Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Julia i Wiktoria Kaczor
Julia i Wiktoria Kaczor , 7 years old

AUTOIMMUNOLOGICZNE ZAPALENIE MÓZGU

Nasze kochane córeczki bliźniaczki Julia i Wiktoria mają 7 lat. Przeszliśmy długą drogę do diagnozy – drogę pełną stresu, strachu, wyrzeczeń. Pierwsze objawy u Julii zaczęły się, gdy miała zaledwie 2 latka.  Objawy, które nie pozwalają Julii na normalne funkcjonowanie – tiki, lęki, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, są wynikiem trwającej w niej choroby – autoimmunologicznego zapalenia mózgu. Jej własny system immunologiczny, zamiast walczyć z patogenem wywołującym infekcje, zaatakował układ nerwowy. Bez odpowiedniego leczenia z każdą kolejną złapaną infekcją jej stan będzie się pogarszał. U Wiktorii również zaczęły pojawiać się zaburzenia wskazujące na tę podstępną chorobę. Diagnostyka powie nam, co dalej. Niestety badania jak i leczenie nie są refundowane. Koszty są ogromne. Po kilku latach samotnej walki przyszedł czas kiedy potrzebujemy pomocy. Choroba wytoczyła nam wojnę, ale z Waszą pomocą to MY ją wygramy! Rodzice – Żaneta i Michał

9 503,00 zł ( 3.57% )
Still needed: 256 455,00 zł
Igor Żak
Igor Żak , 6 years old

Nieoczekiwany nawrót choroby zabiera naszemu dziecku sprawność! POMÓŻ!

Całe dotychczasowe życie naszego dziecka to walka. Igor urodził się w 2018 roku, z wadą wrodzoną lewej stopy końsko-szpotawej, która charakteryzuje się złożoną deformacją stopy. Większość swojego życia musiał być poddawany leczeniu i intensywnej rehabilitacji. Kiedy już myśleliśmy, że wygraliśmy i nóżka naszego dziecka będzie rosła zdrowa – nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji… Już podczas drugiego badania prenatalnego dowiedzieliśmy się, że nasz malutki synek przyjdzie na świat z deformacją stópki. Lekarze obawiali się, że mogą wyniknąć również inne powikłania – na szczęście nasz mały wojownik zwyciężył z nimi i pozostało mu się mierzyć wyłącznie z wadą kończyny.  Leczenie rozpoczęliśmy bardzo wcześnie. Już w ósmej dobie życia, Igorek musiał mieć założony pierwszy gips na całą nogę. Przez kolejne tygodnie, systematycznie zakładano mu nowe gipsy, aby skorygować stopę. Było to konieczne, aby wykonać zabieg operacyjny nacięcia ścięgna Achillesa. Synek miał wtedy zaledwie miesiąc, bardzo się o niego baliśmy.  Operacja się udała! Po serii gipsów nadszedł czas na kolejny etap leczenia – noszenie specjalistycznej szyny derotacyjnej wraz z bucikami ortopedycznymi. Unieruchamiały one stopy syna, po to, aby utrwalić korekcję wady i nie dopuścić do nawrotu. Igor musiał ją stosować, aż do ukończenia 3 roku życia... Po tym czasie szyna derotacyjna została zmieniona na ortezę ADM. Nasz lekarz był bardzo zadowolony z rezultatu leczenia i po roku noszenia ortezy, zdecydował o jej odstawieniu. Byliśmy bardzo szczęśliwi – pojawiło się światełko w tunelu, że nasz synek będzie mógł normalnie funkcjonować! Niestety nasza radość nie mogła trwać długo… Podczas ostatniej wizyty kontrolnej, zaledwie dwa lata po odstawieniu ortezy, dowiedzieliśmy się, że nastąpił początek nawrotu wady. Stan stopy bardzo się pogorszył, stała się sztywna i bardzo skręcała do środka. Lekarz poinformował nas również, że u Igorka wystąpił skręt kości piszczelowej. Ta informacja była jak uderzenie w policzek. Totalny szok i milion pytań w głowie – dlaczego nasze dziecko musi przez to przechodzić? Niestety nawrót wady w lewej nóżce zabiera Igorkowi sprawność. Jedynym rozwiązaniem na wyleczenie stopy i normalne funkcjonowanie naszego synka w późniejszym życiu, są dwie operacje, wykonane podczas jednego zabiegu: osteotomia derotacji kości piszczelowej oraz przeniesienie ścięgna mięśnia piszczelowego przedniego na trzecią kość klinowatą. Na co dzień Igor jest radosnym, uśmiechniętym i bardzo otwartym na świat dzieckiem. Bardzo lubi tańczyć i śpiewać, uwielbia super bohaterów oraz zabawy z rówieśnikami. Chcemy dla niego wszystkiego, co najlepsze. Niestety operacja jest niezwykle droga, wstępnie została wyceniona na kwotę 80 000 złotych. Do tego dochodzą koszty transportu, pobytu, późniejszej rehabilitacji…  Chcemy być pewni, że zrobiliśmy dla synka wszystko, co możliwe, by wygrał walkę o sprawność i normalne życie. Dlatego zdecydowaliśmy się prosić Was o pomoc i wsparcie. Pomóżcie nam w tej walce. Bez Was się nie uda! Rodzice Igorka

