Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Joanna Szetela
Joanna Szetela , 28 years old

Życie, które przerwała tragedia... Pomóż Asi do nas wrócić!

Nie mówi, nie porusza się samodzielnie, ale patrzy na mnie swoimi pięknymi oczami i prosi o pomoc.Patrzę na nią i wiem, że zrobię dla niej wszystko! Zrobię wszystko, by Asieńka do nas wróciła! By była z nami nie tylko ciałem, ale też duchem! Nerwowo próbuję przypomnieć sobie jej ostatnie słowa, ostatnie chwile, kiedy wszystko było tak, jak być powinno. Gdybym tylko wiedziała, że za chwilę zdarzy się taka tragedia... Nagłe zatrzymanie krążenia, encefalopatia niedotlenieniowo–niedokrwienna. Córkę do domu mogliśmy zabrać po prawie roku, jednak nie był to koniec, a właściwie dopiero początek naszej drogi. Kolejne dni wyznaczamy nie wschodami i zachodami słońca, a kolejnymi zajęciami i katorżniczą rehabilitacją. Nie poddamy się! Na szali leży przyszłość Asi! Jednak problemów przybywa... Córka zmaga się z niedowładem spastycznym, który powoduje ogromny ból. Ratunkiem jest intensywna i długotrwała rehabilitacja, w większości nierefundowana. Jej koszty są jednak ogromne, dla nas niemożliwe do samodzielnego pokrycia. Dodatkowo drogą do uwolnienia od bólu i szansą na przywrócenie, chociaż częściowej sprawności, jest wskazana przez lekarza terapia specjalnym preparatem, którego koszt jest horrendalny! Proszę, pomóż nam!

11 218 zł
Maciej Przeklasa
Maciej Przeklasa , 8 years old

Uwolnij Maćka z pułapki autyzmu! Daj nadzieję na samodzielną przyszłość!

Mój synek, pomimo wieku nadal jest zupełnie niesamodzielny. Autyzm nie pozwala mu się normalnie rozwijać i cieszyć dzieciństwem jak inne, zdrowe dzieci. Każdego dnia walczę, by Maciej był w przyszłości samodzielny. Intensywne leczenie, terapie i rehabilitacja w dzieciństwie dadzą mu szansę na normalne życie. Dlatego tak ważne jest, by dziś zapewnić mu odpowiednie leczenie. Maciej wymaga stałej uwagi i opieki. Synek nie mówi, nie komunikuje się z nami i innymi dziećmi. Nie potrafi bawić się z rówieśnikami, zamyka się w swoim własnym, malutkim świecie. Synek nie radzi sobie z emocjami, nie potrafi ich kontrolować i czytać emocji drugiego człowieka. Cierpi na nadwrażliwość dźwiękową, która każdego dnia utrudnia mu funkcjonowanie. Maciuś wymaga wielokierunkowej terapii. Niezwykle ważne są zajęcia z integracji sensorycznej, wizyty u psychologa, neurologopedy i rehabilitacja. Pragnę zapewnić dziecku jak najlepszą opiekę medyczną, bo wiemy, że będzie ona rzutowała na całej jego przyszłości. Z Twoją pomocą będzie to możliwe! Mama Maćka

11 212,00 zł ( 64.02% )
Still needed: 6 299,00 zł
Krzysiu Kisiel
Krzysiu Kisiel , 18 years old

Walkę na ringu zamienił na walkę o zdrowie. Pomóż!

