Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dorota Kola
Dorota Kola , 57 years old

Choroba nie pozwala mi zapanować nad własnym ciałem! Błagam, pomóż...

Mimowolne i straszliwie bolesne skurcze męczą mnie każdego dnia. Moje ciało wygina się i skręca wbrew mojej woli. Z dnia na dzień stałam się osobą niepełnosprawną i więźniem własnego ciała. To, co kiedyś było dla mnie prostą czynnością, dziś jest wyzwaniem nie do pokonania. Moje życie zamieniło się w piekło bólu. Nie chcę tak żyć... Wszystko zaczęło się 10 lat temu. Najpierw pojawił się dziwny ból karku i zmęczenie, które każdego dnia się nasilało… Za chwilę, zaczęły towarzyszyć mi mimowolne skurcze, które wykręcały moją głową do tyłu i podnosiły ramiona… Nie wiedziałam, co dzieje się z moim ciałem. Byłam przerażona i zdezorientowana.  Desperacko zaczęłam szukać pomocy. Szybko trafiłam na specjalistów, od których otrzymałam tragiczny wyrok – dystonia szyjna... Nie jestem w stanie opisać smutku i bezsilności, która pojawiła się u mnie wraz z informacją o chorobie. Z każdym dniem dowiadywałam się więcej, a mój poziom lęku drastycznie wzrastał. Tak bardzo bałam się utraty sprawności…   Dystonia szyjna to zaburzenie neurologiczne, charakteryzujące się skurczami mięśni, które prowadzą do przymusowego ułożenie głowy w skręconej pozycji.  Z tygodnia na tydzień było gorzej. Pojawiało się więcej gwałtownych, mimowolnych ruchów, sztywnienia całego ciała i paraliżującego bólu. Moja głowa się trzęsła. Choroba się pogłębiała, a ja traciłem kontrolę nad swoim ciałem. Przestałem normalnie funkcjonować. Byłam załamana... Mimo wielu badań naukowych wciąż nie jest znana metoda, która pozwoliłaby na całkowite wyleczenie dystonii. Istnieją jednak skuteczne sposoby łagodzenia objawów. Jedną z najlepszych metod jest głęboka stymulacja mózgu, którą wykonuje się poprzez wszczepienia specjalistycznych neurostymulatorów. Po wielu latach, w końcu udało mi się zakwalifikować na operację. Jednak zanim do niej doszło, byłam już w tragicznym stanie. Przestałam się poruszać. Miałam ogromne bóle, które zdejmowały mi sen z powiek. Były momenty, że czułam, jakby mięśnie odrywały się od kości. Miałam problemy z wykonywaniem codziennych czynności – nie byłam w stanie przejść samodzielnie do toalety, nie mogłam przygotować sobie jedzenia, podpisać się czy zawiązać butów. Choroba zaburzała mi również mowę. Czułam, że bezpowrotnie tracę panowanie nad własnym ciałem i życiem... W 2017 roku odbył się długo wyczekiwany zabieg wszczepienia stymulatora. Szybko pojawiły się pierwsze efekty. Zabieg ograniczył mój ból i niepełnosprawność. Czułam się lepiej. Powoli zaczęłam wracać do normalnego życia, a na mojej twarzy znów zagościł uśmiech. Mogłam chodzić i wykonywać codzienne czynności. Byłam naprawdę szczęśliwa... Niestety radość nie trwała zbyt długo... Po 3 latach od operacji wszczepiony stymulator zaczął się po prostu zużywać. Co dwa miesiące muszę pokonywać kilkaset kilometrów w celu naładowania popsutej baterii. Sprzęt się osłabił, a ja razem z nim... Pojawiły się dawne dolegliwości. Skurcze mięśni znów przybrały na sile. Obecnie nie jestem w stanie poruszać się bez kul. Przed moimi oczami, znów stanęło widmo straszliwej niepełnosprawności... Boję się, że przyjdzie dzień, w którym bateria całkowicie się zatrzyma, a ja już do końca życia stanę się więźniem własnego ciała i czterech ścian. Potrzebuję nowego stymulatora, który pozwoli mi normalnie funkcjonować, niestety jego cena mnie przerasta. Choroba spowodowała, że nie jestem w stanie pracować. Z ledwością starcza mi na wydatki życia codziennego... Tak bardzo chciałabym móc być szczęśliwa, wierzyć w lepsze jutro, codziennie budzić się z nadzieją w to, że jeszcze będzie dobrze… Błagam Was o pomoc! Dorota 

5 909,00 zł ( 8.54% )
Still needed: 63 240,00 zł
Nela Zduńczyk
Nela Zduńczyk , 6 years old

Babcia wychowuje niepełnosprawną wnuczkę – brakuje pieniędzy na leczenie!

