Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Arkadiusz Kobierowski
Arkadiusz Kobierowski , 48 years old

Niedowład postępuje! Arek PILNIE potrzebuje rehabilitacji❗️

Niestety znowu znalazłem się w trudnej sytuacji! Po ostatniej operacji wymagam bardzo intensywnej rehabilitacji. Boję się, co może się stać, jeżeli nie otrzymam pomocy! Dziękuję za Waszą dobroć, którą dotychczas mi okazaliście. Niestety życie znowu postanowiło mnie doświadczyć! Moja historia:  Jestem osobą z niepełnosprawnością w stopniu znacznym. Byłem już bliski zamknięcia w domu na zawsze. Dziś chcę, próbuję żyć i walczyć. Będę wdzięczny za zrozumienie i za pomoc.  Do niedawna byłem zamknięty w domu. Moja niepełnosprawność pogłębiała się i zacząłem mieć depresję. Wszystko zmieniło się w marcu 2021 r., kiedy to wyjechałem do sanatorium po przebytej we wrześniu 2020 roku operacji kręgosłupa. Poznałem ludzi, którzy są w takiej jak ja sytuacji zdrowotnej. Przyjaciółka namówiła mnie, żebym kule zamienił na wózek inwalidzki. Do tej pory nie wyobrażałem sobie poruszania się na wózku. Dziś jednak bardzo go doceniam.  W zeszłym roku przeprowadzono kolejną już operację kręgosłupa, która przyniosła ukojenie. Ustała uciążliwa neuralgia, zmniejszył się ból odcinka szyjnego i piersiowego. Potem poddałem się rehabilitacji.  Niestety początek tego roku okazał się dla mnie niezwykle trudny! W pierwszej połowie stycznia przeszedłem poważną operację, tzw. laminoktomię. Ku mojemu zmartwieniu nasilił się po niej niedowład w prawej nodze! Od czasu powrotu z klinki z mojej rany sączy się płyn, który się w niej zbiera. Lekarze zamontowali mi na stałe dren, który odprowadza ten płyn. Nie takiego efektu się spodziewałem! Ponownie proszę Was o pomoc! Muszę rozpocząć intensywną, ale niestety kosztowną rehabilitację, która pozwoli być mi w miarę samodzielnym! Do tej poru poruszałem się przy pomocy wózka, a czasem o kulach. Proszę, nie pozwól, aby to się zmieniło! Arek

10 444 zł
Andrzej Młodzianowski
Andrzej Młodzianowski , 40 years old

Stwardnienie rozsiane zabrało mu sprawność! Pomagamy Andrzejowi!

Jeszcze w zeszłym roku mój mąż, Andrzej mógł normalnie pracować. Niestety jesienią okazało się, że cierpi na stwardnienie rozsiane… Choroba w bardzo krótkim czasie zabrała mu sprawność! Pomocy! Pierwsze objawy schorzenia wystąpiły około 3 lata temu. Początkowo były to tylko drętwienia ręki, podejrzewano zespół cieśni nadgarstka. Z czasem zaczęło być coraz gorzej. Ręka coraz bardziej przeszkadzała Andrzejowi w wykonywaniu pracy. Mąż zaczął też odczuwać mocne zmęczenie. W końcu w październiku 2022 padła diagnoza: stwardnienie rozsiane, postać pierwotnie postępująca. Oboje byliśmy w szoku! Nie wiedziałam, co będzie dalej, ale nie przypuszczałam, że stan człowieka może tak diametralnie się pogorszyć w tak krótkim czasie… Obecnie Andrzejowi trudno przejść nawet kawałek. Ma też problemy ze wzrokiem. Bardzo mocno schudł. Praktycznie jest unieruchomiony, w ogóle nie ma siły. Nie jest w stanie wyjść na spacer, po każdym posiłku musi leżeć, żeby dojść do siebie. Mąż uwielbia grać na gitarze, ale choroba też mu to zabrała… Jakby tego było mało, jego organizm wyniszcza też borelioza i towarzyszące jej koinfekcje! Zdiagnozowano ją w styczniu 2023. Od ilości przyjmowanych antybiotyków, u Andrzeja pojawiło się zagrzybienie organizmu. Żeby je zwalczyć, przydałaby się mu specjalistyczna dieta, na którą nas nie stać. Jest nam bardzo trudno. Pojawiły się problemy biurokratyczne z przyznaniem Andrzejowi renty i cały czas na nią czekamy. Na leki wydajemy około tysiąc złotych miesięcznie, do tego dochodzi rehabilitacja, wizyty i dalekie dojazdy. Mąż potrzebuje też zakupu skutera inwalidzkiego. Dostał dofinansowanie, ale i tak około 2500 złotych musimy dołożyć z własnych środków.  Zrobię wszystko, żeby pomóc mojemu mężowi. Chciałabym, żeby jego życie było choć odrobinę łatwiejsze. Dzięki Waszemu wsparciu jest na to szansa! Wierzę, że będziecie z Andrzejem i razem o niego zawalczymy! Małgorzata

