Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oktawian Panow
14 days left
Oktawian Panow , 5 years old

Sprawność jest na wyciągniecie ręki! Nasz syn potrzebuje Waszej pomocy!

Oktawian jest uwielbiającym inne dzieci, otwartym, wesołym chłopcem. Jesteśmy dumni, że potrafi mieć tak pozytywne nastawienie do świata, pomimo wielu problemów zdrowotnych. Prosimy o pomoc w walce o sprawność naszego synka! Nasz kochany chłopiec urodził się w 2019 roku z rozszczepem kręgosłupa. W trakcie ciąży nic nie wskazywało na tę diagnozę. Już w drugiej dobie życia przeszedł operację zamknięcia rozszczepu! Tak bardzo się o niego baliśmy! Po wyjściu ze szpitala musieliśmy bacznie obserwować dalszy rozwój synka. Po trzech miesiącach okazało się, że konieczna będzie druga operacja. Tym razem potrzebne było wstawienie zastawki do otrzewnej z powodu wodogłowia… Oprócz tych problemów, od samego początku Oktawian musi być cewnikowany. Obecnie co 3 godziny… Wszystko to z powodu wrodzonego odpływu pęcherzowo-moczowodowo-nerkowego. U syna zdiagnozowano też Zespół Arnolda-Chiariego typu 2 oraz zaburzenia napięcia mięśniowego.  Pomimo tak wielu przeciwności, Oktawian intelektualnie rozwija się tak, jak jego rówieśnicy. Problemem jest za to sprawność ruchowa. Porusza się tylko na czworakach. Dowiedzieliśmy się ostatnio, że rehabilitacja nie była prowadzona w odpowiedni dla syna sposób. Mamy nadzieję, że przy nowym podejściu, uda się mu ruszyć do przodu. Oprócz rehabilitacji nasz chłopiec potrzebuje pionizatora i ortez. Niestety, wszystko to kosztuje tak dużo. Po latach walki o zdrowie syna nie mamy już praktycznie żadnych oszczędności. Wychowujemy jeszcze naszego starszego syna, a w drodze jest już nasze trzecie dziecko! Oktawian ma bardzo duże szanse na to, by chodzić samodzielnie. Niedługo będzie miał ortezy, wtedy zaczniemy go stawiać na nóżki i walczyć o pierwsze kroczki. Zawsze dawaliśmy sobie radę samemu, ale koszty ciągle rosną... Bardzo prosimy o wsparcie naszego synka! Od kilku lat dzielnie walczy o zdrowie i sprawność. Robi to z uśmiechem na ustach. Gdy przychodzi weekend i nie może bawić się z innymi dziećmi w przedszkolu, zdarza się, że płacze. To naprawdę niesamowity chłopczyk. Prosimy, pomóżcie mu się rozwijać! Rodzice

4 055,00 zł ( 16.57% )
Still needed: 20 414,00 zł
Marek Gadomski
Marek Gadomski , 24 years old

Pojawiła się nadzieja, aby ułatwić codzienność Marka – pomóż o nią zawalczyć!