Nela jest radosnym dzieckiem. Od urodzenia wychowuje ją babcia. Ma 4 latka. Pół roku temu zaczęłam stawiać pierwsze kroki. Dziś już świetnie sobie radzi, ale bardzo chciałabym, by chodziła jeszcze lepiej, żeby mogła bawić się z innymi dziećmi. Do tego potrzebuje częstszej i bardziej intensywnej rehabilitacji niż dotychczas. Nelcia bardzo lubi malować, jest otwartym, uśmiechniętym dzieckiem. W tym roku pójdzie do przedszkola. Potrzeby są ogromne, a to niesie za sobą wysokie koszty. By wychowywać wnuczkę, musiałam zrezygnować z pracy. Przez to jednak sytuacja finansowa znacząco się pogorszyła. Muszę zakupić dla Nelki buty ortopedyczne, aby mogła stabilnie stawiać nóżki na ziemi. Koszty wizyt u specjalistów i wyjazdy również przekraczają domowy  budżet. Staram się, by niczego wnuczce nie brakowało, jednak ciężko to osiągnąć.  W następnym miesiącu mamy umówioną wizytę u okulisty, ponieważ oczka Nelki są w coraz gorszym stanie. Nie widzi najlepiej, ale mam nadzieję, że dzięki tej zbiórce, to się zmieni. Remont w mieszkaniu też bardzo by mi się przydał. Chcę, by wnusia samodzielnie korzystała z toalety. Obecnie muszę jej pomagać, ponieważ nasze mieszkanie nie jest dostosowane do potrzeb dziecka. Bardzo proszę o pomoc! Każda wpłata jest ogromnym wsparciem! Renata, babcia

5 909,00 zł ( 55.54% )
Still needed: 4 730,00 zł
Karol D’Agostino
8 days left
Karol D’Agostino , 2 years old

Karolek od pierwszych chwil walczy o zdrowie! Pomóż!

Mój synek jest całym moim światem. Niestety, niedługo po urodzeniu okazało się, że przyszedł na świat z wrodzoną wadą serduszka, co sprawia, że o jego zdrowie będziemy musieli walczyć jeszcze bardzo długo… Początkowo nie mogłam uwierzyć, że mój synek urodził się chory. Przecież to niemożliwe, żadne badania w ciąży nie wskazywały na problemy z serduszkiem… Niestety, Karol już w pierwszych dwóch tygodniach życia musiał przejść dwa cewnikowania oraz operację serca w krążeniu pozaustrojowym. Musieliśmy spędzić w szpitalu prawie dwa miesiące. Po wyjściu, problemy niestety się nie skończyły. Ze względu na słabe napięcie mięśniowe wymagał regularnej i intensywnej rehabilitacji. Każdego dnia walczyliśmy o jego rozwój. W końcu się udało – po wielu ćwiczeniach i ciężkiej pracy zaczął chodzić w wieku 16 miesięcy. Bardzo często ma zapalenie oskrzeli lub płuc co wiąże się z kolejnymi hospitalizacjami, inhalacjami, antybiotykami. Ma też wiele silnych alergii pokarmowych, przez co musi mieć dietę eliminacyjną. Dodatkowo lekarze podejrzewają u niego także padaczkę oraz niedosłuch spowodowany najpewniej przez trzeci migdał, który należy wyciąć.  Niezbędne jest jak najszybsze usunięcie trzeciego migdałka, by mój synek miał szansę się rozwijać. Niestety, terminy na NFZ są bardzo odległe, a prywatny zabieg związany jest z bardzo dużymi kosztami.  Proszę o pomoc i wsparcie w walce o zdrowie synka. Usunięcie trzeciego migdałka ma szansę pomóc mu w zahamowaniu nawracających infekcji, a także w polepszeniu słuchu i umożliwieniu właściwego rozwoju.  Mama Karolka

5 890 zł
Elwira Otrębska-Bochenek
Elwira Otrębska-Bochenek , 32 years old

Mama małej córeczki walczy o sprawność... Pomóżmy Elwirze!

