Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Danuta Nowakowska
Danuta Nowakowska , 78 years old

SLA to wyrok śmierci❗️Podaruj mi choć chwilę dłużej z bliskimi...

Jestem starszą osobą na emeryturze i nie sądziłam, że choroba zabierze mi nadzieję na spokojną starość. 2 lata temu otrzymałam diagnozę, ale wszystko powoli zaczynało się około 10 lat temu – zachwiania równowagi, utykanie na prawą nogę, upadki, złamania, kule, chodzik i na końcu wózek inwalidzki.  Dostałam odpowiedź – SLA stwardnienie zanikowe boczne. Jest to choroba neurologiczna, polegająca na zanikaniu mięśni i nerwów, a tym samym zanikaniu wszystkich funkcji ruchowych. Ostatecznie to wyrok śmierci, od którego nie ma odwołania. Nie ma też leku, który by pomógł w tej sytuacji. Są tylko próby zwolnienia przebiegu choroby. Umysł pozostaje sprawny i w związku z tym chory jest do końca świadomy swojej niepełnosprawności. Ponoć z chorobą żyje się do 5 lat lub dłużej, jeżeli chory skorzysta z respiratora i żywienia dojelitowego. Ja nie poruszam się już na nogach. Są sztywne i korzystam tylko z wózka inwalidzkiego. Ręce i dłonie również zaczynają robić się bezwładne. Powoli staję się uzależniona od bliskich mi osób. Jest to dla mnie naprawdę trudne wyzwanie… Proszę o pomoc, ponieważ jestem w tej chwili na etapie szukania dobrego rehabilitanta, neurologopedy, psychologa i psychiatry. Chcę być jeszcze trochę sprawna dla moich dzieci i wnuczki,  która za 4 lata będzie miała 18 lat.  Mam tylko ją jedną i chciałbym uczestniczyć w tej uroczystości. Może to aż tyle, ale dla mnie tylko tyle. Jednak z każdym dniem jest coraz ciężej… Choroba odbiera mi sprawność, mowę i sprawia ogromny ból. Nawet nie jestem w stanie konkretnie stwierdzić, co boli. Mogę powiedzieć, że wszystko. Każdy mięsień i fragment mojego ciała.  Przez lata starałam się pomagać innym. Po własnej walce z łuszczycą założyłam stowarzyszenie pomagające innym radzić sobie z tą chorobą. Zawsze wierzyłam, że dobro wraca, dlatego teraz, w ciężkiej sytuacji śmiem prosić o Waszą pomoc. Chciałabym doczekać urodzin wnuczki, życzyć jej wszystkiego najlepszego i spędzić jeszcze trochę czasu razem. Bez Waszej pomocy nie dam rady… Danuta

5 334 zł
Antoś Madzia
Antoś Madzia , 5 years old

Nie pozwól, aby choroba genetyczna zniszczyła sprawność Antosia!

Mój malutki synek zdecydowanie nie ma lekko. Mając zaledwie 3 lata musi poradzić sobie z problemami, które przerosłyby niejednego dorosłego! Antoś zmaga się z Zespołem Di George’a. Jest to choroba genetyczna, której nie da się wyleczyć. W jej przebiegu należy być bardzo czujnym i gotowym do natychmiastowego działania, ponieważ trzeba reagować na wszystkie niepokojące objawy. W przeciwnym wypadku, rozwój fizyczny i psychiczny mogą ulec poważnym zaburzeniom… Synek ma także autyzm, padaczkę oraz niedoczynność tarczycy. Posiada również orzeczenie o niepełnosprawności… Jego rozwój psychoruchowy także odbiega od normy! Nie odwrócę historii. Jako matka mogę tylko działać tu i teraz. Dlatego muszę zapewnić mojemu dziecku stałą opiekę genetyka, neurologa oraz endokrynologa. Niezwykle ważny jest też udział w intensywnej rehabilitacji oraz terapii psychologicznej i neurologopedycznej.  Opłacenie tego wszystkiego staje się niemożliwe dla jednego człowieka. Wiem, że mój syn już zawsze będzie miał ciężko, ale pragnę jak najszybciej i jak najlepiej usprawnić jego rozwój! Joanna, mama

5 328 zł
Elżbieta Rydzyk-Molęda
Elżbieta Rydzyk-Molęda , 70 years old

Choroba popromienna odbiera radość życia. Pomagamy pani Eli!

