Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maja i Kaja Kędzierskie
Maja i Kaja Kędzierskie , 7 years old

Bliźniaczki z tą samą diagnozą. Kaja i Maja chorują na autyzm! Pomożesz?

Moje córeczki to skrajne wcześniaki. Urodziły się w już 29 tygodniu ciąży! Taki przedwczesny poród zawsze jest szokiem dla rodziców i rodziny. Tym razem trafiło na nas. Nasze wymarzone wcześniaczki nazwaliśmy Kaja i Maja. Kaja urodziła się z wagą jedynie 700 gramów. To była okruszynka! Majeczka ważyła dwa razy więcej, ale i tak wciąż mało – 1500 gramów. Z powodu skrajnego wcześniactwa dziewczynki potrzebowały intensywnej rehabilitacji ruchowej.  Do drugiego roku życia mogliśmy ją zapewnić. Cieszyliśmy się, bo dawała świetne rezultaty. Niestety diagnoza, którą usłyszeliśmy, gdy dziewczynki skończyły 3 lata była dla nas jak zderzenie się z rozpędzonym pociągiem.  Widzieliśmy, że mimo dodatkowych zajęć Kaja i Maja nie rozwijają się prawidłowo oraz w takim tempie jak inne dzieci. Żyliśmy nadzieją, że to tylko chwilowa dysproporcja, która po czasie się wyrówna. Niestety tak się nie stało. Zaczęliśmy ślepo błądzić po specjalistach. Jednak ciężko było trafić na takiego, który wiedziałby, jak nam pomóc. Po licznych badania usłyszeliśmy o spektrum autyzmu.  Dziewczynki mają już 5 lat i orzeczenie o niepełnosprawności. Ja jestem osobą niepracującą. Na codzień zajmuję się moimi chorymi córeczkami. Mąż pracuje na utrzymanie rodziny, ale pieniądze w zatrważającym tempie uciekają na rehabilitowanie dzieci. Większość zajęć, na które uczęszczamy, jest niestety prywatna. Od niedawna zaczęliśmy przygodę z turnusami rehabilitacyjnymi, jednak by ją kontynuować, potrzebujemy sporych funduszy.  Bardzo proszę Cię o pomoc dla naszych dzieci. Wiemy, że musimy im zapewnić leczenie, jednak bez Twojego wsparcia, nie jesteśmy w stanie podołać temu zadaniu. Już teraz dziękuję za każdą Twoją wpłatę dla Mai i Kai! Rodzice

10 939 zł
Krzysztof Wasilewski
Krzysztof Wasilewski , 26 years old

Jego brat urodził się zdrowy, ale Krzysiek nie miał tego szczęścia – Pomocy❗️

Mimo choroby się nie poddaje. Kocha życie, ludzi i świat wokół, nawet jeśli już od urodzenia los rzuca mu pod nogi jedynie kłody. Taki jest nasz Krzysiek. Urodził się jako drugi z bliźniaków. Jego brat jest całkowicie zdrowy. Komplikacje uderzyły jedynie w Krzyśka, mojego brata… Niedotlenienie skutkowało potem zapaleniem opon mózgowych. Jego stan psychiczny jest dobry, ale nie można tego powiedzieć o sprawności fizycznej – mózgowe porażenie, hipertonia, sztywność stawów, przykurcze, deformacje… Lista jest długa, a każdy z jej punktów dyktuje życie Krzyśka. Ma problem z poruszaniem, utrzymaniem pozycji ciała, a także prostymi czynnościami. Niekontrolowane ruchy sprawiają, że niebezpieczne i trudne jest nawet jedzenie gorącej zupy. Krzysiek mieszka z rodzicami i dwójką naszych braci, ponieważ wymaga całościowej opieki. Dwa razy w miesiącu jeździmy na rehabilitację, a co tydzień przyjeżdża rehabilitant. Staramy się, by brat cały czas ćwiczył. Dzięki temu czuje się lepiej, a nie inny, gorszy od ludzi. Jednak koszty nas przytłaczają. Potrzebne są leki, sprzęt, rehabilitacja… Dla nas to za dużo, dlatego postanowiliśmy poprosić o pomoc. To trudne, ale świadomość, że dobro serc obcych ludzi może realnie pomóc Krzyśkowi, jest silniejsza. Każda wpłata i udostępnienie to krok ku lepszemu życiu bez zmartwień o to, czy pieniądze przekreślą szansę na zdrowie. Kornelia, siostra

10 921,00 zł ( 89.1% )
Still needed: 1 335,00 zł
Igor Sławiński
Igor Sławiński , 9 years old

Igor chce poznawać świat - pozwól mu na to!

