Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Karolina Kozioł
Karolina Kozioł , 21 years old

18 lat i straszna choroba, który niszczy życie - pomagamy Karolinie❗️

Najgorzej jest patrzeć, jak dziecko cierpi, a nie umieć mu pomóc... Karolina, nasza córka, zmaga się ze straszną, bardzo rzadką chorobą. Szpital to nasz drugi dom... Córka trafia tam w stanach zagrażających życiu. Życiu, o które przyszło nam, rodzicom, ciągle walczyć... Żyjemy w ogromnym strachu, nie opuszcza nas nawet na moment. Bardzo prosimy o pomoc! Karolina urodziła się 20 września 2003 roku jako zdrowa dziewczynka - tak nam się przynajmniej wtedy wydawało. Rozwijała się prawidłowo. Nic nie zapowiadało, że jej dalsze życie będzie dramatyczną walką o każdy dzień, bo organizm będzie niszczyć sam siebie. Cieszyliśmy się pierwszym krokiem naszej córeczki, pierwszym słowem, wspaniałymi postępami. Bajka nie trwała jednak długo... Karolcia miała 3 latka, gdy nagle straciła przytomność... Przerażeni, wezwaliśmy pogotowie. Córeczka spędziła miesiąc w szpitalu na oddziale neurologicznym. Tam zrobiono jej wiele badań... Po nich usłyszeliśmy diagnozę, która raz na zawsze odebrała nam i Karoli nadzieję na normalne życie. „Państwa córka choruje na bardzo rzadką chorobę: poliendokrynopatię, czyli autoagresję skierowaną na narządy wewnątrzwydzielnicze". To choroba autoimmunologiczna - organizm Karoliny atakuje sam siebie. Dochodzi do ciężkich problemów w wielu układach ciała - wszędzie tam, gdzie są gruczoły. Lista schorzeń, wywołanych przez chorobę, jest długa. Córka zmaga się z niedoczynnością tarczycy, nadnerczy, jajników, ma zespół Sjorgena, upośledzonego wchłaniania, niedobór wzrostu, problemy z woreczkiem żółciowym, kandydozę przewodu pokarmowego, autoimmunizacyjne zapalenie wątroby oraz tkanki łącznej, depresję. Niestety ryzyko powikłań, zagrażających życiu, jest bardzo duże... Żyjemy jak na tykającej bombie, całe życie to ciągłe leczenie, badania, pilnowanie, bo każdy problem zdrowotny może się skończyć tragicznie. Karolcia większość czasu spędza w szpitalu z powodu gwałtownych spadków wapnia i magnezu. Z czym się to wiąże? Z bardzo bolesnymi skurczami mięśni, drętwieniem rąk, nóg, języka. Momentami córka po prostu traci przytomność... Bardzo niskie spadki sprawiają, że jej życie jest w niebezpieczeństwie! W międzyczasie doszli kolejni przeciwnicy - lekooporna padaczka, astma oskrzelowa... Życie Karoliny i nasze znów wywróciło się do góry nogami. W maju przeżyliśmy kolejne dramatyczne chwile... Karolinka zaczęła mówić od rzeczy, przestała kojarzyć, dwukrotnie straciła przytomność... Znów szpital. Okazało się, że córka cierpi na autoimmunologiczne zapalenie mózgu... Po wdrożeniu leczenia jest poprawa, ale przy wielu umiejętnościach widzimy niestety regres. Zamiast rozwijać się i funkcjonować jako młoda dorosła. Karolinka niestety się cofa. Leczenie jest bardzo kosztowne. Niewielu lekarzy zna w ogóle tę chorobę... Na wizyty w większości musimy chodzić prywatnie. Do tego koszt leków, badania, które czasami musimy robić co 2-3 dni, żeby stale kontrolować stan zdrowia córki... Do ciągłych zmartwień o życie Karoli dochodzi kolejne - skąd wziąć pieniądze na leczenie? Żyjemy w ciągłym strachu i choć jest nam ciężko, musimy prosić o pomoc. Nie chcemy nic dla siebie, tylko dla niej... Karolina ma 18 lat i choć jest trudno, wierzymy, że w życiu czeka ją jeszcze wiele szczęśliwych chwil. Aby tak się jednak stało, musi być zdrowa, musi żyć... Z góry bardzo dziękujemy za każdą okazaną pomoc. Rodzice Karoliny

6 558 zł
Michał Plust
Michał Plust , 28 years old

Choroba paraliżuje nie tylko moje ciało, ale całe życie! Pomóż!

