Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mia Sołomiewicz
Mia Sołomiewicz , 3 years old

Jej siostra bliźniaczka odeszła... Dziś walczymy o zdrowie Mii❗️

Staraliśmy się o dziecko i czekaliśmy na nie z utęsknieniem. Niestety, straciliśmy pierwsze, ale chwilę później przyszła nowa nadzieja. Cudowne przygotowania i ogromna niespodzianka — ciąża bliźniacza!  Żona miała wiele badań, kontroli i jedna z nich odmieniła wszystko. Jedno z serduszek naszych dzieci niestety już nie biło! Drugie, leżące zaraz obok walczyło, by przyjść na ten świat. Wiedzieliśmy, że naszym zadaniem będzie ochronić je przed wszystkim, co złe...  Mia przyszła na świat w skrajnie tragicznym stanie. Siedzieliśmy z żoną zupełnie bezradni, czekając na jakiekolwiek wieści, gdy zaraz z porodówki zabrano ją na operację. To nie był wymarzony poród i pierwsze godziny spędzone w objęciach małego cudu. To były godziny trwające wieczność. Ogromny strach i niepokój, co dalej?  Nasza córeczka kilka razy wymknęła się z rąk śmierci. Za każdym razem okazywała się silniejsza. Znosiła i znosi do dziś cierpienia nie do opisania. Problemy z pęcherzem, odwodnienia, nagminnie wzywane karetki, wizyty na oddziałach i SOR-ach, gdy tylko ulewała nam się na rękach.  Mia nie jadła, karmimy ją do dziś strzykawkami. Bardzo mało piła, jej organizm nie radził sobie z przyjmowaniem żadnych substancji. Lekarze częst chcieli leczyć ją antybiotykami, często otrzymywała pochopne diagnozy.  Dziś już wiemy, że jej wystające na zewnątrz, niezoperowane jelitko będziemy musieli oddać w ręce specjalistów. Zbyt wiele błędów i nieudanych prób przetrwaliśmy. Mia z kolejnymi już sobie nie poradzi...  Przychodzimy dzisiaj by błagać o wsparcie. Zdrowie naszej córeczki jest dla nas najważniejsze. Zostawiliśmy w naszej codzienności wszystko, by móc jej się w pełni oddać. Każdy dzień warunkuje nam szereg chorób naszej malekiej dziewczynki!  Chcemy w końcu to zatrzymać! Przed nami poważne operacje i leczenie, rehabilitacja, wiele środków, lekarstw i opatrunków. Jesteśmy gotowi to udźwignąć, ale tylko z Twoją pomocą będziemy w stanie za to zapłacić. Zapłacić za zdrowie naszej córeczki... Rodzice  

13 482 zł
Natan Wiśniewski
Natan Wiśniewski , 7 years old

Tragiczny wypadek przerwał dzieciństwo! Natanek potrzebuje wsparcia!

Natan mógłby dziś być zdrowym i szczęśliwym chłopcem - zupełnie takim, jak jego rodzeństwo. Mógłby, gdyby nie tragiczny wypadek… W 2017 roku, gdy synek miał zaledwie 4 miesiące, przeżył uraz głowy. Mógł stracić życie, a my mogliśmy stracić naszego kochanego synka! Cudem przeżył, jednak od wypadku już nic nie miało być takie samo… Jesteśmy rodzicami trójki dzieci. Natan ma dzisiaj 5 lat. Po tamtych tragicznych wydarzeniach dziś jest dzieckiem niepełnosprawnym. Po urazie przeszedł ewakuację wodniaków mózgu, encefalopatię pourazową, ostrą niewydolność oddechową. Wielokrotnie był hospitalizowany i leczony pod opieką wielu specjalistów.  Wiele tygodni w szpitalach, wiele strachu i przepłakanych nocy - tego nie da się opisać. Nasza walka o zdrowie synka będzie trwała latami. Wiemy to i jesteśmy na to gotowi, jednak nie stać nas, by zapewnić kompleksową rehabilitację synka, która jest bardzo kosztowna. Dlatego otwieramy kolejną zbiórkę na rehabilitację Natanka oraz niezbędne leki. Stan synka powoli się poprawia, jeśli chodzi o sprawność ruchową. Niestety, uszkodzenia neurologiczne są znaczne, Natan nadal nie mówi.  Walka Natana będzie trwać latami. Synek potrzebuje systematycznej rehabilitacji, aby mógł zawalczyć o swoją sprawność i jak największe postępy. Każdy dzień to dla niego kolejna batalia o prawidłowy rozwój, a Wasze stałe wsparcie odgrywa w niej znaczącą rolę. Liczy się każdy gest! Rodzice

