Walczę ze stwardnieniem rozsianym... Proszę o wsparcie!
Mam na imię Tomasz. Choruję na stwardnienie rozsiane, które kawałek po kawałku odbierało mi sprawność… Bardzo proszę o wsparcie! Coraz trudniej udźwignąć wszystkie koszty leczenia i rehabilitacji. Pierwsze objawy choroby pojawiły się w 2003 roku. Trafiłem wtedy do okulisty, ponieważ widziałem, jak przez mgłę. Konsultowałem się też u innych lekarzy, wydawało się, że moje dolegliwości są spowodowane przebytym wypadkiem komunikacyjnym. Mój stan pogarszał się, leczono mnie tylko środkami przeciwbólowymi. W 2011 w końcu zrobiono mi rezonans. Po jego wykonaniu nie było wątpliwości: choruję na stwardnienie rozsiane postępujące. Obecnie mam duże kłopoty z poruszaniem się. Mogę przejść tylko kawałek, wspomagając się kulami. Ratunkiem jest dla mnie samochód, którym docieram wszędzie, gdzie potrzebuję. To wiążę się jednak z wysokimi kosztami. W miesiącu mam 10 dni rehabilitacji, na którą muszę dojeżdżać. Ceny leków są coraz wyższe. Nawet wyjazd do sanatorium w ramach NFZ wiążę się z kosztami. Oprócz stwardnienia rozsianego zdiagnozowano u mnie lordozę płaską, a kilka lat temu usunięto mi woreczek żółciowy z powodu kamicy. Motywacją do walki o sprawność jest moja 7-letnia córka. Bardzo proszę Was o pomoc! Chciałbym nie martwić się codziennie o to, jak poradzić sobie z wszystkim kosztami. Dzięki Wam może mi być trochę łatwiej! Tomasz