Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Artem Hraczykow
8 days left
Artem Hraczykow , 5 years old

4-letni chłopiec walczy z SMA❗️Potrzebna pomoc❗️

Synek miał 3 miesiące, gdy zaczęły się objawy. Był coraz słabszy, ale kolejni lekarze odsyłali nas z informacją „Jest jeszcze mały. Przejdzie mu.” W końcu zrobiliśmy test i dowiedzieliśmy się co dolega Artemowi. Diagnoza zwaliła nas z nóg – SMA! W wieku 4-5 miesięcy nie mógł już sam jeść. Przez pewien czas musiał być karmiony przez nos i dopiero po przyjeździe do Polski w 2022 roku Artemowi założono PEG-a, ale przez cały czas jest podłączony pod wentylację płuc. Na całe szczęście Artem zakwalifikował się do programu leczenia i raz na 4 miesiące jest mu podawany bardzo drogi lek. Ale zostają jeszcze koszty sprzętu, leków, specjalnych poduszek i witamin. To leży na naszych barkach i robimy wszystko, by ten ciężar nieść. Ja pracuję, żona cały czas opiekuje się naszym synkiem, ponieważ nie może zostać sam nawet na pół godziny – nieodessana ślina grozi uduszeniem. Każde wsparcie z Państwa strony bardzo pomogłoby nam radzić sobie z codziennością. Artem mimo swojego stanu jest wesołym, radosnym dzieckiem i bardzo chcielibyśmy utrzymać jego uśmiech jak najdłużej. Rodzice

11 625,00 zł ( 27.31% )
Still needed: 30 929,00 zł
Eliasz Katruk
Eliasz Katruk , 6 years old

Wojna zabrała bezpieczny dom i sprzęt niezbędny do walki z SMA. Pomóż!

Nasz świat runął już dwa razy. Za pierwszym, gdy u Eliasza zdiagnozowano śmiertelną chorobę – SMA typu 1. Za drugim, gdy musieliśmy uciekać przed wojną i przerwać leczenie synka… Jeszcze przed wojną trudno było walczyć z potwornie niebezpieczną chorobą synka. Gdy nasze dziecko miało zaledwie 2 miesiące, wydano na nie wyrok. Diagnoza SMA spadła na nas bezlitośnie i bez uprzedzenia. Każdego dnia ramie w ramie stawaliśmy jednak do walki z zanikiem mięśni. Każdego kolejnego dnia żyliśmy nadzieją, że uratujemy Eliasza.  Zaczęliśmy szukać sposobu jak mu pomóc, dzięki czemu dowiedzieliśmy się o badaniach klinicznych we Francji. Udało się, synek został zakwalifikowany i w wieku 4 miesięcy przyjął pierwszą dawkę leku. Po 2,5 roku intensywnego leczenia i niekończących się badań stan synka był na tyle dobry, że mogliśmy wrócić do domu.  W 2021 roku wszystko zdawało się układać, a leczenie nadal przynosiło dobre efekty. Eliasz  mógł nawet samodzielnie stanąć przy podparciu, co dla chorych na rdzeniowy zanik mięśni 1 typu jest ogromnym osiągnięciem! Niestety, w 2022 roku nasze życie przerwała wojna. Mieszkaliśmy w Charkowie, gdzie koszmar wojny spadł na nas z całą swoją mocą. 2 tygodnie spędziliśmy w piwnicy z dwójką dzieci – bez prądu, wody i jedzenia. Lek zaczął się kończyć, nie mogliśmy dotrzeć do niego w żadnej sposób. Zaczął się wyścig z czasem.  Sytuacja była krytyczna, postanowiliśmy uciec z miasta. Wiedzieliśmy, że walczymy o życie. Zagrażały nam nie tylko spadające z nieba bomby – bez podania leku Eliasz znajdował się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Wyjechaliśmy z miasta wcześnie rano, pod osłoną wojska, które pełniło rolę tarczy i chroniło nasz samochód przed pociskami. Dotarliśmy do Polski, gdzie kontynuowaliśmy walkę ze śmiertelną chorobą syna.  Na Ukrainie zostawiliśmy cały dobytek naszego życia, w tym aktywny wózek inwalidzki z napędem elektrycznym, fotelik do karmienia czy pionizator. Cały sprzęt, który ułatwiał synkowi i nam zwyczajną codzienność. Aby móc walczyć o zdrowie i jak najdłuższe życie synka niezbędny jest zakup gorsetu, ortez  oraz wózka elektrycznego. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie.  Nie wiemy, czemu w naszym życiu jest tyle cierpienia. Nie wiemy, czemu los tak bardzo doświadcza nas i naszego niewinnego synka. Eliasz jest tylko małym dzieckiem, a już doświadczył horroru wojny i zmaga się ze śmiertelną chorobą. Prosimy, wyciągnij do nas pomocną dłoń i daj nadzieję na lepszą przyszłość… Rodzice

