Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Fabian Zając
Fabian Zając , 8 years old

Fabian nadal nie mówi... Błagam, pomóż mi walczyć o lepszą przyszłość dla synka!

Fabianek po urodzeniu był pogodnym chłopcem, rozwijał się dobrze i nic nie wskazywało na to, że nasze życie tak się zmieni...  Z czasem zaczął powtarzać słowa, gaworzył, nic nie wskazywało na to, że coś będzie nie tak. Jeden moment zmienił wszystko. Synek zachorował, musiałam pilnie jechać do lekarza! Pani doktor zasugerował wtedy, że moje dziecko wygląda i zachowuje się jak dziecko autystyczne... Był to dla mnie szok! Byłam przerażona! Wracając do domu bardzo intensywnie myślała. Wydawało mi się, że to straszna pomyłka, Moje dziecko zachowywało się przecież tak jak inne dzieci w jego wieku... Nie mogłam spać, nie dawało mi to spokoju. Postanowiłam to sprawdzić i po wielu wizytach diagnoza się potwierdziła. Syn ma całościowe zaburzenie rozwoju - AUTYZM. Fabian jest dzieckiem niemówiącym. Mając 7 lat, potrafi powiedzieć tylko słowo mama oraz literki A E I O. To krytycznie małe umiejętności. Są też podejrzenia obustronnego niedosłuchu, lecz na razie jesteśmy w trakcie diagnozy. Przed nami długie lata terapii... Fabian potrzebuje wizyt u psychiatry, logopedy . Na NFZ dostępność takiego leczenia graniczy z cudem, a nawet jeśli otrzyma się termin, to jest on dla nas zbyt odległy. Chciałabym zapewnić Fabianowi jak najlepszą terapię u profesjonalistów, ale finansowo nie jest to dla mnie osiągalne… Chce, aby moje dziecko mówiło jest to dla mnie priorytetem. Będzie mu zdecydowanie łatwiej w życiu, autyzm nie zamknie go tak zupełnie w jego świecie...  Pomóż mi w walce o mojego cudownego syna, aby jego przyszłość rysowała się w pozytywnych barwach! mama *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

5 955,00 zł ( 43.05% )
Still needed: 7 875,00 zł
Kacper Lewandowski
Kacper Lewandowski , 13 years old

Pompa insulinowa szansą na normalne życie – Pomagamy Kacprowi!

Nasz Kacper już od chwili narodzin pokazuje niezwykłą siłę w walce z życiowymi przeciwnościami. Przyszedł na świat jako wcześniak, w 6. miesiącu ciąży, i od tamtej pory toczymy razem niełatwą przeprawę. Schorzeń jest wiele – dziecięce porażenie połowicze lewostronne, astma, niedosłuch, zespół zaburzeń autystycznych, a miesiąc temu cukrzyca typu 1 insulinozależna. To był potężny cios, który bardzo wpłynął na Kacpra.  Insulinę podajemy za pomocą penów i libry (sensorów). Każde wkłucie, a tych jest kilka dziennie, to dla Kacpra ogromny stres i strach, zwłaszcza przy zaburzeniach autystycznych. Syn chciałby przestać wstydzić się choroby, żyć jak inni, a nie myśleć przed każdym posiłkiem czy nie zakończy się tragedią. Wyjściem z tej sytuacji i szansą dla Kacpra jest zakup pompy insulinowej. To już zmniejszona liczba wkłuć, więc zmniejszony stres, a do tego urządzenie samo kontroluje dawki insuliny i znacznie ułatwiłoby nam wszystkim codzienność, ale zwłaszcza podarowałoby Kacprowi cząstkę normalności. Ale koszty leczenia i niezbędnego sprzętu medycznego są dla nas przytłaczające. Taka pompa kosztuje ponad 20 000 złotych! Dlatego zwracamy się do Was, którzy zawsze pokazywaliście wielkie serca, o wsparcie naszego walecznego synka. Z całego serca dziękujemy za każdą okazaną życzliwość. Wioletta, mama

5 948,00 zł ( 21.5% )
Still needed: 21 712,00 zł
Jacek Krupa
Jacek Krupa , 50 years old

Mimo miesięcy na OIOMie w Jacku nie zgasła nadzieja na życie! Pomocy!

