Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Grażyna Bielecka
Grażyna Bielecka , 49 years old

Została zaatakowana nożem przed własnym mieszkaniem...❗️ POTRZEBNA PILNA POMOC 🚨

3 sierpnia 2023 roku zapamiętam do końca życia. Tego dnia wydarzył się dramat, którego nie wyśniłam nawet w najczarniejszych koszmarach. Cudem ocalałam z życiem… Doszło do tragicznego wydarzenia – ZOSTAŁAM ZAATAKOWANA NOŻEM przed moim własnym mieszkaniem. Otrzymałam kilkanaście ciosów, głównie w klatkę piersiową, ale mam również pocięte nogi i ręce, prostowniki czterech palców lewej ręki, mięsień trójgłowy ramienia prawego i mięśnie uda. Uszkodzone zostały oba płuca, przepona, wątroba i jelito cienkie. Aby wrócić do sprawności sprzed napaści, potrzebuję długiej rehabilitacji. Muszę rehabilitować nie tylko uszkodzone mięśnie, ale również zadbać o ciało pokryte bliznami… Mam ponad 45 blizn, które oklejam specjalnymi plastrami, jednak żeby nie zrobiły się trwałe zrosty, blizny te powinny być aktywowane przez rehabilitanta. To wszystko generuje ogromne koszty, na które nie byłam przygotowana. Ta tragedia spadła na mnie nagle, choć nigdy bym sobie nie wyobrażała, że będę musiała tak desperacko walczyć o życie. Do dziś nie otrzymałam odpowiedzi na odbijające się nieustannie w głowie pytanie: „Dlaczego przytrafiło mi się coś tak potwornego?”... Staram się sobie radzić, jednak istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia stresu pourazowego. Teraz skupiam się przede wszystkim na ciele, ale wiem, że będę musiała poprosić o pomoc psychologa specjalizującego się w traumach. Na razie nie mam na to siły.  Bardzo proszę o pomoc. Wasze wsparcie sprawi, że nadzieja, która jeszcze się tli – nie zgaśnie. Pomóżcie mi poradzić sobie ze skutkami tej niewyobrażalnej tragedii. Będę wdzięczna za każdą wpłaconą złotówkę! Grażyna

13 733 zł
Wiktoria Grzelczak
Wiktoria Grzelczak , 5 years old

By Wiktoria mogła zapanować nad chorobą, która odbiera beztroskie dzieciństwo!

Wiktoria ma zdiagnozowaną padaczkę ogniskową z napadami uogólnionymi. Dotychczas stosowana farmakoterapia nie przynosi żadnej poprawy! Ostatnie wyniki badań genetycznych wykazały, że córka ma uszkodzony gen DPYD, który najprawdopodobniej odpowiada za napady padaczkowe. Wiki nie chodzi samodzielnie, przemieszcza się, trzymając nas za rękę. Każdego dnia i każdej nocy mierzy się z napadami, które przybierają różne formy: drgawki, zesztywnienia, upadki, wytrzeszcz oczu oraz tzw. "wyłączenie". Ataki występują w sytuacjach zmęczenia, a także podczas codziennych czynności i zabawy. Nadal jesteśmy na etapie poszukiwania przyczyny takiego stanu zdrowia naszej kochanej Wiktorii. Znajomość podłoża napadów pozwoli lekarzom na bardziej celowane i tym samym skuteczne leczenie, co realnie przełoży się na poprawę codziennego funkcjonowania naszej córeczki. Niezwykle nas cieszy, że pomimo tylu trudności, Wiki jest wesołym i kontaktowym dzieckiem. Szczęśliwie choroba nie spowodowała dotychczas ubytków w mózgu, dzięki czemu rozwój intelektualny córeczki jest w miarę prawidłowy. Borykamy się głównie z problemami motorycznymi, ale uczęszczamy na różnego rodzaju terapie i rehabilitację, aby jak najszybciej je zażegnać. Zebrane z Państwa wsparciem środki przeznaczymy na leczenie, dalszą diagnostykę i rehabilitację Wiki. Mamy nadzieję, że w przyszłości będzie mogła cieszyć się zdrowiem i samodzielnością. Dziękujemy za każde wsparcie! Rodzice Wiktorii

13 729 zł
Stanisław Winnicki
Stanisław Winnicki , 58 years old

I may not survive another relapse ... Please save my life!

