Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Lina Ivasiv
Lina Ivasiv , 21 months old

Lina przyszła na świat z wadą rączki! Pomóżmy w walce o sprawność!

W czasie ciąży nic nie wskazywało na to, że nasza córeczka urodzi się z wrodzonymi wadami. Niestety, los sprawił nam bolesną niespodziankę. Tuż po narodzinach Liny okazało się, że córeczka przyszła na świat z szeregiem komplikacji m.in. wadą serduszka (niedomykalność zastawki trójdzielnej) i wadą lewej rączki. Jej dłoń i paluszki nie są prawidłowo wykształcone. Jest to problem nie tylko estetyczny, ale też funkcjonalny. W paluszkach Liny nie ma kości, co oznacza, że bez odpowiedniego leczenia nie będzie w stanie chwytać i trzymać przedmiotów, a to przekłada się na dalsze problemy i opóźnienia w ogólnym rozwoju Liny!  Chciałabym, aby moja córeczka miała jak najlepszą przyszłość, dlatego musimy zrobić, co w naszej mocy, aby podjąć odpowiednie leczenie. Nie wiemy jeszcze co nas czeka, czy Lina będzie poddana protezowaniu, czy operacji. Czekamy na konsultację z chirurgiem, po której, mamy nadzieję, że uda się przygotować odpowiedni plan leczenia.  Już teraz potrzebujemy Waszego wsparcia. Wiemy, że leczenie i rehabilitacja wiążą się z ogromnymi kosztami, których nie damy rady pokryć samodzielnie! Proszę, pomóżcie nam zawalczyć o zdrowie i sprawność Liny, aby zdiagnozowana wada nie przeszkodziła jej w dalszym rozwoju. Mama Liny

14 507 zł
Laura Adamczyk
Laura Adamczyk , 5 years old

Jedno dziecko i ogrom cierpienia! Laura potrzebuje Twojej pomocy!

