Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jaś Kosman
Jaś Kosman , 6 years old

Tak wiele objawów i niewiadomych... Pomóż w wykonaniu badania, które wykaże co dzieje się z Jasiem!

Janek jako niemowlę był bardzo spokojnym dzieckiem. ZA spokojnym. Nie zgłaszał potrzeb typu jedzenie czy przepełniona pielucha. Najchętniej leżał i obserwował kręcącą się karuzelę... Czułam, że coś jest nie tak, jednak lekarze to bagatelizowali, kładąc takie zachowania na karb tego, że to po prostu spokojny charakter. Zarówno oni, jak i ja nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak bardzo się mylą… Mój synek długo nie chodził. Dopiero gdy miał blisko 2-latka opanował tę sztukę. Dodatkowo niepokoiło mnie, że nadal nie mówił. Kolejne wizyty lekarskie, badania i diagnoza – autyzm oraz wzmożone napięcie mięśniowe. Ale czy to ostateczny werdykt? Dziś lekarze nawet tego nie są już pewni, ponieważ Jasiek z biegiem czasu wykazuje coraz więcej różnych sygnałów świadczących o tym, że problem jest głębszy. Jasiek jest radosnym i ciekawym świata chłopcem, choć jego „świat” jest inny niż ten nam znany. Uwielbia patrzeć na zjawiska pogodowe: opadające liście, wiejący wiatr, spadające krople deszczu. To go uspokaja i jest szczęśliwy. Interesują go samochody, więc często zatrzymujemy się przy rondzie i je obserwujemy. Chodzimy na plac zabaw, ale tylko po to, aby Jasiek usiadł przy mnie i patrzył na innych. Nie interesuje go interakcja z dziećmi. Sama zabawa też jest wyzwaniem, bo ma problem z prostymi rzeczami typu układanie klocków, bawienie się układankami. Fakt, że nie mówi, bardzo utrudnia mu codzienne funkcjonowanie. Krzyk i płacz to jego forma komunikacji. W ten sposób daje znać, że ma jakąś potrzebę, ale ja nie wiem jaką! Rozpoczyna się wtedy wyścig z czasem, by zgadnąć, czy chce jeść, iść do toalety czy na spacer. Im dłużej nie odgaduję, czego potrzebuje, tym bardziej się stresuje i zaczyna się gryźć… To takie trudne, gdy nie jesteś w stanie pomóc swojemu dziecku! Gdy widzisz, jak samo siebie niszczy i masz związane ręce, bo nie wiesz, co robić! Od momentu diagnozy uczęszczam z synkiem na zajęcia integracji sensorycznej oraz terapię neurologopedyczną, wciąż czekając na jego pierwsze słowo… Dodatkowo staram się coś zdziałać na jego problemy gastryczne. Bardzo często boli go brzuszek i wymiotuje z uwagi na problemy metaboliczne oraz nietolerancję laktozy. Od czterech lat jest intensywnie rehabilitowany z powodu ciągłego chodzenia na palcach. Z tego powodu musi nosić buciki ortopedyczne. Teraz do tego wszystkiego doszły incydenty padaczkowe oraz brak snu! Próbuję więc zdiagnozować go pod kątem epilepsji, lecz nie jest to proste… Aby Janek mógł zasnąć, musi przyjmować leki. To bardzo niekomfortowa sytuacja, gdy muszę podawać dziecku leki nasenne lub wyciszające… Dlatego postanowiłam zrobić wszystko, aby ukrócić kwestię badań, podawania leków czy stosowania terapii do tego, co jest mu niezbędne! Dziś już wiem, że konieczne jest wykonanie badania genetycznego WES, które wykaże, co dokładnie dolega Jasiowi. To jedno pobranie krwi da odpowiedź na pytanie, czy synek ma choroby metaboliczne, a jeśli już to jakie. Jeśli ma padaczkę, to dowiem się jaką i będzie można dobrać odpowiednie leki. Jestem w stanie potwierdzić autyzm i najprawdopodobniej upośledzenie umysłowe, które podejrzewają lekarze. Dowiem się wtedy, w jakim jest ono stopniu. Cokolwiek innego dzieje się w jego organizmie, również mogę to wykryć w ten sposób. Niestety jego koszt zdecydowanie przekracza moje możliwości finansowe. Wiem jakie to ważne, a równocześnie nie jestem w stanie mu tego zapewnić! Dlatego zwracam się z prośbą o pomoc. Test WES potrafi wykryć wszystkie zmiany w genach, dzięki czemu lekarze będą mogli objąć mojego syna odpowiednim leczeniem, co da mu szansę na normalny rozwój. Z całego serca proszę o wsparcie! Sara, mama Jasia Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

4 694,00 zł ( 45.02% )
Still needed: 5 732,00 zł
Alicja Kozielec
Alicja Kozielec , 6 years old

Choroba serca odcisnęła piętno na dzieciństwie Ali. Pomóżmy!

