Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marzena Kwiecińska
Marzena Kwiecińska , 55 years old

Walka o samodzielność! Pomagamy Marzenie!

Mam na imię Marzena. Życie bardzo mnie doświadczyło… Jestem osobą samotną i schorowaną, poruszam się za pomocą wózka inwalidzkiego. Ostatnio został mi on skradziony! Błagam, pomóżcie mi zakupić nowy! Cierpię na cukrzycę, miażdżycę tętnic kończyn dolnych, niedoczynność tarczycy. Pomimo długotrwałego leczenia doszło u mnie do martwicy lewej stopy oraz ropowicy prawego podudzia. Moja lewa noga musiała być amputowana! Byłam zrozpaczona! Bardzo trudno było nauczyć mi się poruszać na wózku, mocno wpływało to na moją codzienność. W ramach NFZ otrzymałam wózek, ale został mi on skradziony, gdy byłam na rehabilitacji! O kolejny mogę się ubiegać dopiero po pięciu latach. Obecnie poruszam się na pożyczonym, starym wózku. Żeby uzyskać namiastkę samodzielności, potrzebuję nowego wózka elektrycznego. Jestem osobą samotną. Po opłaceniu rachunków nie wystarcza mi na lekarstwa, żywność i opał… Błagam, pomóżcie mi! Zakup wózka pozwoliłby mi choć trochę uniezależnić się od pomocy osób trzecich i poprawić jakość życia. Wierzę, że będziecie ze mną! Marzena Szacunkowa kwota zbiórki

5 301,00 zł ( 33.21% )
Still needed: 10 657,00 zł
Renata Kmiecik
13 days left
Renata Kmiecik , 56 years old

Renata może liczyć tylko na nas... Pomocy❗️

Jestem prawnym opiekunem Renaty. Kuzynka ma 55 lat, od urodzenia cierpi na dziecięce porażenie mózgowe, ma problemy z poruszaniem się i czasem dochodzi do ataków agresji. Przez większość życia opiekowali się nią rodzice i młodsza, kochająca siostra, ale los postanowił być okrutny. Na początku odebrał Renacie jej siostrę – Ewę. Walczyła z nowotworem, niestety w 2011 roku przegrała tę walkę. Potem w 2019 roku jej mama zmarła na najostrzejszą odmianę białaczki. Pozostawiła za sobą schorowanego męża i wymagającą stałej opieki córkę. Po półrocznych zmaganiach starszego człowieka w opiece nad Renatą, jej tata musiał podjąć decyzję, która zawaliła jego świat – oddać jedyną córkę do domu pomocy. Ponad 85-letni tata przekazał opiekę prawną, pozbawiony sił do opieki nawet nad sobą.  Renata jest bardzo pogodną osobą, ale choroba i splot niefortunnych zdarzeń sprawiły, że obecnie przebywa w placówce całodobowej opieki. Praktycznie bez najbliższej rodziny, utrzymuje się jedynie z renty i zasiłku pielęgnacyjnego. Ale większość środków idzie na opłacenie domu pomocy społecznej. Pozostałe, naprawdę niskie świadczenia to bieżące potrzeby, takie jak choćby zakup pampersów. Dlatego proszę o wsparcie.  Przydadzą się każde fundusze, ale docelowo chciałbym zebrać środki na dodatkową rehabilitację. Obecne godziny to za mało, by sprawność Renaty jakkolwiek się polepszyła. Brak ćwiczeń to pogorszenie stanu zdrowia, a tym samym życie przykute do łóżka. Nie chcę na to pozwolić. Dlatego proszę o szansę. Renata może liczyć tylko na nas. Sebastian

5 300 zł
Jadwiga Brzyska
Jadwiga Brzyska , 39 years old

Całe życie przepełnione bólem. Pomóż Jadwidze!

Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy wsparli mnie w poprzedniej zbiórce. Dzięki Wam mogłam wykonać wiele kosztownych badań, odbyć wizyty u lekarzy, a także zakupić leki. Niestety moje choroby są nieuleczalne, więc potrzebuje dalszego wsparcia! Moja historia Nazywam się Jadwiga, mam skrajnie wyczerpany organizm przewlekłymi, stale postępującymi i nieuleczalnymi chorobami – Zespołem Ehlersa Danlosa, Zespołem Przewlekłego Zmęczenia (Myalgic Encephalomyelitis) oraz Nieokreślonym Niedoborem Odporności o złożonym podłożu z niedoborem immunoglobuliny IgA, hiperglobulemią IgM, niedoborem odsetka komórek NK i zaburzoną odpowiedzią Th1/Th2 CD4/CD8. Niestety, wszystkie schorzenia powodują dysfunkcję całego mojego organizmu. Mam ciężkie niedożywienie białkowo - enegertyczne z cechami kacheksji. Mój organizm nie przyswaja odpowiednio składników odżywczych. Moja sluzówka jest sucha, zanikowa, ścieńczała i bardzo krucha ze stale powstającymi i trudno gojącymi sie nadzerkami. Każdy kęs pożywienia powoduje ogromny ból. Mam znaczne zaburzenia połykania, przez co muszę stosowac ścisłą dietę i jeść papkowate pożywienie... Można stwierdzić, że cały mój przewód pokarmowy nie działa prawidłowo - mam chory żoładek i jelita. Bardzo szybko postępuje u mnie również recesja dziąseł, która dodatkowo utrudnia spożywanie pokarmów. Wadliwy kolagen, który jest głównym składnikiem tkanki łącznej, wpływa negatywnie na każdy centymetr mojego ciała. Moja skóra jest bardzo delikatna, aksamitna i przeźroczysta, bardzo łatwo się kaleczy, a powstałe urazy i rany trudno się goją... Dodatkowo rozwinęła się u mnie bardzo silna przeczulica węchowa, nie toleruje żadnych zapachów, powodują one u mnie silne bóle głowy, mdłości, duszności i kaszel. Ból sprawia również najmniejsza zmiana temperatury otoczenia, która musi być dla mnie jednolita, w granicach 23 st. C. Ponadto mam zaburzenia termoregulacji i bardzo bolesne reakcje na zimno i gorąco, odczuwam te bodźce ekstremalnie! Świat, w którym przyszło mi teraz żyć, stał się dla mnie koszmarem! Mam przewlekłą infekcję wirusa EBV, ze stałymi stanami podgorączkowymi i objawami grypopodobnymi. Doprowadził on u mnie do rozwoju zaawansowanego Zespołu Przewlekłego Zmęczenia, którego główną cechą jest ogólnoustrojowa nietolerancja wysiłku. W efekcie każda najmniejsza czynność życia codziennego (np. mycie zębów, ubranie się, spożywanie posiłków, a nawet rozmowa z drugą osobą) może spowodować nawet kilkutygodniowe przykucie do łóżka i pogorszenie ogólnego stanu zdrowia. Mój organizm nie produkuje odpowiedniej ilości energii i pozwala jedynie na wykonywanie krótkich czynności nieprzekraczających 15-30 min! Po czym muszę się położyć i odpocząć... Mam orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy, a dom opuszczam tylko na wyjazdy do lekarzy i badania. Rodzice wożą mnie samochodem, ponieważ sama nie byłabym w stanie dostać się gdziekolwiek. Choroby zabrały mi możliwość samodzielnego życia, wymagam obecnie stałej pomocy i opieki osób drugich w codziennym funkcjonowaniu... Zostałam zmuszona do życia w czterech ścianach – to niezwykle trudne, tym bardziej kiedy dochodzi do tego ból każdej części ciała... Nie mogę za długo stać, ani siedzieć, leżenie jest również bolesne. Bez specjalnego materaca moje ciało całe drętwieje. Bolą kości, mięśnie, stawy i kręgosłup, stawy są niestabilne, wypadają i przemieszczają się. Ręce są już tak słabe, że wszystko mi z nich wypada, a nogi odmawiają posłuszeństwa. W 2023 roku trafiłam do szpitala ze stanem zagrożenia życia, wykonano u mnie transfuzję krwi, dzięki której przeżyłam. Niestety, transfuzja jest tylko czasowym rozwiązaniem. Żeby żyć, potrzebuję dalszego bardzo kosztownego leczenia. Jestem obecnie pod opieką 17 specjalistów. Niestety, ze względu na specyfikę moich chorób leczenie w ramach NFZ jest niemożliwe. Na wizyty u lekarzy specjalistów i badania muszę zatem umawiać się prywatnie. Moje choroby są nieuleczalne, dlatego możliwe jest tylko leczenie objawowe, które mój organizm bardzo źle znosi (co wymaga częstej modyfikacji leków). Nie jestem w stanie sama ponieść wydatków, jakie choroby postawiły przede mną, ponieważ żyje tylko z renty socjalnej, która nie starcza na nic. Potrzebuję funduszy na wielospecjalistyczne leczenie. Jest to jedyny sposób na ratowanie mojego zdrowia i życia! Dlatego bardzo proszę o wsparcie mojej zbiórki. Moim największym marzeniem jest życie, które każdego dnia nie będzie przepełnione bólem, którego nie jestem już w stanie wytrzymać. Wierzę w to, że wielkie serca dobrych ludzi, pomogą mi przynieść ulgę w cierpieniu, które trwa już za długo... Jadwiga  