I have lived in fear for nearly 6 years. I’m 55 years old and I find it impossible to imagine that it could be the end. I still have lots of plans for the future and dreams that I would like to come true. Unfortunately, the year of 2015 changed everything, probably indefinitely … It was kidney cancer. At the beginning, I was not terrified by what doctors said. I believed there was effective treatment within reach. I kept telling myself that new developments in medicine would help me defeat even the most powerful enemy. What doctors had to say was completely different from my expectations. Because the illness was advanced, I needed urgent surgery. The kidney was removed, but it was not the end. During another operation tumor rupture occurred and that was followed by the removal of the spleen and the tail of the pancreas. It all resulted in multi-organ failure. I might have died. I was in a medically induced coma for a month. Soon after I’d been at death’s door, it returned unexpectedly. Another recurrence nearly ruined my chances of recovery. My only chance now is very expensive treatment which cannot be reimbursed. The monthly cost is about 15, 000 PLN. Your support might mean life to me, it could mean stopping the spread of the illness. Please, don’t let me be alone in in this struggle.

13 721,00 zł ( 8.99% )
Still needed: 138 865,00 zł
Faustynka Truchan
Faustynka Truchan , 7 years old

Zawalcz z nami o Fustynkę! Nie mamy czasu do stracenia!

Jedną z najtrudniejszych rzeczy w byciu rodzicem niepełnosprawnego dziecka jest przyjęcie prawdy. Towarzyszy temu lęk, zmęczenie, zwątpienie i przeraźliwy ból...  W dniu, w którym poznajesz diagnozę wszystko się kończy i zarazem zaczyna na nowo...  Ty wychodzisz ze szpitala po narodzinach dziecka z uśmiechem i nadzieją, my z listą specjalistów do odwiedzenia i lękiem. Ty zapisujesz malucha na rytmikę, my na rehabilitacje. Ty idziesz z maluchem na plac zabaw, my nie mamy tam czego szukać, bo place zabaw dla niepełnosprawnych dzieci są w Polsce prawie nie ma. Ty modlisz się, by dziecko nie zachorowało na katar, my by przez katar nie wylądowało na OIOM’ie.  Ty myślisz, kiedy ten mój mały dorośnie i wyfrunie z domu, my myślimy – kto się nim zajmie, kiedy nas zabraknie... Mimo tego wszystkiego i Ty i ja kochamy nasze dzieci najbardziej na świecie, rozpieszczamy je, mamy tyle samo nadziei, planów i marzeń, tylko po prostu są one inne... Opowiadam Wam to wszystko, bo chcę, żebyście choć trochę poznali naszą historię... ------------ Choć narodzony dziecka powinny wiązać się z radością, naszemu powitaniu towarzyszyło mnóstwo strachu. Faustynka za bardzo pospieszyła się z przyjściem na świat. W związku z tym, podczas porodu pojawiły się poważne komplikacje, które po urodzeniu doprowadziły do niedotlenienia i ubytków w tkance nerwowej mózgu. Co to oznacza? Już na samym starcie, nasza córeczka otrzymała od lekarzy długą listę straszliwych diagnoz – leukomalacja okołoporodowa, opóźnienie psychoruchowe, mózgowe porażenie dziecięce, niedowład czterokończynowy...  Przedwcześnie urodzone dzieci wymagają specjalistycznej opieki medycznej oraz specjalnych warunków dla kształtowania umiejętności samodzielnego funkcjonowania. Życie naszego maleństwa pozostawało w rękach lekarzy i aparatury. Wciąż mam przed oczami widok jej maleńkiego ciała, leżącego w plątaninie kabli....  Mimo że od tych tragicznych chwil dzieli nas już prawie 5 lat, to wciąż jesteśmy na początku naszej drogi... Nadal borykamy się z licznymi dolegliwościami i jesteśmy częstymi gośćmi w szpitalu. Z biegiem lat u Faustynki zdiagnozowano: zaburzenia wzroku, astmę, niedokrwistość. Do dziś nasza córeczka nie potrafi samodzielnie usiąść, stanąć, raczkować czy chodzić...  Każdy dzień jest pełen lęku i strachu o przyszłość naszego dziecka. Codziennie w pocie czoła zmagamy się z chorobami i ciężko pracujemy, by osiągnąć nawet najmniejsze postępy. Pod okiem specjalistów i rehabilitantów córeczka dzielnie walczy o sprawność i samodzielność.  Za parę miesięcy Faustynka przejdzie kolejny poważny i skomplikowany zabieg w swoim życiu. Tym razem na nóżki –  adduktorotomię. Już w tym momencie wiemy, że zaraz po operacji będzie potrzebować dalszej intensywniej rehabilitacji turnusów, sprzętu ortopedycznego…  Wykorzystujemy wszelkie możliwe zajęcia z terapeutami, jakie oferuje nam NFZ. Dodatkowo dużą część terapii realizujemy również w prywatnych placówkach. Jednak to wciąż za mało... Lekarze nieustannie ostrzegają, że czas ucieka...  Jeśli Faustynka nie zrobi samodzielnie swoich pierwszych kroków do 6. roku życia, to prawdopodobnie już nigdy tego nie dokona. Mamy bardzo mało czasu. Potrzebna jest natychmiastowa, wieloprofilowa terapia, rehabilitacja i specjalistyczne leczenie.  Pragniemy dać naszej córeczce szansę na dalszy rozwój, większą sprawność i lepszą przyszłość. Niestety, leczenie już teraz wiąże się z wieloma wydatkami, które coraz częściej są ponad nasze siły... Koszty stale rosną, a my wiemy, że sami nie jesteśmy w stanie zapewnić jej wszystkiego, co potrzebne. Nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o pomoc... Bez Was to się nie uda. Rodzice Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku: ➡️ Licytacje dla Faustynki Małej Kruszynki 💚