Mam na imię Michał i mam 26 lat. Do niedawna byłem bardzo aktywnym i czerpiącym z życia pełnymi garściami człowiekiem. Kochałem sport i wszelkie aktywności – kilkukrotnie brałem udział w triathlonach. Wszystko zmieniło się, gdy z początku niepozorne bóle pleców stały się paraliżujące dla całego ciała… Choruję od 2017 roku, a swoich dolegliwości upatruje w pracy, której się wtedy podjąłem. Zajmowałem się spawaniem na dużej hali produkcyjnej. Przez kilkanaście godzin moje ciało było w nienaturalnej pozycji. Wkrótce pojawiły się pierwsze objawy drętwienia rąk i przeszywające bóle pleców. Wtedy myślałem, że to jednak chwilowe i z czasem objawy ustaną. Niestety, nie miałem pojęcia, jak bardzo się myliłem. W końcu ból był nie do wytrzymania, dlatego zrezygnowałem z pracy. Zacząłem szukać przyczyny wszystkich dolegliwości. Z czasem objawy zaczęły dopadać także moich nóg. Dzięki determinacji i wielu konsultacjom lekarskim udało się postawić diagnozę – za wszystko odpowiedzialna jest choroba tkanek miękkich i zaburzenia układu nerwowego. Obecnie choroba postępuje na tyle mocno, że większość czasu spędzam w łóżku. Okropny ból towarzyszy mi każdego dnia. Przez pewien czas przyjmowałem leki silniejsze od morfiny, które niestety nie pomagały. Dodatkowo, przez przykurcz mięśni moja przepona nie działa w pełnym zakresie ruchu. Mam problemy z oddychaniem. Każda nawet najmniejsza aktywność, jak przejście do łazienki wiąże się z wysokim tętnem. Moją sytuację pogarsza także borelioza, którą przeniósł kleszcz. Lekarze podejrzewają także miastenię. Mam świadomość, że tak nie powinno wyglądać życie 26-latka, przed którym życie stało otworem. Wierzę, że nadal tak jest, dlatego nie zamierzam się poddać. Szukam pomocy, gdzie tylko się da. Za mną już wiele konsultacji i badań. Niestety, na ten moment nikt w Polsce nie jest mi w stanie pomóc. Moją ostatnią nadzieją zostało leczenie za granicą.  Abym jednak miał wystarczająco dużo sił do dalszej walki, potrzebuję systematycznej terapii manualnej, która choć na trochę przynosi mi ulgę i pomaga rozbić mięśnie. Niestety, koszty związane z prywatnymi wizytami fizjoterapeuty, z dalszym leczeniem i rehabilitacją są naprawdę wysokie, bo sięgają kwoty wynoszącej miesięcznie 3 tys. złotych! Nie ma możliwości refundacji terapii, dlatego wszystko muszę organizować na własną rękę. Przez bardzo zły stan zdrowia i brak możliwości poruszania się, nie jestem w stanie podjąć pracy.  Czuję, że jestem w sytuacji bez wyjścia. Zasiłek, który otrzymuję to zaledwie kilkaset złotych, które nie wystarczają na codzienne życie, a co dopiero na leczenie. Zbiórka jest moją jedyną szansą, by zebrać potrzebne środki na rehabilitację i potrzebny sprzęt medyczny. Jeśli możesz przekazać chociażby złotówkę, będę niesamowicie wdzięczny. Każda pomoc ma dla mnie ogromne znaczenie! Michał

6 551 zł
Agnieszka Pszczoła
Agnieszka Pszczoła , 41 years old

Samotna mama, niepełnosprawne dzieci i wypadek... STOP, zatrzymaj z nami tragedię!