9 499,00 zł ( 11.16% )
Still needed: 75 608,00 zł
Jakub Górny
Jakub Górny , 16 years old

Kuba całe swoje życie walczy o sprawność i lepsze jutro... Pomożesz?

Jestem mamą Kuby, niezwykłego nastolatka z mózgowym porażeniem dziecięcym. Kuba to chłopak o wielkim sercu i niezłomnym duchu, który każdego dnia walczy o swoją sprawność z uśmiechem na twarzy. Pomimo połowicznego niedowładu nie poddaje się, jest zawsze otwarty na innych i chętny do pomocy. Niestety, dziś to on potrzebuje wsparcia... Codzienność Kuby odbiega od tej jego rówieśników. By mieć szansę na lepsze jutro, syn codziennie ćwiczy, uczęszcza na rehabilitację, zajęcia na basenie oraz na terapię do neurologopedy. Mimo ogromnych starań nadal zmaga się z problemami z koncentracją, pamięcią oraz trudnościami motorycznymi, zwłaszcza z precyzją ruchów i prawidłowym chodem. W czerwcu 2024 roku czeka go ważna operacja ortopedyczna – osteotomia nadkolanowa, która ma poprawić jego chód i wydłużyć krótszą kończynę. Niestety, po operacji będzie wymagał systematycznej i intensywnej rehabilitacji oraz prywatnych konsultacji u specjalistów. Koszty leczenia, turnusów rehabilitacyjnych i konsultacji specjalistycznych znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Dlatego bardzo proszę o wsparcie dla Kuby. Każda ofiarowana złotówka to krok w stronę lepszej przyszłości naszego syna. Z góry dziękujemy za wszelką pomoc i wsparcie. Jesteśmy wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą, wpłatę. Wierzę, ze dobro wysłane w świat – zawsze wraca z podwójną mocą! Mama Kuby

9 496,00 zł ( 44.63% )
Still needed: 11 781,00 zł
Gabryś Sikora
Gabryś Sikora , 19 months old

