Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Andrzej Trościanka
Andrzej Trościanka , 12 years old

Don't let Down's syndrome be a verdict. Help Andrzej

When Andrzej was born, the doctors left us no doubt: apart from the Down syndrome, our son will experience a significantly limited development of his motor organs, which will make it impossible for him to move independently. We have found out the hard way that systematic hard work and parental love can work wonders. We were determined to ensure that Andrzej could function as well as possible. We realize that our son's genetic defect is not a sentence. We know that the level of functioning of children with Down's syndrome depends not only on their potential, but also on the amount of time and work that is invested in their development. Our son, due to the reduced muscle tension and development delay, requires constant rehabilitation. Andrzej began to be rehabilitated very early, as early as 2 months of age. It helped him overcome many obstacles, but we still have a long way to go. Reduced tension also affects the delayed development of speech. Due to the fact that Andrzej's muscles are very flaccid, his speech is incomprehensible, and speech therapy requires a lot of effort. Our son must be under the constant care of many specialist doctors (surgeon, neurologist, endocrinologist, ophthalmologist, hematologist), and therapists (physiotherapist, psychologist, pedagogue, speech therapist). He was already hospitalized 4 times due to bowel disease and he underwent 3 operations! Treatment costs increase from year to year. We did what we could, we tried to spend every saved money on the necessary activities. Unfortunately, despite the fact that we both work, at the moment we are no longer able to pay for the required regular therapy. The helplessness related to the lack of funds for treatment is something that scares us the most. That is why we have to ask for your support. You can help us ensure Andrzej's proper development. We want to do everything possible to make our son independent, and able to cope in his adult life. When Andrzej smiles, all worries go away. Fear and fatigue disappear, replaced with joy and great hope. Despite the difficult challenges, we will do everything we can to make our child's life as good as possible! We both work, and we spend all our savings on our son's therapy. Andrzej needs up to 4 participations in rehabilitation camps a year to be able to continue and sustain his development. And this generates really huge costs. That's why we decided to ask for help. Every donation is valuable, even the smallest one will bring us closer to our goal!  Maria and Tomasz, Parents

11 441,00 zł ( 43.18% )
Still needed: 15 049,00 zł
Monika Gondek
Monika Gondek , 45 years old

Mamy tylko siebie i mamę... Pomóż mi odzyskać siostrę❗️

Moja siostra Monika jest osobą niepełnosprawną od urodzenia. Wada wzroku, zaćma obu oczu a teraz ma odwarstwioną siatkówką. Do tego ma zdiagnozowany Zespół Downa, a obecnie przechodzi rehabilitację po operacji kręgosłupa. Wypadek samochodowy sprawił, że siostra nie jest w stanie chodzić. Wypadek zdarzył się w 2018 roku. Od niemal 6 lat Monika walczy o swoją sprawność. Wcześniej była w stanie chodzić sama, a teraz to niemożliwe. Uszkodzony został rdzeń kręgowy i najgorsze prognozy zakładały nawet stan wegetatywny… Ale na szczęście tak się nie stało. Po latach Monika jest w stanie nieco poruszać kończynami. Musimy ciągle prowadzić rehabilitację i walczyć, by Monika w końcu stanęła na nogi. Niestety, sytuacja z każdym dniem jest coraz cięższa. Moniką zajmowali się rodzice. Ale 12 lat temu, kiedy zmarł nasz tata, wszystko spadło na barki mamy. Dzisiaj pomagam z całych sił, by odciążyć mamę w opiece. Monikę trzeba czasem dźwigać, pomóc się przemieszczać i co najważniejsze, potrzebne są środki na rehabilitację i sprzęt. To ostatnie jest już poza naszym zasięgiem, dlatego chcielibyśmy poprosić o pomoc. Mama sama jest już schorowana i potrzebuje pomocy. Same nie damy sobie rady zwłaszcza z rosnącymi kosztami. Każdy gest jest na wagę złota. Małgosia

11 423,00 zł ( 53.68% )
Still needed: 9 854,00 zł
Wiktoria Huć
Wiktoria Huć , 5 years old

Walka, która zaczęła się z chwilą narodzin! Pomóż Wiktorii!