13 714 zł
Grzegorz Kozikowski
Grzegorz Kozikowski , 58 years old

Grzegorz walczy z groźną chorobą! Pomóżmy mu wygrać!

Nigdy wcześniej nie chorowałem. Przez całe swoje życie byłem silnym, zdrowym mężczyzną. Niestety, los przestał być dla mnie łaskawy i w listopadzie 2023 roku usłyszałem druzgocącą diagnozę… Informacja o chorobie spadła na mnie bardzo nieoczekiwanie, wręcz przypadkowo. Wszystko zaczęło się od bólu woreczka żółciowego, który skłonił mnie do konsultacji z lekarzem. Poszukując przyczyny, został wykonany szereg badań.  To właśnie wtedy wykryto u mnie złośliwego guza pogranicza głowy i trzonu trzustki. Żadne słowa nie są w stanie opisać, jak wielkim to było dla mnie szokiem. Wiedziałem, jednak, że muszę działać jak najszybciej. Staram się nie poddawać. Mam czworo dzieci i widzę, jak bardzo się o mnie martwią… Mam dla kogo żyć i muszę walczyć dalej! Niestety, guz jest zbyt duży, by można było leczyć go operacyjnie. Na szczęście dzięki zaangażowaniu i wsparciu lekarzy udało mi się już rozpocząć chemioterapię. Wlewy są podawane w wyznaczone dni przez 7 godzin, następnie otrzymuję na kolejne dwie doby wlewy wzmacniające do domu. Choroba i podawana chemia bardzo mnie osłabiły. W ciągu niecałych dwóch miesięcy od diagnozy schudłem aż 18 kilogramów! Rzeczy, które kiedyś wydawały się takie proste, stały się dla mnie dużym wyzwaniem. Staram się codziennie jak najwięcej ruszać, żeby mięśnie nie zaczęły zanikać. Przede mną 4 cykle chemioterapii, które łącznie mają trwać do końca stycznia.  To właśnie wtedy zostanie przeprowadzone badanie, dzięki któremu dowiemy się, czy udało się zmniejszyć guza na tyle, by możliwe było przeprowadzenie zabiegu NanoKnife. ​​Jest to nowoczesna i małoinwazyjna metoda niszczenia komórek nowotworowych za pomocą prądu o wysokim napięciu. Dzięki niej byłoby możliwe całkowite wyleczenie złośliwego guza! Taki zabieg musiałby jednak odbyć się prywatnie… Niestety, jest on bardzo kosztowny i nie mam możliwości opłacenia go samodzielnie, dlatego zwracam się do Was z prośbą o pomoc.  Nigdy nie sądziłem, że będę w takiej sytuacji, przez całe życie byłem okazem zdrowia. Wiem jednak, że nie mogę się poddawać, muszę walczyć. Jest w końcu szansa na całkowite wyleczenie, a diagnoza nie musi być wyrokiem. Proszę, pomóżcie mi żyć dalej! Grzegorz

