coś poważnego. Darek niezwłocznie udał się do lekarza, który skierował go na kolonoskopię. Badanie jednak trzeba było przerwać, przez ogromnego guza! Wyznaczono kolejny termin, na którym badanie zostało przeprowadzone już w kompletnym znieczuleniu. Została wykonana także biopsja. Gdy otrzymaliśmy wyniki, poczuliśmy, jak życie wali nam się na głowę... Nowotwór jelita grubego IV stopnia z przerzutami do wątroby! Błagałam, aby obudzić się z tego koszmaru! Niestety, to nie był koniec złych wieści… Lekarze poinformowali nas, że guz jest zbyt duży, aby go usunąć. Operacja mogłaby wyłącznie pogorszyć stan zdrowia męża. Jedyną możliwością było rozpoczęcie chemioterapii paliatywnej, wyłonienie stomii i wspomaganie Darka równolegle suplementami… Tak trwamy do dziś. Nowotwór wykańcza organizm męża, a my walczymy o jego każdy dzień.  Darek jest tatą czwórki dzieci, wspaniałym mężem, dobrym człowiekiem. Nie rozumiem, dlaczego akurat jego musiał dopaść tak okrutny przeciwnik. Nasza sytuacja jest ciężka, kosztów cały czas przybywa, a ja czasem muszę wybierać czy wykupić receptę, czy wykonać opłaty. Do tego badania krwi męża w ostatnim czasie uległy pogorszeniu i jeśli nie będzie lepiej, nie otrzyma kolejnego podania chemii… Bardzo się boję. Patrzę na nasze dzieci, które nie wiedzą jak bardzo ich tatuś jest chory i łzy napływają mi do oczu. Ale póki serce Darka bije, będę walczyć! Niestety bez Waszego wsparcia nie dam rady. Dlatego dziś, z wszystkich sił błagam o pomoc! Pomóżcie nam stoczyć tę najcięższą walkę! Każda złotówka ma znaczenie.  Hania, żona Darka 

33 939,00 zł ( 53.17% )
Still needed: 29 891,00 zł
Maksymilian Wolski
Maksymilian Wolski , 10 years old

Podaruj Maksiowi szansę na samodzielność❗️

Maks urodził się o 12 tygodni za wcześnie... Przyszedł na świat w 28 tygodniu ciąży, ważył tylko 1250 gramów, zaraz po porodzie stoczył walkę o życie... Ja mogłam się temu tylko bezsilnie przyglądać. Teraz Maks jest już dużym chłopcem, a mi powoli brakuje już siły. W wyniku komplikacji okołoporodowych i spowodowanego nimi niedotlenienia Maks cierpi na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Synek urodził się również z wrodzoną wadą nerek i bardzo dużą wadą wzroku. Całe życie Maksia to wizyty u lekarzy, badania, to też wiele bardzo wyczerpujących godzin rehabilitacji...  A tak wiele jeszcze przed nami... W rok od operacji, która nie odbyłaby się bez Waszego wsparcia, podwoił swoją wagę. Przez co mi jako mamie coraz ciężej go wnosić, zwłaszcza po schodach. Poprzednia jesień i zima były ostatnimi, gdy dałam radę go znieść po schodach. Dlatego schodołaz jest nam tak bardzo potrzebny. To teraz jedyny sposób, by ułatwić nam wyjścia z domu. Dzieci w wieku mojego synka swobodnie biegają, a my marzymy, by choć przez chwile postać, zrobić jeden krok. Takie urządzenie to ogromna pomoc w rehabilitacji, a przecież rehabilitacja to całe życie Maksia... Wciąż wierzymy, że Maksiu stanie na nóżkach, ale póki co jego życie w większej mierze toczy się na wózku inwalidzkim. Chcemy zapewnić mu minimum samodzielności, dlatego znów zbieramy na sprzęt rehabilitacyjny, który zapewni minimum samodzielności.  Proszę, pomóż nam! Mama Maksia, Patrycja

1 153,00 zł ( 6.26% )
Still needed: 17 252,00 zł
Nicoletta Szewczyk
Nicoletta Szewczyk , 13 years old

Nicoletta walczy z bardzo rzadką chorobą metaboliczną! Pomocy!

