Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Rafał Rafalski
7 days left
Rafał Rafalski , 48 years old

Opiekuję się bratem – po wylewie potrzebuje mnie przez całą dobę!

Tak naprawdę nie wiemy do końca, co się wydarzyło. Rafał nagle stracił przytomność. To był przystojny, silny mężczyzna. Teraz potrzebuje opieki przez całą dobę.  W szpitalu okazało się, że pękł krwiak. Aż dwukrotnie lekarze podjęli się trepanacji czaszki, czyli ewakuacji krwiaka z mózgu. Co najbardziej druzgocące, nie dawali szans na przeżycie. Rafał jednak żyje, ale konsekwencje pooperacyjne dotknęły każdej sfery. Mój brat nie mówi, słabo chodzi, ma problemy ze wzrokiem. Opiekuję się nim, karmię, przewijam. Pomaga mi ciocia, siostra mojej mamy. Niestety rodziców nie ma już z nami. Najpierw zmarł tata, a 5 lat temu nagle odeszła mama. To był dla mnie dodatkowy cios, po którym długo nie mogłam się pozbierać… Razem z mamą wytrwale walczyłyśmy o sprawność Rafała. Sprawność, która tak nagle została mu odebrana. Żal mi ogromnie tego, że mój brat nigdy w pełni nie wróci do swojego życia. Skończył dwa kierunki ekonomię i fotografię, miał plany, budował dom… Teraz jest zamknięty jak motyl w pancernym kokonie.  Leczenie pochłonęło wszystkie oszczędności i nadal wysysa każdą złotówkę. Zostały tylko długi. Nigdy nie prosiłam o pomoc, a zamiast tego zawsze starałam się pomagać innym. Jednak teraz wiem, że dalej nie dam rady sama. Twoje wsparcie jest niezbędne. Potrzebujemy środków na leczenie, rehabilitację, specjalny samochód do przewozu niepełnosprawnych, bo od wielu lat Rafał nie wyszedł dalej niż na balkon. To tak ogromne koszty. Sama nie dam rady im sprostać. Każda Twoja wpłata zbliży nas do celu.  Dziękuję Ci z całego serca! Dorota, siostra

13 606,00 zł ( 11.12% )
Still needed: 108 735,00 zł
Wioletta Wesołowska
Wioletta Wesołowska , 42 years old

By odzyskać to, co zabrała choroba!

Podobno zdrowo jest robić przynajmniej 10 tysięcy kroków dziennie. Nasze mądre zegarki i telefony zliczają każdy z nich, mówiąc nam "jeszcze więcej", "jeszcze trochę" - przecież to łatwe. A co jeśli każdy z tych kroków miałby być wyzwaniem porównywalnym ze wspinaczką na najwyższy szczyt? Bólem, który paraliżuje i strachem, który nie daje spokoju? Przerażającą niepewnością i pytaniem - czy tak już zostanie?     Wiola choruje od zawsze. Padaczka i zespół zaburzeń neurologicznych od lat utrudniają każdy jej dzień, zmieniając spokojną codzienność w spacer po polu minowym. Mimo podejmowanej walki, mimo ogromu wysiłków i nadziei, problemów przybywa. Osłabione ciało nie ma już siły, by walczyć, choć serce tak bardzo chciałoby tę walkę wygrać... Wieloletnie zmagania z chorobą doprowadziły do przykurczu mięśni nóg, co sprawia, że ciało Wioli jest nienaturalnie wygięte, kręgosłup niesamowicie obciążony, a każdy krok to wyzwanie. Wyzwanie, któremu musimy stawić czoła! Mimo bólu i lat nieprzerwanej walki. Na szali leży przyszłość Wioli, dlatego proszę - pomóż!

13 600,00 zł ( 66.92% )
Still needed: 6 720,00 zł
Jakub Szpak
Jakub Szpak , 45 years old

Aktywne życie z niepełnosprawnością. Pomóż Kubie spełniać marzenia!

