Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wacław Skubis
Wacław Skubis , 92 years old

Pomóż mojemu tacie po amputacji nogi!

Aktywne życie w wieku 92 lat – taka była rzeczywistość mojego taty jeszcze niedawno. Niestety, w marcu musiał przejść amputację nogi, która zniszczyła jego szczęśliwą codzienność! Mój tata, Wacław, ma w sobie energię, którą potrafi zarazić każdego. Zawsze starał się, by wiek nie ograniczał jego możliwości – opiekował się wnuczką, gotował, chodził na spacery. Wszystko zmieniło się, kiedy dała o sobie znać cukrzyca… Tata choruje od 40 lat, jednak przez długi czas był pod opieką dobrej przychodni i udawało mu się funkcjonować bez problemów. Podczas pandemii specjalistyczna poradnia została niestety zlikwidowana i stan taty zaczął się pogarszać. W marcu trafił do szpitala i usłyszał wstrząsającą wiadomość… Tata cierpiał na stopę cukrzycową – na stopie rozwijało się owrzodzenie, tworzył się stan zapalny, aż w końcu doszło do martwicy tkanek! Mimo pobytu na oddziale i wdrożonej antybiotykoterapii stan taty nie poprawiał się. Lekarze nie widzieli innej możliwości – niezbędna była amputacja! Tata stracił nie tylko nogę, ale i szansę na dalsze aktywne życie. Mimo to, tata się nie poddaje – intensywnie ćwiczy zdrową nogę, uczęszcza na rehabilitację, dzieli się ze mną każdego dnia swoimi postępami w sprawności. Serce mi rośnie, kiedy widzę jak wiele ma w sobie motywacji i siły! Niejedna młodsza osoba mogłaby pozazdrościć mu energii.  Niestety, koszty rehabilitacji przekraczają możliwości naszej rodziny. Wiem, że walka o sprawność taty nie może się zatrzymać, dlatego zwracam się do Was: proszę, pomóżcie mojemu tacie odzyskać sprawność!  Joanna, córka

10 335,00 zł ( 25.56% )
Still needed: 30 096,00 zł
Paweł Przyborowski
13 days left
Paweł Przyborowski , 18 years old

Ogromna cena za każdy oddech. Walczymy o zdrowie Pawła❗️

Paweł jest chory na mukowiscydozę – nieuleczalną i śmiertelną chorobę. To wyrok, z którym mierzymy się każdego dnia. Przyczyną schorzenia jest wrodzony defekt genu, wywołujący nadmierną produkcję i zagęszczenie śluzu w płucach. Ten cichy zabójca atakuje także narządy wewnętrzne, głównie płuca, trzustkę, wątrobę. Przewlekły kaszel, zapalenie oskrzelików, przewlekłe zapalenie zatok przynosowych to codzienność Pawła. Płuca naszego syna są poważnie obciążone, uniemożliwiając prowadzenie normalnego życia. Jego codzienność to kilkugodzinne inhalacje, drenaże i fizjoterapia, a także liczne wizyty w szpitalu.  Do każdego posiłku Paweł przyjmuje enzymy trawienne, a jego dieta wzbogacana jest o liczne suplementy witaminowe oraz specjalne odżywki. Z własnych środków kupujemy antybiotyki, witaminy, odżywki, niezbędny sprzęt rehabilitacyjny oraz w miarę możliwości finansowych staramy się zapewnić rehabilitację pod okiem wykwalifikowanego specjalisty. Od niedawna do terapii Pawła zostały włączone leki przyczynowe, które niestety same w sobie nie rozwiązują problemu walki z chorobą.  Roczny koszt leczenia syna to nadal około 70 tysięcy złotych... Czyli nadal bardzo duża kwota. Codzienność naszego syna to ciągła walka z chorobą. Świadomość, że będzie musiał w niej trwać do końca swojego życia, paraliżuje nas każdego dnia. Paweł jest skazany na przewlekłą terapię, stosy leków i męczącą rehabilitację. Bardzo prosimy o wsparcie! Agnieszka i Michał, rodzice –––––––––––––––––––– ➤ Paweł kontra mukowiscydoza ➤ Licytacje na FB  

10 331 zł
Oliwia Nowicka
Oliwia Nowicka , 14 years old

Oliwia cudem uniknęła amputacji stóp, pomóż walczyć jej z chorobą!

