Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kamila Olejniczak
Kamila Olejniczak , 12 years old

Przed Kamilą szereg badań, wesprzyj ją❗️

Strach i niepewność o przyszłość dziecka to nieodłączny element codzienności. Ale kiedy do tego zwykłego strachu dochodzi obawa o zdrowie? Sprawa się komplikuje. Kiedy Kamila miała 2 latka, zauważyliśmy, że z jej zdrowiem dzieje się coś niedobrego. Zaczęła późno chodzić i po konsultacji z lekarzem okazało się, że to kwestia problemu ze wzrokiem. Diagnoza – wrodzona wada rozwojowa tarczy nerwu wzrokowego i hipoplazja robaka móżdżku. Od tamtej pory codzienność Kamili opiera się na stałej opiece specjalistów, częstych wizyt u okulistów oraz intensywnej rehabilitacji, która niestety jest możliwa tylko prywatnie. Czekanie na pomoc z NFZ jest dla nas zbyt długie, a każda chwila zwłoki może mieć negatywny wpływ na zdrowie Kamili. Kamila jest dzielna, świetnie radzi sobie w szkole, mimo że musi korzystać z pomocy takich jak lupa czy oznakowane schody. Oprócz zaburzeń równowagi, jej pole widzenia jest bardzo ograniczone… Kamila często polega na pamięci i słuchu, idąc do szkoły czy do domu. A co będzie, kiedy będzie starsza i będzie musiała zmienić otoczenie? Każdy dzień to walka, aby jej stan się nie pogorszył. Kamila korzysta z okularów, które muszą być regularnie wymieniane, a obecnie czekamy też na ważne badania genetyczne, które mogą pomóc w dokładniejszym diagnozowaniu jej stanu. To badania kosztowne, a ze względu na ich pilność, musimy je przeprowadzać prywatnie.  Niestety, sytuacja życiowa nie ułatwia nam walki. Od pięciu lat jestem jedynym opiekunem Kamili. Straciłam męża, który przegrał walkę z rakiem, i od tego czasu jesteśmy z Kamilą same. Staram się jak mogę, ale koszty leczenia, rehabilitacji, specjalistycznych badań, okularów i paliwa na dojazdy do lekarzy przerastają moje możliwości. Proszę o pomoc finansową, która pozwoli na kontynuację niezbędnego leczenia, rehabilitacji, zakup nowych okularów oraz wykonanie badań genetycznych. Każda złotówka to dla nas ogromne wsparcie i szansa na lepsze jutro dla Kamili. Z góry dziękuję za wszelką pomoc i okazane serce. Maria

16 342,00 zł ( 128.01% )
Marta Kubasiak
5 days left
Marta Kubasiak , 12 years old

Cytomegalia spowodowała spustoszenie w ciele Marty! Bez pomocy nie ma szans!

Marta skończyła w czerwcu 10 lat. Jednak tak jak zaraz po porodzie, jak i w kolejnych latach będzie cały czas od zależna ode mnie. Wszystko przez wirus cytomegalii, który zaatakował córeczkę, kiedy jeszcze byłam z nią w ciąży. To na niej choroba odcisnęła największe piętno.  Wszystko wydarzyło się na początku ciąży, w 7 tygodniu. Trafiłam do szpitala krótko po tym, gdy dostałam ataku paraliżu. Nie wiedziałam co się dzieje, byłam przestraszona i myślałam tylko u dziecku, które nosiłam pod sercem. Zostałam wpisana nie znając dokładnej przyczyny mojego paraliżu. Do momentu porodu Martusi… Marta urodziła się z niedotlenieniem i z podejrzeniem wady mózgu. Podczas miesięcznego pobytu na OIOM-ie, w czasie którego była diagnozowana, przezwyciężyła sepsę. Moje dziecko walczyło nie tylko o zdrowie, ale też o życie... Przypadkiem okazało się, że cierpi na wrodzoną cytomegalię. A wtedy wszystko stało się jasne. Mój paraliż spowodowany był wirusem cytomegalii! Wirusem szczególnie niebezpiecznym dla kobiet w ciąży... I to właśnie Martę skrzywdził najbardziej. Od dnia narodzin Marta cały czas jest pod opieką wielu specjalistów. Jej rozwój fizyczny jest na poziomie małego dziecka. Rozwija się tylko psychicznie. Niczego nie pragnę bardziej, niż sprawność dla swojej córki. A jedyną szansą na to jest rehabilitacja… Wola walki i siła mojej córki mogłaby góry przenosić. Dlatego jestem tak bardzo zła i sfrustrowana, gdy jedyną przeszkodą są pieniądze. Marta będzie potrzebować pomocy i rehabilitacji do końca życia. Każda złotówka to dla niej szansa na poprawę tego, co zabrała choroba. Proszę o pomoc i wsparcie! Joanna, mama Marty

16 330,00 zł ( 76.74% )
Still needed: 4 947,00 zł
Marcel Mąka
2 days left
Marcel Mąka , 4 years old

Walka o przyszłość Marcelka wciąż trwa! Pomóż!