Tak wiele już dotknęło tę rodzinę. Choroby, wypadek, a w tym wszystkim mama jest samotna i musi radzić sobie ze sprawami ponad jej siły... Zdecydowanie potrzebne jest jej wsparcie!  Prosimy o pomoc dla samotnej matki Kuby i Dawida. Chłopcy są niepełnosprawni intelektualnie w stopniu umiarkowanym. W dodatku Kuba ma zdiagnozowaną epilepsję. Na rodzinę w ciągu jednego miesiąca spadło wiele nieszczęść. Ojciec chłopców zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Zaledwie 2 tygodnie po śmierci Pana Radosława, doszło do włamania do domu na wsi, w którym rodzina przebywała podczas weekendów i wakacji. Skradziono wiele sprzętów domowych. Około tygodnia po włamaniu, Pani Agnieszka uległa wypadkowi komunikacyjnemu. Wymagana była hospitalizacja. Na czas pobytu w szpitalu wstrzymano wypłatę świadczeń na rzecz ośrodka, w którym w tym czasie przebywały dzieci. Obecnie stan Pani Agnieszki jest stabilny. Pozostała jednak sama z dwójką chorych dzieci... Prosimy o pomoc finansową dla rodziny Pani Agnieszki. Wspólnie możemy, choć w małym stopniu, ulżyć rodzinie w obliczu tragedii, która doświadczyła w ostatnich tygodniach. Dziękujemy!

6 550 zł
Iwan Grzybowski
Iwan Grzybowski , 3 years old

Potrzebujemy pomocy, aby zawalczyć o nasze dziecko!

Iwan, czyli nasz syn to mały wojownik, który uczy nas pokory, ale jednocześnie nakręca do nieustannej walki prowadzącej do osiągnięcia tego, co jeszcze przed chwilą wydawałoby się niemożliwe.  Mimo iż Iwan to jeszcze malutkie dziecko, stoczył już dwie walki o swoje życie. Pierwszą, gdy byłam jeszcze z nim w ciąży – lekarze zdiagnozowali wówczas u niego wadę genetyczną i nie dawali mu żadnych szans. Z kolei drugą po operacji serduszka – wówczas ilość powikłań spustoszyła jego malutki organizm na tyle mocno, że z ich skutkami walczymy do dzisiaj. Nasza historia, a zarazem codzienna walka zaczęła się w 33. tygodniu ciąży, kiedy z powodu małych przyrostów wagi naszego syna trafiłam do szpitala na pogłębioną diagnostykę. Już podczas pierwszych badań lekarze zauważyli wadę serca, wadę nerki oraz anomalia krążeniowe. Lekarze oznajmili, że nasze dziecko umrze w moim brzuchu lub zaraz po odcięciu pępowiny – wykryto bowiem u niego wadę letalną! Lekarze i psycholodzy zaczęli przygotowywać mnie do tego jak przejść przez proces żałoby. Iwan jednak nie poddał się i przyszedł na świat w 36. tygodniu ciąży, otrzymując 4 punkt w skali Apgar. Na szczęście okazało się, że wada nie jest letalna! Po narodzinach walkę o synka przejęli neonatolodzy, którzy przez pierwsze 2 miesiące jego życia przebadali go od góry do dołu i wdrożyli odpowiednie leki wspomagające jego serduszko. Iwan jest dzieckiem z wadą genetyczną — trisomią 22 chromosomu, przez co ma zespół wad wrodzonych: wadę serca (tetralogia Fallota), nerkę ektopową, niedosłuch, liczne anomalia krążeniowe, nieprawidłową budowę dłoni!  Tak minął nam rok, w którym synek nie dawał po sobie poznać, że żyje z poważną wadą serca i innymi schorzeniami. Tak było do 19 stycznia 2022 roku, kiedy to odbyła się planowana korekta wady serca. Długa operacja, podczas której Iwan był na krążeniu pozaustrojowym przebiegła bez komplikacji. Wtedy to było najlepsze, co mogliśmy usłyszeć. Okazało się jednak, że po operacji, nerki Iwana przestały pracować! Synek musiał zostać podłączony pod dializę otrzewnową, która pracowała 24/h! W jego główce doszło do licznych mikro wylewów do Ośrodkowego Układu Nerwowego! Przeszliśmy naprawdę dużo. Iwan rozpoczął intensywną rehabilitację, dzięki której usiadł samodzielnie w wieku 17. miesięcy i postawił pierwsze samodzielne kroki w dniu swoich 2. urodzin. Rehabilitacja odbywa się regularnie – tylko tam można pracować nad osłabionym napięciem miejscowym. Obecnie Iwan jest pod opieką wielu specjalistów: kardiologa, neurologa, psychologa żywieniowego, neurologopedy, urologa, nefrologa, gastrologa, alergologa, endokrynologa, chirurga, audiologa, laryngologa. Ta lista nie ma końca! Zespół wad wrodzonych nie daje nam nawet chwili odpoczynku. Przed nami kolejny stres – druga skomplikowana operacja serca, polegająca na naprawie niedomykalności zastawek. Myśl, że nasze dziecko znowu trafi na stół operacyjny nie daje nam spać po nocach! Nie mamy jednak innego wyjścia… Mimo wszystko Iwan chce walczyć o siebie i o swoją sprawność. Jest wesołym chłopcem, który chciałby robić wszystko to, co jego rówieśnicy. Mimo że  jest od nich o wiele słabszy, a jego rozwój psychoruchowy jest opóźniony, nasz mały wojownik chce dogonić swoich kolegów. Regularnie uczęszczamy na rehabilitację, rozpoczęliśmy także zajęcia z hipoterapii. Zarówno Iwan jak i my walczymy o jego sprawność! Musimy go wzmocnić, zwłaszcza przed kolejną operacją, aby jego organizm miał siłę do walki oraz, żeby zminimalizować ryzyko wystąpienia powikłań.  Dzięki poprzedniej zbiórce nasz synek mógł być intensywnie rehabilitowany i odbywał niezbędne konsultacje medyczne. Dzięki wszystkim ludziom o wielkich sercach otrzymał szansę na lepszy rozwój, nadrabianie swoich niedoskonałości i walkę z kłodami, które niejednokrotnie leciały pod jego nogi. Tak bardzo Wam za to dziękujemy! Iwan dalej musi jednak walczyć o swoje zdrowie i sprawność. Każda złotówka to dla nas szansa, że w przyszłości będzie bardziej sprawny i samodzielny. Wiemy, że ta ciężka praca będzie trwała długo, dlatego prosimy o Wasze wsparcie!  Serdecznie dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę oraz udostępnienie tej zbiórki. Katarzyna i Paweł, rodzice ➡️ Iwan - mały wojownik z Trisomią 22