Mój syn, Igor, ma 6 lat. Jest najcudowniejszym chłopcem na świecie – jest bardzo twórczy, uwielbia układać budowle z klocków. Jest też radosny, ciekawy świata i zadaje MNÓSTWO pytań – ciągle chce wiedzieć jeszcze więcej. Igor jest też w spektrum autyzmu. I chociaż mierzy się z przeróżnymi trudnościami, to jest bardzo dzielny. Nic go nie powstrzymuje! Poznawanie nowych rzeczy go zachwyca. We wrześniu idzie do zerówki i już nie może się doczekać. Jednak kilka dni temu Igor otrzymał diagnozę o zaburzeniach przetwarzania słuchowego. To znaczy, że kiedy wokół niego jest duży szum i hałas, wiele różnych dźwięków, to jest bardzo rozproszony. Nie potrafi zrozumieć tego, co słyszy, po prostu nie może się na tym skupić. Wyobraź sobie: jesteś na koncercie, zewsząd płynie bardzo głośna muzyka, gitara, perkusja, śpiew, krzyki tłumu. I w tym hałasie masz się nauczyć na pamięć tabliczki mnożenia. To niemożliwe, żeby się skupić. Dlatego potrzebujemy czegoś, co pozwoli Igorowi dalej odkrywać świat! Od września potrzebujemy specjalnego systemu Roger FM. Zestaw składa się z aparatów zakładanych na uszy i mikrofonu, który ma nauczyciel. Aparat wytłumia szumy, a Igor będzie mógł się skupić na tym, co do mikrofonu mówi nauczyciel! Potrzebuję uzbierać ponad 12 000 złotych – ta kwota mnie przerasta. Nie dostaniemy refundacji z NFZ. Alimenty nie pokryją kosztu zakupu tego sprzętu – właśnie dlatego to Ciebie proszę o pomoc! Każda złotówka jest dla mnie ważna i za każdą będę przeogromnie wdzięczna! Pomóż Igorowi poznawać świat! Magda, mama

10 920 zł
Olena Rura
Olena Rura , 48 years old

"Mamo, wracaj! Tak wiele mamy jeszcze do zrobienia..."

Kiedy codziennie patrzysz na cierpienie najukochańszej osoby, serce pęka co najmniej kilka razy w ciągu jednego dnia. Najgorsza jest bezradność… Choćbym zrobiła wszystko nie zapewnię Mamie tego, czego potrzebuję najbardziej.  Był luty, kiedy zaczęły się prawdziwe problemy. Mama trafiła do szpitala z powodu wystąpienia krwotoku podpajęczynówkowego mózgu i tętniaka aorty. Pierwsza operacja była dla mnie niesamowicie stresująca, ale wtedy jeszcze nawet nie przypuszczałam, że nasza droga będzie tak trudna i skomplikowana. Nie mogłam nawet zakładać, że ta walka będzie tak długa, wykańczająca i trudna.  Lekarze walczyli o jej zdrowie i życie z ogromnym zaangażowaniem. Początkowo nie mogła się obudzić - w śpiączce farmakologicznej trwała prawie miesiąc. Oddychała za nią aparatura Ta batalia trwała prawie 5 miesięcy. Ten czas to nieustanny strach. Właściwie doszło do tego, że bałam się odebrać telefon w obawie przed tym, że usłyszę najgorszą informację. Na takie słowa i wiadomości nie da się przygotować…  Gdzieś w głębi serca wierzyłam i żyłam nadzieją na to, że mama znajdzie energię, by walczyć. To był dla niej olbrzymi, niemalże nadludzki wysiłek, ale znalazła drogę powrotną, nie poddała się całkowicie chorobie! Teraz lekarze mówią, że mama znajduje się w stanie ograniczonej świadomości. A ja tak bardzo chcę jej opowiedzieć o wszystkim, co ją ominęło. Tak bardzo pragnę zobaczyć znów jej uśmiech, wymienić kilka zdań. Zobaczyć jak stoi na własnych nogach.  Prócz choroby spotkała nas jeszcze jedna tragedia. Bieda. To ona sprawia, że nasza walka dosłownie stanęła w miejscu. Mama potrzebuje rehabilitacji - regularnej i intensywnej, ale też, niezwykle kosztownej… Na chwilę zostałyśmy z tą walką same i już wiem na pewno - jeśli będę działać samodzielnie, jestem skazana na porażkę. Jeśli ktoś do mnie dołączy, jeśli ty i kilkaset innych osób zdecydujecie się pomóc, szanse moje, szanse na to, że odzyskam mamę znacznie się zwiększą! Nie mogę sobie pozwolić na utratę nadziei, nie mogę sobie pozwolić na słabość. Życie postawiło przede mną poważne wyzwanie - robię, co w mojej mocy, ale to za mało. Wiesz, jak przerażająca jest ta świadomość? Proszę cię, pomóż wrócić mojej Mamie! Kiedyś obiecałam, że pokażę jej coś więcej, że wyruszymy razem na przygodę w nieznane. Tymczasem ona jest teraz sama na drodze, z której musi znaleźć wyjście. Im szybciej, tym większe szanse, że znów będzie Mamą Oleną, którą znam przez całe życie. Choroba odebrała wiele, ale to nie może być koniec… Pomoc to ruga rzecz, o którą odważyłam się prosić. Pierwsza prośba skierowana była do lekarzy - tuż przed operacją błagałam, by ratowali życie mojej mamy. Przed nami kolejne rozdziały, kolejne wyzwania. Nie zostawiaj mnie samej w tej walce.

