Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Barbara Sowa
Barbara Sowa , 70 years old

W drodze na szczyt sprawności. Pomoc ponownie potrzebna!

Już raz dzięki Wam zbiórka dla Basi zakończyła się sukcesem. Niestety choroba, z którą się zmaga, nie odpuszcza, a jedynie kontynuowanie leczenia i rehabilitacji może zatrzymać jej postępy!  Reumatoidalne zapalenie stawów, na które choruje – postępuje. Basia, choć naprawdę cierpi, dzielnie walczy i stara się cieszyć każdym danym jej dniem. Marzy, by jeszcze kiedyś wrócić na swoje ukochane górskie szlaki… W 2018 roku po podaniu pierwszych leków pojawiły się u niej choroby autoimmunologiczne. Zaczęła jej boleśnie schodzić skóra i wystąpiła opuchlizna na całym ciele. Od tego momentu większość czasu spędziła w szpitalach. Musiała zmagać się z wrzodziejącą kością biodrową, która utrudniała jej chodzenie. Z trudem stawiała każdy krok. W wyniku leżenia doszło u niej do zaniku mięśni. Dziś potrzebuje nie tylko leków, na które już nie starcza emerytury, ale również na leki, które nie są refundowane i kosztują naprawdę dużo. Ta pomoc jest jej potrzebna właśnie teraz – kiedy cierpi najbardziej!  Dlatego ponownie zwracamy się z prośbą o pomoc, by nigdy nie zabrakło nadziei na to, że jeszcze może być dobrze.  Przyjaciele Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

3 981,00 zł ( 12.47% )
Still needed: 27 934,00 zł
Maksym Wojtas
Maksym Wojtas , 32 years old

Pomóż Maksymowi wyjechać na turnus rehabilitacyjny!

Mojego niepełnosprawnego syna dzieli ode mnie 200 km odległości... Codziennie myślę o tym, co Maksym robi, jak się czuje, czy wszystko u niego w porządku. Chciałabym być przy nim cały czas, wspierać go i pomagać przy najprostszych czynnościach, których sam nie potrafi wykonać. Przez odległość nie jestem w stanie.  Mój syn jest niezwykłym człowiekiem, który od urodzenia stawia czoła wielu wyzwaniom. Maksym jest niewidomy, zdiagnozowano u niego autyzm oraz niepełnosprawność intelektualną. Przez wiele problemów zdrowotnych syn nie potrafi wyrażać swoich potrzeb oraz uczuć, nic nie komunikuje. To powoduje, że funkcjonowanie w rzeczywistości nie jest łatwe. Pomimo swoich barier, wiem, że Maksym każdego dnia wykazuje niesamowitą determinację w dążeniu do normalnego życia. Lubi śpiewać, pływać oraz uczyć się wierszy. Obecnie syn mieszka w Domu Pomocy Społecznej. Natomiast ja w innym mieście, oddalonym o  ponad 200 km. Tęsknimy za sobą ogromnie. Nasza rozłąka jest bolesna dla obojga, zwłaszcza że nie mogę być przy nim cały czas i wspierać go przy codziennych wyzwaniach. Przed nami pojawiła się wyjątkowa szansa – turnus rehabilitacyjny, który mógłby zbliżyć nas do siebie oraz pomóc Maksymowi w prawidłowym funkcjonowaniu. Ten dwutygodniowy sierpniowy wyjazd obejmuje intensywną rehabilitację oraz wiele zajęć, które nie tylko wspomagają rozwój fizyczny i umysłowy, ale także pomagają w uspołecznieniu się. Koszt tego turnusu niestety przekracza moje możliwości finansowe. Turnus ten miałby dwojaką korzyść. Maksym nie tylko skorzystałby z profesjonalnej rehabilitacji, ale również spędziłby ten czas ze mną, matką. Byłaby to dla nas nieoceniona okazja, by znów być blisko siebie, cieszyć się wspólnymi chwilami i wspierać się nawzajem. Zwracam się do Was, ludzi o dobrych sercach, o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza kwota, przybliży nas do spełnienia tego marzenia i zapewnienia Maksymowi wszystkiego, co najlepsze. Pomóżcie nam zrealizować ten wyjazd. Wasze wsparcie będzie dla nas niezapomnianym darem. Dziękuję! Mama Maksyma

3 970,00 zł ( 47.84% )
Still needed: 4 328,00 zł
Julia Malec
Julia Malec , 12 years old

Julia przeszła już 5 operacji i wciąż walczy o sprawność! Pomocy!