6 543,00 zł ( 6.88% )
Still needed: 88 436,00 zł
Michał Kraśnicki
Urgent!
Michał Kraśnicki , 55 years old

Złośliwy nowotwór u rehabilitanta! Michał potrzebuje Twojej pomocy

Jestem rehabilitantem i prowadzę sklep ze sprzętem ortopedycznym. Niestety wobec choroby wszyscy jesteśmy równi… Dotychczas pomagałem innym – teraz ja potrzebuję pomocy. Moja choroba zaczęła się… niepozornie. Zrobiłem rutynowe badania laboratoryjne. Wynik okazał się być wręcz niemożliwy. Powtórzyłem badania. Niestety, dalsza diagnoza potwierdziła najgorsze. W styczniu zdiagnozowano u mnie złośliwy nowotwór prawej nerki. Guz został operacyjnie usunięty. Niestety są przerzuty do kości! Mam jednak szansę na wyleczenie. Wykonanie szczegółowego badania pozwoli ukierunkować leczenie tak, by zadziałało najskuteczniej. Jednak koszt takiego badania to aż 20 000 zł. Kolejnym wysokim kosztem są same lekarstwa… Trzeba je przyjmować przez co najmniej 2 lata. Koszt leków celowanych zależy od wyniku badania. Im szybciej zostanie wykonane, tym skuteczniejsze będzie leczenie.  Zaczynam wyścig z czasem… Bardzo proszę o wsparcie, które umożliwi mi dalszą walkę o życie i zdrowie. Będę wdzięczny za każdy gest. Wszyscy wiemy, że dobro wraca, więc wróci także do Ciebie. W tym wyścigu liczy się każda złotówka! Gdy wyzdrowieję, będę mógł dalej pomagać innym potrzebującym. Michał

6 543,00 zł ( 20.5% )
Still needed: 25 372,00 zł
Kamil Bąk
Kamil Bąk , 2 years old

