Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Andrzej Olszewski
Andrzej Olszewski , 57 years old

Udar przyszedł niespodziewanie i zabrał sprawność! Pomóż Andrzejowi ją odzyskać!

25 stycznia 2023 roku wszystko zmieniło się bezpowrotnie. Nikt z nas nie spodziewał się, że w jednej chwili życie Andrzeja zawiśnie na włosku. Pamiętam dokładnie ten dzień, gdy otrzymałam telefon – “Czuję się dziś słabo. Z prawej dłoni wypadają mi narzędzia, utykam na nogę.” W głębi duszy czułam, że ze zdrowiem mojego przyjaciela dzieje się coś bardzo niedobrego.  Chwilowa poprawa dała złudzenie, że nic groźnego się nie stało. Niestety, kilka godzin później otrzymałam kolejny telefon od Andrzeja. Brzmiał inaczej, był przerażony. Mówił, że podejrzewa u siebie udar i wezwał pogotowie. Później słyszałam już tylko bełkot… To było straszne. Nie mogłam do niego przyjechać. Nie mogłam pomóc. Andrzej był wtedy w pracy w Holandii. Zdążyłam tylko przez chwilę porozmawiać z lekarzem, który udzielał mu pomocy. Wiedziałam, że zabierają go do szpitala.  Badania wykazały, że to udar krwotoczny. Prawa strona Andrzeja była sparaliżowana. Nie mógł mówić – doznał afazji. Przez ponad trzy tygodnie lekarze walczyli o jego zdrowie. Udało się. Kolejne dwa miesiące w holenderskim ośrodku rehabilitacyjnym przyniosły pierwsze efekty. Stan mojego przyjaciela powoli zaczął się poprawiać.  Dziś jest już w Polsce. Przebywa przez cały czas w szpitalu. Niestety, czuję, że stanęliśmy w miejscu, a nawet się cofnęliśmy. Andrzej słabiej mówi, gorzej się porusza. Ma jednak w sobie niesamowitą wolę walki. Wiem, że tak bardzo chciałby wrócić do dawnego życia. Zrobię wszystko, by mu w tym pomóc.  Andrzej to naprawdę wspaniały człowiek. Bardzo dobroduszny, zawsze chętny do pomocy. Bardzo pracowity. Przed chorobą pracował jako elektryk. Lubił to co robił. Po prostu lubił swoje życie. Jedyną szansą na powrót do sprawności jest systematyczna i specjalistyczna rehabilitacja, jednak na to brakuje nam środków. W dodatku dojazdy do lekarzy, leki i konsultacje generują kolejne wydatki. Nie mogę pozwolić na to, by to pieniądze stały się przeszkodą nie do pokonania, dlatego postanowiłam poprosić Was o pomoc.  Wiem, że już nie raz dzięki dobroci Waszych serc udało się wspomóc innych podopiecznych. Głęboko wierzę w to, że i tym razem nie będzie inaczej! Za każde wsparcie już teraz serdecznie dziękuję! Iwona, przyjaciółka

4 576 zł
Szymon Zalewski
Szymon Zalewski , 10 years old

Sami nie wywalczymy dla Szymka lepszej przyszłości i choć to smutne, potrzebujemy pomocy!