I will never accept how fate hurt my child. I will never accept that my daughter is suffering so horribly! When I see, how she is suffering, with what pain she struggles each day, my heart breaks into a million pieces. I want the best for her, if I could I would give her whole heaven. I am begging you for help! Nicoletta was born too early, and that’s the consequences we are struggling with every day. Little daughter was born terribly weak, but bigger problems were yet to come. She was born with very rare metabolic disease. Her body is poisoning itself! She is trying to fight it, and as a result my daughter suffers from psycho-intellectual disorders, and the spasticity of the limbs deprives her of the chance to move independently.  Unfortunately, despite Nicoletta’s intensive rehabilitation, she needs surgery. My Daughter condition is getting worse and I do not have the resources to pay for necessary treatment. Time flies too fast and it works to her disadvantage…Now that my daughter has gotten a chance, I fight as hard as I can, even though I lack the strength. The doctors said directly - Nicoletta’s operation must take place on July 25. Otherwise, the changes will be so bad that there will be no way back and the chances of a functioning future will simply disappear. With my imagination, I can see Nicoletta running around the park with her friends, riding a bike, walking…I know that she will not run a marathon or go on a long mountain trip. However, I am convinced that if the operation does not take place, we will take away any chances for a more normal life that before. Please help me. Help me fight for my daughter. Help me raise funds for surgery. Give my baby an easier and more colorful future. Without your support, I know that what we dream about will not come true. Anna, Mother   

13 226,00 zł ( 37.67% )
Still needed: 21 881,00 zł
Stanisław Pecka
Stanisław Pecka , 23 months old

Ratujemy oczka Stasia – Pomożesz❓

Nasz Stasiu urodził się w październiku 2022 roku. Jego poważne problemy rozpoczęły się gdy chłopczyk skończył pół roku. To wtedy rozpoczęła się nasza długa ścieżka diagnostyczna. Przeszliśmy przez gabinety licznych specjalistów, gdzie lekarze podejrzewali u Stasia nowotwór. Podczas jednego z pobytów usłyszeliśmy potwierdzenie diagnozy odwarstwienia siatkówki. Sprawa była bardzo rzadka i poważna. Zdecydowaliśmy, że polecimy skonsultować wyniki Stasia do Filadelfii, do jednego z najlepszych szpitali okulistycznych na świecie. Staś już miał trafić na stół operacyjny, jednakże ponownie okazało się, że rozpoznanie nie było trafne. Przeszliśmy naprawdę wiele, powoli tracąc nadzieję, że trafimy na odpowiednich lekarzy… Ostatecznie stwierdzono rzadką chorobę – młodzieńcze rozwarstwienie siatkówki w postaci niemowlęcej. Nasz synek nie widzi na lewe oko, w prawym na obecną chwilę nie jesteśmy w stanie zbadać ostrości.  Rozwarstwienie siatkówki jest schorzeniem nieoperacyjnym.  Jedyną nadzieją jest rehabilitacja oraz nauka funkcjonowania z tą poważną dysfunkcją. Nie pozostaje nam nic innego jak wierzyć w rozwój medycyny i wynalezienie terapii genowej, ale obecnie musimy ciężko pracować, aby dać Stasiowi szansę na dobre życie. Uczęszczamy regularnie na zajęcia WWR, jeździmy do najlepszych specjalistów na terapię wzroku, wizyty u tyflopedagogów, ortoptoptystów i częste kontrole okulistyczne. Każdego dnia boimy się o jego przyszłość… Choroba Stasia może prowadzić do odwarstwienia siatkówki, a nawet do całkowitej utraty wzroku. Niestety obawiamy się przy tym najgorszego – że choroba Stasia postępuje. Po raz kolejny czekamy, aż doktor w Filadelfii wyznaczy nam wizytę, w której stwierdzi, czy nie doszło do odwarstwienia siatkówki. Jeżeli tak jest, potrzebna będzie pilna operacja.  Potrzebujemy środków na leczenie w USA, wizyty kontrolne, koszty związane z dojazdem, doraźne wizyty u okulistów, sprzęt medyczny oraz dodatkową rehabilitację. Staś wymaga całodobowej opieki, dlatego tylko jeden z nas rodziców, może podjąć pracę zarobkową. Prosimy was o wsparcie, abyśmy mogli zapewnić Stasiowi warunki do prawidłowego rozwoju. Rodzice ➡️ Złotówka Za Kilometr - rowerowa akcja pomocy chorym dzieciom

