Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Emil Derlich
Emil Derlich , 33 years old

Muszę być samodzielny! Proszę, pomóż!

Mógłbym być osobą zdrową, gdyby nie ciężki poród, niedotlenienie… Mógłbym chodzić, studiować, pracować. Jednak rzeczywistość jest inna i muszę jej sprostać. Nie poddaję się. Każdego dnia budzę się z uśmiechem na ustach. To moje życie, które chcę przeżyć jak najlepiej. Mózgowe porażenie dziecięce tego nie ułatwia. Ciężko zaprzeczyć. Poruszam się na wózku inwalidzkim, opiekuje się mną mama. Gdy byłem mały, jeździłem często do sanatoriów, na turnusy rehabilitacyjne. Obecnie jest coraz trudniej. Cena rehabilitacji stale rośnie. Ani mnie, ani moich bliskich niestety nie stać na taki wydatek. A uwierz, tak bardzo zależy mi na polepszeniu mojej funkcjonalności i sprawności. Moja mama traci siły, jest coraz starsza. W końcu będę musiał sobie poradzić sam. Nie osiągnę tego bez intensywnej rehabilitacji.  Nogami jest dla mnie wózek inwalidzki. Z moim schorzeniem najlepszy byłby wózek elektryczny. To spory wydatek, odkładany niemalże w nieskończoność. Przez obecny wózek jestem skazany na niesamodzielność, siedzenie w domu i wyczekiwanie osoby, która pomoże mi z niego wyjść. Tak bardzo chciałbym to zmienić. Proszę Cię o pomoc, ponieważ wiem, że na świecie jest wiele dobrych dusz, które pragną pomagać. Każda złotówka się liczy, dlatego dziękuję za wszystkie wpłaty, również te najdrobniejsze. Wiedz, że Twoje wsparcie daje mi nadzieję na lepszą przyszłość. Emil

14 649 zł
Anna Samorok
Anna Samorok , 73 years old

Bez Twojej pomocy nie damy już rady...

Dla naszej rodziny był to wyjątkowo trudny rok. W ciągu ostatnich miesięcy nasze życie zmieniło się nie do poznania. Wciąż z tatą próbujemy poskładać nasze popękane serca... Niestety trudna codzienność wciąż kładzie nam kolejne kłody pod nogi. Moja mama jest w stanie wegetatywnym. To okrutne patrzeć na najbliższą osobę, gdy ta nie jest w stanie samodzielnie ruszyć kończynami, wstać z łóżka... Doszło u niej do zatrzymania akcji serca, co doprowadziło do poważnych konsekwencji. Tata opiekuje się mamą właściwie 24 godziny na dobę. Podaje leki, walczy z odleżynami, zmienia opatrunki. Dodatkowo mama cierpi na szereg chorób współistniejących, które także wymagają stałej kontroli i leczenia. Tata ledwo daje radę wiązać koniec z końcem... Dlatego bardzo chcę mu pomóc. Cierpienie najbliższych to najgorszy widok, który może spotkać człowieka. Dlatego błagam o Twoje wsparcie. Syn Anny

