Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kajetan Kramek
Urgent!
Kajetan Kramek , 8 years old

Superbohater kontra podstępna białaczka! Wspieramy walkę Kajtka!

Poznaj Supermana Kajetana! 25 sierpnia na drodze tego Superbohatera stanął potężny przeciwnik znany pod pseudonimem białaczka limfoblastyczna typu B. Tego dnia, świat, który znaliśmy, skończył się i nastały nowe szpitalne realia. Walka z nim będzie nierówna, pełna zwrotów akcji i trudnych chwil. Przed Kajtkiem i jego drużyną co najmniej 2 lata trudnej wędrówki. Podobnie jak Luka Skywalker miał swoje droidy a James Bond niezwykłe gadżety, nasz Superbohater także potrzebuje wsparcia. Jego drużyna – rodzice i najbliżsi musieli zmienić swoje życie, by stawić czoła mocom podstępnego przeciwnika, mama musiała odejść z pracy, a w perspektywie czeka długie leczenie. Każda pomoc jest na wagę złota! Kajtek potrzebuje Cię w swojej drużynie! Wesprzyj go, jak możesz – środki na nierefundowane leki, rehabilitacje, zabezpieczenie finansowe na wydatki życia codziennego, dojazdy do szpitala i pomoc psychologiczną. A może chcesz powiedzieć mu coś od siebie? Każde wsparcie sprawi, że na jego twarzy pojawi się uśmiech, który ma magiczną moc! Mama

5 693 zł
Jan Woźniak
Jan Woźniak , 2 years old

Jasiu jest zbyt mały, aby samemu walczyć z tyloma chorobami!

Jasiu ma zaledwie 9 miesięcy i wiele schorzeń, z którymi przyszło mu się zmagać na początku jego życiowej drogi… Nie wiemy, dlaczego tak jest. Wiemy jednak, że trzeba działać jak najszybciej! Synek posiada orzeczenie o niepełnosprawności, ma uszkodzenie genu FGFR3 achondroplazje/ hipochondroplazja, zespół Crouzona oraz niskie napięcie mięśniowe. Niewiarygodne jak w tak małym człowieku, jeszcze niemowlaku, może mieścić się tyle chorób! Zwłaszcza choroby genetyczne sprawiają, że wielokrotnie bledniemy ze strachu… Janek wymaga stałej kontroli wielu specjalistów. Przed nim jeszcze kosztowne leczenie oraz kolejne wizyty lekarskie, które są niezwykle stresujące – dla niego, jak i dla nas.  Jeżeli to możliwe, wesprzyj nas w tej ciężkiej walce o nasze dziecko. Każda pomoc będzie dla nas niezwykle cenna. Rodzice Janka ➡️ Weź udział w licytacji!

5 689 zł
Dorota Błaszkowska
Dorota Błaszkowska , 69 years old

Dzięki Tobie Dorota dostanie szansę na samodzielność❗️Nie zwlekaj, pomóż❗️

Kiedyś byłam bardzo energiczną, przedsiębiorczą kobietą, która prowadziła swoją firmę i spełniała się zawodowo. Wszystko układało się idealnie, aż do 2001 roku, w którym padła ta tragiczna diagnoza… Moje życie legło w gruzach. Po szczegółowych badaniach stwierdzono stwardnienie rozsiane. Choroba powoli, ale stale i skutecznie postępowała. Po czasie nie byłam już w stanie poruszać się inaczej, niż na wózku… Jestem do niego przywiązana już od 8. lat. Ostatnio jednak pojawiła się możliwość przetestowania specjalnego kombinezonu Molii, który ułatwił funkcjonowanie wielu osób z moją przypadłością.  Po założeniu poczułam, że kombinezon rzeczywiście wykorzystuje delikatne, ledwo wyczuwalne impulsy – rozluźniając napięte mięśnie. Reaktywuje również słabe mięśnie i przywraca naturalną ruchomość ciała, podczas testowej godziny. Tak oto pojawiła się szansa poprawy zdrowia, której nie mogę zmarnować! Niestety jest jedno “ale” – fundusze. Nie jestem w stanie sama zapłacić za ten sprzęt rehabilitacyjny. Jego koszt, to prawie 30 tysięcy…  Jestem zmuszona poprosić o pomoc. Sama nigdy nie będę w stanie uzbierać tak wysokiej kwoty. Kombinezon jest mi jednak bardzo potrzebny… Proszę, nie przechodźcie obojętnie… Dorota

5 685,00 zł ( 17.81% )
Still needed: 26 230,00 zł
Piotr Dyrda
Piotr Dyrda , 55 years old

Choroba Parkinsona zabiera mi sprawność! Błagam, pomóż mi ją zatrzymać!