Najtrudniejszych momentów w naszym życiu nie da się w żaden sposób przewidzieć. Nasza córeczka przyszła na świat jako zdrowe dziecko. Gdy skończyła dwa miesiące, nieoczekiwanie przyszło nam się zmierzyć z prawdziwym koszmarem na jawie…  U córeczki doszło do zapalenia mięśnia sercowego i ciężkiej niewydolności oddechowej. Alicja spędziła kilka miesięcy na oddziale intensywnej terapii. W jej serduszku doszło do poważnych uszkodzeń, a lewa komora przestała funkcjonować! Córeczka miała podłączoną specjalną pompę, która musiała wspomagać pracę serca! Byłam przerażona! Bałam się, że ją stracę! Podczas operacji i próby ratowania serca doszło do wylewu, który spowodował u Ali niepełnosprawność ruchową i rozwojową. Wydawało się, że najgorszy moment już za nami, niestety, rozpoczęł się kolejny etap tej wymagającej drogi... Córeczka jest po przeszczepie serca, ale wciąż walczy z konsekwencjami wszystkich komplikacji. Obecnie Ala ma 4,5 roku, ale pod względem rozwoju jest na etapie 9-miesięcznego dziecka. Co więcej, po wylewie córeczka straciła wzrok. Walczymy o to, by Ala mogła postawić swoje pierwsze kroki. Córka jest żywiona przez sondę, ale jest to bardzo uciążliwe, dlatego zależy nam również na tym, by nauczyć ją samodzielnie jeść. Musimy jak najszybciej poddać córeczkę dalszemu leczeniu i rehabilitacji, dzięki którym będzie mogła walczyć o swoje zdrowie i jak największą sprawność. Bardzo prosimy Was o wsparcie, które da jej szansę na spokojną przyszłość! Żaneta, mama

4 689 zł
Joanna Luty
Joanna Luty , 19 years old

Przyszłość Asi stoi pod znakiem choroby! Nie bądź obojętny – pomóż!

Okrutny los i natłok chorób zamyka Asię w czterech ścianach domu. Córka ma wiele marzeń i planów na przyszłość, jednak choroba nie daje za wygraną. Zrobimy dla niej wszystko, poprosimy o pomoc każdego… Chcemy zapewnić jej bezpieczną przyszłość, by z uśmiechem na twarzy wkroczyła w dorosłe życie! Asia choruje niemal od kiedy pojawiła się na świecie. Kiedy córeczka miała 7 miesięcy, musieliśmy zmierzyć się z niedoczynnością tarczycy. Dwa lata później, kiedy zaczęła pewniej chodzić, z martwicą główki kości udowej, która niemal zatrzymała jej rozwój. Kolejne problemy spływały na nas jak lawina... Dziś wiemy, że mają podłoże genetyczne, jednak nawet to nie pozwoliło nam ich przezwyciężyć.  Cały czas, właściwie od kiedy córka skończyła kilka miesięcy, walczymy z jej nadmierną wagą. Fakt, że lewa noga Asi jest o 2 centymetry krótsza od prawej, a każdy ruch powoduje ogromny ból, tylko komplikuje sytuację. Lata konsultacji, leczenia, podejmowania kolejnych terapii i badań zdawały się nie mieć sensu. Wiedzieliśmy jednak, że nie możemy się poddać! Na szali leży przyszłość Asi, o którą będziemy walczyć, dopóki starczy nam sił! Przecież warto mieć nadzieję... To ona gaśnie ostatnia!  Asia jest nastolatką, która mimo ogromu problemów i przeciwności, którym musi stawiać czoła, ma mnóstwo planów i ambicji, wciąż też głęboko wierzy, że lepsze jutro kiedyś nadejdzie. Codziennie zachwyca nas swoją siłą! Pilna uczennica, wierna przyjaciółka i zapalona podróżniczka, która lata temu wyruszyła w najważniejszą podróż - po własne zdrowie! Codzienna rehabilitacja, zakup leków i innych potrzebnych środków to ogromny koszt. Dlatego z całego serca prosimy, nie bądź obojętny i wesprzyj naszą córeczkę. Pomóż jej spełniać marzenia! Rodzice

