Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcelinka Ochmańska
Marcelinka Ochmańska , 2 years old

Razem możemy dać Marcelince lepszą przyszłość! Prosimy o wsparcie!

Mamy już dorosłe dzieci, jesteśmy nawet dziadkami. W marcu 2022 nasza rodzina powiększyła się o jeszcze jedną osóbkę, Marcelinę. Naszą malutką córeczkę! Jej życie nie jest proste, z powodu zdiagnozowanego Zespołu Downa. Marcelinka ma 19 miesięcy. Czworakuje, próbuje po swojemu mówić. Według specjalistów ma ogromną szansę, żeby rozwijać się lepiej, niż większość dzieci z jej schorzeniem. Do tego potrzeba jednak setek godzin żmudnej rehabilitacji! Obecnie korzystamy z zajęć z integracji sensorycznej, rehabilitacji i fizjoterapii. W ramach NFZ nie możemy liczyć na zbyt dużą pomoc… Bardzo ważna jest też praca z logopedą. Dostaliśmy zestaw ćwiczeń, które wykonujemy z córką w domu. Marcelinka w przyszłości będzie też z pewnością potrzebować zabiegu ortodontycznego, żeby móc rozwijać mowę.  Nasza kochana dziewczynka wymaga wizyt u wielu specjalistów. Musimy kontrolować stan jej serduszka, więc jeździmy do kardiologa. Ma też kłopoty z oczami i uszami. Być może konieczny będzie drenaż. Marcelinka to bardzo żywe dziecko. Lubi pieski, książeczki i muzykę. Żywo reaguje na różne piosenki i uwielbia instrumenty muzyczne, takie jak bębenek, czy cymbałki. Szybko się uczy i zapamiętuje wiele rzeczy. Najważniejsze dla naszej córki to nieustannie ćwiczyć – z rehabilitantem, logopedą, na zajęciach wspomagających. Wiemy, że ma predyspozycje do tego, żeby się rozwijać. Trudno udźwignąć wszystkie wydatki związane z chorobą córki. Ale nie możemy pozwolić na to, żeby na drodze do lepszego życia stanęły pieniądze. Dlatego z całego serca prosimy Was o pomoc! Razem możemy dać Marcelinie lepszą przyszłość! Rodzice

6 433 zł
Adrian Nowakowski
Adrian Nowakowski , 32 years old

Zbieramy na wózek! – Wierny kibic potrzebuje wsparcia!

Wózek, buty ortopedyczne, turnusy rehabilitacyjne... Skąd na to brać pieniądze? Adrian dalej potrzebuje wsparcia. Ostatnio dzięki Waszej pomocy sfinansowaliśmy kombinezon, który zmniejsza spastykę! To niebywałe osiągnięcie. Teraz potrzebujemy środków na inne sprzęty medyczne. Wózek Adriana jest w coraz gorszym stanie... Poznaj historię Adriana: Minęło już wiele lat od momentu, w którym Adrian niemal stracił życie. Uraz czaszkowo — mózgowy po potrąceniu przez samochód nie daje o sobie zapomnieć! Adrian jednak walczy, a jego rodzina nie daje za wygraną! Dokładnie tak jak w ich ukochanym sporcie — w piłce nożnej!  Adi jest znanym wielu kibicom i piłkarzom wiernym fanem ukochanego klubu. Jak dobrze wiemy — barwy mają znaczenie, ale w trakcie gry. W sytuacji, gdy mamy walczyć o zdrowie i lepsze życie zaczyna się tzw. gra do jednej bramki! O taką chcielibyśmy Państwa prosić.  Syn zmaga się z silną spastyką, niedowładem czterokończynowym i afazją mowy. Jednak każdy, kto go zna, wie, że żyje aktywnie. Uczestniczy w życiu drużyn sportowych ze Szczecina w szczególności Pogoni. Miewa trudności z wypowiedzeniem się, czasem problemy z pamięcią krótkotrwałą, ale nigdy się nie poddaje, żyje wśród ludzi.  W jego niepełnosprawnym życiu (po 8. roku życia) próbowaliśmy kilku metod na zmniejszenie spastyczności. Zaczęło się od tabletek, ale one go usypiały. Później pompa baklofenowa – niestety Adiego organizm wielokrotnie ją odrzucał. Ostatecznie po 9 latach i 10 operacjach, zdecydowaliśmy się ją usunąć. Próbowaliśmy jeszcze olejku CBD, ale też nie starczał na długo, jedynie poprawił się Adriana sen. Spastyka jest uciążliwa i nieprzewidywalna. Dlatego szukaliśmy pomocy i rozwiązań dla polepszenia komfortu życia Adriana i naszego – rodziców. Dzięki poprzedniej zbiórce sfinansowaliśmy kombinezon neuromodulacyjny, który rozluźnia spastyczne i napięte mięśnie, aktywuje te osłabione oraz łagodzi powiązane dolegliwości bólowe. Dzięki niemu ciało Adriana jest łatwiejsze do rehabilitacji, ale aby było to widoczne dla zwykłego oka, potrzeba czasu, bo niestety wiele nieprawidłowych odruchów zostało utrwalonych, a to nie jest łatwe do zlikwidowania. Dlatego tak ważne również są turnusy rehabilitacyjne. Chcesz zagrać z nami w tym najważniejszym dla nas meczu? Meczu o przyszłość? O życie bez bólu i życie jak najdłużej wśród ludzi, którzy dają Adrianowi nadzieję?  Rodzice ➡️ ‚‚Adrian - po pierwsze kibic" FACEBOOK ➡️ adrian_kibic TikTok