U Marka przy porodzie doszło do niedotlenienia mózgu. Z tego powodu nasz syn choruje na mózgowe porażenie dziecięce. Od ponad 20 lat codziennie walczymy o jego sprawność! Czasem już brakuje nam sił, ale wiemy, że nie możemy się poddać! Za nami wiele wzlotów i upadków, wylanych łez i chwil zwątpienia. Ciągła walka niewątpliwie jest wyczerpująca. Całe życie naszego syna było i jest podporządkowane chorobom. Tak bardzo nas boli, że nie miał beztroskiego dzieciństwa! Nie randkował, nie poszedł na studia jak jego rówieśnicy… Niestety, choroba nie ma litości. Oprócz MPD, Marek zmaga się też z padaczką, którą na szczęście łagodzą leki. Ogromnym problemem była również spastyka czterokończynowa. Jednak gdy syn miał 18 lat, wszczepiono mu pompę baklofenową, która rozluźnia jego mięśnie. Od tamtego czasu zaczął robić ogromne postępy! Teraz jest już w stanie ustać z pomocą chodzika, przez co łatwiej nam pomagać mu w codziennych czynnościach, jak ubieranie czy mycie. Marek wymaga stałej rehabilitacji. Regularne ćwiczenia pomagają mu rozluźnić spięte mięśnie. Nasz syn wkłada wiele pracy w to, by być chociaż trochę samodzielniejszy. Na co dzień porusza się na wózku. Marek nie mówi, ale nauczył się komunikować na swój sposób. Jako rodzice, zwykle jesteśmy w stanie zrozumieć jego potrzeby. Syn bardzo chce być też rozumiany przez otoczenie, co nie zawsze się udaje. Staramy się robić wszystko, by Marek wiódł szczęśliwe życie i miał choć namiastkę normalności. Jednak ciężko o to, gdy tak trudno jest mu wykonywać podstawowe czynności! Jesteśmy coraz starsi, nasze kręgosłupy już powoli nie dają rady dźwigać dorosłego syna! Przeraża nas myśl, że kiedyś zabraknie nam sił, a on nie będzie w stanie sam sobie poradzić…  Boimy się, że nadejdzie dzień, w którym nie będziemy już w stanie podnieść Marka, pomóc mu w podstawowych czynnościach. Pojawiła się jednak ogromna nadzieja na ułatwienie codzienności! Naszego mieszkania nie da się w pełni dostosować do potrzeb syna, ale dostaliśmy możliwość zakupu podnośnika sufitowego! To wielka szansa na poprawę komfortu życia Marka, ale też odciążenie naszych kręgosłupów.  Przyznano nam dofinansowanie na zakup urządzenia, jednak brakująca kwota znacznie przerasta nasze możliwości finansowe… Stale ponosimy też wydatki związane z leczeniem i rehabilitacją syna, nie sposób więc odłożyć tyle pieniędzy! Jeśli ich nie uzbieramy, dofinansowanie przepadnie! Nie możemy zmarnować takiej szansy! Z całego serca prosimy o wsparcie!  Rodzice Marka

4 051,00 zł ( 9.28% )
Still needed: 39 567,00 zł
Tomasz Załęcki
Tomasz Załęcki , 36 years old

Niepełnosprawność odziera z godności. Proszę, pomóż!

Mam 35 lat i obawiam się, że już zawsze będę się zmagać z niepełnosprawnością. Mam porażenie czterokończynowe, a to oznacza, że już być może do końca życia będę jeździć na wózku. Prawa strona mojego ciała to 90-procentowy niedowład, lewa strona to kilkuprocentowy niedowład. Koszty codziennego życia przerażają, do tego dochodzą te związane z leczeniem i rehabilitacją, która w moim przypadku jest konieczna. Osobie niepełnosprawnej bardzo trudno jest zdobyć środki, które pozwolą godnie żyć. Bardzo trudno podjąć również pracę, gdyż niepełnosprawność potrafi człowieka naprawdę ograniczyć. Będę niezwykle wdzięczny za każdą okazaną pomoc, za wsparcie, które pozwoli mi się leczyć i rehabilitować.  Tomasz