14 647 zł
Małgorzata Szymankiewicz
Małgorzata Szymankiewicz , 61 years old

Nadzieja umiera ostatnia – Pomóż mi wygrać z nowotworem❗️

Gdzieś, kiedyś, ktoś, coś mówił o nowotworze. Jednak jeżeli to ciebie nie dotyczy, nie zdajesz sobie sprawy, jak straszna jest to choroba. Jak bardzo trzeba być silnym psychicznie i nie pozwolić złym myślom zawładnąć całym twym ciałem i umysłem. Mam na imię Małgorzata. W 2021 zachorowałam na raka piersi. Diagnoza – „HER-2 ujemny luminalny i zapalny”.  Słysząc coś takiego, tracisz sens życia, redukujesz marzenia, a życie cię spowalnia i nie pozwala na wiele. Nie każdego dnia mam siłę udawać, że jest wszystko dobrze. Dlatego łzy odłożyłam na półkę, smutek na biurko, ból zamknęłam w szafie, gniew i bezsilność zatrzasnęłam w szufladzie, ale nadzieję jeszcze mam i cały czas ją podsycam. Przeszłam 16 wlewów chemii, obustronną całkowitą mastektomię i wycięcie 11 węzłów chłonnych. Już myślałam, że uda się żyć z chorobą, jednak ona nie pozwalała o sobie zapomnieć. W grudniu 2022 otrzymałam lek. Jednak nie zadziałał i po miesiącu rak dał przerzut do drugiej piersi i rozsiał się na skórze. Onkolog odstawił lek i weszłam w trzecią linię leczenia. Tabletki zatrzymały raka na 6 miesięcy i chciałam już „odtrąbić sukces”, ale na tomografii okazało się, że pojawiły się przerzuty do śródpiersia. Obecnie jestem w czwartej linii leczenia i przyjmuję „czerwoną chemię" we wlewach. To jest ostatnia metoda leczenia refundowana przez NFZ. Ale nadzieja umiera ostatnia.  Dlatego proszę o pomoc w sfinansowaniu zabiegu krioablacji – wymrażaniu guza, który mogę wykonać w klinice we Wrocławiu. Niestety, nie jest on objęty refundacją NFZ, a koszty przekraczają moją niewielką emeryturę, ponieważ przyjmuję jeszcze kurację suplementami, która kosztuje miesięcznie ponad 3 000 złotych! Ze względu na przedłużenie obecnego etapu lecenia, zabieg krioablacji został zaplanowany na  rok 2024 - styczeń /luty. Wciąż chcę walczyć, bo wiem, że mam o co. Jeśli zechcesz otworzyć serce i mi pomóc to wiedz, że to realna pomoc. Twoja wpłata pomoże mi przejść zabieg, a ten zabieg może ocalić mi życie. Małgorzata

14 643,00 zł ( 27.52% )
Still needed: 38 549,00 zł
Oliwia Sbeczka
Oliwia Sbeczka , 6 years old

Tragiczny wypadek zabrał jej sprawność❗️Pomóż nam walczyć o przyszłość Oliwki...

Oliwka ma 4 lata. Rok temu walczyła o życie… Od niedawna na nowo uczy się chodzić i żyć ze wspomnieniem tragicznego wypadku. Jej życie już nigdy nie będzie takie samo, a sprawność wymaga jeszcze wielu miesięcy leczenia, ćwiczeń i rehabilitacji. Zrobię wszystko, by moja córeczka nie czuła się gorsza! Oliwka to mała dziewczyna, która powinna beztrosko śmiać się, bawić i cieszyć dzieciństwem… Tymczasem przez poważny wypadek samochodowy, musi walczyć o swoją sprawność. W nasze auto, którym jechała jeszcze 5-miesięczna siostra Oliwki i mój narzeczony uderzyło auto. My wylądowaliśmy na drzewie…  Stan Oliwki był niezwykle poważny. Okazało się, że ma pękniętą czaszkę, rozlany uraz aksonalny, złamanie piramidy kości skroniowej… Do tego w jej małym ciele doszło do złamania żeber i stłuczenia płuc. To, dla tak małego dziecka, ogromne spustoszenie. Oliwcia walczyła przez trzy tygodnie o to, by zostać na tym świecie. Odchodziłam od zmysłów jednocześnie będąc również pokrzywdzoną w wypadku. Kilka sekund prawie zabrało moje dziecko z tego świata!  W jednej chwili z wesołej, aktywnej dziewczynki kochającej wozy strażackie, układanie puzzli, stała się dzieckiem, które musi cierpieć. Oliwka nie chodzi sama, udaje jej się to tylko trzymającej kogoś za ręce albo trzymając się specjalnych podpórek. Przez swój brak sprawności, szczególnie po lewej stronie ciała, nie może jeszcze wrócić do innych dzieci, do przedszkola. Nie jest na tyle samodzielna… Izolacja i brak powrotu do swoich koleżanek i kolegów to wielki cios dla tak małego dziecka. Niesprawiedliwy i niezrozumiały…  Oliwka musi być poddawana rehabilitacji praktycznie codziennie. Tylko to daje jej szanse na samodzielność i normalne życie. Na lepszą przyszłość! Chciałabym wiedzieć, że sobie w niej poradzi i że zrobiłam wszystko, co mogłam…  Jeśli masz taką możliwość… Proszę, pomóż nam walczyć o lepsze jutro! Julia, mama Oliwii

14 628,00 zł ( 15.98% )
Still needed: 76 862,00 zł
Ludmiła Szumowska
Urgent!
Ludmiła Szumowska , 39 years old

I cannot surrender! I must fight to stay alive for my son, but CANCER is not letting go of me!