Mój syn Krzysztof trenował boks olimpijski, był dobrze zapowiadającym się sportowcem. Dziesięć miesięcy temu przed treningiem robiąc rozgrzewkę, biegnąc, uderzył kolanem z dużą siłą w metalowy słup. Po uderzeniu upadł i nie mógł już samodzielnie iść, powodem tego był bardzo mocny ból kolana. Krzysztof miał kilka razy ściąganą krew z kolana, miał wykonane badanie USG, po którym został skierowany na rehabilitację, która nie dała żadnych efektów. Kolano nadal bolało i boli do dzisiejszego dnia nawet po przejściu kilku metrów z pokoju do toalety. Ból jest mniejszy od tego z dnia wypadku, ale cały czas mu towarzyszy i co jakiś czas przeskakuje mu rzepka w kolanie. Dopiero po wykonaniu badania rezonansem magnetycznym okazało się, że w kolanie jest wiele zmian, a najgorsze z nich to wada stawu rzepkowo - udowego oraz uszkodzenia chrzęstno-kostne po przebytym zwichnięciu bocznym i powrocie rzepki. Wysięk i przerost maziówki. Po zapoznaniu się z wynikiem badań najpierw profesor a później doktor chirurg-ortopeda stwierdzili, że konieczna jest operacja wstawienia implantów, ale dopiero kiedy syn przestanie rosnąć. Na tę chwilę trzeba wykonać artroskopową rekonstrukcję więzadła rzepkowo-udowego poprzez wstawienie "kotwiczki". Operacja pozwoli Krzysiowi normalnie funkcjonować, bez bólu i bez przeskakiwania rzepki. Syn jest bardzo aktywnym dzieckiem. Od najmłodszych lat trenował spory walki takie jak karate, zapasy a najdłużej boks. Chodził też po górach, uprawiał wspinaczkę górską. Często jeździł na nartach i snowboardzie. Teraz nie może nawet stać na bramce podczas gry z kolegami na boisku. Ale najgorsze jest to, że ból mu towarzyszy przez cały czas przy chodzeniu. Koszt operacji to najprawdopodobniej 7000 złotych, to dla mnie zdecydowanie za dużo. Na operacje finansowaną z NFZ trzeba czekać aż 3 lata! Dlatego zwracam się z wielką prośbą do Państwa o pomoc w uzbieraniu potrzebnej kwoty na operację dla Krzysia. Sylwia, mama

11 207 zł
Wiktoria Sawicka
Wiktoria Sawicka , 2 years old

Zrobimy wszystko, by Wiktoria stanęła na swoich nóżkach. Pomożesz nam?

Z całego serca dziękujemy Wam za wsparcie, szczodry gest, okazane serce i słowa otuchy, którymi obdarowaliście nas podczas trwania poprzedniej zbiórki. Dziś wracamy do Was z dawką nowych informacji, po raz kolejny prosząc o pomoc. Koszmarne dni spędzone w szpitalnych murach są już za nami, co wcale nie znaczy, że Wiktoria wyzdrowiała. Jej choroba już zawsze będzie wymagać stałej opieki lekarzy specjalistów, co wiąże się z dalekimi i kosztownymi wizytami. Córeczka ma wiotkie porażenie nóżek, dlatego nie rusza ani nie czuje stópek. Stan bioder na dzień dzisiejszy jest zagrożeniem jeżeli chodzi o możliwość poruszania się.  Nie możemy zrezygnować z zajęć fizjoterapeutycznych oraz porad lekarzy ortopedów, by nasz największy skarb mógł kiedyś poruszać się na swoich nóżkach. Za kilka miesięcy Wiktoria będzie potrzebować sprzętu wspomagającego poruszanie się. Niestety wymaga to dużych nakładów finansowych, które są dla nas nie do udźwignięcia. Już raz pokazaliście, że razem możemy wiele. Głęboko wierzymy w to, że i tym razem nie będzie inaczej! Poznaj naszą historię: Córka, będąc jeszcze w brzuchu i ważąc niespełna 700 gramów, przeszła swoją pierwszą operację domknięcia przepukliny oponowo-rdzeniowej. Dwa dni po operacji nie mieliśmy wątpliwości, jakie imię jej nadamy – Wiktoria, czyli zwycięstwo. Po narodzinach przez prawie 4 miesiące toczyła walkę ze skutkami swojej choroby. Szpitalne łóżeczko było jej jednym domem. Mimo wszystko dawała świadectwo siły, jaka w niej drzemie. Po urodzeniu musiała stawić czoła wielu przeszkodom: wyciekowi płynu mózgowo – rdzeniowego, który w konsekwencji doprowadził do podejrzenia zapalenia opon mózgowych, wykrytej wadzie serca, problemom oddechowym związanym z wiotkością krtani, a także dysfunkcji zastawki komorowo-otrzewnej. Gdy córka ukończyła 3,5 miesiąca, miała już za sobą 5 operacji. Blisko czteromiesięczny pobyt w szpitalu pokazał, jaką ta mała istota ma wolę walki. Pokazał, że walczy do końca i nigdy się nie podda. Operacje naznaczone bliznami, dziesiątki badań, pobyty na OIOM-ie, 8-tygodniowa antybiotykoterapia. Nie znając innego życia – myślała, że tak po prostu ma być. Nasza ukochana córeczka jest pod opieką kilku specjalistów z różnych dziedzin z całej Polski, co wiąże się z częstymi i dalekimi podróżami. Przed nami tysiące godzin ciężkiej rehabilitacji, zakup sprzętu ortopedycznego, konsultacje u lekarzy specjalistów – ale nasz cel jest jasny – postawienie naszej dziecinki na nogi. Z Państwa pomocą to marzenie może się spełnić. Z serca dziękujemy za życzliwość i prosimy o wsparcie w tej trudnej dla nas walce, aby kiedyś Wiktoria spacer mogła odbyć na własnych nóżkach. Pomóżmy jej zwyciężyć tę walkę. Rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa

11 189,00 zł ( 26.29% )
Still needed: 31 365,00 zł
Maria Dargiewicz
Maria Dargiewicz , 73 years old

Choroba odbiera mojej mamie wszystko po kolei... Proszę – wyciągnij do nas pomocną dłoń!

Mamę ma się tylko jedną. Moja zawsze była dla mnie opoką i oparciem. Niestety, z czasem przyszło jej zmierzyć się z potworną i śmiertelną chorobą… Pierwsze objawy pojawiły się w sierpniu 2022 roku. To właśnie wtedy mama zaczęła mieć problemy z mową. Coraz trudniej było jej mówić, coraz częściej się „zacinała”. Byliśmy bardzo zaniepokojeni, nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Od razu zdecydowaliśmy się szukać pomocy. Lekarz nie widział większych powodów do obaw, przepisał więc jedynie wspierające organizm witaminy.  Niestety, z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień mama stawała się coraz słabsza. Pojawiło się dławienie, krztuszenie, utrata wagi, złe samopoczucie. Zdecydowaliśmy się pogłębić diagnostykę. Na początku 2023 roku poznaliśmy przerażającą diagnozę. Stwardnienie zanikowe boczne. Nie mogliśmy w to uwierzyć, nie chcieliśmy w to uwierzyć!  Choroba jest nieuleczalna i postępująca. Mimo to możemy zadbać o jak największy komfort mamy. Coraz trudniej jest jej jeść oraz przełykać ze względu na osłabione mięśnie, lecz cały czas stara się być samodzielna – na tyle, na ile pozwala jej stan zdrowia.  W walce z chorobą wymaga stałej opieki wielu specjalistów m.in. fizjoterapeuty oraz logopedy. To dla nas niezwykle ważne, aby móc komunikować się z mamą, aby mogła przekazać nam swoje potrzeby i opowiedzieć jak się czuje. Niestety, każda godzina pracy ze specjalistami jest niezwykle kosztowna.  Z całego serca proszę o pomoc dla mamy. Przez tak wiele lat to ona zajmowała się mną i dbała o moje dobro. Chciałabym odwdzięczyć się jej tym samym – zwłaszcza w obliczu tak potwornej choroby. Potrzebuję do tego jednak Waszego wsparcia. Każda wpłata to dla nas ogromna pomoc i nadzieja! Córka Marii

11 176 zł
Mateusz Kuźnik
Mateusz Kuźnik , 33 years old

Mateusz wyjechał żeby zarobić... Skończyło się to walką o życie i sprawność!