11 610,00 zł ( 19.84% )
Still needed: 46 901,00 zł
Ewa Potyralska
Urgent!
11 days left
Ewa Potyralska , 39 years old

Mama czwórki dzieci walczy z nowotworem❗️Ratunku❗️

Jestem mamą czwórki wspaniałych dzieci: Dawida, Nikoli, Jakuba oraz Amelii. Do niedawna nasza codzienność była niemal idealna. Pomimo codziennych trudności czerpałam wiele szczęścia z każdego dnia. I wtedy nadeszła chwila, która zmieniła wszystko… 10 grudnia 2020 roku, podczas kąpieli, odkryłam guzek w piersi. W tamtej chwili mój świat runął w gruzach.  "Ma Pani nowotwór piersi" - usłyszałam w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia. Cała świąteczna atmosfera zniknęła jak bańka mydlana. Przez pierwsze tygodnie płakałam do poduszki, tuląc do piersi niespełna 1,5 roczną Amelkę. Wiedziałam, że mąż zniesie to dzielnie, ale jak wytłumaczyć dzieciom sytuację? Starsze dzieci zaczęły zadawać łamiące serce pytania. Czy umrę? Co się wtedy stanie? Wiedziałam, że muszę walczyć z całych sił – nie tylko dla siebie, ale też dla nich.  Kilka tygodni po diagnozie przeszłam pierwszą operację wycięcia guza. Chciałam wierzyć, że wszystko już będzie dobrze, że najgorsze już za mną. Niestety, los kolejny raz pokazał swoje okrutne oblicze. Pojawiły się przerzuty do węzłów chłonnych. Kolejne miesiące spędziłam na radio i chemioterapii. Robiłam się coraz słabsza, jednak rodzina dawała mi ogromną siłkę do walki!  Szansą na pokonanie nowotworu jest dla mnie nierefundowane leczenie onkologiczne w Niemczech. Niestety, jest ono niezwykle kosztowne i nie jestem w stanie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego samodzielnie.  Nie ma dnia, bym nie zamartwiała się, co będzie dalej. Żyjemy tylko z wypłaty męża, najniższej krajowej. Codzienność jest trudna, jednak ja się nie poddam – mam dla kogo żyć. Proszę, wyciągnijcie do mnie pomocną dłoń… Nie pozwólcie, by straciły mamę, pomóżcie mi … Ewa

11 596 zł
Maksymilian Lewandowski
4 days left
Maksymilian Lewandowski , 4 years old

Pomóż Maksowi powiedzieć pierwsze słowa, a mi usłyszeć "mamo"...

