Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dominik Szrom
Dominik Szrom , 48 years old

Od lat zmagam się ze skutkami wypadku... POMÓŻ!

Każdego dnia mierzę się z konsekwencjami nieszczęśliwego wypadku samochodowego, w którym brałem udział. W wyniku tego zdarzenia doznałem urazu kręgosłupa szyjnego z porażeniem czterokończynowym. Miałem wtedy 18 lat... Do dziś poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Mieszkam z moją mamą, tata zmarł 2 lata po moim wypadku... Po tym tragicznym zdarzeniu przez długi czas leżałem unieruchomiony w szpitalu. To wtedy powstało bardzo dużo odleżyn, najwięcej na biodrach i kości krzyżowej.  Dopiero po 3. miesiącach rodzice znaleźli klinikę, gdzie leżałem 6 miesięcy. Wtedy kręgosłup został zoperowany, a mój stan trochę się poprawił. Niestety pozostał duży problem z bardzo rozległymi odleżynami.  W różnych szpitalach próbowano mnie leczyć, ale moje rany nie chciały się goić. Dopiero po wielu miesiącach przeszedłem operację, w wyniku której większość ran została wygojona. To jednak nie rozwiązało wszystkich problemów. W 2014 roku okazało się, że mam obustronne zapalenie kości!  Trafiłem do szpitala, gdzie lekarz zdecydował się na operacyjne wyczyszczenie prawego biodra. Niestety w wyniku zaawansowanego zapalenia z lewej strony nie było możliwości przeprowadzenia operacji również po tej stronie. Zabieg byłby na tyle ryzykowny, że mógłbym stracić nogę...  Co 3 miesiące udaje się do ośrodka w Otwocku, aby lekarz manualnie wyczyścił mi ranę. Szpital jest jednak oddalony aż o 250 km od mojego miejsca zamieszkania, co wiąże się z dużymi wydatkami. Każdego dnia muszę robić również opatrunki w domu.  Od wielu lat leczę się na depresję. Rehabilituję się prywatnie w specjalistycznych ośrodkach zajmujących się osobami po urazie kręgosłupa, gdzie osiągnąłem bardzo wiele. Nie mogę tego utracić! Jednak miesięczne koszty rehabilitacji, leczenia, wyjazdów znacznie przekraczają moje możliwości finansowe.  Wasza pomoc przywraca mi nadzieję na lepsze jutro. Dzięki Wam tak wiele udało się osiągnąć. Jestem bardzo wdzięczny, że jesteście ze mną. Każda wpłata to dla mnie nieoceniona pomoc, za którą z całego serca dziękuję. Dominik

9 230,00 zł ( 18.07% )
Still needed: 41 834,00 zł
Vanessa Klepczyńska
Vanessa Klepczyńska , 14 years old

Vanessa walczy o przyszłość! Nie pozwólmy jej się zatrzymać!

