Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marek Kaniuka
12 days left
Marek Kaniuka , 60 years old

‚‚W zdrowiu i w chorobie" - dodajmy im sił w walce o codzienność!

W najgorszych momentach mieliśmy siebie nawzajem. Wtedy, gdy jeden z nas opadł z sił, drugi musiał wziąć się w garść. Nigdy nie przestanę opiekować się moim mężem, będę przy nim zawsze, DOPÓKI starczy sił.  Z dnia na dzień udar zabrałby Marka. Sprawnego mężczyznę, który utrzymywał nasz dom. Męża, z którym mogłam rozmawiać i wymieniać spojrzenia na świat.  Wiedziałam, że muszę go odzyskać i zrobię w tym kierunku wszystko, co w mojej mocy! Marek pracował za granicą jako elektryk. Tam też miał wypadek, silne uderzenie w głowę, które postanowił skontrolować z lekarzami w Polsce. Do końca badań nigdy nie doszło, bo w międzyczasie wydarzył się kolejny koszmar...  Pamiętam telefon, słaby głos Marka i słowa, że bardzo źle się czuje. Jak przyjechałam do domu, od razu wezwałam karetkę. Wiedziałam, że to udar... Później tak naprawdę mąż toczył walkę o życie. Już w karetce wzywano helikopter, aby zdążyć, dowieźć go do specjalistów i specjalistycznej aparatury. Uratowali go!  Perypetii, problemów i zwątpień w czasie pobytu w szpitalach, leczenia i powrotu do domu nie jestem w stanie nawet zliczyć. Nie było jednak dnia, w którym nie jechałam do niego wspierać we wszystkim i uczyć się od pielęgniarek jak zajmować się mężem.  Później znów cudem go odratowano. Na szczęście mój mąż postanowił tu ZOSTAĆ. I tak sobie żyjemy, sami, licząc na siebie. Często opadając z sił, nie mając zbyt wiele środków na życie, ale razem! Mąż nie chodzi samodzielnie i ma afazję. Jednak spojrzeniem i gestami pomaga we wspólnej komunikacji. Z pomocą innych osób lub trójnoga potrafi przejść kilka kroków — a nie dawano mu szans na przeżycie.  Aby mąż nie stracił wypracowanych już umiejętności, potrzebujemy środków na: rehabilitację, leczenie, sprzęt i dojazdy. Jednym słowem potrzebujemy wsparcia naszej codzienności! Wiem, że na świecie i wokół nas jest wielu potrzebujących i cierpiących. Ale jeśli zechcesz pomóc nam w walce o lepsze jutro, to życzymy Ci, by to dobro wróciło do Ciebie ze zdwojoną siłą.  Nawet najmniejszym wsparciem odmienisz nasze życie...  Marysia    

4 110 zł
Franek Maruszewski
6:24:46  left
Franek Maruszewski , 2 years old

PILNA operacja już w styczniu❗️ Uratuj słuch Franka!

Mimo że badania prenatalne były wzorowe, Franio urodził się z wieloma problemami zdrowotnymi: rozszczep wargi i podniebienia, niedosłuch, zaburzenia napięcia mięśni, deformacja głowy. Nasz synek to bardzo dzielny i radosny chłopiec. Franio aktualnie jest pacjentem ośmiu różnych poradni specjalistycznych. W swoim krótkim życiu przeszedł już trzy operacje, obecnie przygotowuje się do czwartej. We wrześniu zdiagnozowano u Franciszka perlaka wrodzonego. Pilna operacja pozwoliła usunąć guza w całości. Niestety badania wykonane miesiąc po zabiegu, wykazały liczne zmiany miękkotkankowe w obrębie operowanego prawego ucha  i w pojedynczych komórkach w obrębie lewego.  Synek przestał słyszeć na prawe ucho! Konieczna jest kolejna, pilna operacja, która daje nadzieję, że uda się uratować słuch i nie dopuścić do powstania nieodwracalnych zmian w mózgu. Wyznaczono termin zabiegu na 12 stycznia. Wtedy właśnie dowiemy się, czym tak naprawdę są widoczne na CT zmiany oraz jaka przyszłość czeka Franusia.  Już teraz wiemy, że Franio nadal wymaga intensywnej, wieloprofilowej rehabilitacji z zakresu fizjoterapii, neurologopedii, SI oraz terapii ręki. Koszty leczenia i rehabilitacji obejmujące zajęcia, wizyty u specjalistów, badania, są ogromne. Prosimy, pomóż naszemu DZIECKU wrócić do zdrowia.  Rodzice Frania