Wyjechał do pracy za granicę, żeby poprawić warunki życia. Niestety już po pierwszych dwóch dniach okazało się, że pojechał tam walczyć o życie… 22 stycznia 2022 r. brat dojechał na miejsce. 24 stycznia dostał nagłego ataku padaczki. W wyniku tego zdarzenia bardzo niefortunnie upadł. Jak się później okazało, doznał urazu głowy. Jego stan był krytyczny. Pomimo upływu już prawie 3 miesięcy, jego koszmar trwa i niesie za sobą przerażające konsekwencje…  Mateusz zaraz po upadku został przetransportowany do szpitala we Frankfurcie. Po wstępnych badaniach okazało się, że powstał krwiak na mózgu. Mój brat został natychmiast operowany. Pęka nam serce na myśl, że był daleko od domu i sam walczył o życie... Jego stan długo utrzymywał się jako krytyczny. Leżał na oddziale intensywnej terapii w śpiączce farmakologicznej. Lekarze mówili, że musimy być gotowi na najgorsze…  Z jednej strony wyczekiwaliśmy informacji dotyczących jego stanu, z drugiej baliśmy się dźwięku przychodzącego połączenia. Przecież mogło oznaczać, że za chwilę usłyszymy najgorsze wieści… Lekarze powtarzali, że jeśli Mateusz przeżyje, będzie potrzebował stałej opieki i rehabilitacji. Nie wiedzieliśmy też jakie zmiany powstały w jego mózgu i czego się spodziewać.  W trakcie załatwiania wszelkich spraw związanych z wypadkiem dobił nas fakt, że Mateusz nie miał ubezpieczenia. Był za granicą dopiero dwa dni i nie zdążył podpisać umowy z pracodawcą. Koszty jego leczenia w Niemczech są nieziemsko wysokie! Do tego doszły takie wydatki, jak przetransportowanie go do Polski, czy specjalny ochraniacz na głowę. Mati chwilę po wybudzeniu ze śpiączki miał bardzo duży obrzęk, który trzeba było zabezpieczyć przed uszkodzeniem.  Cały czas wierzymy, że jeszcze wróci do zdrowia, bo ma dla kogo! Mateusz miał wyjechać tylko na chwilę i wrócić. Nie miał zostawiać rodziny… To wszystko nie może tak wyglądać! Żeby dać Matiemu szansę na powrót do normalności, potrzebuje specjalistycznej rehabilitacji. W całej tej nieszczęsnej sytuacji pozostajemy bezsilni. Mamy jeszcze nieopłacony pobyt w szpitalu za granicą, a już dochodzą nowe wydatki! Nikt z nas nie miał odłożonych takich dużych pieniędzy…  Z całego serca prosimy o pomoc!  Siostra Patrycja z rodziną

11 171 zł
Marcel Majek
Marcel Majek , 8 years old

Pomóż Marcelkowi sprawnie chodzić! Tak bardzo tego potrzebuje...

Z całego serca dziękuję Wam za całe okazane dotychczas dobro! To między innymi dzięki Waszemu wsparciu możliwa była operacja stópek Marcelka... Niestety, walka o zdrowie synka nadal trwa i po raz kolejny muszę prosić Was o pomoc. Nasza historia: Marcelek jest bardzo bystrym i uśmiechniętym chłopcem. Niestety, od urodzenia zmaga się z koślawością kolan i stóp, która jest uwarunkowana chorobą genetyczną – dysplazją wielonasadową.  Natychmiast rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację. Jednak mimo ciężkiej pracy koślawość wciąż narastała. Nie było więc innego wyjścia – konieczne były dwie skomplikowane operacje. Pokładaliśmy w tych zabiegach całą nadzieję... Niestety, operacje nie przyniosły żadnego efektu.  Załamaliśmy się, a los wciąż nas nie oszczędzał... Parę lat temu po ciężkiej walce z nowotworem zmarł mój ukochany mąż. Troskliwy i cudowny tata Marcelka. W jednej chwili posypało się całe nasze życie. Nagle zostałam sama z dziećmi. W głowie pojawiły się dręczące pytania: co będzie dalej? Jak sobie poradzimy?  Wiedziałam, że bez sprawnej nogi, Marcel będzie niepełnosprawny do końca życia. Każda czynność stanie się dla niego trudna, a niekiedy całkowicie nieosiągalna... Nie mogłam do tego dopuścić.  Po wielu miesiącach poszukiwania pomocy, w końcu pojawiła się nadzieja, która stała się dla nas światełkiem w tunelu. Udało nam skontaktować się z Doktorem Paleyem – światowej sławy ortopedą, który specjalizuje się w leczeniu najcięższych schorzeń rąk i nóg. Doktor już na pierwszej konsultacji zdecydował, że podejmie się operacji obu kolan i stawów skokowych Marcelka. Operacja była bardzo kosztowna, jednak dzięki Waszej pomocy udało się zebrać niezbędne środki, a synek mógł przejść zabieg! Niestety, walka o sprawność Marcela to długi i wyczerpujący maraton. Synek ma wadę bioderka – jest podwichnięte i niezbędna jest kolejna operacja. Koszty są jednak ogromne i jako samodzielna mama nie jestem w stanie udźwignąć ich w pojedynkę.  Termin operacji jest wyznaczony na 6 sierpnia 2024 roku. Po samym zabiegu mojego synka czekają jeszcze długie tygodnie rehabilitacji. Jest to jednak jedyna szansa na sprawność i lepsze funkcjonowanie Marcelka w przyszłości.  Dotychczasowe leczenie synka, specjalistyczny sprzęt, wizyty u specjalistów, rehabilitacje – to wszystko już dawno wyczerpało nasze oszczędności. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie... Każda wpłata to krok w stronę zdrowia Marcelka. Justyna, mama