Różowe włosy Pani Eli od razu rzucają się w oczy. Do tego zabawny kapelusz, różowy szalik i uśmiech na twarzy. Tej Pani po prostu nie można nie zauważyć! Pogoda ducha to jedyne co jej zostało. Farbuje włosy, bo kilkanaście lat temu w ciągu dwóch dni posiwiała z bólu. Różowy kolor włosów poprawia jej nastrój. Powodów do uśmiechu z każdym dniem Pani Ela ma jednak coraz mniej. Od dwudziestu lat walczy z chorobą nowotworową i popromienną. Wielokrotnie słyszała od lekarzy, że żyje tylko dzięki silnej woli. Kiedy w 2000 roku zdiagnozowano u niej raka trzonu macicy, nie myślała o śmierci. Martwiła się tylko o to, że przez chemioterapię i napromieniowanie straci włosy. Teraz wie, że to była błahostka. Pani Ela wolałaby całe życie chodzić w peruce, niż cierpieć na chorobę popromienną, która pojawiła się po przedawkowaniu naświetlania. Jej organizm się rozsypał: uszkodzone są jelita, ma ciężką cukrzycę, schorzenia wątroby. Z miesiąca na miesiąc pogarsza się jej wzrok, ma ogromne bóle mięśni. Z powodu ciągłych biegunek nie może normalnie funkcjonować. A lekarze mówią, że już nie mogą jej pomóc.  Pani Ela nie może już spłacać długów zaciągniętych na leczenie. Kiedy dostaje rentę, nie wie, czy iść do apteki, czy zapłacić za prąd, czy kupić jedzenie. Wybiera leki, resztę pieniędzy pożycza... Lista jej chorób jest długa, ona jednak wciąż zaraża optymizmem i rozdaje uśmiechy! Jest bardzo zaradna i sama będąc w potrzebie, niesie ją innym, aktywnie działając jako członek koła pomocy przy miejskim ośrodku pomocy społecznej. Pani Ela wie, co to bieda, wiele jej w życiu zaznała, ale nigdy nie okazuje smutku, nie czuje się skrzywdzona przez los. Cieszy się każdą chwilą, kocha ludzi i kontakt z nimi. Uwielbia młodych, bo, jak często podkreśla, przebywając z nimi, od razu czuje się młodsza i nabiera siły. Pani Ela od dawna zmaga się ze skutkami choroby popromiennej. Dodatkowo ostatnio wykryto u niej GUZA MÓZGU, który coraz bardziej jej dokucza. Jest bardzo dzielna, ale nieśmiało przyznaje, że wizyty w szpitalu stały się dużo częstsze, a jej brakuje już sił. Ma duże trudności z oddychaniem i cierpi na ciężki bezdech senny. Potrzebuje aparatu, który ułatwi oddychanie, wspomagając pracę organizmu oraz zapobiegając zapaści. Wierzymy, że wspólnie z Waszą pomocą uda nam się pomóc Pani Eli, zakupić potrzebny sprzęt medyczny oraz leki na kilka najbliższych miesięcy! Bliscy Pani Eli

5 320,00 zł ( 73.33% )
Still needed: 1 934,00 zł
Zuzia Walczak
Zuzia Walczak , 4 years old