13 706 zł
Marysia Itrich
Marysia Itrich , 2 years old

Pomóż nam zbudować lepsze jutro dla Marysi!

Nasza córka przyszła na świat z głębokim obustronnym niedosłuchem, który generuje w jej codzienności wiele problemów. Maria żyje w świecie ogłuszającej ciszy. Naszym największym marzeniem jest, aby miała taką samą szansę na rozwój, jak jej rówieśnicy. Niestety, bez wsparcia ludzi dobrych serc, to będzie niemożliwe…  Tuż po narodzinach, naszej córeczce zostało wykonane badanie przesiewowe słuchu. Niestety wynik był negatywny. Po dwóch dniach lekarze ponowili próbę, jednak nie było zmiany... Skierowano nas do poradni audiologicznej. W czasie wizyty lekarz uspokajał nas, że przyczyną może być zalegający w uszkach płyn poporodowy. Zlecił kolejną wizytę, na której okazało się, że nie ma poprawy! Doktor zalecił wykonanie dodatkowego badania (ABR). Czas oczekiwania na NFZ był za długi, dlatego postanowiliśmy wykonać badanie prywatnie. Pierwsza analiza słuchu wykryła u Marysi obustronny niedosłuch na poziomie 55 dB! Córeczka miała problemy z lokalizacją dźwięku, nie reagowała na wołanie, bardzo długo nie gaworzyła. Miesiąc później wada pogłębiła się na 70 dB! Byliśmy przerażeni! Od szóstego miesiąca życia, Marysia ma założone obustronnie aparaty słuchowe. Córeczka wymaga naszej stałej opieki i wsparcia. Nie potrafi mówić, ani komunikować nam swoich potrzeb. Jedyną szansą, aby Marysia zaczęła prawidłowo się rozwijać, jest stała opieka wielu specjalistów oraz intensywna rehabilitacja.  Niestety to wszystko wymaga od nas ogromnych nakładów finansowych – nie dajemy już rady! Dlatego z całego serca prosimy o pomoc. Wszystkie środki ze zbiórki zostaną przeznaczone na dalszą rehabilitację i zajęcia specjalistyczne, które dadzą szansę naszej córeczce na lepszą przyszłość. Za każdą formę wsparcia bardzo DZIĘKUJEMY! Rodzice Marysi

13 699,00 zł ( 42.92% )
Still needed: 18 216,00 zł
Kacper Faber
Kacper Faber , 2 years old

Kacperek walczy od swojego pierwszego dnia...