Czy wiecie, jak to jest, kiedy Wasze dziecko płacze, a Wy nie potraficie ukoić jego bólu? Z pewnością każdy rodzic zdrowego dziecka przeżył taką chwilę i zostawiła w jego sercu bliznę. Rodzice dzieci niepełnosprawnych przeżywają podobne niemal każdego dnia, a dziś moja piękna i zdolna córeczka znów płakała – z niemocy, zmęczenia i rezygnacji. Vanessa ma 13 lat, dziecięce porażenie mózgowe – spastyczne, czterokończynowe, padaczkę lekooporną, poważną wadę wzroku, pęcherz neurogenny i problemy gastroendokrynologiczne. Ma też pełną świadomość swojej niepełnosprawności, w końcu przestała być dzieckiem i staje się dziewczynką, która wie… Wie, że czeka ją ogrom walki o normalność, sprawność i przyszłość, która innym dzieciom dana jest na start. Obowiązkiem moim i jej taty jest podarować jej to zwykłe nadzwyczajne życie, ale nawet dla nas, zakochanych w Vanessie bez pamięci, bywa to zbyt trudne, dlatego, kiedy ona płacze wali nam się świat. Wszystko zaczęło się od nagłego odejścia wód płodowych w 28 tygodniu ciąży. Vanesska urodziła się jako skrajny wcześniak z silnym niedotlenieniem. Była tak maleńka, a jednak drzemała w niej wojowniczka, która każdego dnia staje do walki o siebie. Kiedy skończyła 2 lata, padł na naszą rodzinę wyrok – dziecięce porażenie mózgowe. Po raz kolejny stanęliśmy do walki o nasze dziecko i z małej miejscowości przeprowadziliśmy się do Łodzi, po to, aby miała dostęp do najlepszych ośrodków leczniczych, specjalistów i rehabilitantów, ale choroba zawsze wyprzedzała nas o dwa kroki. Pojawiła się padaczka i leki, po których moja córeczka nie była w stanie funkcjonować – nadmierna senność zmieniła ją w śpiącą królewnę, która nie miała siły ćwiczyć. Do ukończenia 6 roku życia była trzykrotnie reanimowana, przeszła kilka operacji bioder, które unieruchamiały ją na miesiące, a finalnie i na lata. Do dziś nie chodzi i nie siedzi, chociaż z całych sił walczymy o to, by otrzymała najlepsze wsparcie. Nie możemy nawet odzyskać sprawności, którą miała jeszcze przed operacjami. Do tego doszły zabiegi ratujące wzrok, oraz leczenie napiętych mięśni toksyną botulinową i coraz bardziej wymagająca rehabilitacja.  Przy tym wszystkim pojawiła się nadzieja, bo Vanessa mówi, uczęszcza do szkoły, nawiązuje przyjaźnie, a jej rozwój znacznie przyspieszył. To jedyna szansa na to, aby nie zmarnować potencjału, który udało jej się wypracować, ale znów goni nas choroba i czas. Niestety zauważyliśmy, że ostatnie rehabilitacje przynoszą znikome efekty, ponieważ córka szybko rośnie i spastyka ją pokonuje. Jedynym rozwiązaniem, które na tę chwilę oferuje nam medycyna jest fibrotomia – zabieg polegający na nacięciu wybranych punktów. To zniweluje przykurcze bioder, kolan i rąk. Przykurcze są tak silne, że uniemożliwiają jej nawet podniesienie dłoni. Tylko tak jesteśmy w stanie zagwarantować jej na dalszy rozwój. Nie pozwólmy jej zatrzymać się w tej walce. Niestety koszt takiej operacji wynosi około 12 tysięcy złotych. Przy równoczesnych rehabilitacjach, które i tak muszą się odbywać, aby jej umiejętności się nie cofały, kosztach sprzętu np. wózka, siedziska, ale też zwykłych środków higienicznych, to kwota, którą nie dysponujemy. Tym trudniejsza do uzbierania, ponieważ staliśmy się rodziną zastępczą dla siostrzeńca męża. Tymka los również nie oszczędzał i potrzebuje specjalistycznego wsparcia, aby wzrastać w zdrowiu, w szczęściu i poczuciu bezpieczeństwa. Marzeniem Vanessy jest stanąć na nogach, chodzić, tańczyć i grać w piłkę – to jest możliwe! Ale najpierw musimy pokonać głównego wroga, czyli przykurcze. Kiedy to się już stanie, ona będzie wiedziała, jak walczyć dalej i jak wygrać tą nierówną i niesprawiedliwą walkę. Błagamy Was! Pomóżcie nam jej pomóc! Sandra i Krystian ➡️ Vaneska w Pytanie na sniadanie

9 223 zł
Joanna Jarosz
Joanna Jarosz , 42 years old

Walka ze złośliwym nowotworem krwi!