4 051 zł
Alek Orłowski
Alek Orłowski , 4 years old

Mały człowiek uwięziony w chorobach! Pomóż nam uwolnić Alka…

Miał 1,5 roku, gdy zaczął zamykać się w swoim świecie. Potem zaczęła się lawina diagnoz, które z ogromny ciężarem obarczają nasze serca. Choroby zamykają drzwi do świata, przed naszym dzieckiem. Dzisiaj musimy walczyć o jego przyszłość. Już dzisiaj! Bardzo chcieliśmy mu pomóc, wierząc na początku, że to może ząbki, może skok rozwojowy… Niestety, pierwszą i dość wczesną diagnozą był autyzm.  Alek jest radosnym 3 latkiem, ale zaburzenia rozwojowe i opóźnienie oraz neurologiczne problemy z koordynacją ruchową nie pozwalają mu normalnie funkcjonować…  Choroby nie pozwalają mu efektywnie przetwarzać informacji z zewnątrz. Tyczy się to właściwie wszystkich zmysłów.  Alek nie rozumie otaczającego go świata, czasem nawet nie próbuje. Mocne zaburzenia integracji sensorycznej, nadwrażliwość na dotyk, dźwięk i światło powodują napady złości i histerii. Synek ma niekontrolowane ataki autoagresji. Rzucając się na podłogę, uderzając w głowę czy krzycząc, chce uwolnić się od koszmaru, jaki przechodzi w danym momencie. Jest to przeraźliwy widok dla rodzica! Takiego życia nie chciałam dla mojego dziecka…  Przez nieprawidłowości w komunikowaniu się za pomocą słów, gestów i mimiki Alek ma zaburzone relacje społeczne. Nie mówi, a stereotypowe zachowania, tiki i zamykanie się we własnym świecie ograniczają mu relacje z rówieśnikami! Jest sam…  Dodatkowo Alek jest diagnozowany pod kątem genetycznej choroby Charcota-Mariego-Tootha - demielinizacyjnej polineuropatii czuciowo-ruchowej.  To genetyczna nieuleczalna choroba charakteryzująca się osłabieniem i atrofią mięśni, utratą czucia, zniekształceniem stóp oraz spowolnieniem prędkości przewodnictwa nerwowego. Silne napięcie mięśniowe, koślawość kolan, deformacja stóp powoduje problemy z chodzeniem. Alek ma ograniczoną sprawność ruchową, traci równowagę, przewraca się, potyka. Choroba już zaczyna dawać się we znaki… Ile jeszcze?  Na autyzm, czy wady genetyczne nie ma leku. Wiemy jednak, że poprzez odpowiednią terapię możemy poprawić sprawność i samodzielność syna! Rehabilitacja przynosi wielkie rezultaty. Niestety, ilość godzin przysługującej nam terapii w stosunku do potrzeb jest znikoma!  Prywatnie zajęcia i turnusy rehabilitacyjne są dla nas niestety zbyt kosztowne. Serdecznie dziękujemy za każde wsparcie i słowa otuchy…  Rodzice Alka, Monika i Mariusz 

4 050 zł
Kacper i Oliwier Pawlisiak
Kacper i Oliwier Pawlisiak , 11 years old

Kolejny etap walki o przyszłość – Pomóż nam❗️

Kochani, Wasze dotychczasowe wsparcie było nieocenione! Chcielibyśmy bardzo podziękować każdemu, kto dołożył swoją cegiełkę do naszej zbiórki! Niestety dotychczasowe środki się już skończyły, a chłopcy wymagają stałej, systematycznej rehabilitacji. Potrzeby są ogromne, a wciąż wzrastają. Dlatego proszę, nie zostawiajcie nas teraz! Nasza historia: Kacper i Oliwier to bliźniacy urodzeni w 36 tygodniu ciąży. Po urodzeniu nic nie zapowiadało, że chłopcy będą się rozwijać gorzej od rówieśników. Pierwsze lata ich życia przebiegały spokojnie, chociaż widziałam, że rozwijają się wolniej od rówieśników. Jednak cały czas byliśmy pod opieką lekarzy specjalistów, którzy początkowo zrzucali to na karb ich wcześniactwa. Dokładniejsze badania i testy przyniosły niepokojące diagnozy.  U Oliwiera zdiagnozowano autyzm dziecięcy, niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym i głuchotę prawostronną. Widać u niego postępy, więcej mówi i kontaktuje jeśli coś mu się podoba. Ale dalej wymaga intensywnej terapii. Miał predyspozycje do mniejszego napięcia i niestety jak rośnie, robi się niezgrabny. Kacper natomiast choruje na Mózgowe Porażenie Dziecięce połowicze z niedowładem lewostronnym, ma też zdiagnozowaną niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim oraz autyzm atypowy. Obecnie jest ciężko. Kacper ma napady agresji, a kolejne badania kosztują go dużo łez. Mimo ciągłej, intensywnej terapii wiemy, że niestety, nie będzie lepiej. Możemy jedynie walczyć, by z czasem nie było tylko gorzej. Mamy zaplanowane też 3 turnusy. W październiku, w styczniu i lipcu 2024 roku. Na co dzień Kacper i Oliwier odbywają terapie w Wielkopolskim Centrum Fizjoterapii w Poznaniu. Jest to fizjoterapia, terapia integracji sensorycznej, neurologopedia, terapia zachowań trudnych, terapia pedagogiczna, oraz psychologiczna. Chłopcy potrzebują stałej rehabilitacji min. 2 razy w tygodniu. Każde zajęcia to wydatek od 100 do 150 zł w zależności od rodzaju zajęć. Dla mnie jako samotnej matki ciężko jest udźwignąć wydatki związane z rehabilitacją synów. Dlatego z całego serca po raz kolejny proszę o pomoc i wsparcie, aby Kacper i Oliwier mieli w przyszłości szansę na samodzielność. Wiem, że razem możemy znów dokonać małego cudu. Eliza, mama bliźniaków