U Zuzi wykryto rzadką wadę genetyczną... Pomóż w walce o zdrowie i rozwój❗️

Nasza kochana córeczka Zuzia urodziła się w sierpniu 2020 roku. Od dnia jej narodzin zachwycaliśmy się każdą wspólną chwilą i wydawało się, że nic nie będzie w stanie zmącić naszego szczęścia. Niestety, już w ciągu pierwszych miesięcy zaważyliśmy, że Zuzia nie rozwija się tak, jak powinna...  Po prawie dwóch latach szukania przyczyny, po wielu prywatnych wizytach u specjalistów i pobytach w szpitalach, otrzymaliśmy szansę na badanie genetyczne zwane badaniem mikromacierzy. W ten sposób w maju zeszłego roku otrzymaliśmy diagnozę. Okazało się, że Zuzia ma rzadką wadę genetyczną – syndrom Lamb-Shaffer. Nie mogliśmy w to uwierzyć… Dlaczego?  Choroba ta charakteryzuje się opóźnionym rozwojem psychoruchowym, obniżonym napięciem mięśniowym i słabym rozwojem mowy. Zuzia od pierwszych miesięcy życia jest objęta wszechstronną terapią. Na chwilę obecną córka najbardziej boryka się z brakiem mowy, problemami ze skupieniem uwagi oraz z poruszaniem się i utrzymaniem równowagi, więc nadal wymaga stałej rehabilitacji oraz terapii m.in. logopedycznej, pedagogicznej oraz integracji sensorycznej. Jesteśmy objęci także opieką poradni neurologicznej, okulistycznej i genetycznej.  Zuzia, mimo swoich ograniczeń, jest bardzo wesołą i pogodną dziewczynką, która cały czas uczy się nowych rzeczy. Natomiast my jako rodzice chcielibyśmy, żeby mogła poznawać świat tak jak inni, zdrowi rówieśnicy i cieszyć się beztroskim okresem dzieciństwa. Zebrane środki pragniemy przeznaczyć na zakup sprzętu rehabilitacyjnego oraz zapewnienie Zuzi nowych terapii rozwijających mowę i zdolności ruchowe, m.in. terapii metodą Tomatisa, elektrostymulacji logopedycznej czy terapii ręki. Niestety, wszystko to wiąże się z bardzo wysokimi kosztami finansowymi, które ciężko jest udźwignąć samodzielnie. Z całego serca prosimy Was o pomoc dla Zuzi. Wierzymy, że z Waszym wsparciem możliwa jest skuteczna walka z chorobą i podarowanie naszej córeczce szansy na lepsze jutro. Dziękujemy za każdy gest dobrego serca skierowany w naszą stronę! Pełni nadziei, rodzice Zuzi

5 320,00 zł ( 50% )
Still needed: 5 319,00 zł
Aleksandra Plewińska
Aleksandra Plewińska , 61 years old

Uwięziona we własnym ciele! Rodzina błaga o pomoc!

By wybudzić się z koszmaru, czasem trzeba o wiele więcej niż uszczypnięcie. Nasza mama ma na imię Ola. Ciepła, pogodna, energiczna, ukochana mama i babcia. Chciała doczekać emerytury opiekując się innymi. Prawdziwy anioł stróż naszej rodziny. Nigdy nie przypuszczaliśmy, że coś takiego spotka właśnie ją…  Niestety 21 sierpnia 2022 roku nasze życie zmieniło się już na zawsze, a serca z rozpaczy rozpadły się na milion kawałków… W dniu, w którym wszystko się zaczęło nic nie zwiastowało tragedii. Mama nagle upadła i straciła przytomność. Trafiła do szpitala, gdzie poinformowano nas, że na skutek uderzenia, w jej głowie powstał krwiak nad prawą półkulą mózgu. Natychmiast trafiła na oddział neurochirurgii, gdzie krwiak podtwardówkowy został usunięty operacyjnie. Potem skierowano nas na OIOM...  To co przeszliśmy w tamtym czasie jest nie do opisania! Nie znaliśmy procedur. Wszystkie postępowania szpitalne, rozmowy z lekarzami sprawiały nam jeszcze większy ból... Odsyłano nas z oddziału na oddział, a mama cały czas pozostawała w stanie śpiączki z minimalnym kontaktem. Czuliśmy się bezsilni. Nie mogliśmy zwrócić się do niej z radą, ani usłyszeć, że wszystko będzie dobrze i damy sobie radę... Tak bardzo brakowało nam jej uśmiechu.   Niestety, dni mijały, a stan mamy wcale się nie poprawiał... Rozmowy, kolejne złe rokowania i sceptycyzm. Lekarze mówili, że być może mama z tego wyjdzie, a być może choroba zabierze ją nam już na zawsze... Niektórzy nawet radzili nam zwrócenie się do zakładu pogrzebowego... Ale nie znali tej dzielnej kobiety. Nie raz radziła już sobie z problemami i głęboko wierzymy, że teraz też da radę! Obecnie mama przebywa w specjalistycznym ośrodku, w którym zapewniona jest jej rehabilitacja 24h. Jest pacjentem całkowicie leżącym, wciąż o znikomej świadomości. Ten stan jednak niesie za sobą nowe problemy – odleżyny, infekcje układu moczowego… to kolejne koszty i zmartwienia, z którymi musimy sobie radzić. Na chwilę obecną stan mamy przypomina loterię. Jednego dnia jej świadomość stopniowo powraca. Wtedy mruga oczami, reaguje na bodźce, a kiedy widzi zdjęcia swojego jedynego wnuka – uśmiecha się. Niestety potem przychodzi czas, kiedy nie ma z nią absolutnie żadnego kontaktu. Nawet przez 3 tygodnie! W tych chwilach nasze serce znów przepełnia strach, czy jeszcze się wybudzi. Wierzymy, że z całych sił walczy, by dać nam jakikolwiek znak, zapewnić, że się nie poddaje. I płaci za to ogromną cenę...  Nasza mama zasługuje na to, co najlepsze. Dlatego w przyszłości planujemy przeniesienie jej do bardziej wykwalifikowanej placówki, gdzie otrzyma jeszcze lepszą pomoc. Nie chcemy, by to pieniądze stały się przeszkodą na drodze po zdrowie mamy. Dlatego pełni nadziei prosimy Was o pomoc. Tylko z Waszym wsparciem będziemy w stanie zapewnić mamie dalsze leczenie i odpowiednią opiekę. Ona nie może przegrać tej walki. Cały czas na nią czekamy, czeka na nią wnusio, który bardzo tęskni za babcią i marzy, żeby mógł w końcu się z nią pobawić. Rodzina Oli