Leki, ból, łzy i rozpacz. Tak można opisać każdy mój dzień. Każdego dnia marzę też, że kiedyś przyjdzie moment, kiedy ból ustąpi, kiedy odzyskam swoje życie. Jestem po dwóch operacjach kręgosłupa, dwóch kolan, mam problem z sercem, wadę słuchu. Spokoju nie daje mi też wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Tak w skrócie wygląda moja codzienność. Ciężko jest żyć z bólem, a przez chorobę jelita grubego nie mogę brać leków przeciwbólowych, bo to, co w jednym przypadku pomaga, w innym szkodzi. W tym roku w sierpniu podjęłam prywatną rehabilitację, która pozwoliła zniwelować przykurcze i zmniejszyć dolegliwości bólowe, ale by móc kontynuować rehabilitację są potrzebne pieniądze... Niewielka renta ledwo wystarcza na utrzymanie, o rehabilitacji mogę już zapomnieć. Proszę, pomóż mi! Kwota zbiórki jest szacunkowa

9 220 zł
Iga Włodkowska
12 days left
Iga Włodkowska , 31 years old

Iga walczy z endometriozą! Okaż jej swoje wsparcie!

Przychodzimy do Was z gorącą prośbą o wsparcie dla naszej ukochanej Iguni, która od lat walczy z zaawansowaną endometriozą.  Iga przeszła 5 operacji endometriozy, w tym 3 ratujące życie. Dzięki niesamowitej pracy lekarzy udało się uniknąć najgorszego, ale droga do pełnego zdrowia wciąż jest przed nią.  Podczas wielogodzinnych operacji usunięto endometriozę głęboko naciekającą z wiązadeł krzyżowo-macicznych, moczowodów, otrzewnej, odpreparowano nerwy i tętnicę brzuszną, usunięto zwapnione tkanki i zrosty w okolicach bioder, wykonano resekcje kątnicy i części esicy, usunięto guz odbytnicy, odpreparowano jelita zrośnięte z jajnikiem, wiązadłem i lewym biodrem. Rehabilitacja po tak złożonych operacjach jest niezwykle długa i wymagająca. Iga codziennie stawia ogromny wysiłek, by powrócić do pełnej sprawności. Endometrioza w okolicy nerwu przepony wciąż wymaga konsultacji i leczenia. Walka toczy się na kilku frontach, trwa już kilkanaście lat. Pragniemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by jej życie było pełne radości i zdrowia. Niestety, budżet nie pozwala na pełne pokrycie wszystkich niezbędnych kosztów dalszego leczenia i rehabilitacji. Iga jako warszawska Ambasadorka Fundacji Pokonać Endometriozę walczy o zmiany  systemowe, które umożliwią leczenie i diagnozę endometriozy w ramach NFZ i pomaga innym kobietom chorym na endometriozę. Dzieląc się publicznie swoją historią, chce zwiększać świadomość na temat tej choroby.  Iga nie jest tylko endo-wojowniczką. Choroba jej nie definiuje. Po drugiej stronie jest artystką wizualną, poetką liryczną i projektantką urządzeń estradowych. Łącząc naukę ze sztuką, pragnie zwrócić uwagę na otaczającą rzeczywistość i promować wartości ludzkie.  W 2022 roku została wicemistrzynią świata jako profesjonalista w projektowaniu sprzętu wideo, w 2023 utrzymała tytuł. Otrzymała tytuł i odznakę honorową World Design Consortium.  Wszystkie te role, są dowodem na jej siłę, determinację i zaangażowanie. Teraz gdy potrzebuje wsparcia, będziemy wdzięczni za każdą formę pomocy. Dziękujemy za Waszą życzliwość. Wasze dobre gesty sprawiają, że Iga czuje się otoczona miłością i siłą, co jest niezwykle ważne w trudnym okresie, przez który teraz przechodzi. Razem możemy pomóc Idze pokonać te przeciwności losu i wzmocnić jej działania. Dajmy jej szansę na pełne życie! Przyjaciele Igi Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową Audycja w Radiospacja –> KLIK VIDEOART:

9 213,00 zł ( 17.32% )
Still needed: 43 979,00 zł
Mikołaj Rajkowski
Mikołaj Rajkowski , 4 years old

Potworna choroba odbiera naszemu synkowi szansę na sprawność i rozwój... Pomocy!