Pamiętam tę ciszę, kiedy się urodziła. Umierałam ze strachu, czekając na słowa lekarzy. Modliłam się o to, by usłyszeć, że wszystko jest dobrze. Niestety te słowa nigdy nie nadeszły... U córeczki zdiagnozowano skostnienie szwów czaszkowych. Wiktoria, mimo że ma tylko dwa lata, przeszła już dwie operacje główki, planowane są kolejne! Tak bardzo się boję, że moja córeczka nigdy nie uwolni się od bólu, nigdy nie będzie samodzielna i szczęśliwa... Tak bardzo się tego boję! Wiem, że musimy zrobić wszystko, aby jej pomóc! Jednak rehabilitacje, konsultacje i zakup specjalistycznych sprzętów medycznych to ogromny koszt, zupełnie ponad nasze siły. Nie możemy się jednak poddać! Na szali leży przyszłość naszej malutkiej Wiktorii, dlatego proszę - pomóż nam!  

11 416 zł
Kornelia Cymerys
Kornelia Cymerys , 3 years old

Każdy nasz dzień to niewiadoma, każdy dzień to walka! Pomożesz nam?

Ciąża przebiegała prawidłowo. Dzień przyjścia na świat naszej małej Korci był jednak mieszanką uczuć. Szczęściem i tragedią. Łzami wzruszenia i ogromnego żalu... Nasza córeczka zaczynała swoje życie i jednocześnie walkę...  Jesteśmy rodzicami 2,5-letniej Kornelki, u której zdiagnozowano zespół Seathre – Chotzena. Diagnoza nie padła od razu. Czekaliśmy na ostateczną i prawidłową ponad rok. Zamiast domu były u nas szpitalne ściany...  Zespół, z którym przyszło się mierzyć naszej dziewczynce, powoduje najczęściej nieprawidłowości widoczne gołym okiem. Zazwyczaj: w budowie ciała, w okolicach głowy, czaszki, szczęki oraz twarzy... Niestety, nasza Kornelka miała mniej szczęścia... Po przyjściu na świat lekarze dosłownie ratowali jej życie! Była reanimowana i prawdopodobnie wtedy doszło do wylewu krwi do mózgu. Nasza córeczka już dzisiaj objawia swoim zachowaniem opóźnienie rozwoju psychomotorycznego. Nie rozwija się tak jak dzieci w jej wieku.  Miewa wiele trudności. Nie reaguje na wołanie, na swoje imię, nie bawi się z innymi, nie przepada za głośnymi skupiskami ludzi. Lekarze zauważają też u niej zachowania autystyczne. Jest jeszcze mała i wiemy, że diagnozy mogą spadać na nas lawinowo wraz z jej rozwojem...  Nasza Kornelcia ma dwa latka, a za sobą już 5 operacji! Trzy związane były ze stomią, a dwie z rekonstrukcją czaszki. Córka jest obecnie diagnozowana pod kątem autyzmu, a wizyty u specjalistów to nasza codzienność. Nie wiemy, czego możemy się jeszcze spodziewać, z czym będziemy jeszcze walczyć, co się wydarzy. Musimy być gotowi! Już dzisiaj pewna i konieczna jest ciągła rehabilitacja, zajęcia SI, wizyty u neurologopedy i pedagoga specjalnego, wizyt u specjalistów tj. neurologa, neurochirurga, okulisty, kardiologa i chirurga. Aby Korcia mogła normalnie żyć i się rozwijać potrzebne jest dalsze leczenie operacyjne, zajęcia ogólnorozwojowe i wizyty, a to wiąże się z dużymi kosztami, z którymi sami sobie nie poradzimy.  Patrzymy na nią codziennie i chcemy zrobić wszystko, by nie cierpiała. Patrzymy na nią codziennie i paraliżuje nas strach o jej przyszłość. Proszę, pomóż nam walczyć z przeciwnościami!  Rodzice

11 412 zł
Laura Kieres
Laura Kieres , 3 years old

Jej chęci do życia są ponad ból i cierpienie, którego doświadcza - POMOŻESZ Laurce?