Mam na imię Kuba. 25 lat temu byłem nieźle zapowiadającym się sportowcem. Odnosiłem pierwsze sukcesy w szermierce i kajakarstwie. Niestety, w 2006 roku zdarzył się wypadek, w którym uszkodziłem rdzeń kręgowy w odcinku szyjnym i stałem się osobą niepełnosprawną. Po dwóch latach intensywnej rehabilitacji postanowiłem zawalczyć o siebie i wrócić do sportu. Pogodziłem się z tym, że od tej pory wszystko będzie wyglądać zupełnie inaczej. Straciłem władzę w nogach, ale nie wiarę w pełne i szczęśliwe życie!  Z dumą nazywam siebie wózkersem i wkładam całe serce, by pokazać, że niepełnosprawność nie musi być wyrokiem. Pracuję na 2 etaty, jestem aktywny społecznie i realizuję się sportowo. Musiałem pożegnać się z szermierką, ale zdobywam medale w kajakarstwie i tenisie stołowym, zarówno o randze krajowej, jak i międzynarodowej. Niestety, los znów postanowił wystawić mnie na próbę… W zeszłym roku moje stawy barkowe wymagały pilnej interwencji. Przeszedłem dwie operacje, na skutek których mój biceps jest mniejszy o 15%. Dla osoby, która porusza się na wózku to duże utrudnienie, ale ja znów się nie poddaję!  Wiem, że proszę o wiele, ale w pogoni za powrotem do aktywnego życia sportowego trzeba łapać każdą szansę! Rozwiązaniem mojego problemu jest zakup roweru wspomaganego elektrycznie, z napędem ręcznym, przygotowanego specjalnie pod moje wymiary i potrzeby. Niestety, mimo że daję z siebie wszystko, taki sprzęt jest poza moim zasięgiem finansowym... Marzę o powrocie do sportu, biwakowania pod namiotem na Mazurach, a kto wie, może będę pierwszym rowerowym wózkersem, który objedzie Europę! Będę wdzięczny za każdą złotówkę przybliżającą mnie do spełnienia tego marzenia!  Kuba ➡️ FB Kuby

13 597,00 zł ( 38.73% )
Still needed: 21 510,00 zł
Nadia Makosz
Nadia Makosz , 2 years old

Nie pozwól, by padaczka pokonała Nadię ❗️

Ciąża przebiegała bez zarzutów, dlatego nikt się nie spodziewał, że czeka nas tak trudna walka o sprawność córeczki. Dopiero w piątym miesiącu jej życia zaczęliśmy zauważać niepokojące symptomy. Pojawił się strach, niepewność i obawa o przyszłość. Walczymy, choć nie jest łatwo… Gdy tylko zauważyliśmy pierwsze niepokojące objawy – od razu udaliśmy się z Nadią do lekarza. Natychmiast skierowano nas do szpitala, w celu przeprowadzenia szczegółowych badań. Niestety wyniki były jednoznaczne, nie pozostawiały złudzeń – u naszej córeczki zdiagnozowano padaczkę oraz opóźnienie psychomotoryczne. Byliśmy przerażeni, ale wiedzieliśmy, że natychmiast musimy zacząć walczyć. Lekarze wprowadzili leczenie, które na szczęście działa! Nadia od roku nie miała ani jednego ataku. Niestety istnieje ryzyko, że padaczka przekształci się z czasem w LEKOOPORNĄ! Musimy zrobić wszystko, żeby temu zapobiec! Nadia 5 razy w tygodniu uczęszcza na intensywną rehabilitację. Dwa tygodnie temu pojawiły się niesamowite postępy, których nie udałoby się wypracować, gdyby nie jej ciężka praca! Nadia zaczęła sama siadać! Wcześniej było to możliwe jedynie z naszą pomocą. Naszym kolejnym celem jest to, żeby córeczka próbowała sama się przemieszczać. Przed nią jeszcze bardzo długa droga, ale ona sama jest dla siebie idealnym wzorem i przykładem, że się da! Nadia ma 1,5 roku, ale niestety wymawia tylko kilka podstawowych słów. Cztery razy w miesiącu jeździmy z nią na zajęcia do logopedy, żeby wspomóc rozwój mowy. Pomimo wszystkich trudności, jest niezwykle pogodną, uśmiechniętą i otwartą dziewczynką. Ma siostrzyczkę, z którą uwielbia spędzać czas. Jest nadzieja, że Nadia dzięki intensywnej rehabilitacji będzie w przyszłości mówić i chodzić! Gdy brakuje nam sił, patrzymy na jej oczy pełne uśmiechu, radości i miłości i wiemy, że nie możemy się poddać. Nie możemy pozwolić, by to finanse przekreśliły jej szansę na sprawność i samodzielną przyszłość! Bardzo prosimy o pomoc. Wszystko, co konieczne, jest niestety również niezwykle kosztowne. Dalsza, intensywna rehabilitacja, to jedyna nadzieja! Prosimy, nie pozwólcie, żeby zgasła. Rodzice Nadii Facebook - Licytacje dla Nadusi Makosz💚