Wszystko zaczęło się 6 lat temu, gdy razem z mężem odpoczywaliśmy w górach. W czasie drogi Piotr upadł i uderzył się w bark. Po około 2 miesiącach ból nie ustępował i bardzo się nasilił. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że właśnie rozpoczęła się nasza walka z Parkinsonem… Gdy ból barku nie ustępował, lekarze skierowali nas do ortopedy. Mąż rozpoczął rehabilitacje. To tam po raz pierwszy usłyszeliśmy, że prawdopodobnie nie jest to zwykły uraz, a coś zupełnie poważniejszego. Wkrótce pojawiły się kolejne objawy. Piotr miał problemy z chodzeniem – ciągnął lewą nogę. Zmienił mu się charakter pisma i zaczął niewyraźnie mówić. Pilnie skierowano nas do neurologa. Wizyta nie pozostawiała już żadnych złudzeń – „Piotr choruje na ciężką chorobę Parkinsona. Ma niedowład lewej strony”. Uznano, że upadek sprzed kilku tygodni spowodował wstrząs organizmu, co pobudziło i znacznie przyspieszyło rozwój choroby. Nigdy nie podejrzewałabym, że ten niewinny upadek odsłoni przed nami tak druzgocącą prawdę. Z tygodnia na tydzień stan męża się pogarszał. Byliśmy załamani… Lekarze rozpoczęli leczenie farmakologiczne. Początkowo nie przynosiło ono efektu, a Piotr coraz gorzej się czuł. Po zwiększeniu dawki zauważyliśmy poprawę. Nie mogliśmy jednak cieszyć się zbyt długo. Wkrótce leki przestały działać.  Od kilku lat jesteśmy pod prywatną opieką doktora, który zajmuje się najcięższymi przypadkami choroby Parkinsona. Mąż przeszedł operację wszczepienia stymulatora mózgu, który miał spowolnić jej rozwój. Okazało się jednak, że przypadek Piotra jest na tyle ciężki, że stymulator nie działa prawidłowo. Naszą jedyną nadzieją została rehabilitacja…  Niestety, obecnie choroba cały czas postępuje. Mąż nie jest w stanie wykonywać żadnej pracy. Ma niedowład całego ciała. Porusza się za pomocą balkonika. Wymaga także całodobowej opieki. Ma problemy w codziennych czynnościach. Potrzebuje mojej pomocy przy wstawaniu z łóżka, kąpielach czy nawet podczas jedzenia. Nie jest w stanie utrzymać widelca. Każdego dnia patrzę, jak coraz bardziej słabnie… Wiemy, że naszym jednym ratunkiem jest rehabilitacja, dlatego tu jestem i proszę Was o pomoc! Koszty leczenia przekraczają nasze możliwości finansowe. Piotr musi być regularnie masowany i rehabilitowany. Ćwiczenia rozluźniają mięśnie, dzięki czemu łatwiej jest mu się poruszać. Całe życie wspieramy się z mężem i pomagamy sobie w trudnych momentach. Nie tracę nadziei, że i tym razem się uda!  Dziękuję za każdą złotówkę! Iwona, żona Piotra

5 683 zł
Dawid Zych
9 days left
Dawid Zych , 24 years old

By z nadzieją patrzeć w przyszłość!