Każda mama z niecierpliwością czeka na pierwsze słowa swojego dziecka. Ja zamiast nich usłyszałam rozdzierającą serce diagnozę… Mój wyczekany syn nie mówi, nie komunikuje się, nie zgłasza swoich potrzeb. Widać, że bardzo chce i  próbuje, jednak nie jest w stanie nauczyć się tego sam. Z Twoją pomocą może to być możliwe! Od samego początku martwiłam się brakiem mowy u Maksa, jednak słyszałam, że wszystko nadejdzie z czasem i nie ma powodu do niepokoju. Niestety, okazało się, że matczyna intuicja się nie myliła. Na bilansie dwulatka pediatra zwrócił uwagę na brak mowy, nadmierną nerwowość oraz ruchliwość mojego syna. Zostaliśmy skierowani do Dziennego Ośrodka Pomocy...  Przez cały proces diagnozy narastał we mnie ogromny strach i lęk o przyszłość mojego dziecka. Do ostatniej chwili żyłam nadzieją, że moje podejrzenia będą błędne. Nadzieja okazała się jednak ulotna. U Maksa zdiagnozowano całościowe zaburzenia rozwoju. Kiedy patrzę na mojego syna, z którym nie ma kontaktu, do którego nie mogę dotrzeć… czuję się bezsilna. Nie jestem w stanie opisać, jak wszechogarniającą niemoc czuję, gdy Maks próbuje mi coś przekazać i pomimo jego ogromnych starań – nie jest w stanie. To ogromne cierpienie także dla niego – w takich chwilach zaczynają targać nim niezwykle silne emocje, nad którymi ciężko zapanować. Tak bardzo chciałabym mu pomóc, złapać za rękę i wyrwać z tego małego świata, w którym jest uwięziony! Dzięki cotygodniowym zajęciom integracji sensorycznej oraz codziennej terapii z psychologiem jest na to szansa. Ze względu na zaburzenia snu Maksa i całodobową opiekę, której wymaga, byłam zmuszona do rezygnacji z pracy. Był to dodatkowy cios, który spowodował, że koszty terapii są dla nas wręcz astronomiczne. Prosimy, pomóżcie Maksowi wypowiedzieć te pierwsze słowa, pomóżcie mi usłyszeć to pierwsze „Mamo…”. Mama Maksa

11 585,00 zł ( 72.59% )
Still needed: 4 373,00 zł
Emilka Hohorek
14 days left
Emilka Hohorek , 7 years old

Jej wyjątkowość stała się przekleństwem❗️Emilka jest drugim dzieckiem w Polsce z tą diagnozą❗️

Ciąża przebiegała prawidłowo… Nic nie wskazywało na to, że nasza Emilka urodzi się chora. Z niecierpliwością oczekiwaliśmy jej przyjścia na świat. Chcieliśmy w końcu przytulić naszą małą córeczkę i uchronić przed całym złem… Niestety przed chorobą nie zdołaliśmy… Po porodzie zdiagnozowano u Emilki padaczkę, opóźnienie rozwoju psychomotorycznego i wrodzoną wadę serca. Przetransportowano ją do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim. Córeczka spędziła tam około 2 tygodnie, gdzie przeprowadzono szczegółowe badania. Wyniki nie pozostawiały jednak złudzeń... Do listy diagnoz córeczki dołączyła wada genetyczna — zespół Emanuela. Jak się później okazało, zespół jest odpowiedzialny za większość problemów zdrowotnych Emilki! Córeczka jest drugim dzieckiem w Polsce, u którego padła ta diagnoza. Przeszła w swoim życiu już kilka operacji w tym operację serca, założenie PEG’a, założenie rurki tracheotomijnej i zabiegi ortopedyczne.  Niestety ze względu na szczękościsk Emilka nie otwiera buźki. Dzięki swojej ciężkiej pracy i determinacji córeczka potrafi samodzielnie siedzieć. Nie chodzi, ale z naszą pomocą jest w stanie stanąć na nóżki. Aby miała szansę na lepszą przyszłość, poprawę funkcjonowania i sprawności – niezbędna jest dalsza kosztowna rehabilitacja, turnusy, zajęcia usprawniające i logopedyczne.  Bardzo się o nią boimy... Emilka bardzo często łapie infekcje, ma problemy z oddychaniem i trudności w codziennym funkcjonowaniu. Nie mówi, dlatego nie jest w stanie powiedzieć nam, gdy coś ją boli, gdy czegoś potrzebuje. Pękają nam serca, bo nie wiemy, jak jej pomóc... Chcemy zrobić wszystko, by żyło jej się jak najlepiej… Jest dla nas najważniejsza, dlatego porzucamy wstyd, obawy i zwracamy się do Państwa z prośbą pomoc. Każda złotówka przybliży nas do zdrowia Emilki. Jesteście naszą nadzieją! Rodzice Emilki