13 596,00 zł ( 49.53% )
Still needed: 13 851,00 zł
Kacper Burzyński
Kacper Burzyński , 4 years old

Kacperek stracił ukochanego brata... Nie pozwólmy, by utracił zdrowie❗️

Nasza historia zaczyna się podobnie jak wiele. Na początku wszystko było idealnie. Kacperek rozwijał się prawidłowo i nic nie zapowiadało tragedii. W takim czasie nawet nie zastanawiamy się nad tym, jak okrutna może być przewrotność losu. Myśleliśmy, że to kolki. Uciążliwe, jak u każdego dziecka. Ale dopiero kiedy objawy się nasiliły, sprawcą okazały się początki padaczki. Trafiliśmy na oddział neurologiczny. Badania wykazały jednoznacznie – Zespół Westa. Kacper ma prawie 4 lata, jeszcze nie siedzi i nie chodzi. Jest dzieckiem leżącym, nieumiejącym nawet utrzymać główki. Regularnie jeździmy na rehabilitację, pionizujemy go, specjalny stymulant ma zatrzymać epilepsję… Małymi kroczkami staramy się poruszać do przodu. Nie wszystko jednak wychodzi idealnie… W tym roku odszedł brat Kacperka, również zmagający się z chorobami. To nas rozbiło, ale wciąż musimy walczyć, by nasz młodszy synek mógł funkcjonować. Nie tylko dla Kacpra, ale też dla jego braciszka. Chcielibyśmy postawić Kacpra na nogi. Znacznie bardziej pomaga mu prywatna rehabilitacja 2 razy w tygodniu. To jednak ogromne koszty, do których dochodzi choćby pionizator, specjalne siedzisko, ortezy… Po latach ciężko rozmyślać o tym, co było. Dlaczego Kacper urodził się chory? Dlaczego spotkała nas tragedia? Najważniejsze jest to, co teraz i to, co będzie. Przyszłość Kacpra może i jest niepewna, ale zrobimy wszystko, by była szczęśliwa. Proszę, pomóż nam symboliczną wpłatą, udostępnieniem albo nawet dobrym słowem. To tak niewiele, a może zmienić wszystko. Rodzice Kacpra

13 593 zł
Bogumiła Dębska
Bogumiła Dębska , 57 years old

NOWOTWÓR nie ma litości. Pomóż Bogusi go pokonać❗️

Zwykła, szczęśliwa, poukładana codzienność naszej mamy z dnia na dzień zmieniła się w koszmar. W trakcie kąpieli mama wyczuła, że węzły chłonne przy piersi są znacząco powiększone. Niezwłocznie udała się do lekarza, który niestety nie miał dla niej dobrych wieści. Diagnoza była przerażająca. Wstępne badanie USG wykazało nieprawidłowości, jednak jak się później okazało – zmiany na węzłach chłonnych były już wtedy przerzutami. U naszej mamy zdiagnozowano nowotwór piersi. Choroba postępowała bardzo szybko. Trzeba było działać natychmiast! Została wprowadzona chemioterapia, którą mama musi przyjmować przez 5 miesięcy. Ogromnym wyzwaniem są dla nas dojazdy. Na kolejne dawki musimy stawiać się 1-2 razy w tygodniu i dojeżdżać do miejscowości oddalonej o 450 kilometrów! Po zakończeniu leczenia mamę czeka operacja — mastektomia, której niestety nie można wykonać jeszcze teraz. Po operacji konieczne będzie wprowadzenie również radioterapii. Przed mamą bardzo wymagający, trudny czas, pełen bólu i cierpienia. Niestety źle znosi kolejne dawki chemii, przez pierwsze 2-3 dni po podaniu jest bardzo słaba, większość dnia leży, nie ma apetytu ani siły.  W trakcie leczenia okazało się, że mama ma guza również w pęcherzu moczowym. W styczniu zostanie przeprowadzony zabieg, który potwierdzi, czy zmiana jest złośliwa. Przed chorobą mama była bardzo pracowitą kobietą. Spełniała się zawodowo, a po pracy zajmowała się domem. Uwielbiała też szydełkować. Dlaczego ta spokojna, poukładana codzienność została jej tak brutalnie odebrana? Choroba zaatakowała bezlitośnie, ale zrobimy wszystko, by ją pokonać! Potrzebujemy tylko pomocy ludzi o ogromnych sercach… Nie możemy pozwolić, by nowotwór odebrał nam ukochaną mamę i wspaniałą żonę. Pomożecie nam? Każda złotówka jest dla nas na wagę złota! Najbliżsi Bogumiły