10 913,00 zł ( 27.09% )
Still needed: 29 364,00 zł
Jakub Podlasek
Urgent!
2 days left
Jakub Podlasek , 6 years old

POMOCY! Mój mały synek musi walczyć z okrutnym przeciwnikiem…

Jeszcze do niedawna mój mały synek bawił się, śmiał i biegał. Dziś jego codzienność to szpitalne mury. Kuba jest taki malutki… Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo jest chory. Okrutny los podarował mu czas spędzony w szpitalu, dziesiątki badań i trudną walkę o życie. Nie możemy się poddać! Kubuś urodził się zdrowy. Nigdy nie miał żadnych poważnych problemów. Zdarzały się przeziębienia i infekcje, ale to przecież normalne u małych dzieci. Niestety, wszystko zmieniło się w listopadzie 2023 roku. Gorączka nie opuszczała mojego synka przez ponad tydzień, wiedziałam, że to coś poważnego! Od razu udaliśmy się do lekarza. Poprosiłam o zrobienie dodatkowych badań krwi. Niby zwykłe objawy – gorączka, osłabienie, ale matka wyczuwa, gdy coś jest nie tak…  Wyniki wykazały czterokrotnie podwyższone białe krwinki! Zostaliśmy skierowani do szpitala z podejrzeniem białaczki. Przez kolejne dni przeżywaliśmy koszmar. Niestety, okazało się, że to był dopiero początek naszej tragedii... Podczas prześwietlenia lekarze wykryli niepokojący cień pod płucem. Kolejne tygodnie napawały nas strachem, czekaliśmy na ostateczną diagnozę. Kiedy przyszły wyniki, moje matczyne serce zostało rozdarte na strzępy… Nawet w najgorszych myślach nie przypuszczałam, że mój mały synek może być aż tak chory! U Kubusia wykryli chłoniaka Hodgkina. Beztroskie życie mojego dziecka, w tak krótkim czasie, diametralnie się zmieniło. Pierwsze dwa miesiące od diagnozy musieliśmy spędzić w szpitalu w Warszawie. Kubuś od razu został poddany pilnemu i agresywnemu leczeniu. Zaczął przyjmować sterydy oraz chemię. Po pierwszej fazie terapii wypadły mu wszystkie włoski – jego organizm został bardzo osłabiony. Do tej pory był taki żywy, pogodny… A teraz? Choroba zabrała mu wszystko to, co najpiękniejsze. Ciężko mi patrzeć na to, jak bardzo cierpi. W tak krótkim czasie przeszedł tak wiele. Przez trzy miesiące miał podawaną chemię CODZIENNIE. Ile jeszcze może znieść tak małe dziecko?  Obecnie żyjemy z dnia na dzień, ciężko jest przewidzieć kolejny ruch choroby Kubusia. Lekarze twierdzą, że ma szansę wrócić do zdrowia. Niestety, aby do tego doszło, musi być poddawany agresywnemu leczeniu, które zabiera mu całą energię. Kubuś jest bardzo osłabiony, narzeka na ból nóżek, brakuje mu motywacji… Razem z mężem wiemy, że musimy myśleć pozytywnie, ale to wszystko spadło na nas tak nagle! W domu czeka na Kubusia rodzeństwo, które tęskni za bratem i naszym normalnym życiem.  Nie wiem jeszcze, jak będzie wyglądała dalsza droga po zdrowie Kubusia. Niestety wiem już, że nie będzie ona łatwa. Lekarze zapowiadają kolejne chemioterapie, radioterapie oraz terapię sterydami. Naszych wydatków z każdym dniem przybywa.  Dlatego zwracam się z uprzejmą prośbą o wsparcie dla mojego Kubusia. Wierzę, że wraz z pomocą ludzi dobrego serca, uda nam się pokonać tę okropną chorobę. Każda, nawet najmniejsza wpłata jest dla nas niezwykle ważna! Mama Kubusia