13 457 zł
Włodzimierz Andrzejczak
Urgent!
7 days left
Włodzimierz Andrzejczak , 68 years old

Tato❗️ Zrobimy wszystko, żeby uratować Twoje życie❗️

Ile cierpienia może znieść jeden człowiek? Ciężko nam uwierzyć, że nasz kochany tata musi ponownie przechodzić przez to piekło… Już raz zwyciężył z bezlitosnym przeciwnikiem. Dziś stajemy razem z nim do ponownej walki, gdzie stawką jest ludzkie życie… Historia choroby taty sięga 2010 roku. To wtedy zdiagnozowano nowotwór krtani. Ratujące życie leczenie przyniosło rezultaty. Tata wiele wycierpiał podczas radioterapii i chemioterapii, jednak najważniejsze, że udało mu się pozbyć tej okrutnej choroby. Przez lata tata był pod stałą kontrolą lekarską. Nic nie zwiastowało, że po tylu latach koszmar powróci… W 2021 roku pojawiło się podejrzenie nowotworu płuc. Na szczęście guz został usunięty operacyjnie, a badanie histopatologiczne nie potwierdziło naszych największych obaw. I tak żyliśmy w spokoju przez 2 kolejne lata. W 2023 roku u taty pojawiły się duszności, tak silne, że w szpitalu zdecydowano o założeniu tracheotomii. Badania nic nie wykazywały, a my nieustannie trwaliśmy w lęku… Dopiero na początku kolejnego roku pobrano wycinek do badania. W jednej chwili nasz świat się zawalił. Tatę ponownie zaatakował złośliwy nowotwór krtani! Nie da się opisać słowami tego, co czujemy. Ciężko nam pogodzić się z taką niesprawiedliwością losu… Obecnie ze względu na problemy z przełykaniem, tata żywiony jest przez gastrostomię. Jest bardzo osłabiony, przeszedł dwie hospitalizacje ze względu na zakażenia bakteryjne. Lada dzień lekarze będą decydować, co dalej. Wiemy, że tata będzie musiał po raz kolejny przejść leczenie chemioterapią. Czekamy też na kwalifikacje do immunoterapii. Operacja jest niemożliwa… Konsultujemy ten przypadek z wieloma lekarzami. Musimy mieć pewność… Ponad wszystko chcemy wspomóc wycieńczony organizm taty. Musimy wykorzystać wszystkie możliwe opcje leczenia. Jedną z nich jest terapia komórkami dendrytycznymi prowadzona w klinice w Niemczech. Aktywuje ona układ odpornościowy i umożliwia pacjentowi podjęcie walki z komórkami nowotworowymi. W połączeniu z innymi tradycyjnymi metodami daje obiecujące efekty. Wiemy, że podczas chemioterapii ogromnym wsparciem jest wzmocnienie witaminowe. Chcielibyśmy zapewnić je tacie w specjalistycznej klinice w Warszawie. Niestety, koszty tych terapii są ogromne… Nasz ukochany tata, mąż i dziadek całe życie jest pogodną osobą, która czerpie radość z życia. Pomimo trudności, nigdy się nie załamywał, a wszystkie przeszkody traktował, jak zadanie, które trzeba wykonać. Dziś to my chcemy podnieść go na duchu, pokazać, jak bardzo go kochamy. Zrobimy wszystko, żeby tata odzyskał nadzieję. Nie poddamy się i sięgniemy po każdą dostępną metodę, by uratować tak cenne dla nas życie. Rodzina Włodzimierza

13 454,00 zł ( 12.64% )
Still needed: 92 929,00 zł
Ala Basińska
Ala Basińska , 6 years old

Pomóż, aby Ala była samodzielna!