5 316 zł
Kacper Kaczorowski
Kacper Kaczorowski , 11 years old

By Kacper mógł wyjść poza ograniczenia niepełnosprawności!

Dzieciństwo Kacperka nie jest takie, jakie sobie dla niego wymarzyłem... Oczywiście, bycie rodzicem nie jest łatwe. To odpowiedzialność, to ogrom pracy, cierpliwości. Bycie rodzicem chorego dziecka, to sytuacja, która może każdego przytłoczyć — najważniejsze, by się nie poddać. Ja nie chcę...  W naszym życiu nie jest łatwo. Choroba dyktuje nam codzienność! Kacper nie może chodzić do normalnej szkoły, bawić się z rówieśnikami, rozwijać pasji i marzeń. Co chwila los stawia na jego drodze ograniczenia, z którymi usilnie stara się wygrać. Jednak nie zawsze się to udaje... Gdy przechodzę koło placów zabaw, czy boisk, łzy same nachodzą mi do oczu. Tak bardzo bym chciał, by Kacper kiedyś mógł spędzać tam czas z innymi dziećmi. By mógł w końcu czerpać z dzieciństwa pełnymi garściami i po prostu być dzieckiem! Niestety dla mojego syna przewidziany jest inny scenariusz...  Kacper ma zdiagnozowany autyzm w bardzo zaawansowanym stopniu. Ma 9 lat i wciąż nie wypowiedział swojego pierwszego zdania. Zaburzenia rozwoju utrudniają mu funkcjonowanie, odbierając tym samym samodzielność. Mimo że uczęszcza do szkoły dla dzieci z autyzmem, potrzebuje dodatkowych rehabilitacji. Niestety nie mam środków, by opłacać prywatne ćwiczenia... Stąd mój apel o pomoc. Dzięki Tobie Kacper może mieć szansę na lepsze jutro! Proszę, pomóż, by pieniądze nie powodowały kolejnych ograniczeń. Adam, tata

5 310 zł
Monika Niegowska
Monika Niegowska , 39 years old

Pomóż Monice w jej trudnej rzeczywistości!

