Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Olinek Pęcherski
Olinek Pęcherski , 13 years old

Nagłe zatrzymanie krążenia zabrało to, co najważniejsze – zdrowie. Pomóż!

Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Dźwięk telefonu, zrozpaczony głos po drugiej stronie i informacja, która dosłownie zwaliła mnie z nóg: “Oliwier chyba umiera… Lekarze ratują mu życie, zabrali go do szpitala!’ Nasze spokojna i szczęśliwa sielanka została brutalnie przerwana. W drodze do szpitala byłam przerażona. Modliłam się, żeby to był tylko zły sen, który zaraz się zakończy. Tak bardzo się wtedy myliłam...  Oliwier miał wtedy 11 miesięcy. Obudził się jak zwykle wcześnie rano. Zjadł kaszkę, bawił się zabawkami. Nic nie wskazywało, że za chwilę wydarzy się taka tragedia. Poszedł na drzemkę, po której obudził się z wielkim płaczem. Był cały siny…  Nie było mnie wtedy w domu. Wiem, że mój brat podjął się resuscytacji, gdy czekano na przyjazd karetki. Tam kontynuowano walkę o jego życie. Przez ponad 2 tygodnie Oliwier leżał w śpiączce podłączony do respiratora. Te chwile wspominam jak zły sen, koszmar… Niestety, ten sen trwa do dzisiaj i nigdy już się z niego nie wybudzimy. Lekarze nie wiedzą, co było przyczyną nagłego zatrzymania krążenia. Niestety niedotlenienie mózgu doprowadziło do czterokończynowego dziecięcego porażenia mózgowego. Wiele razy badano Oliwiera pod kątem epilepsji, jednak badania nic nie wykazały. Sprawdzano także serce – tu również wszystko w porządku.  Długo nie potrafiłam pogodzić się z tą sytuacją. Oliwier urodził się zdrowy. Był wesołym i szczęśliwym dzieckiem. Nie chorował, rozwijał się prawidłowo. W jednej chwili los postanowił sobie tak okrutnie ze mnie zadrwić. Nie mogłam się jednak poddać. Musiałam udźwignąć to wszystko i zapewnić synkowi odpowiednie leczenie i rehabilitację.  Dlatego od lat uczęszczamy na zajęcia z rehabilitantem. Oliwier chodzi także do ośrodka rewitalizacyjno-wychowawczego. Niestety liczba refundowanych rehabilitacji jest zbyt mała. Chciałabym móc zapewnić synkowi prywatne spotkania, podczas których mógłby ćwiczyć w domu. Niestety, choć od lat robię wszystko, co w mojej mocy, nie mam wystarczających środków. Każda złotówka, każdy rodzaj wsparcia i słowa otuchy znaczą dla mnie naprawdę wiele. Już teraz z całego serca dziękuję! Karolina, mama Oliwiera

3 168 zł
Antek Seniuk
Antek Seniuk , 12 years old

Pomóż nam zawalczyć o zdrowie Antka❗️

Do 2021 roku prowadziliśmy spokojne, poukładane życie. Niestety wszystko zniszczyła nagła diagnoza, którą postawiono naszemu dziecku… Od tamtej pory walczymy, by zapewnić mu prawidłowy rozwój. Nie jest łatwo. U naszego synka Antka stwierdzono cukrzycę insulinozależną. Diagnoza była dla nas ogromnym ciosem i długo nie mogliśmy się z tym pogodzić. Dziś już nauczyliśmy się żyć z tą chorobą, choć nie ukrywamy, że jest nam bardzo ciężko. Codziennie zmagamy się różnymi przeciwnościami i problemami.  Nie poddajemy się i staramy się stawiać czoła naszym troskom. Wiemy, że Antkowi jest jeszcze trudniej, niż nam, dlatego robimy, co możemy, żeby mimo choroby mógł funkcjonować jak jego rówieśnicy. Chcemy mu zapewnić możliwie jak najlepsze funkcjonowanie. Musimy zakupić pompę insulinową dostosowaną do potrzeb naszego Antka. Przez pewien czas staraliśmy się odkładać środki, by móc bez przeszkód zakupić synkowi ten niezbędny sprzęt. Niestety choroba wiążę się również z innymi wydatkami – nie jesteśmy w stanie sami pokryć kosztów pompy, która jest konieczna! Bardzo prosimy o wsparcie. Antoś ma dopiero 11 lat. Powinien doświadczać, czerpać z beztroskiego dzieciństwa, które stoi przed nim otworem. Pomóż sprawić, że jego codzienność nie będzie aż tak trudna! Rodzice