13 581 zł
Arkadiusz Chałupczyński
Arkadiusz Chałupczyński , 39 years old

Tragiczny wypadek brutalnie odebrał dawne, szczęśliwe życie... Pomóż je odzyskać❗️

Arek jest perfekcyjnym mężem. Zawsze mogłam na niego liczyć, wspierał mnie w każdej sytuacji. Dzięki niemu żyłam idealnym życiem. Zawsze chętny do pomocy, z sercem na dłoni. Zrobiłby dla mnie wszystko. Dlaczego to idealne życie zostało nam tak brutalnie odebrane? Uchodziliśmy za wzorowe małżeństwo. W październiku obchodziliśmy 11 rocznicę ślubu. Wspólne życie było naszą największą wartością. Niestety ten poukładany świat został bezlitośnie zburzony w ułamku sekundy. Do dziś próbujemy go poskładać. 30 maja Arek uległ tragicznemu w skutkach wypadkowi. Jadąc do pracy rowerem, został potrącony na ścieżce rowerowej przez autobus komunikacji miejskiej. W wyniku tego zdarzenia uderzył głową w krawężnik. Został przewieziony do szpitala, gdzie stwierdzono rozległy uraz czaszkowo-mózgowy i podjęto decyzję o operacji – kraniektomii oraz usunięciu ostrego krwiaka podtwardówkowego. Po operacji Arek przez tydzień był w śpiączce farmakologicznej, a ja przerażona trwałam przy nim, mając nadzieję, że do mnie wróci. Niestety obrzęk mózgu się nie zmniejszał, jego stan był bardzo ciężki. Nie odzyskiwał świadomości. Podjęto decyzję o operacji implantacji zastawki lędźwiowo-otrzewnowej i plastyki ubytku kości czaszki. Niestety w wyniku powikłań jego stan jeszcze bardziej się pogorszył. Lekarze skierowali męża do Zakładu Opiekuńczo – Leczniczego.  Arek wymaga całodobowej opieki, a także specjalistycznej i intensywnej rehabilitacji. Widzimy pierwsze efekty: mąż zaczął otwierać oczy i powoli zwiększa swój zakres ruchów. Każdego dnia obserwujemy, jak dzielnie walczy i jak wielka jest jego wola życia. To daje nam motywację, aby walczyć razem z nim. Arek uwielbiał jazdę na rowerze, kochał sport. Przygotowywał się do półmaratonu. Zaczął również spełniać swoje marzenia o nurkowaniu – przyjaciele podarowali mu kurs nurkowania na 38 urodziny. Niestety nie zdążył go zrealizować. Uwielbialiśmy podróżować i zwiedzać.  Jego marzeniem była podróż do Japonii, którą mieliśmy zamiar zrealizować z okazji 15. rocznicy ślubu. Wierzę i zrobię wszystko, by udało nam się doprowadzić te plany do skutku.  Mamy świadomość, że ze względu na doznany uraz, proces powrotu do zdrowia jest bardzo powolny, żmudny i niestety kosztowny. Miesięczny koszt opieki i rehabilitacji wynosi ok. 30 000 zł. Chociaż się nie poddajemy, koszty stają się nie do udźwignięcia. Nie jest łatwo prosić o pomoc w obliczu tragedii, która nas spotkała, ale nie mogę się poddać. Wiem, że jest wielu dobrych ludzi, którzy zechcą wspomóc nas w walce o powrót Arka do zdrowia. Jesteście naszą nadzieją. Żona Beata, rodzina i przyjaciele

13 574,00 zł ( 7.08% )
Still needed: 177 916,00 zł
Zofia Lutowicz
Zofia Lutowicz , 3 years old

Tylko rehabilitacja da szansę na pierwszy krok - pomóż!