Zawsze był moim wsparciem. Cokolwiek by się nie działo, wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Jacek nigdy nie zawiódł. Teraz ja zrobię wszystko, żeby nie zawieść jego, pomóc w najgorszych chwilach i wywalczyć dla niego jak najlepszą przyszłość. Naszą wspólną przyszłość! 3 lata temu mój mąż zachorował na listeriozowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu. Ze zdrowego mężczyzny w mgnieniu oka zmienił się w osłabionego pacjenta oddziału intensywnej terapii, na którym przebywał aż pół roku – 6 miesięcy strachu o każdy następny dzień, ogromna tęsknota i żal do losu.  Widok Jacka przykutego do szpitalnego łóżka to ten najgorszy w moim życiu. Leżał podłączony do aparatury podtrzymującej go przy życiu, a ja nie mogłam go nawet przytulić... Nie zliczę łez, które wylałam, tęskniąc i wpatrując się w niego przez szybę na oddziale. Nie zliczę nieprzespanych nocy...  Jacek jednak udowodnił, jak bardzo jest silny. Jak bardzo chce żyć! Nie znam drugiej tak bardzo zdeterminowanej osoby jak mój mąż. Z OIOMu dostał się do ośrodka rehabilitacyjnego, w którym po raz kolejny podjął rękawicę w walce o swoją sprawność. Od tego momentu musieliśmy przeorganizować całe nasze dotychczasowe życie. Harmonogram każdego dnia wyznaczają kolejne rehabilitacje. Przed nami jednak wciąż długa droga...  W wyniku choroby doszło do połowicznego niedowładu, porażenia nerwu okoruchowego po stronie prawej oraz porażenia nerwu twarzowego. Tylko intensywna rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku może spowodować w znacznym stopniu powrót do sprawności. Niestety, nasze oszczędności znikają w zastraszającym tempie. Mimo to będziemy walczyć i wiem, że nie zabraknie nam siły, jednak w tej walce potrzebujemy Twojego wsparcia! Pomożesz? Renata - żona

5 944,00 zł ( 18.09% )
Still needed: 26 903,00 zł
Emilka Telonżka
Emilka Telonżka , 5 years old

Moja córeczka cierpi na SMA. Wózek inwalidzki może opóźnić skutki jej choroby! Ratuj!

Moja córeczka toczy najtrudniejszą walkę swojego życia. Zdiagnozowano u niej rdzeniowy zanik mięśni typu 2 (SMA). To choroba, która odbiera siły mięśniom, stopniowo uniemożliwiając poruszanie się. W przyszłości może nawet prowadzić do braku zdolności samodzielnego oddychania. Jest wyrokiem, który spada na dziecko, zanim jeszcze zdąży w pełni odkryć świat.  Mamy za sobą wiele przykrych doświadczeń i powoli zaczyna brakować już siły na dalsze zmagania. Braciszek Emilki, który sam niedawno borykał się z wieloma przykrymi doświadczeniami zdrowotnymi, niestety odszedł, pozostawiając ogromną pustkę w sercach nas wszystkich. Ale jako ojciec nie mogę pozwolić sobie na chwilę słabości. Muszę być dla moich dzieci oparciem. Zwłaszcza gdy przed kolejnym zdrowotne wyzwania... Emilka usłyszała swoją diagnozę, gdy miała 15 miesięcy. Moją uwagę przykuło to, że dość długo raczkowała i nie stawiała samodzielnie kroków w wieku, w którym powoli powinna. Jej nóżki były bardzo wiotkie, co okazało się przyczyną problemów z poruszaniem.  Nasza córeczka otrzymała już 14 dawki specjalnego leku dającego nadzieję, że jej stan zdrowia się poprawi, ale to nie wystarczy. Emilka będzie musiała go przyjmować do końca życia. Niestety choroba cały czas szybko postępuje. Aby spróbować to zatrzymać, potrzebny będzie specjalistyczny sprzęt – wózek inwalidzki. Niestety jego koszt przerasta moje możliwości finansowe.   Emilka mimo choroby jest wrażliwym i pogodnym dzieckiem. Ma jeszcze jednego braciszka, w którym odnajduje wsparcie oraz pociechę. To dzielna dziewczynka, znosząca z ogromną determinacją każdy trud. Wielu dorosłych mogłoby się tego od niej uczyć.  Każdego dnia staram się być silny dla córeczki, ale kiedy widzę, jaki podejmuje wysiłek, by choć trochę się poruszyć, pęka mi serce... Jestem bezradny, ale jednocześnie muszę być oparciem dla niej, synka i całej naszej rodziny. Proszę Was o pomoc. Wasza cegiełka, każdy grosz, pomoże mi w zakupie wózka, który otworzy przed Emilką nowe możliwości i pozwoli zachować choć trochę samodzielności. Każda złotówka to krok bliżej do tego, by choroba córki została opóźniona. Nie pozwólmy, by SMA odebrało Emilce dzieciństwo i przyszłość. Nie chciałbym też po raz kolejny przeżywać tej straty, która dotknęła naszą rodzinę, gdy odszedł jej braciszek. Razem możemy zrobić coś wielkiego – pomóc małemu sercu dalej bić z nadzieją.  Tata Emilki

