Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kaja Malaczyńska
Kaja Malaczyńska , 19 months old

Kaja nie rozwija się tak, jak inne dzieci... Pomóż w walce o zdrowie i lepsze jutro❗️

Rok temu byliśmy najszczęśliwszą rodziną pod słońcem. Urodziła się nasza druga wymarzona córeczka i nic nie zapowiadało takiego trzęsienia ziemi... Kaja jest naszą małą, bezbronną Kruszynką. Ani ona, ani my nie chcieliśmy zostać wojownikami, ale nikt nie pytał nas o zdanie. Życie napisało dla nas inny scenariusz.  Kaja jest dzieckiem leżącym, niepotrafiącym samodzielnie zmienić pozycji… Kilka ostatnich miesięcy to nieustanne szukanie diagnozy, morze łez, bólu, nadziei, lęku, miłości i tony innych emocji. Pierwsze niepokojące objawy pojawiły się niedługo po urodzeniu. Kaja nie rozwijała się tak, jak inne dzieci. Natychmiast rozpoczęliśmy poszukiwania pomocy dla naszej córeczki. Na pierwszej wizycie kontrolnej pani neurolog zrobiła USG przezciemiączkowe. Powiedziała, że wszystko jest w porządku, trzeba tylko ćwiczyć, bo bywają takie "leniwe" dzieci. Lepszej diagnozy nie mogliśmy usłyszeć, więc szczęśliwi intensywnie wspieraliśmy rozwój Kai.  Niestety, po miesiącu nie nastąpiła żadna poprawa, więc udaliśmy się do innego neurologa, który również stwierdził, że nie widzi u Kai żadnej poważnej choroby. Dla pewności jednak zlecił wszystkie kontrolne badania na oddziale neurologii. Do szpitala jechaliśmy z wielką nadzieją – myśleliśmy, że to musi się udać. Wierzyliśmy, że lekarze postawią jednoznaczną diagnozę, rozpoczną leczenie i ten koszmar już za chwilę się skończy.  Wszystkie wyniki, które dostaliśmy, wykluczyły choroby, pod kątem których badano nasze dziecko. Rezonans magnetyczny nie wykazał żadnych nieprawidłowości. I znowu to dziwne, paradoksalnie uczucie... Dobrze, że nie wykazał – źle, że nadal nie znamy wroga. Przy wypisie lekarze zalecili dalszą intensywną rehabilitację. Pełni wiary i nadziei czekamy na jakikolwiek minimalny krok do przodu. Codziennie jeździmy na rehabilitację i ćwiczymy w domu. Czekamy na efekty, ale one nadal nie przychodzą. Mijają dni, a my powtarzamy sobie w kółko – pewnie jutro będzie lepiej, pewnie potrzebuje więcej czasu… Niestety, żadnej gwarancji co do tego nie mamy.  Pewnym jest natomiast to, że coś blokuje rozwój naszej córeczki. Kaja nie reaguje nawet na swoje imię, a my jesteśmy bezradni i nie wiemy, jak jej pomóc. Czekamy na wyniki badań genetycznych, a póki co, jedyne co możemy robić – to ćwiczyć. Poza stacjonarną rehabilitacją chcemy cztery razy w roku wyjechać na turnusy rehabilitacyjne z mikropolaryzacją. Niestety, ich koszt jest bardzo wysoki, więc musimy prosić o wsparcie przyjaciół, bliskich, a także nieznajomych. Staniemy na głowie, żeby walczyć o samodzielność Kai. Wierzymy, że z Wami niemożliwe nie istnieje.  Rodzice Kai, Sandra i Michał

15 519,00 zł ( 24.31% )
Still needed: 48 311,00 zł
Filip Głodzik
Filip Głodzik , 14 years old