Again, I must ask you, good-hearted people, for help. Thanks to your previous support and qualified doctors, I could get through the strenuous chemotherapy. I am still fighting for recovery, though. Please stay with me! Your help means the world to me! Here's my story: War and cancer have one thing in common - a cruel enemy that takes away the lives of innocent people and happiness. I used to have a peaceful life and a satisfying job. Unfortunately, everything changed in March 2019. That's when I heard the diagnosis that seemed like a sentence - stage 3 breast cancer.  Today, I must deal with both wars - my private, against cancer, and Ukraine, which affects my closest friends and family. I am so scared! Every day I pray for rescue and ask God to end my misery. I have already gone through so much - the loss of hope, cancer recurrence, and the poor prognosis from my doctors who tried to prepare me for a long, tedious battle. There was a time when I was about to give up and say: "THAT'S IT. I am done." My life turned into a nightmare. I underwent surgery and intravenous therapies, had numerous injections, and took handfuls of pills. I felt pain every day. My body felt different. However, when I wake up and look at my happy son, who says: "Good morning, Mommy", I feel better. I have no right to give up and let the cancer win! I am moving forward, leaving all the negative things behind.  After the chemo, I started expensive cancer therapy that gave me strength and energy. I appreciated every day spent with my son again. The disease was cruel, though. The MRI scan results caused another distress - the cancer has spread to my liver and bones.  One of the best hepatologists recommended a liver transplant. It's impossible due to the cancer metastasis to other organs, though... The only option is keeping the disease at bay with chemotherapy and targeted therapy. Lately, the battle with cancer has become more challenging and expensive, but I cannot let it take over! I am ready to continue my struggle. I am strong enough to dedicate my son as much time as possible. He is my everything, my biggest weakness and strength. He is my motivation to fight for life!  I need your help! Your good hearts worked miracles with my previous fundraiser - please do not close them yet! You are my only hope...  Ludmiła

14 599,00 zł ( 11.66% )
Still needed: 110 508,00 zł
Martyna Zembrzuska
Martyna Zembrzuska , 35 years old

Endometrioza postępuje i WYNISZCZA mnie od środka. RATUNKU!

