Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jakub Kitowski
Jakub Kitowski , 15 years old

Jedna choroba uwolniła lawinę nieszczęść... Mama Jakuba walczy o jego przyszłość❗️

Jakub chorował poważnie od 3 roku życia. Niestety walka z jedną chorobą, spowodowała lawinę kolejnych. Dzisiaj nasze życie przypomina codzienny bój o zdrowie. Jesteśmy w tym sami, pomożesz nam?  Pewnego dnia zaczęłam zauważać u swojego synka nietypowe stany. Czasem lekko drżał, czasem zupełnie się wyłączał, jakby nagle zacinał. Obserwowałam i liczyłam, że to jednorazowe, że to może nic poważnego.  Wychowuję Kubę samotnie. Miał kilka lat, gdy niestety zdiagnozowano u niego epilepsję lekooporną. Uczyliśmy się wtedy życia na nowo. Niestety 3 miesiące trwały poszukiwania i ustawienia odpowiednich leków. Bezskutecznie.  Liczne ataki spowodowały totalny zamęt w jego głowie, a z czasem w całym organizmie.  Jakub wymaga na co dzień specjalistycznej i regularnej rehabilitacji. Ciągłych wizyt u specjalistów i kontroli jego stanu zdrowia. Choroba w pewnym sensie zabrała mi moje dziecko... Kubuś ma problemy z utrzymaniem równowagi, ma opóźnienie rozwoju, chodzi do szkoły specjalnej. Mimo codziennej walki miewa ogromne trudności. Refundowana rehabilitacja to niewiele godzin, zdecydowanie za mało na jego potrzeby.  Wraz z jego chorobą zakończyła się też moja praca. Musiała zostać z synem w domu. Aby otrzymywać jakiekolwiek pieniądze na leczenie, nie mogę wykazywać dochodów. Czy pieniędzy, które nam przysługują wystarcza? Oczywiście, przez pierwszych kilka dni... Mam wybór, pozostawić syna bez opieki medycznej, poddać się lub walczyć ze wszystkich sił o jego zdrowie.  Wybieram walkę i staję dzisiaj przed Państwem, by prosić o wsparcie! Pomóżcie nam, proszę...  Mama 

5 821 zł
Iga Samberger
Iga Samberger , 27 years old

Wada serca i skolioza – Iga walczy o młodość!