4 109 zł
Oliwia Zwiercan
Oliwia Zwiercan , 15 years old

Gdy marzeniem jest mieć zdrowe dziecko…

Marzyłam o Oliwce, zanim przyszła na świat. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, pokochałam ją najbardziej na świecie. Połówkowe badanie USG chciało roztrzaskać moje szczęście. Dziecko, na które czekałam, którego serduszko biło tuż pod moim sercem, miało urodzić się chore, a ja nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nasza walka zaczęła się, gdy Oliwka była w moim brzuszku - 20 tydzień ciąży i rozpaczliwe poszukiwanie pomocy. Zaniepokojeni specjaliści, ciąża, która nie przebiega prawidłowo. Nikt nie umiał nam powiedzieć, dlaczego maluch nie rośnie, dlaczego jej główka jest taka mała. Po narodzinach została postawiona diagnoza – małogłowie. Usłyszałam, że mózg mojej córki jest mniejszy, co oznacza wady rozwojowe, przez które na pewno będzie niepełnosprawna, nie wiadomo jedynie, w jakim stopniu. Lekarze nie wiedzieli, z czym mają do czynienia, a niestety – w szpitalnej rzeczywistości, bez objawów, nie szuka się czegoś, czego jeszcze nie widać. Poradzili nam, byśmy starali się przystosować Oliwię do funkcjonowania, abyśmy – dla własnej wygody – postarali się nauczyć nasze dziecko odrobiny samodzielności. Lekarze spisali Oliwkę na straty – według nich nie miała szans, by być zdrowym dzieckiem. Tymczasem ja tuliłam ją każdego dnia, widziałam jej uśmiech, to, jak rośnie, jak bardzo mi ufa. Dziś moja córeczka ma 12 lat, a jej główka w obwodzie ma 42 cm. Na szczęście matka natura obdarowała ją urodą i śliczną figurką - “defekt”, jaką jest mała głowa nie jest aż tak widoczny. Ludzie często sobie nawet nie wyobrażają tego, jak bardzo emocjonalna i wrażliwa jest Oliwka, jak łatwo ją zranić. Osoby, które spotyka, nie rozumieją, że nie jest złośliwa ani niegrzeczna, że płacz i agresja to jej reakcje na lęk i zagubienie. Oliwia ma trudności z koncentracją i zapamiętywaniem, jej mowa jest opóźniona – czasem mówi pełnymi zdaniami, a czasem milczy, wypowiadając co jakiś czas jedynie pojedyncze słowa. Właśnie dlatego bardzo ważne są wszystkie terapie – integracja sensoryczna, zajęcia stymulujące rozwój, opieka logopedy – bo tylko dzięki nim Oliwka ma szansę na normalny rozwój, na to, by dogonić rówieśników i porozumiewać się z nimi bez barier. Młodsza siostra Oliwki - Natalka, chociaż ma dopiero 8 latka, jest bardzo cierpliwa, zachęca Oliwię do zabaw. Dokładnie tak, jakby wiedziała, że siostrze należy pomóc, wesprzeć ją. Dzięki Natalce, Oliwia uczy się, krok po kroku, że można robić coś razem, można się uśmiechać, cieszyć. Moje córeczki kochają zwierzęta, interesują się dinozaurami i końmi, uwielbiają razem budować, rysować. Natalka jest motorem do działania, stymuluje rozwój Oliwki, to jednak za mało... Chciałabym, aby życie mojej córki było piękne. Tak bardzo się boję, że pewnego dnia zacznie się wycofywać, że odseparuje się od rówieśników. Już teraz czasem zamyka się w sobie - wie, że nie radzi sobie ze wszystkim tak szybko, że nie zawsze za nimi nadąża. Jej przyszły rozwój to niewiadoma, ale jego podstawę stanowi to, ile uda nam się wypracować teraz, kiedy jej mózg jest plastyczny. Codziennie rozmawiam z Oliwką, znam jej możliwości. Wiem, że potrafi wszystkiego się nauczyć, że potrzebuje po prostu trochę więcej czasu. Mózg Oliwki pracuje, rozwija się, choć nie rośnie. Wierzę, że dzięki systematycznej i wieloprofilowej rehabilitacji możemy zdziałać cuda! Widzę efekty, widzę uśmiech mojej córki. Nie jestem jednak w stanie udźwignąć kosztów. Nie ma leku, nie ma recepty, jedynym ratunkiem jest wytrwała praca i wiara w to, że będzie dobrze. Zrobię wszystko, by jak najbardziej pomóc Oliwce, by przygotować ją do dorosłego życia, by nie musiała bać się przyszłości. Jestem Mamą - czekałam na moją córkę, a teraz jej nie zostawię. Proszę Was o pomoc, każdy dzień walki o Oliwkę jest cenny...