Od kilku lat musimy rehabilitować naszą córeczkę. Dzięki Waszej pomocy zawsze mogliśmy zapewnić jej jak najlepszą pomoc. Alicja jest już starsza, ale jej problemy nadal nie minęły.  Dziękujemy, że jesteście z nami nieprzerwanie od kilku lat. Do szczęśliwego zakończenia jednak jeszcze długa droga… Nasza historia:  W 27. tygodniu ciąży dowiedzieliśmy się, że córeczka może mieć wodogłowie. Nie było wiadomo, z jakiego powodu i czy to objaw czegoś poważnego. Trzeba było czekać, a my baliśmy się o każdy kolejny dzień…  Niecałe 3 miesiące później Ala pojawiła się na świecie. Od razu zabrano ją jednak na badania. Nie mogliśmy wziąć jej na ręce ani przytulić. Nie mieliśmy możliwości, aby dać jej odczuć, że już jest bezpieczna w ramionach mamy i taty... Lekarze zauważyli u Ali dysmorfię twarzy. Późniejsze USG główki wykazało, że komory boczne w mózgu są poszerzone. Ze szpitala wyszliśmy z informacją, że nasza maleńka córeczka ma wentriculomegalia mózgu i wodogłowie. Nie wiedzieliśmy, co będzie dalej. Tymczasem najgorsze miało być dopiero przed nami. Alunia miała zaledwie 10 miesięcy, gdy trafiła do szpitala z oczopląsem. Potem przeszła operację założenia wkładu komorowo-otrzewnowego. Wycierpiała już tak wiele, a przecież to dopiero maleńka dziewczynka!  Walczymy o nią od samego początku! Nadal bardzo boimy się o jej przyszłość. W naszej głowie powtarzają się wciąż te same pytania: Czy będzie samodzielna? Czy da sobie radę w życiu? Dziś stoją przed nami nowe wyzwania. Alicja ma juz 5 lat, ale nadal nie chodzi samodzielnie i nie mówi. Wymaga zakupu nowych ortez, ponieważ bez nich jej nóżki zbyt bardzo się wykrzywiają. Z powodu wzmożonego napięcia mięśniowego cały czas musi być systematycznie rehabilitowana. Na co dzień komunikujemy się z córeczką za pomocą gestów. Jednak już niedługo rozpocznie naukę języka migowego, co bardzo nas cieszy!  Musimy wyrównać jej szanse i zrobić wszystko, aby wzmocnić sprawność. Dlatego prosimy Was o każdą możliwą formę pomocy: wpłatę, udostępnienie zbiórki, dobre słowo. Tylko z Waszą pomocą uda nam się zapewnić naszej córce odpowiednią pomoc!  Rodzice Alicji

13 442,00 zł ( 28.25% )
Still needed: 34 133,00 zł
Magdalena Andruszkiewicz
Magdalena Andruszkiewicz , 35 years old

Kiedy udar mózgu próbuje zniszczyć życie na samym starcie...

