Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Barbara Pierzchała
Barbara Pierzchała , 7 years old

By móc zobaczyć mamę i tatę! Pomagamy Basi!

Basia cierpi na wrodzoną ślepotę Lebera. Niestety, przez długi czas lekarze nie mogli postawić prawidłowej diagnozy. Do tego córeczka jest ciężko upośledzona i całkowicie niezdolna do samodzielnej egzystencji. Basia nie widzi, nie mówi, nie chodzi, a na domiar złego ma padaczkę lekooporną. Wciąż walczymy o naszą córeczkę. Obecnie czekamy na odpowiedź z Wielkiej Brytanii, gdzie Basia mogłaby przejść terapię genową, która daje jej szansę na to, że wreszcie zobaczy mamę i tatę! Leczenie, rehabilitacja, środki medyczne, wizyty i dojazdy do specjalistów pochłaniają ogromne sumy pieniędzy, których powoli nam już braknie. To dlatego jesteśmy tutaj i prosimy o pomoc, wierząc, że Basia będzie mogła nas zobaczyć.  Janusz i Karolina, rodzice

5 651 zł
Jacek Ratajczak
Jacek Ratajczak , 59 years old

Zakrzepica zabrała mi nogę... Teraz walczę o powrót do dawnego życia!

Niesamowite, jak jeden dzień, jedna chwila potrafią tak wiele zmienić w życiu. Muszę przyznać, że to, czym pewnego dnia obdarował mnie los, zupełnie się nie spodziewałam. W grudniu wszystko, co spokojne i dobre zamieniło się w ogromną niepewność i żal. Niespodziewanie, w ciężkim stanie trafiłem do szpitala, gdzie w wyniku zakrzepicy amputowano mi nogę.  Początkowo lekarze próbowali zrobić wszystko, by ją uratować. Niestety ponad 12 godzin silnego niedokrwienia, silny obrzęk i postępująca martwica były bezlitosne. Nie można było uniknąć amputacji. Po zabiegu obudziłem się w nowej rzeczywistości – w rzeczywistości, której nie znałem i w której na nowo musiałem nauczyć się żyć.  Mam 58 lat i można powiedzieć, że za mną naprawdę duży kawał życia. Trudno było więc mi się pogodzić z tym, że tak z dnia na dzień po prostu zostałem bez nogi. Mój dom i przestrzeń, w której spędziłem wiele lat przestały być dla mnie funkcjonalne. Poruszanie sprawia mi wiele trudności. Dom nie jest przystosowany do osoby niepełnosprawnej.  W dodatku chciałbym móc w przyszłości pójść na spacer o własnych nogach. Wiem, że jest to możliwe dzięki protezie. Niestety koszty leczenia, przystosowania domu i zakup protezy znacznie przekraczają moje możliwości. Nie jestem w stanie zebrać potrzebnych środków na remont i dalsze leczenie. Choć trudno mi prosić o pomoc, nie mam innego wyboru. Ta zbiórka i wasze wsparcie są dla mnie ostatnią nadzieją na to, że choć w małym stopniu będę mógł wrócić do dawnego życia, za którym tak bardzo tęsknie.  Jacek

5 647 zł
Miłosz Kuś
Miłosz Kuś , 29 years old

Miłosza potrzebuje żona oraz trójka dzieci! Pomóżmy w walce o zdrowie!

