Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Michał Pawłowski
Michał Pawłowski , 2 years old

Mały człowiek, małe serduszko i ogromny strach - Pomóż nam ratować zdrowie Michasia❗️

Informacja o ciąży była jedną z piękniejszych w naszym życiu. Pierwsze badania potwierdziły, że synek rozwija się prawidłowo — nie mieliśmy powodów do obaw i zbędnych kontroli. Tymczasem wady miały czas i przestrzeń, by się rozwinąć… Nie mieliśmy na to wpływu, informacje wcześniej niczego by nie zmieniły. Nasz Michałek urodził się z nieuleczalnymi wadami — staraliśmy się na to przygotować, ale czy na ciężką chorobę dziecka można być gotowym?  Michałek urodził się w marcu 2022 roku w szpitalu w Rudzie Śląskiej. Urodził się w miejscu prowadzony przez lekarzy specjalistów od chorób serca. Michał ma wadę tetralogię Fallota oraz wadę OUN (malformacja Dandy-Walkera) i wodogłowie.  Mimo ciężkich wad w szpitalu dostał 10 punktów w skali Apgar, trafił do inkubatora, ale jedynie kontrolnie. Kilka dni później mogłam przebywać już razem z nim w pokoju matki z dzieckiem na oddziale neonatologicznym. Do domu mogliśmy wrócić dopiero po miesiącu pobytu w szpitalach.  Michałek jest naszym pierwszym dzieckiem. Wiedzieliśmy, że to ogromna odpowiedzialność i strach w każdej nieznanej, nowej sytuacji. Nasza była jeszcze wyjątkowa. Budziłam się co 5 minut i sprawdzałam, czy synek oddycha, czy nie jest siny. Po kilku kontrolach i 3 miesiącach życia w domu, gdzie z jednej strony było szczęście z drugiej ogromny strach — lekarze zdecydowali, że czas operować.  Nigdy nie zapomnę niefortunnych słów pielęgniarki, które brzmią w moich uszach do dziś. ‚‚Proszę się pożegnać z dzieckiem” - wiedziałam jak poważna operacja przed nami, ale te prawie odebrały mi władzę w nogach…  Operacja trwała prawie 6 godzin, odchodziłam od zmysłów. Później Michaś miał zaleconą izolację. Z kolei gdy to było już możliwe… Zachorowałam na Covid. Miałam z moim małym synkiem 3 tygodniową rozłąkę…  Dlatego będziemy robić wszystko, by jego zdrowiu nic nie zagrażało. By kontrolować jego zdrowie i już nigdy na tak długo się nie rozstawać. A gdy będzie duży, nie bać się, że nie może być samodzielny. To nasze marzenie!  Michaś całkiem niedawno pojawił się na świecie, a już ma za sobą wiele wizyt u specjalistów. Niestety, jeszcze więcej przed nami. Specjalistyczny szpital jest oddalony od naszego domu o ok. 80 km. Koszty paliwa zaczynają nas powoli przerastać, do tego dochodzą koszty leków i prywatnych konsultacji ze specjalistami. Niestety na terminy z NFZ trzeba czekać, a choroba nie czeka…  Przed nami długa droga, ale z Waszą pomocą może się udać! Pomożesz nam? Proszę?  Rodzice

11 499 zł
Arkadiusz Grzegorski
Arkadiusz Grzegorski , 45 years old

Kiedy nie ma już sił na samotną walkę z chorobą...

Minęło już półtora roku odkąd walczymy z okrutnym, bezlitosnym i niesamowicie silnym przeciwnikiem... Konsultacje, badania, pobyty w szpitalu – mam wrażenie, że to nigdy się nie skończy.  Kolejne wyniki to kolejne złe wiadomości, jednak odpowiedzi na najważniejsze pytania wciąż nie ma. U męża wykryto antygeny rakowe, guza jednak nie ma, przez co Arek nie kwalifikuje się do refundowanego leczenia. Stan męża pogarsza się z tygodnia na tydzień. Z aktywnego, silnego mężczyzny zmienił się w człowieka, który w codziennych czynnościach potrzebuje pomocy. Wierzę, że nadejdzie dla nas lepsze jutro. I chociaż brakuje nam siły i pieniędzy na tę walkę, to nie zabrakło nadziei na happy end. Dziś jednak wiem, że nie poradzimy sobie sami, dlatego proszę — pomóż nam! Renata — żona Licytacje dla Arkadiusza

11 496 zł
Henryka Węclewicz
8 days left
Henryka Węclewicz , 63 years old

Mamę ma się tylko jedną... Proszę, pomóż uratować moją!