Mój brat Dawid ma 22 lata i od urodzenia choruje na mózgowe porażenie dziecięce. Razem z mamą robimy wszystko, co w naszej mocy, aby jego życie było szczęśliwe i pełne radości. Niestety, nie zawsze jest to łatwe...  Brat przyszedł na świat po wielu godzinach ciężkiego porodu i otrzymał tylko 1 punkt w skali Apgar. To wtedy zaczęła się jego trudna droga. Mimo niezliczonych przeciwności losu dotychczas radziliśmy sobie dobrze. Niestety pędząca inflacja sprawiła, że coraz trudniej opłacić nam niezbędną rehabilitację i leczenie brata. Sytuacja zmusiła nas do poproszenia o Twoją pomoc. Aby brat mógł lepiej funkcjonować, potrzebuje również specjalistycznego sprzętu, dzięki któremu będzie w stanie samodzielnie obsłużyć komputer! To dla niego ogromna szansa na łatwiejszą codzienność. Do tego dochodzą turnusy, rehabilitacja domowa, leki... A to jedynie część wszystkich codziennych wydatków. Będziemy ogromnie wdzięczni za każdą wpłatę. Twoja pomoc to wielka nadzieja dla mojego brata. Ania, siostra Dawida

5 682 zł
Sebastian Kupniewski
Sebastian Kupniewski , 29 years old

Mój kręgosłup jest coraz słabszy, a Sebastian coraz cięższy... Pomocy!

Mój syn od dawna jest dorosły, ma w końcu już 28 lat. Niestety, w jego przypadku dorosłość nie jest w żaden sposób związana z samodzielnością. Zamiast studiować, zaczynać pracę w wymarzonym zawodzie czy zakładać rodzinę z miłością swojego życia – nie chodzi, nie mówi, nie siedzi samodzielnie… Możemy jednak odmienić jego życie – choć trochę.   Sebastian od dziecka jest osobą z niepełnosprawnością intelektualną, przykutą do wózka, wymagającą całościowej opieki. Nigdy też nie zaczął mówić. Dzieci innych rodziców z czasem stawały się coraz bardziej samodzielne, uczyły się same jeść, ubierać, chodzić do toalety czy myć. W przypadku Sebastiana taki moment nigdy nie nadszedł. Przez 28 lat codziennie nosiłam mojego syna, karmiłam i przewijałam. Myłam i ubierałam. Sadzałam na wózek i woziłam do lekarzy oraz na rehabilitację do ośrodka.  Robię wszystko, co w mojej mocy, by nasze życie było jak najlepsze i walczę z całej siły o lepsze jutro mojego syna. Czasem jednak jest mi bardzo ciężko. Nasze dochody są skromne, a leki czy też środki do higieny osobistej dla syna kosztują tak dużo, że czasem braknie na codzienne życie. Moje ręce i nogi są jednak coraz słabsze, a kręgosłup jest w stanie wytrzymać coraz mniej. Codzienne dźwiganie Sebastiana przez prawie 3 dekady odebrało mi moje własne zdrowie. Nie mam jednak innego wyjścia – nie mogę przecież opuścić własnego dziecka, dla którego jestem całym światem. Coraz częściej zadaję sobie jednak pytanie jak będzie wyglądała nasza przyszłość, gdy nie będę już mogła podnieść mojego, ważącego ponad 40 kilogramów, syna?  Sebastian wymaga stałej opieki specjalistów. Kiedyś woziłam go na rehabilitację do ośrodka i do szpitala, jednak aktualnie nie jest nią objęty ze względu na brak miejsc. Mój syn mógłby być rehabilitowany prywatnie, ale jest to ogromny koszt… Z tego powodu terapia, której tak potrzebuje, znajduje się teraz poza naszym zasięgiem.   Przez lata pchałam jego wózek na rehabilitację, lecz teraz nie jestem w stanie już dotrzeć z synem sama nawet na wizyty lekarskie – niezbędne jest każdorazowe wezwanie karetki do transportu lub pomoc innych ludzi. Dodatkowo ze względu na prawie śmiertelne zadławienie sprzed wielu lat, Sebastian wymaga karmienia przez PEG, które pozwala dostarczyć pokarm bezpośrednio do żołądka, omijając jamę ustną. Sebastian już tyle lat spędził nie tylko uwięziony we własnym ciele i umyśle, ale także zamknięty w czterech ścianach. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale będę robiła wszystko, co w mojej mocy, aby dla mojego syna była choć trochę lepsza.  Proszę, pomóżcie, aby nie zabrakło nam środków na to, co teraz jest najważniejsze – leczenie i rehabilitacja Sebastiana.  On naprawdę na to zasługuje. Mama Sebastiana

5 675,00 zł ( 17.78% )
Still needed: 26 240,00 zł
Paweł Domański
Paweł Domański , 48 years old

Nie dopuścić do amputacji! Leczenie jest jedyną szansą na uniknięcie złego losu!