Lekarze rozkładają ręce... Ale my nie przestaniemy walczyć❗️

Nikt nas nie przygotował, na tak straszne informacje. Nikt nas nie uprzedził, że od pierwszych chwil walczyć będziemy o zdrowie synka. Nikt nam nie powiedział, że zamiast cieszyć się z cudu narodzin – my będziemy drżeć w obawie o Gabrysia… 25 lutego 2023 roku to jednocześnie najszczęśliwszy i najstraszniejszy dzień naszego życia. Wtedy powitaliśmy na świecie naszego małego synka. W trakcie ciąży lekarze zapewniali, że poza problemami z nerką – Gabryś urodzi się zdrowy. Niestety rzeczywistość okazała się dużo brutalniejsza. Gabryś przyszedł na świat bez napięcia mięśniowego i odruchu neurologicznego. Podejrzewano u niego wiele chorób – m.in. SMA, zespół Zellwegera, zespół PWS… Na szczęście kolejne badania wykluczały te przeraźliwe diagnozy... Nadal nie wiadomo co dolega Gabrysiowi... Synek ma bardzo duże problemy oddechowe, musimy liczyć się z tym, że będzie potrzebny respirator.  Dodatkowo jest duże ryzyko zakażenia dróg moczowych z powodu wady nerek. Pracuje tylko jedna i cofa się do niej mocz. Obecnie jesteśmy w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie na OIOMIE z powodu trudności oddechowych. Gabryś jest karmiony sondą, lekarze rozważają założenie gastrostomii i przy okazji tego zabiegu, planują zrobić biopsję mięśnia. Jest szansa na szybsze zdiagnozowanie naszego synka, co wiąże się niestety z dużymi kosztami. To straszne dla rodziców patrzeć na cierpienie dziecka i nie móc nic na to poradzić. Błagamy lekarzy o pomoc, jednak oni rozkładają ręce. Co mamy w takiej sytuacji zrobić? Gabryś jest dla nas skarbem, największym szczęściem… Prosimy Was o pomoc. Diagnozowanie naszego synka będzie trwać, ale dzięki Waszej pomocy, mamy szansę szybciej poznać diagnozę i wdrożyć odpowiednie leczenie. Proszę, pomóżcie nam ratować dziecko. Rodzice

9 474 zł
Iga Maj
Iga Maj , 6 years old

Diagnoza spadła na nas w dzień piątych urodzin... Pomagamy Idze!

Piąte urodziny to zazwyczaj piękny czas. Można świętować kolejny rok beztroskiego dzieciństwa. Dzieci cieszą się z prezentów, a rodzice są dumni z tego, jak rozwija się ich dziecko. Niestety, ja i moja córka ten dzień będziemy pamiętać inaczej. Iga trafiła do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niej cukrzycę typu I… Moja kochana dziewczynka zaczęła się źle czuć, pojechałam z nią na SOR. Tam okazało się, że ma niewiarygodnie wysoki poziom cukru we krwi! Zaczęły się kroplówki, nawadnianie, kłucie… Płacz, ból, bezsilność… Boję się, co będzie dalej. To choroba nieuleczalna. Chciałabym, żeby córka miała normalne życie. Nadal chodziła do przedszkola, rozwijała się. Do tego potrzeba jednak dobrej pompy insulinowej! Póki co jesteśmy jeszcze w szpitalu, gdzie Iga korzysta z tutejszego sprzętu. Konieczny będzie jednak zakup jej własnego urządzenia. Niestety, pompa, na którą zbieramy, nie jest refundowana, a jej koszt przekracza moje możliwości. Mamy naprawdę mało czasu, żeby wpłacić pierwszą ratę… To wspaniałe urządzenie da mojej córeczce bezpieczeństwo. Cały czas podaje insulinę, alarmuje o wysokim i niskim cukrze. Nie wiem, co robić. Do tej pory pracowałam, ale teraz może to być o wiele trudniejsze. Wychowuję jeszcze drugą, 7-letnią córkę, która z utęsknieniem czeka na nas w domu. Pomóż nam znowu być razem! Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę musiała prosić o pomoc, ale nie mam innego wyboru. Błagam, wesprzyjcie moją córeczkę! To wszystko spadło na nią tak nagle. Zrobię wszystko, żeby dalej miała normalne i bezpieczne dzieciństwo! Roksana, mama

9 473,00 zł ( 34.24% )
Still needed: 18 187,00 zł
Elżbieta Sipińska-Tyrpin
Elżbieta Sipińska-Tyrpin , 64 years old

Od 13 lat pani Elżbieta walczy z chorobą nowotworową - pomóż jej wygrać!