Diagnoza spadła na naszą mamę tak bardzo niespodziewanie. Przez tyle czasu nie było żadnych objawów, nic nie wskazywało na to, że w jej ciele rośnie cichy zabójca… Nasz dramat rozpoczął się 15 listopada. To właśnie wtedy mama zaczęła odczuwać ogromny ból brzucha. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Natychmiast udaliśmy się z mamą na izbę przyjęć. To tam spadła na nas potworna diagnoza, która brzmiała jak wyrok. Guz wątroby – rak gruczołowy. Początkowy szok zastąpiło przerażenie i lęk o życie mamy. Jak najszybciej rozpoczęliśmy poszukiwanie pomocy. Ku naszej rozpaczy chirurdzy stwierdzili, że rak jest zbyt duży, a  dodatkowo umiejscowiony na środku wątroby, zajmując obydwa płaty. Mama nie kwalifikowała się do operacji. Nasz świat runął po raz drugi.  Lekarze nie byli w stanie zaproponować mamie skutecznego leczenia. Jedyną pomocą, jaką miała otrzymać, to chemioterapia paliatywna. Nie jestem w stanie opisać, jak ogromnym ciosem była dla mamy ta wiadomość. Jak bardzo kruchy staje się człowiek, gdy odebrano mu nadzieję… Na szczęście nie musi tak być. Medycyna cały czas się rozwija i pojawiła się dla mamy ogromna szansa. Szansa na życie. Mama pilnie potrzebuje wykonać pogłębione badania genetyczne, które pozwolą ustalić jaki rodzaj komórek wywołuje raka. Na podstawie wyników badań możliwe będzie zastosowanie chemii celowanej!  Niestety, jest to wyścig z czasem. Mama każdego dnia słabnie, a rak rośnie w siłę. Dlatego nie możemy czekać ani chwili dłużej. Niestety, koszty badania są bardzo wysokie i nie jesteśmy w stanie samodzielnie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego.  Chciałabym móc otrzeć łzy z policzków mamy, przytulić ją z całej siły i powiedzieć, że jest nadzieja. Że będzie mogła dalej cieszyć się życiem. Że ta diagnoza to nie był wyrok… Z całego serca prosimy o pomoc dla naszej mamy. Dzięki Waszemu wsparciu będzie mogła walczyć o życie. Nie możemy znieść myśli, że mogłoby jej przy nas zabraknąć. Nie możemy znieść myśli, że moglibyśmy nie wykorzystać tak ogromnej szansy na ratunek.  Córki Henryki, Magdalena i Ola

11 485,00 zł ( 48.2% )
Still needed: 12 338,00 zł
Jakub Kutek
Jakub Kutek , 25 years old

Czy Kubie uda się odzyskać dawne życie? Pomóżmy mu w tej trudnej walce!

Mój brat Jakub to młody pełen marzeń i planów na przyszłość mężczyzna, który nigdy nie skarżył się na swoje zdrowie. Miał przed sobą całe życie, a ja nie mogę uwierzyć w to, że Kubę czeka długa i trudna walka, by to życie odzyskać... Życie mojego brata diametralnie się zmieniło 5 listopada 2023 r. Został wtedy przyjęty do szpitala z rozpoznaniem ropnego zapalenia opon mózgowych i ropniakiem podtwardówkowym. Nikt z naszych bliskich nie miał pojęcia, że od tamtego dnia nic już nie będzie takie samo! Jego stan od początku określany był jako bardzo ciężki, jednak wtedy zaczął się dodatkowo bardzo pogarszać... Od tamtej chwili przez cały czas przebywa pod opieką lekarzy, a od 18 grudnia 2023 przebywa w ośrodku Votum w Sawicach, gdzie trwa walka o wybudzenie go ze śpiączki! Rehabilitacja Kuby potrwa wiele miesięcy, a nawet lat. Wiąże się to z dużymi kosztami, na które nas nie stać. Boję się, że brak środków zablokuje mu dostęp do odzyskania zdrowia, młodości, marzeń... Dlatego proszę o pomoc dla mojego brata. Jest bardzo dzielny i wiem, że z całych sił stara się do nas wrócić, mimo że nie jest w stanie jeszcze o tym opowiedzieć, ani tego pokazać. Wasze wsparcie jest jedyną szansą dla Kuby!  Paulina, siostra

11 479,00 zł ( 6.91% )
Still needed: 154 479,00 zł
Irena Seroczyńska
Irena Seroczyńska , 70 years old

Pomóż odzyskać to, co zabrał udar!