Z zewnątrz może się wydawać, że mam to, czego w życiu potrzeba: rodzinę, przyjaciół, marzenia. Jednak uwierz mi – bez zdrowia wszystko staje się mdłe. Kilka miesięcy po urodzeniu zdiagnozowano w moim sercu kanał przedsionkowo komorowy.  Jest to rzadka wada kardiologiczna, stanowi ok. 5% wszystkich wad. Polega na niedorozwoju przegrody międzykomorowej i międzyprzedsionkowej, przez co krew natlenowana i odtlenowana mieszają się ze sobą, a to prowadzi do niewydolności krążenia. W 6. miesiącu życia przeszłam w szpitalu w swoją pierwszą operację. Po 6. latach kolejną. Starałam się żyć jak inne dzieci, ale niestety częste infekcje sprawiły, że dzieciństwo wspominam jako siedzenie na przemian w szpitalu i w domu. W wieku 13 lat rozpoznano u mnie skoliozę. Skolioza idiopatyczna to rozwojowe zniekształcenie kręgosłupa i tułowia w trzech płaszczyznach: strzałkowej, czołowej i poprzecznej. Wtedy skrzywienie było jeszcze nieznaczne, więc staraliśmy się naprawić to ćwiczeniami i rehabilitacją, która jak się domyślasz, nie była za darmo. Chorowanie pochłania mnóstwo pieniędzy. Rodzice robili, co mogli, aby mi pomóc a ja ćwiczyłam codziennie nad swoim kręgosłupem. Niestety wada z roku na rok się pogłębiała.  Dostaliśmy kolejną złą informację. Zastawka mitralna serca nie działa tak, jak powinna, wyniki są coraz gorsze. Potrzebna kolejna operacja serca. W 2019 roku stałam się posiadaczką sztucznej zastawki serca, której żywotność wynosi około 10 lat. W przyszłości potrzebna będzie kolejnej operacja, aby ją wymienić. Jakby tego było mało, pojawiło się powikłanie pooperacyjne – elektryka serca nie działała, nie jest w stanie bić już samodzielnie. Zapadła kolejna decyzja – potrzebny rozrusznik serca. Żyję więc z nim od tamtej pory i będę od niego zależna już do końca życia. Kiedy z lekarzami zajmowaliśmy się sercem, kręgosłup tylko czekał, żeby zaatakować. Z 15 stopni skrzywienia zrobiło się 40, a w końcu 60 stopni skrzywienia w odcinku piersiowym. Pojawił się garb, a wraz z nim problemy z oddychaniem. Zniekształcenia klatki piersiowej spowodowały ucisk na płuca. Ból pleców stał się nie do zniesienia. Zaczęłam szukać ortopedy, który naprawi moje plecy, a przy okazji nie uszkodzi już schorowanego serca. W styczniu 2023 roku przeszłam operację stabilizacji kręgosłupa. Do mojej kolekcji implantów dołączyły 2 długie pręty, kilkanaście śrub oraz trochę drutu. Wszystkie te elementy możesz dostrzec na moim zdjęciu rentgenowskim. Teraz najważniejsze jest dla mnie dojście do siebie i skuteczna rehabilitacja oraz nauka. Studiuję na uniwersytecie medycznym na kierunku lekarskim. Do końca zostały mi 3 lata studiów. Moje największe marzenie, od kiedy byłam dzieckiem to zostać lekarką. Jak widzisz, różni lekarze pomagają mi, odkąd się urodziłam, więc ja też chcę pomagać innym. Odwdzięczyć się światu za pomoc, jaka została mi udzielona.  Jestem na jak najlepszej drodze, aby tego dokonać. Muszę tylko wytrzymać jeszcze trochę. Po operacji potrzebna mi rehabilitacja, abym jak najszybciej doszła do pełnej sprawności. Będzie ona trwała długo i wymagała ode mnie dużo pracy, ale jestem na to gotowa. Niestety taka wielomiesięczna rehabilitacja sporo kosztuje, potrzebuję też specjalistycznego sprzętu codziennego użytku, który ułatwi mi codzienne wykonywanie podstawowych czynności. Proszę Cię o pomoc finansową. Odpowiednio dostosowane meble między innymi fotel ortopedyczny umożliwiłyby mi normalne życie. Potrzebuję też środków na leki, które przyjmuję na stałe oraz na opłacenie konsultacji lekarskich. Głęboko wierzę, że uda mi się spełnić moje marzenie i prowadzić normalne życie, więc jeżeli możesz mnie wesprzeć, będę Ci bardzo wdzięczna. Możesz mnie wesprzeć poprzez wpłacenie środków na moją zbiórkę lub przekazać na mnie 1,5% podatku podając numer KRS fundacji oraz mój numer i imię w rubryce “cel szczegółowy”. Dziękuję za wszystko! Ingrid

5 812,00 zł ( 36.42% )
Still needed: 10 146,00 zł
Mateusz Szarek
Mateusz Szarek , 37 years old

Nie pozwól bym stracił swoją samodzielność!