Dziękujemy! To również z Państwa pomocą Laurka walczy o swoją sprawność poprzez rehabilitację, pionizację, ćwiczenia oddechowe, wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne. Pomimo ciężaru, jaki przyszło jej nieść każdego dnia, jest cudowna, bardzo mądra i rezolutna, a każdy najdrobniejszy postęp czy rozwój jej umiejętności — jest powodem do szczęścia i dumy. Nasza walka trwa, dlatego przychodzimy znów prosić, abyście Państwo podjęli z nami ten trud... Wierzymy, że dobro wraca! Nasza historia: Nasza córeczka jest śmiertelnie chora! Wykryto u niej przeponowo-rdzeniowy zanik mięśni – SMARD 1! Prowadzi do zaniku mięśni przepony i niewydolności oddechowej, a co najgorsze, jeszcze nie ma na nią leku!  Laurka 24 godziny na dobę spędza pod respiratorem, chociaż urodziła się 21 sierpnia 2021 roku jako zdrowe dziecko. Badanie genetyczne WES rozwiało wszystkie wątpliwości i sprawiło, że momentalnie nasz świat rozpadł się na miliony kawałków.  Choroba objawia się przewlekłą niewydolnością oddechową, problemami z jedzeniem, przełykaniem i zanikaniem mięśni! Laura oddycha za pomocą rurki tracheotomijnej podłączona do respiratora, żywiona jest przez PEG-a, a jej sprawność i rozwój ruchowy są mocno opóźnione. Pomimo ciężaru, jaki przyszło jej nieść przez życie, jest bardzo pogodną, szczęśliwą i bystrą dziewczynką. Jest naszym całym światem.  Na tę chorobę nie ma jeszcze leku i jednego skutecznego sposobu na zatrzymanie jej postępów. Jedyne, co możemy zrobić, to rehabilitować córeczkę tak często i intensywnie jak tylko to możliwe.  Choroba odebrała jej już tak wiele, a Laurka ma w sobie ogromną wolę walki i życia. Aby móc żyć i się rozwijać, potrzebuje kosztownej rehabilitacji, sprzętu medycznego i wyrobów ortopedycznych, dlatego bardzo prosimy Państwa o wsparcie! Magdalena i Michał, rodzice Laury

11 390 zł
Danuta Baradziej
Danuta Baradziej , 69 years old

Sama wobec ogromu cierpienia... Pomóż mi walczyć z rakiem i stwardnieniem rozsianym!

Wspominam siebie sprzed lat i wierzyć mi się nie chce, jak bardzo się zmieniłam. Jak bardzo zmienił mnie los i jak wiele chorób na mnie zesłał... Z każdą kolejną diagnozą przybywało mi strachu, a sen z powiek spędzało pytanie "co będzie dalej?". Dziś tak bardzo boję się tego "dalej" i potrzebuję Waszej pomocy! 23 lata temu zachorowałam na stwardnienie rozsiane. Z czasem straciłam sprawność i tylko dzięki rehabilitacji mogłam jakoś funkcjonować. Mimo że było mi tak strasznie ciężko, los postanowił wystawić mnie na kolejną próbę. W 2021 roku usłyszałam następną diagnozę – nowotwór złośliwy piersi i węzłów chłonnych. W mgnieniu oka rozpoczęłam chemioterapię, najpierw czerwoną, później białą, po nich przeszłam operację i radioterapię. Wskutek leczenia onkologicznego musiałam przerwać przyjmowanie leków na stwardnienie i rehabilitację. To z kolei pogorszyło moją sprawność ruchową. Dodatkowo mam zdiagnozowane: astmę oskrzelową, cukrzycę, niedoczynność tarczycy... Jak widać, lista jest długa. Mieszkam sama i choć coraz częściej brakuje mi sił, nie mam do kogo zwrócić się z prośbą o pomoc. Leki, badania, konsultacje i dojazdy pochłaniają większość mojego budżetu. Zasypiam i budzę się z lękiem. Każdego dnia... Dodatkowo potrzebne jest dostosowanie mieszkania do moich potrzeb. Ratując życie, wystawiłam je na niebezpieczeństwo. Czuję się potwornie bezsilna, ale wiem, że nie mogę się poddać! Dlatego proszę, pomóż mi! Chcę jeszcze żyć, bo mimo moich chorób, kocham życie. Za każdy gest wsparcia z serca Ci dziękuję! Danusia

11 382 zł
Dominika Gigoń
Dominika Gigoń , 24 years old

Życie Dominiki zacznie się na nowo, jeśli dasz jej szansę! Pomóż w walce z chorobą