Mama zawsze spełniała swój matczyny obowiązek z naddatkiem. Zapewniała byt, wykształcenie, poczucie bezpieczeństwa. Opiekowała się, troszczyła i dawała ogromną miłość. Była przy mnie zawsze. Nieustannie uśmiechnięta, dobra i kojąca. Dziś to ja chcę załagodzić jej ból i odwdzięczyć się za wszystkie lata... Los uświadomił mi, że wszystko może zmienić się z dnia na dzień, a życie jest bardzo kruche… Jednego dnia moja mama była pełna sił, następnego – obudziła się na szpitalnej sali, nie pamiętając, co dokładnie się wydarzyło… Wszystko zaczęło się w sierpniu. Od kilku dni mama źle się czuła – nudności, brak sił, bóle wątroby. Szybko trafiła do szpitala, gdzie konieczne było przeprowadzenie wielu badań, w tym zabiegu laparoskopii. Wyniki wykazały problemy z nadciśnieniem, początki cukrzycy, problem z wyrostkiem żółciowym. Z długą listą leków została wypisana do domu.  I tak trudno uwierzyć w to, co się później stało. Mama dopiero co wyszła ze szpitala po laparoskopii, kiedy okazało się, że przeszła udar niedokrwienny!  Udar niedokrwienny wywołany jest brakiem przepływu krwi w naczyniu mózgowym. Pojawia się nagle i powoduje poważne uszkodzenia mózgu... Mimo szybkiej reakcji, mamie nie można było pomóc. Nie udało się tego zatrzymać...  Udar był na tyle poważny, że zabrał mamie sprawność, a w zamian dał paraliż prawej strony ciała i afazję. Od tego dnia mama nie mówi, nie chodzi, a w wykonaniu każdej najprostszej czynności potrzebuje pomocy.  Udar był bardzo mocny, a powrót do zdrowia jest bardzo długim procesem... Robimy co w naszej mocy, jednak choroby współistniejące znacznie to utrudniają... Korzystamy ze wsparcia rehabilitantów i logopedów, jednak aby marzyć o odzyskaniu pełnej sprawności, konieczna jest regularna i długotrwała rehabilitacja. Takie rozwiązanie, chociaż bardzo potrzebne, jest poza naszym zasięgiem...  Koszty są ogromne i znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Dlatego jestem tutaj i proszę Cię o pomoc! Każda złotówka może być tą, która przywróci mojej mamie, choć część dawnych umiejętności... Maciej, syn

11 473 zł
Emilka Jata
3 days left
Emilka Jata , 9 years old

Emilka jeszcze ma szansę na sprawność! Pomóż, zanim straci ją na zawsze!