6 412,00 zł ( 29.11% )
Still needed: 15 610,00 zł
Adam Majewski
Adam Majewski , 48 years old

Pląsawica odebrała dotychczasowe życie Adamowi! Potrzebna jest operacja!

Adam był aktywnym zawodowo człowiekiem, pracował jako kierowca... przejechał tyle kilometrów, że mógłby kulę ziemską okrążyć dwa, albo nawet trzy razy. Ja już nie pamiętam, ile ich było, on przez chorobę też nie. Z dnia na dzień widzę, jak gaśnie, jak się zamyka w swoim świecie, bez kontaktu, bez radości z życia.  Staramy się na tyle po ile pozwalają jego możliwość funkcjonalne angażować go w życie, w zwykła codzienność. O tym, jak wygląda życie z chorobą Huntingtona, wiedziałam już dużo wcześniej. Mama Adama także cierpiała na pląsawicę. Zawsze gdzieś z tyłu głowy wiedziałam, że Adam może odziedziczyć po niej tę chorobę, tak tez się stało. Nazwa choroby brzmi tajemniczo, a zatem czym jest pląsawica Huntingtona?  Pląsawica Huntingtona (nazywana też chorobą Huntingtona) to postępująca choroba neurodegeneracyjna, która powoduje obumieranie neuronów w mózgu. Niektórzy pacjenci opisują ją jako połączenie chorób Parkinsona, Alzheimera oraz choroby neuronów ruchowych. Objawia się zaburzeniami emocji (zmiany nastroju, drażliwość, depresja) i upośledzeniem pamięci oraz koordynacji fizycznej, zwykle po ukończeniu przez chorego 30. roku życia. Choroba zabija powoli – w ciągu 10 do 20 lat od wystąpienia objawów. Można łagodzić objawy, ale nie udawało się dotychczas powstrzymać jej postępu. Według statystyk pląsawica Huntingtona występuje u 12 osób na 100 tys., zwykle rodzinnie. Połowa dzieci chorego dziedziczy mutację, która ujawnia się dopiero po latach. Przyczyną pląsawicy jest nieprawidłowe działanie genu kodującego białko huntingtynę. Normalna huntingtyna ma duże znaczenie dla rozwoju mózgu, natomiast patologiczna niszczy komórki nerwowe. Aby powstała, gen musi zostać odczytany i "przetłumaczony" na mRNA - instrukcję, dzięki której komórka wyprodukuje huntingtynę. Badania genetyczne to był cios. Potwierdziło się, że choruję na pląsawicę. To był kres naszego dotychczasowego życia a jedocześnie wyrok dla Adama- choroba zabija powoli- w ciągu 10-20 lat.. Choroba zamknęła go w swoim uścisku, zaczął milknąć, ruchy niekontrolowane ciała stały się u niego normalnością…  Zaczęłam szukać informacji jak mu pomóc i znalazłam sposób. Szansę na powrót do normalności, na życie daje operacja. Wszczepienie neurostymulatorów – operacja ta polega na wszczepieniu stymulatorów do mózgu, po jednym dla każdej półkuli. Jest to innowacyjna metoda stosowana u osób chorych na pląsawicę przez neurochirurga ze szpitala w Kluczborku. Wyniki są naprawdę zaskakujące. Dostał nadzieję, nadzieję na życie, nadzieję na lepsze jutro, na życie…  Niestety operacja nie jest ona refinansowana przez NFZ, a jej koszty przekraczają nasze zdolności finansowe. Serce mi się kraje jak siedząc w poczekalni u neurologa pytam go, czy mam o czymś porozmawiać z lekarzem, czy potrzebuje jakiegoś wsparcia, środków ortopedycznych typu wózka inwalidzkiego on po chwili milczenia odpowiada, „nie trzeba, będzie operacja będzie lepiej...” Nie chce mu tej nadziei odbierać, wiem, ze proszę o dużo, ale razem damy radę. Każdy gest jest nieocenionym wsparciem, gdyż realnie wpływa na przyszłość Adama