Laura ma 3-latka i przyszła na świat jako całkowicie zdrowe dziecko. Do drugiego roku życia rozwijała się prawidłowo, była bardzo żywiołowa, radosna i pełna energii. Niestety, w jednej chwili wszystko się zmieniło.  Laura zaczęła zachowywać się inaczej... Była apatyczna, dużo spała, nie wykazywała chęci do zabawy... Czuliśmy, że dzieje się coś niepokojącego, jednak nawet w najgorszych snach nie spodziewaliśmy się, że nasza codzienność lada moment zmieni się tak drastycznie.  Pierwszym objawem, który wzbudził nasz niepokój, było to, że Laura zaczęła kuleć na jedną nogę. Niezwłocznie udaliśmy się do lekarza pierwszego kontaktu, który po konsultacji stwierdził podejrzenie zapalenia stawu biodrowego. Skierował nas na USG bioderek, które potwierdziło diagnozę... Rozpoczęliśmy leczenie.  Niestety z racji tego, że wybuchła epidemia COVID-19 leczenie zostało wstrzymane i zostaliśmy skierowani na teleporadę, po której lekarz zbagatelizował sprawę. Kazał dalej obserwować stan Laury, który w dalszym ciągu się pogarszał. Córeczka stawała się bardziej senna, markotna i traciła siły. Byliśmy bardzo zaniepokojeni. Postanowiliśmy więc działać na własną rękę.  Pojechaliśmy z Laurą do polecanego lekarza ortopedy w Słupsku. Pierwsza wizyta opierała się na zbadaniu nóżek pod kątem zapalenia, które zostało stwierdzone przez pierwszego lekarza. Faktycznie ta diagnoza się potwierdziła, jednak dodatkowo lekarz zaniepokoił się uciekającą lewą nóżką. Po obejrzeniu USG zrobionego wcześniej, potwierdził zapalenie biodra i zauważył niewielkie zbieranie się płynu w stanie zapalnym... Stwierdził, że zapalenie powinno ustać samoistnie i zalecił nam obserwację uciekającej nóżki. Minęły kolejne dwa tygodnie. Niestety z Laurą było coraz gorzej... Jej stan zdrowia pogarszał się jeszcze bardziej. Byliśmy przerażeni! Postanowiliśmy ponownie udać się do lekarza, który tym razem stwierdził, że to coś poważniejszego, a problem nie leży po stronie ortopedycznej. Niezwłocznie wysłał nas na SOR...  Lekarz, który przyjął nas w szpitalu po rozmowie, objawach i jej zachowaniu, zalecił szereg kolejnych badań, w tym rezonans głowy. Wtedy usłyszeliśmy, że Laura ma guza w tylnej jamie czaszki! Na początku byliśmy w szoku. Nie mogliśmy w to uwierzyć i nie myśleliśmy racjonalnie. Na szczęście lekarz w Słupsku wykazał się dużym doświadczeniem i zainteresowaniem stanem zdrowia naszej córeczki. Dzięki jego zaangażowaniu Laura już następnego dnia została przetransportowana do szpitala dziecięcego w Warszawie, gdzie zaczęła się prawdziwa walka o jej zdrowie i życie.  Na miejscu lekarze zalecili następne badania i powtórny tomograf, który niestety potwierdził straszliwą diagnozę... Konieczne było jak najszybsze przeprowadzenie operacji, ponieważ życie Laury było poważnie zagrożone! Przygotowanie do zabiegu trwało dwa dni, które dla nas były wiecznością... W dniu operacji zostaliśmy poinformowani o możliwości wystąpienia powikłań. Bardzo się baliśmy, niestety wiedzieliśmy, że nie ma innego wyjścia. Bez operacji nasze dziecko nie miałoby szans na przeżycie...  Zabieg trwał 12 godzin! Usunięcie guza przebiegło pomyślnie, lecz podczas operacji Laura straciła wzrok. Obecnie córka poznaje świat wyłącznie za pomocą dotyku i słuchu. Jest bardzo aktywną dziewczynką, cieszy się każdym dniem, lecz potrzebuje opieki na każdym kroku...  Przed nami kolejne konsultacje, wyczerpujące badania i częste wizyty w szpitalach. Specjaliści dają naszej córce szansę na odzyskanie wzroku oraz odzyskanie zdrowia. Jednak, aby do tego doszło potrzebna jest intensywna rehabilitacja, zajęcia i zabiegi...  Wydatki z każdym dniem rosną i już teraz znacznie przekraczają nasze możliwości. Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o wsparcie... To straszny ból, kiedy nie można pomóc własnemu dziecku, bo na przeszkodzie stają pieniądze... Rodzice 

14 505 zł
Oliwia Orłowska
Oliwia Orłowska , 2 years old

Straciła siostrę bliźniaczkę❗️ Oliwka walczy o zdrowie❗️

Czekaliśmy na córeczki bliźniaczki. Ku naszej rozpaczy przeżyła tylko Oliwka. Jako rodzice byliśmy zdruzgotani stratą dziecka... O tym nie myśli żaden rodzic. Teraz walczymy o zdrowie Oliwki.  Nasz waleczny skarb urodził się w 24 tygodniu ciąży! Ważyła zaledwie pół kilo. Była tak krucha, tak maleńka, że gdy ją dotykaliśmy, drżały nam ręce. Była długa jedynie na 31 cm! Wiedzieliśmy, że czeka nas długi czas patrzenia na naszą uratowaną córeczkę przez inkubator...  Oliwia ma już rok, ale nie siedzi sama, nie raczkuje, nie robi przewrotów. Skrajne wcześniactwo niesie za sobą ogromne straty — jej zdrówko jest wątłe, ciałko zmęczone i nieposłuszne. Jako rodzice robimy wszystko, by pomóc naszej córeczce, bo wiemy, że już teraz ważą się jej losy.  Rehabilitujemy się na NFZ, ale niestety jest to zbyt mało. Opieki potrzebuje także słuch Oliwki. Jesteśmy w trakcie diagnostyki. Po urodzeniu zdiagnozowano też retionopatię 2 stopnia, czyli chorobę, która obejmuje patologiczne zmiany w obrębie siatkówki. Z tego powodu miała podany lek bezpośrednio do oczka — dogałkowo. Gdyby tego było mało, Oliwka jest po wylewie 2 stopnia. Tych chorób, schorzeń jest niestety bardzo dużo, dlatego zakwalifikowano Oliwkę jako osobę z niepełnosprawnością. Nasza córeczka bardzo potrzebuje Twojej pomocy! Dziękujemy za każdą Twoją wpłatę. Rodzice

14 502 zł
Helenka Kowalczyk
Helenka Kowalczyk , 6 years old

By świat nigdy nie przerażał ciszą... Ratujemy Helenkę!