Trudno opisać słowami, jak bardzo wdzięczni jesteśmy za Waszą pomoc. Zebrane podczas pierwszej zbiórki środki w pełni wykorzystaliśmy na rehabilitację Marcelka. Synek był na dwóch turnusach, które znacznie poprawiły jego rozwój. Niestety to wciąż za mało, by osiągnął sprawność i w przyszłości mógł wieść normalne życie. Rzeczywistość naszego synka to intensywna rehabilitacja pod okiem specjalistów, regularne zajęcia z neurologopedą oraz terapeutą SI. To wszystko niestety kosztuje tak wiele... Nasz ukochany Marcelek urodził się jako wcześniak, nagle, już w 29 tygodniu ciąży. Był tak mały, tak kruchy... Ważył zaledwie 1300 gramów! Mimo że bardzo chciałam poznać nasze dziecko, wiedziałam, że przyszedł na świat dużo za wcześnie. Jego pierwsze dni były koszmarem, tak bardzo bałam się o jego życie. USG główki potwierdziło leukomalację, inaczej uszkodzenie istoty białej. To zaburzenia prowadzące do trwałego uszkodzenia mózgu. To wyrok, z którym już zawsze przyjdzie mu walczyć... Syn ma skończone 2-latka. Nie potrafi siedzieć, raczkować, rozwija się znacznie wolniej niż zdrowe dzieci. Nie wiemy jeszcze, czy kiedykolwiek będzie w stanie chodzić. Lekarze dodatkowo zdiagnozowali MPD psychoruchowe, które znacząco wpływa na jego rozwój. Dzięki Twojemu wsparciu będziemy w stanie pokryć koszty terapii, rehabilitacji i potrzebnych sprzętów. Roczny koszt leczenia naszego synka to ok. 30 tysięcy złotych. Jako rodzice zrobimy wszystko, by zapewnić Marcelkowi jak najlepsze warunki w walce o samodzielność. Wierzymy, że praca, którą wykonujemy dziś, zaprocentuje w przyszłości. Dziękujemy za każdą złotówkę! Rodzice Marcelka

16 330 zł
Marcelek Kręt
Marcelek Kręt , 13 years old

Marcelek – wcześniak z 6. miesiąca ciąży! Mamy jeden cel, jedno marzenie - postawić go na nogi!