10 440,00 zł ( 40.71% )
Still needed: 15 199,00 zł
Adrianna Wasilewska
Adrianna Wasilewska , 5 years old

5 tygodni po których nastał koszmar... Pomagamy Adzie i jej mamie!

Czasem brakuje sił, czasem brakuje wiary. Mimo to staram się walczyć o moją córeczkę. Marzę, by zapewnić jej spokojną przyszłość. Nie jest mi łatwo, dlatego dziś proszę o pomoc, o szansę na lepsze życie! Urodziła się w Dniu Ojca. Nasza wyczekana Adzia. W najgorszych snach nie spodziewałam się, że od początku swojego życia będzie musiała mierzyć się z takimi ogromnymi problemami. Nic nie zapowiadało, że poród będzie tak ciężki i skomplikowany – ponad 30 godzin walki o to, by pojawiła się na świecie. Nikt nie potrafił dać nam jednoznacznej informacji, czy będzie miało to realny wpływ na rozwój Ady. Mimo to nie dopuszczaliśmy do siebie myśli, że coś będzie nie tak. Wierzyliśmy, że los będzie dla nas łaskawy.  Niestety, tylko 5 tygodni było nam dane cieszyć się zdrową córeczką. Nie tak miała wyglądać nasza przyszłość, nie tak miało wyglądać jej życie, które obecnie jest przepełnione cierpieniem... Gdy Ada miała 5 tygodni uległa wypadkowi.  Doznała urazów, które spowodowały encefalopatię, padaczkę lekooporną i dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe. Dodatkowo Ada nie widzi. Nie wiemy, i nigdy się nie dowiemy, czy długi poród i niedotlenienie wpłynęły również na jakość życia córki, czy jest to tylko wynik nieszczęśliwego wypadku. Najważniejsze w tym momencie jest jednak wsparcie Ady. By jakoś jej życia, mimo ograniczeń, była jak najlepsza.  Tak bardzo boli świadomość, że moja córeczka już nigdy nie będzie rozwijać się dobrze, jak zdrowa dziewczynka. Ja jednak nie poddaję się, opiekuję się nią najlepiej jak potrafię, starając się pokazywać, że świat, choć niesprawiedliwy może być piękny.  Ada rośnie bardzo szybko, dlatego sprzęty, tak bardzo pomocne każdego dnia, stają się za małe. W tym momencie choćbym poruszyła niebo i ziemię, nie stać mnie na zakup tych najpotrzebniejszych. Dlatego bardzo proszę o pomoc. Wiem, że razem może się udać! Aleksandra - mama Adrianny  ➡️ Postępy Ada można także obserwować na Facebook'u

10 431,00 zł ( 23.68% )
Still needed: 33 612,00 zł
Teodor Kuźmiński
Teodor Kuźmiński , 5 years old