Zaczęło się bardzo niewinnie. W październiku 2020 roku, moja córka Helenka (obecnie 3,5l) miała mieć wykonany prosty zabieg polegający na drenażu ucha. Kilka minut po wpowadzeniu córki w stan narkozy zostałam poproszona przez profesora wykonującego zabieg na rozmowę… Okazało się, że Helenka ma perlaka. Planowany zabieg na 30 minut przeobraził się w poważną operację trwającą 3,5 godziny. Perlak był tak rozległy, że konieczne było wykonanie rekonstrukcji wszystkich trzech kosteczek w uchu środkowym  oraz przeszczep błony bębenkowej. Trzy tygodnie później córka musiała przejść kolejną operację, ponieważ doszło do wysięku z kości (tzw. ryzyko komplikacji po wykonanej operacji).  Czas wakacyjny spędziliśmy głównie na infekcjach, alergiach, bólach brzucha itd. Sporo czasu spędziliśmy jeżdżąc od lekarza do lekarza, szukając pomocy i odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że warto ufać swojej intuicji w kwestii zdrowia Helenki. Bywały dni, że było ciężko, zwłaszcza wtedy, kiedy trzeba było jechać na wizytę do "naszego" profesora ponad 4h w jedną stronę. Niektórzy pomyśleliby – no zwariowali, przecież za miesiąc mogliby mieć wizytę w Kajetanach... Otóż nie, nie zwariowaliśmy... i jak będzie taka potrzeba, to pojedziemy nawet na koniec świata, po to, żeby ratować Helenkę. Dziś, równe 3 tygodnie po wizycie u Profesora Helenka jest po operacji. Niestety po otwarciu ucha okazało się, że guz znowu jest duży. Niestety nie został usunięty w całości, gdyż było to niemożliwe... Wiemy już z poprzedniej operacji, że perlak zmierzał w kierunku nerwu twarzowego i nerw ten jest odsłonięty (nie chroni go już kość, którą trzeba było usunąć). Teraz guz przeszedł na kość chroniącą opony mózgowe, dlatego nie mógł zostać usunięty całkowicie. Niestety w związku z zaistniałą sytuacją Profesor wystawił już skierowanie na kolejną operację za rok! Jest jeden problem –  wiemy już, że zawsze będziemy kierować się własną intuicją, będziemy słuchać i obserwować zachowania Helenki, które naprawdę zmieniają się o 180° kiedy guz jest już dużych rozmiarów i najważniejsze jesteśmy spokojni, bo wiemy, że jesteśmy pod opieką lekarza, na którego możemy liczyć. Jego wiedza i doświadczenie jest uznawane nie tylko w Europie, ale i na całym świecie. Mamy ogromną prośbę do całej rodziny, wszystkich znajomych i znajomych znajomych ;) Trzymajcie kciuki za szybką rekonwalescencję Helenki, ponieważ bardzo chciałaby wrócić, jeszcze we wrześniu do swoich koleżanek i kolegów z przedszkola. Prosimy,  pomóż nam w walce o zdrowie Helenki, liczy się każda złotówka, która przybliża nas do celu. Marta Kowalczyk 

14 428,00 zł ( 45.2% )
Still needed: 17 487,00 zł
Tomasz Jaruga
Tomasz Jaruga , 5 years old

Przyszłość Tomka jest w naszych rękach! Pomóż nam wesprzeć rozwój synka!