Mały Szymek jest zbiorem wielu schorzeń, które zabierają mu radość. Zbyt często słyszę rano: mamo, dziś znów obudziłem się smutny. Sami niestety już nie dajemy rady sprostać i stawić czoła wszystkim problemom. POTRZEBUJEMY POMOCY...  Szymonek od urodzenia boryka się z problemami metabolicznymi. Nie ma enzymu, który przyswaja wodę w jelitach. Skutkiem tego jest dieta bezglutenowa, bezmleczna oraz oparta na dużej ilości błonnika. Niestety w wieku 5 lat u Szymona stwierdzono Zespół Aspergera. Obecnie ma skończone 9 lat i uczęszcza do szkoły podstawowej z klasą integracyjną, w której terapie niestety są grupowe. Syn zdecydowanie wymaga nadal indywidualnego podejścia i wzmacniania jego umiejętności. By móc poradzić sobie ze swoimi problemami uczęszcza na zajęcia odpłatne. Dieta i zajęcia niestety doprowadziły do wykluczania się wzajemnie ze względu na finanse. Musieliśmy zacząć wybierać między terapiami a odpowiednim jedzeniem... To brzmi okropnie! Szymon ma stwierdzoną nadwagę, ma stwierdzoną nadwrażliwość dźwiękową - 2 lata stosowaliśmy terapię Johansena i TUS, które przynosiły rezultaty, jednak zrezygnowaliśmy — ceny są obecnie nie do przeskoczenia.  Szymek ma problemy z postawą ciała. W związku z tym mamy raz w roku 10-dniowe masaże oraz ćwiczenia, ale to jak kropla w morzu. Moje dziecko rośnie, jego ciało się zmienia, do tego kaleczy je choroba... Korzystamy z zajęć SI oraz z psychologa. Niestety, od 2019 roku czekamy na miejsce dla syna z NFZ. Dodatkowo jest alergikiem oraz astmatykiem, ma wskazania na zmiany klimatu. Dopóki mogliśmy, staraliśmy się zabierać syna nad morze i w góry przynajmniej raz w roku. Te czasy się skończyły...  Szymon jest wysokofunkcjonujący, jednak przy braku odpowiednich terapii i turnusów rehabilitacyjnych, na które nas nie stać, wszystko w mgnieniu oka będzie zaprzepaszczone. Potrzebujemy pomocy finansowej, by pomóc synowi radzić sobie w życiu codziennym. Prosimy o wsparcie... Sami już nie damy rady! Rodzice

4 575 zł
Jacek Miotk
Jacek Miotk , 5 years old

3 operacje w ciągu jednego roku! Pomóż Jacusiowi!

Jacek jest po 4 operacjach dotyczących rozszczepu podniebienia i wargi, jednak nie jest to koniec jego leczenia. Lekarze już zapowiadają, że proces będzie żmudny. Może potrwać nawet do osiągnięcia pełnoletności! Mój synek urodził się z obustronnym rozszczepem podniebienia miękkiego, twardego i wargi. W związku z tym nosek synka jest nienaturalnie płaski, co skutkuje problemami z oddychaniem oraz silnymi krwotokami. Lekarze myśleli, że jedna operacja rozwiąże problem, jednak przez zbyt duża ilość tkanki tłuszczowej w tym miejscu może skutkować poważnymi powikłaniami po jednorazowym wycięciu.  W listopadzie na kontrolnej wizycie dowiemy się, jak wygoiła się buzia po ostatnich operacjach i kiedy planowana będzie kolejna. Bardzo martwię się o mojego synka… 3 operacje w ciągu jednego roku to ogromne obciążenie dla organizmu, tym bardziej dla dziecka, TYM BARDZIEJ że każda wykonana podczas znieczulenia ogólnego! Lekarze mnie uprzedzili, że może się to odbić na zdrowiu Jacusia, jednak nie przewidziałam, że leki tak mocno zaatakują jego zęby. Ostatnio celem większości naszych podróży jest stomatolog. Synek ma do wyleczenia aż 8 zębów! Mamy czas do października, gdyż zaczynamy przymiarki do aparatu ortodontycznego. To bardzo mało czasu, a dodatkowo hamują nas olbrzymie kolejki i odległe terminy. Mniej więcej od 1,5 roku lekarze podejrzewają również alergię. Od września do marca Jacuś miał taki kaszel, że co drugą noc wymiotował. Od lipca znów się zaczęło. Nie wiadomo, co dokładnie jest przyczyną, dlatego czekają nas testy alergiczne.  Bardzo proszę o pomoc dla mojego synka. Niestety wszystkie schorzenia i choroby wiążą się z dużymi nakładami finansowymi – paliwo, dojazdy, prywatne wizyty, sprzęty medyczne, badania – większość muszę opłacać z własnej kieszeni. Twoja pomoc będzie dla naszej rodziny realnym odciążeniem. Już teraz dziękuję Ci za okazane serce! Marzena, mama Jacusia 

4 572 zł
Edyta Elwertowska
Edyta Elwertowska , 54 years old

By odzyskać to, co zabrał udar... Wesprzyj walkę Edyty!

