Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Iwo Ulikowski
Iwo Ulikowski , 2 years old

By Iwo mógł iść przez życie z szerokim uśmiechem!

Jestem dumną mamą dwójki super dzieciaków. Starsza córka Maja skończy niebawem 10 lat, a z synkiem Iwo niedawno świętowaliśmy roczek. Są dla mnie całym światem i… tylko dla mnie, bo od początku wychowuję ich sama. Niestety to nie jedyne wyzwanie, jakie los przede mną postawił… Choroba dziecka to choroba całej rodziny, dlatego skutki tego, co spotkało mojego synka, odczuwamy wszyscy. Iwo urodził się z lewostronnym rozszczepem wargi i zębodołu oraz lewostronnym niedosłuchem. Gdy trochę podrósł, przeszedł operację łączenia warg. Jednak to niejedyny zabieg, który jest przed nim. W okolicach lata 2024 roku po raz kolejny trafi na stół operacyjny. Tym razem lekarze wykonają mu przeszczep kości udowej do wyrostka zębodołowego. Wiążemy z tym ogromne nadzieje dla Iwa na normalne życie i przyszłość bez wiszącego nad nim widma niepełnosprawności!  Po operacji potrzebna będzie jednak rehabilitacja. Niestety koszty związane z terapią i późniejszym leczeniem wybiegają poza moje zdolności finansowe… Dlatego zwracam się z prośbą o pomoc. Dzięki wsparciu ludzi dobrej woli mój synek będzie mógł normalnie funkcjonować, rozwijać się, mówić i słyszeć jak inne dzieci! Proszę, nie odbierajmy mu tej szansy! Olga, mama

15 175 zł
Natalka Sztukowska
6 days left
Natalka Sztukowska , 14 years old

Pomóż Natalce w walce ze skoliozą❗️

Moja córka Natalka od kilku lat cierpi z powodu postępującej skoliozy. Wykrzywienie kręgosłupa jest już na tyle zaawansowane, że konieczna jest ingerencja wielu specjalistów jednocześnie. Koszta związane z leczeniem są bardzo wysokie i coraz trudniej nam godzić codzienne wydatki z narastającymi potrzebami leczenia naszej córki. Z każdą wizytą dowiadujemy się coraz więcej. Jesteśmy świadomi jak możemy skutecznie pomóc Natalce, by zatrzymać to, co z czasem może być nieodwracalne. Przyczyną postępującej wady kręgosłupa są geny. Córka po mnie odziedziczyła choroby tkanki łącznej, która powoduje takie deformacje. Na tym etapie skolioza już doprowadziła do niewydolności jednego płuca.  Niesymetrycznie ułożone są barki, łopatki, kręgi uległy rotacji pogłębiając lordozę i kifozę. Natalia na nowo uczy się oddychać, ponieważ sam oddech może zatrzymać postęp choroby i wspomóc fizjoterapię! Jednak nie wiedzielibyśmy o tym, gdyby nie wizyty i konsultacje u dobrych specjalistów. Przed nią wiele miesięcy pracy, zmiana stylu życia, tak by kręgosłup nie odebrał jej sprawności i zdrowia.  Jest nastolatką, a wiemy jak niełatwy ten czas bywa w życiu. Dodatkowe problemy i trudności, które dotykają naszą córkę wcale nie sprzyjają w codzienności. Jednak mając na uwadze jej zdrowie, jej przyszłość musimy zrobić wszystko, by pomóc. Jest jeszcze szansa, by zahamować i nie dopuścić do najgorszych scenariuszy. rodzice Natalki

15 174 zł
Adam Krawczyk
Adam Krawczyk , 64 years old

Tragiczny wypadek❗️Tata i mąż oko w oko ze śmiercią! Pomóż Adamowi!