3 165 zł
Ewa Gruszka
Ewa Gruszka , 41 years old

Życie mamy zamieniło się w koszmar❗️Pomóż Ewie wyzdrowieć!

Byłam aktywną zawodowo, zdrową mamą – mam dopiero 40 lat... Z dnia na dzień jednak wszystko się skończyło, a ja stałam się osobą niepełnosprawną... Potrzebuje pomocy, by spowolnić postęp strasznej choroby! 8 września 2020 roku z domu zabrała mnie karetka... Niewiele pamiętam. Dostałam oczopląsu, wymiotowałam, przestałam mówić, z moich ust wydobywał się tylko bełkot... Nie mogłam też złapać równowagi. Oczy otwierałam z wielkim wysiłkiem tylko na prośbę lekarzy, bo każdy ruch powodował wymioty. Zostałam przyjęta do szpitala z podejrzeniem zaburzeń układu przedsionkowego, mimo że moje objawy wskazywały na problemy neurologiczne. Po kilku dniach, kiedy objawy zaczęły ustępować, wypisano mnie do domu, mimo że wciąż nie byłam w stanie samodzielnie chodzić... Umiałam zrobić jedynie kilka kroków z pomocą dwóch pielęgniarek. Bez wsparcia po prostu się przewracałam... Zaczęłam walkę o odzyskanie nagle utraconej sprawności... Sama musiałam uczyć się siadać, stawiać samodzielnie kroki... Wszystko sprawiało mi problem. Byłam przerażona, bo kompletnie nie wiedziałam, co się ze mną dzieje... To były bardzo trudne chwile dla mnie i dla mojej córeczki – widzieć mnie w takim stanie. Czułam, że coś jest nie tak... Badania jednak nic nie wykazywały. Wciąż nie mogłam samodzielnie chodzić, poruszałam się tylko o chodziku... 19 lutego 2021 roku zostałam skierowana do neurologa z podejrzeniem udaru mózgu. Po bardzo szczegółowej diagnostyce okazało się, że cierpię na nieprawidłowości w zakresie unaczynień móżdżku, a uszkodzenia błędnika są nieodwracalne... Z oddziału neurologicznego zostałam przewieziona na oddział rehabilitacyjny, gdzie spędziłam kolejne tygodnie. Walczyłam o to, by mój stan się polepszył.  Kiedy zaczęłam żyć nadzieją, że będzie lepiej, wydarzył się kolejny dramat... Stan mojego zdrowia zaczął drastycznie się pogarszać. 18 października znów trafiłam na oddział neurologiczny...  Do silnych zawrotów głowy doszedł niedowład nóg... W badaniach wyszło, że w mózgu nie ma zmian. Postawiono kolejną diagnozę – podejrzenie choroby mitochondrialnej.  Jest ze mną coraz gorzej, mój stan jest zły... Poruszam się tylko o chodziku, niedosłyszę, mam zawroty głowy,  nasilające się przy zmianie pozycji... Nie mogę utrzymać równowagi, cierpię na potworne, migrenowe bóle głowy, bardzo szybko się męczę, bolą mnie mięśnie... Coraz częściej mam stany lękowe i depresyjne myśli. Diagnoz przybywa, a rozwiązań zaczyna brakować.  Moje objawy coraz bardziej przemawiają za chorobą mitochondrialną. Jednak ta kwestia wymaga dalszej diagnostyki i reanalizy badania WES. Dodatkowo zmagam się z niedowładem wiotkim połowicznym lewostronnym, migrenami, ataksją chodu, niedosłuchem idiopatycznym, uszkodzonym błędnikiem, zaburzeniami wzrokowo- przestrzennymi, stanami lękowymi, depresyjnymi  oraz fobiami – agrofobią.  W lutym czeka mnie kolejny pobyt w szpitalu i dalsza diagnostyka... Muszę wykonać wiele badań – biopsję mięśni, punkcję, badanie genetyczne WEST, za które muszę sama zapłacić... Na NFZ nie mam co liczyć – mam status pilnego przypadku, a termin wizyty u genetyka dopiero na 2023 rok...  Choroba tak szybko postępuje, że zaczyna mi brakować czasu... Powstałych uszkodzeń nie da się cofnąć, mój stan pogarsza się z miesiąca na miesiąc... Nie mogę przyglądać się temu z założonymi rękami! Chcę odzyskać sprawność, być zdrową mamą, błagam, pomóż mi!