Cztery lata czekałem na uwolnienie od bólu spowodowanego zwyrodnieniami kręgosłupa. Miałem nadzieję na powrót do pracy, odzyskanie sprawności i kontroli nad własnym życiem. Jestem tatą dwóch fantastycznych córek i mężem wspaniałej kobiety. Lecz od kilku lat czuję się jak wrak człowieka przez ilość chorób, które mnie dotknęły. Ból był nie do zniesienia. Promieniował do drętwiejących nóg, nasilał się przy każdym, najmniejszym nawet ruchu. Oczekiwanie na operację doprowadziło do stanu zapalnego i powikłań w postaci neuropatycznej stopy Charkota. Przedstawione leczenie było nie tylko bardzo długie, ale przede wszystkim niezmiernie kosztowne. Choroba nie pozwala mi pracować, a nasz budżet składa się głównie z zarobków żony oraz mojej skromnej renty. Postanowiłem podjąć radykalną decyzję o amputacji dużego palca u stopy, aby ograniczyć koszty do minimum. To było bardzo, bardzo trudne i nie wyobrażam sobie ponownej decyzji o odjęciu stopy czy całej kończyny.  Każda wizyta lekarska to kilkaset złotych, wymiana gipsu, antybiotyki, opatrunki, regularna rehabilitacja – nasze możliwości finansowe i wsparcie rodziny są na wyczerpaniu… Boję się, że jeśli nie starczy mi na leczenie i ponownie usłyszę opinię o niezbędnej amputacji. Doświadczenie pokazało mi, że to nie rozwiązuje wszystkich problemów codzienności, zawsze generuje nowe. Każda złotówka może uchronić mnie przed jeszcze gorszym losem, a przy dobrym leczeniu być może pewnego dnia stanę na dwóch nogach. Życie jest najważniejsze, lecz boję się, że to będzie nieskończona walka o podstawy. Dziś poruszam się na wózku, nie mam szans na powrót do pracy. Jest szansa i jest nadzieja, że jeszcze będzie lepiej – nie mogę się poddać! Paweł z rodziną

5 674 zł
Hania Tobor
4 days left
Hania Tobor , 7 years old

Chwilę po narodzinach lekarz w serduszku Hani usłyszał szmer. Wtedy już wiedzieliśmy... POMOCY❗️

Radośnie oczekiwaliśmy przyjścia na świat naszej małej Hani. Córeczka miała urodzić się zdrowa – badania prenatalne nie wykazywały żadnych nieprawidłowości. Niestety rzeczywistość okazała się inna. Kilka chwil po urodzeniu, pediatra podczas pierwszego badania usłyszał w serduszku naszej Hani szmer. Już wtedy wiedzieliśmy, że jest chore. W drugiej dobie życia lekarze zdiagnozowali wrodzoną wadę serca — poronny zespół Ebsteina i umiarkowaną niedomykalność zastawki trójdzielnej. Gwarantowali, że Hania będzie rozwijać się prawidłowo, jednak wraz z jej wzrostem serduszko może być coraz mniej wydolne, co będzie prowadziło do bardzo poważnych konsekwencji. Dziś Hania ma 6 lat, jest wesołą, radosną, wspaniałą dziewczynką, jednak my – jej rodzice, ani przez chwilę nie przestaliśmy martwić się o jej przyszłość.  Lekarze prowadzący wskazują na potrzebę przeprowadzenia operacji serca polegającej na wstawieniu zastawki mechanicznej lub biologicznej. Zabieg i jego przeprowadzenie spowoduje u Hani przyjmowanie do końca życia leków przeciwzakrzepowych, a w przyszłości kolejne operacje w związku z wapnieniem sztucznej zastawki i rozwojem córki.  Aby uniknąć tych kolejnych zabiegów i przyjmowania leków, chcemy zastosować inną metodę, którą oferują lekarze w klinice w Monachium. Przeprowadza się tam zabieg, wykorzystując naturalną tkankę serca, a co za tym idzie – późniejsze leczenie i rozwój nie są tak obciążone. Niestety koszt operacji w Monachium w zależności od diagnozy i stopnia wady to około 200-350 TYSIĘCY ZŁOTYCH! Do tego trzeba doliczyć również koszt pierwszej konsultacji i pobytu pooperacyjnego na terenie Monachium.  Hania uwielbia spędzać czas na świeżym powietrzu. Kocha zwierzęta, sport, wszystko, co związane z ruchem. Nie możemy pozwolić, by straciła szansę na szczęśliwe życie i dzieciństwo. Teraz córeczka nie odczuwa skutków swojej wady, jednak wraz z wiekiem jej serduszko będzie coraz słabsze i coraz mniej wydolne… Mając na uwadze dobro naszej córki oraz doświadczenie innych rodziców, których dzieci przeszły pomyślnie zabieg w Monachium, chcemy zebrać wymagane środki na pokrycie diagnostyki, wyjazdu, operacji, opieki pooperacyjnej i rehabilitacji w klinice w Monachium. Potrzebujemy jednak pomocy. Koszt operacji znacząco przekracza nasze możliwości finansowe, ale tu chodzi o życie naszego dziecka. Zrobimy wszystko, by dać jej szansę. Zrobimy wszystko, by uzbierać tak ogromną kwotę, bo od niej zależy dalsze życie i przyszłość naszej ukochanej córeczki. Pomożecie nam? By serduszko Hani nie zgasło.  Rodzice