Kosztowna, nierefundowana operacja zapewni Teosiowi samodzielność❗️

Nie byliśmy w stanie przygotować się na cierpienie własnego dziecka. Do ostatniej chwili wierzyliśmy, że Teoś urodzi się zdrowy, a dzień jego przyjścia na świat będzie najszczęśliwszym w naszym życiu. Nasza przygoda rozpoczęła się jednak od strachu i łez... Synkowi za bardzo spieszyło się na ten świat. Nie spodziewał się, że czeka tu na niego tyle bólu i cierpienia. Pierwsze miesiące jego życia to nieustanne konsultacje, badania, wizyty u specjalistów, które w końcu doprowadziły nas do diagnozy. Mózgowe Porażenie Dziecięce. Nie mogliśmy się z tym pogodzić… Rozpoczęliśmy intensywną walkę, by zapewnić synkowi wszystko, co niezbędne do prawidłowego rozwoju. Teoś uczęszczał 6 razy w tygodniu na zajęcia rehabilitacyjne metodami Bobath i Vojta. Poza tym chodził również na zajęcia z neurologopedą, psychologiem i integracji sensorycznej... W listopadzie 2023. roku przeszedł operację selektywnej rizotomii grzbietowej. Obecnie z powodzeniem przechodzi rekonwalescencję – powróciliśmy do intensywnej rehabilitacji. Niestety jego biodra są podwichnięte i niezbędna jest kolejna, bardzo poważna, wieloetapowa operacja. Po niej Teosia czeka intensywna, 3-miesięczna rehabilitacja w Warszawie pod nadzorem lekarzy i fizjoterapeutów, którzy będą się starali w pełni wykorzystać możliwości synka po tym skomplikowanym zabiegu. Niestety NFZ nie refunduje tak obszernej operacji – musimy wykonać ją prywatnie. Koszt przekracza nasze możliwości finansowe, dlatego jesteśmy zmuszeni znów prosić o Waszą pomoc…  Bez tej operacji Teoś nie będzie mógł poruszać się samodzielnie… Nie możemy pogodzić się z tym, że pieniądze mogą być przeszkodą dla jego samodzielności... Walczymy ze wszystkich sił, aby nasze dziecko mogło, choć w jakimś stopniu zaznać szczęśliwego dzieciństwa…  Błagamy o Wasze wsparcie… Rodzice

10 389,00 zł ( 3.98% )
Still needed: 250 463,00 zł
Dawid Wutke
Dawid Wutke , 10 years old

Codzienność zamknięta w myślach. Dawid znów potrzebuje pomocy!

Dawid ma 7 lat, a ja jeszcze nigdy nie usłyszeliśmy jego głosu. Wiele chorób i zaburzeń zrujnowało marzenie o beztroskim dzieciństwie. Odkąd skończył 3 lata, naszą codzienność po brzegi wypełniają rehabilitacje i wizyty u specjalistów. Synek urodził się w 32 tygodniu ciąży z zapaleniem płuc i niedokrwistością. Przez pierwszy rok życia Dawidka naszym drugim domem stał się szpital. Przez brak odporności dopadały go częste infekcje, w tym kolejne zapalenia płuc.  Dawid rozwijał się wolniej niż jego rówieśnicy. Brak mowy od początku bardzo nas martwił. Na pierwsze kroki czekaliśmy również bardzo długo, bo pojawiły się dopiero po drugich urodzinach. Prawidłowa diagnoza zajęła lekarzom 3 lata. Szczegółowe badania wykazały niepełnosprawność ruchową i intelektualną. Kolejne wyniki jak noże wbijały się w nasze serca. Afazja, przykurcz trójgłowy łydek, skrócone ścięgna Achillesa... Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale też wiedzieliśmy, że nie możemy się poddać!  Niedawno odbyte badania genetyczne dały nam kolejne wskazówki. U Dawida podejrzewa się  atrogrypozę dystalną typu 1B, która objawia się stopami końsko-szpotawymi. Wykryto także bardzo rzadką mutację w genie CACNA1A, który odpowiada za ataksję, chorobę, która w przyszłości może się objawić. Jesteśmy w trakcie oczekiwania na cały plan sporządzony przez genetyka. Prócz tego Dawidek jest pod stałą opieką psychologiczno-pedagogiczną i logopedyczno-sensoryczną. Z wadą nóżek sobie poradziliśmy, przed nami stanęły jednak kolejne wyzwania. Wierzymy, że uda nam się znaleźć pomoc dla naszego dziecka.  Wyobraź sobie, że rozumiesz mowę wszystkich wkoło, ale nie jesteś w stanie porozumiewać się ze światem. Wszystko, co chcesz powiedzieć, zostaje w Twojej głowie. Tak wygląda życie Dawida. Tyle lat zmagania się z wieloma przeciwnościami losu. Mimo to jest dzielny i zdeterminowany. Wiemy, że turnus neurologiczny bardzo mu pomoże. Nie możemy się teraz poddać. Każdy pomocny gest ma olbrzymie znaczenie. Wiemy, że z Waszym wsparciem może się udać! Rodzice Dawida → Dawida możecie także wspierać poprzez licytacje na Facebook'u  

10 381,00 zł ( 65.61% )
Still needed: 5 439,00 zł
Antoni Babiczev
Antoni Babiczev , 32 years old

Anton potrzebuje protez! Dajmy mu szansę na lepsze życie!