Czas to jedna z najcenniejszych rzeczy, jakie może posiadać człowiek. Chwile spędzane z bliskimi to nasze największe szczęście. Dni, które im poświęcamy, tworzą nasze najpiękniejsze wspomnienia. Godziny upływające na pracy i domowych obowiązkach to nasza codzienność. Czas to często także wyjątkowo bezwzględny i okrutny przeciwnik.  Przekonała się o tym Edyta, która przeszła udar. Wystarczyło dosłownie kilka chwil, by wszystko, czego do tej pory się nauczyła, stało się bezużyteczne. Parę minut sprawiło, że jej życie legło w gruzach. Z aktywnej, pełnej sił i radości dziewczyny (tak, Edyta ma 52 lata, ale wciąż jest młoda!), zmieniła się w przykutą do łóżka osobę, która jedynie mruga powiekami i może odrobinę ruszyć prawą ręką.  Proszę, pomóż Edycie wrócić do życia! Najpopularniejsze polskie porzekadło mówi, że czas to pieniądz. Dzisiaj Ty, ofiarowując swoje wsparcie i wpłacając pieniądze, dajesz jej czas. W ratowaniu osób po ciężkim udarze liczy się każda chwila, każda minuta. Bez Twojej pomocy już nigdy nie porozmawia ze swoją ukochaną córką – Manuelą, którą sama wychowywała przez wiele lat. Już nigdy nie nakarmi swoich kotów, którymi od dawna się opiekuje. Bez Twojego wsparcia nigdy więcej nie zadzwoni do swojego brata, nie sięgnie po kolejną książkę. Bez Twojego zaangażowania Edyta już nigdy, nawet przez najkrótszą chwilę, nie zasmakuje normalnego życia.  Jeśli pomożesz, trafi do specjalistycznego ośrodka rehabilitacyjnego. Tam, z biegiem czasu, dzięki specjalistycznej opiece, będzie mogła wracać do sprawności. To proces, który trwa naprawdę długo i wymaga niemałych pieniędzy. Pieniędzy, których, podobnie jak czasu, Edycie brakuje. Miesiąc rehabilitacji w specjalistycznych ośrodku to wydatki rzędu 20-30 tys. złotych (uzależnione od planu rehabilitacji), a w ośrodku będzie musiała przebywać wiele długich miesięcy.  Dlatego pomoc ludzi, którzy mają otwarte serca i potrafią dzielić się z innymi, Twoja pomoc, jest niezbędna. PROSIMY! Pomóż Edycie, daj jej szansę na szczęśliwy czas spędzony z córką, z najbliższymi. Podaruj jej nadzieję na chwilę, w której poczuje, że jest już dobrze. Spraw, że będzie mogła być szczęśliwa, uśmiechnięta, żeby mogła po prostu żyć. Rodzina i bliscy Edyty

4 570,00 zł ( 3.68% )
Still needed: 119 473,00 zł
Mateusz Mielewczyk
Mateusz Mielewczyk , 12 years old

Heroiczna walka każdego dnia – Pomóżmy Mateuszkowi❗️

Przychodzę do Państwa z ogromną prośbą o pomoc dla synka. Właściwie pomoc dla niego, odmieni życie całej mojej rodziny... To jest ten moment, w którym już sobie sami naprawdę nie poradzimy, bo grunt wali nam się pod nogami...  Mateusz walczy z przepukliną oponowo-rdzeniową, wodogłowiem, skoliozą. Mamy wizyty prywatne, praktycznie co tydzień, każde w innym mieście, rozrzucone po całej Polsce...  Mało tego – endoproteza biodra, wstawianie blach w nogi i prostowanie przykurczów... Wszystko było liczone w tysiącach, a czekają nas kolejne, ponieważ rehabilitacja MUSI trwać. Kamienie na nerkach, psujące się zęby, skolioza, problemy z kręgosłupem, komplikacje, pogarszający się stan i kolejne wyceny... Zaczęło to spadać na nas jak lawina nie do zatrzymania.  Rehabilitacja, leki, pampersy, to konieczne rzeczy, których nie może zabraknąć nam na co dzień, ale i kosztowne. A jakby tego było mało, potrzebujemy zakupić dla Mateusza nowy wózek, dostosowany do przykurczu nóg. Oprócz tego musimy dostosować mieszkanie – zakupić podnośnik, specjalną wannę, zlew, remont łazienki… To ogromne koszty, do których musimy dopłacić z własnej kieszeni nawet po dofinansowaniu. Ja w obecnej sytuacji nie proszę, ja już błagam o wsparcie! Chciałabym zapewnić dzieciom godne życie, a Mateuszkowi zdrowie i lepszą przyszłość... Tak wiele nam jeszcze brakuje! Nie chcę się poddać, błagam jeszcze raz, pomóż nam! Mama Agata