Już niedługo minie 13 lat od dnia, w którym badanie histopatologiczne z przypadkowej, nagłej operacji wykazało nowotwór złośliwy jajnika. W listopadzie 2009 roku rozpoczęła się moja walka. Obecnie jestem po 5 operacjach i w trakcie VIII linii leczenia różnymi cytostatykami, które od 2021 roku nie przynoszą oczekiwanych, pozytywnych rezultatów. Moja walka trwa już tyle lat, a wciąż nie udało mi się jej zakończyć sukcesem... Od września tego roku rozpoczęłam chemioterapię w połączeniu z nierefundowanym lekiem. Nie wiem, jak długo ono potrwa i jak duża kwota pieniędzy będzie mi potrzebna. Mam jednak świadomość, że będą do duże sumy. Pierwszą dawkę leku jestem w stanie opłacić z własnych środków. By móc kontynuować leczenie potrzebuję Waszej pomocy! Każda złotówka może być tą, która uratuje moje życie...  Wszystkim, którzy wspierają mnie zarówno finansowo oraz w jakikolwiek inny sposób, w tej coraz trudniejszej dla mnie sytuacji, bardzo gorąco dziękuję. Mam nadzieję, że dobro, którym teraz mnie obdarowujecie do Was powróci. Elżbieta

9 467 zł
Waleria Drobinko
Waleria Drobinko , 21 years old

Dramatyczny apel matki❗️Bez ratunku jej córeczkę spotka kalectwo i cierpienie!

Ręce i nogi, chude jak patyczki, wykręcone we wszystkie strony… Zdeformowane ciało, które nie słucha. Bolesne przykurcze i to, co najbardziej łamie moje serce, serce matki – jej cierpienie… Krzyk bólu i łzy. Dałabym mojej córeczce wszystko. Dlaczego okrutny los pozbawił ją tego, co najważniejsze – zdrowia? Dlaczego muszę patrzeć na jej cierpienie? Waleria ma 17 lat. Powinna teraz chodzić do liceum, spotykać się z koleżankami, rozwijać swoje pasje, planować przyszłość… Sama myśl o tym, jakie życie mogłaby mieć, gdyby tylko była zdrowa, tak bardzo boli… Trzymam na rękach moją prawie dorosłą córkę ze świadomością, że nigdy się tak nie stanie. Waleria jest więźniem swojego chorego ciała… Waleria urodziła się z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym, wodogłowiem, ma niedowład nóg, silną spastykę oraz zanik mięśni… Uszkodzenie układu nerwowego spowodowało nieodwracalne i trwałe kalectwo. Od narodzin Walerii życie całej naszej rodziny koncentruje się wokół niej i walki o jej zdrowie… Rytm każdego dnia wyznacza opieka nad córką. Robimy wszystko, by na jej buzi jak najrzadziej gościł grymas bólu, a jak najczęściej uśmiech… Patrzę na jej bezwładne ręce, nieruchome nogi i zastanawiam się, dlaczego to się stało, dlaczego musi cierpieć, a ja nie jestem w stanie żadną siłą sprawić, by to cierpienie było choć odrobinę lżejsze. Robię, co tylko się da, by jej życie nie było związane jedynie z leczeniem, chorobą, wiecznymi badaniami, ale nie jest mi łatwo... Od 16 lat walczę o to, by Lercia wyzdrowiała… By miała namiastkę tego, co zdrowe dziecko. Rehabilitacja, masaże, medycyna tradycyjna i niekonwencjonalna… Wszystko, co tylko daje jakąkolwiek nadzieję. Tysiące godzin spędzonych na zajęciach, w gabinetach, poczekalniach u lekarza… Wszystko dla niej. Wszystko w większości bez efektu… Szukając ratunku dla dziecka, kontaktowałam się z lekarzami na całym świecie. Jeździłam wszędzie, pokonując strach, barierę językową, udowadniając, że niemożliwe nie istnieje. Matka pójdzie nawet do piekła, by dać dziecku kawałek nieba… Dopiero w Chinach znalazłam klinikę, w której udało się pomóc Lerci. Szpital Chorób Mózgu w Yunchen jest naszą ostatnią nadzieją… Lercia bardzo dobrze zareagowała na leczenie i są pierwsze efekty! Łzy płyną z oczu, w końcu nie z bólu, nie ze strachu, ale ze szczęścia. Wiem, że nie stanie się cud i Waleria zapewne nigdy nie będzie samodzielnie chodzić… Jest jednak szansa, by mogła sama siadać i poruszać się przy pomocy chodzika. To szansa, której nie możemy zaprzepaścić! Straszna jest świadomość, że życie dziecka zależy od Ciebie... Jeśli nie dam jej pić albo jeść, ona będzie spragniona i głodna... Jeśli jej nie ubiorę, nie wykapię, nie przewinę, sama tego nie zrobi. Prawie nie wychodzę z domu, a gdy już muszę wyjść, wracam do domu jak najszybciej, w ogromnym strachu… Wiem, że Lera jest sama i czeka na mnie. Gdyby coś się stało, jest zupełnie bezbronna… Moja córka… Mój skarb… Moja duma, moja radość, moja gwiazda… Codziennie dążę do tego, żeby była zdrowa i szczęśliwa. Tak bardzo ją kocham… Codziennie modlę się, aby Bóg obdarzył ją swoim błogosławieństwem… Aby zabrał jej ból, aby dał jej wiele wspaniałych lat życia. Wiem, że nie dam rady sama zabrać z jej barków ciężaru choroby, ale cały czas wierzę w to, że ból może być mniejszy, a życie nawet z chorobą na swój sposób piękne. Koszty leczenia są jednak dla mnie zbyt duże… Znalazłam szpital, w którym mogą pomóc Walerii, ale nie stać mnie na to, by zapłacić za ratunek! Zrobiłabym dla mojej córki wszystko, dlatego błagam o pomoc… Nie mogę się poddać, nie teraz…