Konie, taniec, rysunek, pasja, gwałtowne hamowanie i nagły zwrot akcji. Kilka miesięcy temu wydawało się, że nikt nie zatrzyma pędu życia tej dziewczyny. Młoda, piękna, utalentowana, nie pasowała do oddziału ratunkowego… Życie wymknęło jej się z rąk, ale każdy, kto znał Magdę, wie, że tylko na chwilę, że da radę wrócić do dawnego życia. Dzisiaj stoi przed wyzwaniem – najtrudniejszym treningiem w życiu, od którego będzie zależało wszystko. Potrzebna jest Wasza pomoc, w odbudowaniu życia. Magda pomogłaby każdemu bez wahania... Jeszcze 5 miesięcy temu uśmiechała się do świata i brała z życia pełnymi garściami. Tańczyła i uczyła tańca, prowadziła własną firmę, malowała koszulki, spotykała się z gwiazdami, jeździła konno, kręciła teledyski i realizowała milion pomysłów jednocześnie. Udar zatrzymał najszybszy bieg, radość i zmazał ten piękny uśmiech ze zdjęcia. Pod koniec listopada przyszedł niespodziewany cios – bardzo poważny, rozległy udar mózgu…W kilka godzin pasja i radość z życia zmieniły się wolę przetrwania. Lekarze robili wszystko, by Magda z tego wyszła. Młoda, piękna dziewczyna, niczym motyl złapana w siatkę choroby, nad którą nawet się nie zastanawiała. Kiedy ma się 30 lat, człowiek nie boi się chorób, nie myśli o nich. Po kilku dniach nadludzkich wysiłków całego personelu szpitala stał się pierwszy cud – Magda się wybudziła. Niestety konsekwencje wydarzeń z listopada są bardzo poważne. Dzisiaj Magda to cień dawnej siebie. Choroba odebrała jej wszystko nagle – nie mogła się przygotować, a co dopiero pogodzić. Piękne sukienki, kosmetyki, wszystko zostało na stole. Pozostała sala treningowa, która dla Magdy jest teraz być, albo nie być. Młody organizm regeneruje się szybciej, potrafi poradzić sobie z wieloma przeciwnościami, ale nie można leżeć i czekać, aż w cudowny sposób zdrowie powróci. To wszystko trzeba teraz wypracować... Konieczna jest długa i bardzo droga rehabilitacja. Życie nie powinno się kończyć, kiedy ma się niespełna 30 lat. Magda swą energią zarażała wszystkich wokół. Tańczyła, prowadziła własną firmę, malowała. Wszystko przekreślił udar mózgu. Najgorsze już za nią – wygrała własne życie i jest gotowa, by walczyć o więcej. Konieczna jest długotrwała i kosztowna rehabilitacja, by odzyskać dane życie, a przede wszystkim pasję i piękny uśmiech, które są Magdy wizytówką. By mogła jeszcze chodzić, mówić i cieszyć się życiem, potrzebna jest bardzo duża kwota, ale dla takich ludzi jak Magda, warto robić cudowne rzeczy. Tacy ludzie jak ona zmieniają świat. Teraz my zmieńmy świat dla niej. ––––––––––––– *Szacunkowa kwota zbiórki

13 427,00 zł ( 12.62% )
Still needed: 92 956,00 zł
Hubert Pieczyrak
Hubert Pieczyrak , 49 years old

Mój mąż wypadł przez balkon! Robimy wszystko, by wrócił do pełni sił

27 stycznia zdarzył się wypadek, który całkowicie zabrał codzienny spokój naszej rodziny. Hubert na chwilę wyszedł na balkon. Najprawdopodobniej przechylił się zbyt mocno, by zawołać psa i upadł z wysokości pierwszego piętra na twarde, betonowe podłoże! Na miejscu jako pierwszy pojawił się sąsiad, który skutecznie zastosował pierwszą pomoc. Bardzo szybko przyjechała karetka pogotowia, która zabrała Huberta do szpitala. Na miejscu okazał się, że w trakcie transportu znów potrzebna była reanimacja... W szpitalu dowiedzieliśmy się, że obrażenia głowy są tak ciężkie, że lekarze nie dawali nam nadziei. Hubert przeszedł pilnie bardzo skomplikowaną operację. Później powoli zaczął odzyskiwać siły, co stało się dla nas ogromną nadzieją i radością.  Kolejnym krokiem, by Hubert miał szansę wrócić do zdrowia, jest intensywna rehabilitacja. Trafił do jednego z najlepszych w kraju ośrodków, a jego postępy są tak zaskakujące, że wielu trudno uwierzyć, że jeszcze tak niedawno walczono o jego życie. Okazało się, że Hubert to niezwykle silny i uparty człowiek. Ciężka praca, którą wykonuje wraz z fizjoterapeutami, przynosi wspaniałe efekty. Aby jednak całkowicie odzyskał sprawność, potrzebuje wielu miesięcy kosztownych ćwiczeń. Odkąd pamiętam, to Hubert zawsze był w ruchu. Niezwykle pomocny, chętny do działania, pełen planów, nieumiejący usiedzieć w miejscu. Zawodowo zajmował się zaopatrzeniem i bardzo się w tej pracy spełniał. Mój mąż to typowa złota rączka, która potrafi wszystko naprawić, dba o każdy szczegół.   Bardzo proszę Cię o pomoc w opłaceniu turnusów rehabilitacyjnych dla Huberta. On każdego dnia udowadnia, że nie zaprzepaści szansy, którą dostał! Żona z rodziną

13 420,00 zł ( 11.65% )
Still needed: 101 729,00 zł
Michał Łaptuta
5 days left
Michał Łaptuta , 19 years old

Michael almost drowned in the pond and lost his health! Please help!