4 688 zł
Marcel Gojke
Marcel Gojke , 6 years old

By codzienność była choć odrobinę łatwiejsza – Pomagamy Marcelowi❗️

Marcel od urodzenia choruje na epilepsję. Zaczął siadać w wieku 8 miesięcy, chodzić dopiero jak skończył rok, a mówić w wieku 2 lat. Od początku był pod opieką neurologa. Dawaliśmy sobie radę z atakami epilepsji i dajemy do dzisiaj. Ale los pokazał, że trzymał dla nas jeszcze jedną, okrutną przeszkodę. Gdy Marcel miał skończone 3 lata, pojawiły się niepokojące objawy. Synek zaczął zamykać się we własnym świecie. Nie chciał bawić się z rodzeństwem, a jeśli już to te zabawy trwały bardzo krótko. Diagnostyka i konsultacje przyniosły nam odpowiedź – autyzm. Choroba, która w każdym przypadku wygląda inaczej, u Marcela jest szczególnie okrutna. Zachowania agresywne i autoagresywne to niemal codzienność. Kiedy przychodzą ataki, Marcel krzyczy, rozbiera się. Jeśli przestraszy go nagły dźwięk albo zła pogoda, ciężko jest go uspokoić. Serce pęka mi za każdym razem kiedy widzę, jak ciężka jest dla niego zwykła codzienność. Ale widzimy, że Marcel bardzo chce rozwijać się jak inne dzieci. Lubi liczyć, rozmawiać, ma bardzo dobrą pamięć. Potrzebuje szeregu terapii z logopedą, psychologiem, integracji sensorycznych i dalszej diagnostyki. Na to wszystko musimy dojeżdżać do innego miasta. Wszystko to ogromne koszty, z którymi nie możemy sobie poradzić. Nasza sytuacja rodzinna jest bardzo trudna – mąż wciąż poszukuje pracy, ja muszę być cały czas przy Marcelu. A jego rodzeństwo również potrzebuje mamy i taty. Dlatego zwracam się do Państwa z naprawdę gorącą prośbą o pomoc. Zawsze dawaliśmy sobie radę i wierzę, że teraz też będzie dobrze. Chcielibyśmy jedynie móc przestać martwić się o to, czy starczy nam pieniędzy na tak rozległe leczenie i diagnostykę Marcela. Każde, nawet najmniejsze wsparcie i wpłata Darczyńców to dla nas nadzieja, że pewnego dnia czego go szczęśliwa, zdrowa przyszłość. Mama Marcela

4 683 zł
Bartek Kobryń
12 days left
Bartek Kobryń , 9 years old

Synku! Zrobimy wszystko, żebyś zaczął mówić!

Bartuś to nasze trzecie dziecko, bardzo cieszyliśmy się, że nasza rodzina się powiększyła. Jednak radość zamieniła się w niepokój, kiedy w wieku 3 lat synek nadal nie mówił! Zaczęliśmy szukać przyczyny. Szybko okazał się, że nasz synek zmaga się z autyzmem i niepełnosprawnością intelektualną.  Zaczęliśmy się uczyć nowej rzeczywistości... Nasza codzienność jest niezwykle trudna. Bartek mimo swojego wieku nadal nie mówił. Rozumie, co do niego mówimy, jednak nie potrafi nam odpowiedzieć. Takie sytuacje niezwykle go stresują. Bartuś krzyczy, szczypie, uderza w ścianę… Nie potrafimy go uspokoić! Bardzo się boimy, że w końcu zrobi sobie krzywdę! Dużą nadzieję pokładamy w tablecie do komunikacji, zakup takiego sprzętu pozwoli nam w końcu zrozumieć nasze dziecko! Szukamy pomocy u lekarzy psychiatrów. Niestety Bartek źle reaguje na przepisywane leki, traci kontakt z rzeczywistością, czujemy, że jest nieobecny. Musimy szukać dalej – oczywiście prywatnie… Staramy się ze wszystkich sił, żeby nasz synek robił postępy. Bartuś chodzi do szkoły specjalnej. Pierwsze dni były dla niego bardzo stresujące, bo jako jedyny w klasie nie mówił! Teraz jest już w klasie dostosowanej do jego potrzeb. Chętnie obserwuje inne dzieci, jednak nie bierze udziału w zadaniach. Przez skurcze mięśni nie potrafi utrzymać nawet kredki, malować może jedynie palcami. Bardzo się staramy, żeby pomóc naszemu synkowi. Mamy nadzieję, że leczenie i zajęcia w końcu zaczną przynosić efekty. Jednak to wszystko to ogromne koszty! Lista potrzeb Bartka jest długa: psychiatra, neurolog, logopeda, fizjoterapia. Dodatkowo zależy nam na zapewnieniu naszemu dziecku dodatkowego wsparcia w formie hipoterapii. Bartuś uwielbia konie, po takich zajęciach, choć na chwilę się uspokaja… Każda wpłata to dla nas nieocenione wsparcie! Rodzice Bartusia