Jestem Anton. Mimo że mam dopiero 31 lat to los zdążył mnie już bardzo mocno doświadczyć... Pochodzę z małej wioski w obwodzie ługańskim, z której musiałem uciekać z powodu wojny już 10 lat temu. Dzisiaj jestem w bardzo trudnej sytuacji. Straciłem nogi i brak mi środków na zakup protez. Wiele osób myśli, ze agresja Rosji na Ukrainę zaczęła się w 2022 roku. Ale było to dużo wcześniej. W mojej miejscowości walki rozpoczęły się w 2014 roku. Uciekłem do miasta Berdiańsk w obwodzie zaporoskim. Było tam bardzo dużo uchodźców, ale jakoś udało mi się znaleźć pracę na budowie. Spałem w garażu. Warunki pracy były trudne. Nie zwracałem uwagi na towarzyszący mi ból, dopóki nie zrobił się on nie do wytrzymania. Niestety z tego powodu popadłem w bezdomność... Żyjąc na ulicy, odmroziłem nogi. W grudniu 2019 roku przeszedłem amputację! Na szczęście, wstąpiłem do towarzystwa chrześcijańskiego, które mi pomogło, mieszkałem u nich. Byłem w trakcie załatwiania spraw formalnych, żeby móc dostać protezy. Niestety, wtedy zaczęła się pełnoskalowa wojna. Musiałem się ewakuować i przyjechałem do Polski. Tu znalazłem pomoc w chrześcijańskim ośrodku rehabilitacyjnym, a później zwróciłem się z prośbą o pomoc do gminy. Dostałem miejsce w hostelu w Wadowicach. Uczę się polskiego, żeby pójść do pracy, jak tylko dostanę protezy. Bardzo chciałbym wyzdrowieć i zacząć żyć pełnią życia. Nadrobić czas zabrany mi przez trudne życiowe doświadczenia. Bardzo proszę o pomoc! Spotkałem na swojej drodze wielu ludzi, którzy mi pomogli. Mam nadzieję, że dzięki Wam uda się zebrać środki na protezy. Z góry dziękuję! Anton

10 372,00 zł ( 37.49% )
Still needed: 17 288,00 zł
Filip Łukomski
Filip Łukomski , 32 years old

Dla żony i córeczki musi walczyć każdego dnia. Pomoc ponownie potrzebna!