Każdy dzień jednocześnie daje i odbiera nadzieję. Każdy jest na wagę życia naszego dziecka! Patrzę na Mikołaja i nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje w maleńkim organizmie. Miki przyszedł na świat z wadą wrodzoną, na którą choruje tylko 3% dzieci. Tragiczna informacja, która brzmi jak wyrok i zmienia drogę pełną nadziei w walkę, która toczy się właściwie bez końca.  Plagiocefalia boczna o stopniu znacznym - te słowa brzmią zagadkowo, ale też niebezpiecznie. Co w praktyce oznacza choroba naszego synka? Zniekształcenie czaszki powodujące zwiększający się ucisk na mózg. Choroba nieleczona prowadzi do poważnych i potwornych konsekwencji. W miarę jak nasz synek będzie rósł, będzie zwiększała się objętość jego mózgu, ale przez deformację czaszki, zabraknie miejsca na jego prawidłowe ułożenie. To będzie prowadziło do kolejnych komplikacji - przez brak możliwości rozwoju nasz synek może być całkowicie upośledzony, może już nigdy nie słyszeć, nie mówić, nie chodzić, nie rozumieć… Strach bywa paraliżujący, ale w tym momencie nie możemy się poddać lękom - musimy zrobić wszystko, by wyprzedzić chorobę i w odpowiednim czasie zareagować, by uniknąć rosnącego zagrożenia…  Jedyna pomoc w naszej sytuacji to specjalistyczny kask korygujący kształt głowy. W połączeniu z rehabilitacją i konsultacjami specjalistów to droga, która pozwoli nam powstrzymać to, co w tym momencie jawi nam się jako nadchodzący koszmar - nasz, naszego dziecka… Dlaczego czas ma tak duże znaczenie? Na leczenie mamy zaledwie 6 miesięcy - po tym czasie zarastają szwy czaszkowe, co uniemożliwi lekarzom dalsze działania. Musimy działać tu i teraz. Musimy zebrać kwotę, której potrzebujemy natychmiast, by nasz synek jak najszybciej mógł rozpocząć terapię.  Zegar tyka! Twoja pomoc to przyszłość naszego synka! Mikołaj został boleśnie doświadczony przez los, ale to nie koniec. Dla nas zdobycie możliwości przeprowadzenia terapii to dopiero początek - pierwszy krok w stronę zdrowia. W stronę nowego życia, które jeszcze przed naszym synkiem. Wierzymy, że lepsze jutro jest w naszym zasięgu. Tylko dzięki Wam możemy ratować przyszłość naszego dziecka! 

9 210,00 zł ( 16.91% )
Still needed: 45 237,00 zł
Miłosz Modzelewski
Miłosz Modzelewski , 7 years old

Mecz o sprawność Miłoszka trwa! Pomóż mu go wygrać!