Mam na imię Mateusz. Niektórzy z Was znają mnie bardzo długo, a nieznajomym pragnę przekazać kilka słów o sobie. Od urodzenia choruję na Mózgowe Porażenie Dziecięce. Specyfika choroby wymaga systematycznej, intensywnej rehabilitacji. Dzięki temu mogę zmniejszyć skutki MPD i funkcjonować w miarę samodzielnie. Jednak czasem jest to bardzo trudne. Zastanawialiście się czasem nad kolejnym krokiem który musicie pokonać, przechodząc z pokoju do pokoju? Ja mam tak bardzo często. Muszę uważać i być nieustannie skoncentrowanym,  ponieważ jeden nierozważny krok, jeden ruch tułowiem może spowodować spięcie mięśni, przeskoczenie kręgu którego skutki (w najlepszym wypadku ból) będzie bardzo trudno zlikwidować. Obecnie poruszam się za pomocą balkonika oraz na aktywnym wózku inwalidzkim (w przypadku większych odległości). Jednak nie wiadomo co przyniesie przyszłość... Z biegiem lat MPD przyczyniło się do powstania bardzo dużej skoliozy, która dodatkowo utrudnia mi codzienne funkcjonowanie. Parę lat temu zawisło nade mną widmo ryzykownej operacji korygującej powstałe skrzywienie kręgosłupa. Niestety na obecnym etapie rozwoju medycyny operacja ta polega na usztywnieniu kręgosłupa praktycznie na całej długości, co utrudniałoby (jeszcze bardziej) poruszanie się za pomocą balkonika. Dlatego robię co mogę aby uniknąć wspomnianej operacji. Kolejną "nowością" w moim ciele, której przyczyną jest Mózgowe Porażenie Dziecięce, jest deformacja palców u stóp. W przypadku stopy lewej stopień deformacji był na tyle duży, że powodował ogromny ból. Ból, który był praktycznie nie do zniesienia. Konieczna była operacja.  Bolesna i skomplikowana. W związku z tym na drodze do lepszej sprawności musiałem zrobić kilka kroków wstecz. Jedyną szansą na poprawę stanu zdrowia i uniknięcie (lub odsunięcie w czasie) operacji kręgosłupa jest systematyczna, codzienna rehabilitacja pod okiem fizjoterapeuty. Pracując 1 na 1 z rehabilitantem, mogę odpowiednio poprowadzić realizowaną terapię, tak aby była ona najbardziej skuteczna. Niestety wiąże się to z bardzo dużymi kosztami. Oprócz rehabilitacji z fizjoterapeutą (na miejscu) co roku staram się wyjeżdżać na turnus rehabilitacyjny. Wówczas pracuję bardzo intensywnie, aby choć trochę poprawić stan mojego zdrowia.  Przez 3 ostatnie lata miejscem w którym odbywałem 2-tygodniowe turnusy był ośrodek Polanika w województwie świętokrzyskim. Dlaczego tam? Jest to miejsce z bardzo wysokim poziomem rehabilitacji. Pracujący tam fizjoterapeuci (których serdecznie pozdrawiam :)) robią wszystko, co w ich mocy aby zmniejszyć objawy i ograniczenia MPD. Nieustannie podnoszą swoje kwalifikacje aby precyzyjnie dobrać niezbędną terapię. Istotnym czynnikiem przy wyborze miejsca turnusu był również fakt, że w opisywanym ośrodku prowadzona jest fizjoterapia w wodzie. Zajęcia tego typu pozwalają zredukować spastyczność mojego ciała i wykonać ćwiczenia które na lądzie wykonać byłoby dużo trudniej. Podczas ostatniego pobytu w Polanice (październik 2022 r.) dostałem propozycję ułożenia indywidualnego planu turnusu. Planu, który nie mieści się w standardowej ofercie ośrodka. Ucieszyłem się, ponieważ oznacza to, że osoby tam pracujące nie traktują swoich pacjentów bezimiennie, taśmowo tylko zależy im na tym aby NAPRAWDĘ POMÓC. Dla osób które tak jak ja odwiedziły wiele tego typu miejsc, podmiotowe traktowanie podczas terapii jest bardzo istotne.  Po konsultacjach z fizjoterapeutą ustaliliśmy, że "planem minimum" który pozytywnie wpłynąłby na mój organizm, są dwa 2- tygodniowe turnusy w ciągu roku. Koszt JEDNEGO TURNUSU to blisko 7000 zł.  Jeżeli zechcieliby Państwo wspomóc moją walkę o zdrowie i samodzielność,  będę dozgonnie wdzięczny.  Dziękuję z całego serca! Mateusz  

5 807,00 zł ( 38.98% )
Still needed: 9 087,00 zł
Nikodem Ciekalski
Nikodem Ciekalski , 13 years old

Z białaczką bez kompromisów! Walczymy z Nikosiem!