Nasz synek nie ma jeszcze roku. Jest malutki i całkowicie bezbronny. Nawet nie rozumie, co się z nim dzieje. My jednak wiemy… I dlatego musimy mu pomóc! Kacperek urodził się 29.07.2022 r. Nie mogliśmy wziąć go w ramiona, a przecież pierwszy uścisk kochających rodziców jest bardzo ważny! W tym samym dniu był operowany. Ze względu na rozszczep kręgosłupa, lekarze nie mogli czekać.  Dwa dni później przeszedł kolejną operację, tym razem wstawienia zastawki komorowo – otrzewnowej. Wodogłowie spowodowało, że w jego maleńkiej główce było bardzo dużo płynu. Niestety po zabiegu doszło do powikłań i konieczny był kolejny: wymieniono zastawkę i wykonano wtórne szycie. Nigdy nie zapomnimy tego długiego oczekiwania na korytarzu w szpitalu. Chowając twarz w dłoniach, czekaliśmy na lekarza, który powie nam co dalej...  No właśnie… W kolejnych dniach, po wielu badaniach: tomografii i rezonansie główki okazało się, że Kacperek cierpi na Zespół Arnolda-Chiariego. Jest to wada genetyczna, w przebiegu której struktury tyłomózgowia przemieszczają się w głąb kanału kręgowego. Stwierdzono także nieprawidłową budowę kości czaszki oraz poszerzone komory mózgu.  Oprócz tego wszystkiego występują istotne zmiany w móżdżku… Sprawia to, że jego prawa rączka i lewa nóżka są dużo słabsze… Lekarze zdiagnozowali także agenezję ciała modzelowatego… Urodził się także z nóżką końsko-szpotawą, która była gipsowana 8 razy. W ostatnim czasie przeszedł także zabieg podcięcia ścięgna Achillesa, po czym jego nóżka znów została zatopiona w gipsie. Nasz synek ma bardzo utrudniony start. Zamiast spokojnie się rozwijać, odczuwa ból. Zamiast bawić się i poznawać świat, musi spędzać setki godzin na konsultacjach u wielu specjalistów: neurologa, chirurga, ortopedy, neurochirurga, okulisty… Lista jest obłędnie długa. Do tego wszystkiego kilka razy dziennie musi być cewnikowany. Przyjmuje też leki na stałe. Nawet jego pęcherz nie działa tak, jak powinien.  Szpital to drugi przysłowiowy dom naszego Kacperka, którego czeka jeszcze bardzo wiele badań, konsultacji, operacji i bardzo kosztownych rehabilitacji. Sami nie udźwigniemy ciężaru tych wszystkich wydatków, ale licząc na Waszą pomoc i wsparcie, a także udostępnienie tego posta dalej, wierzymy, że Kacperek będzie mógł lepiej się rozwijać. Z całego serca dziękujemy. Rodzice wraz z Kacperkiem  

13 684 zł
Dariusz Postek
Dariusz Postek , 49 years old

Świat zamknięty w czterech ścianach. Pomagamy Darkowi!

Jedna chwila, jedno zdarzenie, które wywróciło wszystko. Zniszczyło moje zwyczajne dotychczasowe życie. Było źródłem bólu, cierpienia, wielu wylanych z bezsilności łez. Człowiek chciałby cofnąć czas, podjąć inną decyzję. Pojawić się w danym miejscu kilka chwil wcześniej lub później. Czasami to się jeszcze udaje we śnie, ale potem przychodzi rzeczywistość, która nie pozostawia wątpliwości. Prawej nogi już nie ma w dużej części, a lewa nie nadaje się do użytku. Trudno wracać do wspomnień, które sprawiły, że moje życie nie wygląda tak, jak bym tego chciał. Uległem poważnemu wypadkowi, straciłem jedną nogę, a druga została tak złamana, że jest obecnie niesprawna. Po wielu tygodniach spędzonych w szpitalnym łóżku trzeba było wrócić do swoich czterech ścian. Do miejsca nieprzygotowanego na pojawienie się w nim osoby niesprawnej. Takiej, która potrzebuje wsparcia... Dziś jestem w stanie poruszać się jedynie na wózku inwalidzkim i mam świadomość, że do końca swoich dni już trudno będzie bez niego funkcjonować. Drobne rzeczy, na które człowiek wcześniej nie zwracał uwagi, takie jak schody, czy zbyt wysokie krawężniki, nagle stały się ekstremalnie wymagającym torem przeszkód. Wiem, że nogi nie odzyskam już nigdy, ale cały czas wierzę w to, że mogę być samodzielnym człowiekiem, takim, który jest w stanie poradzić sobie w jak największym stopniu bez pomocy innych osób. Mój świat zamknięty jest w czterech ścianach, a ja tak marzę, by się z niego wydostać... Mam dopiero 45 lat i mnóstwo dni na tym świecie przed sobą. Cały czas powinienem się rehabilitować, żeby utrzymywać odpowiednią formę fizyczną, jednak koszty turnusów są dla mnie zbyt duże. Nie ma szans, żebym sobie sam poradził. Po prostu… Tak trudno mi prosić o pomoc, ale wiem, że bez Was nie dam rady… Dariusz

13 680,00 zł ( 76.68% )
Still needed: 4 160,00 zł
Łukasz Małkowski
Łukasz Małkowski , 41 years old