40 011,00 zł ( 28.54% )
Still needed: 100 151,00 zł
Sara Fodrowska
Urgent!
Sara Fodrowska , 28 years old

"Chcę walczyć z nowotworem, nie chcę umierać..." – Ratuj Sarę❗️

To miały być niegroźne torbiele – tak przez pół roku byłam zbywana przez kolejnych lekarzy. Ale ciągle był ból i inne dolegliwości, przez które nawet myślałam, że jestem w ciąży. Niestety – zamiast nowego życia, okazało się, że moje życie jest zagrożone! Złośliwy nowotwór jajnika. Wyrok – właśnie dowiedziałam się, że w Polsce wyczerpali już wszystkie możliwości leczenia, a guzy rosną… Moją ostatnią nadzieją jest niezwykle drogie leczenie zagraniczne. I Wasze wsparcie, bym mogła je podjąć…  Byłam za młoda, by lekarze od razu podejrzewali najgorsze. Może gdybym nie straciła pół roku, gdyby diagnoza została postawiona szybciej, a leczenie szybciej się rozpoczęło – dziś byłoby inaczej. Ale nie mogę teraz gdybać… Patrzę, jak jest teraz – a moja sytuacja jest bardzo ciężka. Staram się nie załamywać, żyć normalnie – jak tylko potrafię. I czekać, wierzyć w cud – w skuteczne leczenie za granicą. To moja ostatnia nadzieja.  Gdy pojechałam na pierwszą operację – wtedy sądziłam, że wycięcia torbieli laparoskopowo, bardzo się bałam. Narkozy, tego jak ją zniosę, bólu po zabiegu. Ale gdy się obudziłam i na brzuchu zamiast 3 małych plasterków zobaczyłam ogromny, po rozcięciu całego brzucha, byłam przerażona… Bolało przy każdym ruchu. Najgorsze jest to, że nikt nie chciał mi nic powiedzieć. Ale w końcu się dowiedziałam… Gdy lekarze otworzyli mnie na stole operacyjnym, zamiast torbieli zobaczyli… guza nowotworowego! Obudziłam się bez całego prawego jajnika, a wkrótce dostałam diagnozę – złośliwy nowotwór jajnika w IV stadium, z odległymi przerzutami! Wtedy się załamałam. Płakałam i nie mogłam uwierzyć… Miałam i wciąż mam wsparcie rodziny i partnera. Nie pozwolili mi się poddać, więc walczyłam. I wciąż walczę.  Przeszłam najróżniejsze chemie, łącznie 4 operacje, w tym wycięcia 2. jajnika i całej macicy. Wypadły mi włosy i wiedziałam, że nigdy nie będę mogła mieć dzieci. Byłam bardzo słaba… W pewnym momencie leżąca, w ciężkim stanie… Szpital w Bydgoszczy w 2020 roku się poddał – nic więcej nie mogli dla mnie zrobić. Uratowała mnie wtedy pani profesor ze szpitala w Gdańsku. Wyłonili mi wtedy stomię. Przez 4 lata walki z rakiem więcej było ciężkich chwil, informacji o nowych przerzutach, o kolejnych zawiedzionych nadziejach, niż tych podnoszących na duchu. Jednak w 2022 roku, w Boże Narodzenie, dowiedziałam się, że jest remisja!  Moje szczęście trwało jednak tylko 7 miesięcy… W końcu markery nowotworowe zaczęły się podnosić, a badanie PET wykazało aktywne przerzuty na węzłach chłonnych…  Kolejne leczenie, kolejny brak rezultatów i możliwości operacji… Cudem w Białymstoku znaleźliśmy lekarza, który w 2023 roku przeprowadził na mnie bardzo ciężką, 10-godzinną operację. Udało się – wyciął wszystkie zmiany, a wraz z nimi cześć przepony, wszczepy w otrzewnej, esicę, odbytnicę, 15 cm jelita grubego, 5-centymetrową zmianę przy ujściu pochwy. Wyłonił także kolostomię końcową.  Miałam nadzieję na chwilę odpoczynku, na nacieszenie się wygraną – choć bardzo ciężką – bitwą z nowotworem. Niestety… Guzy odrosły bardzo szybko i pojawiły się nowe – w płucach i otrzewnej. To oznacza jedno – koniec pomysłów na skuteczne leczenie… Moi lekarze walczą, widząc mój stan i wolę życia. Gdybym była leżąca, już by się poddali. A tak podają mi chemię eksperymentalną (teraz zazwyczaj podawaną mężczyznom na nowotwór jąder), starają się dowiadywać o badaniach klinicznych. Nie ukrywają jednak, że leczenie się wyczerpało i nie ma wielkich nadziei już w Polsce… Razem z rodziną zaczęliśmy szukać innych możliwości za granicą. Jesteśmy w kontakcie z kliniką w Izraelu, która osiąga rewelacyjne na światową skalę efekty w leczeniu nowotworu jajnika. Niestety, koszt leczenia zwala z nóg, ale to moja ostatnia szansa na życie, innej już nie mam. Jako że nie mam czasu do stracenia – bo ja nie mam czasu – już teraz z całego serca proszę Was o pomoc. Ja nie poddaję się, choć coraz ciężej mi się oddycha, coraz szybciej się męczę… Patrzę jednak w lustro, na moją głowę już z odrośniętymi włosami i nie chcę uwierzyć w to, że przegrywam, że moje życie się kończy! Miałam pecha, zachorowałam w bardzo młodym wieku, a nie jestem obciążona genetycznie. Teraz wiem, że choroba może spotkać każdego. A bez pomocy i wsparcia bardzo trudno z nią wygrać… Chcę walczyć. Proszę Was – pomóżcie mi. Sara  