Kiedy czujemy się gorzej, jesteśmy słabsi, zwykle podejrzewamy sezonowe przeziębienie. Podobnie było z naszym Nikodemem. Po kilku dniach pojawiły się silne bóle brzucha i zrobiliśmy wyniki krwi. Zaraz po otrzymaniu syn trafił do szpitala. Chemioterapia zaczęła się już następnego dnia… Diagnoza padła szybko: ostra białaczka limfoblastyczna. Wciąż trwa pogłębiona diagnostyka, część badań wysłano do Anglii. Przez pięć tygodni zalecono chemioterapię. W zależności do wyników badań leczenie może potrwać 8- 9 miesięcy. W tym czasie może się wydarzyć dosłownie wszystko. Przed nami tygodnie pełne niepokoju i strachu o życie naszego dziecka. W ostatnich dniach pojawiły się bolesne zmiany na buzi, które nie pozwalają na normalne jedzenie. Jedynym ukojeniem jest morfina. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, dużo rzeczy się dzieje, ciągle jakieś nowe informacje, zmiany. Bierzemy pod uwagę wyjazd do Stanów, konsultujemy dietę Nikodema z dietetykiem, by jak najlepiej odżywić i wzmocnić jego osłabiony organizm. Chronimy go jak możemy, modląc się, o uwolnienie się z tego koszmaru. Koszty zaczynają się mnożyć i nas przerastać. Boimy się, że któregoś dnia lekarze powiedzą nam, że wyczerpali wszelkie możliwości leczenia, że musimy szukać pomocy w innych ośrodkach. W miejscach, na które zwyczajnie nie będzie nas stać. Ten strach raz nas paraliżuje, raz motywuje do działania – do walki o życie Nikodema. Musimy sobie poradzić, nie mamy innego wyjścia. Jeśli pojawią się osoby, które zechcą dać nam oparcie w tej walce – wygramy! rodzice i rodzina Nikodema

5 806 zł
Marta Mazur
Marta Mazur , 30 years old

Udar przekreślił marzenia, zniszczył plany... Ale dla Marty jeszcze nie wszystko stracone!

Kochani! Dzięki waszemu wsparciu Marta była już na 3 specjalistycznych turnusach rehabilitacyjnych. Jestem Wam dozgonnie wdzięczna, że wspieracie mojej córki w powrocie do normalnego życia. A jest do długa i żmudna droga. Marta walczy o każdy dzień, który zabrała jej choroba. To jednak jeszcze nie koniec... Nasza historia: Dzień, w którym Marta doznała udaru, zmienił całkowicie bieg jej życia. Wszystkie plany, marzenia zeszły na dalszy plan. Teraz najważniejsza jest walka o jej zdrowie. Od tego zależy, jak będzie wyglądała przyszłość Marty. Marta była zawsze niezwykle spokojna, delikatna, ale skłonna pomóc niemalże każdej napotkanej osobie. Wierzyła w sens pomagania ludziom. Dziś to ona potrzebuje naszej pomocy. Cukrzyca to poważna choroba, z którą Marta zmaga się od 18- go roku życia. Jest bardzo trudna do wyrównania.  Nigdy jej nie ignorowaliśmy, ale nasz przypadek pokazuje, że poczucie kontroli to tylko złudzenie. Skutkiem tego są częste spadki cukru i utrata przytomności, kończące się pobytami w szpitalu i powikłaniami w postaci kwasicy. Przed nami największe, najtrudniejsze wyzwanie  – musimy pomóc Marcie,  bo tylko w ten sposób mamy szansę na lepsze jutro dla niej. Tragiczna informacja o ciężkim stanie zdrowia Marty zmieniła życie naszej rodziny. Szpital zamknięty ze względu na sytuację epidemiologiczną, do którego trafiła moja córka tuż po udarze. Szybka reakcja służb ratowniczych zapewniła Marcie bezpieczeństwo, ale to było tylko chwilowe. Marta, choć przytomna przestała reagować na bodźce z zewnątrz. Przestała mówić, rozumieć… W momencie, gdy zobaczyłam ją w szpitalu, byłam przerażona jej stanem zdrowia. Najgorsze jednak było to, że nie mogłam przy niej być. Wiem, że udar to nie wyrok dla młodych ludzi. Niestety, przedłużający się pobyt w szpitalu doprowadził do obniżenia odporności, a to w konsekwencji do zarażenia koronawirusem. Problemy zdają się mnożyć w nieskończoność... Wiem, że codzienną rehabilitację może jej zapewnić jedynie specjalistyczny ośrodek rehabilitacyjny, na który niestety nas nie stać! Ponadto czas oczekiwania na NFZ do takiego ośrodka jest bardzo długi a efekty nie są tak widoczne jak po ośrodku prywatnym.  Potrzebne jest również wsparcie psychologa, aby Marta mogła się zmierzyć ze swoimi traumami i pokonywać bariery, jakie pojawiły się w głowie po udarze.  Teraz to my musimy zawalczyć o przyszłość Marty! Zrobić wszystko, by plany o samodzielności, sprawności, założeniu rodziny znów stały się możliwe. By realizacja małych i wielkich marzeń znów była w zasięgu Marty. Potrzebna jest stała i intensywna rehabilitacja neurologiczna, której celem będzie przywrócenie sprawności sparaliżowanej prawej części ciała i walka o powrót mowy. Nie posiadamy takich środków, koszty rehabilitacji są ogromne. Musimy prosić o pomoc! Zmobilizować wszystkie siły w walce o iskierkę nadziei! Pomóż nam zdobyć to, co na ten moment zdaje się być nieosiągalne. Potrzebujemy wsparcia! Każda pomoc jest na wagę przyszłości mojego dziecka, które na progu dorosłości, znalazło się w tragicznej sytuacji. Pragnę, aby życie  Marty wróciło do normalności i mogła być samodzielna. Razem możemy więcej.   Mama Marty

