Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Antonina Kisielewska
Antonina Kisielewska , 4 years old

Tosia urodziła się jako skrajny wcześniak! Wywalczyła życie, teraz walczy o sprawność!

Nie tak miało wyglądać dzieciństwo mojej córeczki… Nie tak wyobrażałam sobie jej życie. Zanim Tosia przyszła na świat, codziennie układałam sobie nasze szczęśliwe życie. Snułam plany, marzenia, wyobrażałam sobie jak cudownie będzie po jej narodzinach. Niestety przedwczesny poród zmienił wszystko...  Antosia urodziła się jako skrajny wcześniak już w 27. tygodniu ciąży. Wiedziałam, że to znacznie za wcześnie, wiedziałam, że nie będzie dobrze... Nie myliłam się. Diagnozy, które słyszałam były jak szpilki wbijane w moje serce. Dysplazja oskrzelowo-płucna, retinopatia i stopa końsko-szpotawa, to tylko niektóre z niepełnosprawności, które dopadły moje dziecko. Całe szczęście dobra opieka w szpitalach i usilne starania lekarzy pozwoliły mi w końcu zabrać córkę do domu. Tosia niedawno skończyła 2-latka. Od kiedy pamiętam, nasz kalendarz po brzegi wypełniają wizyty lekarskie, terapie, rehabilitacje… I ten ciągły strach o to, czy na pewno wszystko idzie w dobrym kierunku, czy stan mojej córeczki za chwilę drastycznie się nie pogorszy.  Po wielu zabiegach i próbach leczenia w różnych szpitalach moja córka nadal bardzo potrzebuje pomocy. Dzięki środkom ze zbiórki będę mogła opłacić gipsowanie chorej nóżki,  zagraniczną operację, a także nasz pobyt za granicą. Niestety w Polsce nie znaleźliśmy odpowiedniej pomocy. Całkowitą szansę na wyleczenie dają nam jedynie specjaliści z Wiednia. Pokładam w tym leczeniu ogromne nadzieje, jednak sama nie dam rady zdobyć środków, które pozwolą mi wesprzeć terapię córki.   Chcę dla naszego dziecka jedynie normalności, tych wszystkich zwyczajnych rzeczy, których może jej w życiu zabraknąć, tylko dlatego, że urodziła się chora. Będę walczyć o normalność dla naszego dziecka, do momentu, w którym wygramy. Dzięki ludziom, którzy nas wspierają, wciąż wierzę, że Antosia pewnie stanie na nogi i będzie kiedyś dotrzymywała kroku życiu, koleżankom, kolegom i wyzwaniom, jakie podejmie.  Dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie. Wspólnymi siłami możemy zdziałać cuda! Marta, mama Tosi ➤ Antosię można wspierać także poprzez licytacje na Facebook'u

6 484,00 zł ( 18.46% )
Still needed: 28 623,00 zł
Marcin Tafelski
Marcin Tafelski , 12 years old

Przyszłość, która nie musi przerażać. Pomagamy Marcinowi!