Moje życie nigdy nie było usłane różami. Odkąd pamiętam, zmagam się z ciężką wadą wrodzoną kręgosłupa, która znacznie utrudnia moje codziennie funkcjonowanie. Musiałam nauczyć się z nią żyć i muszę przyznać, że naprawdę szło mi nieźle. Wszystko zmieniło się, gdy nagle, z dnia na dzień zaczęłam tracić czucie w nogach....  Gdy objawy doskwierały mi coraz bardziej, a moje stopy sztywniały, byłam przerażona. Natychmiast umówiłam się na wizytę z lekarzem, by skonsultować z nim nagłe i bardzo niepokojące mnie objawy.  Po wielu badaniach udało postawić się diagnozę – za wszystko odpowiedzialne są choroby demielinizacyjne ośrodkowego układu nerwowego. Ta nazwa nic mi nie mówiła. Okazało się, że prowadzą one do uszkodzenia osłonek mielinowych nerwów i utrudniają  przewodzenie sygnałów w zajętych nerwach, co ostatecznie prowadzi do pogorszenia w zakresie czucia, ruchu, postrzegania i innych funkcji.  Byłam w szoku… Po konsultacjach z neurochirurgiem okazało się, że operacja, która zniwelowałaby objawy, jest zbyt trudna i niebezpieczna. Jedyną nadzieją na poprawę mojego stanu zdrowia jest intensywna rehabilitacja i zabiegi fizjoterapeutyczne. Niestety są one zbyt drogie, bym mogła pokryć je z własnej kieszeni, dlatego postanowiłam poprosić Was o pomoc! Zależy mi na powrocie do samodzielnego funkcjonowania, ponieważ mam 2-letnią córeczkę i jeszcze wiele planów na życie. Bez Was nie dam rady, a przecież nie mogę się poddać. Chcę pokazać jej, jak piękny jest świat, podróżować i każdego dnia przyglądać się, jak się rozwija. Proszę, pomóżcie mi wrócić do sprawności! Elwira

5 885 zł
Franciszek Opaliński
Franciszek Opaliński , 5 years old

Teraz mogę głośno powiedzieć, że mam synka z Zespołem Downa i nie bać się prosić o pomoc❗️Wspieramy Frania❗️