6 405,00 zł ( 4.63% )
Still needed: 131 893,00 zł
Zosia Migocka
Zosia Migocka , 17 years old

Dwa drastyczne spadki cukru – zbieramy na pompę insulinową dla Zosi!

Życie z tak poważną chorobą jest po prostu niebezpieczne. Nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie ten krytyczny moment. Zosię dopadł już 2 razy! Chorobę zdiagnozowaliśmy około 8 lat temu, gdy Zosia miała 7 lat. Moja córka zaczęła chudnąć w oczach, była coraz słabsza, o wiele więcej piła. W końcu zrobiliśmy badania krwi i zdiagnozowano cukrzycę typu I. Na tę odmianę choruje zaledwie 10% cukrzyków… Do tej pory Zosia dawała sobie radę. Trzymała się restrykcyjnej diety, mierzyła cukier 8 razy w ciągu dnia. Regularnie odwiedzaliśmy poradnię diabetologiczną i trzymaliśmy się wszystkich wytycznych lekarza. Niestety w tym roku stan zdrowia drastycznie się pogorszył. Zosia przeszła już dwie hipoglikemię, czyli poważny, niebezpieczny spadek cukru. W jednym przypadku straciła przytomność aż na 24 godziny. Spędziłyśmy wtedy w szpitalu 3 dni, by wydobrzała i doszła do siebie. Aby w przyszłości zapobiec takim sytuacją, potrzebujemy nowej, bardziej zaawansowanej pompy insulinowej. Niestety ta nie jest refundowana, a jej koszt to około 25 000 złotych. Jestem Ci bardzo wdzięczna za każdą okazaną pomoc. Joanna, mama Zosi Kwota zbiórki jest szacunkowa.

6 400,00 zł ( 24.06% )
Still needed: 20 196,00 zł
Maciej Motowidło
Maciej Motowidło , 46 years old

Maciej pokonał raka – pomóż mu wrócić do sprawności!

Zawsze byłem zdrowym, silnym i sprawnym mężczyzną. Uwielbiałem sport, ruch i wyścigi. Niestety, w 2021 roku spadła na mnie potworna diagnoza, która sprawiła, że cały mój świat się zawalił… W grudniu 2021 roku będąc w pracy, dostałem nagłego napadu padaczki. Wezwano karetkę, która natychmiastowo przetransportowała mnie do szpitala. Tam zatrzymano mnie na kolejnych kilka dni, w ciągu których przeprowadzono szereg badań, by znaleźć przyczynę napadu.  Diagnoza całkowicie zwaliła mnie z nóg. Rak gruczołowy płuca lewego i IV stadium z przerzutami do mózgu. Zastosowano leczenie w postaci naświetlania, pembrolizumabu oraz leków sterydowych.  Każdy dzień był przepełniony bólem, lękiem i niepewnością o jutro. W lipcu 2022 r. na oddziale neurochirurgii usunięto jeden z guzów przerzutowych do mózgu. W czerwcu 2023, drugi z guzów dał objaw w postaci zablokowania mowy. Trafiłem do hospicjum, gdzie spędziłem miesiąc.  W ciągu niecałych dwóch lat, wskutek choroby ze sprawnego sportowca – stałem się niemówiącym, poruszającym się na wózku podopiecznym hospicjum.  Na szczęście dzięki przyjmowanym lekom zmiany się wycofały. Odzyskałem mowę, nowotwór jest w całkowitej remisji. Niestety, aby móc odzyskać zdrowie sprzed diagnozy, przede mną jeszcze bardzo długa droga. Przez kolejne 2 lata, przyjmowałem bardzo silne leczenie onkologiczne, z którego skutkami ubocznymi walczę do dzisiaj. Diagnoza raka, naświetlania, operacje – to wszystko odbiło się na moim zdrowiu, także psychicznym. Znajduję się pod opieką psychiatry. Każdego dnia walczę, by znaleźć w sobie siłę na wstanie z łóżka i zmierzenie się ze swoją rzeczywistością. Mimo to wiem, że muszę przeć naprzód. Dzięki sile woli i wsparciu specjalistów, udało mi się poczynić ogromne postępy. Jeszcze niedawno byłem osobą w pełni leżącą, potem przesiadłem się na wózek, następnie uczyłem się chodzić na nowo przy balkoniku.  Niestety, koszty opieki lekarskiej, leczenie i rehabilitacja są niezwykle kosztowne. Wydatki z tym związane zaczynają przekraczać moje możliwości. Proszę Was o wsparcie w powrocie do zdrowia. Od momentu diagnozy przeżyłem koszmar, jednak nie poddaję się. Wierzę, że uda mi się wrócić do normalności i odzyskać dawne życie...  Maciej ➡️ NAJDŁUŻSZY WYŚCIG MACIEJA