327 255,00 zł ( 20.5% )
Still needed: 1 268 490,00 zł
Agnieszka Foremska
Urgent!
Agnieszka Foremska , 56 years old

Agnieszka od ponad dekady walczy z nowotworem... Prosimy, pomóż opłacić kosztowne leczenie!

Agnieszka. Kochająca życie i ludzi. Zawsze pogodna i pomagająca innym. Niezwykle trudno opisać naszą Agnieszkę w krótkim tekście. Jest po prostu dobrą osobą. Od 15 lat dzielnie walczy z niechcianym towarzyszem życia, nowotworem piersi. Teraz możliwe jest leczenie, które stwarza szansę wyleczenia, życia spokojnego i pełnego, powrotu do pracy, do normalności. Dlatego kierujemy prośbę do wszystkich przyjaciół, ludzi o otwartych sercach, po prostu dobrych – takich jak Agnieszka. Do końca stycznia 2025 roku musimy uzbierać ogromną kwotę. Środki te przeznaczone będą na zakup leku, który jest ratunkiem dla osób zmagających się z nawrotem nowotworu. Niestety, polska opieka zdrowotna finansuje go jedynie w przypadkach przerzutów choroby. Lek przyjmuje się co pięć tygodni przez okres dwóch lat, a każda dawka kosztuje 12 tysięcy złotych. Jest to duża kwota, lecz mamy nadzieję, że możliwa do osiągnięcia wspólnymi siłami. Nawet niewielka wpłata pomoże i jest nieoceniona. Jeżeli jesteście Państwo w stanie wspomóc sfinansowanie leczenia, będziemy niezmiernie wdzięczne. Agata i Olga

83 410,00 zł ( 62.72% )
Still needed: 49 569,00 zł
Zuzia Kubacka
4 days left
Zuzia Kubacka , 9 years old

🆘 Udar u 9-letniej Zuzi! Pomóż jej walczyć o sprawność!

