Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bartłomiej Sowiński
Bartłomiej Sowiński , 44 years old

Moje dzieci nie mogą wychowywać się bez ojca! Proszę, pomóż!

Wystarczyła chwila, by zmieniło się całe moje życie. By wszystko, co znałem, stało się przeszłością. Udar wdarł się do mojej codzienności, próbując zamienić wszystko, co do tej pory osiągnąłem, w koszmar. Mam dwójkę małych dzieci... Dla nich nie mogę się poddać! 6 marca przeszedłem zawał mózgu... Wszystko zmieniło się w jednej chwili nie do poznania. Niedowład, afazja, a po kilku dniach w szpitalu okazało się, że także COVID-19. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się bałem! Bałem się, że moje dzieci będą musiały wychowywać się bez ojca... Udało mi się wygrać z koronawirusem i obiecałem sobie, że zrobię wszystko, by wrócić do sprawności! Jednak prawdziwa walka zaczęła się kiedy wyszedłem ze szpitala. Od zawsze byłem stanowczym i pracowitym człowiekiem, jednak przez myśl nie przeszło mi nawet przez moment, że najcięższą pracą w moim życiu będzie walka o każdy samodzielny krok! Po 16 tygodniach katorżniczej rehabilitacji i litrach wylanych łez zacząłem chodzić o kuli. Zacząłem też powoli mówić, ale nadal kosztuje mnie to bardzo dużo wysiłku. Mój 7-letni syn każdego dnia pyta, kiedy znowu pogram z nim w piłkę, odrobię lekcje i pobawię się na placu zabaw. Moja 2-letnia córeczka jest jeszcze taka malutka. Przychodzi do mnie, wtula się w moje ramiona. Chciałbym także objąć ją, najmocniej jak potrafię, jednak cały czas brakuje sił…  Wszystkie obowiązki spadły na moją partnerkę. Nie mogę jeździć samochodem, nie pójdę na zakupy, nie pomogę w sprzątaniu domu. Wiem, że tylko regularna rehabilitacja pozwoli mi wrócić do dawnego życia – za którym bardzo tęsknię.  Dam radę. Jestem bardzo zdeterminowany i gotowy walczyć. Wiem, że odzyskam swoje sprawne życie, ale potrzebuję w tym Twojej pomocy! Bartłomiej

8 138 zł
Marysia Leoszko
Marysia Leoszko , 11 years old

Zbyt wczesny poród naznaczył całe życie Marysi. Pomóż!