Emilka potrzebuje pilnej operacji! Jej nóżki są w tragicznym stanie... Proszę, nie odwracajcie wzroku. Pomóżcie... Przytulam moją córeczkę i proszę los, by był dla niej łaskawy… Choć walczymy z potwornym przeciwnikiem, nie tracę nadziei, że wszystko stracone. Z całych sił wierzę, że cierpienie raz na zawsze zniknie z życia Emilki…  Przez całą ciążę zapewniano mnie, że dziecko rozwija się prawidłowo. Czy w takiej sytuacji może przemknąć przez myśl najgorszy możliwy scenariusz? Jej przyjście na świat było dla mnie pełnią szczęścia. Teraz do tych wspomnień wracam z jeszcze większym sentymentem, bo choroba zburzyła większość planów i odebrała nam wiele szans.  Kiedy Emi miała 1,5 roku zauważyłam niepokojące symptomy. Wizyty u kolejnych rehabilitantów, konsultacje lekarskie nie przynosiły oczekiwanych rezultatów, a ja miałam wrażenie, że tkwię w pułapce. Widziałam, że z rączkami i nóżkami mojej córeczki dzieje się coś złego, ale trudno było znaleźć przyczynę problemów. Ortopedzi nie wyrazili zaniepokojenia, a ja z ogromnym uporem szukałam dalej. Wreszcie znaleźliśmy gabinet, w którym specjalista wyraził obawy i skierował nas na dalsze badania. Miałam nadzieję, że to wszystko okaże się fatalną pomyłką, ale niestety nie - u mojej córeczki stwierdzono  dysplazję przynasadową typu Jansena - okropna i niezwykle rzadka choroba, która zadecydowała o całym życiu.  Emilka ma już 6 latek, a ja wciąż zadaję sobie to samo pytanie “dlaczego moje dziecko?!”. Mijam na ulicy rodziców ze zdrowymi dziećmi i wciąż zastanawiam się, dlaczego my nie możemy doświadczać tej beztroski i radości z codzienności…  Jest lato, dzieci noszą krótkie spodenki, dziewczynki zakładają sukienki. Emilka każdego dnia, bez względu na temperaturę, wybiera długie ubrania. Wstydzi się pokrzywionych przez chorobę nóżek, nie chce odkrywać kolan. Z dnia na dzień w kończynach jest coraz mniej siły, a to oznacza, że przegrywamy z chorobą. Tak bardzo się boję!  Przez te wszystkie lata Emilka prawie nigdy nie powiedziała, że coś ją boli… Ona to cierpienie zamyka w sobie. Widzę to w jej pełnych łez oczach. Patrzę na moją córeczkę i o niczym nie marzę tak bardzo, jak o uwolnieniu jej z tej pułapki. Z pułapki stworzonej przez chorobę i jej własne ciało. Tak bardzo chciałabym z całą pewnością móc powiedzieć jej, że wszystko będzie dobrze…  Dopiero w gabinecie dr Paley’a dostaliśmy wiadomość, która przywróciła nadzieję. Emilka może zostać zoperowana, a sprawność jest w zasięgu! Konsultacja to dopiero pierwszy krok, przed nami operacja w USA, gdzie sztab specjalistów pomoże w skutecznym leczeniu wady. Koszt zabiegu, leczenia i transportu może wynieść łącznie kilkaset tysięcy złotych! Kwota ogromna i dla nas… wręcz niewyobrażalna! By moja córeczka miała szansę stanąć pewnie na własnych nóżkach, by chwytanie przedmiotów nie było dla niej czymś niezwykle wymagającym…  Przed Emi pierwsze kroki w stronę szkoły. Strasznie boję się, że z ratunkiem nie zdążymy, że moja córeczka zostanie wykluczona, że rówieśnicy jej nie zaakceptują, bo jest “inna”.  Chcę i muszę ratować moje dziecko przed rosnącym cierpieniem, przed barierami i ograniczeniami. Marzę o tym, by ruszyć w drogę prowadzącą ku samodzielności. Trzymam ją w ramionach i błagam los o to, by wreszcie okazał się bardziej łaskawy. Wiem, że sama nie mam szans, ale jeśli ty i armia ludzi przyłączycie się do nas, nasze marzenie o ratunku może okazać się rzeczywistością.  Pamiętaj, że słowa i uczynki wracają! Możesz podzielić się z nami nie tylko wsparciem, ale też pozytywną myślą. Błagam, nie skazuj Emi na cierpienie…

11 464,00 zł ( 1.57% )
Still needed: 718 648,00 zł
Aleksander Konkolewski
Aleksander Konkolewski , 2 years old

Oluś urodził się z rzadką wadą – nie pozwól, by zadecydowała o jego przyszłości!

Olek to nasz maleńki cud. W swoim kilkumiesięcznym życiu lepiej poznał szpitalne sale niż własny dom… Urodził się 4 marca tego roku z artezją długo odcinkową, czyli z brakiem sporej części przełyku. Jest to rzadka wada wrodzona, której przyczyna nie jest do końca znana. Marzymy o jego sprawnej przyszłości. Zrobimy wszystko, by był szczęśliwy. Dlatego jesteśmy tutaj, by prosić Cię o wsparcie – bo wierzymy, że razem możemy zdziałać dużo więcej!   Nasz syneczek przeszedł już wiele zabiegów i operacji. Szpitalny OIOM stał się jego domem... Po kolejnym z rzędu pobycie na intensywnej terapii Olek miał duże problemy z przyjmowaniem mleka doustnie, co niemal skończyło się tragedią. Synek zachłysnął się na tyle mocno, że przestał oddychać i rozpoczęto resuscytację. To były przerażające chwile, których nie będziemy w stanie zapomnieć przez długie lata... Całe szczęście Oluś to niezwykle silny chłopiec! Wierzymy, że z naszą wspólną pomocą, ma szansę na piękne i długie życie! Nasza mała żabka jest naszym pierwszym upragnionym dzieckiem. O atrezji przełyku Olka dowiedzieliśmy się tuż po narodzinach, kiedy przystąpiono do nieudanej próby intubacji. Był to dla nas ogromny szok. I tak siedzieliśmy wiele miesięcy daleko od rodzinnego domu, by tylko nasz syn mógł być leczony u najlepszych specjalistów. W tym momencie ssak i koncentrator tlen potrzebne są tylko w bardzo kryzysowych momentach. Walczymy o rozwój fizyczny Olusia, bo cały czas nie leży na brzuszku, a główkę podnosi w ograniczonym stopniu…  Z nadzieją idzie w parze również niepokój, ponieważ z walką o zdrowie i jak najlepszą jakość dalszego życia naszego dziecka wiąże się potrzeba rehabilitacji oraz specjalistycznej opieki. Aleksander będzie wymagał pomocy gastroenterologa, neurologopedy, laryngologa oraz fizjoterapeuty. Dodatkowo w naszym domu musimy mieć wiele specjalistycznych sprzętów na wypadek pogorszenia stany zdrowia. Mamy duże obawy co do tego, czy podołamy finansowo, dlatego też prosimy o pomoc… Razem może się udać! Kasia i Mikołaj, rodzice