Dzień narodzin mojej córeczki był jednym z najpiękniejszych dni w moim życiu. Od pierwszych chwil pokochałam ją całym sercem. Niestety, Julię poza wielką miłością na świecie powitały także bardzo duże problemy ze zdrowiem… Moja córeczka, Julia urodziła się z niepełnosprawnością intelektualną, co wpływa na cały jej rozwój. Córka nie mówi, nie zgłasza potrzeb fizjologicznych, porusza się wolno i z ograniczeniami z pomocą osoby dorosłej. Jest po 5 operacjach kręgosłupa – ostatnia odbyła się w grudniu 2023 roku. W chwili obecnej Julii potrzebny jest nowy wózek specjalistyczny. Szpital, którego jest stałą pacjentką, znajduje się w innym mieście.  Ze względu na słaby stan zdrowia Julia jest pod stałą opieką ortopedy, alergologa, kardiologa, pediatry, stomatologa, psychologa, logopedy, rehabilitanta.  Moja córeczka chodzi do szkoły specjalnej. Niestety, w walce o zdrowie potrzebuje większej częstotliwości zabiegów rehabilitacyjnych, a także nowego, wygodnego wózka. Tylko regularna i nieprzerwana terapia oraz specjalistyczny sprzęt mogą dać szansę na poprawę funkcjonowania Julii w przyszłości.  Koszty z tym związane są jednak ogromne, a ja nie jestem w stanie udźwignąć takiego ciężaru finansowego sama.  Serdecznie proszę ludzi o dobrym sercu o pomoc dla córki. Każda najdrobniejsza suma się bardzo przyda i za każdy grosz bardzo gorąco z Julią wszystkim dziękujemy. Mama

3 965 zł
Franek Bielski
Franek Bielski , 7 years old

Franio zamknięty we własnym ciele - leczenie trwa, a koszty stale rosną❗️

Mieliśmy środki na rehabilitację, leki i potrzebne narzędzia i sprzęt do walki o zdrowie naszego dziecka. Niestety, przy Mózgowym Porażeniu Dziecięcym ta walka będzie trwała jeszcze przez wiele lat. Dlatego nie mamy wyjścia... To miał być zwyczajny dzień, ale nie był, bo brutalnie zmienił życie nasze i naszego nienarodzonego jeszcze synka. Franek urodził się przedwcześnie i kilka godzin później przestał oddychać. Niedotlenienie oraz krwiaki okołoporodowe spowodowały trwałe uszkodzenie mózgu i szereg powikłań. Zdrowie naszego dziecka zostało doszczętnie zniszczone, a my robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby choć trochę je odbudować. Strach ogarnął wszystkich dookoła i zmobilizował personel do działania. Zaczęto na szybko szukać szpitala, który przyjmie poród. Potem myśleliśmy, że najgorsze mamy już za sobą, ale rzeczywistość szybko sprowadziła nas jednak na ziemię. Franek w nocy przestał oddychać. Nie wiemy, jak długo to trwało, ale doszło do mocnego niedotlenienia. Rano zobaczyłam go już zaintubowanego, w bardzo ciężkim stanie. Widok jak z najgorszego koszmaru. Niestety, bardzo prawdziwy. Nasze maleństwo walczyło o życie, a ja mogłam się tylko bezradnie przyglądać. Na szczęście, wkrótce jego stan się ustabilizował, lekarze zapewniali, że nic mu nie będzie. Wykryto co prawda krwiaki, ale miały się szybko wchłonąć. Franek dochodził do siebie, wychodził po miesiącu ze szpitala jako „zdrowe” dziecko. USG główki sprawiło, że w jednym momencie nasz świat rozpadł się na tysiące kawałków. Wykryto poważne niedotlenienie, a krwiaki, które miały się wchłonąć — nie tylko się nie wchłonęły, ale rozlały, powodując ogromne zniszczenia w mózgu. Zaczęłam krzyczeć, płakać… Cały mój ból skumulował się w tym jednym momencie i nie byłam w stanie już go dłużej tłumić. Byliśmy tylko my i ogromna niepewność co do przyszłości naszego maleństwa… Franek z okazji urodzin otrzymał „prezent” na całe życie – mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Dzisiaj wiemy, że nasz syn nigdy już nie będzie zdrowy… Jesteśmy w zupełnie innym świecie, w ogóle nie ma czego porównywać. Najgorsze jednak, że Franka dopadła również padaczka lekooporna, odbierając wszystkie wypracowane do tej pory umiejętności. To był nagły, gwałtowny reset. Zupełnie jakby w komputerze usunąć wszystkie dane z twardego dysku. Wracamy do punktu wyjścia, czyli tak naprawdę donikąd. 40 bardzo silnych ataków dziennie, które udało się ograniczyć do 1-2 dziennie. Wciąż rehabilitujemy Frania codziennie, bo to nasza jedyna droga. Niestety, bardzo kosztowna. Dzięki wielu ludziom dobrego serca udało nam się kupić Frankowi między innymi specjalistyczny fotel rehabilitacyjny i zapas leków na kilka miesięcy. Franio jednak rośnie jak na drożdżach, przez co wciąż potrzebuje wsparcia, a rehabilitacja będzie mu towarzyszyć pewnie do końca życia. Do tego czeka nas operacja zwichniętych bioder, a jej cena PRZERAŻA – ponad 300 000 złotych! Tego, przez co przeszliśmy przez ostatnie lata, nie opisują w żadnym poradniku dla rodziców. Okropnej mieszanki bólu, strachu, złości i bezradności nie da się opowiedzieć słowami. Choć to wszystko siedzi w nas bardzo głęboko, musimy teraz przede wszystkim patrzeć w przyszłość i zapewnić naszemu dziecku jak najlepsze warunki do rozwoju. To jednak bardzo trudne – jak wyprawa wątłym kajakiem na oszalałe morze. Gdzie nie spojrzeć czarne chmury i wysokie fale. Pomóżcie nam utrzymać się na powierzchni i dopłynąć do portu „Nadzieja”. Z Waszym wsparciem na pewno będzie nam łatwiej... Sylwia, mama Frania