5 300,00 zł ( 4.8% )
Still needed: 105 037,00 zł
Katarzyna Majewska
Katarzyna Majewska , 40 years old

Cukrzyca wyniszcza mój cały organizm. Proszę, pomóż mi...

Od 32 lat zmagam się z cukrzycą typu I. Tak naprawdę nie pamiętam innego życia. Codzienność z przewlekłą chorobą jest niezwykle trudna. Kosztuje wiele wyrzeczeń i poświęceń. Często wymaga od nas zmiany nawyków, diety i przyzwyczajeń. Niestety, w moim przypadku nie było inaczej. O diagnozie dowiedziałam się, gdy miałam zaledwie 6 lat. Byłam małą dziewczynką, jeszcze wtedy zupełnie nieświadomą, z czym przyjdzie mi się zmagać. Nie było łatwo, jednak nie miałam innego wyjścia. Szybko musiałam pogodzić się z chorobą i nauczyć się z nią żyć. Niestety w ostatnim czasie cukrzyca szczególnie dała mi się we znaki i wyrządziła wiele szkód.  W 2019 roku zupełnie niespodziewanie dostałam krwotoku w oku. Można powiedzieć, że u cukrzyków to normalne i tak się zdarza. Jednak wylew był na tyle mocny, że do dzisiaj męczę się z jego powikłaniami. Trudno mi wykonywać codzienne czynności jak, chociażby czytanie książki. Od kilku lat zmagam się również z częstą utratą przytomności, spowodowaną spadkiem cukru – najczęściej nad ranem. To bardzo uciążliwe dolegliwości, wykluczające mnie z życia. Muszę przyznać, że los nigdy nie był dla mnie łaskawy. Gdy myślałam, że wszystko mam pod kontrolą – na tyle ile mogę, żyjąc z cukrzycą – spotkało mnie największe nieszczęście, jakie można sobie wyobrazić. Zmarł mój ukochany mąż. Dziś, gdy wracam wspomnieniami do tamtych czasów, łzy same napływają mi do oczu. To była bardzo smutna i trudna lekcja... Dla mnie i dla naszej kochanej córeczki. Po śmierci męża wychowuję ją samotnie. I choć minęło już trochę czasu, nadal jest nam naprawdę ciężko pogodzić z tragedią, która nas spotkała. Wiem jednak, że muszę walczyć dalej dla mojego dziecka. Nie tracę nadziei i głęboko wierzę w to, że mogę jeszcze funkcjonować, jak zdrowe osoby. Wiem, że byłoby to możliwe, gdybym mogła korzystać z pompy insulinowej. Niestety nadal mnie na nią nie stać, dlatego zwracam się o pomoc do Was! Przez cukrzycę musiałam zrezygnować z pracy, dlatego obecnie pobieram zasiłek z renty socjalnej. Niestety ze środków, które otrzymuje, nie jestem w stanie odłożyć potrzebnej kwoty na zakup pompy, która tak bardzo poprawiłaby komfort mojego życia.  Jeśli chcesz mi pomóc, pamiętaj, że każda złotówka będzie dla mnie ogromnym wsparciem! Dziękuję. Kasia

5 299 zł
Ksawery Odziomek
Ksawery Odziomek , 6 years old

Chcę dać mu szansę na lepszą przyszłość! Pomożesz mi?