4 108,00 zł ( 4.01% )
Still needed: 98 168,00 zł
Miron Mikitiuk
Miron Mikitiuk , 5 years old

Uciekli przed wojną, uciekają przed niepełnosprawnością! Pomagamy Mironowi!

Narodziny dziecka to prawdziwe szczęście, zwłaszcza gdy dziecko jest długo wyczekiwane. Tak właśnie było i z naszym synem Mironem. Ciężko opisać radość, jaka pojawiła się w naszych sercach, gdy usłyszeliśmy, że za 9 miesięcy na świecie pojawi się nasze wyczekane dziecko. Moment, w którym mogliśmy pierwszy raz spojrzeć w jego piękne oczka, przytulić i pocałować w czoło jest cały czas tym najpiękniejszym. Niestety, nasza radość trwała tylko 2 miesiące… Pediatra zwrócił uwagę, że dziecko nie trzyma głowy. Tak rozpoczęły się nasze poszukiwania diagnozy... Od lekarza do lekarza, z jednego badania na drugie. Po 4 miesiącach usłyszeliśmy, że Miron zmaga się z miopatią. To rzadka choroba mięśni i nerwów, które je znacznie osłabia lub prowadzi do zanikania...  Trudno opisać słowami, co wtedy czuliśmy. Łzy płynęły po policzkach… Tak bardzo się baliśmy, ale nie mieliśmy wyboru. Musieliśmy szybko wziąć się w garść i zrobić wszystko, aby nasz synek samodzielnie trzymał główkę, siedział, chodził, nie miał problemów z jedzeniem posiłków i połykaniem. Niedługo po postawieniu diagnozy rozpoczęliśmy rehabilitację. Znaleźliśmy specjalistę, uczęszczaliśmy na zajęcia z logopedą, regularnie ćwiczyliśmy na basenie. Wszystkie te czynności spowodowały, że Miron, mimo choroby, zaczął samodzielnie trzymać główkę, siedzieć, a gdy miał 1,5 roku zrobił swoje pierwsze samodzielne kroki! Kiedy lekarze zapoznają się z naszą diagnozą, a później widzą synka, nie wierzą i mówią, że to cud. Ale my wiemy, że to nie cud, tylko ciężka codzienna praca, regularne zajęcia i odpowiednio dopasowana rehabilitacja. Najważniejsze to nie przerywać rehabilitacji, jednak po wybuchu wojny w naszej ojczyźnie, musieliśmy uciekać do Polski.   Specjaliści, którzy opiekowali się synkiem w Ukrainie, uważają, że nie będzie łatwo, ale jeśli nie porzucimy zajęć, Miron będzie w stanie sam naprawdę dobrze radzić sobie wśród rówieśników.  Na razie udaje nam się kontynuować zajęcia na basenie oraz znaleźliśmy centrum rehabilitacji, które zgodziło się nas przyjąć teraz, a nie za kilka miesięcy, co w naszej sytuacji jest bardzo ważne! Niestety, za wszystko musimy płacić sami. Jest nam bardzo ciężko. Nie mamy w Polsce krewnych, znajomych, przyjaciół. Uciekaliśmy w nieznane, walcząc o przyszłość naszego dziecka. Będziemy bardzo wdzięczni za pomoc, wsparcie i wiarę w naszego syna. Prosimy, pomóż! Rodzice Mirona