10 882 zł
Ania Niedział
Urgent!
Ania Niedział , 37 years old

Mam 35 lat i walczę z TRZECIM nowotworem❗️ Błagam o pomoc❗️

25 lata – tyle minęło od ostatniej walki z guzem mózgu. Byłam wtedy 11-letnią dziewczynką. Walczyłam z całych sił o życie. Nie spodziewałam się, że to dopiero początek, że w moim stosunkowo krótkim życiu nowotwór zaatakuje jeszcze dwukrotnie. W 2019 roku lekarze wykryli w mojej głowie oponiaka. Byłam przerażona. Pamiętałam moje cierpienie, nieprzespane noce spowodowane guzem mózgu lata wcześniej. Pamiętałam męczącą radioterapię i chemioterapię, ścisk w żołądku, brak możliwości jedzenia, wypadające włosy. Nigdy nie chciałam, by ten koszmar się powtórzył… Przeszłam operację i tliła się we mnie jeszcze iskra nadziei, że to koniec. Chciałam żyć pełnią życia, odetchnąć, wdychać zapach świeżo skoszonej trawy, smakować ciepłego jabłecznika. Pragnęłam, by te drobne radości dnia się nie kończyły… Znów się zawiodłam. W lipcu 2022 roku usłyszałam kolejną diagnozę – glejak o wysokim stopniu złośliwości w rdzeniu kręgowym. Po częściowym usunięciu guza,  bo niestety nie udało sie go usunąć w całości, przeszłam radioterapię, a następnie wdrożono chemioterapię. Obecnie jestem w hospicjum domowym. Niestety guz uciska rdzeń i nie mogę chodzić. Moje stopy są bezwładne, a ja poruszam się na wózku inwalidzkim.  Koszty leczenia są dla mnie bardzo duże. Lekarze walczą o moje zdrowie, jednak potrzebuje kosztownych leków. Bardzo proszę o pomoc w leczeniu i powrocie do zdrowia. Za okazane serce bardzo dziękuję. Ania

10 879 zł
Krzysztof Kalinowski
Urgent!
Krzysztof Kalinowski , 41 years old

Nowotwór pnia mózgu brzmi jak wyrok, ale ja nie chce umierać! Mam dla kogo żyć!