Tomuś do 18 miesiąca życia rozwijaj się prawidłowo. Od urodzenia był spokojny, potrafił dłużej zajmować się jedną zabawką. Nikt z nas nie spodziewał się, że mogą to być pierwsze objawy problemów, z jakimi nasz syn zmaga się teraz każdego dnia.  Nasz synek w tym roku skończy 3-latka. Jego rozwój różni się od rozwoju jego rówieśników. Autyzm – z takim zaburzeniem przyszło nam się zmierzyć. Zabierającym mu radość z dzieciństwa, utrudniającym codzienne funkcjonowanie. Mimo to jest niezwykłym chłopcem, który codziennie dzielnie walczy ze swoimi niepełnosprawnościami. Tomek ma głębokie zaburzenia integracji sensorycznej. Do dziś nie mówi, nie wskazuje przedmiotów, jest zupełnie niesamodzielny. Pomimo opóźnienia rozwoju robi powoli postępy, które niezwykle cieszą. Specjaliści mówią, że jest bardzo spokojnym dzieckiem, choć potrzebującym dużo ruchu. Zmaga się z niskim napięciem mięśniowym, astygmatyzmem i nadwzrocznością. Nosi okulary od kiedy skończył 4 miesiące.  Każdego dnia uczymy się funkcjonować razem. Tomek to dobry obserwator. Prowadzi za rękę do kuchni gdy jest głodny, do swojego pokoju gdy czuje zmęczenie i chce spać. Nadal skupia się długo na jednym przedmiocie podczas zabaw. W tym momencie najbardziej zależy nam na rozwoju mowy. By w końcu usłyszeć upragnione słowa mama i tata.  Autyzm to diagnoza, z której nie da się wyleczyć. Raz stwierdzona zostaje już z człowiekiem do końca życia. Zaburzenie zamyka we własnym świecie, powoduje niezwykłe trudności z przystosowaniem w normalnym życiu. Chcielibyśmy jak najbardziej pomóc naszemu synkowi, jednak sprzęty rehabilitacyjne jak i sama terapia przerażają swoją ceną. Prosimy, pomóż nam zapewnić dziecku dobrą przyszłość.  Rodzice Tomka

14 426 zł
Maria Gruszecka
Maria Gruszecka , 23 years old

PILNE ❗️Każdy kolejny dzień życia naszej córki to CUD❗️

Nasza córka jeszcze dwa i pół roku temu pracowała, miała pasje, plany. Zdając maturę marzyła, żeby studiować dietetykę i pomagać ludziom, a przede wszystkim móc cieszyć się życiem i zarażać radością innych. Niestety okrutna choroba przykuła ją do łóżka, gdzie każdego dnia walczy o cud, jakim jest kolejny dzień życia… Krótko po napisaniu egzaminu dojrzałości Marysia zaczęła się gorzej czuć. Zaczęła mówić przez nos, miała problemy z przełykaniem, trudności w utrzymaniu głowy… Była bardzo osłabiona. Rozpoczęto diagnostykę, a następne tygodnie wykluczały kolejne choroby. Nasza córeczka zaczęła bardzo chudnąć. Proces ten był na tyle agresywny, że lekarze musieli założyć Marysi PEG’a.  Kolejne miesiące przyniosły inne, niesamowicie okrutne dolegliwości. Córka nie mogła mówić, ciężko jej było oddychać. Konieczne było założenie rurki tracheotomicznej. Bardzo modliliśmy się o zdrowie naszej córki i trwaliśmy w wierze, że szybko z tego wyjdzie. Stan Marysi niestety się nie poprawiał, było coraz gorzej! Maria trafiła na oddział intensywnej terapii, z którego wyszła po 1,5 miesiąca już z respiratorem. Wtedy też otrzymaliśmy finalną, rujnującą nasze życie diagnozą. U naszej córki wykryto stwardnienie zanikowe boczne (SLA)! Jest to choroba nieuleczalna, wywołana uszkodzeniem układu nerwowego, która objawia się osłabieniem, a w konsekwencji zanikiem mięśni. Rokowania w przebiegu stwardnienia zanikowego bocznego są bardzo złe. U większości pacjentów do zgonu dochodzi zazwyczaj w okresie 3-5 lat od postawienia diagnozy.  Nasza córka ma dopiero 23 lata, to nie jest czas, żeby umierać. Niestety do dnia dzisiejszego nie wynaleziono leku, który mógłby uratować jej życie… Po poznaniu diagnozy istniała możliwość leczenia w Belgii. Niestety, ze względu na tracheotomię i postępujące kłopoty z oddychaniem, Maria nie mogła rozpocząć tej terapii. Cały czas staramy się szukać alternatywnego leczenia, aby móc jej pomóc. Jest to niestety niezwykle trudna i wyboista droga.  Obecnie Marysia przebywa w domu. Waży zaledwie 28 kg! Jest bardzo słaba, praktycznie cały czas leży. Nie byliśmy przygotowani na tak szybki rozwój choroby – już nawet nie jesteśmy w stanie porozumiewać się z córką werbalnie. Czasem pisze do nas wiadomości w notatniku, lecz nawet na to zaczyna brakować jej sił... Marysia wymaga stałej opieki fizycznej i wsparcia emocjonalnego. Niestety, zaczyna brakować nam nie tylko sił, ale również pieniędzy, aby dalej towarzyszyć córce w walce z chorobą. Chcielibyśmy zapewnić jej większą ilość rehabilitacji, specjalistyczny sprzęt ułatwiający jej życie, pomoc psychologiczną oraz opiekunkę. To co teraz zapewniamy Marysi to niestety nadal za mało. Codziennie otaczamy nasze dziecko modlitwą i jesteśmy wdzięczni za każdy kolejny dzień spędzony razem. Niestety doszliśmy do momentu, gdzie sami nie jesteśmy w stanie zapewnić Marysi wszystkiego, czego potrzebuje. Dlatego zwracamy się z uprzejmą prośbą o wparcie. Jesteśmy pełni wiary i nadziei, że znajdą się dobre dusze, które pomogą naszej kochanej córce. Dobro wraca – błagamy, nie odwracajcie wzroku!  Rodzice Marysi