6 400 zł
Filip Burzyński
Filip Burzyński , 6 years old

Filipek każdego dnia walczy o rozwój... Wyciągnij do niego pomocną dłoń!

O tym, że nasz synek jest chory, dowiedzieliśmy się niedługo po porodzie. Okazało się, że jego główka zrosła się nieprawidłowo… Byliśmy zrozpaczeni.  Konieczna była operacja, którą przeszedł w wieku 1,5 roku. Kiedy usłyszeliśmy od lekarzy, że zabieg się udał i Filipek jest bezpieczny – odetchnęliśmy z ulgą. Niestety, okazało się, że problemy ze zdrowiem naszego synka wcale się nie skończyły... Niedługo po operacji rozwój Filipka zaczął się cofać. Posiadane wcześniej umiejętności, nagle zaczęły zanikać. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Rozpoczęły się ogromne problemy z zachowaniem równowagi i koncentracją uwagi. Zahamował się także rozwój mowy. Pomimo tego, że Filip robi się coraz starszy, nadal składa zdania jedynie z 2-3 wyrazów. Nie porozumiewa się tak, jak jego rówieśnicy. W szkole musi mierzyć się z wieloma trudnościami, dlatego korzysta z pomocy nauczyciela wspomagającego.  Filipek potrzebuje wsparcia przy wielu czynnościach samoobsługowych takich jak np. ubranie się. Niezbędna jest całościowa i całodobowa opieka nad synem, który staje się samodzielny dużo wolniej od swoich kolegów.  Szansą na rozwój dla naszego synka jest regularna i nieprzerwana rehabilitacja. Wiąże się ona jednak z bardzo dużymi kosztami. Jest nam szczególnie trudno, gdyż poza Filipkiem mamy jeszcze dwoje dzieci, które także mierzą się z problemami zdrowotnymi.  Prosimy, wyciągnij do Filipka pomocną dłoń. To właśnie teraz, gdy jest jeszcze mały, możemy wypracować najwięcej. Każda wpłata jest dla nas ogromnym wsparciem! Rodzice Filipka

6 400 zł
Katarzyna Matusiak
Katarzyna Matusiak , 35 years old

Przeszłam już tak wiele... Proszę, pomóż mi w walce o większy komfort życia!