Wygrał już życie, dziś walczy o lepszą przyszłość... Pomóż Kamilowi❗️

Kamil urodził się jako wcześniak, 2 miesiące przed planowanym terminem porodu. Niestety jego organizm nie był w pełni na to gotowy. Wiele tygodni spędziliśmy martwiąc się, czy wszystko będzie dobrze. Czy będzie na tyle silny, żeby z nami zostać...  Niestety płuca synka nie były gotowe do samodzielnego oddychania. Był podłączony przez 17 dni do respiratora, miał silną anemię wcześniaczą. W tym czasie przeszedł zapalenie płuc, sepsę, kilka transfuzji krwi oraz martwicze zapalenie jelit. Następstwem tego wszystkiego było niedotlenienie oraz wylewy do mózgu (I, II i III stopnia). Kamil od początku jest intensywnie rehabilitowany - 5 razy w tygodniu przez fizjoterapeutów oraz 2-3 razy dziennie przez mamę. Dzięki temu obecnie synek nieustannie zadziwia postępami lekarzy! Jako rodzice robimy wszystko, aby trudny początek życia naszego syna miał jak najmniejszy wpływ na jego przyszłość. Do tej pory wszystkie koszty związane z rehabilitacją byliśmy w stanie pokryć z własnej kieszeni. W ostatnim czasie pojawiła się możliwość udziału w 7 panelowym turnusie mikropolaryzacji mózgu tDCS. Elektrostymulacja przezczaszkowa pobudza komórki nerwowe do odbudowy i tworzenia nowych połączeń nerwowych. Niestety... Koszty takiego turnusu są ogromne, a dodatkowo podczas niego należy również intensywnie kontynuować rehabilitację celem uzyskania jak najlepszego efektu. Przez wiele lat sami byliśmy darczyńcami dla potrzebujących z fundacji Siepomaga. Dziś stajemy w miejscu, którego nie życzymy nikomu. W miejscu potrzebujących i prosimy o wsparcie dla naszego Synka. Wszystko to dla jego dobra...  Rodzice

6 538,00 zł ( 61.45% )
Still needed: 4 101,00 zł
Antoni Ryszewski
Antoni Ryszewski , 6 years old

Stawić czoła autyzmowi! Pomagamy Antosiowi!

Dla Antka chciałabym wszystkiego, co najlepsze. Gdyby tylko było to możliwe, oddałabym własne zdrowie, by jemu żyło się lepiej. Niestety, wiem, że żaden cud się nie wydarzy, a synek już zawsze będzie potrzebował mojego wsparcia. U Antka w 2020 roku wykryto autyzm wczesnodziecięcy. Synek nie potrafi mówić, nie reaguje na swoje imię, utrzymanie kontaktu wzrokowego jest prawie niemożliwe. Rozwój synka jest znacznie opóźniony, w porównaniu do rówieśników.  Wiem, że zrobię co w mojej mocy, by uratować Antosia, jednak sama coraz częściej jestem bezsilna... Syn potrzebuje leczenia, rehabilitacji, a także turnusów, które mogą dać najlepsze efekty. Koszty tej walki są ogromne, dlatego proszę, pomóż! Oliwia, mama

6 536 zł
Dorian Jendrysek
9 days left
Dorian Jendrysek , 6 years old

Nie pozwolimy, by autyzm odebrał nam synka. Pomóż!