11 167,00 zł ( 14.13% )
Still needed: 67 830,00 zł
Izabela Kostrzewa
Izabela Kostrzewa , 40 years old

Najpierw choroba zabrała jej syna, teraz sama walczy o swoje zdrowie...

Było mi już dane zaznać dobroci ludzkich serc… Waszych serc. Wielokrotnie okazaliście mi już wsparcie, wpłacając pieniądze na zbiórkę mojego ukochanego synka. Niestety Jacek odszedł, przegrał walkę z nowotworem, który wyssał z niego życie… Teraz ja sama muszę walczyć o swoje zdrowie. Moje życie od kilku lat to pasmo przerażających informacji… W 2019 roku dowiedziałam się, że choruje na stwardnienie rozsiane. To była informacja, która całkowicie zaburzyła naszą poukładaną codzienność. Ale to nie było wszystko, najgorsze miało dopiero nadejść. Trzy miesiące później usłyszeliśmy, że nasz synek choruje na nowotwór. Nie zastanawiałam się ani sekundy. Razem z mężem rozpoczęliśmy walkę o życie naszego jedynego dziecka. Odłożyłam na bok swoje problemy zdrowotne, włożyłam wszystkie moje siły i energię w walkę o Jacka. W międzyczasie choroba postępowała, próbując odbierać mi siły. Każda kobieta, będąca matką mnie zrozumie. Mimo że momentami brakowało mi tchu, biegłam dalej i się nie poddawałam. Szukałam lekarzy, najlepszych klinik. Łapałam się każdego sposobu na uratowanie mojego dziecka. W momencie, gdy życie mojego synka było zagrożone – nic innego się dla mnie nie liczyło. Niestety Jacuś odszedł. Pozostawił po sobie mnóstwo pięknych wspomnień i ogromną pustkę, którą ciężko czymkolwiek zapełnić. Nasze życie po jego odejściu były przepełnione smutkiem i gorzkimi łzami. Długo nie potrafiliśmy zrozumieć, dlaczego nas to spotkało. Z czasem jednak musieliśmy zacząć normalnie funkcjonować i uwierzyć, że synek trafił do świata, w którym nie ma cierpienia.  Gdy myśleliśmy, że powoli stajemy na nogi… po raz kolejny grunt nam się spod nich osunął. Dzień wcześniej miałam rozmowę o pracę. Wkrótce miałam zostać zatrudniona w świetlicy i opiekować się dziećmi… I właśnie wtedy, tego pechowego dnia poślizgnęłam się na ulicy i złamałam nogę. Czy to był nowy rzut choroby, przez który straciłam równowagę? A może czysty przypadek? Tego nie wiem. Złamanie okazało się na tyle skomplikowane, że jego skutki będę odczuwać do końca życia. Zostałam zabrana karetką do szpitala, w którym od razu przeszłam trudną operację. Lekarz poskładał moją nogę, wprowadzając śruby i pręty. Uprzedził mnie, że czeka mnie intensywna rehabilitacja i w późniejszej przyszłości – kolejna operacja usunięcia metali z nogi. Póki co tylko one sprawiają, że noga nie łamie się przy choćby najmniejszym kroku.  Obecnie nie jestem w stanie podjąć żadnej pracy. W codziennym funkcjonowaniu pomaga mi mąż, który jest przy mnie zawsze. Wspólnie walczyliśmy o życie Jacusia, teraz wspólnie walczymy o moje zdrowie. Tylko z jego pomocą mogę wyjść z domu, który opuszczam wyłącznie w konieczności wizyty u lekarza. Po domu poruszam się o kulach, co i tak sprawia mi ogromne trudności i nierzadko ból. Noga wymaga intensywnej rehabilitacji, która może potrwać aż pół roku. Dopiero w trakcie ćwiczeń lekarze będą w stanie stwierdzić, czy przynosi ona efekty i zaplanować operację usunięcia śrub i prętów. To pozytywna wizja mojej przyszłości. Jeśli nie będę uczęszczać na rehabilitację – czeka mnie dużo gorsza opcja.  Każdy dzień działa na moją niekorzyść. Ćwiczenia trzeba zacząć natychmiast, aby stan mojej nogi się nie pogarszał. Niestety to i tak nie koniec moich problemów. Od momentu otrzymania informacji o prawdopodobnym stwardnieniu rozsianym – żaden lekarz nie podjął się leczenia ani postawienia konkretnej diagnozy. Obecnie zostałam z niczym. Nigdy nie było mi łatwo prosić o pomoc. Gdy mój synek zachorował – byłam do tego zmuszona. Wszystkie moje osobiste blokady czy wątpliwości odsunęłam na bok i wyszło mi to na dobre. Okazaliście nam niesamowite wsparcie, wpłacając pieniądze na leczenie mojego dziecka. Teraz jest mi równie ciężko prosić o pomoc… Być może nawet jeszcze ciężej, bo chodzi o mnie samą. Niestety ze względu na to, że mąż sam utrzymuje naszą rodzinę, nie stać nas na rehabilitację, która jest bardzo kosztowna. Proszę Was, bo już niejednokrotnie Wasze wielkie serca okazały mi wsparcie…