Dziękujemy darczyńcom za pomoc przy poprzedniej zbiórce. Dzięki Wam nasza codzienność wygląda lepiej...  Jednak walka Marysi to również jej przyszłość. Chcielibyśmy prosić o dalsze wsparcie. Choroba i wszystkie jej skutki nie odpuszczają, a Maria zasługuje jak każde inne dziecko na marzenia i ich spełnianie.  Leczenie córki to długa i kosztowna rehabilitacja oraz możliwość wyjazdów na turnusy.  Chcielibyście znów nam pomóc? Prosimy o wsparcie!  Nasza historia:  Odejście wód płodowych w 18 tygodniu ciąży nie zwiastowało niczego dobrego... Całe szczęście ciążę udało się jeszcze donosić do 25 tygodnia – dzięki temu Marysia przeżyła. Była maleńka jak okruszek, przez trzy miesiące przebywała w szpitalu, walcząc o każdą chwilę tu, na świecie. Dzisiaj Marysia potrzebuje intensywnej rehabilitacji, by móc walczyć ze skutkami wcześniactwa...  1 stycznia 2013 – tego dnia urodziła się Marysia. Ważyła zaledwie 800 gramów – mniej niż jej pierwszy pluszowy miś. Jeszcze w szpitalu zdiagnozowano: encefalopatię okołoporodową (skrajne wcześniactwo i niedotlenienie wewnątrzmaciczne), zapalenie płuc, niedrożność przewodu pokarmowego, niedokrwistość wcześniaczą, niedoczynność tarczycy… Walczyła z wieloma groźnymi przeciwnikami. Przeszła kilka poważnych operacji. W szpitalu spędziłyśmy 3 długie miesiące… Córeczka okazała wielką wojowniczką, która z całych sił pragnie żyć, a my robimy wszystko, aby w przyszłości miała szansę na samodzielność! U Marysi zdiagnozowano dziecięce porażenie mózgowe w stopniu umiarkowanym, a także od urodzenia opóźniony rozwój psychomotoryczny i objawy uszkodzenia CUN, przez co pozostaje pod ciągłą opieką neurologa dziecięcego, psychologa, rehabilitanta, logopedy, okulisty, laryngologa, pediatry… Marysia nie mówi i nie chodzi, potrzebuje naszej pomocy we wszystkich czynnościach. Niestety NFZ refunduje tylko 1 godzinę rehabilitacji tygodniowo, co jest kroplą w morzu potrzeb Marysi. Córeczka wymaga stałej wielospecjalistycznej rehabilitacji, bez której straci wszystko to, co udało jej się z takim trudem wypracować.  Przeszłyśmy z Marysią bardzo wiele trudnych chwil. Wygrałyśmy walkę o życie i to jest najważniejsze. Niestety wciąż musimy walczyć o jej zdrowie, ponieważ wcześniactwo pociągnęło za sobą bardzo przykre konsekwencje. Proszę Was o pomoc, bym mogła zapewnić Marysi jak najlepsze życie...

8 127,00 zł ( 22.42% )
Still needed: 28 108,00 zł
Liliana Przestacka
Liliana Przestacka , 2 years old

Lilka może być zdrowa i słyszeć jak inne dzieci! Daj jej na to szansę!

Każda kobieta, zachodząc w ciążę, najbardziej pragnie, aby jej dziecko było zdrowe. Moja ciąża przebiegała bezproblemowo, wszystkie badania bez żadnych zastrzeżeń. Nie miałam o co się martwić. Byłam spokojna i niezwykle szczęśliwa. Aż do czasu porodu...  Kiedy urodziłam córeczkę, od razu usłyszałam pierwszy płacz. Położono mi ją na brzuchu, lecz po chwili zabrano i wtedy Pani Doktor poprosiła do siebie mojego męża, który był przy porodzie. Nie wiedziałam, co się dzieje. Byłam przerażona i zdezorientowana! Usłyszałam tylko słowa: nierozwinięty przewód i zrobiło mi się słabo.... Prosiłam męża, żeby powiedzieli mi, o co chodzi i wtedy dowiedziałam się, że nasza Lilianka ma zniekształcone lewe uszko i prawdopodobnie zarośnięty kanał słuchowy. W szpitalu, w którym rodziłam, nie spotkali się jeszcze z taką wadą. Lila miała zrobione wszystkie możliwe badania, by wykluczyć różne choroby. Okazało się, że na szczęście jest to wada izolowana. Skierowali więc nas do laryngologa. W międzyczasie trafiliśmy też do osteopaty i fizjoterapeuty ze wzmożonym napięciem mięśniowym i asymetrią, która ściśle związana jest z uszkiem.  Laryngolog przedstawił nam nazwę tej przypadłości: mikrocja z atrezją, czyli nierozwinięta małżowina uszna z zarośniętym kanałem słuchowym. Po badaniach okazało się, że Lila prawe uszko ma w 100% sprawne, lecz lewe odbiera dźwięki dopiero od 70 db. (hałas odkurzacza, ruch uliczny). Przewodnictwo kostne działa, więc mamy zielone światło na aparacik słuchowy, a w późniejszym czasie operację wszczepienia implantu.  Niestety, okazało się, że sam aparat kosztuje sporo, bo 11 000 zł, a NFZ refunduje tylko małą część całej kwoty. Wizyty u specjalistów, rehabilitacja i wszystkie badania są robione prywatnie, więc koszty będą wzrastać...  Dlatego chcielibyśmy prosić o wsparcie dla naszej Lilki. Marzymy o tym, by mogła słyszeć normalnie, by rozwijała się prawidłowo... Jednak bez Was to nie będzie możliwe... Każda złotówka jest dla nas na wagę złota!  Rodzice