Los od samego początku nie był łaskawy dla naszej Zosi. Tyle musiała wycierpieć już od pierwszych chwil swojego życia. Ilekroć sobie o tym przypominam, za każdym razem czuję bolesny ucisk w sercu. Nie tego pragnie rodzic dla swojego dziecka, nie tego chce doświadczać tuż po długo wyczekiwanych narodzinach ukochanej córeczki. W jednej chwili diagnoza Zosi zrujnowała wszystkie nasze wyobrażenia, a my musieliśmy stawić jej czoła... Zosia urodziła się z rozszczepem kręgosłupa lędźwiowego oraz współistniejącym wodogłowiem. To jednak nie koniec diagnoz, które w kilka sekund zatrzęsły naszym światem. U córeczki stwierdzono również wrodzony odpływ pęcherzowo-moczowodowy czwartego stopnia, przez co Zosia musi być cewnikowana co dwie godziny. Niestety, córka jest również narażona na częste stany zapalne. Do wszystkiego dochodzi jeszcze wada wzroku. Te wszystkie potworne diagnozy sprawiają, że martwimy o córeczkę nieustannie, o jej zdrowie, ale też o to jak sobie z wszystkim poradzimy. Zosia wymaga ciągłej opieki i rehabilitacji. Konieczne są również regularne wizyty u lekarzy i specjalistyczne zabiegi, co w naszym wypadku wiąże się z dojazdami do szpitala oddalonego od naszego domu o 100 km!  Zosia może ruszać nóżkami, ale wciąż nie jest w stanie stawiać samodzielnych kroków. Razem z mężem wierzymy jednak, że dzięki intensywnej rehabilitacji córeczka będzie mogła zawalczyć o swoją sprawność i postawienie swoich pierwszych kroczków. Zosia przeszła już dwie skomplikowane operacje. Niestety, wiemy już, że konieczne będą kolejne. Nie możemy się poddać. Tak wiele już udało nam się przetrwać i mamy nadzieję, że nic nie będzie w stanie pokrzyżować nam dalszej drogi po sprawność córeczki.  Bardzo Was prosimy o wsparcie. Zosia mimo swoich chorób jest bardzo pogodnym dzieckiem. Chcemy zapewnić córeczce normalne dzieciństwo, by mogła poznawać świat na własnych nóżkach, a nie z perspektywy wózka!  Magdalena, mama

13 571,00 zł ( 31.89% )
Still needed: 28 983,00 zł
Kacper Boboryko
Kacper Boboryko , 9 years old

Zamknięty w świecie autyzmu. Pomagamy Kacperkowi!

Świadomość, że robisz wszystko, aby Twoje dziecko miało szansę na jak najlepszą przyszłość, że każdego dnia stajesz na wyżynach możliwości, bo troska o nie przysłania Ci wszystko inne, że codzienność jest potwornie trudna, ale nie możecie się wspólnie poddać, bo za rogiem jest nadzieja, której nie można zaprzepaścić... To uczucie, które znamy doskonale. Walczymy o lepszą przyszłość Kacperka od dnia, w którym dowiedzieliśmy się, że będzie szedł przez życie z diagnozami, które zwaliły nas z nóg i musieliśmy przez nie przeorganizować całą naszą rzeczywistość. Dziś wcale nie jest nam łatwiej. Lada moment Kacper skończy 6 lat, jednak z chorobą będzie się zmagać już zawsze. Choćbyśmy bardzo chcieli, nie jesteśmy w stanie sprawić, że nasz synek cudownie ozdrowieje. Padaczka zbiera żniwo, zaburzenia rozwoju pod postacią autyzmu nie odpuszczają, konieczna jest kosztowna rehabilitacja, na którą nam samym brakuje już środków. Robimy co w naszej mocy, by synkowi niczego nie zabrakło, jednak potrzeby cały czas rosną, a nam powoli zaczyna brakować sił i oszczędności. Specjaliści, u których konsultujemy Kacperka są zgodni, co do jednego - synek przynajmniej trzy razy w roku powinien wyjechać na turnus rehabilitacyjny. Pokładamy w tym ogromną nadzieję. Wiemy, że Kacperka nie da się wyleczyć, jednak możemy mu pomóc, by był jak najbardziej samodzielnym dzieckiem. Bardzo prosimy Was o wsparcie! Anna i Krystian, rodzice

13 557,00 zł ( 65.35% )
Still needed: 7 188,00 zł