Życie naszej rodziny legło w gruzach w jednej feralnej chwili... Nasz ukochany tata i mąż przeżył dramatyczny wypadek. Jeden dzień już na zawsze zmienił jego i nasze życie w koszmar i bezustanny lęk, czy uda mu się przeżyć. W jednej chwili tata jeszcze śmiał się, rozmawiał, miał głowę pełną planów i marzeń... W drugiej znalazł się na OIOM-ie, walcząc o każdy oddech, a my stanęliśmy w obliczu przerażającej wizji, że możemy go stracić... To był 7 grudnia zeszłego roku. Tego dnia tata jak zawsze wyszedł do pracy, pełen zapału i chęci do życia. Był to dla niego bardzo ważny czas, ponieważ jego wnuczka przygotowywała się do Pierwszej Komunii Świętej. Nie mógł się doczekać... Brał czynny udział w przygotowaniach, zawsze był kochającym i bardzo wspierającym dziadkiem. Nie wiedział, że nie wróci już z pracy na własnych nogach i że to ostatni raz, kiedy widzimy go zdrowego... Wydawało się, że ten dzień nie będzie różny od innych. Zmiana taty powoli dobiegała końca. Wychodził z jednej z hal, miał skończyć pracę i udać się do domu... Wtedy doszło do tragicznego w skutkach wydarzenia. Na tatę spadły ciężkie palety... Uderzyły go w głowę i przygniotły mu klatkę piersiową i nogi. Tata stracił przytomność... Pogotowie zabrało go do szpitala w Sosnowcu. Okazało się, że w prawej półkuli mózgu jest krwiak... Trafił na stół operacyjny, lekarze musieli przeprowadzić operację kraniotomii celem usunięcia krwiaka. Na OIOM-ie spędził miesiąc... Najgorsze chwile, jakie przyszło nam przeżyć - miesiąc pełen przeraźliwego strachu... Tata walczył o życie. Dwa razy zatrzymało mu się serce, konieczna była reanimacja. Śmierć chciała go zabrać, ale on nie poddał się - wrócił! Poddawanie się nigdy nie było w jego stylu. Kocha życie i zawsze był waleczny. Niestety, los nie oszczędzał taty... Doszło do zakażenia mózgu, zmagał się też z sepsą. W połowie stycznia udało wybudzić się go ze śpiączki. Wtedy doszedł kolejny przeciwnik - COVID19, dla taty śmiertelnie niebezpieczny. Powikłania skutkowały zatorowością płucną, która towarzyszy mu do dziś. Kiedy w połowie marca cieszyliśmy się, że będzie mógł wrócić do domu, zachłysnął się pokarmem podczas karmienia. Doszło do kolejnej zatrzymania akcji serca... Zamiast trafić do domu, tata trafił na kolejny oddział z zachłystowym zapaleniem płuc. Szpital opuścił dopiero po 4 miesiącach, niestety nie na długo... Po 6 dniach pobytu w domu tata przeszedł rozległy ostry podwsierdziowy zawał mięśnia sercowego. Kolejna dramatyczna walka i chwile pełne strachu. To nie koniec tej trudnej historii. Dziś tata wciąż jest osobą leżącą. Ma niedowład połowiczny lewostronny... Niestety nie mówi, jest w stanie wypowiedzieć tylko pojedyncze słowa. Jego stan wpędził go w poważną depresję... Tata był rehabilitowany na oddziale neurologii, gdzie robił zaskakujące postępy. Niestety wykorzystał już przysługujący mu limit na NFZ... Tymczasem to dopiero początek drogi. Jedynym ratunkiem jest rehabilitacja neurologiczna w prywatnej placówce. Koszt miesięczny to nawet 30 tysięcy złotych! Skąd wziąć takie pieniądze? Rodzice wymagają całodobowej opieki... Mama ma niewielką emeryturę i sama jest osobą niesamodzielną. Do grudnia to tata pomagał mamie w podstawowych czynnościach życiowych i z troską się nią opiekował. Teraz muszę zająć się obojgiem rodziców, to zajmuje mi każdą chwilę. Tata był człowiekiem pełnym życia, udzielał się w życiu społecznym naszej miejscowości i gminy. Zawsze chętny do pomocy każdemu, kto go o nią poprosił. Teraz potrzebuje naszej pomocy, by wrócić do dawnego życia i odzyskać choć częściową władzę nad ciałem. Chciałabym móc znów zobaczyć tatę, takiego, jak pamiętam jeszcze sprzed roku.  Błagam o wsparcie zbiórki. Agnieszka, córka Adama

15 170 zł
Sylwester Jóźwiak
Sylwester Jóźwiak , 46 years old

Chcę żyć bez bólu! POMOCY!