3 961,00 zł ( 1.06% )
Still needed: 368 380,00 zł
Krzysztof Andrzejczak
8 days left
Krzysztof Andrzejczak , 46 years old

Pełnił służbę w obronie innych. Choroba skazała go na niepełnosprawność!

Zanim wykryto u mnie chorobę, byłem sprawnym, wysportowanym chłopakiem na służbie w Żandarmerii Wojskowej. Chciałem pracować, chciałem się rozwijać i zapewnić mojej rodzinie jak najlepsze życie. Niestety, los okrutnie pokrzyżował moje plany... Z początku nie wyglądało to groźnie. Pewnego dnia po prostu poczułem się gorzej. Byłem osłabiony, co równie dobrze mogło być wynikiem zmęczenia po pracy. Jednak poszedłem kontrolnie do lekarza i po miesiącu badań, w 2000 roku niczym grom z jasnego nieba uderzyła we mnie diagnoza – Stwardnienie rozsiane pod postacią wtórnie postępującą.  Nie zamierzałem poddawać się bez walki, ale niestety trafił mi się ciężki przeciwnik. Ta nieuleczalna, okrutna choroba siała w moim organizmie tak wielkie spustoszenie, że moim jedynym sposobem na poruszanie się był wózek inwalidzki. Obecnie mam 45 lat. Byłem zmuszony przyjąć na siebie cios od losu i zrezygnować ze swojej dotychczasowej pracy i pasji. Ze względu na problemy motoryczne w jednej ręce, podjąłem pracę w Zakładzie Aktywności Zawodowej przy systemie Corel, sterującym pracą grawerko-wycinarki laserowej. Pracuję tam do dziś. Lubię swoją pracę. Jest dla mnie sposobem na relaks i formą własnej rehabilitacji. Co ważniejsze, to jedyny sposób, bym mógł wyjść z domu i poczuć choćby namiastkę życia, które miałem przed chorobą. Regularnie uczęszczam na rehabilitacje, by spowolnić rozwój choroby, ale fakt bycia przykutym do wózka ciąży mi na sercu każdego dnia. By dojechać na leczenie i do pracy potrzebuję pomocy drugiej osoby. Sam nie jestem w stanie wsiąść do samochodu, ani z niego wysiąść. Na co dzień wspiera mnie rodzina – żona i dwie córki. To głównie dla nich chcę walczyć i stawać się coraz bardziej samodzielny. Nie chcę być obciążeniem… Dlatego zwracam się do Państwa o pomoc. W samodzielności znacznie pomoże mi zakup specjalnego samochodu, dostosowanego do potrzeb osób poruszających się na wózku. Dzięki niemu mógłbym sam dojeżdżać do pracy i na rehabilitacje. Znacznie ułatwi mi to kontakt z innymi ludźmi. Niestety, koszt specjalistycznego auta, to niewyobrażalnie duża kwota. To stanowczo za dużo, bym mógł sam ją uzbierać. Pragnę tylko powrotu do samodzielności i normalności. Proszę o wsparcie...  Krzysztof

3 961,00 zł ( 1.04% )
Still needed: 373 699,00 zł
Aniela Pogoda
Aniela Pogoda , 74 years old

By móc zobaczyć świat na nowo!