Kosztowne leczenie daje nadzieję❗️Pomożesz❓

Nasza przygoda z leczeniem rozpoczęła się, gdy Filipek miał 3 lata. Wtedy pediatra skierował nas do poradni, ponieważ synek był poniżej 3. centyla. Przez cały ten czas, leczenie ograniczało się tylko do kontrolowania jego wzrostu i wagi. Minimum, jakie miał osiągać, to 3 centymetry na pół roku, zawsze jednak brakowało kilku milimetrów, aby ten pułap osiągnąć.  Kilkakrotnie przeprowadzaliśmy różne badania na oddziale endokrynologicznym, ale niestety zawsze jakieś wyniki wykluczały nas z refundowanych programów leczenia hormonem wzrostu. Zdiagnozowano u synka niskorosłość. Byliśmy w trudnej sytuacji, bo z jednej strony nie mieliśmy szans na refundację, z drugiej wiedzieliśmy, że Filip bez „wspomagacza" nie urośnie.  Rok temu zdecydowaliśmy się na leczenie prywatne i 24 lutego podaliśmy pierwszy zastrzyk. Wzrost Filipa wynosił wtedy 136 centymetrów, a waga 29 kilogramów. Chodził wówczas do 5 klasy i widocznie odstawał od rówieśników. Sam to zauważał i pytał "dlaczego on jest wyższy, skoro ja jestem od niego starszy?" Gdy rozpoczęliśmy leczenie, koszty wynosiły około 1000 złotych miesięcznie. Efekty były zauważalne od razu. Po 3 miesiącach Filip urósł 2,5 centymetra, co było dla nas wielkim sukcesem. Wszystko układało się pomyślnie do momentu kiedy w maju, bieżącego roku, zabrakło leku w aptekach i hurtowniach. Po chwilowym przestoju lek powrócił na apteczne półki, ale niestety... w przerażającej cenie. Teraz cena leku waha się od 3300 do 3690 złotych. Jest to kwota, która znacząco przewyższa nasze możliwości. W tym momencie, po niespełna dwóch latach leczenia, Filip osiągnął 152 centymetry wzrostu, waży 37 kilo. Koszty leczenia i dawka leku rosną wraz z nim. Teraz jedno opakowanie wystarcza na nieco ponad miesiąc.  Filip jest bardzo pogodnym, wrażliwym i empatycznym chłopcem. Nigdy nie przechodzi obok czyjejś tragedii obojętnie. Teraz potrzebuje, by ktoś zatrzymał się przy nim. Wyciągnął pomocną dłoń i okazał wsparcie, by synek mógł bez przeszkód czerpać z uroków beztroskiego dzieciństwa, trenować piłkę nożną, którą tak uwielbia i spełniać marzenia. U Filipa po przeprowadzeniu rezonansu przysadki mózgowej, stwierdzono również Zespół Pustego Siodła, co także przyczynia się do zahamowania wzrostu. Hormon wzrostu to nie tylko niski wzrost i waga, to przede wszystkim regulacja przemiany białek, cukrów i tłuszczów, dlatego tak ważny jest jego prawidłowy poziom w organizmie. Staramy się, jak możemy, aby nie przerywać leczenia, które przynosi efekty. To dla nas priorytet, staramy się z miesiąca na miesiąc zdobywać środki na lek. Nie chcemy zawodzić Filipka, który od momentu rozpoczęcia leczenia, bardzo się zmienił. Nabrał siły i pewności siebie. Nie możemy odpuścić! Prosimy o pomoc w tej trudnej dla nas sytuacji. Rodzice Filipka

15 500,00 zł ( 34.69% )
Still needed: 29 181,00 zł
Natalia Kwiatkowska
Natalia Kwiatkowska , 16 years old

Walczymy o przyszłość Natalki❗️Pomożesz?

Nasza Natalka urodziła się w kwietniu 2008 roku. Tak cieszyliśmy się na moment jej przyjścia na świat… Niestety, dzień największego szczęścia przyniósł nam również tragedię. Tuż przed porodem córeczka dostała wylewu do mózgu IV stopnia, który spowodował uszkodzenia prawej strony mózgu.  Od tamtej chwili minęło 15 lat. Natalka choruje na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe. Jest dzieckiem leżącym, nie potrafi chodzić czy siedzieć. Potrzebuje całodobowej opieki, którą dzielimy się na zmianę z mężem. Ale oprócz nas, córeczka potrzebuje też stałej opieki specjalistów i codziennej rehabilitacji. Do tego kosztowny sprzęt, taki jak wózek rehabilitacyjny albo specjalny fotelik samochodowy, który daje jej możliwość prawidłowego siedzenia. Dzięki rehabilitacji udało nam wypracować choćby to, że Natalka może jeść normalne posiłki, pije ze słomki. Chodzi też do szkoły specjalnej, gdzie może przebywać z innymi dziećmi. Wiemy, że dzięki dobroci ludzkich serc będziemy w stanie zapewnić naszej Natalce najpotrzebniejsze rzeczy. Córeczka jest bardzo wesołym i radosnym dzieckiem mimo swojej niepełnosprawności. Wasza pomoc nie tylko pomoże nam zadbać o jej zdrowie, ale dalej chronić uśmiech i radość z życia. Małgorzata i Daniel, rodzice Kwota zbiórki jest szacunkowa.