8 112 zł
Helena Nowacka
Helena Nowacka , 4 years old

Nie przytulisz mnie i nie spojrzysz w moje oczy, ale zadbam, żeby żyło Ci się lżej❗️

Moja córeczka przyszła na świat w sierpniu 2020 roku. Byłam taka szczęśliwa! Nigdy nie zapomnę naszych pierwszych wspólnych chwil. Radość, euforia, trochę niepokoju. Wszystkie emocje były równie piękne! Gdy wzięłam ją po raz pierwszy w ramiona, nie chciałam już nigdy puścić. Zupełnie zatraciłam się w tych niebieskich, świecących oczkach. Pierwsze tygodnie były cudowne! Poznawałyśmy się, uczyłyśmy siebie nawzajem. Jednak szybko zachowanie córeczki wypełniło mnie niepokojem. Zauważyła, że nie rozwija się harmonijnie. Na początku nie były to wielkie różnice i zmiany. Nie lubiła leżeć na brzuszku, miała problemy z podnoszeniem główki, nie wodziła za mną wzrokiem.  Często do niej mówiłam, ale niestety nie czułam żadnej interakcji. Bardzo chciałam, by odwzajemniła uśmiech, jednak to się nie działo… Helenka nie chciała leżeć w moich ramionach, jakby nie zwracała na mnie uwagi. To codziennie łamało mi serce...  Czułam jakby moja córka nie chciała mnie pokochać. Nim przyszła na świat, marzyłam o każdej wspólnej chwili. Tymczasem Helena potrzebowała tylko odłożenia jej do łóżeczka…   Gdy skończyła 5 miesięcy, postanowiłam, że nie mogę dłużej słuchać uspokajająco głosu pediatry i zgodnie z matczyną intuicją, zasięgnęłam opinii innych lekarzy. Po wykonaniu USG przezciemiączkowego i konsultacji z neurologiem usłyszałam, że moja córeczka doznała niedotlenienia mózgu! Nie spodziewałam się tak groźnej diagnozy! Jednak szybko musiałam przezwyciężyć strach i przerażenie. Wtedy zaczęła się ciężka walka o prawidłowy rozwój mojej córeczki... Po miesiącu intensywnej rehabilitacji spadł na mnie kolejny ciężar. Usłyszałam, że moja Helenka może mieć autyzm! BRAK więzi z mamą, szukania odbicia w lustrze, gaworzenia, rozpoznawania domowników, niechęć do dotyku... To wszystko składało się w całość. Chociaż mam wytłumaczenie na zachowanie Helenki, wcale mnie to nie uspakaja. Autyzm nie da się wyleczyć. Przed nami długa droga i praca, aby mojej córeczce żyło się po prostu łatwiej…  Od prawie roku córeczka jest rehabilitowana metodą Vojty, ze względu na problem z chodzeniem. Jest też pod stałą opieką logopedy i psychologa. To wszystko dużo kosztuje, a terapii z NFZ jest jak na lekarstwo.  Proszę, pomóż stanąć mojej córeczce na nogi. Daj nadzieję na szczęśliwą przyszłość. Muszę zrobić wszystko, co da jej ulgę i pozwoli na rozwój.  Proszę o pomoc, czyli nadzieję na lepsze jutro! Monika, mama

8 112 zł
Mateusz Wójcik
9 days left
Mateusz Wójcik , 8 years old

Kości kruche jak zapałki... Pomóż Mateuszowi!