Marcinek to nasze waleczne serce, nasze wyczekiwane dziecko. Niestety, już w trakcie ciąży pojawiły się niepokojące diagnozy. Gdy w listopadzie 2011 roku nasza rodzina powiększyła się o nowego członka, wtulona w synka cieszyłam się chwilą, tym, że jesteśmy razem i wszystko jest dobrze, a przynajmniej tak nam się na początku wydawało… Niedługo po porodzie neonatolog zwróciła uwagę na dysmorfię twarzy u synka. Otrzymaliśmy skierowanie na konsultację genetyczną, gdzie jednak nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości i powodów do dalszej diagnostyki. Trzy miesiące później u synka wykryto zakażenie układu moczowego. Wydawało się, że to tylko chwilowy kłopot i za chwilę wszystko wróci do normy. Niestety to właśnie w tym momencie zaczęła się walka naszego synka… Marcin przeszedł zapalenie płuc i zakażenie wirusem RSV, po którym pojawiły się u niego problemy z przyjmowaniem pokarmów i szybko zapadła decyzja o założeniu sondy żołądkowej, a następnie specjalnej rurki PEG. W konsekwencji pierwsze pół roku życia synek spędził w szpitalu, gdzie przebył wiele zakażeń układu moczowodowego, operację wszczepienia moczowodu. W tym czasie przeszedł także ciężkie napady padaczkowe z bezdechem, zagrażające jego życiu, z saturacją poniżej 50 procent. Mieliśmy wrażenie, że to niekończący się koszmar. Wcześniej mieliśmy tyle planów i pomysłów jak wspólnie spędzimy pierwsze chwile z naszym synkiem. Nikt z nas nie zakładał jednak, że będziemy musieli zmierzyć się z czymś tak dramatycznym, z czymś, czego nie chciałby przeżywać żaden rodzic. To był ciąg nieprzespanych nocy, czuwania i strachu.  Po powrocie do domu w końcu mogliśmy rozpocząć rehabilitację synka. Każdy dzień i miesiąc był walką o samodzielne jedzenie, prawidłowe reakcje, o przewracanie się synka na bok, raczkowanie, a później pierwsze kroki i słowa. Wszystko wymagało pełnego zaangażowania zarówno z naszej strony, jak i ze strony Marcina. Walczyliśmy razem z nim, wciąż nie znając dokładnej diagnozy. Ta, pojawiła się dopiero, gdy synek skończył 3 latka. Musieliśmy przejść długi proces wizyt, konsultacji i badań. W końcu dowiedzieliśmy się, że Marcin ma delecję długiego ramienia chromosomu 6, która przekłada się na szereg wad i zaburzeń w rozwoju.  Skutkiem tego jest właśnie zdiagnozowane już wcześniej wodonercze, kamica układu moczowego, opóźnienie psychoruchowe, opóźnienie mowy,  padaczka, zaburzenia integracji sensorycznej, obniżone napięcie mięśniowe, atopowe zapalenie skóry, niskorosłość. Marcinek wymaga stałej terapii psychologicznej, pedagogicznej, logopedycznej, sensorycznej, rehabilitacji, opieki lekarskiej (urolog, nefrolog, neurolog, dermatolog, alergolog, endokrynolog). Do tej pory wszystkie nasze działania przynosiły dobre efekty. Staraliśmy się organizować synkowi rehabilitacje, turnusy wyjazdowe, zajęcia sensoryczne na miejscu, wsparcie specjalistów. Marcin zaczął świetnie sobie radzić, nabrał wiatru w skrzydła. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, w której to wszystko mogłoby być zaprzepaszczone.  Na pierwszy rzut oka Marcin nie różni się od innych dzieci, uczy się, biega, tańczy, jeździ na rowerze, uwielbia każdą tematykę związaną z motoryzacją. Synek tak bardzo się stara i widać już pierwsze efekty, a wcześniej nie dawano mu szans, mówiono, że będzie dzieckiem leżącym do końca życia. Mimo złych prognoz nie poddaliśmy się. Od 10 lat codziennie walczymy o każdy krok synka, uśmiech, słowo. Marcin pięknie ćwiczy na turnusach rehabilitacyjnych, wspaniale współpracuje z każdym terapeutą. Ma ogrom chęci i nie chcemy, aby przeszkodą stały się ograniczenia finansowe.  Codzienna rehabilitacja i turnusy są bardzo kosztowne i przekraczają nasze możliwości finansowe. Marcinek potrzebuje terapii i wsparcia specjalistów, które są niezbędne do dalszego rozwoju. Przestój w rehabilitacji może spowolnić, a nawet cofnąć efekty, które udało się do tej pory osiągnąć. Bardzo prosimy Was o pomoc - wesprzyjmy Marcina w pokonywaniu wszystkich przeciwności!  Iwona i Radosław, rodzice

6 482 zł
Kasia Kamyk
Kasia Kamyk , 9 years old

Samotna mama walczy o córeczkę! Potrzebna pomoc!