4 107 zł
Marta Pilarska
9 days left
Marta Pilarska , 27 years old

Każdego dnia walczę o lepsze jutro! Pomóż!

Mimo młodego wieku przeszłam w życiu już bardzo wiele. Każdego dnia odczuwam skutki choroby, z którą zmagam się od urodzenia. Są dni, w których nie jest łatwo, ale wiem jedno – nigdy się nie poddam. Walczę o jak najlepszą przyszłość, mimo że przede mną jeszcze długa droga… Droga, na sprawne, samodzielne życie.  Od urodzenia zmagam się z mózgowym porażeniem czterokończynowym. Pamiętam, że będąc dzieckiem, moje ręce nie były tak silne, jak teraz. Utrzymanie kubka z herbatą było bardzo trudnym zadaniem, nie mówiąc o pisaniu czy innych pracach manualnych. Nogi natomiast były bardziej sprawne. Aby móc chodzić potrzebowałam jedynie kul. Zdecydowałam się na operacje, które odmieniły moje życie – niestety nie tak, jakbym chciała...  Z chodzeniem było coraz gorzej. Zaczęłam tracić siłę i równowagę. Każdy krok wymagał poświęcenia i skupienia. Setki godzin na sali rehabilitacyjnej, dziesiątki konsultacji u przeróżnych specjalistów. Nic nie polepszało mojego stanu. Obecnie poruszam się na wózku inwalidzkim i tracę nadzieję, że kiedykolwiek uda mi się z niego wstać.  Dzięki Wam otrzymałam już raz możliwość zakupu wózka z dostawką. Niestety, ze względu na wciąż występujące usterki, muszę po raz kolejny zwrócić się o pomoc. Wózek często się psuje, nie mogę oddać go do serwisu, ponieważ stracę wówczas możliwość samodzielnego poruszania się… Potrzebuję wózka, który będzie mi służył w awaryjnych sytuacjach. Doskonale wiem, że na moją chorobę nie ma leku. Tylko intensywna rehabilitacja pozwala mi marzyć o tym, że jeszcze kiedyś wstanę z wózka i zacznę chodzić. Sama nie jestem już w stanie walczyć. Już raz pokazaliście, jak wielkie macie serca, dlatego ponownie zwracam się z prośbą o wsparcie. Marta

4 103,00 zł ( 64.28% )
Still needed: 2 280,00 zł
Franciszek Gorlikowski
Franciszek Gorlikowski , 3 years old

"Kocham Cię mamo i tato" – z utęsknieniem czekamy na te słowa synka!

Nasz synek miał tylko 1,5 roku, gdy zdiagnozowano u niego autyzm głęboki. Niestety zdrowie i prawidłowy rozwój Franka uzależnione są od środków finansowych… Za dwa miesiące Franuś skończy 3 lata, jednak nadal nie mówi i nie rozumie, co się do niego mówi. W dodatku ma obniżone napięcie mięśniowe i liczne zaburzenia sensoryczne.  Problemów jest wiele, dlatego synek potrzebuje specjalistycznych terapii. Obecnie Franek uczęszcza na zajęcia z integracji sensorycznej, logopedyczne, basen oraz do przedszkola terapeutycznego.  Niestety lekarze podejrzewają także padaczkę. Franek musi zostać też zdiagnozowany pod tym kątem. Musimy wykonać naszemu maleństwu pakiet badań genetycznych i metabolicznych, co wiąże się z dodatkowymi kosztami. Pragniemy wyjechać z Frankiem na turnus rehabilitacyjny dla dzieci niemówiących. Marzymy, aby nasz synek powiedział nam kiedyś: "Kocham Cię mamo i tato". Czekamy na te słowa z utęsknieniem. Prosimy, pomóż naszemu maleństwu w prawidłowym rozwoju… Rodzice Franka