Tak długo walczymy o przyszłość naszego synka, że wydaje nam się, że to co było przed chorobą jest dla nas tylko dawnym wyobrażeniem, pięknym, ale już tak bardzo nieprawdziwym...  Mateusz złamał nogę, kiedy miał dwa lata. Pierwszy raz. To była dopiero zapowiedź naszego dramatu... Dwa lata później sytuacja się powtórzyła. Zdecydowaliśmy się więc wykonać szczegółowe badania genetyczne, w celu ustalenia przyczyny częstych złamań. Niestety, szybko dowiedzieliśmy się, że gipsy i szpitale będą naszą codziennością. A wszystko to za sprawą wrodzonej łamliwości kości. Byliśmy zdruzgotali, ponieważ wiedzieliśmy, że to przewlekła i nieuleczalna choroba, z którą nasz syn będzie się zmagał już do końca swoich dni…  Wrodzona łamliwość kości to choroba genetyczna, polegająca na nieprawidłowościach w tkance łącznej. Kości są nadmiernie kruche i często ulegają złamaniom, co w rezultacie znacznie pogarsza ruch i utrudnia codzienne funkcjonowanie... Wysiłek fizyczny, szybkie podniesienie się lub obrócenie, postawienie stopy na nierównym gruncie – to wszystko powoduje złamania. Każda zabawa może skończyć się dla naszego synka tragicznie. Dlatego codziennie towarzyszy nam strach i przerażająca niepewność... Chcielibyśmy, aby nasz syn miał szczęśliwe dzieciństwo, aby mógł żyć w miarę normalnie, mimo tej strasznej choroby – biegać, skakać i grać w piłkę. Wiemy jednak, że aby tak się stało, Mateusza czeka długa i wyczerpująca droga.  Nasz syn potrzebuje długiej i intensywnej rehabilitacji oraz specjalistycznego sprzętu ortopedycznego. Niestety, koszty są ogromne i znacznie przekraczają nasze możliwości.... Dlatego prosimy Was, pomóżcie zawalczyć o przyszłość naszego dziecka... Rodzice 

8 106 zł
Kamil Dudek
Kamil Dudek , 9 years old

RATUJMY chore serduszko Kamila❗️

Boję się, że jego serce już zawsze będzie w niebezpieczeństwie. Boję się, że choroba nie pozwoli mu bić, tak długo, jakbyśmy tego chcieli... Strach to nasza codzienność!  Kamilek urodził się z wadą serca HLHS, czyli bez lewej komory serca. Tak naprawdę jest to najcięższa wada serca, jaka występuje. Synek jest po trzech operacjach kardiochirurgicznych i wciąż czekamy na kwalifikację do kolejnej. Operacje serca za każdym razem wzbudzały w nas grozę. Były zagrażające życiu, trwały wieczność i odchodziliśmy od zmysłów...  Do czasu, do którego było to możliwe, korzystaliśmy z pomocy lekarzy. Staraliśmy się zgodnie ze wskazówkami lekarzy stosować leczenie, leki i terapie, które miały pomóc!  Niestety, z powodu arytmii serca i nadciśnienia płucnego Kamil nie kwalifikował się do trzeciego etapu leczenia HLHS... To nie może oznaczać końca ochrony jego życia! Chcemy walczyć o synka! Konsultujemy jego przypadek również z lekarzami w Bostonie, jednak być może uda się operację przeprowadzić w Krakowie. Koszty leczenia i dojazdów do specjalistów przerażają. Bardzo proszę o pomoc, o nadzieję, że serduszko Kamila w końcu da się uratować! Mirosław i Sylwia, rodzice

8 099 zł
Ines Charków
Ines Charków , 4 years old

Maleńkie serduszko Ines potrzebuje pomocy!