9 466,00 zł ( 14.13% )
Still needed: 57 514,00 zł
Magdalena Kubiś
Urgent!
Magdalena Kubiś , 49 years old

URGENT🚨 Cancer is not giving up❗️ A mother of four is fighting for her life!❗️

My name is Magda, and I am a happy mom of four wonderful children. Until recently, I was a working mom and loved sports. In January 2023, however, my life fell apart. Fate put me to fight with a deadly enemy - cervical cancer.  I vividly remember the day my life changed 180 degrees. While preparing for my fit boxing training, I felt tired and decided to stay home. I never returned to sports again.  In the days that followed, I developed strong HEMORRHAGES. At that time, I didn't realize they were symptoms of a deadly disease! It wasn't until I underwent numerous tests and examinations that I learned about the cancer diagnosis. It turned my whole life upside down.  Even though it was the worst time of my life, I never gave up. I love my life and have many plans for the future. It's only a matter of time before I realize them! I also have children whom I love deeply. All I need is money to continue my battle.  After many consultations, I have started treatment at the Integrative Medical Center in Zerniki Wroclawskie. The results were astonishing!  After only two weeks of therapy, the tumor and its lesions have significantly shrunk! I regained my energy and picked up where I left off with sports and my career. Unfortunately, because of my financial situation, I will have to stop the treatment for six months. My life's at risk again. Although cancer is not giving up, making me weaker every day, I stay positive and keep going!  Since oncothermia has been an effective treatment method in my case and didn't cause any side effects, I want to continue it. I can no longer afford it, though. For the sake of my family, please help me pay for the life-saving, non-refundable therapy!  Magda

9 447,00 zł ( 14.8% )
Still needed: 54 383,00 zł
Kornelia Maj
Kornelia Maj , 9 years old

Kornelka dzielnie walczy o swoją przyszłość - pomóż jej się rozwijać!