Ból kręgosłupa doskwiera mi od lat. Właściwie nie pamiętam kiedy było dobrze... Przeszedłem cztery operacje, które uratowały mój kręgosłup, ból jednak nie minął. To nie jest życie! Aby funkcjonować, codziennie muszę przyjmować silne leki... Mam już tego DOŚĆ! Przez narastający ból musiałem znów skonsultować się z lekarzem. Po dokładnej diagnostyce, wykonanym rezonansie magnetycznym, zamrożeniu nerwu, a także dyskografii było już pewne, że wymagam kolejnej operacji kręgosłupa. Okazało się, że w odcinku L4-L5 potrzebuje dodatkowej stabilizacji! Bez niej ból i strach nie opuszczą mnie już nigdy. Operacja taka, chociaż bardzo potrzebna, jest całkowicie poza moim zasięgiem… Koszt zabiegu jest ogromny i nie ma możliwości, aby odbył się on na NFZ. A do tego dochodzi rehabilitacja i leczenie... Bardzo się boję, że ratunek dla mnie może nie nadejść. Przychodzą takie dni, że nie myślę o niczym innym, a ból rozrywa moje całe ciało. Nie chcę tak dalej żyć, chcę walczyć o swoje zdrowie! Niestety wiem, że bez Waszej pomocy mi się nie uda.  Dlatego proszę, nie zostawiajcie mnie w tak ważnym dla mnie momencie. Póki jest nadzieja, muszę podjąć rękawice, które rzucił okrutny los. Już raz dzięki Waszej pomocy mi się udało. Czy dziś, też mogę na Was liczyć? Każda nawet najmniejsza wpłata ma dla mnie ogromne znaczenie! Sylwester

15 152,00 zł ( 47.47% )
Still needed: 16 763,00 zł
Zuzia Bieszko
Zuzia Bieszko , 7 years old

Zamiast cieszyć się dzieciństwem, walczy o zdrowie – Wesprzyj Zuzię❗️

Nasza Zuzia urodziła się z krwiakiem podtwardówkowym oraz złamanym obojczykiem. To były ciężkie chwile, pełne obawy o jej zdrowie i życie, ale dwa lata później okazało się, że to najmniejszy problem, z jakim przyjdzie nam się zmagać. Nastąpiły pierwsze ataki padaczki, która cofnęła dziecko w rozwoju przez uszkodzenia neurologiczne. Zaczął się maraton po specjalistach i w końcu diagnoza – padaczka, niskie napięcie mięśniowe, szmery w komorze serca…  Po kolejnych badaniach wylądowaliśmy w poradni genetycznej. Niestety, wyniki nie były korzystne. Wykazały poważne choroby neurologiczne. Rokowania na dalszy rozwój nie napawają optymizmem, gdyż leczenia na dobrą sprawę nie ma. Opinia genetyczna potwierdza — bardzo rzadka choroba. Zespół Nicolaides i Baraitsera... Zuzia ma 6 lat i jest na etapie 2,5-rocznego dziecka. Zaczyna sama zakładać buty, jeść, ubierać się… Niestety nie potrafi mówić. Nie potrafi powiedzieć, że coś ją boli. Jesteśmy pod stałą kontrolą specjalistów: kardiologa, endokrynologa, neurologa, okulisty, pedagogów i fizjoterapeutów. Niestety, koszty związane z rehabilitacją i wizyty lekarskie są wysokie. Czasami musimy iść prywatnie, bo terminy na NFZ są odległe, a nie zawsze można czekać gdy coś się dzieje. Koszty zaczynają nas przerastać, więc prosimy o wsparcie. Wpłatę, dobre słowo czy udostępnienie. Wszystko w naszych rękach, by zadbać o rozwój i wspierać Zuzię w jej nierównej walce o zdrowie i szczęśliwe życie. Tata Zuzi

15 153 zł
Magdalena Tyjeczko
Magdalena Tyjeczko , 32 years old

Młoda mama walczy z czasem: najpierw endometrioza, teraz stwardnienie rozsiane. Pomóż, by Magda zdążyła wychować syna!