Każdego dnia walczę o to, by Ksawery miał szansę na szczęśliwą przyszłość. Staram się robić wszystko, by pomimo trudnego dzieciństwa, mógł funkcjonować jak jego rówieśnicy. Nie jest łatwo… Proszę, poznaj naszą historię. Wychowuję mojego synka jak najlepiej. Niestety jego funkcjonowanie nie jest prawidłowe… Ksawcio cierpi na autyzm, całościowe zaburzenia rozwoju i zespół FAS. Wymaga stałej kontroli, opieki i wsparcia w codziennych, najprostszych czynnościach… Synek jest bardzo nieufny, potrzebuje sporo czasu, by oswoić się z obecnością nowych osób, terapeutów. Wymaga jednak wielu zajęć rehabilitacyjnych, ćwiczeń i stałej opieki specjalistów. Uczęszcza na zajęcia ze wczesnego wspomagania rozwoju, z logopedą i psychologiem. Bez rehabilitacji synek może stracić wszystkie umiejętności, które zdobył dzięki swojej ciężkiej pracy. Nie mogę na to pozwolić! Niestety wszystko, co niezbędne do jak najlepszego rozwoju Ksawerego, generuje również wysokie koszty, które znacząco wykraczają poza moje możliwości finansowe… Jestem zmuszony poprosić o pomoc… Każda złotówka przybliży nas do sprawności i szczęśliwej przyszłości synka. Nawet najmniejszy gest ma ogromne znaczenie! Tata Ksawerego

5 297,00 zł ( 33.19% )
Still needed: 10 661,00 zł
Saszka Korovin
Saszka Korovin , 10 years old

SMA nie odpuszcza! Chłopczyk potrzebuje pomocy!

SMA odebrało naszemu dziecku sprawność. Walka o zatrzymanie choroby trwa już kolejny rok. Marzymy o szczęśliwym dzieciństwie synka. Bez Twojej pomocy ta wizja może się nie udać. Potrzebne wsparcie! Rozwój Saszki nagle się zatrzymał. Kiedy jego rówieśnicy stawiali pierwsze kroki, on nie potrafił stanąć na nogach. Wiedzieliśmy, że coś się dzieje. Niestety, diagnostykę utrudniła wojna. W 2014 większość ukraińskich lekarzy opuściła wschodnią część Ukrainy w obawie przed utratą życia. Badania genetyczne, które potwierdziły SMA, mogły zostać przeprowadzone dopiero gdy Saszka miał 1,5-roczku. Bardzo martwiliśmy się o naszą przyszłość. W tamtym momencie leki były w fazie testów. Sytuacja była dramatyczna. Mieliśmy związane ręce. Kiedy po kilku latach lek został wypuszczony na rynek, zaczęliśmy szukać państwa, w którym moglibyśmy rozpocząć leczenie. Saszka miał wtedy sześć lat. Postanowiliśmy opuścić nasz ukochany kraj, by uratować synka przed dalszym rozwojem choroby. Cieszyliśmy się, gdy polscy lekarze zaoferowali nam pomoc. Dzięki odpowiedniej farmakoterapii udało nam się zahamować rozwój choroby. Niestety, przez pierwsze sześć lat SMA zdążyło wyrządzić wiele krzywd. Saszka nie chodzi. Jest przykuty do wózka. Choć bardzo chciałby biegać i skakać ze swoimi przyjaciółmi, los brutalnie mu to odebrał. Dodatkową trudność sprawia pogłębiająca się skolioza. Niebawem kręgosłup trzeba będzie operować. Lekarze mówią, że bez operacji i rehabilitacji może zacząć uciskać organy. To przerażająca wizja. Z roku na rok jest coraz starszym chłopcem. Coraz trudniej przenosić nam go z łóżka na wózek inwalidzki, czy nosić po domu. Boimy się, że kiedyś zabraknie nam siły, a Saszka wypadnie nam z rąk. Jeśli nic nie zrobimy, ten straszny scenariusz może się spełnić. Jedyną nadzieją jest specjalistyczny podnośnik, który uwolni nas od potencjalnych problemów. Niestety, jego koszt przekracza nasz domowy budżet. Jeśli zechcecie pomóc nam w tej trudnej sytuacji, będziemy Wam niezwykle wdzięczni. Wasza pomoc napełni nasze serca nadzieją. Chcemy zawalczyć o samodzielną przyszłość synka. Czy będziecie naszym wsparciem? Rodzice