15 493,00 zł ( 24.27% )
Still needed: 48 337,00 zł
Marek Rachańczyk
Marek Rachańczyk , 29 years old

Moja żona i córeczka mnie potrzebują – młody tata walczy z glejakiem!

Mam 25 lat. Jestem mężem cudownej żony i tatą 2-letniej Nikoli. Na początku tego roku usłyszałem diagnozę... Glejak – guz mózgu o najwyższym stopniu złośliwości...  Jeszcze niedawno wyobrażałem sobie przyszłość mojej rodziny. Myślałem, że w tym wieku świat stoi otworem, tymczasem poznałem przykrą prawdę. Diagnoza zmieniła wszystko. Dzisiaj – myślę tylko jednym. Jak długo będzie mi jeszcze dane być tatą? Co będzie, jeśli przegram? Córeczka nie będzie mnie nawet dobrze pamiętać... Dlatego zrobię wszystko, by żyć! Jak to wszystko się zaczęło? Od ponad roku byłem leczony na zatoki, dlatego z początku wydawało mi się, że nasilający się ból głowy to jeden z typowych objawów przeziębienia. Niestety objawy nie przechodziły... Wyniki dalszych badań ścięły mnie z nóg. W moim mózgu znajdował się 5-centymetrowy guz! W takich chwilach nie wiadomo, jak zareagować. Pamiętam jedynie mój strach. Strach o przyszłość, o to, co stałoby się z moją rodziną, gdyby mnie zabrakło.  W marcu przeszedłem operację w szpitalu w Białymstoku, po której starałem się myśleć optymistycznie. Powoli dochodziłem do siebie przy wsparciu rodziny. Niestety, znów otrzymałem bolesny cios. Guz okazał się glejakiem o największym, czwartym stopniu złośliwości.  Nie chcę i nie mogę się poddać. Muszę podjąć nierówną walkę o swoje życie. Moja żona mnie potrzebuje, a ja chcę być przy niej, chcę patrzeć jak nasza córeczka rośnie i zdobywa nowe umiejętności, cieszyć się każdą chwilą spędzoną razem. W najbliższym czasie czeka mnie radio i chemioterapia, a po niej być może dalsze leczenie, np. immunoterapia w Niemczech, która wiąże się z ogromnymi kosztami, dlatego już teraz muszę zacząć zbierać środki. Zwracam się do Państwa z prośbą o choćby najdrobniejszą wpłatę. Tak bardzo chcę żyć! Marek

15 471 zł
Maja Cholewa
Maja Cholewa , 5 years old

Walka o każdy samodzielny krok. Pomagamy Mai!

Tak trudno wytłumaczyć dziecku, które za wszelką cenę próbuje samodzielnie stanąć na nóżki i stawiać pierwsze kroki, że jeszcze nie jest na to gotowe. Jeszcze trudniej patrzeć jak taka chęć kończy się upadkiem i rozczarowaniem naszej córeczki. Maja przyszła na świat z bardzo rzadką i nieuleczalną chorobą, jaką jest ataksja móżdżkowa. Choroba zabierająca równowagę, ograniczająca chód i utrzymanie pionowej pozycji ciała.  Pierwsze miesiące jej życia nie wskazywały na to, że pewnego dnia, usłyszymy tak straszną diagnozę. Czy Maja ma szansę na samodzielność? Na to pytanie nie może odpowiedzieć jeszcze żaden lekarz. Gdy córeczka miała około pół roku, zaczął martwić nas brak postępu w rozwoju fizycznym. Maja nie siadała, miała słabe napięcie mięśniowe. Rehabilitacja nie przynosiła pożądanych efektów. Rozpoczęliśmy dalszą diagnostykę. I to właśnie wtedy poznaliśmy wyrok mówiący nam o ataksji. Czekamy na wyniki badań genetycznych, które doprecyzowują diagnozę, wskażą przyczynę choroby i powiedzą nam, jakie są rokowania. W tym momencie największą trudnością jest brak równowagi oraz opóźniony rozwój motoryki. Maja często się przewraca, nie ma takiej siły w rączkach i nóżkach jak jej rówieśnicy. Musi być cały czas stymulowana. Bierze udział w wielu rehabilitacjach i zajęciach wzmacniających.  Jedno jest pewne - na świecie nie ma leku, który może zatrzymać chorobę. Intelektualnie Maja funkcjonuje świetnie, rozumie wszystko i reaguje jak każde inne dziecko w jej wieku. Niestety ciało blokuje rozwój fizyczny. To bardzo bolesne dla nas, kiedy musimy patrzeć na cierpienie dziecka. Chciałoby się zmienić bieg wydarzeń, jednak nie jest to możliwe. Możliwe jest jednak wsparcie specjalistów, by postawić Majkę na nogi. Jedyną szansą na spowolnienie rozwoju ataksji móżdżkowej jest kosztowna rehabilitacja. Choć córka jeszcze nam tego nie powiedziała, wiemy, że to jej największe marzenie! Rodzice Mai

15 462 zł
Daria Kulejewska
Daria Kulejewska , 17 years old

Dzięki Tobie życie tej rodziny może być łatwiejsze! Pomoc dla Darii!