Currently, Michael is 17 years old. When he was 2 years old, a terrible accident happened—he fell into a pond and choked on water. His breath and heart stopped. The doctors brought him back to life, however, due to oxygen deficiency, some irreversible changes in his brain occurred.  As a result, Michael developed tetraplegia, and spasticity, which causes joint dislocation, as well as epilepsy. Currently, Mikey breathes through a tracheostomy tube. An airway suction pump must be used to remove discharge from his lungs. He’s fed via a percutaneous endoscopic gastrostomy (PEG) tube—the food he receives is already blended.  Michael’s basic form of treatment, apart from medications, consists of physical therapy. It supports his muscular system, promotes relaxation, and relieves pain caused by spasticity. Physical therapy also supports his digestive, respiratory and cardiovascular systems. He would hardly exist if it wasn’t for the therapy. Michael also requires specialized equipment and an airway suction pump, a wheelchair that allows him to take a stroll outside, and drive to doctor’s appointments, a car seat, a positioning chair, and rehabilitation aids (bolsters, balls, and mat).  Mikey is a cheerful, happy teenager, who loves to observe the world around him. He has two brothers who take care of him, spend time with him, take him for a stroll, and read books to him. My mom is also very helpful, and she is a devoted grandma who often accompanies us to rehabilitation camps.  We know that Michael understands a lot, despite his inability to speak. We communicate with each other through a special device called C-eye (cyber eye). He uses his eyeballs to point at messages he wants to express, that are displayed on a monitor.  Mike is communicative, and he likes to have the whole family around. He owns some pets (cats and dogs), and also loves horses. He is homeschooled and rehabilitated every day.  However, the therapy is too short, so we travel to rehabilitation camps where Mikey can undergo intensive exercises and treatments.  Physical therapy is extremely important for Michael due to his serious health issues.  It prevents abnormal muscle contracture and spine curvature. It relaxes muscles and supports breathing and digestion.  The cost of devices, medications, medical supplies, and physical therapy itself is enormous. Please, help us! We cannot afford to provide Michael with the required treatment. We try to offer him as much as we can, but most of all, we give him love and a safe home.  We ask you to support our fundraiser for another rehabilitation camp and a bath massage mat!  Ewelina and Maciej Łaptuta     

13 420 zł
Małgorzata Jakubczak
Urgent!
1 day left
Małgorzata Jakubczak , 46 years old