4 045,00 zł ( 25.34% )
Still needed: 11 913,00 zł
Paweł Krzywdziak
Paweł Krzywdziak , 51 years old

Parkinson – podstępna choroba zabierająca mi sprawność! Pomóż mi z nią walczyć!

Mam na imię Paweł i od 11 lat zmagam się z nieuleczalną chorobą, często postrzeganą jako schorzenie starców. Zaczęło się dosyć niepozornie od chwilowych, jak wtedy myślałem, problemów z chodzeniem. Z czasem czułem jednak, że dzieje się coś ze mną znacznie poważniejszego.  Objawy nie ustępowały, a do “dziwnego chodu” doszły jeszcze problemy z brakiem władzy w rękach. Udałem się do krakowskiej kliniki neurologii. Po wielu konsultacjach uznano, że konieczne będzie wykonanie badania w celu wykluczenia Parkinsona. Byłem kompletnie zdezorientowany. Jak to możliwe? Przecież mam zaledwie 40 lat. Niestety rzeczywistość okazała się okrutna. Wyniki potwierdziły przypuszczenia lekarzy. To Parkinson po cichu wkradł się do mojego życia i podstępnie zabierał sprawność. Początki były naprawdę trudne. Rozpocząłem leczenie, które na tamten moment przynosiło zadowalające rezultaty. Z czasem pogodziłem się w końcu z diagnozą i nauczyłem się z tym żyć. Niestety po około 5 latach okazało się, że muszę zmienić leki, ponieważ te, które przyjmowałem dotychczas, już na mnie nie działają. Wdrożyliśmy kolejny etap leczenia. I muszę przyznać, że znów było całkiem dobrze. Do czasu.  Na przełomie sierpnia i września mój stan uległ pogorszeniu. Przeszedłem kolejne badania i konsultacje, podczas których dowiedziałem się, że choroba rozwinęła się do tego stopnia, że samo leczenie farmakologiczne już nie wystarcza. Tym razem ratunkiem dla mnie miała być głęboka stymulacja mózgu – DBS.  Polega ona na wszczepieniu cienkich elektrod stymulujących do głęboko położonych części mózgu. Wszczepione elektrody generują impulsy elektryczne modyfikujące działanie ośrodków nerwowych odpowiedzialnych za rozwój Parkinsona. Skutki choroby towarzyszą mi każdego dnia. Drżenie ciała, problemy z mową, czasem z chodzeniem – to smutna rzeczywistość. Muszę być pod stałą kontrolą specjalistów i regularnie przyjmować leki. Tylko w ten sposób mogę kontrolować chorobę.  Po wszczepieniu elektrod czuję się różnie. Wiem, że na tym moja droga się nie kończy. Choć walczę już 11 lat, przede mną pewnie jeszcze wiele zakrętów, których na ten moment nie mam jak dostrzec. Leczenie i wizyty, które często odbywam prywatnie, są bardzo kosztowne. Przez te wszystkie lata starałem się wraz z najbliższymi opłacać leczenie z własnej kieszeni. Dziś jednak chciałbym prosić także o Wasze wsparcie. Życie ze świadomością nieuleczalnej choroby nie jest łatwe. Głęboko jednak wierzę w to, że leczenie i rehabilitacja pomogą mi spowolnić jej rozwój, co da mi jeszcze wiele dobrych lat życia.  Za każde okazane wsparcie i przekazaną darowiznę już teraz dziękuję! Paweł

4 043 zł
Patrycja Wątróbka
Patrycja Wątróbka , 27 years old

Moje życie to ciągła rehabilitacja...