14 425 zł
Wiktoria Frączek
6 days left
Wiktoria Frączek , 6 years old

Życie naznaczone ogromem bólu i cierpienia – pomagamy Wiktorii!

Choroba dziecka, a w zasadzie wiele chorób to cios prosto w serce, który sprawia, że świat pęka w pół, a życie na chwilę traci sens. Jeśli los zsyła Ci największą tragedię masz dwie opcje: poddać się i czekać bezczynnie na to, co przyniesie przyszłość lub zdusić bunt wobec świata, pokonać strach, zatrzymać łzy i walczyć o każdy dzień. Patrząc na ogromną wolę życia naszej córeczki stajemy do walki razem z nią, żałujemy tylko, że nie możemy przynajmniej części jej cierpienia wziąć na siebie…  Najtrudniejszą walkę – te o życie – Wiktoria stoczyła na samym starcie, w pierwszych swoich dniach. Wygrała. Niestety ze skutkami tego, co się wydarzyło, walczymy do dzisiaj. Każdego dnia robimy wszystko, co w naszej mocy, by odzyskała jak najwięcej sprawności.  Wikusia urodziła się w 28 tygodniu ciąży. Nie dość, że dużo za wcześnie, to z „bratem bliźniakiem”. Na imię mu było potworniak. To nowotwór zawierający elementy tkanek z różnych narządów... U noworodków jest on zlokalizowany w okolicy krzyżowej. Córeczka przy urodzeniu mierzyła 31 cm, z czego prawie połowę wielkości jej ciała zajmował nowotwór. Wiktoria od pierwszych dni musiała walczyć o życie. Tuż po narodzinach, zamiast w moje ramiona, trafiła na stół operacyjny i potem do inkubatora. Zamiast matczynego ciepła czuła chłód kabli i rurek, które ją oplatały. Modliliśmy się o to, by żyła, jednocześnie słysząc diagnozy, które raziły jak pioruny. Po resekcji guza ujawniły się kolejne choroby: całkowita obustronna głuchota, porażenie zwieraczy cewki moczowej i odbytu, kurczowe porażenie połowiczne, niedowład wiotki prawej kończyny dolnej. Wikusia przeszła wiele ciężkich chorób, operacji i zakażeń zagrażających jej kruchemu życiu. Od samego początku jej rozwój jest opóźniony, wymaga całodobowej opieki. Musiałam zrezygnować z pracy zawodowej, by móc w całości poświęcić się córeczce. Ciężar utrzymania spadł na głowę taty. Niestety koszty związane z codzienną opieką nad córką ciągle rosną i przerastają nasze możliwości. Kiedy patrzę w oczy mojej córki, widzę dziewczynkę, która przeżyła, chociaż po urodzeniu wróżono jej śmierć. Przypominam sobie wszystkie te chwile spędzone na oddziale dla noworodków i znów czuję ten sam strach. Wiem, że teraz cała jej przyszłość jest w naszych rękach. Jako rodzice musimy zrobić wszystko, by mogła walczyć o swoją sprawność. Niestety ta droga jest długa i wyboista, ale jako rodzice walczący o własne dziecko nie możemy z niej zawrócić. Naszym obowiązkiem i największym marzeniem jest zapewnienie dziecku jak najlepszego życia. My zamierzamy ten obowiązek wypełnić. Przed Wikusią dalsza rehabilitacja, na którą zaczyna brakować nam już pieniędzy. Do tego dochodzą dodatkowe koszty: cewniki wymieniane co trzy godziny, środki higieniczne oraz leki. Rocznie daje to kwotę ponad 30 tysięcy! Bezsilność jest gorsza niż strach. Naszą nadzieją jesteś Ty, dlatego prosimy, pomóż nam walczyć o przyszłość naszej córki... Rodzice