Jestem Filip. Mam 30 lat. Mam żonę, malutką, niepełnosprawną córkę i kota. Pracuję jako analityk mediów. W wolnym czasie lubię grać w gry bitewne. Jestem fanem Gwiezdnych wojen i Władcy pierścieni. Wciąż mam w sobie coś z chłopca, bo bawi mnie lego. Okazało się, że uwielbiam być kocim tatą. Jestem też nieuleczalnie chory. Choruję na dystrofie twarzowo- łopatkowo- ramienną, w skrócie z angielskiego FSHD. W wyniku uszkodzenia jednego z genów w moim DNA mój własny organizm niszczy moje mięśnie. Mięśnie słabną i obumierają. Choroba postępuje powoli. Na tę chwilę objawia się tym, że nie mogę podnieść rąk nad głowę. Moje mięśnie międzyłopatkowe praktycznie nie istnieją. Mam problem z chodzeniem. Często się potykam przez to, że prawa noga nie jest sprawna. Mam coraz mniejszą kontrolę nad jej ruchami. Istnieje prawdopodobieństwo, że w przyszłości skończę na wózku inwalidzkimi. W najgorszym przypadku, jeśli choroba zaatakuje mięśnie międzyżebrowe - odpowiedzialne za oddychanie, serce, mogę umrzeć. Moja choroba jest nieuleczalna. Do tej pory nie wymyślono jeszcze leku, który hamowałby proces degradacji moich mięśni. Jednym sposobem, żeby zatrzymać sprawność, jest ciągła rehabilitacja. Obecnie muszę rehabilitować się prywatnie. Na rehabilitację w ramach NFZ czeka się od roku do 2 lat. Później przychodzi się na serię 10 zajęć i koło się powtarza. Prywatna rehabilitacja to koszt koło 1000 zł miesięcznie, a tak nie mam tylu spotkań w miesiącu, ile powinienem mieć, żeby uzyskać efekty. Tysiąc złotych miesięcznie bardzo obciąża nasz domowy budżet. Jednak mamy jeszcze drugie poważne obciążenie. Moja córka, Michalina, ma 1,5 roku i również choruje na nieuleczalną chorobę. Misia cierpi na wrodzony przerost nadnerczy, w skrócie WPN. Jej nadnercza nie produkują hormonów (kortyzol i aldosteron). Musi przyjmować je w formie tabletek. Każdego dnia co 6 godzin. Codziennie o 24., 6., 12. i 18. musi przyjąć leki, albo może dojść do przełomu nadnerczy, który może prowadzić do śmierci. Raz już byliśmy krok od najgorszego, a przyczyną była jelitówka u Misi. WPN to podstępna choroba, wymagająca ciągłej obserwacji i opieki nad dzieckiem. W razie konieczności należy zwiększyć dawkę kortyzolu. Dlatego moja żona zrezygnowała z kariery zawodowej, żeby zająć się Misią. Jeździ z nią po szpitalach w całym kraju i dba o jej stan zdrowia. Misia jest pod opieką Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Każdy wyjazd do Warszawy to koszt około 500 zł. Misia przeszła w CZD operację, która miała ratować jej nerkę, bo poza WPN ma jeszcze wadę wrodzona nerki - wodonercze. W zeszłym roku w Warszawie byliśmy 4 razy. W tym roku wiemy, że czekają nas 3 wyjazdy, z czego jeden będzie związany z kolejnym zabiegiem. Będzie on dłuższy i bardziej kosztowny niż zwykłe kontrole. Koszt lekarstwa dla Misi to miesięcznie od 150 do 250 zł, w jakie zależności lekarstwa się kończą. Misia jest obecnie pod stałą kontrolą w 13. specjalizacjach (urolog, nefrolog, endokrynolog, genetyk, kardiolog, okulista, audiolog, radiolog, neurologopeda, psycholog, fizjoterapeuta, pedagog specjalny, neonatolog). Większość wizyt jest na NFZ, ale zdarzają się też wizyty prywatne, których koszt waha się w zależności od specjalizacji od 100 do 250 zł. Nad Misią wisi jeszcze widmo FSHD, które może po mnie odziedziczyć. Misia ma 50% szans na FSHD. Obecnie jesteśmy w trakcie diagnostyki genetycznej w tym kierunku. Jesteśmy z żoną młodzi. Chcemy zwiedzać świat. Pokazać Misi, że pomimo choroby życie jest piękne. Jesteśmy bardzo obciążeni zarówno chorobowo/genetycznie, jak i finansowo. Dlatego jeśli ktoś chciałby pomóc mi i mojej rodzinie proszę przekaż darowiznę, 1% podatku na moją rehabilitację. Każda pomoc się liczy‼️   ❣Możesz przekazać mi swój 1% podatku ❣Możesz wpłacić darowiznę ❣Możesz polubić stronę na Facebooku Misię nie damy FSHD i WPN ❣Możesz udostępnić moją historię dalej, żeby ludzie dowiedzieli się o FSHD i WPN

10 360,00 zł ( 62.42% )
Still needed: 6 236,00 zł
Pola Tereszkiewicz
Pola Tereszkiewicz , 4 years old

Po tragicznym wypadku Pola walczy o sprawność!