Daria i jej rodzice to nasi przyjaciele. Wspólnie uczestniczymy w zlotach, wyjazdach i spotkaniach grupy militarnej. To nasza wielka pasja. Bardzo chcemy pomóc tej wspaniałej rodzinie. Tak, aby ich życie było odrobinę łatwiejsze! Nasi przyjaciele mieszkają na czwartym piętrze w bloku bez windy. To spory problem, ponieważ Daria porusza się na wózku. Oprócz dysfunkcji narządu ruchu dziewczyna cierpi też na inne schorzenia, między innymi zaburzenia endokrynologiczne, metaboliczne i choroby układu krwiotwórczego. Nie jest jej łatwo. Dlatego chcemy kupić dla niej schodołaz! Jest to urządzenie, które umożliwia przemieszczenie osoby niepełnosprawnej na wózku po wszystkich rodzajach schodów. Dzięki temu skończyłby się problem znoszenia i wnoszenia Darii przez rodziców. Nadwyręża to ich zdrowie. Kwota, jaką musimy uzbierać to niecałe 20 tysięcy złotych! Wiemy, że razem możemy to zrobić! W trakcie wspólnych wyjazdów mierzymy się z wyzwaniami sportowymi. Uprawiamy między innymi strzelectwo sportowe i pływanie. Okazuje się, że o wiele bardziej wymagająca jest jednak codzienność i koszty, które generuje.  Chcemy pomóc. Chcemy zrobić im prezent i tym samym okazać wsparcie. Pokazać jak bardzo cenimy ich codzienną walkę o normalność. Stąd zrodził się pomysł na tę zbiórkę. Bardzo prosimy o pomoc w uzbieraniu potrzebnej kwoty! Z góry dziękujemy za każdą wpłatę! Przyjaciele

15 460,00 zł ( 80.73% )
Still needed: 3 689,00 zł
Janina Midor
Janina Midor , 72 years old

Janina znowu walczy o życie! Pomóż jej wygrać ❗️

Śmiertelna choroba już dwa razy zaatakowała naszą mamę i siostrę. Okazuje się, że nowotwór tak łatwo nie odpuszcza… Już raz Janina pokonała raka, w dodatku złośliwego. 13 lat temu zachorowała na złośliwego raka piersi. Po operacji usunięcia piersi i przejściu radioterapii oraz chemioterapii udało się jej wygrać walkę o życie! Tak bardzo się cieszyliśmy! Tak bardzo mieliśmy nadzieję, że to koniec i ten potwór już nigdy się nie pojawi …  Choroba powróciła, a teraz ze zdwojoną siłą! Tym razem jest to nowotwór złośliwy nerki. Jeszcze nie tak dawno, bo w styczniu 2023 roku Janina przeszła operację usunięcia części nerki. Znowu rak, znowu złośliwy i znowu usunięcie części ciała!  Potem otrzymaliśmy wyniki badań histopatologicznych. Stwierdzono, że jest to rak brodawkowaty nerki o wyższym stopniu złośliwości histologicznej. Wykryto także ogniska nacieku raka w tkance tłuszczowej okołonerkowej… Nasz świat się zatrzymał… Nasza mama i siostra przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku, gdzie rozpoczęła kilkumiesięczne leczenie. Miesięczny koszt to kilkanaście tysięcy! Musieliśmy zdecydować sie na założenie zbiórki i zwrócenie się do Was z prośbą o pomoc, ponieważ ta kwota przekracza nasze możliwości. Przez te wszystkie lata Janina była bardzo aktywna. Przez 32 lata była nauczycielką. W tym czasie awansowała i przez 23 lata była wicedyrektorem szkoły podstawowej. Zrobiła wiele dobrego.  Zawsze też była aktywna w swojej społeczności wiejskiej. Po przejściu na emeryturę przez kilka kadencji zasiadała w radzie sołeckiej, do dzisiaj należy do rady parafialnej. Tym bardziej ściska nas w sercu, że teraz nasze możliwości, aby jej pomóc, są ograniczone! Janina pokazała, że jest w stanie pokonać to paskudztwo. Jednak teraz potrzebuje wsparcia. Pomóżcie jej wygrać kolejną walkę o życie!  Rodzina