5 936,00 zł ( 25.08% )
Still needed: 17 732,00 zł
Marta Spadik
Marta Spadik , 3 years old

Lista diagnoz zdaje się nie mieć końca... Pomóż w walce o Martusię!

Martusia robi postępy! Tym chciałabym zacząć i podziękować Wam za wsparcie w poprzednich zbiórkach. Dzięki Waszej pomocy udało się nam wyleczyć zęby córeczki. Dodatkowo Martusia zaczęła mieć pełną kontrolę głowy, dużo większą ruchliwość i kontrolę własnego ciała. Robi postępy, ale ciągle powolne...  Jeszcze w czasie ciąży wszystkie wyniki badań wychodziły prawidłowe. Niestety, już w pierwszych chwilach po przyjściu na świat u Marty zdiagnozowano wadę serca i liczne dysmorfie, czyli nieprawidłowości w budowie ciała. Życie naszej córeczki było zagrożone, a rokowania niepewne. Pierwsze sześć tygodni Martusia spędziła w szpitalu, zupełnie sama, bo był akurat środek pandemii. Tęskniliśmy za nią i strasznie baliśmy się o jej zdrowie.  Badania wykazały, że córeczka ma kariotyp XY pomimo fenotypu żeńskiego oraz poważną, nietypową wadę genetyczną. W praktyce oznacza to, że jej rozwój jest mocno opóźniony, a ogromną część życia Martusia musi spędzić na dalszej diagnostyce, leczeniu i rehabilitacji. Pomimo upływu lat Martusia to rozwojowo dalej 5-miesięczny bobas – nie siedzi, nie stoi, obraca się i turla. Zaczęła utrzymywać kontakt wzrokowy, wodzić wzrokiem, uśmiechać się na nasz widok. Więcej reagować na to co się dookoła niej dzieje. Reaguje na swoich terapeutów. Zrobiła się bardziej świadoma. Z rehabilitacjami dążymy do siadu i dalszych funkcji.  W terapii logopedycznej walczymy ze wzmożonym napięciem w obrębie całej jamy ustnej, twarzy i głowy. Kluczowa jest także praca nad funkcjami takimi jak gryzienie czy przesuwanie pokarmu językiem – mam nadzieję, w końcu ruszymy z normalnym jedzeniem. To największa praca, jaka czeka nas w najbliższym czasie. Niestety, o komunikacji ze strony Marty na razie nie ma mowy. Nie mówi, komunikuje się płaczem.  Ciągle diagnozujemy niedosłuch. Nie wiemy, jak duży jest, ale wiemy, że na pewno w przyszłości czekają ją aparaty. Padaczka Marty jest na szczęście opanowana, serduszko zdrowe, niedoczynność tarczycy na kontrolowanym poziomie. W przyszłym roku czeka nas operacja wycięcia gonad a jeszcze w tym ponowne naprawianie zębów i pozbywanie się próchnicy. To jeden z największych kosztów, jakie musimy ponieść. Z racji mocno opóźnionego rozwoju być może niedługo będziemy musieli wyposażyć Martę w ortezy i pionizator tak, by stymulować jej organizm do prawidłowych wzorców i dalszego rozwoju. Dzięki Waszemu wsparciu będziemy w stanie zapewnić Marcie stałą terapię fizjoterapeutyczną, logopedyczna, prywatne wizyty lekarskie oraz potrzebne zaopatrzenie medyczne, które pomimo refundacji często wymagają dopłaty. Aktualnie największym i najdroższym wyzwaniem będzie pozbywanie się próchnicy. Prosimy, wesprzyjcie nas w walce o Martusię. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze malutką dziewczynką – możemy wypracować najwięcej! Z góry dziękujemy Wam za okazane nam serce. Rodzice Martusi