Miłoszek od zawsze chciał być piłkarzem. Kiedy wychodził na murawę, widziałam w jego oczkach ogromną radość. Dziś marzenia o wielkich stadionach muszą poczekać. Synka dopadła niezwykle rzadka choroba! Gdy zostałam mamą, obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by moje dziecko było szczęśliwe. Zapisałam go do pobliskiego klubu sportowego, który dawał mu szansę na wielką karierę. Niestety, treningi nie potrwały zbyt długo… Z dnia na dzień synek zaczął utykać. Skarżył się na ból prawej nogi. Byłam przekonana, że powodem są zbyt intensywne ćwiczenia. Liczne konsultacje lekarskie nie rozwiązywały problemów. Stan synka codziennie stawał się gorszy, jednak nie byłam przygotowana na to, co miało nastąpić… Pewnego dnia Miłoszek nie był w stanie wstać z łóżka! Zaniepokojona jego zdrowiem, zabrałam syna na badanie RTG. Stres, jaki mi wtedy towarzyszył, był nie do opisania. Czy moje dziecko będzie chodzić? Dlaczego to wszystko tyle trwa? Diagnoza sprawiła, że świat rozsypał mi się na kawałki. Lekarze zdiagnozowali poważne uszkodzenie narządu ruchu! Po usłyszeniu strasznych wieści od razu wdrożyliśmy leczenie. Wybrałam specjalistyczną klinikę w Łodzi. Choć dzieli nas od niej niemal cała Polska, chcę, by synek był pod jak najlepszą opieką. Dowiedziałam się tam, jakie ćwiczenia mam wykonywać z Miłoszem w domu, by ustabilizować jego stan. Chodzimy też na basen, laseroterapię oraz terapię polem magnetycznym. Wszystko to ma szansę sprawić, że synek odzyska sprawność i uniknie endoprotezy. Niestety, choć leczenie przynosi efekty, jego koszty są bardzo duże… Każda dłuższa przerwa w rehabilitacji sprawia, że synek nie może podnieść się z łóżka bez mojej pomocy... Kiedy widzę go w takim stanie, moje serce pęka. Tylko regularna, intensywna i systematyczna rehabilitacja sprawia, że Miłosz jest w stanie się poruszać. Musimy działać szybko, póki synek jest jeszcze mały. To prawdziwa walka z czasem! W trudnych chwilach siedzę w jego pokoju i trzymam go za rączkę. Wspólnie podziwiamy piłkarzy z plakatów, widniejących na jego ścianach. Mówię mu, że jeszcze kiedyś wyjdzie na boisko. Oboje mocno w to wierzymy. Potrzebne jest jednak Wasze wsparcie. Proszę, pomóżcie wygrać mojemu synkowi mecz o jego sprawność! Mama Miłoszka

9 205 zł
Kacperek Bednarz
Kacperek Bednarz , 21 months old

Rzadka choroba genetyczna zagraża zdrowiu Kacperka!

Już w chwili narodzin Kacperka nasza radość mieszała z ogromnym strachem. Wszystko przez wyłaniające się diagnozy. Tuż po przyjściu na świat naszego synka, stwierdzono u niego małopłytkowość. Początkowo lekarze myśleli, że jest to związane z konfliktem grup krwi, jednak z czasem, gdy u Kacperka zaczęły występować coraz bardziej niepokojące objawy, pojawiły się kolejne, znacznie potworniejsze przypuszczenia… Kacperek miał wybroczyny na całym ciele, jego skóra stała się sucha, atopowa. Do wszystkiego doszły jeszcze krwawienia z układu pokarmowego. Badania genetyczne potwierdziły najgorsze. U synka zdiagnozowano bardzo rzadką chorobę genetyczną – zespół Wiskotta-Aldricha. Dla nas, rodziców, był to koszmarny cios. Okazało się bowiem, że jedyną nadzieją na walkę o życie i zdrowie naszego synka jest przeszczep szpiku kostnego! Kacperek w ciągu swoich 3 miesięcy życia miał powieraną krew do badań aż 40 razy. Na ten moment wyniki badań wykazują tak niski poziom płytek krwi, że konieczne jest ich przetaczanie. W innym wypadku u synka mogą wystąpić krwawienia do układu pokarmowego i mózgu.  Jesteśmy w trakcie badań rodzinnych, dzięki którym dowiemy się, czy możemy zostać potencjalnymi dawcami szpiku dla Kacperka. Na szali leży przyszłość naszego maleństwa. Nie możemy się poddać w tej walce, ale pochłania ona ogromne ilości środków. Ciągłe dojazdy do szpitali, wizyty lekarskie, dalsza diagnostyka - to wszystko wiąże się ogromnymi kosztami, które zaczynają nas przerastać. Jeśli tylko możesz nas wesprzeć – będziemy wdzięczni całym sercem! Klaudyna, mama

9 204 zł
Marta Kucharska
Marta Kucharska , 38 years old

Walczę, bo mam dla kogo, nie mogę się poddać! Jednak NOWOTWÓR jest bezlitosny... POMOCY❗️