Jesteśmy ogromnie wdzięczni. To, jaką pomoc uzyskaliśmy od zupełnie obcych ludzi to niesamowite. Pola zaczęła prostować rączkę, może też ją do połowy unieść. Niestety przykurcz dłoni nadal się utrzymuje – nie może jej swobodnie otworzyć. Jeszcze sporo zostało do wypracowania po wypadku, stąd nasza ponowna prośba o pomoc. Poznaj historię Poli: Mając niecały rok, Pola przeżyła prawdziwy koszmar… Uczestniczyła w wypadku drogowym, w którym zginął jej 3-letni braciszek oraz babcia. Każde wspomnienie o tym wydarzeniu wywołuje we mnie ból. Na szczęście Pola jest z nami. Zdołaliśmy przezwyciężyć ten horror, a teraz robimy, co w naszej mocy, aby córka wróciła do pełnej sprawności… W następstwie wypadku Pola doznała rozległych obrażeń: urazu głowy z krwawieniem, stłuczenia płuc, wątroby i klatki piersiowej oraz naderwania mięśni piersiowych. Najgorsze okazało się jednak ciężkie uszkodzenie nerwów splotu barkowego, które spowodowało wiotkie porażenie w obrębie barku, łokcia, nadgarstka i palców.  Pola uczęszcza na rehabilitację. Musi systematycznie odbywać terapię metodą Vojty. Rehabilitacja jest stała i wiąże się z ogromnymi kosztami. Przed córką jest jeszcze bardzo długa droga. Musi kontynuować leczenie i rehabilitację. My wraz z nią walczymy o to, by mogła w przyszłości spełniać swoje cele życiowe. Moim marzeniem jest to, by w przyszłości Pola była samodzielna i poradziła sobie w życiu. Nie damy sobie jednak rady bez Waszej pomocy…  Walka o sprawność pociąga za sobą koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć z własnego budżetu, dlatego będziemy bardzo wdzięczni za każdy okazany gest!  Mama Poli

10 358,00 zł ( 27.04% )
Still needed: 27 940,00 zł
Leon Zieliński
Leon Zieliński , 3 years old

❗️Serduszko Leosia musi bić! Potrzebujemy pomocy!

Ciężko opisać słowami, co czuliśmy, gdy po narodzinach Leosia usłyszeliśmy, jak bardzo jest chory… Cała nasza radość i ekscytacja z powodu jego narodzin, natychmiast zamieniła się w ogromny strach o jego życie.  Byliśmy w szoku. Przez całą ciążę mieliśmy pewność, że nas synek przyjdzie na świat zdrowy. Żadne badanie, żadna wizyta u lekarza nie budziła wątpliwości – Leoś jest dobrze rozwijającym się dzieckiem. Brutalna prawda przyszła do nas niespodziewanie. Dzień po narodzinach jego saturacja zaczęła gwałtownie spadać. Nie wiedzieliśmy. co się dzieje. Lęk z każdą chwilą stawał się większy, aż w końcu zamienił się w przerażenie… Okazało się, że nasz synek ma poważną wadę serduszka HLHS, niewykrytą wcześniej przez ginekologa. Leoś od razu został przetransportowany do innego szpitala, gdzie lekarze całą noc walczyli o jego życie. Stan był bardzo ciężki, ale udało się ustabilizować sytuację. To, co czuliśmy w tamtym momencie, jest trudne do opisania. Mimo łez, mimo ogromnego strachu, w naszych sercach wciąż tliła się nadzieja i wiara w to, że nasz synek sobie poradzi... Po tej sytuacji kolejna klinika zgodziła się na przyjęcie naszego synka. Po tygodniu, gdy jego stan się polepszył, przeszedł pierwszą w swoim życiu operację serduszka. W głowie kłębiły się bardzo trudne myśli i pytania… Czy przeżyje? Kiedy będziemy mogli go przytulić?  Operacja się udała, a Leon po niecałych 3 tygodniach w końcu wyszedł ze szpitala. Pojawił się jakiś promyk nadziei na to, że będzie dobrze. Wiemy, z jak poważną wadą serca mamy do czynienia. Wiemy, że leczenie może trwać latami, ale wiemy także, że o naszego synka będziemy walczyć do końca!  Leon musi być pod ciągłą kontrolą. Gdy w nocy jest za cicho, gdy nie słyszymy płaczu, budzimy się i sprawdzamy, czy wszystko jest w porządku. Wstajemy gdy usłyszymy, choć lekko niepokojący dźwięk. Kontrolujemy każdy oddech, każdy ruch... W planach jest już kolejna operacja, która na pewno nie będzie tą ostatnią. Jednak czego nie robi się dla małego cudu, dla naszego synka… Już teraz spodziewamy się, że leczenie synka będzie sporo kosztować, dlatego bardzo prosimy Cię o pomoc!  Rodzice

10 348 zł