Spoglądając na obrazy mojej córki, jestem niesamowicie wdzięczna, że mogę sobie przypomnieć miniony czas. Czas sprzed choroby Patrycji, która od blisko 10 lat walczy z guzem mózgu. Jest po 3 operacjach i wiem, że to cud, że Patrycja jest z nami cały czas. To cud, że pomimo komplikacji walczy dzielnie o każdy dzień… Walka z chorobą rozpoczęła się już w 2006 roku. To wtedy u  mojej 9-letniej córki zdiagnozowano glejaka nerwu wzrokowego. Patrycja przeszła swoją pierwszą poważną operację. Usunięcie guza przy nerwie wzrokowym. Wszystko przebiegło bez komplikacji i Patrycja już w drugiej dobie po zabiegu stawiała pierwsze kroki. Ze szpitala wypisana w stanie dobrym. Poczuliśmy ulgę i nadzieję, że wszystko będzie dobrze.  Minęło kilka lat… Rok 2011 wspominam jako koszmar. Patrycja przeszła wtedy dwie operacje. Pierwsza, czyli trepanacja czaszki, przebiegła pomyślnie, ale córka nie mogła dojść do siebie, skarżyła się na narastający ból głowy. Nie spodziewałam się, że to początek czegoś strasznego... Myślałam, że po takiej ingerencji lekarzy ból głowy zniknie z czasem. Tydzień, dwa, miesiąc… Nic się nie zmieniło. Zauważyłam, że córka powłóczyła nogą. Był to początek najgorszego. W miejscu po operacji pojawiły się zrosty, przez co zbierał się płyn mózgowo-rdzeniowy, uciskający na nerwy, tzw. wodniak. Lekarze odciągnęli płyn. Pojechałam do domu, do dzieci i męża, z myślą, że wrócę następnego dnia do mojej uśmiechniętej córki. Rano dostałam telefon. Okazało się, że w nocy po zabiegu pojawiły się powikłania. Pojawiło się jeszcze więcej płynu, na tyle dużo, że prawie rozsadził mózg Patrycji. To ostre wodogłowie wewnętrzne wymusiło szereg zabiegów neurochirurgicznych. Córka była 3 miesiące na OIOMie, z którego wyszła w stanie wegetatywnym. Nie wiedziałam co robić. Jednego dnia miałam sprawne i tryskające energią dziecko, drugiego prawie jej ze mną nie było. W głowie pojawiało się mnóstwo pytań - czy dam radę, czy będę w stanie zorganizować na nowo całe moje życie dla niej.  Patrycja w szpitalu spędziła 3 miesiące. Po zakończeniu leczenia zostaliśmy sami. Nie dostaliśmy żadnego wsparcia, ani wskazówek co robić. Rozpoczęliśmy intensywną i kosztowną rehabilitację w specjalistycznych ośrodkach oraz w domu. Można by pomyśleć, że tu kończy się nasza smutna i trudna historia… Jednak nie. W maju 2013 roku, po dwóch latach córka musiała przejść kolejną operację. Niestety - glejak okolicy skrzyżowania nerwów wzrokowych był tak silny, że nastąpiła wznowa. Podczas operacji okazało się, że rak zaatakował z podwójną siłą i nie ma możliwości oddzielenia zdrowych komórek od zainfekowanych. Dlatego jedynym rozwiązaniem było usunięcie nerwu wzrokowego. Patrycja zyskała życie, ale na zawsze straciła wzrok. Bezpowrotnie… Od tego czasu minęło już ponad 8 lat. Patrycja jest dorosłą kobietą. Dorosłą, ale wymagającą całodobowej opieki. W tym momencie mówi, siedzi, chodzi z pomocą drugiej osoby, ale nie widzi i ma problemy z pamięcią krótkotrwałą. Nie było wyboru, musiałam zrezygnować z pracy, by zająć się córką i jej rodzeństwem, które potrzebuje ogromnego wsparcia psychologicznego w naszej trudnej, rodzinnej sytuacji. Jedynym żywicielem rodziny został mój mąż. Wciąż mamy nadzieję, że dzięki dalszej rehabilitacji Patrycja będzie kiedyś mogła samodzielnie funkcjonować. Do tego potrzebna jest rehabilitacja w specjalistycznych ośrodkach. Proszę Was o pomoc dla naszej córki… Aby iskierka nadziei nie zgasła.  Monika - kochająca mama