Nasza ukochana Zuzia, zaledwie 9-letnia dziewczynka, przeszła UDAR niedokrwienny mózgu! Nic nie zapowiadało tej tragedii. Córeczka była okazem zdrowia, radości i energii… Dziś z rozdzierającym bólem patrzymy, jak na nowo nabywa podstawowe umiejętności, zupełnie jakby znów była malutkim dzieckiem... Z serca prosimy o Waszą pomoc, by Zuzia jak najszybciej odzyskała sprawność! Do tej pory trudno nam uwierzyć w to, co się wydarzyło. Na własnej skórze odczuliśmy, jak bezlitosne i brutalne potrafi być życie… Sobotni poranek, 18 maja na zawsze rozedrgał nasze serca. Gdy usłyszeliśmy dobiegający z pokoju Zuzi głuchy hałas, czuliśmy, że stało się coś STRASZNEGO! Otworzyliśmy drzwi i ujrzeliśmy córkę na podłodze, pozbawioną władzy w prawej stronie ciała. Jej prawy kącik ust wykrzywiał grymas niemocy… Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Udar? Przecież to jeszcze dziecko! W szpitalu okazało się, że przyczyną udaru był zakrzep. Zuzia przeszła operację. Przez dwa długie dni była w stanie śpiączki farmakologicznej. Wylewaliśmy litry łez, czekając, aż się obudzi. Później nie przestawaliśmy płakać, bo dowiedzieliśmy się, że Zuzia ma prawostronny niedowład ciała i afazję – nie może poruszać prawą stroną ciała, ani mówić! Zuzia nie chodzi samodzielnie. Porusza się na wózku inwalidzkim lub z pomocą osoby dorosłej. Brak czucia w prawej ręce uniemożliwia jej normalne funkcjonowanie – a przecież jest praworęczna! Afazja sprawia, że ma trudności z komunikacją, mową spontaniczną i procesami poznawczymi. Obecnie przebywamy na rehabilitacji, a wkrótce będziemy skierowani na oddział neurologii.  Stan Zuzi wymaga długotrwałego leczenia ze strony fizjoterapeutów, neurologopedów, neurologów i neuropsychologów.  Chcielibyśmy też zapewnić jej udział w turnusach rehabilitacyjnych. Przed nami długa droga, która wiąże się z ogromnymi kosztami. Te przewyższają nasze możliwości finansowe, dlatego zwracamy się do Was z gorącą prośbą o pomoc. Nasza Zuzia była radosnym dzieckiem, miała wiele zainteresowań, uwielbiała rysować, jeździć na rowerze i była zawsze pełna energii. Była także bardzo dobrą uczennicą. Marzymy, by nasza córka mogła wrócić do pełni zdrowia i cieszyć się dzieciństwem, które tak nagle zostało jej odebrane. Dlatego pełni wiary, że ten koszmar szybko się skończy, prosimy o Wasze wsparcie!  ➡️ LICYTACJE DLA ZUZI

35 383,00 zł ( 66.51% )
Still needed: 17 809,00 zł
Ania Kozak
Urgent!
5 days left
Ania Kozak , 9 years old

Ostra białaczka chce zabrać naszą Anię – RATUNKU❗️

Gorączka, wycieńczenie, blada twarzyczka i trzęsące się dłonie… Tak ZABIJA białaczka! Wystarczyło kilka tygodni walki z chorobą, a my nie poznawaliśmy własnej córki. To jest nasza wesoła Anusia?  Dramat naszej rodziny zaczął się przed świętami wielkanocnymi. Ania od jakiegoś czasu czuła się osłabiona, zmagała się z ciągłym brakiem apetytu. Jej stan bardzo nas niepokoił… Mieliśmy nadzieję, że to zwykła grypa, jednak dla pewności pojechaliśmy zrobić badania krwi. Gdy następnego dnia w słuchawce usłyszeliśmy: “Proszę pilnie stawić się w laboratorium”, zrozumieliśmy, że dzieje się coś bardzo złego.  Po odebraniu wyników natychmiast zgłosiliśmy się z Anią do szpitala, gdzie padła diagnoza: ostra białaczka limfoblastyczna. Lekarze chcieli przenieść córkę do placówki we Wrocławiu, jednak powtórne badania krwi pokazały, że Ania jest zbyt słaba na podróż! Byliśmy zrozpaczeni! Przez głowę przelatywało nam tysiące czarnych myśli. Musieliśmy jeszcze wykonać najtrudniejszy telefon w życiu – zadzwonić do naszych dzieci i poinformować, że ich siostra właśnie zaczęła WALKĘ O ŻYCIE!  Dzięki pomocy lekarzy stan córki ustabilizował się na tyle, że mogła zostać przewieziona do Wrocławia, gdzie od dwóch miesięcy przechodzi chemioterapię na oddziale onkologicznym. Pierwsze tygodnie musiała spędzić w izolatce, gdzie niemal namacalnie czuła, jak okrutna choroba niszczy od środka jej organizm. Żadne dziecko nie powinno być zmuszone do walki z takim wrogiem… Żaden rodzic nie powinien patrzeć na tak cierpiące i wycieńczone dziecko…  Staramy się być dobrej myśli, przy Ani uśmiechamy się i uspokajamy naszą drugą córkę i synka. Dopiero, gdy zostajemy sami, płyną łzy, a w głowach kołacze nam myśl: co, jeśli nasza 9-letnia córeczka umrze?  Musimy zrobić wszystko, by pokonać białaczkę! Z całego serca prosimy Was o pomoc finansową w opiece nad Anusią. Wszystkie zgromadzone środki przeznaczymy na wizyty lekarskie, rehabilitację i powrót córeczki do zdrowia. Ania sprzed choroby była radosna i pełna energii. Uwielbiała malować, rysować i opiekować się zwierzętami. Ostatnio powiedziała nam, że chciałaby kiedyś mieć kotka. Anusiu… mama i tata zrobią wszystko, żeby Cię uratować. Wrócisz do nas! Do swojego rodzeństwa i ukochanej rodziny. Do szkoły i do normalnego życia! Drodzy Darczyńcy, wierzymy, że z Waszą pomocą uda się wygrać walkę z okrutną chorobą. Jesteście naszą nadzieją!  Rodzice i rodzina Ani