Nazywam się Krzysztof, mam 40 lat. Jestem szczęśliwym mężem oraz ojcem dwójki dzieci. Do niedawna żyłem całkiem normalnie- jak większość z nas. Nic mi i mojej rodzinie nie brakowało. To, co mnie spotkało, to jaki scenariusz napisało mi życie, było i jest czymś, z czym nie mogę się do dzisiaj pogodzić. Dotknęła mnie tak nagle straszna choroba jaką jest guz pnia mózgu… Dziś walczę o każdy lepszy dzień, ale przy tym bardzo potrzebuje Waszej pomocy Dobrzy Ludzie! W czerwcu 2022r moje życie runęło, gdy po długich diagnozach okazało się, że mam guza pnia mózgu. Z naszych oczu można było wyczytać strach i przerażenie. Mieliśmy mnóstwo pytań dlaczego nas to dotknęło? Dlaczego mnie dotknęła tak straszna choroba… Tamtego dnia życie przeleciało mi przed oczami. Na CITO została przeprowadzona wielogodzinna i bardzo trudna operacja w szpitalu „Copernicus” w Gdańsku, która zagrażała mojemu życiu. Po niej ok. 2 tygodni leżałem w śpiączce. Po wybudzeniu mnie przytrafiło się to, czego obawialiśmy się wraz z moją rodziną najbardziej, mianowicie doznałem powikłań pooperacyjnych m.in. prawostronnego niedowładu oraz uszkodzenia 3 nerwu w głowie, który odpowiada za wzrok, przez co powieki zaczęły mi opadać, powstał zez oraz podwójne widzenie… Po miesiącu spędzonym w szpitalu wróciłem na 5 dni do domu. Poruszałem się tylko i wyłącznie na wózku inwalidzkim, sam nie byłem w żadnym stopniu sprawny, codzienne czynności wykonywałem z pomocą żony i córki. Po tych kilku dniach trafiłem do szpitala rehabilitacyjnego w Tczewie na kolejne 6 tygodni. Starałem się ze wszystkich sił codziennie ćwiczyć. Motywacja do dnia dzisiejszego jest z mojej strony ogromna, bo marzę o tym, aby wrócić do pełnej sprawności, a przede wszystkim, ŻEBY BYĆ dla żony, córki i synka i móc im pomagać jak dawniej w codziennym życiu, które jak wiemy, w dzisiejszych czasach jest bardzo trudne… Od drugiej połowy września 2022r do dnia dzisiejszego mam 2 razy w tygodniu rehabilitację domową, dzięki której wstałem z wózka i jestem w stanie sam się poruszać. Na dodatkowe rehabilitacje nie mogę na razie sobie pozwolić, ponieważ oszczędności wydaliśmy na wizyty lekarskie, a budżet domowy na to nie pozwala, bo musimy oprócz tego jakoś żyć. Po trudnościach jakie mieliśmy ze znalezieniem specjalistów, którzy podejmą się naprawy powikłań, odnaleźliśmy lekarzy o dobrych sercach w Chojnicach oraz w Szczecinie. Pomogli mi na tyle ile mogli… Przeszedłem 3 operacje podnoszenia powiek. Przede mną jeszcze długa droga i kilka operacji, aby mój wzrok był w znacznym stopniu sprawny oraz wiele godzin rehabilitacji, abym mógł wrócić do zadowalającej sprawności. Jest mi bardzo ciężko o coś prosić, ale na ten moment nie mam innego wyjścia i jestem zmuszony prosić o pomoc, aby móc dalej się leczyć… Przecież przede mną całe życie, mam jeszcze tyle do zrobienia. Marzę o tym, aby przeżyć to życie szczęśliwie i przede wszystkim w zdrowiu z moją rodziną… Będę bardzo wdzięczny za każdą możliwą pomoc z Państwa strony! Krzysiek

10 868 zł
Kamil Kobyłecki
4:17:56  left
Kamil Kobyłecki , 18 years old

Gdy serce nie ma już sił... Kamil nadal potrzebuje Twojej pomocy!

Kiedy w ciąży dowiedziałam się, że będę miała syna, bardzo martwiłam się o jego serduszko. Wady serca zdarzały się w rodzinie jego taty i to właśnie w męskiej linii. W drugiej dobie życia Kamila okazało się, że „klątwa” dosięgnęła i jego…  Spełniły się moje najgorsze obawy, Kamil urodził się z połówką serca oraz wieloma innymi schorzeniami. Od tego momentu nasze życie to szpitale i przychodnie. Oprócz kardiologa syn pozostaje pod wielospecjalistyczną opieką m in. neurologiczną, ortopedyczną, okulistyczną, rehabilitacyjną. Dodatkowo pojawiły się także problemy z wątrobą. Ze względu na to, że Kamil już zawsze będzie pod stałą opieką wielu specjalistów, muszę znów poprosić o pomoc.  Moim celem jest zebranie środków na leczenie oraz rehabilitację – w tym turnus rehabilitacyjny. Wiem, że walka o jego zdrowie nigdy się nie skończy. Że wada serca odcisnęła na jego organizmie piętno nie do usunięcia. Mimo to wierzę, że ma szansę na normalne życie, które tak bardzo pragnę mu zapewnić. Z Twoją pomocą będzie to choć trochę łatwiejsze. Agnieszka, mama Kamila

10 852,00 zł ( 47.44% )
Still needed: 12 021,00 zł
Ewa Chinc
Ewa Chinc , 63 years old

Ewa była o krok od śmierci! Dziś potrzebuje całodobowej opieki!