Kiedy byłam w ciąży, marzyłam, że moja córka w wieku 20 lat będzie przebojową, pewną siebie kobietą. Marzyłam, że przed nią będzie roztaczała się wizja świetlanej przyszłości. Los bardzo boleśnie zweryfikował moje plany, marzenia i oczekiwania. Pokazał, że niczego nie można być pewnym.  Gdyby wszystko poszło po mojej myśli, dziś Dominika byłaby pełną energii młodą kobietą, przed którą świat stałby otworem. Jestem pewna, że miałaby mnóstwo marzeń, planów i pomysłów, w których chciałabym ją wspierać.  Moja córeczka przyszła na świat z ogromnymi problemami. Od urodzenia zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym. Nie potrafi i nie może poruszać się samodzielnie - jej ruch jest możliwy tylko dzięki specjalistycznemu wózkowi. To jednak nie koniec naszych problemów, bo ciało Dominiki jest jej wrogiem. Nie potrafi w pełni kontrolować swoich ruchów rąk, głowy. To dla niej potworne utrudnienie, szczególnie, że trudna droga przez rehabilitacyjne korytarze trwa już od wielu lat. Pogłębiające się skrzywienie kręgosłupa powoduje, że Dominika wciąż musi nosić gorset, który pomaga w korygowaniu wad.  Dominika, pomimo choroby, pomimo cierpienia, jest niezwykle pogodną i ciekawą świata osobą. Czasem podziwiam jej upór w dążeniu do celu. Czasem patrzę na nią z zachwytem, bo wiem, że każda czynność wymaga od niej znacznie większego wysiłku niż od zdrowego człowieka. To, z czym się zmagamy dla innych jest abstrakcją. Dla mnie codzienność to pokonywanie przeszkód, planowanie dalszego leczenia, domowe ćwiczenia, kontakt z rehabilitantami i nieustanna nauka, która bardzo pomaga mi we wspieraniu codziennej walki córeczki.  Dzięki temu, że codziennie wkładamy mnóstwo pracy w walkę o zachowanie minimalnej sprawności, efekty Dominiki niekiedy zaskakują. Wiemy jednak, że to, co robimy to tylko kropla w morzu potrzeb. Dla nas rehabilitacja jest jak lekarstwo - zamiast połykania tabletek i specyfików, moja córka żmudnie wykonuje kolejne powtórzenia jednego ćwiczenia. Przy jej dolegliwościach to jedno z niewielu rozwiązań, które ma realny wpływ na codzienność. Niestety, od jakiegoś czasu znajdujemy się w trudnym momencie. Przed nami wizja wstrzymania zabiegów. To nie może się wydarzyć! Koszty rosną, a ja z przerażeniem podsumowuje kolejne miesiące. Z trwogą planuję przyszłość, bo nie wiem, co przyniosą dni i miesiące. Stała rehabilitacja to ogromne koszty. Koszty, których sama nie jestem w stanie pokryć!  Proszę, daj mojej córce szansę. Życie i choroba tak wiele jej odebrały, a ja tak bardzo pragnę przekazać jej wreszcie dobre wiadomości. To, że intensywna rehabilitacja wciąż będzie możliwa będzie dla Dominiki niczym gwiazdka z nieba.  Tak bardzo chcę widzieć na twarzy mojej córeczki uśmiech. Powiedzieć, że zrobiłam co w mojej mocy, a dzięki wsparciu innych zwyczajnie nam się udało. W naszym życiu każdy mały sukces rośnie do niesamowitych rozmiarów. Proszę, dodaj nam skrzydeł do dalszej walki o przyszłość! Krok za krokiem… Podaj nam rękę i pomóż stawiać kolejne na trudnej drodze zwanej życiem. Choroba zabrała wiele, ale nie zniszczyła nadziei!  

11 357,00 zł ( 28.51% )
Still needed: 28 473,00 zł
Gabriela Główka
12 days left
Gabriela Główka , 60 years old

Niewydolność wielonarządowa odebrała sprawność mojej mamie❗️Pomocy❗️

Sytuacja moich rodziców jest teraz szczególnie ciężka życiowo i zdrowotnie. W 2018 roku mój tata dostał udaru – skutkiem był niedowład lewej strony i orzeczenie o niepełnosprawności. Tata nie jest osobą samodzielną i do pewnego momentu zajmowała się nim mama, ale w końcu i jej zdrowie podupadło. Stąd prośba o wsparcie. W 2023 roku mamę dotknęła niewydolność wielonarządowa – spędziła na OIOMie 3 miesiące. Po wyjściu ze szpitala ona również wymaga całodobowej opieki. Była podłączona do respiratora, a teraz jest stale rehabilitowana. Dzięki ogromnemu wsparciu rodziny mama doszła do stanu, który nie zagraża już jej życiu, ale wciąż nie jest w stanie funkcjonować sama.  Koszty leków, rehabilitacji, środków higienicznych, plastrów na odleżyny są ogromne. Wszelkie sprzęty jak respirator czy specjalistyczne łóżko są wypożyczone, ale rehabilitację, żywność i leki kupujemy z własnych środków. Całą rodziną wspomagamy rodziców, ponieważ nie są w stanie pracować. Do tego dom, w którym mieszkają, nie jest w ogóle przystosowany do osób z niepełnosprawnością i konieczny jest kapitalny remont przede wszystkim łazienki, by mama mogła z niej korzystać. W tej chwili nie jest w stanie do niej wejść z balkonikiem. Codzienna egzystencja i dostosowanie domu do potrzeb rodziców to ogromne koszty. Jako najbliższa rodzina nie jesteśmy w stanie ich udźwignąć, co łamie nam serca. Chcielibyśmy, by mama i tata mogli funkcjonować bez przeszkód i obaw, że coś złego stanie się w ich własnym domu. Ale bez wsparcia ludzi dobrego serca to będzie niemożliwe. Karolina, córka