14 386,00 zł ( 32.62% )
Still needed: 29 708,00 zł
Ola Jóźwiak
8 days left
Ola Jóźwiak , 23 months old

25. tydzień ciąży i tylko 800 gramów... Pomoc dla Oli!

Ola przyszła na świat zdecydowanie za szybko. Urodziła się w 25. tygodniu ciąży i ważyła tylko 800 gramów! Stan był krytyczny, nie dawano jej praktycznie żadnych szans… Urodziła się z sepsą. Po kilku dniach doszło u niej do wylewu do obu komór mózgowych, a także do zapalenia opon mózgowych! Córeczka miała też ogromne problemy z oddychaniem, prawie miesiąc spędziła pod respiratorem. Tak bardzo się o nią baliśmy! W trakcie pobytu w szpitalu konieczne było leczenie jej silnymi antybiotykami. Miała też przetaczaną krew. Walczyła z bakterią E. coli. Po tym niesamowicie trudnym początku, po 101 dniach opuściła w końcu szpital! Przez pewien czas dalej musiała być jednak pod tlenem.  Oli udało się osiągnąć duże postępy. Ruchowo rozwija się dobrze, mamy nadzieję, że niedługo postawi pierwsze kroczki. Duża w tym zasługa rehabilitacji, której córka dalej bardzo potrzebuje.  Głównym problem, z którym się teraz mierzymy, jest jednak obustronny głęboki niedosłuch. Od dwóch miesięcy córeczka nosi aparaty słuchowe, tak aby stymulować nerwy słuchowe. Nie wiadomo, co będzie dalej. Lekarze nie wiedzą, czy Ola będzie słyszeć. Musimy zrobić wszystko, żeby dać jej taką szansę.  Córka jest w trakcie kwalifikacji do implantu słuchowego. Koszty jego utrzymania są bardzo duże. Potrzebne są części, ubezpieczenie, serwisowanie. Nasza dziewczynka wymaga też kompleksowej rehabilitacji. Korzysta z procesora dźwięku, który udało nam się zakupić. Potrzebne jednak będą jeszcze inne sprzęty do rehabilitacji domowej. Odwiedzamy wielu specjalistów: kardiologa, neonatologa, okulistę, gastroenterologa, audiologa, surdologopedę, neurologopedę, neurologa. Konieczne są też ciągłe badania. Póki co nie widać śladów po wylewach, ale nie wiadomo, jak będzie dalej. Córka miała podejrzenie porażenia mózgowego. Wierzymy, że z naszą pomocą będzie mogła osiągnąć jak największą sprawność! Prosimy, bądźcie z nami! Robimy, co w naszej mocy, żeby zapewnić córce najlepsze leczenie i rehabilitację. Koszty są jednak ogromne. Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę!  Rodzice

14 387 zł
Antoś Kopiszka
Antoś Kopiszka , 7 years old

By nadzieja na sprawność nigdy nie zgasła...