Kochani, nie sposób opisać moją wdzięczność za Wasze wsparcie w mojej poprzedniej zbiórce. Dzięki Wam, 17 lutego odbyła się bardzo skomplikowana operacja usunięcia macicy, oczyszczenia jajników i uwolnienia wszystkich narządów ze zrostów.  Niestety to nie koniec mojej walki z endometriozą… Potrzebuję dalszego wsparcia! Poznaj moją historię: Mam na imię Martyna, jestem mamą dwóch chłopców. Moja choroba zaczęła się kilka lat temu... Początkowo były to tylko obfite, bolesne miesiączki. Lekarz twierdził, że nie widzi w tym nic niepokojącego, lecz bóle z czasem się nasilały, pojawiało się uczucie rozpierania w dole brzucha, wzdęcia, bóle pleców, promieniujące od miednicy przez pośladek do biodra i uda. Był to ból przypominający wbijanie noża. Towarzyszył mi rano, wieczorem, w nocy i sprawiał, że niestety stałam się więźniem własnego ciała. W październiku 2021 w końcu po 6 latach tułania się od lekarza do lekarza zostałam zdiagnozowana. Endometrioza głęboko ściekającą w nerwy i mięsień prosty, torbiel na jajniku. Trafiłam do szpitala na stół operacyjny, z zajmującą już znaczną część brzucha endometriozą. Jak się okazało, lekarze stwierdzili, że nie są w stanie mi pomóc. Wycięli tylko część jednej zmiany, gdyż mięsień był tak obrośnięty, że trzeba byłoby usunąć cały, żeby mi pomóc. Byłam zmuszona szukać pomocy dalej. Znalazłam w Warszawie lekarza, który podjął się leczenia i ratowania mojego zdrowia... Dzięki Waszej pomocy, 17 lutego odbyła się druga operacja, bardzo skomplikowana – usunięcie macicy, oczyszczanie więzadeł krzyżowo macicznych, resekcja jelita w dwóch miejscach, oczyszczenie jajników i uwolnienie wszystkich narządów ze zrostów. Na szczęście się udała, ale to nie koniec mojej drogi... Endometrioza jest chorobą, która uniemożliwia normalne funkcjonowanie w życiu codziennym. Postępuje i wyniszcza od środka. W moim brzuchu są torbiele, nacieki, zrosty i dużo ognisk endometriozy. Ból brzucha nie pozwala normalnie żyć, wybudza w środku nocy. Nie chcę, żeby moje dzieci musiały mnie więcej oglądać w takim stanie. Pod koniec roku czeka mnie kolejna operacja, również bardzo skomplikowana, ponieważ endometrioza porosła moje mięśnie brzucha, w tej chwili wszystkie. Trzeba je usunąć i zrekonstruować. Sama operacja to ogromny wydatek, nie wspominając już o długiej, kosztownej rehabilitacji... Tylko dzięki wam moje życie może w końcu się zmienić. Chciałabym już żyć bez bólu, ta podstępna choroba zjada mnie od środka. Błagam o pomoc... Martyna

14 596,00 zł ( 33.46% )
Still needed: 29 022,00 zł
Kornel Pałka
Kornel Pałka , 6 years old

Ciężka choroba, o której nie mieliśmy pojęcia - na pomoc Kukusiowi!

Gdy synek się urodził, mieliśmy tylko chwilę radości i poczucia, że mamy szczęście - Kornelek jest zdrowy. Dwa dni później przyszła padaczka, a potem informacja o chorobie, która zatrzęsła naszym światem. Od tego dnia walczymy o zdrowie Kukusia i bardzo prosimy o pomoc! Kornelek, dla rodziny Kukuś, cierpi na rzadką, nieuleczalną chorobę genetyczną. Zdiagnozowano u niego mutację w genie KCNQ2, która odpowiada za Wczesną Niemowlęcą Encefalopatie Padaczkową typu 7. Mutacja jest mutacją de novo, co oznacza, że nie odziedziczył jej po nas - rodzicach.  Synek miał być zdrowym dzieckiem. Pomimo kłopotów w ciąży (ciąża zagrożona), żadne badania nie wskazywały na to, co się potem miało wydarzyć... W 2 dobie życia Kornelek dostał silnych napadów padaczkowych, nikt jednak nie potrafił go zdiagnozować. Byliśmy zrozpaczeni i szukaliśmy pomocy wszędzie, gdzie tylko było można. Pierwszy rok swojego życia Kornelek spędził głównie w szpitalach ze względu na ciężkie napady padaczkowe ze spadkami saturacji. W domu był tylko gościem… Przez swoje problemy ze zdrowiem synek znacznie wolniej się rozwija. Zaczął siedzieć dopiero w wieku 12 miesięcy, raczkować, gdy miał 14, a chodzić w wieku 2 lat.  Dziś ma 3 latka i nadal jego chód jest niestabilny. Nie potrafi złożyć 2 puzzli w jedną całość. Nie je samodzielnie. Nie potrafi dobrać części garderoby do części ciała, nie potrafi umyć rączek. Na placu zabaw, między dziećmi Kornelek bardzo odbiega od rówieśników. Obecnie Kornelek nie do końca rozumie otaczający go świat. Staramy się, jak możemy, aby nadrobić zaległości w rozwoju, które "podarowała" mu choroba. To jest jednak ogromne wyzwanie. W starciu z chorobą niestety przegrywamy... Leki przeciwpadaczkowe, które przyjmuje synek, również odbijają się na jego rozwoju.  Ostatnie badanie rezonansem magnetycznym wykazało również nieprawidłowości w główce Kornelka. Wykryto liczne malformacje typu DVA mózgowia. Przed nami wizyta u neurochirurga i decyzja co dalej.  Mutacja objawia się u synka padaczką, opóźnieniem psychoruchowym, obniżonym i wzmożonym napięciem mięśniowym, stopami płasko - koślawymi, problemami z czuciem głębokim i zaburzeniami integracji sensorycznej. Walczymy o samodzielność dla naszego synka. Możemy to osiągnąć tylko dzięki długotrwałej i kosztownej rehabilitacji, turnusom rehabilitacyjnym oraz naszym najlepszym specjalistom i terapeutom. A przede wszystkim dzięki wsparciu ludzi dobrej woli. Czy do nich dołączysz? Rodzice