11 139 zł
Mariusz Czekalski
Mariusz Czekalski , 50 years old

Choroba przykuła mnie do łóżka! Tylko z Wami znowu będę mógł chodzić…

Do ubiegłego roku wiodłem szczęśliwe życie u boku ukochanej żony i trójki wspaniałych dzieci. Nadszedł jednak dzień, który wywrócił nasze dotychczasowe losy do góry nogami… W lutym ubiegłego roku doszło u mnie do krwotoku podpajęczynkowego z syfonu lub rozwidlenia tętnicy szyjnej wewnętrznej. Moje życie było zagrożone, ale cudem zostałem odratowany...  Przez kilka dni byłem w stanie krytycznym i zagrażającym życiu. Następnie kilka tygodni spędziłem na oddziale intensywnej opieki medycznej. Gdy mój stan się unormował, zostałem przetransportowany do szpitala w Koninie, gdzie spędziłem ponad 2 miesiące.  Przez długi czas był ze mną utrudniony kontakt logiczno-słowny. W trakcie hospitalizacji byłem poddawany ćwiczeniom, mającym na celu przywrócenie mi komunikacji słownej. Po przebytym krwotoku wewnętrznym byłem jak typowa „roślinka”. Jednak dzięki wysiłkom lekarzy, rehabilitantów i najbliższej rodziny, mój stan mowy i kontakt z otoczeniem znacznie się poprawił.  Bardzo potrzebuję specjalistycznej rehabilitacji ruchowej oraz psychologicznej. Niestety od ponad roku jestem przykuty do łóżka i całkowicie uzależniony od moich opiekunów. Sam nie jestem w stanie zrobić nic! Mam porażenie czterokończynowe, więc nawet najprostsze czynności sprawiają mi ogromne problemy i dużo bólu.  Moim największym marzeniem jest móc znowu chodzić i być w miarę samodzielnym. Aby to się udało, prócz mojej silnej determinacji, potrzebne są ogromne środki finansowe, których z racji utraconej przez chorobę pracy, nie posiadam.  Zwracam się więc z prośbą o pomoc. Niestety w tej trudnej sytuacji potrzebuję dodatkowego wsparcia! Tylko z Wami znowu będę mógł chodzić… Proszę o szansę!  Mariusz 

11 132 zł