Nic nie przepowiadało tej tragedii – moje życie było takie, jak wielu z Was. Byłem zdrowym i silnym człowiekiem, mężem, ojcem trójki dzieci… Niestety, okazało się, że nic nie trwa wiecznie i wystarczy jeden moment, by załamało się całe życie człowieka… Wszystko zaczęło się w zeszłym roku w listopadzie… Wstając rano do pracy, przewróciłem się i doznałem udaru mózgu. Lekarze w szpitalu walczyli o moje życie, jednak nie dawali mi żadnych szans. Stan był krytyczny. W tym czasie żona funkcjonowała między szpitalem a domem. Między łóżkiem umierającego męża a łóżeczkami płaczących dzieci i pytających co dzieje się z ich tatą. Sama ledwie funkcjonowała z rozpaczy, jednak musiała być na tyle silna, by powtarzać, że wszystko będzie dobrze, że tata niedługo wróci.  Musiałem zostać wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną – zupełnie nieświadomy i nieprzytomny. Leżałem pod respiratorem przez 14 dni. Przerzedłem zabieg kraniotomii polegający na wycięciu płata czaszki, by zmniejszyć obrzęk mózgu. Moje dzieci nie mogły mnie odwiedzać – nie wolno im było wejść na oddział. Jeździły do szpitala razem z mamą, bez szans, by mnie zobaczyć lub przytulić.  Na szczęście stał się cud. Przeżyłem i wybudziłem się ze śpiączki. Otworzyłem oczy jednak w zupełnie obcej mi rzeczywistości – nie mogłem mówić, byłem żywiony przez sondy i całkowicie zdany na opiekę drugiego człowieka. Okazało się również, że udar spowodował u mnie całkowity niedowład lewostronny ciała. Powrót do zdrowia jest możliwy jedynie dzięki intensywnej rehabilitacji, lekom i zakupie sprzętu medycznego. Do dziś nie odzyskałem władzy w nodze i ręce, przez co nie mogę chodzić. Ze sprawnego mężczyzny, głowy rodziny, stałem się osobą leżącą – uzależnioną od pomocy najbliższych. Zajmuje się mną ukochana żona, która pomaga mi w codziennych czynnościach. Moje dzieci cieszą się, że odzyskały tatę, lecz nadal nie mogę wziąć ich na ręce czy pobawić się z nimi. Dzieci są dla mnie całym życiem – dla nich i żony chce stanąć na nogi o własnych siłach. Mam dla kogo żyć i dla kogo walczyć o powrót do sprawności! Niestety, ze względu na udar i moją niesprawność znaleźliśmy się w ciężkiej sytuacji. Dalsze leczenie rehabilitacyjne jest bardzo kosztowne i ku mojej rozpaczy, przekracza nasze aktualne możliwości finansowe. Proszę, pozwólcie mi odzyskać sprawność. Nie tylko dla mnie, ale także dla mojej żony i dzieci. Rodzina jest dla mnie wszystkim i wiem, jak bardzo mnie potrzebują.  Miłosz

5 647,00 zł ( 21.23% )
Still needed: 20 949,00 zł
Grażyna Kowalczyk
Grażyna Kowalczyk , 58 years old

Nie chcę, by nowotwór zniszczył mi życie... Proszę, pomóż!

Minęło już 5 lat od kiedy w moim życiu strach zamieszkał na stałe. Był październik 2016 roku. Usłyszałam diagnozę, której nigdy nikt nie chciałby usłyszeć — nowotwór dolnego odcinka jelita grubego. Przeszłam serie radio i chemioterapii. Za mną już 7 operacji i nadal walczę! Niestety leczenie nie zatrzymało rozwoju choroby, pojawiły się przerzuty na wątrobę, a z czasem i na płucach. Wiem, że sytuacja jest bardzo poważna, jednak nie tracę nadziei... Chcę żyć! Moja córka daje mi wielkie wsparcie, chcę zostać dla niej!  Szukamy wielu rozwiązań, które chociaż trochę spowolnią rozwój nowotworu. W ostatnim czasie było to naświetlanie. Czekam aktualnie na wyniki, które wykażą, w jakim stopniu pomogły one w poprawie mojego stanu. Czuje się nieco lepiej, cieszę z każdego dnia i mam dobre przeczucia! Jestem świadoma tego, że sytuacja nie jest najlepsza. Bardzo dużo kosztuje mnie proszenie o pomoc, ale nie chcę się poddawać, chcę walczyć do samego końca!  Ten bój pochłania siły, ale też ogromne kwoty pieniędzy. Dlatego proszę o pomoc, a tym samym szansę na życie. Każda złotówka będzie dla mnie niezwykle cenna! Grażyna

5 645 zł
Artuś Kosior
Artuś Kosior , 14 years old

Najpierw z nowotworem walczył młodszy, teraz mierzy się starszy syn! Pomóż Arturowi