3 161 zł
Kuba Flak
Kuba Flak , 15 years old

Kuba, pomimo swojego wieku, musi znosić tak wiele... Wesprzyj go w walce!

Kiedy nasz syn wszedł w okres dorastania, w naszym życiu zaczęły pojawiać się komplikacje. Kuba bardzo szybko urósł (prawie 6 centymetrów w zaledwie kilka miesięcy!), przy czym zupełnie nie przybierał na wadze. Doszło do momentu, gdzie przy wzroście prawie 180 centymetrów ważył nieco ponad 40 kg. Bardzo martwiliśmy się o syna. Pewnego dnia dostaliśmy telefon, że Kuba zemdlał w szkole… Wszystko zaczęło się dziać tak szybko. Kuba trafił do szpitala z ostrym bólem brzucha i głowy. Byliśmy przerażeni. Syn przeszedł podstawowe badania, w tym konsultację psychiatryczną, która nic niepokojącego nie wykazała.  Niestety objawy cały czas narastały. Ból brzucha i głowy pojawiał się coraz częściej, a my nadal byliśmy bez odpowiedzi. W końcu jeden z lekarzy skierował Kubę na rezonans magnetyczny. Był to dokładnie dzień mamy, nigdy nie zapomnimy tego dnia. Otrzymaliśmy diagnozę, która była przerażająca – u syna znaleźli guza w głowie! Na szczęście okazał się on niezłośliwy. Torbiel szyszynki powoduje u naszego dziecka rozregulowanie całego zegara biologicznego. Przez chorobę Kuba ma problemy ze snem, co w konsekwencji prowadzi do ogromnych bóli głowy. Niestety, chociaż na jedną nieprawidłowość znaleźliśmy odpowiedź, nadal nie wiemy co jest przyczyną problemów z przybieraniem na wadze syna. Lekarze zalecają nam wykonanie badań genetycznych, ale są one bardzo drogie. Przewyższa to nasze możliwości finansowe.  Guz w głowie niestety nie jest jedyną przeszkodą w życiu Kuby. Wykryto u niego również zaburzenia rytmu serca, a na początku tego roku przeszedł operację kręgosłupa korygującą skoliozę. Zabieg się udał, ale nasze dziecko wszystkiego musi uczyć się od nowa. Wstawać, siadać, chodzić… Jest to niezwykle wiele jak dla tak młodego chłopaka.  Póki co Kuba ćwiczy sam w domu, dostał instruktaż z kliniki, który codziennie realizuje. Wiemy, że to nie wystarczy i musimy już niedługo zorganizować dla niego rehabilitację. Jest nam bardzo ciężko finansowo, sami jesteśmy ludźmi schorowanymi, przez co żadne z nas nie może pracować. Staramy się jak możemy, aby dać naszemu dziecku co najlepsze, ale niestety koszty zaczęły nas przerastać.  Kuba, pomimo swojego młodego wieku, bardzo wiele już przeszedł. Spotkał się z okrutnymi przeciwnościami, na które zupełnie nie zasłużył. Chcielibyśmy odmienić jego los, znaleźć przyczynę jego ciągle niskiej wagi, wprowadzić rehabilitację, aby mógł w przyszłości być sprawny. Proszę, pomóż nam w walce o lepsze jutro naszego dziecka. Kuba bardzo potrzebuje Twojego wsparcia!  Rodzice Kuby 