4 103 zł
Dariusz Fosiński
Urgent!
Dariusz Fosiński , 49 years old

Darek chce doczekać wesela córki i zostać dziadkiem, lecz zabija go nowotwór❗️ Ratunku❗️

Mój brat we wrześniu miał zaprowadzić córkę do ołtarza. Najbliższe miesiące powinny być przepełnione radością i szczęściem. Niestety, zastąpiły je rozpacz i ogromny lęk. Dariusz usłyszał diagnozę, która zmieniła wszystko – nowotwór złośliwy oskrzela i płuca… Mój brat Darek, kochający mąż i ojciec trójki dzieci za kilka miesięcy miał cieszyć się z najpiękniejszego dnia w życiu jednego z nich. Radość z nadchodzącego ślubu córki przepełniała go niemalże na każdym kroku. Niestety, wszystko to przerwała wstrząsająca diagnoza, która spadła na Dariusza niespodziewanie niczym grom z jasnego nieba…  Darek od jakiegoś czasu czuł się osłabiony i przemęczony. Często bolała go głowa i skarżył się na dziwne uczucie – miał wrażenie, że coś utknęło mu w gardle. Bardzo mu to dokuczało. Po wielu wizytach u specjalistów i badaniach zdiagnozowano nowotwór złośliwy oskrzela i płuca. Zaczęła się walka o życie mojego brata. Rak płuca drobnokomórkowy stopień III został zakwalifikowany do chemioterapii z oceną odpowiedzi. W chwili diagnozy wszelkie wspaniałe emocje związane ze ślubem mojej bratanicy zastąpił nieopisany lęk o Darka. Moje serce pękło na milion kawałków na wiadomość o tym, że brata atakuje podstępna i zjadliwa choroba. Nigdy nie zapomnę tego uczucia. Nagle pojawiło się milion pytań, których jedyną odpowiedzią jest tylko nadzieja, że mój brat z tego wyjdzie i ucałuję rękę swojej „malutkiej” Panny Młodej przy ołtarzu. Onkolog stwierdził, że nowotwór jest niezwykle groźny. Darek rozpoczął chemioterapię. Po pierwszym podaniu cierpiał na wymioty, gorączkę, dreszcze, biegunkę oraz brak apetytu. Był wtedy też bardzo osłabiony, przez co zdarzały się również omdlenia. Darek stracił na wadze aż 5 kg w bardzo krótkim czasie… Mój brat jest kochającym mężem i wspaniałym tatą trójki dzieci. Aby utrzymać całą swoją rodzinę, ciężko pracował na słupach wysokiego napięcia za granicą. Wszystkie zarobione pieniądze inwestował w swoją rodzinę, mieszkanie oraz nadchodzący ślub. Tak wiele spoczywało na barkach tego dobrego człowieka.   Darek chciałby doczekać chociaż wesela córki i jak Pan Bóg pozwoli – pożyć trochę dłużej, zostając dziadkiem. Koszty leczenia są jednak niezwykle wysokie – wydatki związane z dojazdami, badaniami oraz leczeniem w trakcie i po chemioterapii znacznie przekraczają jego domowy budżet.  Wiemy, że najważniejsze jest, aby się nie poddawać. Jako rodzina robimy wszystko, by wspierać Darka i wierzymy, że przezwycięży chorobę. Bo ma dla kogo. Bardzo prosimy o wsparcie w leczeniu – każda wpłata i udostępnienie jest na wagę złota! Siostra Darka

4 101 zł
Paweł Zalewski
Paweł Zalewski , 32 years old

Tragiczny wypadek odebrał mu sprawność. POMÓŻ!