Radość była przeogromna, ale nie mogło być tak pięknie. We wrześniu 2019 roku dowiedzieliśmy się z mężem, że jestem w ciąży i była to dla nas najcudowniejsza wiadomość, jaką mogliśmy usłyszeć po 14 latach. Zaczął się czas oczekiwania, czytania na temat rozwoju ciąży i badań. W 25 tygodniu nasz spokój został zburzony. Lekarz zobaczył u dziecka podwójny żołądek. Nie postawił jeszcze diagnozy, ale zaczęło się trzytygodniowe oczekiwanie pełne napięć i przepłakanych nocy. I przyszedł czas wyniku badania, które potwierdziło Zespół Downa, co było jak wyrok.  Tego dnia ziemia osunęła nam się ziemia spod nóg. Bo jak to wszystko będzie? Jak sobie poradzimy? Czy dziecko prócz zespołu będzie miało jakieś inne choroby współistniejące? Rozwiązanie nadchodziło, a my byliśmy pełni strachu i jednocześnie nadziei, że to wszystko to tylko zły sen. Franciszek urodził się 1 czerwca 2019 roku. Wtedy usłyszałam jego cichutki płacz. Miałam tylko chwilkę, by przytulić policzek do policzka i maleństwo zostało zabrane na diagnostykę, a ja na salę pooperacyjną. Niestety nie mogliśmy być wtedy razem. Wszystkie mamy były ze swoimi dziećmi, a ja słysząc synka za ścianą, nie mogłam go przytulić ani zobaczyć.  Zaczęła się nasza walka o życie Franka – przeszedł operację na niedrożność dwunastnicy i gdy zobaczyłam go po operacji, był taki malutki i podłączony do wielu pomp... Byłam przerażona, ale pełna nadziei, że będzie dobrze. Szereg badań potwierdził Zespół Downa, a przy nim wiotkość mięśni, wadę serca i niedoczynność tarczycy.  Z powodu wady serca Franio miał problemy oddechowe i długo musiał być wspomagany tlenem. Najszczęśliwszy dzień nastał ponad miesiąc później, gdy mogliśmy go w końcu zabrać do domu. Rozpoczęła się dalsza diagnostyka, badania, rehabilitacja i ciągła walka o lepszą przyszłość dla Frania a przy tym zmagania z emocjami i adaptacją niepełnosprawności syna.  Długo nie mogłam się z tym pogodzić i rozmawiać na ten temat, aż w końcu trafiliśmy na badania serduszka do Centrum Zdrowia Dziecka gdzie zapadła diagnoza o hospitalizacji. Na oddział trafiliśmy 11 listopada na trzydniowe badania, a okazało się, że diagnoza nas powaliła – potrzebna operacja serca! Ubytek przegrody międzykomorowej! Już na oddziale okazało się, że Franio przeszedł bezobjawowe zapalenie płuc. I stało się. Operacja trwała 5 godzin, a my w tym czasie umieraliśmy ze strachu. Później powikłania, problemy z oddychaniem i problem z rozintubowaniem, bo Franio nie jest w stanie sam oddychać. Kolejna diagnoza – wysokie nadciśnienie płucne. 18 długich dni spędzonych na Intensywnej Terapii, z czego 16 w śpiączce i walka o życie.  W szpitalu spędziliśmy prawie dwa miesiące. To na oddziale kardiologicznym zobaczyłam, jak wiele nieszczęścia przechodzą rodzice, kiedy tracą swoje pociechy. My mieliśmy szczęście od Boga, że mimo wrodzonej wady genetycznej nasz synek był na tyle silny, że przeżył. To na tym oddziale mogłam się otworzyć  i zetknąć się z rodzicami dzieci z zespołem. To w tym miejscu zaczęłam głośno mówić o Franiu jako chłopcu z Zespołem Downa, nie ukrywając tego i nie mając poczucia, że ktoś będzie nas oceniał, nam współczuł. Teraz mogę głośno powiedzieć, że mam synka z Zespołem Downa, dzięki któremu jestem szczęśliwą, spełnioną mamą i proszę Was o wsparcie na dalszą rehabilitację i rozwój Franciszka, bo teraz to jest naszym celem. Od czterech lat nasz synek uczęszcza na zajęcia rehabilitacyjne, ale nadal ma problemy z mową, przeżuwaniem i połykaniem pokarmów. Synek nadal jest pampersowany, chociaż mocno z tym walczymy i udało nam się osiągnąć mały sukces z tym iż potrafi już zakomunikować potrzeby. Mimo lepszych i gorszych dni walczymy o zdrowie i jak najlepszy rozwój naszego synka z całych sił, choć jest to związane z kosztami rzędu 1400 zł miesięcznie za zajęcia neurologopedyczne, do tego koszty terapii w komorze hiperbarycznej medycznej – 34 tysiące złotych bez zakwaterowania. Chcemy sprawiać, by Franio był radosny i uśmiechnięty. Żeby jak najlepiej radził sobie z trudnościami dnia codziennego, jakie sprawia mu jego niepełnosprawność. By mógł komunikować się z rówieśnikami i innymi ludźmi, gdziekolwiek będzie. Proszę, pomóżcie nam w walce o sprawność naszego małego wojownika, a będziemy Wam bardzo wdzięczni. Kasia i Artur, rodzice

5 882 zł
Michalina Szewczak
Michalina Szewczak , 11 years old

Choroba, która niszczy mózg! Pomóż Michalinie!

Niełatwa jest codzienność dziecka zmagającego się nie tylko z autyzmem, ale także z autoimmunologicznym zapaleniem mózgu. Zespół PANDAS, na który choruje nasza ukochana Misia, objawia się ostrymi zaburzeniami neuropsychiatrycznymi, z którymi musimy mierzyć się każdego dnia... Michalina potrafi zmienić swoje zachowanie o 180 stopni, nagle w ciągu jednej sekundy. Codziennie walczy z różnymi, trudnymi do zrozumienia dla zdrowych osób, obsesjami i rytuałami, które są silniejsze od niej samej. Poziom ich intensywności każdego dnia jest inny np. wybuchy ciągłego śmiechu bez względu na sytuacje lub płaczu bez przyczyny, agresji i autoagresji, problemu z pamięcią i motoryką, wrażliwością na dotyk i hałas. Choroba, z którą zmaga się Michalinka, jest pomyłkową reakcją układu odpornościowego na infekcję – zamiast atakować zarazki, atakuję omyłkowo część mózgu, wpływając na myśli, uczucia, ruch i inne zachowania. Życie i wykonywanie codziennych czynności powodują nie lada wyzwania lub są niemożliwe. Leczenie niestety przestało być refundowane, a jedyna dostępna szansa na podjęcie walki z chorobą to terapia immunoglobulinami. Jest ona niezwykle kosztowna i przy wydatkach związanych z rehabilitacją, badaniami i terapią, które pochłaniają nasz dochód, nie jesteśmy w stanie zapłacić jeszcze za immunoglobuliny. Prosimy o Waszą pomoc... Katarzyna, mama Misi