Mam na imię Magda i jestem mamą kilkuletniego Dawida. Odbieram chorobie kolejne miesiące, by dać synowi jak najwięcej siebie. Pierwszą diagnozę dostałam w 2017 r., dokładnie w moje 25. urodziny: podejrzenie stwardnienia rozsianego (SM) oraz dyskopatia w części lędźwiowej L4/L5 i L5/S1 z torbielami. Piękny prezent, prawda? Do szpitala trafiłam przez osłabienie nóg. Przeszłam badania i rehabilitację, diagnoza potwierdziła się pół roku później. Drugi rzut SM dopadł mnie we wrześniu 2017 roku. Uszkodził mi nerw wzrokowy i łokciowy, doszły kolejne zmiany w mózgu. Do tego porażenie połowicze prawej strony z zanikiem mięśnia w nodze. W całym 2017 roku mój 2-letni syn widział mnie przez 6 miesięcy. Resztę czasu spędziłam w szpitalu. W czerwcu 2018 r. dostałam trzeci rzut choroby Nastąpił dalszy zanik mięśnia w nodze i kolejne porażenie połowicze prawej strony. Jeszcze w tym samym roku otarłam się o śmierć. Przez perforację pęcherza moczowego dostałam zapalenia otrzewnej. Zdarzyło się to zaledwie sześć dni po usunięciu nowotworu z macicy i endometriozy z blizny po cesarskim cięciu. „Obiecałam synowi, że wrócę do domu” - powiedziałam zespołowi medycznemu tuż przed narkozą. Takie operacje to loteria, ale obiecałam Dawidowi, że wrócę. Miał wtedy 3 lata. Wróciłam. I kontynuowałam walkę ze stwardnieniem... Podczas rezonansu magnetycznego głowy okazało się, że lek działa i nie ma nowych zmian w mózgu. Czyli jest nadzieja, żeby wyrwać chorobie trochę czasu! Dobrze rokują też przeszczep komórek macierzystych i rehabilitacja, która wzmacnia mięśnie - dzięki temu rzutów SM jest o wiele mniej.  Wiem, że moimi chorobami można by obdzielić kilka osób. Dzieciństwo miałam koszmarne, łącznie ze śmiercią brata, ale nie chcę się żalić. Mimo wszystko kocham swoje życie, jest ciężkie, ale je kocham. Bardzo! Chcę zostać na tym świecie jak najdłużej, chcę wychować syna. Potrzebuję na to jeszcze paru lat. I Twojej pomocy. Spędzamy z Dawidem razem mnóstwo czasu: układamy puzzle i klocki, bardzo dużo rozmawiamy, wspólnie opiekujemy się rybkami i roślinami. Chcę przytulać swojego syna, wychodzić z nim na spacery, chcę dla niego spokojnego dzieciństwa bez ciągłego zamartwiania się o mamę. Nadal czytam Dawidowi bajki do snu, choć uszkodzony nerw wzrokowy tego nie ułatwia… Ale czytam. I będę czytać, choćby alfabetem Braille’a, siedząc może na wózku inwalidzkim. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby mnie teraz zabraknąć. Jeszcze nie... Walczę o lepsze jutro dla swojej rodziny. Mam szczerą nadzieję, że pomożesz mi wygrać trochę czasu. Z góry Ci dziękuję za każde okazane wsparcie!

15 125 zł
Mikołaj Oko
Mikołaj Oko , 2 years old

Poród mógł się zakończyć tragedią❗️Potem nastąpił kolejny cios...