Narodziny dziecka to najwspanialsza chwila, jaką można sobie wyobrazić. Obserwacja postępów w jego rozwoju wzrusza do łez każdego rodzica. Niestety, z naszym dzieckiem było inaczej. Nasz największy skarb urodził się z niedotlenieniem mózgu oraz wadą genetyczną. Po tym nadszedł kolejny cios – u Doriana zdiagnozowano autyzm. Już w chwili jego narodzin pojawiły się pierwsze problemy zdrowotne. Dorian w pierwszych latach życia przeszedł cztery operacje. Syn zmierzył się z doświadczeniami, z którym niejeden dorosły miałby problem. W wieku 3,5 roku zdiagnozowano u niego autyzm dziecięcy, co wiąże się z potrzebą uczestniczenia w długotrwałej rehabilitacji.  Dorian cierpi na zaburzenia mowy, nie reaguje na nasze wołanie, zamyka się w sobie. Mamy duże trudności, by dotrzeć do niego. Zaburzenia mowy powodują u syna problemy emocjonalne i społeczne wycofanie. Kiedy miał 10 miesięcy, po raz pierwszy powiedział  słowo "Mama". Był to bardzo wzruszający dla nas moment. Niestety wkrótce nadszedł regres – synek przestał mówić. Dopiero w wieku 4 lat zaczął wypowiadać pojedyncze słowa.  Nasza codzienność to ciągła nauka jak wspierać Dorianka. Synek potrzebuje stałej pomocy przy podstawowych czynnościach: jedzeniu, ubieraniu się i załatwianiu potrzeb fizjologicznych. Musimy zawsze trzymać go za rękę, gdy jesteśmy poza domem, ponieważ ma problemy z interpretacją niebezpieczeństwa. Dorian boi się wielu rzeczy z powodu traumatycznych doświadczeń związanych z operacjami. Pomimo tego to pogodny chłopczyk, który uwielbia bajki i elektronikę. Wszędzie jest go pełno. Dla wielu rodziców diagnoza autyzmu u dziecka może wydawać się wielką przeszkodą w czerpaniu pełnej radości z rodzicielstwa. My się jednak nie poddajemy. Nie pozwolimy, by to zaburzenie zamknęło Dorianka na otaczający go świat. Jego szczęście jest naszym! Dlatego chcielibyśmy zapewnić synkowi specjalistyczne terapie, a także przystosować jego pokój do indywidualnych potrzeb. Prosimy Was o pomoc. Wasze wsparcie przyczyni się do poprawy jakości życia i rozwoju naszego wyjątkowego chłopca. Wspólnie możemy pomóc Doriankowi w pokonywaniu jego wyzwań, a przede wszystkim zapewnić mu lepszą przyszłość.  Rodzice Dorianka

6 531,00 zł ( 15.34% )
Still needed: 36 023,00 zł
Marysia Dydyńska
Marysia Dydyńska , 3 years old

Gdy radość narodzin przekreśla lęk o zdrowie... Pomagamy Marysi!

Myślałam, że wszystko będzie dobrze. Gdy chwilę po porodzie mogłam przytulić moją córeczkę, gdy usłyszałam, że dostała upragnione 10 punktów w skali Apgar, byłam niemal pewna, że po raz drugi szczęśliwie zostałam mamą. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że coś złego czyha tuż za rogiem, a planowany na kilka dni później powrót do domu trzeba będzie tak bardzo odłożyć w czasie... Po porannym obchodzie i rozmowie z lekarzem zrozumiałam, że z moim maleństwem dzieje się coś niepokojącego. Marysia miała nasilającą się tachykardię oraz nasilającą się kwasicę. W moich oczach zamiast łez radości coraz częściej pojawiały się te oznaczające lęk. Nie wiedziałam bowiem, co nas czeka, czy stan Marysi zacznie się poprawiać, kiedy będziemy mogły bezpiecznie opuścić szpital...? Po kilku dniach przestano Marysię karmić doustnie i podjęto decyzję o dożylnym karmieniu glukozą. To jednak nie był koniec złych wiadomości. Marysia trafiła do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie na oddział Patologii Noworodka.  Dziś jesteśmy wciąż w trakcie dalszej diagnostyki. Wiem, że córeczka zmaga się z opóźnieniem psychoruchowym, jednak rehabilitacja nie przynosi zadowalających efektów. Być może wciąż potrzeba czasu, być może intensywniejszych ćwiczeń, dlatego tak bardzo chciałabym zabrać córeczkę na turnusy rehabilitacyjne, które mogą zdziałać cuda.  Marzę, by móc zapewnić córeczce, jak najlepsze leczenie i rehabilitację, jednak to wiąże się z ogromnymi sumami pieniędzy. Myślałam, że nigdy nie będę musiała prosić o pomoc, jednak dziś zmusił mnie do tego los. Dla mojej córeczki, dla mojej Marysi muszę to zrobić! Proszę, pomóż! Uczyń codzienność mojej córeczki lepszą! Kinga, mama

6 531 zł