Wiedliśmy normalne, szczęśliwe życie. Jedna chwila przekreśliła wszystko – marzenia plany na przyszłość… Dziś każdy dzień to walka o sprawność mojego ukochanego Pawła. Letnie, lipcowe popołudnie… W najgorszych snach nie przypuszczałam, że może się tak zakończyć. Gdy dotarła do mnie wiadomość, że mój partner miał tragiczny wypadek, ziemia osunęła mi się spod nóg. Paweł w stanie krytycznym trafił do szpitala. Wszystko działo się tak szybko… Stan Pawła był bardzo poważny. Nie da się opisać słowami, jak bardzo się bałam, że go stracę… Doszło do urazu mózgowo-czaszkowego. Konieczna była natychmiastowa operacja czaszki.  Lekarze nie dawali mu szans. „Proszę się pożegnać” – te słowa zapamiętam na zawsze.  Nie mogłam w to uwierzyć. Nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Paweł wciąż leżał nieprzytomny w śpiączce, a ja każdego dnia czekałam, aż się obudzi. Po 5 miesiącach mój ukochany otworzył oczy. Wiedziałam, że do mnie wróci!  Kolejne miesiące Paweł spędził w ośrodku rehabilitacyjnym. Tam miał zapewnioną najlepszą możliwą opiekę. Dzięki ciężkiej pracy i determinacji udało się osiągnąć niemożliwe. Paweł zaczął powoli wypowiadać pierwsze słowa, poruszać rękoma. Do pierwszych kroków jeszcze długa droga, ale wierzę, że pewnego dnia się uda. Boję się, co będzie, gdy pobyt w ośrodku dobiegnie końca. Paweł nie jest jeszcze gotowy, żeby wrócić do domu. Wymaga całodobowej opieki. Obecnie jest jeszcze karmiony dojelitowo przez PEG, a w jego szyi wciąż jest rurka tracheostomijna.  Rokowania są dobre – zarówno lekarze jak i rehabilitanci widzą szansę na poprawę. Jednak, aby było to możliwe, potrzebna jest stała i intensywna praca. Bardzo zależy mi, żeby Paweł mógł kontynuować niezbędne terapie w specjalistycznej placówce. Niestety, koszty takiego pobytu są ogromne… Wiem, że cuda się zdarzają. Już raz usłyszałam, że nie ma szans… Ale Paweł żyje! I wiem, że w końcu będzie sprawny i samodzielny. Moja wiara i miłość każdego dnia motywują mnie do dalszego działania. Proszę Was o wsparcie w tych niezwykle trudnych chwilach. Jagoda 📽️ Zobacz zmagania Pawła:

4 100 zł
Przemysław Hundt
Przemysław Hundt , 18 years old

Nierozwiązana zagadka wyniszcza zdrowie Przemka. Pomóż!

Przemek już niedługo będzie dorosłym mężczyzną, jednak niepełnosprawność próbuje odebrać mu szanse na to, by w dorosłość wkroczyć jako samodzielny, zdrowy człowiek. Tak naprawdę nikt nie wie, z czym zmaga się Przemek. Poszukiwania przyczyn jego stanu zdrowia wciąż trwają. Jego rodzice robią, co w ich mocy, by poprawić stan zdrowia chłopaka, jednak w tym momencie jedyna diagnoza, którą słyszą to zaburzenia metaboliczne. Słowa te nie pozwalają rozpocząć walki z chorobą, ponieważ tak naprawdę wciąż jest ona nieznana.  Nadzieję na poprawę stanu zdrowia Przemka, a także odnalezienie przyczyny dają badania genetyczne. Niestety, nie są one opłacane przez NFZ, dlatego rodzice Przemka bardzo proszą Was o pomoc. Wszelkimi możliwymi sposobami od lat walczą o syna, jednak wobec przeszkód finansowych pozostają bezsilni...  Badania genetyczne to koszt około 4 tysięcy złotych. Wierzymy, że z Waszą pomocą, już wkrótce Przemek je przejdzie i tym samym będzie w stanie rozpocząć leczenie, które sprawi, że niepełnosprawność nie będzie tak bardzo dokuczliwa. 

4 091,00 zł ( 100.12% )