Nasz syn urodził się w 31. tygodniu ciąży, ważąc zaledwie 1510 g. Przedwczesny poród spowodowany był odklejeniem się łożyska, co stanowiło bezpośrednie zagrożenie życia! Działać trzeba było natychmiast! Boimy się nawet wyobrazić, co by się stało, gdyby mamy Mikołaja nie było wtedy w szpitalu. Dobry los czuwał jednak nad naszym dzieckiem! Wydawało się, że sytuacja jest pod kontrolą… To, co nadeszło potem, do tej pory mrozi nam krew w żyłach! Kilkanaście minut po porodzie doszło do niewydolności oddechowej! Mikołaj został podłączony do respiratora, który decydował o każdym jego oddechu! Tak zaczęła się walka o jego życie...  Pierwsze USG główki wykazało niewielkie krwawienie w jednej z komór. Niestety był to początek najgorszego. Z każdą godziną obszar się powiększał i zajmował kolejne komory mózgu! Wylew III i IV stopnia objął całą główkę i coraz bardziej obejmował móżdżek. Doszło do narastającego wodogłowia, dlatego w drugim tygodniu życia syn przeszedł zabieg wszczepienia zbiorniczka Rickhama.  Po kilku tygodniach odciągania płynu mózgowego Mikołaj przeszedł kolejną operację wszczepienia zastawki komorowo-otrzewnowej. Łącznie w szpitalu spędził 9 długich tygodni.  Z powodu wylewu uszkodzona została część mózgu, a najbardziej robak móżdżku. Niestety ta część odpowiada za motorykę całego organizmu, dlatego Mikołaj potrzebuje stałej opieki i ciągłej rehabilitacji.  Z każdym dniem walczymy o to, żeby kiedyś mógł stanąć na własnych nóżkach. Prywatna rehabilitacja oraz zakup niezbędnych środków ortopedycznych wiąże się z wysokimi wydatkami, których teraz zaczyna już nam brakować.  Nie możemy zatrzymać się w naszych dążeniach, które mają jeden, najważniejszy cel: wzmocnienie sprawności synka. Jesteśmy pełni nadziei, że kiedyś będzie dobrze, jednak bez Waszej pomocy ta wizja przyszłości staje się niepewna… Rodzice

15 116 zł
Adam Tusznio
14 days left
Adam Tusznio , 62 years old

Adam wróć do nas❗️Trwa walka o zdrowie i sprawność – POMÓŻ❗️

8 maja 2024 roku to data, której nigdy nie będę w stanie wymazać ze swojej pamięci, choć bardzo bym chciała. To był dzień, w którym życie mojego męża Adama, zmieniło się kompletnie nie do poznania. W jego głowie wybuchła tykająca bomba, o której nie mieliśmy najmniejszego pojęcia! Adam trafił do szpitala w Kielcach, w którym stwierdzono pękniecie tętniaka oraz wodogłowie wewnętrzne. Stan był krytyczny! Lekarze musieli pilnie przeprowadzić operację ratującą życie mojego męża, która polegała na wycięciu płatu kostnego czaszki. Niestety to nie był jedyny konieczny przeprowadzony zabieg, Adam ma za sobą już trzy poważne operacje… Dzięki walce lekarzy mój mąż żyje, jednak w jednej chwili – z silnego i niezależnego mężczyzny, stał się osobą zależną od innych. Od tego tragicznego zdarzenia minęły już trzy miesiące, jednak Adam do dnia dzisiejszego nie odzyskał przytomności. Cały czas jest w stanie śpiączki farmakologicznej. Znaleźliśmy pomoc w szpitalu rehabilitacyjnym, jednakże to dopiero początek jego walki o powrót do sprawności... Dziś jedynym ratunkiem dla męża jest kosztowna i regularna rehabilitacja, a także dalsze leczenie, które przewyższa możliwości finansowe moje i naszej rodziny. Miesięczny koszt rehabilitacji to ponad 30 tysięcy złotych! A nikt nie jest w stanie przewidzieć jak długie i kosztowne finalnie okaże się leczenie.  Bardzo proszę o wsparcie. Dzięki Waszej pomocy Adam będzie miał szansę na powrót do sprawności fizycznej i umysłowej. Każda, nawet najmniejsza wpłata jest ogromnym wsparciem w tej ciężkiej i długotrwałej walce o każdy samodzielny oddech, słowo czy gest mojego męża! Jola, żona Adama

15 116 zł
Przemek Grząba
Przemek Grząba , 50 years old

Przemek otarł się o ŚMIERĆ! Pomocy!