Poukładane życie stracone w jednej chwili... I realna szansa by je odzyskać❗️ Pomóż❗️

Na obu zdjęciach powyżej jest ten sam człowiek – Łukasz. Oba zdjęcia dzieli niespełna rok różnicy. Poznać to można po tym, że to po lewej jest ze swoją maleńką, bo urodzoną zaledwie w czerwcu 2022 roku córeczką Lenką, a drugie – po prawej jest… aktualne. Co się nie zmieniło przez ten czas to niezłomność oraz determinacja Łukasza do osiągnięcia celu, jakim teraz jest sprawność! Ten hart ducha jest tak niesamowity, że Łukasz ma naprawdę realne szanse na powrót do zdrowia. Proszę, pomóż mu w tym! W październiku 2022 roku Łukasz mieszkał w Niemczech. Nagle kontakt z nim się urwał. Planował wtedy wakacje, jego rodzina miała do niego dojechać, ale Łukasz przestał odbierać telefony! Niepokojące, ale mieli już wcześniej ustalone miejsce i czas spotkania, więc po prostu jechali dalej. Jednak tam go nie było i narzeczona wiedziała, że coś się dzieje. Na policji spisano wszystko, co trzeba i zostało czekać. Jednak to nas nie uspokajało, więc natychmiast zorganizowaliśmy transport i zaczęliśmy go szukać na własną rękę! Zlokalizowaliśmy miejsce, gdzie wynajmował kwaterę i zaczęliśmy rozpytywać czy ktoś go zna. To był strzał w dziesiątkę! Nie tylko spotkaliśmy właściciela wynajmującego mu lokum, ale od niego dowiedzieliśmy się, że nieprzytomny trafił do szpitala! To było tak zwane szczęście w nieszczęściu… Po przyjeździe na miejsce dowiedzieliśmy się, że Łukasz miał udar z wylewem krwi do mózgu i jest całkowicie nieprzytomny. Dodatkowo wykonano mu kraniektomię, czyli usunięto sporą część czaszki, z uwagi na zbyt duży obrzęk mózgu. Nie mogliśmy w to uwierzyć! Silny, aktywny i energiczny mężczyzna leżał teraz bez świadomości, zależny od lekarzy i maszyn. W ten właśnie sposób spędził cały miesiąc… Dopiero pod koniec listopada lekarze postanowili go wybudzić. Nie mógł mówić, choć chciał. Przeszkadzała mu rurka w gardle. Nie mógł się poruszyć, bo lewą stronę ciała miał całkowicie nieczynną… Nadal był przykuty do łóżka, choć świadomy tego co się dzieje… Dziś, 5 miesięcy od tych zdarzeń Łukasz jest równocześnie w dobrej i złej formie. Dobrej, ponieważ jest całkowicie świadomy, nie ma żadnych problemów z pamięcią czy mową. Pod względem umysłowym jest całkowicie tym samym człowiekiem. Zła forma objawia się „tylko” w tym, że lewa strona jego ciała nadal nie funkcjonuje, jak trzeba. Jednak i tak zadziwiająco dobrze sobie radzi! To zasługa prywatnego ośrodka, w którym przebywa od początku marca 2023 roku. Wcześniej, zaraz po przebudzeniu był na oddziałach rehabilitacyjnych w szpitalach – najpierw w Niemczech, potem w Polsce. Jednak dopiero w tym ośrodku, w którym jest teraz, robi realne, ogromne postępy! W przeciągu zaledwie dwóch tygodni zaczął poruszać palcami lewej dłoni i… stawia pierwsze kroki o kulach!  To dodaje nam skrzydeł! Nie tracimy czasu nad ubolewaniem nad naszym losem, lecz z determinacją i ogromnym optymizmem spoglądamy w przyszłość. Nie pozwolimy, żeby choroba zabrała ją Łukaszowi. Ma w końcu trójkę dzieci, które go potrzebują! Aby nam się udało, musimy przejść jeszcze długą i kosztowną drogę. Będziemy niezmiernie wdzięczni, jeśli udasz się w nią razem z nami, wspierając finansowo pobyt Łukasza w ośrodku rehabilitacyjnym. Rodzina i bliscy

13 675,00 zł ( 25.7% )
Still needed: 39 517,00 zł