12 900 zł
Agnieszka Sokołowska
Agnieszka Sokołowska , 29 years old

Proszę, pomóż mi odzyskać życie bez bólu!

Mam na imię Agnieszka. Od wielu lat toczę codzienną walkę z bólem, którego źródła nikt nie potrafił znaleźć. Przez ten czas słyszałam, że wymyślam i nic mi nie dolega, ale rzeczywistość była zupełnie inna. Każdy dzień to walka z niesamowitym bólem brzucha, wzdęciami i zaparciami, które uniemożliwiają mi normalne funkcjonowanie. Wszystko zaczęło się w 2009 roku, kiedy pierwszy raz poczułam okropny ból – kolkę uniemożliwiającą normalne funkcjonowanie. Po czasie przeszła, jednak ataki pojawiały się coraz częściej. Do tego dochodziły wzdęcia i kilkudniowe lub kilkunastodniowe zaparcia, na które nie pomagały żadne środki przeczyszczające. Mój brzuch puchnie do takiego stopnia, że wyglądam, jakbym była w ciąży. Te dolegliwości zamknęły mnie w czterech ścianach, odcinając od świata i ludzi, których kocham. Przez lata konsultowałam się z dziesiątkami lekarzy, wydałam mnóstwo pieniędzy na badania i leki, ale nikt nie potrafił mi pomóc. W 2021 roku wykryto u mnie SIBO, które było leczone 3 razy, jednak bez poprawy. Objawy coraz bardziej się nasilały. To było nie do zniesienia! Dopiero po wielu latach cierpienia dowiedziałam się, że przyczyną moich problemów jest endometrioza z adenomiozą. Rezonans magnetyczny potwierdził diagnozę – zmiany umiejscowione zaszyjkowo, powodujące zrost esicy z otrzewną, co tłumaczy moje objawy. Co gorsza, dowiedziałam się, że jedynym sposobem wyleczenia adenomiozy jest usunięcie macicy. Te choroby niszczą moje ciało i odbierają mi radość z życia. Uniemożliwiają treningi, normalną aktywność, jazdę na rowerze czy przemieszczanie się. Aktualne leczenie zachowawcze nie daje ulgi, a wręcz powoduje większy dyskomfort – krwawienia kilka razy w miesiącu, brak energii do życia i nasilenie objawów jelitowych. Dzisiaj wiem już, że muszę wykonać operację usunięcia ognisk. Diagnoza była jak wyrok – jedyną szansą na normalne życie jest operacja, której koszt to aż 50 000 złotych! Niestety, nie jestem w stanie uzbierać tej kwoty w tak krótkim czasie, a operacja musi odbyć się już w styczniu 2025 roku. Każdy dzień zwłoki to dla mnie więcej bólu, więcej cierpienia i mniej nadziei na lepsze jutro. Chcę znów cieszyć się życiem, wrócić do sportu, który kocham, i po prostu żyć bez bólu! Koszty operacji, konsultacji dietetyka, fizjoterapeuty uroginekologicznego, badań i wizyt lekarskich są ogromne. Wierzę jednak, że z Twoją pomocą uda mi się zebrać potrzebne środki. Trudno mi prosić o pomoc, bo zwykle to ja wspierałam różne zbiórki i nigdy nie sądziłam, że sama będę potrzebować pomocy. Nie mam jednak innego wyjścia… Proszę, pomóż mi uzbierać pieniądze na tę operację. Będę wdzięczna za każdą złotówkę, przybliżającą mnie do dnia, w którym obudzę się bez bólu. Agnieszka

15 735,00 zł ( 24.65% )
Still needed: 48 095,00 zł