5 296,00 zł ( 45.25% )
Still needed: 6 407,00 zł
Tadeusz Golec
Tadeusz Golec , 54 years old

Tadeusz cudem przeżył wypadek! Prosimy o pomoc!

Nasz kolega Tadeusz uległ bardzo poważnemu wypadkowi komunikacyjnemu. Było to 10 października, w jego urodziny! Tak naprawdę to cud, że przeżył! Teraz walczy o powrót do zdrowia i sprawności. Bardzo prosimy o pomoc! Tadeusz dostał nową pracę, zaczął parę tygodni temu. Przeprowadził się do innego miasta, wynajął z rodziną mieszkanie. Cieszył się na nowy start, miał dobrze zarabiać. Wszystko zostało brutalnie przerwane przez wypadek. Podczas prowadzenia TIRa, Tadeusz zasłabł. Uderzył w naczepę jadącego przed nim pojazdu. Całe szczęście, że była pusta. Tylko dlatego przeżył! Strażacy musieli ciąć kabinę, żeby go wyciągnąć! Zabrano go na OIOM, gdzie stwierdzono rozległe obrażenia: złamanie żeber i mostka, otwarte złamanie przedramienia, stłuczenie płuc i serca. Doszło do ostrej niewydolności oddechowej, a także zaburzeń przewodzenia przedsionkowo-komorowego! Obecnie Tadeusz jest już w domu, ale nie jest samodzielny. Pilnie potrzebuje rehabilitacji, żeby wrócić do normalnego funkcjonowania. Czas gra tu dużą rolę! Na NFZ terminy są odległe, a ilość terapii jest niewystarczająca. Dodatkowo chcielibyśmy zakupić specjalnego łóżko dla osoby niepełnosprawnej, które umożliwiłoby samodzielne wstawanie i większy komfort funkcjonowania. Bardzo prosimy o wsparcie! Rodzinie Tadeusza jest niezwykle trudno. Wierzymy, że wesprzecie naszego kolegę w walce o powrót do dawnego życia! Przyjaciele

5 286,00 zł ( 24.84% )
Still needed: 15 991,00 zł
Grażyna Reczek
Grażyna Reczek , 70 years old