11 573 zł
Małgorzata Niewiadomska
Urgent!
Małgorzata Niewiadomska , 56 years old

Małgorzata walczy z RAKIEM❗️Pomóż w walce o zdrowie i ŻYCIE❗️

Całe moje dotychczasowe życie zmieniło się w ciągu zaledwie kilku krótkich dni. Nic nie jest w stanie przygotować człowieka na takie wieści, nic nie jest w stanie przygotować na taką diagnozę.  W maju 2024 roku zauważyłam, że mój brzuch nagle zaczął bardzo rosnąć. Początkowo myślałam, że może to kwestia zwalniającego metabolizmu i zbyt dużej ilości słodyczy. Wszystko jednak zmieniło się, gdy pewnej nocy położyłam się do łóżka i nacisnęłam ręką swój brzuch. Poczułam ogromny ból. Byłam przerażona. Natychmiast udałam się do lekarza, który skierował mnie na badania. Gdy przyszły wyniki, usłyszałam wstrząsającą diagnozę. Pierwotny rak otrzewnej i jajnika. Niestety, ze względu na rozsianie – NIEOPERACYJNY.  Mimo tak potwornie groźnego przeciwnika wiedziałam, że nie mogę się poddać. Jestem już po pierwszym cyklu chemioterapii, przede mną kolejnych sześć. Jeżeli dobrze zareaguję na leczenie i rak się zmniejszy, będzie możliwe usunięcie go operacyjnie. Aby zwiększyć swoje szanse, rozpoczęłam leczenie wspomagające chemioterapię. Niestety, koszty z tym związane są niezwykle wysokie. Wiem, że przede mną ciężka walka z rakiem. Wierzę jednak, że z Waszą pomocą mogę ją wygrać. Proszę Was o wsparcie. Każda wpłata i każde udostępnienie są tu na wagę złota i dają mi szansę na życie! Małgorzata

11 567,00 zł ( 54.36% )
Still needed: 9 710,00 zł
Agnieszka Wicha
Agnieszka Wicha , 49 years old

Jedna chwila zamieniła moje życie w koszmar, odebrała sprawność! Pomocy!

“Pełna życia, aktywna fizycznie, czynna zawodowo kobieta” – tak wspominają mnie moi znajomi, taka byłam przed wypadkiem. Jedna chwila, jedna sekunda zamieniła moje życie w koszmar. Chciałabym choć przez chwilę poczuć się jak kiedyś, nie myśleć o ograniczeniach i barierach jakie stawia mi moje własne ciało.  2018 rok, marzec, piątek. Hałas, chłód, ból. Dzień, który zmienił wszystko. Teraz, po tych kilku latach potrafię bez łez spływających po policzkach, opowiedzieć co się wydarzyło. Miałam wypadek – krwiak mózgu i pilna operacja, po której dostałam udaru i lewostronnego paraliżu. Nie do końca potrafię przypomnieć sobie, co wtedy się działo i jak się czułam. Setki razy probowałam odświeżyć w pamięci każdą chwilę. Pamiętam tylko ból, który przeszywał każdy centymetr mojego ciała. Od tamtej pory poruszam się na wózku inwalidzkim, a każda najdrobniejsza czynność jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Bycie niezależną – to o tym marzę najbardziej. Żyję dzięki pomocy innych, jednak ciągłe proszenie o pomoc tak bardzo boli... Mam 46 lat i cały czas nie mogę uwierzyć w to, że największą przeszkodą w mojej sprawności jestem ja sama. Walczę z całych sił, walczę każdego dnia o to, by odzyskać dawne życie, ale wciąż jest ono jedynie mglistym wspomnieniem.  Mieszkam na trzecim piętrze. W moim bloku nie ma windy. Miejsce, które powinno być moim azylem, kojarzyć się z bezpieczeństwem i spokojem, dziś jest dla mnie więzieniem... Modlę się, o to, bym miała dość siły na dalszą walkę o przyszłość, o swoje życie! Na powrót do tego co tam bardzo kochałam i za czym najbardziej tęsknię!  Schodołaz może znacznie poprawić moją codzienność. Czuję żal i złość, bo wiem, że sama nie dam rady zakupić tak potrzebnego sprzętu. Dlatego jeśli to czytasz – z całego serca proszę Cię o wsparcie!  Agnieszka    