5 801 zł
Krzysztof Kula
Krzysztof Kula , 41 years old

Najpierw guz mózgu, później potworny wypadek! Pomocy!

Skąd brać siłę? Kiedy usłyszałem, że w mojej głowie rośnie guz, myślałem, że tej siły mam aż nadto. Pełen mobilizacji wypełniałem polecenia lekarzy i nawet na moment nie straciłem nadziei... Udało się! Wygrałem z nowotworem i zacząłem powoli odbudowywać swoje kruche niczym lód życie. Teraz wszystko miało być już dobrze. Los zdecydował jednak inaczej…  Moja historia zaczęła się w 2012 roku. Wtedy właśnie dowiedziałem się, że w mojej głowie rośnie wielki guz! Diagnoza w jednej chwili wywróciła moje życie do góry nogami, ponieważ przyszło mi walczyć z najgorszym przeciwnikiem, jakiego można sobie wyobrazić – glejakiem. Przeszedłem operację jego usunięcia. Mimo wielkiego ryzyka wszystko przebiegło pomyślnie. Niestety, wiedziałem, że na tym się nie skończy. Przy tak ciężkim i nieobliczalnym wrogu, potrzebne jest specjalistyczne leczenie. Rozpocząłem radioterapię. I choć inwazyjne leczenie zabierało moje siły, wierzyłem, że poradzę sobie z przeciwnościami losu... Musiałem walczyć – dla siebie, dzieci i żony.  I tak się stało... Po wielu miesiącach pełnych strachu i lęku dostałem informację, że w końcu udało mi się pokonać swojego wroga. Pamiętam ten dzień, jakby to było dziś. Powróciła utracona nadzieja. Uwierzyłem, że przed naszą rodziną znów wiele pięknych chwil i radości. I kiedy wydawało się, że już wszystko zmierza w dobrym kierunku, los wymierzył kolejny brutalny cios, a nasze życie znowu rozsypało się w malutkie kawałeczki… Doszło do nieszczęśliwego wypadku – spadłem z drabiny. W efekcie złamałem kręgosłup w trzech miejscach! Później wszystko działo się tak szybko – przeciągający się pobyt w szpitalu, operacja, ból, strach i niepewność. Byłem zrozpaczony, jestem dalej… Ponieważ kiedy skupiłem się na odzyskiwaniu sprawności, niczym koszmar wrócił on – największy wróg.  Badania wykazały obecność wznowy – ta informacja spowodowała, że znów straciłem grunt pod nogami i znów znalazłem się na życiowym zakręcie. Bolesne wspomnienia z czasów, kiedy chorowałem, wróciły jak bumerang. Wszystko ożywiło się w jednej sekundzie…  Glejak to rodzaj bardzo agresywnego nowotworu. Szybko odrasta i potrafi się rozprzestrzeniać… Nie pozostało mi nic innego, jak robić wszystko, aby znów go pokonać. Niestety, walko o zdrowie i sprawność jest bardzo ciężka... Coraz częściej brakuje mi sił i niestety również pieniędzy. Cały czas próbuję nie ugiąć się pod ciężarem chorób, ale sam nie daję rady…  Potrzebuje pomocy w zebraniu środków na dalsze leczenie, leki, dojazdy do szpitala i placówek medycznych. Mam problem z poruszaniem, dlatego konieczna jest również dalsza rehabilitacja. Niestety, w tym momencie to wszystko jest absolutnie poza jakimikolwiek zasięgiem finansowym... Dlatego proszę, pomóż mi... Mam wspaniałą rodzinę, dla której chce walczyć i żyć. Nie mogę się poddać. Bardzo proszę o wsparcie, ważna jest każda złotówka... Przeciwnik jest silny, ale się nie poddam! Krzysztof 