5 671 zł
Karolinka Rumak-Zawadzka
Karolinka Rumak-Zawadzka , 6 years old

Pomóżmy Karolince usłyszeć wszystkie dźwięki świata!

Nasza córeczka to wspaniała wesoła dziewczynka. Każdego dnia robimy wszystko, żeby zapewnić jej jak najlepszą przyszłość. Niestety, nie jest to proste zadanie... Karolinka cierpi na obustronny niedosłuch. Diagnozę otrzymaliśmy późno, bo dopiero, gdy córeczka miała 3,5 lata. Początkowo zaniepokoiło nas, że Karolinka pomimo wieku nie mówi, nie reaguje na nasze polecenia. Badania dały nam odpowiedź, która w jednej chwili zmieniła naszą rzeczywistość. Rozpoczęliśmy maraton po lekarzach i specjalistach, który trwa do dziś. Karolinka jest pod opieką psychologa, surdologopedy, audiologa, protetyka, laryngologa. Chodzi do prywatnego przedszkola, gdzie ma zapewnioną konieczną opiekę. Dzięki intensywnej pracy i niemałej inwestycji w aparaty słuchowe córka poczyniła znaczne postępy. Dziś Karolinka mówi, lecz nadal ten obszar wymaga dużych nakładów pracy. Jedyną szansą, żeby nasze dziecko zaczęło prawidłowo odbierać świat, jest operacja wszczepienia implantów ślimakowych. Już 3 razy córeczka została odrzucona w trakcie procesu kwalifikacji. Jednak wiedzieliśmy, że nie możemy się poddać. Za 4. razem się udało! Podpisaliśmy już wstępne dokumenty, mamy nadzieję, że wszystko pójdzie pomyślnie i operacja się odbędzie. Jest to póki co jeden implant, ale będziemy się starać, żeby w przyszłości zakwalifikować się też na drugi. Po operacji Karolinka będzie wymagała intensywnej rehabilitacji. Już teraz każdorazowy wyjazd do instytutu, to wyprawa prawie 6 godzin jedną stronę. A tych wyjazdów będzie jeszcze wiele, na pewno minimum 10. Koszty samych dojazdów są ogromne, a do tego dochodzi opieka pooperacyjna, akumulatory do procesora, praca z wieloma specjalistami. Konieczne w tej sytuacji jest powolne wdrażanie, żeby córka mogła przyzwyczajać się do nowych dźwięków.  Wiemy, że Karolinka ma ogromny potencjał. Córeczka urodziła się w świecie ciszy. Naszym największy marzeniem jest, żeby mogła dorastać wśród wszystkich dźwięków! Wierzymy, że z Waszym wsparciem będzie to możliwe. Rodzice

5 652 zł