Nastoletnie lata minęły, jednak pozostawiły po sobie chorobę, która zostanie ze mną już na zawsze. I choć staram się z nią walczyć, momentami jest niezwykle trudno i brakuje już sił… Gdy miałam 17 lat, zaczęły pojawiać się niepokojące objawy, które znacząco utrudniały moje codzienne funkcjonowanie. Przede wszystkim cierpiałam na liczne omdlenia i ataki drgawek. Wtedy jednak jeszcze nie wiedziałam, że to początki choroby, która będzie mi towarzyszyć do końca życia… Po licznych badaniach i długim diagnozowaniu okazało się, że cierpię na padaczkę lekooporną. Do dziś stawiam czoła tej wyczerpującej chorobie, choć wtedy nie spodziewałam się, że przyniesie mi tyle trudu w codziennym funkcjonowaniu.  Ataki stale mi towarzyszą, niestety żaden lek nie jest w stanie ich zatrzymać. Pomagają mi jedynie olejki CBD, które niwelują ryzyko ich występowania. Są niestety niezwykle drogie i od dłuższego czasu brakuje mi środków na ich zakup... Niestety ze względu na swoją chorobę nie jestem w stanie podjąć żadnej pracy. Utrzymuje nas mój mąż, który stara się zrobić wszystko, aby zapewnić mi odpowiednie leczenie. Jest nam niezwykle ciężko pokryć wszystkie niezbędne koszty związane z moją chorobą. Jednak pomimo trudności, które spotykam na swojej drodze – staram się szczęśliwie żyć. Uwielbiam czytać książki i zajmować się rękodzielnictwem. Mimo to moja codzienność jest bardzo wymagająca – choć w jakimś stopniu nauczyłam się już z nią żyć. Czeka mnie kilkudniowy pobyt w szpitalu, gdzie lekarze przeprowadzą badania i spróbują wprowadzić nowe leki.  Potrzebuję Waszej pomocy. Wiem, że uratowaliście niejedno życie i wielokrotnie pomagacie nieść różnych rozmiarów głazy, które my – chorzy, nosimy na swoich barkach. Proszę, otwórzcie swoje serca i dla mnie. Monika

5 309 zł
Natalia Musienko
Urgent!
Natalia Musienko , 15 years old

Wesprzyj Natalię w walce z SMA!

Każdego dnia obserwujemy, jak nasza córeczka traci siły i zdrowie. Coś, co jeszcze kilka dni temu nie sprawiałoby jej większego wysiłku, dziś staje się wyzwaniem nie do pokonania...  Wszystko to za sprawą straszliwej choroby, jaką jest SMA…  Natalia urodziła się 7 września 2009 roku – pozornie zdrowa, wypisana ze szpitala ze wzorową kartą. Uśmiechnięta, radosna i piękna. Do tej pory pamiętamy, jak dobrze było nam razem. Rodzice, straszy synek i córka – cała rodzina w komplecie. Z pewnością nasza historia wyglądałaby jak wiele innych, gdyby nie fakt, że do naszego spokojnego i szczęśliwego życia, nagle, zupełnie niespodziewanie dołączyła okrutna choroba....  U naszej córeczki zdiagnozowano rdzeniowy zanik mięśni – SMA1. To najcięższa i najbardziej agresywna postać choroby. SMA bez leczenia powoduje śmierć neuronów, odpowiedzialnych za pracę mięśni związanych nie tylko z ruchem, ale również z przełykaniem, oddychaniem i życiem… Obecnie Natalka ma już 12 lat, jednak nigdy nie postawiła swojego pierwszego kroku. Dzieci w jej wieku biegają, chodzą do szkoły, dorastają i zdobywają świat. Nasza córeczka porusza się wyłącznie na wózku i jest zależna od innych...  Choroba z każdym dniem zabiera jej wszystkie dotychczas nabyte umiejętności. Mięśnie Natalki słabną, dlatego coraz trudniej jej wykonywać nawet najprostsze czynności, takie jak jedzenie, pisanie, ubieranie się. Nasza córka traci kontrolę nad całym ciałem...  Gdybyśmy tylko mogli, zrobilibyśmy wszystko, co w naszej mocy, by Natalka była zdrowa, jednak coraz częściej czujemy się bezsilni... Natalka, by móc walczyć z nieuleczalną chorobą, by móc zatrzymać jej galopujący postęp, musi przyjmować lek, który jest niezwykle drogi. Niestety, jego koszt jest wielki, a czas działa na naszą niekorzyść...  Każda uciekająca minuta, każda godzina może sprawić, że kolejne mięśnie naszej córeczki będą obumierać.  Stanęliśmy przed wyzwaniem szybkiego zebrania ogromnej sumy pieniędzy. Niestety, kwota znacznie przekracza nasze możliwości finansowe.... Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak błagać Was o pomoc!  Każda złotówka ma dla nas ogromne znaczenie i może uratować życie naszej córki!  Rodzice Dowiedz się więcej:  ➡️ Natalka walczy z SMA! 💚

5 305,00 zł ( 0.33% )
Still needed: 1 595 826,00 zł
Bruno Balda
Bruno Balda , 5 years old

Rzadka choroba genetyczna atakuje Bruna! Pomóż!