4 566,00 zł ( 1.43% )
Still needed: 314 583,00 zł
Paulina Drab
Paulina Drab , 34 years old

Rak zburzył moją codzienność❗️Daj mi szansę na spokojne życie❗️

W czerwcu 2022 roku zdiagnozowano u mnie złośliwego raka lewej piersi. Po otrzymaniu wyników wraz z mężem podjęliśmy decyzję, że moje leczenie będzie odbywać się w Niemczech. Po wykonaniu diagnostyki podjęto decyzję, że najpierw muszę przejść chemioterapię oraz zabieg mastektomii. Obecnie jestem po chemioterapii i zabiegu, lecz leczenie trwa nadal, a koszty i badania z nim związane są bardzo wysokie. Niedawno skończyłam leczenie tak zwaną chemią czerwoną. Czekam na informacje od lekarza, co dalej. Wszystko zależne jest od wyników badań całego ciała. Chemia pozbawiła mnie sił. Krwinki mocno spadły, zmagam się z zakrzepicą. Przyjmuję zastrzyki, po których czuję ból całego ciała, w kościach i mięśniach.  Po otrzymaniu wyników nasz świat obrócił się o 180 stopni, wszystkie nasze plany i marzenia w jednej chwili pękły jak bańka mydlana. Wybudowaliśmy dom, do którego planowaliśmy się wprowadzić. Niestety te plany musimy odłożyć w czasie, tak samo, jak założenie rodziny.  Wydawało mi się, że mam dopiero 32 lata i cały świat przed sobą… A w jednej chwili zmieniło się dosłownie wszystko. Ja jednak chcę żyć i walczyć. Nie poddam się. Chcę spełnić wszystko to, co sobie zaplanowałam! W Niemczech już od samego początku poddana zostałam terapii odkwaszającej, odtruwającej i wzmacniającej mój układ odpornościowy. W leczeniu pokładam wielką nadzieję. Pomimo pomocy i wsparcia rodziny i znajomych nie jesteśmy w stanie pokryć wszystkich kosztów leczenia. Mam wielką szansę na wyleczenie. Wiem, że przy wsparciu ludzi dobrej woli uda mi się kontynuować leczenie i wrócę do pełni zdrowia, będę mogła żyć jak do tej pory i snuć plany na przyszłość. Proszę, nie odwracaj się i pomóż mi! Paulina

4 560 zł
Rufina Serik
Urgent!
6 days left
Rufina Serik , 3 years old

Rak to strach i ból❗️Ratujemy życie dziecka!