11 522,00 zł ( 47.29% )
Still needed: 12 840,00 zł
Kuba Markuc
Kuba Markuc , 4 years old

Turnusy szansą na lepsze jutro Kubusia! Pomóżmy!

Jesteśmy niesamowicie wdzięczni za to, co udało się do tej pory… To dzięki Wam Kubuś mógł wyjechać na turnus rehabilitacyjny! Widzimy, że tego typu terapie mają sens, dlatego prosimy, pomóż nam kontynuować tę, jak widać dobrze obraną drogę ku zdrowiu… Kubuś urodził się niespodziewanie w 33. tygodniu ciąży. Wcześniactwo niestety przyczyniło się do wielu komplikacji zdrowotnych. Są to m.in. zaburzenia neurologiczne w postaci poszerzenia komór mózgowych oraz przestrzeni podpajęczynówkowej, zaburzenia snu z bezdechami sennymi i niedokrwistość mikrocytarna, niepełnosprawność ruchowa oraz opóźniony rozwój ruchu i asymetria napięciowa. Wszystkie te diagnozy sprawiły, że Kubuś rozwija się ze znacznym opóźnieniem w stosunku do swoich rówieśników.  Dodatkowo stwierdzono u niego również zaburzenia integracji sensorycznej, zaburzenia czucia głębokiego oraz nadwrażliwość dotykową i słuchową. Szansą na jego rozwój są turnusy rehabilitacyjne i terapie. Dlatego bardzo proszę, pomóż nam z nich korzystać! Pomóż nam wierzyć, że jeszcze będzie dobrze… Agnieszka, mama

11 503 zł
Krystian Jaśkiewicz
Krystian Jaśkiewicz , 36 years old

POMOCY! Zawalcz z nami o zdrowie i sprawność Krystiana!

Gdybyśmy mogli, najchętniej wyrwalibyśmy ten straszny dzień jak kartkę z kalendarza. Byliśmy przerażeni, gdy znaleźliśmy Krystiana nieprzytomnego przy samochodzie. Od razu zawezwaliśmy pogotowie, jednak obawialiśmy się, czy pomoc dotrze na czas!  To było dokładnie 30 kwietnia 2024 roku. Gdy tylko Krystian dotarł do szpitala, lekarze zlecili szereg badań. Z diagnozą wrócili do nas szybko – udar niedokrwienny mózgu… To brzmiało jak wyrok! A dodatkowo miał sparaliżowaną całą prawą stronę ciała… Krystian odzyskał świadomość dosyć szybko, jednak problemy z mową, pamięcią, poruszaniem ręką czy nogą były ogromne. Dzięki determinacji codziennie walczył o swoją sprawność i wypracowywał kolejne małe sukcesy. Mieliśmy nadzieję, że wszystko idzie ku lepszemu, gdy nagle otrzymaliśmy kolejną druzgoczącą diagnozę! Lekarze wykryli u Krystiana skrzeplinę balotującą w lewej komorze serca! Jeszcze tydzień spędził w szpitalu, a później został wypisany do domu, ale jako pacjent wyłącznie leżący… Dziś Krystian nie może wstać nawet na chwilę, a już tym bardziej być rehabilitowany. Obecnie przyjmuje kosztowne leki i jest przygotowywany do operacji serca. Z dniem tego strasznego zdarzenia zmieniło się życie nie tylko Krystiana, ale również całej naszej rodziny. Koszty każdego dnia rosną i nie dajemy już rady. Zastrzyki, leki, rehabilitacja, specjalistyczny sprzęt… Toniemy w morzu potrzeb! Prosimy – wyciągnij do nas pomocną dłoń! Rodzina Krystiana

11 500 zł