4 664 zł
Antoś Rozłonkowski
Antoś Rozłonkowski , 17 months old

Przyszedł na świat za wcześnie – Na ratunek jeszcze nie jest za późno❗️

Antoś to dzielny wcześniak, który od pierwszych chwil swego życia miał ogromną wolę życia. W styczniu zeszłego roku, będąc w 12 tygodniu ciąży dowiedziałam się, że choruję na raka złośliwego szyjki macicy. Przerażenie, niedowierzanie i wielki strach to emocje, które były ze mną każdego dnia. Bardzo chciałam być zdrowa, ale też ze wszystkich sił chciałam, żeby Antoś mógł przyjść na świat.  Po długim pobycie w szpitalu, wielu badaniach i konsultacjach dostałam plan leczenia. Z Antosiem w brzuszku przyjęliśmy dwa cykle chemioterapii. Razem z lekarzami zakładaliśmy optymistycznie, że ciąża zakończy się w 34. tygodniu, ale niestety, los chciał inaczej.  W wyniku komplikacji Antoś urodził się w 29. tygodniu ciąży. Spędził 95 dni w szpitalu, z czego ponad 80 na OIOMie! Ze szpitala został wypisany pod opiekę hospicjum domowego. W tym czasie przeszedł wiele… Kilkukrotne zatrzymanie akcji serca, niewydolność oddechowa, niewydolność krążenia, niewydolność nerek, odma opłucnowa, dokomorowy krwotok, osteopenia wcześniaków, zapalenie płuc, niedotlenienie, kwasica metaboliczna, kilkukrotne przetaczanie krwi, obustronne poszerzenie układu kielichowo-miedniczkowego, drgawki, opóźnienie rozwoju psychoruchowego… Niejeden dorosły nie poradziłby sobie z takim natłokiem. Antoś jest pod stałą opieką wielu poradni specjalistycznych, fizjoterapeuty i rehabilitanta. Nie wiemy, jak będzie wyglądała przyszłość, ale mamy pełną świadomość tego, że tylko intensywna rehabilitacja i wielospecjalistyczna opieka lekarska może umożliwić synkowi w miarę normalny rozwój.  Antoś jest prawdziwym wojownikiem, bardzo dzielnym i uśmiechniętym chłopczykiem. My, rodzice, wierzymy w to, że historia, która rozpoczęła się rok temu, z Waszym wsparciem będzie miała szczęśliwe zakończenie. Rodzice

4 661 zł
Halina Rębisz
6 days left
Halina Rębisz , 68 years old

Moja mama potwornie cierpi❗️Pomocy❗️

Mamę ma się tylko jedną. Niestety, moja w zeszłym roku otarła się o śmierć i do dzisiaj bardzo cierpi… Proszę, pomóż złagodzić ból i odzyskać zdrowie. Moja mama w zeszłym roku przeszła kilka ciężkich operacji, w tym szczepienie rozrusznika serca i usunięcie kilkunasto-centymetrowego guza na jelitach. Niestety, doszło do powikłań pooperacyjnych, których skutkiem jest stomia. Co gorsza, koło ujścia stomii zaczęły pojawiać się ropiejące rany… Konieczna jest częsta i regularna zmiana opatrunków i worków stomijnych. Niestety, nie jest to jedyne cierpienie, które musi znieść moja mama. W tym całym nieszczęściu zachorowała także na nieuleczalną chorobę – reumatoidalne zapalenie stawów (RZS). Choroba szybko postępuje, dlatego poddała się niekonwencjonalnej metodzie leczenia, która jest bardzo kosztowna.  Ból jest tak duży, że uniemożliwia poruszanie się. Mama wymaga fizjoterapii 5 razy w tygodniu  i innych dodatkowych rehabilitacji. Muszę również zakupić sprzęt medyczny, który ułatwi funkcjonowanie na co dzień. Nigdy nikogo nie prosiłam o pomoc. Sama uczestniczyłam w różnych zbiórkach, starałam się pomagać i wspierać potrzebujących…  Niestety, tym razem to my potrzebujemy pomocy. Wyczerpałam wszystkie swoje oszczędności na leczenie mamy. Bardzo proszę o udostępnienie oraz wpłatę – chociaż złotówki. Nawet maleńka pomoc daje nam większą szansę na leczenie i powrót mamy do życia bez bólu. Córka Haliny, Agnieszka