Dziękuję Wam za całe okazane dotychczas dobro. Daliście nam nie tylko możliwość leczenia, ale także nadzieję na lepsze jutro dla Oliwki. Niestety, jej stan zdrowia drastycznie się pogorszył, więc po raz kolejny muszę zwrócić się do Was z prośbą o pomoc... Nasza historia: Oliwka, moja ukochana córeczka, urodziła się z wyrokiem – ciężką, nieuleczalną chorobą! Przez nią życie to ciągły ból. Cierpienie, które dotyka dziecko, jest takie niesprawiedliwe… Choroba zabiera Oliwce siłę w mięśniach, przez co porusza się na wózku. Coraz częściej jednak nawet na to nie ma siły. Jest słaba, często płacze z bólu i niemocy…  Oliwka cierpi na mózgowe porażenie dziecięce oraz jamistość rdzenia kręgowego. To schorzenie nerwowo-mięśniowe o podłożu genetycznym. Choruje także na torbielowatość. W jej ciele tworzą się guzy, nawet w główce – dziś jest ich aż 12! Lekarze rozkładają ręce, nie są w stanie pomóc, a ja nie wiem już, skąd brać nadzieję… Bezradność zabija. Dla małej dziewczynki to koszmar, ciągle leżeć, nie móc wstać i usiąść samodzielnie. W nocy bolą nogi, plecy… Płacze, woła mnie po pomoc, żebym przewróciła na drugi bok, rozmasowała bolące miejsca. Przytuliła… Ile znieść może matczyne serce, które nie może pomóc własnemu dziecku? Tak bardzo chciałabym ocalić Oliwkę od bólu, a nie jestem w stanie. Łzy ciekną mi z bezsilności, ale nigdy się nie poddam. Po przepłakanym w kącie dniu, po nieprzespanej nocy znowu staję i idę dalej ze swoim dzieckiem.  Aktualnie choroba Oliwki postępuje w zastraszającym tempie. We wrześniu 2023 roku zdiagnozowano u niej zanik tkanek kostnych. W najgorszych momentach traciła czucie w nogach i groziła jej amputacja. Musiała przejść dwie transplantacje, polegające na przeszczepieniu tkanek z biodra do nóg.  Gdy po przeszczepie opowiadała jak bardzo bolą ją nóżki, chciałam płakać ze szczęścia. Tłumaczyłam jej, że jeżeli bolą – to znaczy, że nie będzie trzeba ich amputować. Oliwia przez długie miesiące po przeszczepach nie mogła korzystać z intensywnych turnusów rehabilitacyjnych, co doprowadziło do pogorszenia jej stanu zdrowia. U mojej córeczki wykryto także tętniaka aorty, który cały czas rośnie. Jest jak tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć.   Leczenie, konsultacje u specjalistów, rehabilitacja i turnusy – wszystko, co potrzebne choremu dziecku kosztuje fortunę. Jestem załamana, bo nie wiem już, skąd brać pieniądze na to wszystko. A niestety, to jedyna droga do zdrowia Oliwki. Każdego dnia walczymy z sercami pełnymi nadziei. Wierzymy, że uda się spełnić to największe marzenie i Oliwka będzie mogła stanąć o własnych siłach.  Moja córka to cały mój świat, dlatego błagam ludzi dobrej woli o pomoc w zdobyciu środków na dalsze leczenie. Jesteście naszą jedyną i ostatnią nadzieją na lepszą przyszłość. Proszę, nie przechodźcie obojętnie koło naszego dramatu. Marzena, mama Oliwki

10 317,00 zł ( 16.16% )
Still needed: 53 513,00 zł
Igor Bagiński
Igor Bagiński , 7 years old

Nasza miłość to za mało! By zapewnić Igorkowi lepszą przyszłość potrzebujemy pomocy!