14 585,00 zł ( 46.16% )
Still needed: 17 011,00 zł
Tomasz Obliński
6 days left
Tomasz Obliński , 48 years old

Nagłe zatrzymanie krążenia to początek... Pomóż Tomkowi odzyskać dawne życie!

Moja codzienność to zawodowe ratowanie ludzkiego życia. Ale moment, w którym zdałam sobie sprawę, że mój mąż nie oddycha… Parę minut później straciłabym go na zawsze.  Tomek jest moim mężem od prawie dwudziestu trzech lat. Mamy dwójkę fantastycznych, dorosłych już dzieci, spełniamy marzenia o budowie domu, ciężko pracujemy na nasze życie. I nagle wszystko stanęło w miejscu. Plany, które mieliśmy, studia dzieci, ciężki dzień w pracy – wszystko nagle zeszło na dalszy plan, by ratować życie mojego męża. W jednej godzinie rozmawiałam z nim, a w drugiej robiłam wszystko, by przywrócić akcję jego serca. Razem z synem przywróciliśmy Tomkowi krążenie. Resztą zajęła się załoga karetki, lekarze, ratownicy medyczni i pielęgniarki. Niedotlenienie spowodowało zaburzenia pamięci. Poznaje mnie, Marka i Madzię – nie zapomniał, że nas kocha. Niestety zupełnie nie radzi sobie z przyjęciem teraźniejszości i aktualnych informacji. Wszystkie umiejętności, wiedza, którą miał… przepadły.  Lekarze już teraz mówią, że przed nami długie miesiące terapii i leczenia, by odzyskać dawne życie. Po dwudziestu latach pracy w służbie zdrowia znalazłam się po drugiej stronie jako jeden z wielu tysięcy potrzebujących pacjentów. Jako ratowniczka medyczna robiłam co w mojej mocy, by pomóc ludziom, by dać im nadzieję – dziś o tę pomoc muszę prosić ja. Czasem ogarnia mnie niemoc, beznadzieja, ale jak mogłabym się poddać bez walki o najlepszego przyjaciela, męża i cudownego ojca moich dzieci?  Jak najszybciej musimy włączyć różne rodzaje pracy terapeutycznej, neuropsychologicznej i farmakologicznej. Nie mam pojęcia jak duże będą to koszty, lecz dotychczasowa organizacja naszego życia runęła. Mąż nie będzie w stanie pracować przez najbliższe miesiące. Moja pensja nie pozwoli na utrzymanie w ryzach domowego budżetu i koniecznego leczenia Tomka. Po raz pierwszy w swoim życiu proszę o wsparcie… Zawsze niosłam w sobie przekonanie, że jestem silna i dźwignę wszystko. Jednak ten moment, w którym uświadomiłam sobie, że mogę stracić Tomka był moją granicą. Ufam, że proszenie o pomoc nie jest wstydem, ale naturalnym odruchem w momentach, które przekraczają naszą wytrzymałość. żona Tomka – Mariola

14 571 zł
Marlena Sobolewska
Marlena Sobolewska , 19 years old

Wygrałam z GUZEM MÓZGU. Teraz walczę o sprawność!