Już 3 razy pokonałam raka, teraz też muszę wygrać❗️Pomóż mi❗️

Historia mojej walki z nowotworem jest bardzo długa... Kiedy mówię ludziom ile lat ta batalia trwa – przecierają oczy ze zdumienia. Sama często zastanawiam się, skąd mam na to wszystko siły... I strasznie boję się, aby tych sił mi nigdy nie zabrakło, bo dziś po raz czwarty staję oko w oko ze śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem. 20 lat temu otrzymałam pierwszą diagnozę: ziarnica złośliwa. Na szczęście miałam młody i silny organizm, dlatego szybko udało mi się pokonać nowotwór i uzyskać upragnioną remisję. Po 3 latach w zdrowiu zaszłam w ciążę. Byłam przeszczęśliwa! Śmiało snułam plany i marzenia na przyszłość. Wyobrażałam sobie jak wspaniale będzie po narodzinach synka. Tyle pięknego przed nami!  Niestety, moja radość nie trwała zbyt długo. Zaraz po porodzie okazało się, że pojawiła się wznowa... Mąż zabrał syna do domu, a ja karetką pojechałam do Centrum Onkologii w Fordonie. Rozłąka z dzieckiem była jednym z najgorszych uczuć, które dotychczas doświadczyłam...  Gdy synek miał niespełna półtora roku, zakwalifikowano mnie do autoprzeszczepu. Udało się! Przez parę lat po przeszczepie było wszystko dobrze. Mogłam cieszyć się macierzyństwem i znów żyć pełnią życia.  Aż do roku 2020... Wtedy wykryto u mnie nowotwór piersi. Nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Informacja o diagnozie spowodowała, że po raz kolejny straciłam grunt pod nogami i po raz kolejny znalazłam się na życiowym zakręcie. Bolesne wspomnienia z czasów na onkologii, wróciły jak bumerang. Ożywiły się w jednej sekundzie... Byłam przerażona i zdezorientowana, jednak wiedziałam, że nie mogę się poddać. Przecież mam dla kogo żyć!  Znów rozpoczęłam wyczerpujące leczenie. Przeszłam mastektomię z rekonstrukcją. Dzięki temu choroba się wyciszyła. Niestety, nie na długo. Po dwóch latach znów pojawiły się niepokojące objawy. Obecnie jestem w trakcie badań. Prawdopodobnie pierś po mastektomii jest zajęta. Niepewne są również wyniki zdrowej piersi i węzłów przy piersi amputowanej. 18 sierpnia zaplanowana jest biopsja i badanie PET, dzięki którym dowiemy się z czym dokładnie mamy do czynienia. Mój przeciwnik jest bezwzględny i trudny. Już teraz dotychczasowe leczenie pochłonęło wszystkie nasze oszczędności, a niestety dalsze leczenie zapowiada się równie długie i równie kosztowne... Nie jestem w stanie zaplanować kolejnych dni, przewidzieć, jaka przyszłość czeka naszą rodzinę. Wiem jednak, że każda podarowana złotówka da mi siłę do walki z nowotworem... Dlatego proszę, pomóżcie mi... Tak bardzo chcę żyć, być przy moim mężu i razem patrzeć jak dorasta nasze dziecko!   Małgorzata

13 411 zł
Adrian Jarosz
Adrian Jarosz , 34 years old

Zawał przerwał życie mojego brata. Trwa walka o sprawność Adriana!

Adrian, mój brat, zawsze był pracowity i pełen optymizmu. Kocham go z całych sił i wierzę, że teraz, gdy znalazł się w tak trudnej sytuacji, nie podda się i będzie dalej walczył o sprawność. Wiem, że to droga, na której piętrzą się przeciwności i komplikacje, ale jednocześnie wiem, że nie jest w tym wszystkim sam. Ma nas - rodzinę, przyjaciół. Zrobimy wszystko, aby go teraz wesprzeć… We wrześniu 2022 roku Adrian szykował się, aby wyjść z mieszkania do pracy, gdy doznał udaru mózgu, który doprowadził do trwałych konsekwencji. Diagnoza brzmiała przerażająco - afazja oraz prawostronny niedowład połowiczy. Gdyby nie szybka reakcja naszego taty i jego kolegi, nie wiadomo, jakby to wszystko się potoczyło. Ratownicy pogotowia po przybyciu na miejsce już byli w stanie ocenić, że stan Adriana jest ciężki.  Później okazało się, że brat przeszedł lewostronny zawał tętnicy mózgu w związku z niedrożnością oraz powstałym zakrzepem. Dlatego też konieczne stało się wszczepienie specjalnego stentu. Po trzech tygodniach pobytu w szpitalu brat został przetransportowany do prywatnego ośrodka rehabilitacyjnego, gdzie rozpoczął swoją walkę o sprawność. Walkę, która cały czas trwa…  Adrian jest zdeterminowany i pełny nadziei na powrót do zdrowia. Z każdym dniem widać poprawę i wierzymy, że dzięki profesjonalnej rehabilitacji szybko wróci do pełnej sprawności. Nie wiemy, jakie będą końcowe efekty, ale już zauważamy postępy, a to pozwala nam trwać w przekonaniu, że będzie tylko lepiej. Koszty rehabilitacji są jednak ogromne, dlatego bardzo prosimy Was o pomoc!  Sandra, siostra

13 405 zł