Kiedy Kasia przyszła na świat, nie było czasu na radość i beztroskę. Od razu rozpoczęła się dramatyczna walka o życie i przyszłość. Kasia urodziła się poważnie chora i do dzisiaj trwa walka o zdrowie. Konieczna jest intensywna rehabilitacja, która pochłania ogromne pieniądze. Prosimy, przeczytaj apel samotnej mamy i pomóż jej walczyć o córeczkę. Tak bardzo na nią czekałam. Marzyłam o tym, że już za kilka miesięcy ją przytulę, ucałuję. Jednak kiedy Kasia przyszła na świat, nie było miejsca na radość, beztroskę. Zaczęła się walka na śmierć i życie.  Córeczka urodziła się w 31 tygodniu ciąży, o wiele za wcześnie, z wagą 1780 g. Była taka malutka, krucha, zupełnie niegotowa na to, żeby przyjść na świat. Chociaż przez lata robiłam wszystko, by konsekwencje wcześniactwa były jak najmniejsze, to los brutalnie nas doświadczył.  Dzisiaj Kasia ma 7 lat i grubą teczkę chorób, z którymi jakoś musimy sobie radzić. Cierpi na mózgowe porażenie dziecięce, retinopatię, została genetycznie obciążona  chorobą zakrzepowo-zatorową oraz ma podejrzenie padaczki. Jesteśmy pod stałą kontrolą szeregu specjalistów, jednak z każdym rokiem córeczka coraz bardziej odbiega rozwojem od swoich rówieśników.  Wierzę, że samodzielna przyszłość Kasi jest w naszym zasięgu. Wiem jednak, że potrzebujemy do tego Twojej pomocy! Proszę, pomóż nam w tej trudnej walce o lepsze życie dla Kasi. Mama

6 477,00 zł ( 7.78% )
Still needed: 76 757,00 zł
Ania, Zuzia i Marzena Reikowskie
17:34:05  left
Ania, Zuzia i Marzena Reikowskie , 13 years old

Mama i jej dwie córeczki walczą o zdrowie! Wyciągnij pomocną dłoń!

Nic nie wskazywało na to, z jak wieloma problemami zdrowotnymi będzie musiała zmierzyć się nasza rodzina. Niestety, z biegiem czasu spadały na nas kolejne diagnozy, a my, by móc dalej walczyć o zdrowie – musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc… Wszystko zaczęło się, gdy czekaliśmy na powiększenie się naszej rodziny. Ciąża zdawała się przebiegać prawidłowo, jednak w zaledwie 25. tygodniu doszło do przedwczesnego porodu. Na świat przyszła nasza córeczka Ania – taka maleńka i krucha, walcząca o każdy oddech. Jej stan był ciężki, musiała spędzić 6 długich miesięcy w inkubatorze. Tak potwornie się o nią baliśmy, drżeliśmy o każdy kolejny wspólny dzień... Przedwczesny poród okazał się tragiczny w skutkach dla naszego maleństwa. U Ani zdiagnozowano mózgowe prażenie dziecięce, padaczkę, dysfunkcję narządu wzroku i mowy oraz niepełnosprawność intelektualną. Córka pomimo swojego wieku nadal korzysta z pampersów i wymaga całościowej opieki. Każdy jej dzień jest walką o zdrowie i lepsze funkcjonowanie w przyszłości.  Młodsza córeczka, Zuzia, także zmaga się z problemami zdrowotnymi – mierzy się z niedoczynnością tarczycy oraz padaczką. Dodatkowo u mnie, ich mamy, zdiagnozowano zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa. Są one tak poważne, że uniemożliwiają podjęcie pracy. Sprawia to, że nasza sytuacja jest niezwykle ciężka.  Wszystkie trzy potrzebujemy leczenia i intensywnej rehabilitacji. Wiąże się to z ogromnymi kosztami – wiemy jednak, że bez pomocy specjalistów nie mamy szansy na lepsze jutro.  Prosimy Was o wsparcie. Każda złotówka to dla nas ogromna pomoc i nadzieja. Wierzymy, że pomimo tak ciężkiej sytuacji – wspólnymi siłami możemy wypracować naprawdę wiele! Rodzice Ani i Zuzi

6 474,00 zł ( 7.6% )
Still needed: 78 633,00 zł
Oliwia Minikowska
Oliwia Minikowska , 20 months old