5 880,00 zł ( 2.38% )
Still needed: 241 142,00 zł
Bartosz Bućko
Bartosz Bućko , 11 years old

Goni nas czas❗️Kosztowny zabieg szansą dla Bartka❗️

Bartek, nasz wnuk mający zaledwie 11 lat, zmaga się z wadą laryngologiczną. Od dwóch lat jego szczęka nie rośnie i wpływa nie tylko na funkcjonowanie i problemy z jedzeniem, ale sprawia, że Bartek wstydzi się nawet uśmiechnąć… Bartek jest chłopcem pełnym marzeń i pragnień, a przez wadę jego buzia już teraz ulega deformacji.  Jak każdy chłopiec w jego wieku chciałby uśmiechać się bez wstydu i bez obaw przed oceną otoczenia, a my jako dziadkowie pragniemy mu pomóc w osiągnięciu tego zwykłego marzenia. Leczenie ortodontyczne jest niezbędne. Do tego ścisła współpraca z ortodontą, potem terapia sensoryczna i logopeda. Wszystko to skumulowane daje nam koszt nawet 20 000 złotych! To ogromna suma, która niestety przekracza nasze możliwości finansowe. Oboje z mężem nie możemy pracować. Jedno z nas musi opiekować się wnukami i nie uzbieramy sami takiej kwoty, a goni nas czas. Bartek szybko rośnie i jeśli nie zaczniemy pracować nad tą wadą, jego twarz już zostanie zdeformowana. Zależy nam na zebraniu środków na leczenie. To jedyna szansa, by Bartek nie musiał wstydzić się swojej wady, mógł normalnie funkcjonować i czerpać z życia. Chociaż ono nie było dla niego łaskawe. Bardzo prosimy o pomoc. Każda, nawet najmniejsza, jest dla nas cenna. Dziadkowie

5 877,00 zł ( 27.62% )
Still needed: 15 400,00 zł
Antoni i Tymon Wojciechowscy
Antoni i Tymon Wojciechowscy , 10 years old

By dzielni bracia mogli pokonać niepełnosprawność! Pomocy!

Wiadomość o chorobie, czy niepełnosprawności dziecka, to najgorsze informacje, jakie może usłyszeć matka. Początkowo nie chciałam uwierzyć, że coś złego dzieje się z moimi synami, najpierw z Antkiem, później z Tymonem… Na początku myślałam, że zachowanie Antka jest chwilowe, że wpada w okres buntu, że zaraz wszystko wróci do normy. Niestety tak się nie działo, a różnice między naszym synem, a jego rówieśnikami robiły się coraz większe.  Gdy Antek przechodził pierwszy atak padaczki, nie wiedziałam, co się dzieje. Nie miałam pojęcia co robić, jak mu pomóc. Do tego pojawiły się zachowania agresywne, zaburzenia opozycyjno-buntownicze, diagnoza ADHD i spektrum autyzmu. Dziś Antek ma 9 lat i wiem, że przed nim ogromna praca, godziny rehabilitacji, terapii, leczenia. Będzie potrzebował wsparcia specjalistów przez wiele kolejnych lat. Nasz młodszy syn, Tymon ma 6 lat i na co dzień jest bardzo wesołym, żywym chłopcem. Podobnie jak brat, musi mierzyć się z całym szeregiem diagnoz: padaczką, ADHD, afazją. Jego nadpobudliwość przeszkadza mu w funkcjonowaniu w przedszkolu. Bardzo trudno jest mu utrzymać koncentrację na zajęciach.  Mimo że Tymon mówi, to ma problem ze sformułowaniem dłuższych wypowiedzi. Ma też trudności z rozumieniem dłuższych wypowiedzi innych osób.  Najgorsze są jednak napady padaczkowe… Niestety w ich trakcie występują okresy nieświadomości. To straszne widzieć jak nasz synek czasami traci z nami kontakt...  Tymon uczęszcza na fizjoterapię, chodzi do logopedy i na zajęcia z sensoryki. Jest pod opieką neurologa i psychologa. Będzie badany w kierunku spektrum autyzmu.  Niestety, godziny spędzane z synami na terapiach i rehabilitacjach rosną, podobnie jak ich ceny... Aby móc zapewnić Antkowi i Tymowi niezbędne leczenie, potrzebujemy Twojej pomocy!  Każda złotówka da im szansę na wypracowanie dobrej przyszłości, na którą tak bardzo zasługują. Całym sercem wierzymy, że dzięki naszym wspólnym staraniom, na synów czeka piękne życie. Daria i Mateusz, rodzice