Jestem mamą dwóch wspaniałych synów. Artur ma 12 lat, Patryk 7. Są moimi oczkami w głowie. Jednak nasze życie nie jest sielanką. Najpierw z nowotworem mierzył się młodszy. Teraz walczy pierworodny! Gdy Patryk miał 5 lat, zdiagnozowano i niego guza włosowatego. Lekarz zalecił pilne leczenie, gdyż nowotwór łagodny mógł przeobrazić się w złośliwy. Mimo przerzutu na łopatkę tak się nie stało. Patryk miał wykonane 2. operacje. Dziś jest “czysty”. Myślałam, że najgorsze mamy za sobą do dnia, w którym Artur, starszy syn, dostał napadu padaczki. Niezwłocznie pojechaliśmy do szpitala. Był to 2 października 2022 roku. Z początku lekarze myśleli, że jest to powiązane z niedoczynnością tarczycy, na którą w przeszłości cierpiał Artur. Tomograf nic nie wykazał. Dopiero po wykonaniu rezonansu magnetycznego dostaliśmy wiadomość o guzie mózgu. Byłam w szoku, ciało miałam sparaliżowane  sparaliżowana, nie mogłam wykrztusić słowa… Zaczynamy walkę na nowo!  Na ten moment nowotwór jest łagodny. Lekarze proponują mrożenie guza, ale wiem, że przy tym sposobie leczenia jest duże prawdopodobieństwo uaktywnienia go… Nie mogę na to pozwolić. Znalazłam jednego lekarza, który zdecydował się operować Artura. Jestem dobrej myśli. Bardzo proszę Cię o pomoc. Koszty rehabilitacji i intensywnego, pilnego leczenia przewyższają nasz domowy budżet. Nie jestem w stanie udźwignąć tych kwot. Wiem, że z Tobą jesteśmy w stanie wyleczyć mojego synka.  Estera, mama

5 641 zł
Ewa Kossowska
Ewa Kossowska , 49 years old

Bezdech i chory kręgosłup zamykają mnie w domu - Błagam, pomóż mi...

Mam męża i trójkę dzieci, w tym jedno wymagające większej opieki. Chciałabym żyć normalnie, ale nie pamiętam już dnia, w którym choroba nie zamykałaby mnie w domu... W wieku 13 lat przeszłam zabieg operacyjny polegający na chirurgicznej stabilizacji bocznego skrzywienia kręgosłupa. Mój kręgosłup miał skrzywienie na ponad 90% - byłam na tamten czas ewenementem. Mam syna autystyka. Nasza codzienność jest wymagająca — staramy się za nim nadążać, pomóc mu żyć wśród ludzi i bez strachu. W pewnym momencie opieka nad nim stała się niemożliwa. Brakowało mi sił. Po 30 latach od operacji znów trafiłam do szpitala. Tym razem lekarze mówili mojemu mężowi, że stan jest krytyczny. Moje płuca przestały wydolnie funkcjonować! Skutkiem niewydolności była zapaść i miesięczna hospitalizacja (łącznie z pobytem na Oddziale Intensywnej Terapii). Od tego momentu wymagam wspomagania mojego oddechu respiratorem. Całą noc i kilka godzin dziennie muszę podłączać się do urządzenia, które dostarcza tlen i pozwala mi przeżyć.  Moja rodzina to dwie uczące się córki oraz najmłodszy syn z autyzmem. Mną i synkiem opiekuje się teraz mąż. Jesteśmy od niego zależni...  Proszę o wsparcie na zakup sprzętu rehabilitacyjnego ułatwiającego możliwość poruszania się, wyjścia z domu. Chciałabym móc, chociaż w małym stopniu wrócić do samodzielności... Dziękuję, Ewa

5 640 zł
Paulina Babecka
Paulina Babecka , 17 years old

Paulina każdego dnia toczy HEROICZNĄ WALKĘ! Pomóż...