Przerwij nieludzkie cierpienie bezbronnej Oliwii❗️POMOCY❗️

Oliwka przyszła na świat jako wcześniak. Przez pierwsze dni była w stanie KRYTYCZNYM… Lekarze nie dawali jej szans… Moja kochana córeczka przetrwała, ale los nieustannie zrzuca na jej barki ciężary, które przerosłyby nawet najsilniejszego człowiek… Już kilka dni po porodzie badania wykazały zmiany w mózgu Oliwki. Okazało się, że córeczka przeszła wylewy, które doprowadziły do dziecięcego porażenia mózgowego. Nie wiedzieliśmy wtedy, że ta druzgocząca diagnoza to tylko początek… U córki stwierdzono też odmę płucną i trzeba było założyć drenaż. Oliwia nie była w stanie przyjmować pokarmów, co wymusiło wszczepienie PEGa, który towarzyszy nam do dziś. Codzienność mojej córki nie przypomina w niczym tej, którą żyją jej rówieśnicy. O tym jak wiele odebrały jej diagnozy, boleśnie przekonuję się każdego dnia. Oliwia jest dzieckiem leżącym. Nie siada, nie podnosi się, mimo że każdego dnia pracuje nad swoim rozwojem. Regularnie bywa w szpitalu, by kontrolować wodogłowie. Ostatni pobyt był długi i bolesny… Rutynowy rezonans wykazał wysokie ciśnienie w maleńkiej główce córci. By je ustabilizować, lekarze musieli wszczepić Oliwii zastawkę komorowo-otrzewnową.  Po operacji borykamy się z ogromnym REGRESEM. Oliwia, choć ze smakiem przyjmowała już stałe posiłki, znów jest na początku rozszerzania diety. Nie mam wyjścia. Dwa razy dziennie muszę podawać jej dojelitowo porcje wysokokalorycznego mleka, by przybierała na wadze. Sądziłam, że nic gorszego już nie może nas spotkać – najgorsze przecież się wydarzyło. Do czasu, gdy córkę zbadał okulista… Lekarz zdiagnozował zanik nerwów wzrokowych. OLIWIA NIE WIDZI! Moje serce pękło już tak wiele razy… Jestem zrozpaczona. Moja córka nigdy nie zobaczy mojej twarzy… Nie zobaczy swojego taty ani rodzeństwa. Nie odkryje, jak piękny jest świat… Z całych sił walczę lepsze życie dla Oliwki, jednak każde najmniejsze osiągnięcie ginie w obliczu nowej tragedii… Proszę, pomóżcie mi zapewnić córeczce dalszą wielospecjalistyczną opiekę i rehabilitację. Nadzieja jest jedynym, co nam pozostaje… Dzięki Waszemu wsparciu będzie nam choć trochę łatwiej. Mama

6 467,00 zł ( 60.78% )
Still needed: 4 172,00 zł
Laura Szajstek
Laura Szajstek , 6 years old

Laura ma kilka lat, a ja już walczę o jej przyszłość! Pomożesz?

Moja 4-letnia córeczka mogłaby żyć jak inne dzieci. Bawić się, nie mieć zmartwień, poznawać inne dzieci i nawiązywać pierwsze znajomości i przyjaźnie. Mogłaby, gdyby nie rosnące wokół niej coraz wyższe mury, które zamykają ją i odosabniają...  U mojej małej Laury zdiagnozowano spektrum autyzmu. Pierwsze diagnozy wzbudzały we mnie przerażenie. Autyzm — to znaczy, że nigdy z nią nie porozmawiam? Będziemy sobie obce? Będziemy żyły obok? Czy teraz życie będzie równało się wiecznym rozjazdom po specjalistach, terapiach i rehabilitacji?  Autyzm nie jest do przewidzenia. Jest kilka znamiennych objawów, które występują u dzieci i są bardzo widoczne. U niektórych delikatniej, a czasem trzeba się natrudzić, by dostrzec spektrum. Laura ma swój świat, którego chcę być częścią. Pomimo wszystko.   Wiem, że nie mogę czekać na kolejne objawy i trudności. Marzę, żeby córka w przyszłości mogła samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie. Żeby się nie bała, żeby gdy tylko zabraknie mnie obok, umiała normalnie żyć. Aby jej życie było choć trochę łatwiejsze, potrzeba wiele pracy! Nie tylko mojej pracy, ale przede wszystkim pracy pod okiem specjalistów w tej dziedzinie. Autyzmu nie da się wyleczyć, autyzm jest nieprzewidywalny.  Chciałabym zrobić wszystko, co do tej pory pomagało dzieciom takim jak Laurka. Wierzę, że osiągniemy zwycięstwo...  Sukces kryje się pod ciężką pracą, regularną rehabilitacją i wieloma terapiami. Za nimi jednak stoją ogromne koszty, których nie jestem w stanie pokryć sama.  Proszę, pomóż nam zapewnić lepszą przyszłość dla Laury, ona też na to zasługuje. Jak inne, zdrowe dzieci!  mama * Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