5 865 zł
Paulina Szczyra
Paulina Szczyra , 9 years old

Jedna mama dała jej chorobę, druga miłość i dom… Potrzebna pomoc dla Paulinki❗️

Ze względów zdrowotnych, decyzję o chęci adopcji podjęliśmy jeszcze w narzeczeństwie. Zdaliśmy wszystkie testy, przeszliśmy kursy, szkolenia i doczekaliśmy się pierwszej, wymarzonej córki. Drugą adoptowaliśmy po 8 latach, jako „zdrową dziewczynkę”. Kilka miesięcy później zaczęła zasypywać nas lawina diagnoz i złych wiadomości…  Pierwszą córeczkę adoptowaliśmy jako niemowlaka. W trójkę spędziliśmy 8 lat. Marta funkcjonuje dobrze, jest w pełni sprawna. Boryka się jak każde adoptowane dziecko, z urazem psychicznym. Na szczęście ma nas i wspólnie świetnie sobie radzimy…  Po 8 latach dostaliśmy wiadomość z ośrodka adopcyjnego, że Marta ma 4-letnią siostrę. Paulinka była w miejscu dla najbardziej chorych i niechcianych dzieci… Nasza decyzja o wzięciu jej ze sobą była niemalże natychmiastowa. Paulinka na pierwszy rzut oka była bardzo zaniedbana. Chuda, smutna i zamknięta w sobie. Miała 4-latka i nie potrafiła wykonywać najprostszych poleceń. Nie potrafiła również powiedzieć więcej niż kilka słów…  Jestem z zawodu pedagogiem, więc wiedziałam, że czeka nas ciężka przeprawa. Mimo wszystko świadomie chcieliśmy się jej podjąć.  Nie żałujemy tej decyzji i kochamy ją ponad życie, ale… Niestety nie powiedziano nam bardzo ważnej informacji — nasza córeczka choruje na FAS (alkoholowy zespół płodowy). Ta choroba ma olbrzymi wpływ na jej rozwój, a jednocześnie w Polsce nie jest uwzględniana w orzekaniu o niepełnosprawności.  Prześladuje nas wiele absurdów w orzekaniu i dokumentacji oraz w obecnym, trudnym dla każdego czasie. Wiele rehabilitacji opłacamy lub prowadzimy sami… Paulinka zrobiła olbrzymie postępy, ale jej choroba nigdy nie zniknie…  Czasem odpowie dobrze na pytanie, czasem zapomni imienia siostry. Czasem zatrzyma się na prośbę, a czasem wbiegnie na ulicę, nie rozumiejąc niebezpieczeństwa…  Nasza młodsza córeczka jest niepełnosprawna w stopniu lekkim. Cierpi na zaburzenia integracji sensorycznej, dyspraksję, zaburzenia wzroku i słuchu centralnego. Stwierdzono karłowatość, zaburzenia układu pokarmowego, wadę postawy, wadę wymowy.  Z racji przeszłości walczymy też z traumą rozwojową i zaburzeniami przywiązania. Biologiczna mama Marty i Paulinki nie kontrolowała i nie prowadziła ciąży u żadnego lekarza… Młodsza córka urodziła się w zamartwicy, była w naprawdę ciężkim stanie już od pierwszych dni… To musiało i pozostawiło olbrzymi ślad! Problemem Paulinki jest również agresja i zaburzenia emocjonalne. Wiemy, że do końca życia będzie potrzebowała pomocy. Leczenie, terapie i rehabilitacje są bardzo kosztowne. Pomagają również turnusy rehabilitacyjne, które finansowo zupełnie nas przerastają.  Daliśmy dziewczynkom miłość i dom, one dają nam spełnienie naszych marzeń. Chcemy tworzyć rodzinę i nigdy nie zmienilibyśmy naszego życia… Prosimy wszystkie dobre serca o wsparcie rozwoju Paulinki! To małe dziecko, które nie wybierało swojego losu, które niewinne przyszło na świat z olbrzymim obciążeniem…   Pomóż nam je dźwigać razem z nią! Z góry dziękujemy,  rodzice

5 861,00 zł ( 25.91% )
Still needed: 16 757,00 zł