Nasza mama, Ewa ma 62 lata. Energiczna, pełna życia i zadbana kobieta. Wszędzie jej pełno. Nie ma sprawy, której nie załatwi. Rozmowna, wesoła, kochająca ludzi i życie. Swoim śmiechem zaraża każdego. Tak było jeszcze rok temu… Mama pracowała w Niemczech jako opiekunka. To właśnie tam stało się coś, w co nadal trudno nam uwierzyć. Mama dostała krwotocznego udaru mózgu, trzykrotnie jeden po drugim. Ciśnienie w mózgu było tak wysokie, że groziło kolejnym udarem, więc lekarze zdecydowali o tak zwanym odbarczeniu.  Mamie wycięto sporą część kości czaszki, aby zbić narastające ciśnienie w mózgu. Gdyby nie to, prawdopodobnie już by jej z nami nie było. Musiała nosić specjalny kask, który chronił nieosłoniętą niczym część mózgu. Do tego doszła jeszcze zakrzepica oraz okazało się, że mama cierpi na cukrzycę typu 2. Po przebytym leczeniu mama została skierowana przez niemiecką klinikę na rehabilitację. Potem wróciła do kliniki na wszczepienie implantu w miejsce wyciętej kości czaszki. Obecnie mama jest już w Polsce. Udało nam się uzyskać grupę inwalidzką i oczekujemy na decyzję o przyjęciu mamy na dalszą rehabilitację na podstawie skierowania od neurologa. Czekamy również na decyzję o przyjęciu mamy do zakładu opiekuńczo-leczniczego, częściowo finansowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Wszystko trwa, a nam kończą się środki.  Mama przebywa obecnie w prywatnym domu pielęgnacyjnym. Pobyt tam kosztuje niecałe 4 700 zł miesięcznie, do tego dochodzi opłacana również prywatnie rehabilitacja oraz comiesięczne wydatki na leki i środki higieniczne w kwocie 700 zł.   Mama ma zajęte 80% lewej półkuli mózgu i sparaliżowaną prawą stronę ciała. Nie siada sama i nie wstaje, nie jest w stanie sama się ubrać, nie kontroluje odruchów fizjologicznych. Wypowiada tylko kilka pojedynczych słów i rozumie zaledwie proste polecenia. Porusza się na wózku inwalidzkim i tylko lewą połową ciała jest w stanie nim kierować.  Mimo tego jest bardzo pogodna i najważniejsze – poznaje nas! Są jednak też takie chwile, kiedy dużo płacze, a my nie wiemy dlaczego, ponieważ nie jest nam w stanie tego powiedzieć. Mama potrzebuje całodobowej opieki, często dwóch osób. Nie jesteśmy w stanie jej stworzyć takiej opieki w warunkach domowych. Nigdy nie sądziliśmy, że będziemy musieli prosić o pomoc innych ludzi... Jednak nie mamy wyjścia ... Bardzo prosimy o pomoc finansową ludzi dobrej woli, aby mama mogła przebywać nadal w godnych warunkach. Nie mamy już środków na opłacenie pobytu za kolejny miesiąc w ośrodku i nie wiemy co dalej będzie. Marzy nam się dobry ośrodek rehabilitacyjny, ale nawet nie śmiemy o tym mówić... Kochamy naszą mamę. Jest silną kobietą i wierzymy, że jeszcze kiedyś wróci do swojego mieszkania i będzie mogła zrobić wszystko, co planowała a czego nie zdążyła. Z Państwa pomocą może się to udać, choć wiemy, że nadeszły czasy, w których nikomu nie jest łatwo… Dzieci Ewy ➡️  Licytujemy dla Ewy

10 821 zł