6 465,00 zł ( 50.64% )
Still needed: 6 301,00 zł
Hania Neumiler
Hania Neumiler , 15 years old

To niekończąca się walka o sprawność! Pomóż!

Mamy dobre wieści! Hania stała się o wiele bardziej samodzielna, poszła też do liceum. To wszystko dzięki prywatnej rehabilitacji i niezwykłej pracy mojej córki. Wasza pomoc jednak dalej jest dla nas niezastąpiona. Przykurcze w kolanach oraz stopy końsko-szpotawe zmuszają nas do dalszej rehabilitacji. Poznaj historię Hani: Na zdjęciu widzisz nastolatkę, której życie nie szczędziło cierpień od przyjścia na świat. Z niecierpliwością czekałam na narodziny córeczki - imię było wybrane, pierwsze sukieneczki i buciki kupione. W siódmym miesiącu ciąży moje życie wywróciło się do góry nogami… Lekarz zauważył zmiany, które nazwał przepukliną oponowo-rdzeniową. Każda kolejna informacja podczas wizyty powodowała, że zapadałam się w otchłań przerażenia. Nic nie rozumiałam z tych słów. Przecież wszystko było dobrze, to musiała być pomyłka. Kolejne słowa, które padały, zapamiętałam jako hasła: „nie będzie mówić, nie będzie chodzić, roślinka”...  Czas do porodu wypełniony był panicznym lękiem i łzami. Zupełnie nie wiedziałam, czego się mogę spodziewać. Nikt nie przygotowuje kobiety do roli matki, a co dopiero do roli matki dziecka niepełnosprawnego.  Hania urodziła się z niedotlenieniem. Nie oddychała. Było bardzo źle, lekarze ratowali jej życie, a ja umierałam ze stresu. Już w drugiej dobie życia musiała mieć przeprowadzoną operację na przepuklinę. To są najgorsze, najczarniejsze dni mojego życia. Przez pierwszy miesiąc codziennie przyjeżdżałam do szpitala, by przy niej być. Nie mogłam Hani zabrać do domu. W szpitalu pielęgniarki uczyły mnie ją cewnikować, karmić i nosić.  Czas mijał, Hania rosła, a ja z całą miłością oddałam się opiece nad nią. Na przekór lekarskim przewidywaniom, Hania zaczęła mówić, porusza się na wózku, uczy się w szkole ogólnodostępnej. Jak każda nastolatka interesuje się makijażem, robieniem fryzur i często pomaga mi, gdy gotuję.  Rehabilitacja i sprzęty są niezbędne, by utrzymać Hankę w formie. Zapobiegają przykurczom i wzmacniają mięśnie. Aby zapewnić córce systematyczne ćwiczenia, potrzebny jest specjalistyczny sprzęt, na którym będzie mogła ćwiczyć. Wózek, na którym się porusza, jest coraz mniejszy i ciaśniejszy. Hanna rośnie, a wraz z nią rosną potrzeby na sprzęt niezbędny do minimalizowania wszystkich ograniczeń. Wartość wszystkich przyrządów opiewa na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Są to kolosalne pieniądze, których nie jestem w stanie sama zdobyć. Zrzekłam się pracy, by wychowywać niepełnosprawną Hanią i jej młodszą siostrą.  Bardzo proszę o wsparcie finansowe. Tym razem, sama nie dam rady podołać. Życie próbowało złamać mnie nie raz, ale ja nie mogę się poddać. Każda złotówka przybliża nas do celu, jakim jest lepsze życie Hani! Katarzyna, mama Hanny