11 352 zł
Błażej Dębski
Błażej Dębski , 27 years old

25 lat i przeszczep serca - Błażej chce żyć dla swoich malutkich dzieci❗️Ratujmy go!

Błażej ma 25 lat, jest tatą dwójki małych dzieci... Całe życie powinno być przed nim! Tymczasem trwa dramatyczna walka o to, by w ogóle trwało! Jeszcze 2 lata temu Błażej był okazem zdrowia... Wirusowe zapalenie mięśnia sercowego sprawiło, że dzisiaj ratunkiem jest tylko przeszczep... Prosimy o pomoc, to życie nie może się tak skończyć... "Mam na imię Błażej, mam 25 lat. Wydawało się, że jestem w wieku, w którym powinien być okazem zdrowia. Tymczasem dramatyczne wydarzenia spowodowały, że nie mogę nawet nosić zakupów czy wejść po schodach na pierwsze piętro... Moje serce zatrzymało się już trzy razy. Trzy razy mnie reanimowano... Ze zdrowego człowieka stałem się osobą o niewydolnym sercu, czekającą na przeszczep. Inaczej nie będę żył... Pod koniec roku 2020 zachorowałem. Na początku wydawało się, że to nic poważnego... Niestety mój stan nagle się pogorszył. Trafiłem na SOR, skąd odesłano mnie z kwitkiem - był środek pandemii, uznano mnie za kolejnego pacjenta z koronawirusem... Byłem tak słaby, że przewracałem się, dusiłem, brakowało mu tchu. Kolejny szpital... Mój stan był taki, że musiano mnie ratować - powiedziano, że jakby trafił tu parę dni później, to już bym nie żył... Okazało się, że mam wirusowe zapalenie mięśnia sercowego. Jego efektem jest przewlekła niewydolność serca... Mam też kardiomopatię rozstrzeniową oraz ciężką niedomykalność zastawki mitralnej i trójdzielnej. To był szok... Przeszedłem operację wszczepienia kardiowertera - defibrylatora w profilaktyce nagłej śmierci sercowej... To urządzenie, które działa, gdy serce przestaje pracować - pobudza je do pracy. Każdy kolejny pobyt w szpitalu, każda kolejna rozmowa z lekarzem nie przynosiła dobrych informacji. Mam 25 lat, a moje serce jest na wykończeniu... Bez przeszczepu umrę. Wysiłek jest dla mnie zabójczy... Nie mogę się przemęczać, o pracy na tę chwilę nie ma mowy. Mam dopiero 25 lat, całe życie powinno być jeszcze przede mną... Mam dwoje małych dzieci - syn ma niecałe 3 latka, córeczka jest o rok młodsza. Chciałbym uczestniczyć w ich życiu i być zdrowy dla nich, aby mogły liczyć na zdrowego tatę... Chcę żyć, by mogły mnie pamiętać. Jestem pod opieką szpitala we Wrocławiu, moim lekarzem prowadzącym jest profesor Zakliczyński. Za mną już pierwsza kwalifikacja do przeszczepu serca, kolejna odbędzie się w czerwcu. Mam wydane orzeczenie o niepełnosprawności - umiarkowane oraz całkowitą niezdolność do pracy. Jestem dorosłym człowiekiem, a mogę liczyć jedynie na wsparcie rodziców... Jestem od nich całkowicie zależny. Jestem na utrzymaniu mamy, mieszkam z nią w wynajmowanym mieszkaniu, pomaga mi też tata. Jest nam bardzo ciężko. Nie mam żadnych środków na życie... Koszt samych leków to niemal 600 złotych miesięcznie! Czekam na stwierdzenia orzeczenia o niepełnosprawności.... Wierzę, że przeszczep będzie dla mnie początkiem nowego życia, aby jednak tak się stało, muszę go doczekać. Proszę o pomoc, bym wciąż mógł żyć..."

11 326 zł