11 456 zł
Andrzej Trościanka
Andrzej Trościanka , 12 years old

Don't let Down's syndrome be a verdict. Help Andrzej

When Andrzej was born, the doctors left us no doubt: apart from the Down syndrome, our son will experience a significantly limited development of his motor organs, which will make it impossible for him to move independently. We have found out the hard way that systematic hard work and parental love can work wonders. We were determined to ensure that Andrzej could function as well as possible. We realize that our son's genetic defect is not a sentence. We know that the level of functioning of children with Down's syndrome depends not only on their potential, but also on the amount of time and work that is invested in their development. Our son, due to the reduced muscle tension and development delay, requires constant rehabilitation. Andrzej began to be rehabilitated very early, as early as 2 months of age. It helped him overcome many obstacles, but we still have a long way to go. Reduced tension also affects the delayed development of speech. Due to the fact that Andrzej's muscles are very flaccid, his speech is incomprehensible, and speech therapy requires a lot of effort. Our son must be under the constant care of many specialist doctors (surgeon, neurologist, endocrinologist, ophthalmologist, hematologist), and therapists (physiotherapist, psychologist, pedagogue, speech therapist). He was already hospitalized 4 times due to bowel disease and he underwent 3 operations! Treatment costs increase from year to year. We did what we could, we tried to spend every saved money on the necessary activities. Unfortunately, despite the fact that we both work, at the moment we are no longer able to pay for the required regular therapy. The helplessness related to the lack of funds for treatment is something that scares us the most. That is why we have to ask for your support. You can help us ensure Andrzej's proper development. We want to do everything possible to make our son independent, and able to cope in his adult life. When Andrzej smiles, all worries go away. Fear and fatigue disappear, replaced with joy and great hope. Despite the difficult challenges, we will do everything we can to make our child's life as good as possible! We both work, and we spend all our savings on our son's therapy. Andrzej needs up to 4 participations in rehabilitation camps a year to be able to continue and sustain his development. And this generates really huge costs. That's why we decided to ask for help. Every donation is valuable, even the smallest one will bring us closer to our goal!  Maria and Tomasz, Parents

11 441,00 zł ( 43.18% )
Still needed: 15 049,00 zł
Monika Gondek
Monika Gondek , 45 years old

Mamy tylko siebie i mamę... Pomóż mi odzyskać siostrę❗️

Moja siostra Monika jest osobą niepełnosprawną od urodzenia. Wada wzroku, zaćma obu oczu a teraz ma odwarstwioną siatkówką. Do tego ma zdiagnozowany Zespół Downa, a obecnie przechodzi rehabilitację po operacji kręgosłupa. Wypadek samochodowy sprawił, że siostra nie jest w stanie chodzić. Wypadek zdarzył się w 2018 roku. Od niemal 6 lat Monika walczy o swoją sprawność. Wcześniej była w stanie chodzić sama, a teraz to niemożliwe. Uszkodzony został rdzeń kręgowy i najgorsze prognozy zakładały nawet stan wegetatywny… Ale na szczęście tak się nie stało. Po latach Monika jest w stanie nieco poruszać kończynami. Musimy ciągle prowadzić rehabilitację i walczyć, by Monika w końcu stanęła na nogi. Niestety, sytuacja z każdym dniem jest coraz cięższa. Moniką zajmowali się rodzice. Ale 12 lat temu, kiedy zmarł nasz tata, wszystko spadło na barki mamy. Dzisiaj pomagam z całych sił, by odciążyć mamę w opiece. Monikę trzeba czasem dźwigać, pomóc się przemieszczać i co najważniejsze, potrzebne są środki na rehabilitację i sprzęt. To ostatnie jest już poza naszym zasięgiem, dlatego chcielibyśmy poprosić o pomoc. Mama sama jest już schorowana i potrzebuje pomocy. Same nie damy sobie rady zwłaszcza z rosnącymi kosztami. Każdy gest jest na wagę złota. Małgosia

11 423,00 zł ( 53.68% )
Still needed: 9 854,00 zł