3 157 zł
Dominika Gryszan
Dominika Gryszan , 41 years old

Mama dwójki chłopców walczy z bezlitosnym NOWOTWOREM❗️

Kochani, moja walka o sprawność i zdrowie trwa już od 2. lat. Każdego dnia stawiam czoła wyzwaniom, które zrzuca na moją drogę bezlitosna choroba. Walczę, nie poddaję się, bo mam dla kogo żyć… Potrzebuję tylko odrobinę Twojej pomocy! Mierzę się z NOWOTWOREM piersi, który dał już przerzuty do kości. Jestem po wymagającej chemioterapii, która pozbawiła mnie siły, energii, włosów… Walka jest bardzo trudna, ale motywacji dodają mi moi wspaniali synowie – Nikodem i Brunon.  Jestem w trakcie kosztownego leczenia, które ma przedłużyć mi życie… Długo zastanawiałam się, czy założyć zbiórkę, ale z czasem uświadomiłam sobie, że sama nie jestem w stanie uzbierać niezbędnej, bardzo dużej sumy pieniędzy… Nadszedł czas, by dumę i wstyd schować do kieszeni, bo stawką jest moje życie i to, czy będę przy moich dzieciach gdy będą wchodziły w dorosłość.  Zwracam się do Was z prośbą o wsparcie w tym niezwykle trudnym dla mnie czasie… Pamiętajcie, dobro zawsze powraca. Każda złotówka będzie dla mnie niezwykle cenna. Proszę, ofiarujcie mi jeszcze trochę czasu z moimi synkami… Dominika

3 156 zł
Zbigniew Szczesiuk
Zbigniew Szczesiuk , 71 years old

Codzienność zamieniona w koszmar! Pomagamy panu Zbigniewowi!

Nigdy nie jest się zbyt dojrzałym, by nie mieć marzeń, by stracić nadzieję, że będzie jeszcze dobrze. I chociaż nie zawsze jest dobrze, można wierzyć, że to, co złe minie... Mój tata z końcem lutego 2022 roku przeszedł wylew. Prawa część jego ciała jest w znacznym stopniu sparaliżowana. Tata ma niedowład prawej ręki jak i prawej nogi. Jak do tej pory sprawne ciało stało się niepełnosprawne, a tata jest w stanie się przemieszczać jedynie przy pomocy wózka inwalidzkiego.  Stan taty nie jest najlepszy. Potrzebuje on całodobowej opieki oraz rehabilitacji. Mimo tego, co nas spotkało, wierzę, że jeszcze będzie dobrze. Chcę walczyć o niego, bo wiem, że on tak samo walczyłby o mnie. Koszty związane z rehabilitacją taty są naprawdę duże, dlatego proszę, pomóż... Konrad, syn 

3 146 zł
Małgorzata Ceglińska
Małgorzata Ceglińska , 35 years old

Wypadek, który zabrał zdrowie i... rodzinę! Pomóż Małgosi poukładać swoje życie na nowo!