Antoś to najdzielniejszy wojownik, jakiego znamy. Miał być zdrowym dzieckiem, niestety los okazał się nieprzewidywalny i okrutny... Antek ma mózgowe porażenie dziecięce w postaci niedowładu połowiczego prawostronnego, które powstało na skutek niedotlenienia mózgu. Rehabilitację rozpoczął w wieku 2 miesięcy i od tego czasu ciągle walczymy o jego sprawność, chwytając się różnych metod i terapii. Niestety, aby zachować tę sprawność, skazany jest na stałą rehabilitację i ciągły udział w terapiach. Wiemy, że bez tego, będzie o wiele gorzej. Na chwilę obecną Antoś cały czas chodzi na palcach prawej stopy, nie jest w stanie pokonać dłuższych dystansów - tak jak większość jego rówieśników. Niestety często się przewraca, co już dwa razy spowodowało uraz nogi, który na jakiś czas odebrał mu  możliwość chodzenia Synek gorzej porusza prawą ręką, ma również stwierdzony opóźniony rozwój mowy,  zaburzenia integracji sensorycznej, wadę wzroku, atopowe zapalenie skóry i alergie. Musi nosić ortezy na kończyny dolne, ortezę na prawą rączkę, okulary, a także konieczne jest korzystanie z pionizatora. Ciągłe konsultacje i wizyty u najróżniejszych specjalistów w różnych częściach kraju to  nasza codzienność. W październiku 2020 r. i kwietniu 2021 r. miał podaną toksynę botulinową, dzięki której mieliśmy nadzieję sprowadzić jego stopę na piętę, niestety botulina w jego przypadku, nie przyniosła spodziewanego efektu. W kwietniu byliśmy na 3 tygodniowym turnusie w Neuronie, gdzie dzięki intensywnej rehabilitacji udało nam się dobrze rozciągnąć nóżkę, pracowaliśmy też nad lepszą jakością chodu oraz wzmocnieniem mięśni. Antoś uczestniczył w wielu zajęciach i terapiach oraz korzystał ze sprzętów, do których nie mamy dostępu na co dzień. Oprócz kinezyterapii brał udział również w hipoterapii, kynoterapii, uczestniczył w zajęcia logopedycznych, zajęciach z pedagogiem, terapii wzroku, terapii ręki, korzystał z rezonansu stachostycznego oraz terapii radiofalowej. Następnie byliśmy na tygodniowym turnusie w Warszawie, gdzie dalej walczyliśmy o poprawę stanu prawej nogi, konsultowaliśmy się również w sprawie gipsowania. Ten miesiąc ciężkiej pracy dał nam jeszcze więcej motywacji do walki. Uzyskaliśmy cenne rady i wskazówki. Opracowaliśmy plan działania na kolejne miesiące. Pomiędzy turnusami Antek uczestniczy w stałych terapiach oraz w miarę możliwości chodzi do przedszkola. Stan zdrowia Antka jest poważny. Przez obciążanie głównie lewej strony ciała, niedociążanie prawej nogi skazany jest na różne deformacje ciała, problemy z biodrami, co wiąże się z bólem oraz koniecznością wielu zabiegów czy operacji... Chcemy tego uniknąć, a przynajmniej przesunąć w czasie... Cały czas walczymy również o rozwój mowy. Antek jest wesołym i inteligentnym dzieckiem, niestety problemy komunikacyjne często powodują u niego zdenerwowanie. Dzięki terapii logopedycznej wiele już osiągnęliśmy, jednak jego mowa ciągle jest dla większości osób niezrozumiała, dlatego rozważamy wprowadzenie komunikacji alternatywnej. Jesteśmy przekonani, że każdy intensywny turnus rehabilitacyjny to dla niego szansa na poprawę stanu zdrowia. Wiemy też, że ta walka nie skończy się tylko na 5 turnusach... on musi walczyć całe życie. Zrobimy wszystko, żeby mu pomóc, choć jest coraz trudniej. Koszta takich turnusów są ogromne... dlatego, mimo iż nie jest to dla nas łatwe, prosimy Was o pomoc. Rodzice Antosia

14 363,00 zł ( 36% )
Still needed: 25 531,00 zł