5 935,00 zł ( 27.89% )
Still needed: 15 342,00 zł
Alan Żmijewski
Alan Żmijewski , 16 years old

Najpierw skolioza, potem nowotwór... Na ratunek Alanowi❗️

Alan to nastolatek pełen energii i ciekawości świata. Niestety jego słodkie życie zostało przerwane tragiczną diagnozą. Od roku synek zmaga się ze skoliozą. Podczas diagnostyki przygotowawczej do gorsetu, w badaniu RTG zauważono zmianę w kręgu, która bardzo zaniepokoiła lekarza radiologa. Od tamtej chwili już nic nie było takie same... Niestety kolejne badania, rezonans magnetyczny oraz tomograf potwierdziły, najgorszy z możliwych scenariusz. U Alana wykryto nowotwór o przebiegu łagodnym z widocznym obrzękiem wkoło zmiany. Byliśmy w szoku... Dlaczego on? Przecież jest jeszcze taki młody... Nasz świat się zatrzymał. Trudno było pogodzić nam się z tym, co usłyszeliśmy. Alan nie jest jedynym dzieckiem w domu z niepełnosprawnościami. Los naprawdę nas nie oszczędza… Obecnie czekamy na biopsję resekcyjną, czyli całkowite wycięcie zmiany. Po zabiegu wycinek zostanie zbadany histopatologicznie. Dopiero po otrzymaniu wyniku będziemy w 100% pewni, z czym mamy do czynienia.  W kolejnym kroku wrócimy do leczenia skoliozy i rehabilitacji. By poprawić sprawność Alana, potrzebujemy także bardzo drogiego, specjalistycznego gorsetu. Niestety koszty leczenia znacznie przewyższają nasze możliwości finansowe, dlatego potrzebujemy pomocy.  Niedługo nasz synek skończy 15 lat. Dla nas i dla niego zdrowie i Wasze wsparcie będzie największym prezentem, jaki może otrzymać! Z całego serca już teraz dziękujemy za każdą przekazaną złotówkę! Lilianna i Krzysztof, rodzice Alana