5 799 zł
Jola Michalik
Jola Michalik , 25 years old

Razem możemy zmniejszyć cierpienie Joli! Prosimy o pomoc!

Jola trafiła do naszego domu opieki 3 lata temu. Była w ciężkim stanie z powodu niedożywienia, niewystarczającej opieki fizycznej, emocjonalnej. Nie odzywała się, nie uśmiechała. W wyniku wielu starań i troskliwości stan Joli mocno się poprawił. Bardzo prosimy o wsparcie naszej podopiecznej! Jolanta ma 25 lat. Cierpi z powodu mózgowego porażenia dziecięcego z czterokończynowym niedowładem spastycznym. Ma też padaczkę i przetokę żołądkową po założonym PEGu. Jest osobą z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu głębokim. Karmiona jest specjalistycznym cewnikiem Broviac (żywienie dożylne).  Podstawowe potrzeby Jola ma u nas zapewnione. Wszystko, co otrzymuje, jest od ludzi dobrej woli. Nie ma kontaktu z biologiczną rodziną. Obecnie Jola jest osobą o pogodnym usposobieniu, nawiązuje kontakt z innymi osobami i jest ciekawa otoczenia. Powtarza niektóre słowa. Aby stan Joli nie ulegał pogorszeniu i by wzmocnić jej dotychczasowe funkcjonowanie, potrzeba stałej rehabilitacji i zajęć rewalidacyjnych. Codzienność bardzo utrudnia jej też przetoka żołądkowa. Niestety rana wokół przetoki jest bolesna i wymaga częstych zmian opatrunków. Każde przekazane wsparcie pomoże zmniejszyć cierpienie nasze podopiecznej. Pozwoli na zapewnienie Joli większej możliwości w usprawnianiu i rehabilitacji. Wierzymy, że jej pomożecie! Z góry bardzo dziękujemy! Anna