15 425,00 zł ( 18.95% )
Still needed: 65 958,00 zł
Jan Niedziałek
8 days left
Jan Niedziałek , 13 years old

By w przyszłość móc spojrzeć z nadzieją

Chcę widzieć tylko to, co dobre. Chcę patrzeć na jego uśmiech, mieć poczucie, że mimo tego, co wyrządził mu los, jest po prostu szczęśliwy. Choroba zabrała już zbyt wiele, a ja marzę o tym, by Jaś mógł jeszcze pożyć. Jaś urodził się z zespołem Downa. Gdy po raz pierwszy mogłam go przytulić, obiecałam sobie i jemu, że zrobię, co tylko się da, by jego życie było piękną przygodą. W trzecim dniu życia Synek przeszedł wylew IV stopnia do mózgu, w wyniku którego został całkowicie sparaliżowany, stwierdzono prawostronne porażenie mózgowo-dziecięce oraz wadę serca, wzroku, obustronny niedosłuch średniego stopnia, niskie napięcie mięśniowe, a także zespół IRIDA, czyli poważną chorobę genetyczną krwi. Jaś przeszedł kilka skomplikowanych operacji, przez pierwsze dwa lata jego życia mieszkaliśmy niemal na stałe w szpitalu. Potem rozpoczęliśmy walkę i intensywną rehabilitację. Nasza codzienność tak bardzo odbiega od tej, którą mogą się cieszyć zdrowe dzieci. Rehabilitacja, wizyty w szpitalu i u specjalistów wypełniają niemal cały nasz kalendarz. Co gorsza, większość wizyt lekarskich i zabiegów rehabilitacyjnych musimy opłacać prywatnie z własnej kieszeni. Nie starcza nam na to wszystko pieniędzy, bowiem oprócz Jasia mam jeszcze 3 dzieci. Gdybym tylko mogła, oddałabym swoje zdrowie, by Jaś mógł cieszyć się życiem. Niestety, ostatni rok Jaś spędził w szpitalu z powodu poważnych problemów z krwią, przykuty do łóżka na oddziale onkologii. Z powodu osłabienia chorobą, lekami, niskiego napięcia mięśniowego oraz długotrwałego leżenia w szpitalnym łóżku i wszystkich swoich wcześniejszych problemów - Jaś wymaga intensywnej stałej wielospecjalistycznej rehabilitacji ruchowej, logopedycznej i pedagogicznej. Nie stać nas na jej opłacenie. Dlatego muszę prosić Was o pomoc. Wierzę w to, że każda złotówka ma moc pomagania, które sprawi, że codzienność Jasia będzie po prostu łatwiejsza i pozwoli mu stanąć na nogi. Serdecznie dziękuję za serce i wsparcie! Bogumiła, mama Jasia

15 420,00 zł ( 77.42% )
Still needed: 4 495,00 zł
Liliana Gryś
4 days left
Liliana Gryś , 4 years old

Konsekwencje walki z neuroblastomą nie odpuszczają! Pomóż Lili!

Ta wiadomość zwaliła nas z nóg. Nasza córeczka jest jeszcze taka malutka... Jak to możliwe, że już teraz dopadła ją śmiertelnie niebezpieczna choroba? W lutym 2022 roku u Lili zdiagnozowano neuroblastomę. Na szczęście w czasie operacji udało się usunąć całego guza i nie doszło do przerzutów. Wierzyliśmy, że będzie tylko lepiej, niestety u córeczki pojawił się zespół opsoklonie–mioklonie. To rzadkie schorzenie neurologiczne, które dotyka tylko 2–3% dzieci zmagających się z neuroblastomą. Opóźnienie mowy i rozwoju ruchowego, obniżenie zdolności poznawczych, zaburzenia zachowania – to wszystko, co grozi naszej Lili.  Jeździmy z córeczką co kilka dni do szpitala na podanie sterydów. Gdy tylko te przestają działać, Lili nie jest w stanie chodzić. Córeczka potrzebuje rehabilitacji, która pozwoli jej zawalczyć o jak najlepszy rozwój mimo tak ciężkiej choroby, która ją spotkała. Będziemy ogromnie wdzięczni za każdą okazaną pomoc! Rodzice Lilianki

15 372 zł