Do pewnego momentu moje życie było zupełnie zwyczajne. Szczęśliwie zwyczajne. Choć niestety obydwa te słowa okazały się tylko złudzeniem. Bańką, w której żyłam, bo wierzyłam, że pewne rzeczy dane są nam na zawsze. Niestety, pewnego dnia w wyniku wypadku samochodowego mój kręgosłup się rozsypał, a wraz z nim cały świat, plany, marzenia. Mam kurczowe porażenie kończyn dolnych i zostałam przykuta do wózka… Moje życie stało się zależne od innych. Niemniej staram się być wdzięczna za każdy kolejny dzień. W tym całym nieszczęściu siłę dawała mi rodzina – mąż i trójka dzieci. Niestety i to ogniwo okazało się słabsze, niż myślałam. Mój mąż, którego tak kochałam i z którym doczekałam się dziś 12-letniej Mai, 10-letniej Leny oraz 9-letniego Jakuba okazał się człowiekiem na dobre – ale nie na złe, w zdrowiu – ale nie w chorobie… Wiem, że wiele osób podnosi się z niejednej trudności, tragedii, dramatu… Tak bardzo chciałabym również dać radę! Jednak moje życie to hospicjum, walka z odleżynami, zdanie na pomoc innych… Do tego, gdy mój mąż odszedł, zostałam bez domu… Dziś siłą i nadzieją są dla mnie moje dzieci. Wierzę, że jeszcze pokonam przeciwności losu! Jednak na ten moment potrzebuję Twojego wsparcia. Proszę, pomóż mi w intensyfikacji leczenia, abym mogła się jak najbardziej usamodzielnić! Muszę zdobyć dom dla moich dzieci, bo tak bardzo chcę być dla nich najprawdziwszą mamą… Robić im kanapki, czesać córeczkom włosy, bawić się z synkiem, wspierać w trudnościach i cieszyć się ich sukcesami. Myślisz pewnie, że mam wiele barier, ale największa z nich to ta finansowa... Mam ducha i wolę walki – o siebie, o dzieci. Mam motywację i pomysł na siebie. Niepełnosprawność to tylko jedna rzecz w morzu wielu innych możliwości, które posiadam.  Dlatego błagam, pomóż mi "stanąć na nogi". Dzięki leczeniu i rehabilitacji będę miała szansę być przy moich dzieciach. Jeśli je stracę, stracę wszystko… Małgorzata

3 146 zł
Patrycja Lauda
12 days left
Patrycja Lauda , 29 years old

Ogromne rany pokrywają moje ciało, a ja nadal nie znam diagnozy... Pomóż!

Błagam! Uwolnij mnie z tego PIEKŁA! Moje ciało pokrywają ropiejące rany... Mam na imię Patrycja, a moja historia zaczęła się już 1,5 roku temu. Dokładnie w listopadzie 2021 roku stwierdzono u mnie padaczkę samoistną z zespołami napadowymi. Jak się szybko okazało, to nie jest mój jedyny przeciwnik. Krótko po otrzymaniu diagnozy na mojej ręce pojawił się pierwszy ropień.  Początkowo pojawiające się zmiany były nacinane i leczone antybiotykami. To nie przynosiło jednak rezultatów. W grudniu pierwszy raz trafiłam do szpitala, ponieważ powtarzające się ropnie ręki, pojawiły się również w powłoce brzusznej! Miałam wrażenie, że tego nie da się zatrzymać… Zostałam przyjęta na oddział ze stanem zapalnym. Lekarze zdecydowali się na drenaż ropnia na bloku operacyjnym. Wtedy myśleliśmy, że to jednorazowe. Po ustabilizowaniu infekcji wróciłam do domu.  Niestety zaledwie po kilku dniach na moim ciele pojawiły się nowe ropnie. Podano mi antybiotyk i ponownie przyjęto na oddział. Tak naprawdę cały 2022 rok spędziłam w szpitalu z pojedynczymi dniami w domu. Ropnie cały czas nawracały, aż w końcu wywoływały silny stan zapalny.  Przez miesiąc przebywałam w poznańskim szpitalu, ponieważ na moim brzuchu pojawiła się ropowica rozlewowa i martwica. Żyły obwodowe przestały dawać radę, dlatego konieczne okazało się założenie wkłucia centralnego. Kiedy myślałam, że już nic gorszego mnie nie spotka, dostałam sepsy odcewnikowej.  W dodatku zaczęła doskwierać mi rwa kulszowa od zwyrodnienia kręgosłupa, zakrzepica płuc, pojawiło się zapalenie płuc, liczne grzybice pochwy i problemy z żywieniem. Byłam wykończona…  Pół roku spędziłam na żywieniu pozajelitowym. W międzyczasie zakaziłam się bakterią szpitalną – pałeczką ropy błękitnej. Jak się okazało to bardzo oporna bakteria i, pomimo że przeszłam szczepienie, do dzisiaj znajduje się ona w posiewie. Nikt z lekarzy niestety nie wie, co mi dolega. Współpracuję z kliniką immunologi w Bydgoszczy, gdzie podnoszona jest moja odporność. Przyjmuję nierefundowane szczepionki, które mają wspomóc moje życie.  Lekarze ze szpitala w Śremie od 1,5 roku walczą o moje życie i nie dają za wygraną! To dzięki ich determinacji, zaangażowaniu i szybkiej reakcji dzisiaj nadal żyję! Oni, jak i lekarze z Bydgoszczy wszędzie szukają dla mnie pomocy! Jestem im bardzo wdzięczna!  Niestety częste ropnie i infekcje zagrażają mojemu życiu! Jeśli chcę żyć, muszą być nacinane i drenowane. Obecnie wciąż walczę z ropniami na biodrze, które wciąż wywołują zakażenie i stan zapalny. Lekarze robią wszystko, by poznać prawdę. Przeszłam badania genetyczne i immunologiczne, które niestety nic nie wykazały. Jestem także pod opieką wrocławskiej kliniki,  gdzie specjaliści niedługo rozpoczną poszukiwania przyczyny moich dolegliwości. Podejrzewają dwie ciężkie i niezwykle rzadkie choroby.  Ze względu na bardzo ciężki stan zdrowia musiałam zrezygnować z pracy, a koszty dalszego leczenia rosną w zatrważającym tempie i bardzo mnie przerażają… Potrzebuję Waszego wsparcia finansowego na kolejne wizyty, specjalistyczne badania oraz następne dawki szczepień. Z całego serca proszę o pomoc! Patrycja