O wadzie córeczki dowiedziałam się, gdy jeszcze nosiłam ją pod swoim sercem. Podczas drugich badań prenatalnych lekarz zauważył ubytek międzykomorowy. Starałam się nie panikować, stosować się do wszystkich zaleceń lekarzy. Jednak z każdą wizytą dochodziły nowe informacje, które coraz bardziej mnie przerażały… Ines przyszła poprzez cesarskie cięcie. I choć widziałam ją tylko przez ułamek sekundy, tę chwilę zapamiętam do końca życia. Moje ogromne wzruszenie mieszało się jednak z okropnym lękiem o jej życie. Zaledwie kilka godzin później córeczka została przetransportowana do innego szpitala, gdzie dalej walczono o każdy jej oddech.  W czwartej dobie po narodzinach lekarze przeprowadzili operację serduszka, która na szczęście zakończyła się pomyślnie. Po trzech tygodniach zostałyśmy wypisane ze szpitala i w końcu mogliśmy cieszyć się naszym maleństwem. Wiedzieliśmy jednak, że przed nami jeszcze wiele trudnych chwil i wyzwań. Przez kolejne miesiące byliśmy pod kontrolą specjalistów. Gdy Ines skończyła 5 miesięcy, okazało się, że musimy przeprowadzić operację ubytku na serduszku. Niestety, zabieg był na tyle skomplikowany, że po kilku dniach pojawiły się pierwsze komplikacje. Konieczne było przeprowadzenie reoperacji… Kolejne tygodnie były dramatyczne. Córeczka była w bardzo złym stanie, rokowania były tragiczne. Gdy myślałam, że gorzej już być nie może, Ines dostała sepsy. Lekarze w kółko powtarzali, że musimy być przygotowani na najgorsze. Trudno wracać mi do tego myślami, jeszcze trudniej opisywać. Na samo wspomnienie łzy same spływają po moich policzkach. To CUD, że Ines przeżyła. Niestety nie obyło się bez kolejnych komplikacji. Okazało się, że córka zmaga się także z kamicą nerkową. Nie było takiego miesiąca, w którym nie byłyśmy w szpitalu. Z czasem szpital stał się naszym drugim domem. Ines w swoim krótkim, bo zaledwie 3-letnim życiu przeszła jeszcze kolejne operacje – cewnikowania, wprowadzenia stentu do aorty, a w styczniu tego roku plastykę aorty.  Za nami tak wiele, przed nami być może jeszcze więcej. Wiemy, że w przyszłości konieczna będzie wymiana aorty na sztuczną, ponieważ obecna jest w tragicznym stanie. Leczenie, konsultacje lekarskie, dojazdy do szpitali bardzo mocno obciążają nasz budżet. Nasza walka się nie kończy, dlatego pełni nadziei prosimy o pomoc! Rodzice Ines

8 095 zł
Jaś Sobczak
Jaś Sobczak , 21 months old

Choroba Jasia szybko postępuje! Ratunku!