Nie tak wyobrażaliśmy sobie tegoroczne Święta Wielkanocne. Cieszyliśmy się na wspólnie spędzony czas. Zaplanowaliśmy rodzinne śniadanie, spacery… Los miał jednak dla nas inne plany… Przemek rozpoczął WALKĘ O ŻYCIE! Nagle podczas rozmowy z mężem zauważyłam, że niepokojąco zmienia się jego mimika twarzy, tak, jakby zupełnie nad nią nie panował. W moment zamilkł, nie było z nim kontaktu. Moja pierwsza myśl – udar mózgu. Musimy jak najszybciej udać się do szpitala! Natychmiast zadzwoniłam po karetkę. Każda minuta oczekiwania na medyków zdawała się wydłużać w nieskończoność. W mojej głowie pojawiała się tylko jedna myśl – błagam, Przemku, nie zostawiaj mnie! Złych wiadomości nie było końca. Lekarze poinformowali, że rzeczywiście doszło do udaru i że stan Przemka był bardzo poważny. Kazali przygotować się na najgorsze. Ból i strach, jaki wtedy czułam, jest nie do opisania. Widmo utraty miłości mojego życia było najgorszym koszmarem. Modliłam się, by jego organizm się nie poddał. Modliłam się i czekałam… Jeszcze na SORze rozpoczęto leczenie trombolityczne, które miało udrożnić naczynia krwionośne. Niestety stan męża się nie poprawiał. Konieczne było przewiezienie go na oddział udarowy w innym szpitalu. Tam doszło do wylewu. Sytuacja była coraz gorsza. Mąż przestał samodzielnie oddychać. Każda minuta była walką o życie! Lekarze informowali, że najbliższe godziny będą decydujące. Powiedzieli, że stan Przemka jest bardzo ciężki i że jeśli się nie podda to i tak prawdopodobnie nigdy już nie odzyska sprawności… Wtedy zdarzył się cud. Stan męża powoli zaczął się stabilizować. Na mojej twarzy w końcu popłynęły łzy radości. Z dnia na dzień było tylko lepiej. Medycy stwierdzili, że po rozległym udarze, jaki przeszedł mąż, nie widzieli jeszcze tak szybkiego powrotu do zdrowia. Odzyskaliśmy nadzieję, że wszystko się ułoży. Paraliż ciała ustąpił. Dziś Przemek jest już w stanie poruszać się samodzielnie, choć nadal występują u niego zaburzenia czucia. Największym jednak problemem jest utrzymująca się afazja – mąż nie mówi, nie jest w stanie komunikować się z rodziną w żaden sposób. Jedyną nadzieją na powrót do pełni sprawności jest intensywna rehabilitacja oraz terapia neuropsychologiczna i neurologopedyczna. Wiem, że najgorsze już za nami, jednak ze skutkami udaru będziemy mierzyć się jeszcze długo. Pęka mi serce, gdy widzę, jak mąż z dnia na dzień coraz silniej uświadamia sobie, że jest więźniem własnego ciała. Staram się jednak, jak tylko mogę, by cały czas przy nim być i by wspierać go w procesie rekonwalescencji. Wierzę, że dzięki intensywnej rehabilitacji niedługo to wszystko, cały ten ból i strach, stanie się tylko wspomnieniem – z całego serca proszę jednocześnie o wsparcie. Życie Przemka zmieniło się z dnia na dzień. Stracił coś bezcennego – zdrowie… Proszę, pomóż mu je odzyskać! Ewa, żona

15 100,00 zł ( 17.74% )
Still needed: 70 007,00 zł