Mam na imię Kasia. Niebawem skończę 35 lat. Urodziłam się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Niestety moje ciało niedomaga... Bardzo proszę o wsparcie w ułatwieniu mi codziennego funkcjonowania!  Okres mojego dzieciństwa spędziłam w szpitalach i na rehabilitacji. Poznawałam świat z perspektywy łóżka, wózka i podłogi. Nie wiem, jak to jest postawić pierwszy krok, potem drugi, kolejny i kolejny. Moimi nogami są koła od wózka i ręce mojej mamy. Przeszłam bardzo dużo poważnych operacji, między innymi biodra oraz wodniaka w głowie. Po tej drugiej długo byłam w śpiączce, a moją mamę i najbliższych przygotowywano na najgorsze. Jednak moja silna wola, by żyć, była nie do zatrzymania! W wyniku operacji głowy doszło do uszkodzenia nerwu wzrokowego, przez co dzisiaj jestem osobą niewidomą. Cierpię na epilepsję. Skolioza też mocno mi dokucza, moje narządy wewnętrzne są poprzesuwane, co dodatkowo przysparza mi dyskomfort w życiu codziennym. W tym roku przeszłam zabieg kamicy pęcherza moczowego. Mimo wszelkich starań mojej mamy i stałej rehabilitacji, w ciągu roku odwiedzam wielu specjalistów. Pomimo tego jestem na co dzień bardzo pogodna i staram się nie narzekać.  Niestety mojej mamie ubywa sił, a lat przybywa. To wyjątkowa kobieta, która całe serce wkłada w opiekę nade mną. Jej kręgosłup i ciało są jednak coraz bardziej obciążone od dźwigania mnie. Czasem moje ciało mnie nie słucha i mocno się spina, a wtedy moja waga dla osoby, która mnie podnosi, może wydawać się dużo większa, niż w rzeczywistości. Dlatego bardzo chciałybyśmy zakupić nowy samochód, dopasowany do moich potrzeb. Umożliwi mi to swobodne przemieszczanie się do lekarzy specjalistów oraz podróżowanie nad moje ukochane morze.  Na początku 2024 roku moja mama będzie starała się o skorzystanie z programu, jaki oferuje PFRON na zakup takiego samochodu. Jednak warunkiem przyznania środków jest wkład własny, który niestety przekracza nasze możliwości finansowe. Samochód ten będzie wyposażony w składaną rampę, obniżoną podłogę w tylnej części pojazdu, wciągarkę ze wspomaganiem elektrycznym, trzypunktowy pas bezpieczeństwa, czteropunktowy system zabezpieczający wózek. Zwracam się do Ciebie z prośbą o pomoc. Jak każdy mam wiele marzeń. Największym jest po prostu żyć i odciążyć najbliższych. Napełnij moje serce nadzieją i podaruj mi szansę na lepsze jutro! Kasia

6 391,00 zł ( 4.29% )
Still needed: 142 546,00 zł
Marek Wasilcow
Marek Wasilcow , 4 years old

Nowotwór zabrał mu oczko❗️Potrzebna pomoc dla Marka!

Marek to mój malutki synek, który od drugiego roku życia musi mierzyć się z potężnym przeciwnikiem – nowotworem złośliwym oczu (siatkówczakiem). Choroba odebrała mu już jedno oczko! Robimy wszystko, żeby zupełnie nie zabrała wzroku! Bardzo proszę o wsparcie w opłaceniu leczenia i zakupie protezy dla mojego biednego synka! 12 sierpnia 2020 roku był najpiękniejszym dniem w naszym życiu. Tego dnia po raz pierwszy zobaczyliśmy nasze maleństwo – wymarzonego syna Marka. Nie mogliśmy oderwać od niego wzroku. Patrzyliśmy w jego piękne, duże oczy, całkowicie nieświadomi tego, że czai się w nich straszliwy potwór – siatkówczak... W 2022 roku zauważyliśmy, że kiedy światło dzienne trafia do oka naszego Marka, oko zaczyna się dziwnie, nienaturalnie świecić. Byliśmy zaniepokojeni, więc jeszcze tego samego dnia zwróciliśmy się do lekarza. Nigdy nie zapomnę, jak po wykonanym USG lekarz wyszedł na korytarz i wypowiedział najstraszniejsze słowa w moim życiu: "Przykro mi, państwa dziecko ma złośliwy nowotwór jednego i drugiego oka." Moje serce rozpadło się na tysiące kawałków. Łzy, paniczny strach, same pytania i żadnej odpowiedzi... Następnego dnia udaliśmy się do centrum onkologicznego, aby potwierdzić tę straszliwą diagnozę. Niestety, wyniki nie pozostawiały złudzeń: siatkówczak obu oczu, III - IV stopień zaawansowania. Brakuje słów, aby wyrazić, co czułam w tym momencie... Całe ciało drżało, nie mogłam oddychać, serce wyrywało się z klatki piersiowej, łzy leciały po policzkach, a mojej głowie pozostało już tylko jedno pytanie: "Jak uratować mojego syna?" Rozpoczęła się walka o uratowanie wzroku, ale też życia synka! Stosowaliśmy wszelkie możliwe metody leczenia. Gdy nie dały one pożądanych rezultatów, musieliśmy wyjechać do kliniki w Szwajcarii. Spakowaliśmy się i zdecydowaliśmy się poszukać ratunku za granicami naszego kraju. Ma miejscu u syna zdiagnozowano aż 10 nowych ognisk choroby w jednym oku! Nie było już innego wyboru – Marek musiał rozpocząć chemioterapię! Minęło kilka miesięcy, a nowotwór wciąż nie odpuszczał. Znów podano chemioterapię i tym razem na szczęście zmiany delikatnie się zmniejszyły. Myśleliśmy, że oczka synka uda się uratować!  5 lutego 2024 Marek przeszedł kolejną konsultację w klinice w Szwajcarii. Po zakończonym badaniu lekarze szybko podjęli decyzję: trzeba usunąć prawe oczko! Byliśmy przerażeni, ale naprawdę nie było innego wyjścia. Siatkówka zaczęła się odwarstwiać, ponieważ oczko było już wyczerpane leczeniem... 29 lutego 2024 usunięto prawe oczko mojego kochanego synka… Wstawiono plastikową protezę… Obecnie jesteśmy w domu, ale musimy niedługo ponownie wylecieć do Szwajcarii. Oczka rosną do piątego roku życia, więc do tego czasu pozostaniemy pod ścisłą kontrolą. Lewe oczko jest w remisji od półtora roku. Nie możemy nawet na chwilę odpuścić, żeby choroba nie odebrała Markowi drugiego oczka i sprawiła, że stanie się niewidomy...  Koszt leczenia są ogromne, a nam skończyły się już pieniądze... Nie wiemy, co robić dalej, dlatego przychodzimy z całego serca prosić o pomoc dla naszego synka! Marek to taki dzielny, mały wojownik. Chcemy, żeby jego życie było jak najbardziej sprawne, żeby ludzie na każdym kroku nie zauważali jego niepełnosprawności. Dlatego musimy zakupić jak najlepszej jakości protezę do jego oczka. Obecna jest plastikowa, tymczasowa... Wierzę, że wspólnymi siłami uda nam pokryć ogromne koszty, związane z walką o zdrowie i życie Marka! Już raz udało się zapełnić zielony pasek. Proszę, zróbmy to jeszcze raz! Dla mojego ukochanego synka! Hanna, mama Marka