4 661 zł
Karolina Pyrka
Karolina Pyrka , 18 years old

Kiedy myślę o przyszłości mojej córki – czuję strach❗️

Kieruję do Państwa moją prośbę o wsparcie leczenia i rehabilitacji mojej niepełnosprawnej córeczki. Karolinka przyszła na świat 1 stycznia 2006 roku. Urodziła się w piękny, zimowy, styczniowy poranek. Jednakże los przygotował jej inną, trudniejszą drogę życia, a nas uczynił rodzicami wyjątkowego dziecka, które każdego dnia uczy nas, jak w pokorze znosić ból i cierpienie, jak cieszyć się z małych rzeczy i jak doceniać każdą chwilę, która jest nam dana. Na początku nic nie wskazywało na jakieś nieprawidłowości... Jednak już w 7 dniu życia Karolinki pojawiły się pierwsze napady padaczkowe, odczytywane wtedy przez lekarza jako tzw. "kolki". W 14 dniu pojawiły się już niebudzące wątpliwości drgawki padaczkowe. Trafiliśmy do Kliniki Intensywnej Terapii i Patologii Noworodka w Zabrzu. Tu przeżyliśmy prawdziwy horror patrząc na bezsilność lekarzy i naszą małą, biedną, targającą całe ciało napadami córeczkę. Lekarze nie potrafili w żaden sposób opanować wciąż narastających ataków padaczki. Po dwóch tygodniach Karolka została przewieziona na oddział neurologii dziecięcej w Chorzowie, gdzie została zdiagnozowana u niej wada rozwojowa mózgu, czego objawem jest padaczka lekooporna. Leczenie farmakologiczne nie daje pożądanych efektów. Oprócz różnorakich kombinacji leków próbowaliśmy innych metod. Karolcia była leczona dietą ketogenną, przeszła operację mózgu. Niestety napady wciąż nie ustępują. Karolcia ma w tygodniu kilka lub kilkanaście napadów padaczki. Chociaż to i tak ogromny sukces po w pierwszym roku życia miała tych napadów kilkadziesiąt dziennie. Karolinka nie potrafi samodzielnie chodzić i mówić, ale powoli osiąga swoje „małe- wielkie” sukcesy. Niestety musi ciężko pracować na to, co zdrowym dzieciom przychodzi tak łatwo.Ale nie mamy pretensji do Boga czy świata, że mamy chore dziecko. Kochamy Karolcie taką jaka jest. Staramy się, aby była szczęśliwa w swoim świecie, czuła się kochana i akceptowana, walczymy o każdy najmniejszy postęp w Jej rozwoju, szukamy sposobów, aby pomóc jej w walce z chorobą. Na szczęście na swej drodze spotykamy wyjątkowych Ludzi, którzy bezinteresownie nam pomagają. Bez tej pomocy nie moglibyśmy tyle osiągnąć. Rokowania na początku były kiepskie. Karolcia była dzieckiem bardzo wiotkim, właściwie lejącym się przez ręce. To, że dzisiaj stawia swoje pierwsze samodzielne kroki to sukces wielu godzin rehabilitacji i wspaniałych terapeutów, dzięki którym możemy się cieszyć takimi postępami. Dziękujemy każdemu z osobna, bo każdy z nich wniósł co ważnego i dobrego w rozwój Karolci. Choroba Karolci wymaga stałej i intensywnej rehabilitacji ruchowej. Niestety, pociąga to za sobą olbrzymie koszty. Oprócz systematycznej rehabilitacji ruchowej wskazane jest uczestniczenie w specjalnych turnusach rehabilitacyjnych, gdzie Karolcia jest poddawana różnorakim formom usprawniającym. Koszt jednego turnusu to około 9000 zł w zależności o zajęć jakie są dziecku potrzebne. Zaleca się, aby dziecko uczestniczyło kilka razy w ciągu roku w takim programie terapeutycznym. Kwoty związane z leczeniem i rehabilitacją przewyższają nasze możliwości finansowe, dlatego prosimy o pomoc. Jeśli spośród tysiąca innych potrzebujących dzieci wybiorą Państwo naszą Karolcię i zechcą wspomóc Jej walkę o lepsze życie, będziemy bardzo wdzięczni. Dziękując Państwu, możemy jedynie obiecać naszą pamięć i modlitwę. Dla nas najlepszą nagrodą jest uśmiech Karolci, bo wyraża miłość i szczęście, którego nie jest w stanie wypowiedzieć słowami i o ten uśmiech będziemy walczyć do ostatnich naszych dni. Jeśli zechcą Państwo wspomóc rehabilitację naszej Karolci będziemy bardzo wdzięczni. Rodzice Karolci- Irena i Marcin