Bruno – mój kochany promyczek i szczęście. Jest moim trzecim dzieckiem, więc gdy tylko dowiedziałam się o kolejnej ciąży, nie mogłam ukryć radości, że dołączy do naszej rodziny. Niestety, nie zawsze wszystko jest tak, jakbyśmy tego pragnęli. Bruno, na którego często wołamy też Czaruś, jest ciężko chory. Pomimo wielu przeciwności, z którymi mierzymy się na co dzień, zrobię wszystko, co w mojej mocy, by walczyć o jego zdrowie. Kocham go z wszystkich sił i wciąż jest we mnie pełno wiary, że choć jego życie, od początku bardzo trudne, może być także szczęśliwe. Już w trakcie badań prenatalnych dowiedzieliśmy się o rozszczepie jednostronnym u naszego kochanego Bruna. Sytuacja była naprawdę ciężka, jednak miałam nadzieję, że to kwestia tylko krótkiego czasu. Wiedziałam o tym, że po narodzinach Bruno przejdzie operację, podczas której lekarze zszyją rozszczep. Nic więcej nie wskazywało na dodatkowe choroby. Niestety, dopiero gdy Bruno przyszedł na świat, dowiedzieliśmy się, że ma chore serduszko. Jednak to, co stało się później, zaskoczyło nas wszystkich. Bruno doznał rozległego udaru mózgu. Jak to możliwe? Taka mała i bezbronna istotka musiała znosić tak wiele? Po kolejnych badaniach było jeszcze gorzej. Usłyszeliśmy, że synek ma obniżone napięcie mięśniowe, brak słuchu, brak odruchu ssania mleka…  To wszystko mnie przerosło. Nie mogłam w to uwierzyć, nie wiedziałam, co myśleć. W mojej głowie pojawiało się mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Najbardziej jednak dręczyło mnie to dlaczego? Dlaczego właśnie Bruno? Wiedziałam, że urodzi się z rozszczepem, jednak tego było za wiele. Tak bardzo się o niego bałam… Przez długi czas przebywaliśmy w szpitalu. Ciągle kontrole, niekończące się badania serca sprawiły, że każdego dnia towarzyszył mi przeraźliwy lęk. W tamtej chwili, w głębi duszy czułam i wiedziałam, że będzie to naprawdę poważny rozdział mojego życia. Podczas jednej z wizyt, lekarz powiedział słowa, które zapamiętam do końca życia – “Może się okazać, że ten mały chłopczyk będzie ciężko chory”. Pamiętam, jak wtedy te słowa bardzo mnie zdenerwowały. Nie było wtedy we mnie zgody, na takie myśli… To wszystko działo się tak szybko, za szybko… Bruno przeszedł kilka operacji na serduszko. Za każdym razem były to dla nas bardzo trudne chwile. Synek przeszedł również zabieg związany z rozszczepem. Na szczęście wszystkie operacje przebiegły pomyślnie. Wkrótce poznaliśmy prawdziwą diagnozę. Szereg badań i konsultacji specjalistycznych dały odpowiedzieć. Bruno cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną – zespół Charge'a. Próbowałam dowiedzieć się, w jaki sposób powinniśmy zaopiekować się synkiem. Dzisiaj opisując naszą historię, wiem, że przeszliśmy naprawdę wiele. Każdego dnia staram się zapewnić mu to, co będzie najlepsze dla jego rozwoju. Pomimo starań Bruno nie siedzi i nie chodzi. Ma też problemy ze słuchem. Niestety leczenie i kontrole lekarskie pochłaniają naprawdę duże sumy pieniędzy, a my jesteśmy dopiero na samym początku naszej walki. Chciałabym prosić o Wasze wsparcie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której to pieniądze stanęłyby nam na drodze po jego zdrowie. Każda przekazana złotówka i słowo otuchy mają dla nas ogromne znaczenie! Już teraz bardzo dziękujemy! Bogusława, mama Bruna

5 301 zł