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za Waszą dotychczasową pomoc i wsparcie. Niestety nasza walka nadal trwa… Potrzebujemy Was! Poznaj naszą historię: Wierzyłam, że ze wszystkim damy sobie radę. Wierzyłam, że choroba nie podporządkuje sobie każdego naszego dnia. Trzymałam się nadziei tak mocno, że niemal nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś może pójść nie tak. Niestety, każdego dnia było coraz trudniej, stan Paulinki się pogarszał, a nadzieja, która jeszcze do niedawna była tak silna, malała... Moja córeczka przyszła na świat z zespołem Downa. Niemal od początku wydawało mi się, że dokładnie wiem, z czym przyszło mi się zmierzyć. Kocham Paulinkę tak bardzo, że myślałam, że to uczucie pomoże nam pokonać niemal wszelkie przeszkody. Dziś wiem, że nawet największa miłość jej nie uleczy...  Gdy moja córeczka skończyła roczek, lekarze zdiagnozowali u niej padaczkę lekooporną. Mimo że Paulinka jest już nastolatką, nie mówi i nie chodzi. Jest całkowicie zależna od naszej pomocy. Dzięki Wam mamy możliwość uczestniczyć w turnusach rehabilitacyjnych. Ćwiczenia przynoszą efekty! Paulina bardziej się otwiera, szuka kontaktu i interakcji z innymi ludźmi. Jednak duży kłopot na co dzień sprawia nam noszenie córki, która niestety nie chodzi i nie komunikuje nam swoich potrzeb… Paulina ma zajęcia indywidualne w domu. Gdy ma dobry dzień, to widzimy, że jest chętna i stara się uczestniczyć w lekcji. Jednak częste ataki sprawiają, że przeważnie jest wycofana, śpiąca i bezsilna… Heroiczna walka o córkę toczy się każdego dnia, a my codziennie stajemy na ringu walki z losem, który tak brutalnie ją potraktował. Staramy się zaspokoić potrzeby Paulinki, ale finansowo przestajemy już sobie radzić. Codzienna rehabilitacja i turnusy dają światełko nadziei, które nigdy nie zgaśnie... Pomóżcie nam je podtrzymać! Alina, mama Paulinki

5 635,00 zł ( 58.85% )
Still needed: 3 940,00 zł
Olek Gabryszewski
Olek Gabryszewski , 7 years old

Zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego oraz PANS – diagnozy, które niszczą zdrowie Olka!

Nasza historia zaczyna się od ciężkiego porodu i w jego konsekwencji, zdiagnozowanych u synka: zamartwicy urodzeniowej, niedotlenienia i zakażenia wewnątrzmacicznego. W ósmej dobie życia Olka, rozpętało się dla nas prawdziwe piekło, które trwa do dziś. Tylko dzięki naszej determinacji, terapiom i leczeniu synka, mimo wszystkich przeciwności, udaje się robić kroki do przodu na drodze po zdrowie i sprawność…  Poza zespołem Aspergera, ciężkiej postaci ADHD, opóźnieniem w rozwoju, kryptopirolurią i padaczką, u synka wykryto jeszcze choroby genetyczne - zespół Ehlersa-Danlosa i dystrofię mięśniową. Olek potrzebuje na co dzień rehabilitacji, terapii integracji sensorycznej, zajęć z psychologiem i logopedą, a to jedynie kropla w morzu potrzeb… Synek ma na ten moment największy problem z obniżonym napięciem mięśniowym, nauką podstawowych kolorów, nie potrafi liczyć do pięciu, pisać czy uczyć się nowych rzeczy, bywa, że nie wie ile ma lat. Do dziś nie pamięta, jak nazywa się jego ulubiony kolega, a to przeraża każdego dnia... Codziennie występują u niego tiki, echolalie i inne trudne zachowania, które męczą też nad wyraz Olka. Nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z wybiórczością pokarmową. Olek kiedyś poczynił tak wielkie postępy w wyniku leczenia i terapii, że mieliśmy etap „zdrowego dziecka", po czym dopadła go infekcja wirusowa, ciężka ospa i nastąpił ogromny regres rozwojowy z jąkaniem, OCD, nagle dziecko zapomniało wszystkiego. Liczyć, kolorów, stron czy orientacji dzień - noc. Stąd wynikały podejrzenia; PANS/PANDAS. Stan trwa do dziś. 12 maja Olek miał długo wyczekiwaną, prywatną wizytę u jednego z najlepszych neurologów. Pani doktor potwierdziła moje przypuszczenia i po badaniu, a także oględzinach wielu, nierefundowanych badań postawiła diagnozę: ZAPALENIE MÓZGU I RDZENIA KRĘGOWEGO; PANS. Przepisując przy tym ogromną reklamówkę znów nierefundowanych leków i całkowite wycięcie 3 migdałków, które wykonać można tylko prywatnie (koszt 5 tysięcy złotych, szpitale tylko podcinają migdałki). Niestety problem jest nieco skomplikowany, bo na równi z Olkiem leczona muszę być też ja - mama, a także poddać się zabiegowi usunięcia migdałków, z uwagi na częste zachorowania i słabą odporność Olka. Były też zalecenia wykonania kolejnych badań, m.in koinfekcje, wirusy, odpornościowe i diagnostyka w kierunku nowotworów z uwagi na dodatnie przeciwciała onkoneuronalne. Tylko niewielką część z tego wykonam na NFZ.  Liczne terapie, konsultacje, leczenie, suplementacje, zajęcia pod okiem specjalistów i dalsza kosztowna diagnostyka - to wszystko przekłada się na ogromne koszty, których nie jestem w stanie pokryć samodzielnie NA JUŻ, a czekanie tylko pogorszy stan Olcia. Nie mogę przerywać leczenia i rehabilitacji synka, by nie stracić wszystkich poczynionych do tej pory postępów. Wasze wsparcie jest dla nas na wagę złota. Małgorzata, mama