Moje nastoletnie życie zachwiało się w posadach. Wszystkie plany, marzenia, cele stanęły pod wielkim znakiem zapytania. Więcej. Niepewne było nawet to, czy dożyję kolejnego dnia. Przyczyną był GUZ MÓZGU. Miałam wtedy 15 lat.  Zaczęło się od zwykłego bólu głowy, który okazał się być pierwszym objawem. Gdy doszły do tego wymioty zaczęłam coraz bardziej się bać. Otrzymałam skierowanie do neurologa, ale nie zdążyłam do niego pójść, ponieważ wylądowałam na SOR. Wtedy zaczął się mój KOSZMAR. Wszystko, w tempie ekspresowym, wydarzyło sie jednego dnia. Wykonano tomograf komputerowy, a po chwili otrzymałam wyniki. Guz mózgu – nie wierzyłam, gdy lekarz wypowiadał te słowa! Przecież to były tylko bóle głowy! Przecież przyjechałam tylko na badania! Tego dnia już mnie nie wypuszczono ze szpitala.  Tysiące myśli, tysiące wspomnień kotłowało się w mojej głowie. Żeby się nie załamać, wspominałam wszystkie dobre chwile. Strach przed każdym kolejnym dniem był nie do opisania! Nie chciałam żegnać się na zawsze z moją rodziną, przyjaciółmi, marzeniami, całym moim dotychczasowym życiem! Lekarze walczyli o mnie. Guz ulokowany był blisko nerwu wzrokowego i móżdżku. Z tego względu konieczna była natychmiastowa operacja. Tak też się stało. Kilka dni po otrzymaniu diagnozy przeprowadzono inwazyjną operację, która w ostateczności URATOWAŁA MOJE ŻYCIE! Czy tutaj mogę postawić kropkę i powiedzieć, że to już koniec? Chciałabym, ale rzeczywistość okazała się inna.  Po zabiegu doznałam podwójnego widzenia i afazji. Często dochodziło do sytuacji, gdy nie potrafiłam wypowiedzieć ani jednego słowa! Tak bardzo chciałam powiedzieć mamie, że ją kocham, że się boję, ale żadne słowa nie potrafiły przejść przez moje usta! Tak, jakby została rzucona na mnie jakiś okropna klątwa! Potem nastąpił kolejny etap mojego leczenia – chemioterapia, radioterapia i chemia uzupełniająca. Mimo że byłam wówczas bardzo osłabiona i nie miałam siły, aby wstać z łóżka, to wszystko także mnie ocaliło! ŻYJĘ! Regularnie wykonuję badania kontrolne. Spełnia się moje marzenie – nie mam wznowy! Z niczego chyba tak bardzo się nie cieszę. Odzyskałam szansę, aby żyć! Guz mózgu pozostawił jednak po sobie dotkliwe piętno. Samodzielne poruszanie się jest wręcz niemożliwe, głównie przez zawroty głowy, które atakują mnie nagle. Utrzymanie równowagi, kiedyś dziecinnie proste, dzisiaj jest niemal atletycznym wyzwaniem. Dopadała mnie także ataksja prawej strony ciała – przestałam mieć kontrolę nad koordynacją moich własnych ruchów!  Z dnia na dzień straciłam swoją niezależność. Stałam się osobą niepełnosprawną, która potrzebuje pomocy w codziennych czynnościach. Ciężko jest mi się z tym pogodzić. Nie mogę jednak pozwolić, aby ten stan trwał wiecznie! Wkrótce skończę 18 lat, czeka więc mnie dorosłość, do której chcę się bardzo rozsądnie przygotować.  Pragnę prosić Was o pomoc w uzbieraniu funduszy na turnusy rehabilitacyjne. To dzięki nim będę mogła odzyskać pełną władzę nad własnym ciałem. Lekarze twierdzą, że mam duże szanse. A ja mam w sobie ogromne pokłady siły i woli walki!  Nie pozwoliłam, aby ta śmiertelna choroba mnie dorwała. Wyrwałam się z jej szponów. Kocham życie, wiem, że mam jeszcze wiele do zrobienia. Dlatego proszę o Wasze wsparcie. Wierzę, że po odzyskaniu sprawności, będę mogła w końcu postawić kropkę w historii mojego koszmaru.  Marlena

14 568,00 zł ( 22.82% )
Still needed: 49 262,00 zł