5 926 zł
Hubert Walkiewicz
Hubert Walkiewicz , 18 years old

Nierówna walka o sprawność i zdrowie❗️Pomóż Hubertowi❗️

Nasza nierówna walka rozpoczęła się 16 lat temu i niestety trwa do dzisiaj. Tak naprawdę Hubert choruje, odkąd przyszedł na świat. Nie zna innego życia. Życia bez bólu, cierpienia i łez… Za wszystko odpowiedzialne są naczyniaki, które dzień po dniu niszczą jego młode życie. Powodują nieodwracalne zmiany, jednocześnie próbując odebrać mu sprawność. Trudno pogodzić się z tym, że spadło na niego tak wiele. Gdy patrzysz na dziecko, które cierpi, i nie jesteś w stanie zrobić nic więcej, czujesz bezradność, a twoje serce łamie się na tysiąc kawałków...    Na nogach Huberta ciągle pojawiają się nowe naczyniaki, które już dwa razy były częściowo usuwane. Niestety bezskutecznie – ciągle powracają. Jakby tego było mało, lekarze podejrzewają również u syna zespół Proteusa – genetyczną chorobę, cechującą się przerostem jednej strony ciała. Odkąd pamiętam lewa noga Huberta, była zawsze nieco dłuższa. Synek często skarżył się na ból kręgosłupa, wkrótce pojawiły się problemy z miednicą i ogólnym skrzywieniem ciała. Z czasem wada powiększyła się do tego stopnia, że konieczne okazało się leczenie operacyjne. Lekarze dwukrotnie próbowali zatrzymać wzrost nogi, niestety po raz kolejny bezskutecznie.  Niedawno wykonano więc operację wydłużenia prawej kończyny, na której już pojawiają się kolejne zmiany naczyniowe... Dlatego Hubert potrzebuje bardzo szerokiej diagnostyki, abyśmy mogli dowiedzieć się, co dokładnie jest przyczyną jego choroby. Dzięki temu lekarze będą w stanie dobrać najbardziej odpowiednią i skuteczną metodę leczenia. Niestety, tak szczegółowe badania są bardzo kosztowne i nierefundowane. Wiem, że zrobię wszystko, by pomóc mojemu synowi i ulżyć mu w cierpieniu! Dlatego proszę, nie bądź obojętny i pomóż nam! Dla Ciebie to złotówka, dla nas tak wiele… Kasia, mama Huberta

5 920 zł
Dorota Kola
Dorota Kola , 57 years old

Choroba nie pozwala mi zapanować nad własnym ciałem! Błagam, pomóż...

Mimowolne i straszliwie bolesne skurcze męczą mnie każdego dnia. Moje ciało wygina się i skręca wbrew mojej woli. Z dnia na dzień stałam się osobą niepełnosprawną i więźniem własnego ciała. To, co kiedyś było dla mnie prostą czynnością, dziś jest wyzwaniem nie do pokonania. Moje życie zamieniło się w piekło bólu. Nie chcę tak żyć... Wszystko zaczęło się 10 lat temu. Najpierw pojawił się dziwny ból karku i zmęczenie, które każdego dnia się nasilało… Za chwilę, zaczęły towarzyszyć mi mimowolne skurcze, które wykręcały moją głową do tyłu i podnosiły ramiona… Nie wiedziałam, co dzieje się z moim ciałem. Byłam przerażona i zdezorientowana.  Desperacko zaczęłam szukać pomocy. Szybko trafiłam na specjalistów, od których otrzymałam tragiczny wyrok – dystonia szyjna... Nie jestem w stanie opisać smutku i bezsilności, która pojawiła się u mnie wraz z informacją o chorobie. Z każdym dniem dowiadywałam się więcej, a mój poziom lęku drastycznie wzrastał. Tak bardzo bałam się utraty sprawności…   Dystonia szyjna to zaburzenie neurologiczne, charakteryzujące się skurczami mięśni, które prowadzą do przymusowego ułożenie głowy w skręconej pozycji.  Z tygodnia na tydzień było gorzej. Pojawiało się więcej gwałtownych, mimowolnych ruchów, sztywnienia całego ciała i paraliżującego bólu. Moja głowa się trzęsła. Choroba się pogłębiała, a ja traciłem kontrolę nad swoim ciałem. Przestałem normalnie funkcjonować. Byłam załamana... Mimo wielu badań naukowych wciąż nie jest znana metoda, która pozwoliłaby na całkowite wyleczenie dystonii. Istnieją jednak skuteczne sposoby łagodzenia objawów. Jedną z najlepszych metod jest głęboka stymulacja mózgu, którą wykonuje się poprzez wszczepienia specjalistycznych neurostymulatorów. Po wielu latach, w końcu udało mi się zakwalifikować na operację. Jednak zanim do niej doszło, byłam już w tragicznym stanie. Przestałam się poruszać. Miałam ogromne bóle, które zdejmowały mi sen z powiek. Były momenty, że czułam, jakby mięśnie odrywały się od kości. Miałam problemy z wykonywaniem codziennych czynności – nie byłam w stanie przejść samodzielnie do toalety, nie mogłam przygotować sobie jedzenia, podpisać się czy zawiązać butów. Choroba zaburzała mi również mowę. Czułam, że bezpowrotnie tracę panowanie nad własnym ciałem i życiem... W 2017 roku odbył się długo wyczekiwany zabieg wszczepienia stymulatora. Szybko pojawiły się pierwsze efekty. Zabieg ograniczył mój ból i niepełnosprawność. Czułam się lepiej. Powoli zaczęłam wracać do normalnego życia, a na mojej twarzy znów zagościł uśmiech. Mogłam chodzić i wykonywać codzienne czynności. Byłam naprawdę szczęśliwa... Niestety radość nie trwała zbyt długo... Po 3 latach od operacji wszczepiony stymulator zaczął się po prostu zużywać. Co dwa miesiące muszę pokonywać kilkaset kilometrów w celu naładowania popsutej baterii. Sprzęt się osłabił, a ja razem z nim... Pojawiły się dawne dolegliwości. Skurcze mięśni znów przybrały na sile. Obecnie nie jestem w stanie poruszać się bez kul. Przed moimi oczami, znów stanęło widmo straszliwej niepełnosprawności... Boję się, że przyjdzie dzień, w którym bateria całkowicie się zatrzyma, a ja już do końca życia stanę się więźniem własnego ciała i czterech ścian. Potrzebuję nowego stymulatora, który pozwoli mi normalnie funkcjonować, niestety jego cena mnie przerasta. Choroba spowodowała, że nie jestem w stanie pracować. Z ledwością starcza mi na wydatki życia codziennego... Tak bardzo chciałabym móc być szczęśliwa, wierzyć w lepsze jutro, codziennie budzić się z nadzieją w to, że jeszcze będzie dobrze… Błagam Was o pomoc! Dorota 