1,5 roczne dziecko nie powinno uczyć się chodzić przy stojaku od kroplówki, nie powinno płakać z bólu, i strachu na widok kolejnej igły. Małe dziecko nie powinno wymiotować zaraz po przebudzeniu… Nie powinno walczyć o życie, które dopiero co dostało. Nasza córeczka walczy o życie – w chwili, kiedy czytasz te słowa, ważą się jej losy... Rufinka ,a nieco ponad 1,5 roczku, jest malutka, a przeszła już tak wiele! Diagnoza była dla nas szokiem – właściwie zniszczyła nasze całe życie! Teraz nie zostały już nawet strzępy normalności. Codziennie na zmianę płaczemy ze strachu, martwimy się, bijemy z myślami. Od rana do wieczora cierpimy, widząc cierpienie tej najmniejszej z nas – naszej córeczki.  Kilka miesięcy temu dokonałam straszliwego odkrycia. Na brzuszku mojej córeczki w okolicy pępka była wypukłość. Wiedziałam, że to coś złego – czułam to jako matka, że dzieje się coś złego. Cjhciałam jak najszybciej dotrzeć do szpitala i usłyszeć, że nie mam się czym przejmować. Właściwie tak się stało, bopierwszy lekarz, jaki zobaczył moją córeczkę, powiedział, że to gazy i mam wracać do domu. Nie uwierzyłam mu! Znałam swoje dziecko, dotykałam jej brzuszka codziennie  i wiedziałam, że to nic dobrego.  Nie mogłam dłużej czekać w niewiedzy. Chciałam, żeby moje dziecko ktoś zbadał. Jeszcze tego samego dnia pojechaliśmy do prywatnej kliniki. Tam potraktowano nas poważnie. Zrobiliśmy USG, na którym powiedziano nam, że Rufina ma nowotwór. To była najgorsza chwila w naszym życiu. Życie stanęło nam przed oczami, nie wiedzieliśmy, co zrobić z tak straszną wiadomością! Byliśmy załamani, niezdolni do logicznego myślenia. Wiedzieliśmy, że w takim stanie nie zdołamy jej pomóc, nie uratujemy naszego dziecka! Zostaliśmy hospitalizowani na oddziale onkologicznym w Astanie, gdzie przeprowadzili dodatkowe badania: tomografię komputerową, rezonans magnetyczny. Na podstawie wyników postawiono przybliżoną diagnozę – nowotwór złośliwy. Po konsultacji z bliskimi podjęliśmy decyzję o leczeniu naszej córeczki w Turcji, ponieważ tam nasza córeczka będzie miała większe szanse na przeżycie. 18 sierpnia byliśmy już w Turcji.  W klinice Acibadem Rufina przeszła pełne badanie, a także biopsję i zdiagnozowano nerwiaka zarodkowego zaotrzewnowego z przerzutami (stadium 4).  Do tej pory nasza córeczka  przeszła już 6 cykli chemioterapii i skomplikowaną operację. Zapłacić za to wszystko pomogli nam krewni, przyjaciele, znajomi, współpracownicy. Ale tych pieniędzy nie wystarczy, dlatego zwracamy się do Was. Przed nami jeszcze długa terapia.  Musimy przejść IMMUNOTERAPIE, przerzuty już zniknęły i mamy nadzieję, że tutaj lekarze będą mogli doprowadzić Rufinę do remisji. Klinika wystawiła rachunek za leczenie Rufiny na kwotę ponad 235 000 dolarów, z którą nie jesteśmy w stanie sobie poradzić.  Błagam pomóż uratować życie naszej  córeczki. Mama

4 557,00 zł ( 0.37% )
Still needed: 1 195 443,00 zł
Jerzy Stachura
Jerzy Stachura , 65 years old

WYPADEK i NOWOTWÓR odebrały mojemu tacie sprawność❗️Jedyna nadzieja w turnusie rehabilitacyjnym!

Kochani, mój tata potrzebuje pomocy! Sama nie mogę uwierzyć, że jednego człowieka mogło spotkać tyle nieszczęść. Los bardzo doświadczył naszą rodzinę, ale przecież nie możemy się poddać! Dziękuję za Waszą dotychczasową pomoc. Konieczna jest jednak kolejna zbiórka.  Nasza historia:  W jednej chwili zmieniło się całe życie mojego taty i naszej rodziny. Nieszczęśliwy wypadek, który mógł zdarzyć się każdemu...  Tata spadł z wysokości, na skutek czego doznał wielu obrażeń. Uszkodzenie rdzenia kręgowego doprowadziło do tego, czego bałam się najbardziej – wystąpił niedowład czterokończynowy! Wszyscy, cała nasza rodzina, połączyła siły, aby pomóc tacie. Zapewniliśmy mu rehabilitację, która działała cuda! Tata zaczął poruszać się przy pomocy balkonika i mógł pokonać nawet 20 stopni po schodach! Wszystko szło w dobrym kierunku, a nasze serca powoli wypełniał spokój. Nie spodziewaliśmy się, że spotka nas kolejna tragedia! U taty wykryto nowotwór złośliwy gruczołu krokowego! Lekarz postawił diagnozę w marciu 2023 r., ale leczenie rozpoczęto  dopiero w lipcu. Przez kilka miesięcy trwały badania, aby wykluczyć wystąpienie przerzutów. Potem rozpoczęto radioterapię oraz brachyterapię.  Najważniejsza walka, walka o życie, została przez nas wygrana. Nowotwór został wyciszony. Wystarczy, że tata będzie przyjmował tylko co trzy miesiące zastrzyki hormonalne.  Leczenie jednak bardzo osłabiło mojego tatę, a przerwa w rehabilitacji jeszcze bardziej osłabiła jego mięśnie. Wszystko, nad czym tak intensywnie pracował, zostało mu zabrane. Cofnęły się wszystkie efekty rehabilitacji! Dzisiaj tata z wielkim trudem postawi zaledwie kilka kroków. Jego prawa ręka jest całkowicie niesprawna, tylko lewą jest w stanie utrzymać sztućce… Nie ma innej możliwości, musimy zacząć od zera całą pracę o przywrócenie mu sprawności! Nadzieję pokładamy w turnusie rehabilitacyjnym, który jest szansą na odzyskanie umiejętności, które wypadek i nowotwór tak brutalnie mu odebrały.  Zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc w uzbieraniu potrzebnej kwoty, która umożliwi tacie wyjazd na turnus. Każdy dzień bez specjalistycznej pomocy zmniejsza jego szanse. Proszę o każdą możliwą wpłatę, nawet drobną oraz udostępnienie zbiórki. Dzisiaj mój tata potrzebuje armii dobrych serc! Żaneta, córka