Chcę przeżyć jesień życia najlepiej jak potrafię. Staram się aktywnie spędzać czas, zimą morsuję, latem wyjeżdżam na żagle lub spaceruję po górskich szlakach. Mimo to życie nigdy mnie nie oszczędzało. Przeszłam już tak wiele, że mało co jest mnie w stanie zadziwić.  Od lat choruję na toczeń układowy, paskudną chorobę autoimmunologiczną, która wykańcza mój organizm, każdy organ po kolei. Przyrównać ją można do uczulenia… Uczulenia na siebie samą. Przeszłam też kilka operacji o podłożu onkologicznym. Za każdym razem, kiedy już myślałam, że stan mojego zdrowia się poprawia, okazywało się, że dopadała mnie nowa choroba… Guzy macicy, piersi, tarczycy, czerniak złośliwy. Niezliczona liczba godzin w szpitalu i na stole operacyjnym. Wielokrotnie zadawałam sobie pytanie: dlaczego właśnie ja, dlaczego mnie to spotyka?  Całe życie starałam się dawać sobie radę i nie poddawać się. Jednak ile człowiek jest w stanie znieść. Jestem coraz słabsza i każdy kolejny cios od życia znoszę coraz gorzej. Mam poważne problemy z oczami, tak naprawdę od kilku miesięcy nie widzę... Nie jestem w stanie ich otworzyć. Diagnoza to zwiotczałe mięśnie. Nie mogę sama wyjść z domu, bo jest to dla mnie niebezpieczne. Jedynym wyjściem jest operacja, dla mnie zbyt kosztowna.  Mam 70 lat, jestem mamą i babcią. Kocham swoją rodzinę najbardziej na świecie. Ich pomoc jest nieoceniona. Marzę, by znów być samodzielnym człowiekiem i nie czuć, że obciążam najbliższych. Tak bardzo chciałabym być sprawną babcią dla moich wnuków! Półtora roku temu urodził się ten najmłodszy, wyczekany. Marzę o tym, by w jego głowie pozostał obraz babci Anieli, która podczas zabaw rozbawiała go do łez, biegała po ogrodzie, robiła babki z piasku na pobliskim placu zabaw… Aby tak się stało muszę jak najszybciej poddać się operacji, której koszt przekracza moje możliwości.  Chcę znów cieszyć się życiem i czerpać z niego garściami. Proszę, pomóż mi! Pełna wiary w powodzenie zwracam się do Ciebie! Pomóż mi zawalczyć o przyszłość, o sprawność, o życie... Aniela

3 942,00 zł ( 27.65% )
Still needed: 10 314,00 zł
Emilia Żurawska
Emilia Żurawska , 9 years old

By chwile na onkologii były jedynie złym wspomnieniem - walczymy o przyszłość Emilki!

Nie tak miało wyglądać dzieciństwo naszej córeczki! Jeszcze przed narodzinami mieliśmy tyle marzeń, planów i wspólnych wizji. Rozmyślaliśmy, jak będzie wyglądało nasze życie w roli rodziców, nie mogliśmy się doczekać wspólnie spędzonych chwil. Przez pierwsze lata wszystko układało się pięknie. Mogliśmy z radością w sercach, przyglądać się jak Emilka rośnie, rozwija się, uczy nowych rzeczy. Byliśmy tacy szczęśliwi! Wtedy nadszedł ten okrutny dzień. Dzień, który zmienił wszystko...  W 2020 roku, gdy Emilka miała zaledwie 5 lat, usłyszeliśmy diagnozę, która nie nawiedzała nas nawet w najczarniejszych koszmarach. U naszej córeczki wykryto nowotwór mózgu i centralnego systemu nerwowego. Nie mogliśmy uwierzyć w to co się dzieje! Nie minęło dużo czasu, a córka już była po pierwszej operacji. Lekarze byli w stanie usunąć tylko część guza z prawej półkuli mózgu, a po operacji pozostał lewostronny niedowład. Mimo to mogliśmy wrócić do domu i cieszyć się z zatrzymania choroby. Do czasu...  Rok 2022 znów okazał się dla Emilki niezwykle ciężki. Podczas kontrolnego rezonansu magnetycznego wykryto powiększenie guza, który pozostał po operacji.  Kolejna operacja była nieunikniona! Na całe szczęście, naszej dziewczynce nie pogorszył się stan zdrowia i sprawności. Dziś jednak znów musi wracać do sił i walczyć z niedowładem.  Z całych serc wierzymy, że Emilka pokona nowotwór. Że przed córką wiele szczęśliwych lat, dorosłość, samodzielne życie. Zrobimy co w naszej mocy, by uratować jej zdrowie i życie. Z Twoją pomocą będzie to odrobinę łatwiejsze! Rodzice Emilki