6 460,00 zł ( 30.36% )
Still needed: 14 817,00 zł
Adam Markowski
Adam Markowski , 64 years old

Cudem uratowane życie... Walka jednak nadal trwa❗️

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Dzięki Wam tata mógł uczestniczyć w rocznym turnusie rehabilitacyjnym, który przyniósł ogromną poprawę! Niestety nadal potrzebujemy wsparcia, zostańcie z nami! 17 listopada 2021 roku nasze życie odmieniło się na zawsze. U naszego ukochanego, zdrowego, pełnego życia taty doszło do nagłego zatrzymania krążenia, a także rozległego zawału serca. Po 1,5-godzinnej reanimacji również do niedotlenienia mózgu. Przez miesiąc tata przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej, przeszedł ostre zapalanie płuc i zaraził się gronkowcem. Walczył o życie. Obawialiśmy się najgorszego, ale na szczęście po pewnym czasie stan taty się ustabilizował. Mogliśmy rozpocząć rehabilitację. Dzięki Waszej pomocy tata mógł przebywać w specjalnym ośrodku. Ciężka praca, którą wykonał, przyniosła ogromne rezultaty. Tata jest teraz w stanie samodzielnie oddychać, siedzieć na wózku inwalidzkim aż 5 godzin, pomału zaczyna również sam przełykać płynne pokarmy. Niestety do tej pory nie odzyskał pełnej świadomości.  Największym marzeniem taty było, żeby zostać dziadkiem. Marzenie się spełniło, niestety tata nie może w pełni doświadczać tej pięknej roli, bawić się z wnukiem, trzymać go na rękach. Chcemy zrobić wszystko, by tak się stało... Liczymy, że zostaniecie z nami, a dzięki Waszemu wsparciu tata będzie mógł spędzić w ośrodku jeszcze minimum pół roku. Mamy jednak nadzieję, że uda się uzbierać środki na roczny pobyt. Później chcemy zabrać go do domu i nadal intensywnie rehabilitować. Wierzymy, że osiągniemy ten etap, w którym tata zacznie rozpoznawać swoich bliskich i wypowiadać choćby pojedyncze słowa. Bardzo za nim tęsknimy. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać ukochanego tatę, męża, wspaniałego człowieka. Dajecie nadzieję, a to właśnie ona motywuje nas do dalszego działania. Nie opuszczajcie nas. Nie możemy zmarnować tego, co tata z naszą i Waszą pomocą już wypracował. Rodzina Adama

6 460,00 zł ( 3% )
Still needed: 208 711,00 zł
Dorota Berdys
11 days left
Dorota Berdys , 61 years old

Budujemy windę dla Doroty❗️

Od trzydziestu lat choruję na stwardnienie rozsiane — postać wtórnie przewlekle postępującą. Poruszam się o kulach lub chodziku, coraz częściej korzystam też z wózka. Pomimo ciągłej rehabilitacji i odpowiednio dobranego leczenia mój stan zdrowia się pogarsza. Jestem lekarką okulistką. Wraz z rodziną mieszkamy w domu jednorodzinnym. W tygodniu chodzę do pracy i aby do niej dotrzeć muszę codziennie pokonywać schody. Chcielibyśmy zamontować windę, abym mogła w końcu poruszać się swobodnie. Teraz to niemożliwe. Dzięki windzie będę mogła wychodzić z domu sprawniej, pracować i funkcjonować – żyć najnormalniej, jak tylko chcę i potrafię. Niestety koszty zamontowania windy są spore. Oprócz samego urządzenia musimy opłacić jeszcze dodatkowe prace fachowców przy przygotowaniu domu pod montaż windy. Dlatego zwracam się z serdeczną prośbą do każdego, kto zechciałby nas wesprzeć w pokryciu tych ogromnych kosztów. Każdy gest ma znaczenie, bo wiele małych gestów może w końcu zrealizować cel! Z całego serca dziękuję każdej osobie, która zechce nam pomóc. Dorota

6 455,00 zł ( 5.05% )
Still needed: 121 205,00 zł