Nierefundowany lek jedyną szansą dla mojej siostry❗️Prosimy o pomoc❗️

Mojej siostrze od 45 lat towarzyszy ciężka dolegliwość – stwardnienie rozsiane, które stopniowo ogranicza jej możliwości życiowe. Przez tyle lat pokazywała niesamowitą siłę w obliczu walki z chorobą, ale w końcu przyszedł ten moment, że musimy poprosić o pomoc.  Kiedy pojawiła się diagnoza, leczenie SM wyglądało zupełnie inaczej. Na początku nie było żadnego, potem pojawiała się możliwość skorzystania z programów leczniczych, ale te okazywał się nietrafione. 45 lat zmagać się z chorobą, która stopniowo coraz bardziej uniemożliwia bycie samodzielną… To ciężkie do wyobrażenia, a Grażynka przez ten czas dawała sobie radę. 5 lat temu udało się nam skorzystać z programu, w którym siostra otrzymała tabletki i po nich było lepiej. Niestety, tylko przez jakiś czas. Kiedy lekarze stwierdzili, że dobrze byłoby przyjąć lek jeszcze raz, siostra przestała kwalifikować się do programu z racji wieku. Zostaliśmy więc z zapytaniem: Co teraz? Nie mogliśmy po prostu się poddać, zwłaszcza że widziałam, jak bardzo Grażyna boi się dnia, w którym położy się do łóżka… i już nie wstanie. Siostra jest niezwykle silną osobą. Walczy, obecnie porusza się przy chodziku, ale jej kręgosłup jest już poważnie powykręcany. Niepewność co do przyszłości i strach przed utratą zdolności do samodzielnego funkcjonowania są dla niej ogromnym obciążeniem. Zwłaszcza że siostra od roku jest wdową.  Jako pielęgniarka z wykształcenia, Grażyna doskonale wie, jak postępować w swojej chorobie, ale wie też, jak groźny jest jej stan i rozpoznaje wszelkie, przerażające objawy. Lekarz wystawi receptę na niezbędny lek, ale niestety bez Waszego wsparcia nie będziemy w stanie go zakupić. Lek nie jest refundowany, a jego koszt wynosi około 190 000 złotych! Ta kwota jest dla nas ogromna. Nawet cała nasza rodzina nie jest w stanie zebrać takich pieniędzy. Dlatego zwracam się do Was z gorącą prośbą o wsparcie finansowe. Każda kwota, jaką jesteście w stanie ofiarować, będzie ogromną pomocą w zapewnieniu Grażynie leczenia, które może zmienić jej życie. Teresa, siostra

5 280,00 zł ( 2.75% )
Still needed: 186 210,00 zł
Marcin Pawlak
Marcin Pawlak , 18 years old

Ogromna tragedia rodziny... Budzimy Marcina❗️

Prosimy o pomoc i wsparcie dla naszego syna. Marcin cudem przeżył próbę samobójczą… Nie zostawił żadnego listu. Nie wiemy, co się stało. Nie wiemy, dlaczego podjął taką decyzję. Wiemy jedno – żyje, a my o to życie musimy teraz zawalczyć. By do nas wrócił… Nasz 16-letni syn Marcin 28.02.2022 roku po prostu wyszedł z domu. Jeszcze kilka dni wcześniej snuł plany na przyszłość. Nic nie wskazywało na to, że już za moment postanowi odebrać sobie życie.  Początki walki były bardzo ciężkie. Brak pracy jelit, mózg uszkodzony- śpiączka, niedowład spastyczny czterokończynowy, gastrostomia odżywcza, tracheostomia, neurogenny pęcherz moczowy. Tygodnie spędzone w szpitalu, a następnie 13 miesięcy w ośrodku, w którym walczyliśmy o jego powrót…  Przed Marcinkiem ogrom godzin rehabilitacji. Teraz jesteśmy w domu. My rodzice, zajmujemy się synem. Każdą wolną chwilę spędzamy właśnie z nim. Czwórka rodzeństwa nam pomaga. Sprawdzamy, czy oddycha, czy czegoś potrzebuje, czy może zrobił jakiś postęp… Wiemy, że Marcin nas słyszy ale nie mamy wypracowanej komunikacji, nie odpowiada mruganiem, nie macha ręką, nie rusza głową. Jednak Pani psycholog z ośrodka mówiła, że jest ogromna szansa i nadzieja na to, że jeszcze będzie dobrze. Wymaga to jednak ogromu pracy i nakładów finansowych, które są zbyt duże dla naszej rodziny. I choć chcielibyśmy przychylić mu nieba i zrobić wszystko, by wrócił, sami nie dam rady.  Rehabilitacja domowa, czy wizyty logopedy to wciąż za mało. Turnusy rehabilitacyjne, terapie ze specjalistami, sprzęt medyczny i ortopedyczny – to koszty, których nie dam rady udźwignąć bez Waszej pomocy.  Ogromna tragedia, która nas spotkała, zawsze będzie o sobie przypominać. Najważniejsze, że Marcin przeżył. O jego wybudzenie i dalszą sprawność walczymy. Bardzo prosimy o wsparcie finansowe i pomoc dla naszego dziecka. Niech ta jedna zła decyzja w jej życiu nie przekreśli wszystkiego… Rodzice Marcina ➤ Walkę Marcina możemy obserwować także na Facebook'u – Budzimy Marcina

5 277,00 zł ( 1.98% )
Still needed: 260 681,00 zł