5 791 zł
Julia Dolina
7 days left
Julia Dolina , 7 years old

Dziewczynka jedna na milion❗️Pomóżmy Julce zawalczyć o sprawność❗️

Julia ma bardzo rzadki, bo występujący mniej niż 1 na 1 000 000 zespół wad genetycznych o nazwie Langer – Giedion. Jest to zespół wad kostnych charakteryzujący się między innymi wyroślami chrzęstno–kostnymi, czyli łagodnymi zmianami nowotworowymi kości powodującymi wiele dolegliwości bólowych oraz deformacje układu kostnego. O wadzie tej dowiedzieliśmy się dopiero po urodzeniu. Podczas ciąży i w trakcie badań prenatalnych nic nie wskazywało na to, że nasza córeczka urodzi się tak chora... Po porodzie, który nie odbył się bez komplikacji — nieprawidłowe KTG zakończone cesarskim cięciem, zachorowała na zapalenie płuc. W pierwszych dobach ze względu na spadek saturacji córka musiała być poddana tlenoterapii. Julcia została przetransportowana do szpitala. Podczas trzytygodniowego pobytu codziennie dowiadywaliśmy się o coraz to nowych wadach: dysmorfia twarzy, nieprawidłowa budowa czaszki, dysplazja stawów biodrowych, szpotawe stopy, rozszczep tęczówki oka... Moglibyśmy długo wymieniać. Julka jest leczona od pierwszych miesięcy życia. Szpital jest niestety drugim domem...  Jak miała 1.5 roku przeszła pierwszą operacją ortopedyczną – amputacja dodatkowego kciuka dłoni  prawej. Rok temu w marcu i we wrześniu 2021 przeszła dwie poważne operacje bioder. Nie obyło się bez komplikacji. W pierwszej dobie po pierwszej operacji z powodu niskich parametrów morfologicznych musiała mieć przetoczoną krew. Każda nowa wizyta u specjalisty przynosi nowe wyzwania... Nasza codzienność wiąże się z częstymi pobytami w szpitalu, licznymi konsultacjami w poradniach, lekami, rehabilitacją i specjalistycznym sprzętem do siedzenia, kąpania, pionizacji. Moja córka rośnie, jej potrzeby razem z nią… I chociaż Julka jest bardzo wesołym dzieckiem dzielnie radzącym sobie z przeciwnościami losu,  to jednak już zaczyna być świadoma swojej inności. Zadaje pytania:  Dlaczego nie chodzi? Dlaczego musi znowu jechać do szpitala, a nie na spacer na plac zabaw… Jej i naszym – rodziców jedynym marzeniem jest, żeby Julcia zaczęła chodzić. Do osiągnięcia tego celu konieczna jest ciężka codzienna praca z pomocą fizjoterapeutów. Są to ogromne koszty, którym trudno sprostać. Chcemy ze wszystkich sił walczyć o zdrowie naszej córeczki. Pomóż nam! Twoje wsparcie to szansa, jedyna, którą w tym momencie mamy! Rodzice ➡️ FB: Calineczka Julcia

5 786 zł
Bruno Kulik
Bruno Kulik , 2 years old

Bruno walczy z siatkówczakiem! Prosimy, pomóż!

Jestem mamą Bruna, 12-miesięcznego chłopca chorego na siatkówczaka. Bruno urodził się w marcu 2023 roku w Poznaniu.  Tuż po urodzeniu, jeszcze w szpitalu zbadano mu oczy, ponieważ, gdy jego tata miał roczek, otrzymał diagnozę – guzy nowotworowe w obu oczach pod postacią siatkówczaka. U taty Bruna chorobę wykryto dość późno, czego efektem było usunięcie prawej gałki ocznej.  Aby zapobiec takiej sytuacji u syna, jeździliśmy z Brunem na badania okulistyczne w Poznaniu, następnie Jacek jeździł z Brunem na kontrole do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Podczas jednej z nich dowiedzieliśmy się o aktywnym guzie nowotworowym w lewym oku Bruna. Została postawiona diagnoza – siatkówczak.  Od tamtego czasu Bruno jeździ z nami do szpitala co miesiąc lub 1,5 miesiąca. Dzięki przebytej chemioterapii udało się wyleczyć lewe oczko syna. Na ten moment wyniki badań nie pokazują żadnych niepokojących zmian w lewym oczku, ale pod koniec lutego dowiedzieliśmy się o aktywnym guzie w prawym oku. Teraz synek poddawany jest laseroterapii, ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądało leczenie w przyszłości. Bruno musi być pod stałą kontrolą tak naprawdę do końca życia.  Wyjazdy na kolejne badania i leczenie wiążą się z wysokimi kosztami, dlatego zwracamy się z wielką prośbą o wsparcie. Każdy pomocny gest pozwoli nam kontynuować terapię u synka i daje nadzieję na dalszą walkę o zdrowie Bruna! Rodzice 

5 770,00 zł ( 15.49% )
Still needed: 31 465,00 zł