Nie wiem, dlaczego mój synek jest chory. Nie wiem, jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Wiem jednak, że będziemy walczyć o każdy postęp, o każdy lepszy dzień, o każdy promyk nadziei! Dla Igorka zrobimy wszystko! Nasz synek ma mózgowe porażenie dziecięce i małogłowie. Każdy dzień po brzegi wypełniają nam rehabilitacje, terapie i konsultacje. Mieszkanie wypełnione po brzegi sprzętami medycznymi przypomina bardziej szpital niż dom, w którym wychowuje się dziecko. Ale to, że Igorek jest chory, nie znaczy, że nie ma marzeń, że nie chce być szczęśliwy. O to nigdy nie przestaniemy walczyć! Mijają lata, możliwości się wyczerpują, a pieniędzy zaczyna brakować. Synek rośnie, a wraz z nim rosną jego potrzeby. Proszę, pomóż nam! Mama Igorka

10 308 zł
Rafał Pitak
Rafał Pitak , 17 years old

Walka o samodzielność, walka o dobre życie!

Rafał ma 15 lat i wychowuje go samotnie mama. Już samo to jest dość dużym wyzwaniem. Jednak okrutny los postanowił ich jeszcze bardziej doświadczyć i zesłał na Rafała chorobę, która całkowicie ogranicza jego funkcjonowanie... Bardzo rzadka choroba genetyczna Seniora - Lokena hamuje jego rozwój w praktycznie każdym aspekcie życia. Najgorsza jest postępująca utrata wzroku oraz niewydolność nerek. Dystrofia barwnikowa i obwodowe zwyrodnienie siatkówki, torbielowatość nerek, niepełnosprawność umysłowa, nadciśnienie, przerost komory serca, zaburzenia metabolizmu, dysfunkcje kręgosłupa, mutyzm wybiórczy i wiele innych wciąż dochodzących wad różnych układów powodują, że Rafał bardzo niechętnie wychodzi z domu. Nie czuje się poza nim pewnie i bezpiecznie. Nie może wyjść z kolegami wieczorem ze względu na ślepotę nocną. Nigdy nie będzie mógł prowadzić samochodu, ani nawet roweru. Jego pole widzenia jest całkowicie zwężone, widzi jedynie to, co jest na linii jego wzroku.  Rafał marzy, aby zostać projektantem stron i gier komputerowych, jednak zapewnienie mu przyszłości przy ciągłych lekarzach (obecnie nadzoruje go 11 specjalistów)  i kontrolach, wiąże się z ogromnymi kosztami, które nas zaczynają przerastać. Stąd nasz apel o Twoje wsparcie. Bliscy

10 308 zł
Franciszek Drąg
Franciszek Drąg , 4 years old

POMÓŻ! By autyzm nie decydował o życiu małego Frania!