6 381,00 zł ( 5.91% )
Still needed: 101 447,00 zł
Paweł Segieda
1 day left
Paweł Segieda , 30 years old

Pomóżcie nam odzyskać Pawła! Potrzebne wsparcie w zapewnieniu rehabilitacji!

U Pawła, naszego kochanego syna, brata, ojca, wujka, szwagra i przyjaciela, doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Razem z jego życiem na chwilę zatrzymały się też nasze… Paweł jest cały czas w stanie śpiączki mózgowej, a gdy się obudzi, będzie potrzebował specjalistycznej rehabilitacji. Dlatego już teraz prosimy Was o wsparcie! Żadnej tragedii nie da się przewidzieć. W szarej gonitwie codzienności nie zauważamy nawet, że jedną nogą stoi już w naszych drzwiach... Szok miesza się z niedowierzaniem, a łzy nadal napływają nam do oczu. Pawełku, wiemy, że tam jesteś! Spokojnie poczekamy, aż odzyskasz siły i wreszcie otworzysz oczy. Wtedy powiemy Ci jeszcze raz, jak ważny jesteś dla nas i jak bardzo Cię kochamy! Lekarze stan Pawła określali jako krytyczny! Od 1 maja do 13 czerwca przebywał na OIOMIE w Szczecinie. Po tym czasie przewieziono go do specjalistycznego ośrodka, gdzie najlepsi specjaliści robią, co mogą, by Paweł się obudził. Sami, gdy każdego ranka otwieramy oczy, zadajemy sobie pytanie: czy to będzie dzisiaj?  W „Budziku” Paweł może zostać przez rok. Następnie, po wybudzeniu, chcemy zapewnić mu dostęp do skutecznej rehabilitacji, opieki logopedów i psychologów. Paweł będzie walczył, najpierw – żeby samodzielnie oddychać, później – żeby otworzyć oczy, pić, jeść, mówić i postawić pierwsze kroki. Później razem odbudujemy nasze światy, z miliona kawałków, które teraz przesypują nam się przez palce… Reakcja przyjaciół po diagnozie okazała się szokująca! Jesteśmy tym bardzo wzruszeni… Dobre słowa spływające w naszą stronę naprawdę wiele dla nas znaczą. Paweł ma wokół siebie wiele kochających osób. Wierzymy, że uda mu się wygrać ze śpiączką. Z sercami pełnymi nadziei czekamy, aż Paweł się obudzi. Wiemy jednak, że będziemy musieli wtedy zapewnić mu pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym, którego nawet miesięczny koszt przerasta możliwości finansowe naszej rodziny. Dlatego prosimy o pomoc, wiarę i modlitwę! rodzina i bliscy Pawła

6 379 zł