5 632,00 zł ( 52.93% )
Still needed: 5 007,00 zł
Aleksander Pachnicki
Aleksander Pachnicki , 16 years old

Olek ma czterokończynowy niedowład❗️Pomoż odwrócić skutki wypadku!

Wypadek tak wiele przekreślił! Mój kochany syn, mając zaledwie 15 lat, został zmuszony do walki o swoje zdrowie i sprawność. Nie tak przecież powinna wyglądać codzienność nastolatka... Żal ściska moje serce. W jednej chwili Olek musiał odstawić swoje marzenia, plany, pasje. Jego ciekawość świata nie miała końca! Otaczał go spokój, co poniekąd wpływało na jego dojrzałość.  Niestety życie mocno go doświadczyło, czego skutkiem był poważny wypadek. Syn przez miesiąc leżał na Oddziale Intensywnej Terapii, gdzie lekarze całą swoją zawziętością walczyli o jego życie.   Olek przeszedł operację miednicy i założenia zewnętrznego stabilizatora. W celu umożliwienia oddychania przeprowadzono zabieg tracheostomii. Niestety konieczne było także założenie PEGa, czyli przezskórną, endoskopową gastrostomię do odżywiania.  Nie to jest jednak najgorsze! W tym okropnym wypadku najbardziej ucierpiała głowa, ponieważ doszło do pęknięć płatów, powstania wielu krwiaków i co najgorsze, wystąpił czterokończynowy niedowład! Przerażenie miesza się w takiej sytuacji z poczuciem bezsilności. Olek stracił całkowitą sprawność, a z silnego i zdrowego nastolatka, stał się osobą całkowicie zależną od innych.  Od trzech miesięcy przebywamy w specjalistycznej klinice, gdzie Oluś dzielnie ćwiczy. Nasz pobyt tutaj jest jednak ograniczony, co oznacza, że już niebawem będziemy musieli opuścić tę placówkę. Pomoc jednak w żadnym wypadku nie może być wstrzymana!  Ole nie porusza lewą ręką i nogą. Napięcie jego mięśni jest bardzo słabe, dlatego wymagana jest wielopłaszczyznowa fizjoterapia oraz rehabilitacja neurologiczna. Zamiast na edukację i na zajęcia naukowe dla mojego syna, muszę uzbierać środki na sprzęt medyczny, m.in. wózek inwalidzki i pionizator. Także mój dom musi zostać dostosowany do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Nie byłam przygotowana na tak wysokie i nagłe wydatki.  Wypadek wszystko zmienił. Najważniejsze jednak, że moje dziecko przeżyło. Walkę o życie wygrał! Teraz Olek musi stoczyć pojedynek o odzyskanie sprawności. Sama nie udźwignę tych wszystkich medycznych wydatków, które na mnie czekają. Tylko wspólnymi siłami będziemy mogli pomóc Olkowi. Proszę, pomóż mojemu synowi stanąć na nogi. Anna, mama

5 626,00 zł ( 23.79% )
Still needed: 18 020,00 zł