Franio jest jeszcze mały, jeszcze nie jest za późno! Bardzo bym chciała, aby mógł bawić się z innymi dziećmi, chodzić do przedszkola, spędzać czas na placu zabaw. Aby jego dzieciństwo było beztroskie i pełne szczęśliwych wspomnień... Chciałabym, żeby jego przyszłość była samodzielna. Niezależna od innych i pełna sukcesów. Nie chcę, by moje dziecko utknęło w świecie zupełnie osamotnione, niezrozumiałe, inne... Niestety w przypadku Franka, spełnienie tych marzenia jest niezwykle trudne... Syn ma zdiagnozowany autyzm. Jego umiejętności poznawcze są zaburzone, a rozwój wolniejszy, niż u innych dzieci. Nie potrafi zrozumieć otaczającego świata, ma problemy z komunikacją. Już dziś wiem, że przez długi czas będzie potrzebował terapii i rehabilitacji. A wszystko po to, by jego życie wyglądało jak najbardziej normalnie.  Nie chcę żyć obok mojego Franciszka. Chciałabym żyć z nim. Wierzę, że kiedyś zapyta, co u mnie, że kiedyś porozmawiamy, że będzie umiał nazwać swoje uczucia i wierzę, że będzie sobie z nimi radził.  Zrobię wszystko, bo go kocham!  Zarówno moim marzeniem, jak i nadrzędnym celem, jest zapewnienie dziecku dobrej przyszłości. Chcę, by mógł się rozwijać, dorastać, korzystać z życia. Jednak leczenie, które jest w stanie mu to zapewnić, kosztuje krocie... Tylko z Twoim wsparciem będę mogła przygotować Franka do dorosłego, samodzielnego życia.  Dziękuję za każdą złotówkę. Jolanta, mama

10 302 zł
Gertruda Stryjecka - Łata
Gertruda Stryjecka - Łata , 46 years old

Mama 3 dzieci walczy z rakiem o życie! Potrzebne Twoje wsparcie!

Są tacy ludzie, których zawsze możesz zapytać o radę i poprosić o pomoc, a oni nigdy nie odmówią. Są tacy ludzie, którzy serce mają na dłoni - nigdy nie proszą o nic dla siebie, zawsze są dla innych. Taka jest właśnie Greta. Świetny pedagog, niezawodna przyjaciółka i najwspanialsza mama, jaką znam. I właśnie ją, naszą Gretę, dopadł rak... W takich chwilach wydaje nam się, że nie ma sprawiedliwości ta świecie. Osoby takie jak Greta powinny żyć wiecznie, a przynajmniej 100 lat - przecież ona nigdy nie zrobiła nic złego... Wrażliwa na problemy innych zawsze spieszyła z pomocą. Dziś takiej pomocy potrzebuje sama... Kiedy usłyszała diagnozę, jej świat się zatrzymał. Nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do węzłów chłonnych wdarł się do jej życia bez żadnego ostrzeżenia. Kiedy my zdezorientowani i pogrążeni w strachu zastanawialiśmy się, co możemy zrobić, ona pełna mobilizacji przygotowywała plan walki na śmierć i życie. Wie, że musi walczyć, dla męża, dla dzieci, dla rodziców, dla nas wszystkich! Greta nadal systematycznie jeździ na zabiegi chemioterapii, a po ich zakończeniu planowana jest radioterapia. W dalszym ciągu korzysta też z zabiegów rehabilitacyjnych. Wspomaga się leczeniem wzmacniającym, m.in. suplementami, zabiegami w komorze tlenowej, wlewami z wit. C oraz specjalistyczną dietą, ułożoną dla niej przez dietetyka. Skutki uboczne wynikłe po chemioterapii spowodowały, że musi korzystać z licznych konsultacji i leczenia u specjalistów. To niestety generuje ogromne koszty, dlatego ponownie proszę o pomoc, w imieniu swoim, Grey, jej rodziny i przyjaciół.  Przyjaciółka ➡️ Licytacje dla Gertrudy

10 294 zł
Marcin Kubiak
Marcin Kubiak , 6 years old

Nie dawano mu szans na przeżycie... Wspomóż tego dzielnego wojownika!

Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie naszego dzielnego, walecznego synka! Do tej pory dzięki Wam – ludziom o ogromnych sercach, Marcinek miał zapewnioną roczną rehabilitację. Dziś jednak znów stajemy przed Wami z nadzieją w sercu na Waszą dobroć. Chcemy wyjechać z synkiem na turnusy rehabilitacyjne, po których robi ogromne postępy! Jednak bez Waszej pomocy, nie damy rady… Nasz mały wojownik musiał walczyć o przetrwanie jeszcze zanim się urodził. Dziś chodzi, uśmiecha się i patrzy kochającym wzrokiem na mnie, swoją mamę... To wynagradza mi większość cierpień, niepewność, cały strach. Jednak codziennie musimy o niego walczyć – o jego utracone zdrowie... Będąc w ciąży, byłam niezwykle szczęśliwa. Nasze oczekiwane dziecko! Pewnie duża część mam poczuła to, co ja po pozytywnym teście. Gdy usłyszeliśmy bijące serduszko, odetchnęliśmy z ulgą... Tak bardzo chcieliśmy, żeby wszystko było dobrze. Jednak niedługo po tym przekonaliśmy się, że życie potrafi być okrutne. Wszystkie problemy, które wtedy wydawały nam się duże, pomniejszyły się do wielkości ziarenka maku... W 9. tygodniu ciąży usłyszałam, że moje dziecko najprawdopodobniej umrze. Zauważono uogólniony obrzęk płodu. „To musi być poważna choroba, na pewno prowadząca do obumarcia płodu” – usłyszałam. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce „uogólniony obrzęk płodu”, a wszystkie marzenia o zdrowym dziecku odpływają nagle z całą wcześniejszą euforią... Przeżywalność: kilkanaście procent... „Opuchlizna utrudnia rozwój płodu i prowadzi do jego śmierci”. Takie właśnie informacje otrzymałam przy pierwszym zetknięciu z danymi na temat mojej własnej ciąży. Byłam w szoku… Moje życie zmieniło się wtedy całkowicie. Jedyna myśl, która pojawiała się wtedy w głowie, to ta, czy moje dziecko jeszcze żyje? Czy już umarło? Pewnie większość mam czeka na pierwsze badania prenatalne... Dla mnie były one wielką traumą. Dowiedziałam się, że obrzęk ciała zaczynał się od głowy, szedł przez kark oraz plecy i kończył się na pupie. Był ogromny. Kolejne badanie miało nastąpić w 15. tygodniu. „Ale tego niemal na 100% nie dożyje”... Powstrzymując łzy, starałam się odnaleźć w sobie siłę, by wytrzymać. Czekałam na amniopunkcję jak na szpilkach... W 15. tygodniu poczułam ruchy mojego maluszka! To był znak – „jestem tu, mamo, nie poddam się”. Zdarzył się cud – obrzęk sięgał już tylko karku mojego synka, będąc wielkości jego głowy. Mimo to lekarz ostrzegł: „Zapewne nie dożyje następnego badania...”. Tak bardzo potrzebowałam wtedy chociaż jednej dobrej wiadomości. Niestety – niedługo później otrzymaliśmy informację o zespole Noonan, na który najprawdopodobniej cierpi Marcin. Poza tym okazało się, że synek ma duże problemy z serduszkiem – kardiomiopatię przerostową mięśni sercowych.  Choć mało kto w to wierzył, Marcin przeżył! Przeżył i przyszedł na świat w 36. tygodniu ciąży. Po narodzinach czekało nas wiele gorzkich chwil... Podejrzenia były naprawdę okrutne – śmiertelne choroby, szereg strasznych badań, moja depresja (dziękuję pani psycholog!), codzienne zmaganie się z myślą o tym, jak pomóc tak choremu dziecku... Tuż po porodzie cały czas trzymano mnie w niepewności – nie wiedziałam, w jakim dokładnie Marcin jest stanie. Każda mama w takich chwilach pragnie zobaczyć swoje dziecko... Ja nie liczyłam nawet na imponującą punktację w skali Apgar, ale po prostu chciałam wiedzieć, co z nim, czy żyje... Pytałam pielęgniarek, one spuszczały wzrok... Nie mogłam spać, normalnie funkcjonować. Aż około 3:00 nad ranem usłyszałam, że otwiera się winda i ktoś z niej wychodzi. Zmroziło mi krew w żyłach z przerażenia, ale pracownicy medyczni przeszli do kobiety z sali obok. Jedyne, co usłyszałam tej nocy, to przeraźliwy płacz tej matki... Do dziś dziękuję Bogu, że to nie o Marcinka chodziło. Marcin to moje oczko w głowie. Jest radosny, śmieje się, chodzi, czyni naprawdę duże postępy. Nie przeskoczy jednak swej choroby, gdyż zaawansowane badania genetyczne potwierdziły zespół Noonan. Nasz kochany Synek zaczął się tak naprawdę rozwijać, gdy usunięto mu naddatek skóry w wieku 14 miesięcy. Nadal musi być poddawany rehabilitacjom, poza tym kosztowne turnusy rehabilitacyjne stabilizują jego rozwój. Na to wszystko potrzebujemy niestety pieniędzy... Oprócz rehabilitacji, którym poświęcam całe swoje życie, Marcinka niestety czeka operacja czaszki. Lekarze muszą ją rozłożyć i poskładać od nowa. Wydaje się przerażające? Dla nas to nadzieja na życie naszego Synka, którego kochamy najmocniej na świecie. Dziękujemy wszystkim Darczyńcom, jesteśmy Wam niezmiernie wdzięczni. Dla nas to naprawdę wiele znaczy, każdy Wasz gest, każda złotówka... W szczególności dziękuję Wam ja – Mama