Kornelia urodziła się 6 października 2015 roku. Bardzo czekaliśmy na ten dzień, wydawało nam się, że jesteśmy na wszystko przygotowani, że tylko poród dzieli nas od pełni szczęścia. Niestety, Kornelia urodziła się w krytycznym stanie. Była reanimowana na sali porodowej, dostała adrenalinę, ponieważ nie wykazywała funkcji życiowych. W pierwszej minucie życia dostała 1 punkt. W kolejnych minutach wcale nie było lepiej... Pobrano jej krew do gazometrii, która potwierdziła silną kwasicę metaboliczną – pH krwi pępowinowej miało wartość 6.74, zaś niedobór zasad wynosił powyżej 18. Są to wyniki tak skrajnie niskie, że nie mówi się o rokowaniu. Literatura podaje graniczną wartość 6.7 – jest to strefa wewnątrzmacicznej śmierci płodu, śmierć biochemiczna. I moja córka urodziła się właśnie w takim stanie. Kornelia została zakwalifikowana do jedynej dostępnej w Polsce metody leczenia niedotlenienia okołoporodowego – hipotermii. Rozpoczęto bierne schładzanie i przewieziono ją do innego szpitala, który dysponował sprzętem do prowadzenia tej terapii. W momencie przyjęcia do Szpitala Dziecięcego w Lublinie temperatura ciała Kornelii wyniosła 33.6 stopnia Celsjusza. Hipotermię prowadzono 72 godziny, prowadzono analgosedację. Po upływie 72 godzin rozpoczęto stopniowe ogrzewanie ciała i zmniejszanie dawek leków usypiających, zwiotczających i przeciwbólowych. Dalej prowadzono szerokopasmową antybiotykoterapię, ze względu na rozwiniętą sepsę.  W pierwszych dobach lekarze kazali nam się cieszyć z każdej kolejnej godziny, którą przeżyła. Nie docierało do nas to, co się stało. Mieliśmy wrażenie, że to jakiś zły sen, koszmar, że obudzimy się kolejnego dnia, a Kornelia będzie spała w łóżeczku obok nas. Niestety, każdego dnia budziliśmy się, a jej nie było. Każdy dzień, który przeżyła, był dla nas cudem. Kornelia toczyła bardzo nierówną walkę, gdyż niedotlenienie jest jednym z najcięższych powikłań okołoporodowych. W 3 dobie życia nastąpiło zahamowanie pracy nerek, lekarze nie potrafili stwierdzić, czy jest to wynik uszkodzenia ich przez niedotlenienie, czy efekt kombinacji antybiotyków, leków i morfiny. Przez kilka dni żyliśmy w strachu, ale na szczęście parametry się poprawiły. Kornelia zaczęła wybudzać się ze śpiączki i mimo bardzo słabych reakcji neurologicznych lekarze dali nam nadzieję, że uszkodzenia mózgu prawdopodobnie nie są na tyle ciężkie, a nasza córeczka przeżyje... Po 20 dobach w szpitalu Kornelia została wypisana do domu z całym plikiem skierowań do różnych specjalistów. Wtedy zaczęła się nasza podróż od lekarza do lekarza. Rozpoczęliśmy także rehabilitacje. Córka aktualnie ma prawie 7 lat, a my cały czas walczymy o lepsze jutro. Każdego dnia Kornelia ma zajęcia rehabilitacyjne, które dają jej szansę na normalny rozwój. Zajęcia, na które uczęszcza, to hipoterapia, rehabilitacja metodą Bobath, rehabilitacja metodą Vojty, terapia Integracji Sensorycznej, zajęcia z pedagogiem/psychologiem, terapia logopedyczna, terapia neurologopedyczna, basen. Niestety, nie jesteśmy w stanie finansować niezbędnego leczenia. Same wizyty, badania, rehabilitacje to ogromne koszty. Potrzebujemy Twojej pomocy. Paulina i Andrzej, rodzice

9 429 zł