3 141,00 zł ( 9.84% )
Still needed: 28 774,00 zł
Michał Kubas
Michał Kubas , 38 years old

Michał nie może poddać się chorobie – Walczymy z cukrzycą❗️

Hej, jestem żoną Michała i to właśnie będzie o nim. Michał jest zdrowym i młodym człowiekiem, który prowadzi aktywny i zdrowy tryb życia. No właśnie, do tej pory był zdrowy. Kilka miesięcy temu zaczął chudnąć, dało się to zauważyć gołym okiem.  Był okres wakacyjny, różne aktywności, trochę inny tryb życia. Zaczął się wrzesień, daliśmy sobie ten miesiąc na „nabranie ciała". Michał bardzo się starał, ale po tym miesiącu waga nadal spadała. Poszedł do lekarza, zrobił podstawowe badania. Dwa dni później okazało się, że ma bardzo wysoki poziom cukru, przy przyjęciu do szpitala było to około 450mg/dL! Lekarze pytali, czy Michał ma cukrzycę… Odpowiadał, że nie. Ale tak. Okazało się, że Michał ma cukrzycę typu 1. Kilkudniowy pobyt w suwalskim szpitalu nie odpowiedział nam na żadne pytanie, więc pojechaliśmy dalej. Bardzo dobra pani doktor w Białymstoku w ekspresowym tempie położyła Michała na oddział.  Michał jest trenerem dziecięcej piłki nożnej, do tego sam aktywnie gra w piłkę i bardzo dużo się rusza. Przy aktywnym trybie życia najlepszym rozwiązaniem będzie pompa insulinowa.  Miesięczne utrzymanie cukrzycy w dobrych ryzach za pomocą pompy będzie nas kosztowało około 520 zł, nie wliczając kosztu samej pompy. A ta kosztuje prawie 30 000 złotych! Ale dodatkowe wydatki na leczenie cukrzyka często związane są ze znacznym wpływem choroby na organizm. Oprócz refundowanych wizyt u diabetologa musimy również pokrywać koszty prywatnych wizyt u endokrynologa, okulisty, dentysty czy psychologa. Michał nie może zrezygnować ze swoich aktywności, bo wtedy zrezygnuje z siebie. Chce żyć zdrowo i długo, ale koszt zakupu takiej pompy przekracza nasze możliwości finansowe. Dlatego liczymy na pomoc dobrych ludzi, którym nie jest obojętny los Michała. Agata, żona

3 141,00 zł ( 9.84% )
Still needed: 28 774,00 zł