3 932 zł
Nikoleta Rdzak
Nikoleta Rdzak , 58 years old

Sam na sam z ogromem cierpienia... Nikoleta pomagała innym, dziś sama potrzebuje wsparcia❗️

Staram się nie narzekać, ale moje życie nie należy do tych najłatwiejszych... Zmagam się z wieloma chorobami i ze względu moją obecną sytuację popadłam w depresję. Właśnie teraz, nie jutro, nie za miesiąc, potrzebuje, by ktoś podał mi pomocną dłoń...  Moją codzienność weryfikuje choroba Leśniowskiego — Crohna, cukrzyca, zaćma, zaawansowana choroba zwyrodnieniowa kręgosłupa, przewlekła choroba nerek, niedosłuch obustronny, leczenie kardiologiczne... Lista jest niesamowicie długa.  Gdy na chwile uporam się z jednym, przypomina się w moim organizmie drugie...  Mam problemy w poruszaniu się. Chodzę przy pomocy kul łokciowych. Utrzymuję się z zasiłku socjalnym, są to marne grosze. Nie mam bliskich osób, które mogłyby mnie wspierać. Jestem pozostawiona sama sobie. A w codziennym życiu pomaga mi opiekun — sama już nie potrafię...  Sama dłużej nie mogę być, muszę prosić o pomoc! Moje leki kosztują miesięcznie ok. 400 złotych. Aby moje leczenie było skuteczne, muszę stosować dietę, która na chwilę obecną jest dla mnie nieosiągalna ze względu na wysokie koszty. Ze względu na problemy gastrologiczne jestem zmuszona używać pieluch. Chcę odzyskać nadzieję. Chcę, żeby zaświeciło dla mnie słońce... Będę wdzięczna ludziom dobrej woli za pomoc w sfinansowaniu mojego leczenia i rehabilitacji. Jeszcze kilka lat temu ja pomagałam osobom z różnymi trudnościami i niepełnosprawnościami, dzisiaj sama jestem na ich miejscu i proszę o pomoc. Proszę, pomóż mi...  Nikoleta  

3 931 zł
Marzena Bednarczyk
Urgent!
10 days left
Marzena Bednarczyk , 53 years old

Potrzebna pomoc! Marzena walczy z rakiem!

Od września 2023 czułam się osłabiona, a mój stan zdrowia bardzo mnie niepokoił. Nie przypuszczałam jednak, że mogę mieć nowotwór złośliwy! Bardzo proszę Was o pomoc w tej trudnej walce z chorobą! Przez pewien czas byłam w stanie tylko chodzić do pracy. Gdy wracałam do domu, nie miałam energii na nic. Po powrocie z urlopu, zamiast wrócić wypoczęta, byłam już kompletnie bez sił. Zgłosiłam się więc do lekarza rodzinnego. Zlecił badania, ale niestety terminy były odległe. W końcu udało się je wykonać. Już USG wykazało poważne zmiany na wątrobie, świadczące o raku i przerzutach! Po wykonaniu kolonoskopii sytuacja była już niestety jasna – rak jelita grubego IV stopnia z przerzutami do wątroby! Byłam przerażona, ale wiedziałam, że muszę działać i się nie poddawać. W połowie grudnia podjęto decyzję odnośnie mojego leczenia. Okazało się, że potrzebuję operacji. Zostałam poinformowana, że konieczne będzie założenie stomii… Przeszłam operację resekcji esicy. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że operacja poszła na tyle dobrze, że nie założono mi stomii. Do dzisiaj dochodzę jednak do siebie. Przez miesiąc schudłam 10 kilogramów, a przede mną przecież chemioterapia! Boję się, jak mój organizm to zniesie... Na 19 stycznia zostało zaplanowane wszczepienie portu do podawania chemii. Prawdopodobnie rozpocznę ją jednak jeszcze szybciej. Nie ma czasu do stracenia, sytuacja jest bardzo poważna! Boję się, co będzie dalej, ale wiem, że mam dla kogo żyć. Mój syn jest już dorosły, ma 22 lata, ale przecież dalej potrzebuje matki. Martwię się o niego, cierpi na wrzodziejące zapalenie jelita. Musi uważać, żeby nie przerodziło się to w tak poważne problemy, jak u mnie. Bardzo proszę o wsparcie! Koszty walki o moje zdrowie i życie są wysokie! Wierzę, że będziecie ze mną i pomożecie mi pokonać raka! Przede mną trudna droga powrotu do zdrowia… Marzena

3 920 zł