10 292,00 zł ( 48.37% )
Still needed: 10 985,00 zł
Krystyna Pieczyńska
Urgent!
Krystyna Pieczyńska , 54 years old

RAK❗️Nasza mama potrzebuje wsparcia w leczeniu!

Mama wiodła zwyczajne życie. Jednak niestety 2 lata temu, siedząc przy rodzinnej kolacji, niespodziewanie, w ekspresowym tempie, zaczęła puchnąć jej ręka!  Na początku żaden z lekarzy nie wiedział, gdzie leży przyczyna. Potem jednak, w toku kolejnych badań, potwierdziło się to, czego usłyszeć nie chciał nikt: RAK PIERSI! Z początku do nikogo ta wiadomość nie docierała, nikt nie chciał jej zaakceptować, jednak z czasem nie mieliśmy innego wyboru, jak przekroczyć drzwi szpitala i stanąć twarzą w twarz z tą śmiertelną chorobą! Na początku mama przyjmowała chemioterapię, najpierw najmocniejsze dawki, a z czasem coraz słabsze. Niestety sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna! Lekarze stwierdzili, że z powodu ułożenia i mutacji guza, mastektomia (która ulżyłaby mamie), nie może zostać przeprowadzona! Pozostało nam leczenie immunologiczne, przyjmowanie dalszych kroplówek, suplementów. Na tle walki z chorobą toczyło się codzienne życie i obowiązki: opieka na naszym nastoletnim bratem, gotowanie, sprzątanie, opłacanie rachunków...  Wydajność mamy jednak bardzo się zmieniła. Jest słaba i potrzebuje pomocy. Jedna z nas, na co dzień opiekuje się mamą i jest z nią cały czas. Tak jak kiedyś mama poświęcała się nam, tak dzisiaj my robimy wszystko, aby pomóc pokonać jej chorobę! Przez cały czas starałyśmy się same opłacać wszystkie koszty leczenia, ale staje się to już zbyt trudne. Mama potrzebuje wielu form wsparcia: biorezonansów, plazmoterapii, a także stałych wizyty u neuropaty oraz fizjoterapeuty. Wszystko to wzmacnia jej słaby organizm.  Prosimy o pomoc, abyśmy dalej mogły wspierać mamę w leczeniu. Każda wpłata, nawet złotówki, jest tak cenna! Za każdy gest pomocy jesteśmy ogromnie wdzięczne! Weronika i Joanna, córki

10 292,00 zł ( 16.12% )
Still needed: 53 538,00 zł