Dzień przed 37. urodzinami otrzymałam diagnozę. Dostałam od losu najgorszy możliwy prezent. Bezlitosną chorobę, z którą musiałam stoczyć walkę natychmiast. Bez przygotowania. Z dnia na dzień, w trakcie przebierania zauważyłam, że w mojej piersi pojawiła się centymetrowa zmiana, którą nie sposób było przeoczyć. Natychmiast udałam się do lekarza pierwszego kontaktu, a następnie do ginekologa, w celu wykonania szczegółowych badań. Wyniki nie pozostawiały żadnych złudzeń. Zdiagnozowano u mnie NOWOTWÓR PIERSI. Byłam przerażona, ale musiałam rozpocząć walkę NATYCHMIAST. Nie miałam chwili do stracenia. Przebyłam trzy operacje oszczędzające, ponieważ po pierwszej wystąpiły komplikacje w postaci krwotoku. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii, która skutecznie wysysa ze mnie siły i energię, ale co najgorsze, odbiera mnie córce... Mam dwie dorosłe i jedną 5-letnią córeczkę, która  przecież potrzebuje mamy na pełen etat. Niestety choroba wyrządziła wiele szkód nie tylko w moim organizmie, ale również w życiu prywatnym i zawodowym. Lekarze twierdzą, że przebyłam już dwa udary – czekam na wyniki badania rezonansem magnetycznym, które mają wykluczyć lub potwierdzić te przypuszczenia. Leczę się również hematologicznie. Każdego dnia walczę, jednak choroba skutecznie odbiera mi wszystkie siły i energię do działania. Wiem jednak, że nie mogę się poddać.  Bardzo martwię się o swoją małą córeczkę, która nigdy nie powinna widzieć mamy w takim stanie. Nie zadaje pytań, nie dopytuje, ale każdego dnia patrzy na mamę bez włosów. Była też świadkiem tragicznych wydarzeń, gdy karetka na sygnale zabierała mnie do szpitala. Tak bardzo chciałabym już uwolnić się od tej potwornej choroby. Niestety stale przybywające diagnozy i objawy działają destrukcyjnie nie tylko na mój organizm, ale również na nasz domowy budżet. Jestem więc zmuszona prosić Państwa o pomoc. Porzucam wstyd i obawy, bo mam dla kogo żyć. Muszę wygrać. Proszę, pomóżcie mi pokonać chorobę.  Marta

9 200 zł
Olaf Lipiarz
Olaf Lipiarz , 7 years old

Autyzmu nie pokonamy nigdy, pomóc Olafowi możemy zawsze!

Wciąż wierzę w to, że jeszcze usłyszę upragnione słowo "mama". Wciąż nie opuszcza mnie nadzieja, która pozwala każdego dnia zmagać się z problemami, które zesłał na nas los. Olaf ma cztery latka. W zeszłym roku dowiedzieliśmy się, że cierpi z powodu obniżonego napięcia mięśniowego. Synek wymaga stałej rehabilitacji, tak by mięśnie działały prawidłowo. Zmaga się także z autyzmem. Mimo ogromnej radości, jaką ma w sobie, boryka się z różnymi problemami związanymi z zaburzeniami rozwoju. Autyzmu nie da się wyleczyć, jednak można sprawić, by dziecko jak najlepiej funkcjonowało w społeczeństwie, a ja zrobię wszystko, by Olaf był jak najbardziej samodzielnym człowiekiem. Niestety, jest dzieckiem, które nie posługuje się mową ani gestem. Potrzebuje bardzo wielu zajęć, ćwiczeń, by to zmienić. Fizjoterapeuci, neurologopedzi, psycholodzy – mogą nam pomóc rozwinąć skrzydła naszego synka, a zebrane środki mogą sprawić, że wszystko, o czym dziś marzymy, stanie się prawdą! Proszę, pomóż nam... Barbara, mama

9 198 zł