4 557 zł
Aleksandra Wawrzyniak
Aleksandra Wawrzyniak , 66 years old

Tak bardzo tęsknię za moją żoną... Nie tak powinna wyglądać jesień życia – proszę, pomóżcie!

Moja żona jest całym moim światem. Razem spędziliśmy wiele pięknych lat, wspólnie budując nasze małżeństwo i wciąż odkrywając siebie na nowo. W moich oczach jest najpiękniejszą i najcudowniejszą osobą, jaką mogłem sobie wymarzyć do dzielenia życia. Ślubowaliśmy sobie miłość do końca naszych dni – na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. Mimo tego jak wiele czasu minęło od tej przysięgi, nadal jest dla nas aktualna. Szczególnie teraz, gdy moja najukochańsza Olusia walczy o sprawność i tak bardzo mnie potrzebuje… Wszystko zaczęło się w maju 2020 roku, kiedy moja żona, Aleksandra, miała operację ropnia nerki. Po powrocie do domu jej stan się pogorszył zarówno fizycznie, jak i psychicznie – nie była w stanie nic zjeść, nie miała siły się umyć, była bardzo przygnębiona i na moich oczach uchodziło z niej życie... Ku mojemu przerażeniu konieczna była ponowna hospitalizacja. Pogotowie zabrało ją nad ranem. Dom bez niej znowu stał się pusty. Do szpitala trafiła jako osoba z problemami, jednak została stamtąd wypisana w jeszcze gorszym stanie. Nie mówiła, nie poruszała się samodzielnie, była praktycznie bez świadomości. Podczas rehabilitacji okazało się, że przyczyną był udar niedokrwienny mózgu z niedowładem i zespołem otępiennym. Dzięki terapii udaje się jednak pomału przywracać jej zdrowie – powoli doszła do siebie, zaczęła mówić, komunikować się, wraca jej wola życia! Moja żona aktualnie przebywa w DPS w Lisówkach, ponieważ sam jestem po zawale i operacji kręgosłupa, i nie jestem w stanie samodzielnie się nią zajmować. Tak bardzo za nią tęsknię i marzę, by wróciła do domu! Co tydzień jeżdżę ją odwiedzać, jednak jest to możliwe tylko przez parę godzin, a ja każdego dnia usycham z tęsknoty za moją ukochaną Aleksandrą… Jej pobyt w ośrodku kosztuje miesięcznie 3083,69 złotych, do tego muszę kupować leki i środki higieniczne, mając do dyspozycji tylko emeryturę. Wszystkie nasze oszczędności pochłonęły dotychczasowe wydatki związane z chorobą żony. Olusia wymaga intensywnej rehabilitacji, która daje szanse, chociażby na częściowy powrót do sprawności i powrót do domu. Jeden turnus rehabilitacyjny klinika wyceniła na ponad 22 tysiące zł. Turnusów potrzebnych może być kilka, nie wspominając o dodatkowych, codziennych wydatkach, takich jak chociażby środki higieniczne. Proszę, pomóżcie mojej żonie wrócić do domu. Pomóżcie nam znowu być razem – mamy tylko siebie. Jestem w sytuacji, w której nie jestem w stanie sobie sam poradzić, dlatego proszę Was o pomoc i wsparcie. Obydwoje jesteśmy schorowani, jednak nie myślę nawet o swoich problemach – najważniejsze jest zdrowie Aleksandry. Jesteśmy z dala od siebie, samotni, Olusia jeździ na wózku – nie tak powinna wyglądać jesień życia. Proszę, pomóżcie mi w walce o zdrowie mojej ukochanej żony.  Mąż Aleksandry, Leon

4 556,00 zł ( 1.71% )
Still needed: 261 402,00 zł