5 909,00 zł ( 8.54% )
Still needed: 63 240,00 zł
Nela Zduńczyk
Nela Zduńczyk , 6 years old

Babcia wychowuje niepełnosprawną wnuczkę – brakuje pieniędzy na leczenie!

Nela jest radosnym dzieckiem. Od urodzenia wychowuje ją babcia. Ma 4 latka. Pół roku temu zaczęłam stawiać pierwsze kroki. Dziś już świetnie sobie radzi, ale bardzo chciałabym, by chodziła jeszcze lepiej, żeby mogła bawić się z innymi dziećmi. Do tego potrzebuje częstszej i bardziej intensywnej rehabilitacji niż dotychczas. Nelcia bardzo lubi malować, jest otwartym, uśmiechniętym dzieckiem. W tym roku pójdzie do przedszkola. Potrzeby są ogromne, a to niesie za sobą wysokie koszty. By wychowywać wnuczkę, musiałam zrezygnować z pracy. Przez to jednak sytuacja finansowa znacząco się pogorszyła. Muszę zakupić dla Nelki buty ortopedyczne, aby mogła stabilnie stawiać nóżki na ziemi. Koszty wizyt u specjalistów i wyjazdy również przekraczają domowy  budżet. Staram się, by niczego wnuczce nie brakowało, jednak ciężko to osiągnąć.  W następnym miesiącu mamy umówioną wizytę u okulisty, ponieważ oczka Nelki są w coraz gorszym stanie. Nie widzi najlepiej, ale mam nadzieję, że dzięki tej zbiórce, to się zmieni. Remont w mieszkaniu też bardzo by mi się przydał. Chcę, by wnusia samodzielnie korzystała z toalety. Obecnie muszę jej pomagać, ponieważ nasze mieszkanie nie jest dostosowane do potrzeb dziecka. Bardzo proszę o pomoc! Każda wpłata jest ogromnym wsparciem! Renata, babcia

5 909,00 zł ( 55.54% )
Still needed: 4 730,00 zł