Od narodzin Jasia każda chwila radości miesza się ze smutkiem i ogromnym żalem. Odczuwamy szczęście, że synek jest już z nami, że możemy trzymać go na rękach, bawić się z nim, opiekować się. Przy tym jednak towarzyszy nam głęboka rozpacz, bo nasze dziecko jest nieuleczalnie chore. Jasiu walczy o zdrowie od pierwszych dni, a my nie możemy mu pomóc. Nie możemy zdjąć z jego barków ciężaru i cierpienia… Nie ma leku, który mógłby uzdrowić Jasia. Choroba, która go dotknęła to encefalopatia padaczkowa uwarunkowana genetycznie. Zdiagnozowany u niego wariant choroby jest niezwykle rzadki. Na świecie opisanych jest tylko kilka podobnych przypadków. Informacji o schorzeniu wciąż brakuje…  Dlatego na razie możemy walczyć jedynie z objawami choroby. Ataki padaczki, obniżone napięcie mięśniowe, opóźnienie rozwoju psychoruchowego, problemy z przyjmowaniem pokarmów stałych… Czasami wydaje nam się, że problemów przybywa każdego dnia. W dodatku zapobieganie występującym objawom jest jak napędzanie błędnego koła – leki przeciwpadaczkowe, które obecnie przyjmuje Jaś, mają swoje działania niepożądane. Źle wpływają na jego rozwój psychoruchowy. Niestety nie ma innej drogi leczenia! Synek przyjął już masę leków i tylko te zadziałały. A każda próba zmniejszenia dawki kończy się atakiem. Wybieramy więc mniejsze zło…  Wylaliśmy morze łez. Rozpacz i strach to emocje, które nieustannie nam towarzyszą. Nasze życie to tykająca bomba. Czy nasz synek kiedyś poczuje się lepiej? Codziennie budzimy się mając nadzieję, że wszystkie choroby Jasia okażą się tylko złym snem. Szybko jednak wraca do nas rzeczywistość. Każdego poranka znów podejmujemy ciężką pracę – zarówno my, jak i Jasiu. On też się stara. Jest bardzo dzielny. Nasz dzień to w 80% rehabilitacja i dojazdy, pionizowanie oraz czas poświęcony na karmienie. A przecież poza chorobą, jaką syn jest obciążony, to nadal dziecko, które potrzebuje zabawy, nowych doświadczeń, bliskości oraz normalnego dzieciństwa! Już jako tak mały chłopiec ma wielką wolę walki i codziennie pokonuje największe trudności ruchowe. Choroba szybko postępuje, dlatego od samego początku walczymy o stworzenie jak najlepszych warunków do rozwoju Jasia. Oprócz terapii z rehabilitantami chcemy zapewnić mu możliwość ćwiczeń w domu. Niestety, koszty rehabilitacji i dojazdów, a także zakupu specjalistycznych sprzętów oraz leków i odpowiedniej suplementacji są ogromne. Dlatego z całego serca prosimy o wsparcie – tylko Wasza pomoc może odmienić życie Jasia! Rodzice

8 090 zł
Julcia Król
5 days left
Julcia Król , 18 months old

Julia wygrała życie❗️Wesprzyj jej dalszą walkę❗️

9 marca 2023 roku – to właśnie wtedy zupełnie niespodziewanie, bo w 25 tygodniu ciąży, z powodu zagrożenia życia mojej żony, przyszła na świat nasza córeczka Julka. Ten dzień stał się jednocześnie najpiękniejszym i najgorszym dniem w naszym życiu. Najpiękniejszy, bo po raz pierwszy mogłem ujrzeć córkę. Najgorszy, bo w jednej chwili mogłem stracić je obie.  Na szczęście lekarzom udało się uratować ich życie. Ogromne przerażenie mieszało się z radością trudną do opisania. Juleczka jest niezwykle malutka, tak że jej paznokcie wyglądają jak ziarenka maku, przez skórę widać każdą żyłkę, a najmniejsze pieluszki są co najmniej o kilka rozmiarów za duże…  Tak naprawdę nie wiemy, co nas czeka. Córeczka przez cały czas przebywa na oddziale intensywnej terapii. Gdy widzę jej drobne ciałko leżące w inkubatorze ukryte pod masą rurek, moje serce rozpada się na milion kawałków. W pierwszym tygodniu życia Julia przeszła wylew krwi do mózgu. Nie wiemy jednak, jak wpłynie to na jej dalszy rozwój. Lekarze 24 godziny na dobę monitorują jej stan. Każdy z nas robi wszystko, by wygrała tę walkę. Walkę o życie.  Jesteśmy świadomi, że to dopiero początek. Przed nami długa droga o zdrowie i sprawność córeczki. Wiemy też, że odpowiednie leczenie i rehabilitacja wiele kosztują. Nie byliśmy gotowi na tak duże wyzwanie, stąd już teraz prosimy o wsparcie. W tej sytuacji każda złotówka będzie na wagę złota. Rodzice Julki

8 079 zł