4 042,00 zł ( 28.14% )
Still needed: 10 320,00 zł
Olek Kabza
2 days left
Olek Kabza , 2 years old

Twoje wsparcie daje szansę na lepsze jutro Olka!

W sierpniu 2022 roku przyszedł na świat mój synek. Już od pierwszych chwil musiał stoczyć wymagającą walkę. U Olka zdiagnozowano zespół Downa z wrodzoną wadą serca VSD i ASD oraz słabym napięciem mięśniowym. Synek miał zaledwie dwa miesiące, gdy poddano go skomplikowanej operacji serca. Na szczęście zabieg odbył się bez powikłań.  Nie zakończyło to jednak walki Olka o jak najlepsze jutro. Syn jest pod stałą opieką kardiologiczną, neurologiczną, logopedyczną, endokrynologiczną, neonatologiczną i gastroenterologiczną. Aby nadgonić zaległości w rozwoju musi intensywnie ćwiczyć i wzmacniać mięśnie, a do tego potrzebna jest systematyczna i nierzadko dodatkowa rehabilitacja, która kosztuje krocie.  Wasze wsparcie daje szansę na dalszy rozwój Olka. Dzięki niemu mam możliwość zapewnienia synkowi odpowiedniej ilości zajęć pod okiem specjalistów. Tylko tak Olek może zawalczyć o kolejne postępy. Jestem bardzo wdzięczny za każdy gest wsparcia z Waszej strony!  Paweł, tata

4 039 zł
Emilka Ceremuga
Emilka Ceremuga , 4 years old

Pół kilo cudu walczy o życie. Ratujemy Emilkę!

Tak długo czekaliśmy na naszą córeczkę. Tak bardzo cieszyliśmy się, kiedy okazało się, że zostaniemy rodzicami. Nie da się opisać radości, która towarzyszyła nam w tamtym momencie, który był jak cud – taki sam, jakim jest Emilka. Gdyby tylko urodziła się o czasie, dziś nie musielibyśmy walczyć z całych sił o jej życie... Córeczka jest skrajnym wcześniakiem. Urodziła się w 24 tygodniu ciąży, ważąc jedynie 532 gramy. Była tak maleńka, że każdy niewłaściwy ruch mógł ją niezwykle skrzywdzić, zadać jej ból... Emilka od tych pierwszych chwil miała ogromną chęć życia. Miała jedynie 20% szans na to, że przeżyje, a cały czas jest z nami. Przeszłą już naprawdę wiele m.in. wstrząs septyczny spowodowany pęknięciem jelit oraz dwie operacje. Miała ciągły dopływ morfiny i antybiotyków, by dać radę to przetrwać. Emilka wciąż nie jest w stanie samodzielnie oddychać, ale głęboko wierzymy w to, że córeczka wyjdzie z tego, da radę podnieść się po koszmarnym ciosie, jaki wymierzyło w nią życie. Aby móc ją leczyć potrzebujemy pieniędzy, bo już dziś wiemy, że będzie się to wiązać z ogromnymi sumami. Prosimy, nie odwracaj się od nas, pomóż! Rodzice Emilki

4 039 zł