4 658,00 zł ( 25.6% )
Still needed: 13 534,00 zł
Artur Wodarz
Artur Wodarz , 2 years old

Nie pozwolę, by choroba zniszczyła mu życie na zawsze! Pomóż walczyć o Arturka!

Jest taki maleńki, a choroba skazała go na potworne cierpienie. Ten widok łamie mi serce, ale wiem, że w tej walce nie mogę się poddać ani na chwilę!  Kiedy Arturek płacze z bólu i bezradności, czasem mam ochotę krzyczeć razem z nim. Pierwsze podejrzenie choroby pojawiło się podczas badań prenatalnych, kolejne potwierdziły przypuszczenia lekarzy, ale nie mogłam i nie chciałam uwierzyć, że moje dziecko będzie chore. To była zupełnie inna ciąża, to doświadczenie, kiedy wciąż towarzyszy strach niszcząc radość oczekiwania.  Diagnoza: stopa końsko-szpotawa była dla mnie szokiem. W momencie, kiedy usłyszałam te słowa, nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo choroba zdeterminuje przyszłość, jak wiele nam odbierze… Arturek miał zaledwie kilka dni, kiedy po raz pierwszy założono mu na nóżki gips. Maleńki, bezbronny noworodek z ogromnym, ciężkim krępującym ruchy gipsem na malutkiej nóżce - tego widoku nie zapomnę nigdy. Najgorsze w tej historii jest to, że nie mogliśmy go tak po prostu zdjąć po czasie i wrócić do życia, które wiedliśmy niedawno. Naszą rutyną stały się regularne wizyty w klinice - początkowo były związane ze zmianą gipsu co tydzień, teraz odbywają się rzadziej, ponieważ gips zamieniliśmy na buty ortopedyczne połączone przy użyciu specjalistycznej szyny, które Arturek nosi przez co najmniej 23 godziny każdego dnia. Każda taka podróż to pokonanie ponad 800 kilometrów jednego dnia.  Leczenie wady może potrwać nawet 5 lat. Właśnie tyle czasu potrzebują specjaliści, by nóżka zmieniła ułożenie. Przed nami jeszcze jeden, bardzo ważny etap: codzienna rehabilitacja, od której zależy, czy Arturek wypracuje prawidłowe wzorce ruchów. Każde z tych działań było realizowane prywatnie, ze środków, które miały zabezpieczać przyszłość naszej rodziny… Niestety, częste wizyty w klinice, pokrycie kosztów dojazdu, zabezpieczenie sprzętu - to tysiące złotych, które czasem wystarczają na zaledwie miesiąc opieki. Choroba to cierpienie naszego synka, które nigdy się nie skończy, jeśli nie podejmiemy kosztownej walki! Sami nie jesteśmy w stanie sprostać takiemu wyzwaniu, a to oznacza, że możemy stracić jedyną szansę na walkę o zdrowie i sprawność naszego dziecka!  Proszę, wyciągnij pomocną dłoń! Ratuj przed cierpieniem, rozpaczą, przed komplikacjami, które mogą na zawsze zniszczyć dzieciństwo naszego synka… Nie mogę pozwolić, by na drodze do zdrowia i sprawności stanęły nam środki…  Chciałabym móc cieszyć się beztroskim macierzyństwem. Chciałabym móc wziąć go w ramiona i za całą pewnością powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Pomożesz mi?

4 655,00 zł ( 10.93% )
Still needed: 37 899,00 zł