Brakuje nam słów, by wyrazić wdzięczność, jaką dziś czujemy. Poprzednia zbiórka przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Daliście nam nadzieję i siłę do dalszej walki. Dzięki Wam mogliśmy zapewnić Marcelkowi, tak bardzo potrzebną rehabilitację. Już teraz widzimy pierwsze efekty! Wiemy jednak, że nasza droga jest naprawdę długa i kręta i nie możemy na tym poprzestać. Koszty leczenia, zajęć i sprzętów medycznych potrzebnych do rehabilitacji, są naprawdę wysokie i w dalszym ciągu nie stać nas opłacenie wszystkiego z własnej kieszeni. Nie mamy więc wyboru, jak po raz kolejny poprosić o Wasze wsparcie. Już raz pokazaliście, jak wielkie są wasze serca, dlatego i tym razem wierzymy, że z Wami nie ma rzeczy niemożliwych!  Poznaj naszą historię: Szósty miesiąc ciąży – stanowczo za wcześnie, by Marcelek mógł bezpiecznie przyjść na świat... Przedwczesny poród odebrał naszemu dziecku szansę na zdrowie, na normalne życie. Synek otrzymał bardzo niechciany prezent od losu w postaci wszystkich możliwych zaburzeń wcześniactwa… Kochamy go nad życie i chcemy dla niego jak najlepiej, dlatego prosimy o pomoc! Marcelek jest skrajnym wcześniakiem… Tak nazywa się dzieci, urodzone przed 28. tygodniem ciąży. Malutkie, ważące mniej niż kilogram, skrajnie niedojrzałe, których organizmy i narządy nie zdążyły się wykształcić. Dzieci te niekiedy przegrywają dramatyczną walkę o życie – ich płomień życia gaśnie, zanim zdążył w ogóle rozbłysnąć… Jeśli uda im się wygrać, często czeka je równie trudna walka, trwająca do ostatnich dni – o zdrowie. Marcelek urodził się na początku szóstego miesiąca, w ciężkiej zamartwicy. To był potwornie trudny okres dla całej naszej rodziny… Zamiast powitać na świecie nowe życie, staliśmy w obliczu najgorszego koszmaru każdego rodzica – tego, że możemy nasze dziecko stracić. Marcelek miał nie żyć, ale bardzo chciał… Nasz malutki synek okazał się prawdziwym wojownikiem… Przez rok przeszedł szereg operacji i dzielnie walczył o życie. Początki były bardzo trudne, często brakowało siły, a czasem i nadziei... Dni w szpitalu były wiecznością. Zamiast dobrych wieści czekały na nas tylko złe... Najgorsza była bezradność i strach o życie synka, które zależało tylko od jego siły, a nie od naszych wysiłków… Marcel całym sobą pokazywał jednak, jak bardzo chce żyć, a silnej woli i zawziętości można by mu pozazdrościć.  Walka o życie zostawiła na naszym malutkim synku spore piętno – Marcelek cierpi na Dziecięce Porażenie Mózgowe, ma wodogłowie, w znacznym stopniu też niedowidzi… Do szeregu chorób, z którymi się zmaga, doszła też kolejna okrutna i bezlitosna – padaczka… Niestety przypadek synka jest lekopoorny. Ataki są ciężkie i bardzo męczą synka. Dzięki intensywnej rehabilitacji Marcelek potrafi samodzielnie siedzieć, pokazywać, czego w danym momencie potrzebuje. Uśmiech nie schodzi mu z twarzy, mimo że życie tak brutalnie go potraktowało. Jest wesołym i, mamy nadzieję, bardzo szczęśliwym chłopczykiem, który uwielbia muzykę. Jako jego rodzice mamy tylko jedno marzenie - mieć jak najbardziej samodzielne dziecko! Zależy nam na tym, aby Marcelek stanął na nóżkach… To pozwoliłoby mu zobaczyć świat z zupełnie innej perspektywy, bardzo odciążyłoby też nas i nasze kręgosłupy… Dźwigamy synka cały czas, Marcelka trzeba wszędzie nosić – niestety ma już 11 lat i z każdym rokiem jest coraz cięższy… Dziś walczymy o pierwsze kroki Marcela. Syn jest po operacji obu nóżek, usuwającej skutki spastyki, wszczepiono mu też implanty, zapobiegające ich koślawieniu. Aby operacja odniosła pożądany skutek, konieczna jest intensywna rehabilitacja. Wierzymy, że wraz z Twoją pomocą zdobędziemy środki, które pozwolą naszemu dziecku wyjechać na turnus rehabilitacyjny. To tam zawalczymy o nasze wspólne marzenie! Prosimy, pomóż postawić Marcelka na nogi, a odwdzięczy ci się ogromnym uśmiechem. Rodzice Marcela

16 315,00 zł ( 51.12% )
Still needed: 15 600,00 zł
Izabela Adamczyk
Izabela Adamczyk , 3 years old

Malutka Izunia potrzebuje dużego wsparcia!

Nasza kochana Izunia urodziła się jako zdrowa dziewczynka, w terminie, z 10 punktami w skali Apgar. Malutka, ale zdrowa. Tak przynajmniej myśleliśmy... W trzecim miesiącu życia Izy pojawiły się pierwsze problemy zdrowotne, które początkowo nie zwiastowały niczego tak poważnego, jakim się okazało. Zaczęło się niewinnie od zwykłych wymiotów. Pojechaliśmy z córką do szpitala, żeby ją wzmocnić i nawodnić, a w toku badań i pobytu w kolejnym szpitalu otrzymaliśmy diagnozę, której nikt się nie spodziewał i w którą trudno było uwierzyć. U Izulki zdiagnozowano wadę rozwojową mózgu – szerokozakrętowość i ogniska heterotopii. Choroba jest nieuleczalna. W następstwie wady genetycznej nasza córeczka ma też padaczkę, niedosłuch, niedowidzi, ma obniżone napięcie mięśniowe w zakresie motoryki dużej i małej. Izabelka jest pod stałą opieką fizjoterapeuty, neurologa, genetyka, audiologa i okulisty. Regularnie jeździmy z córką na rehabilitację ruchową, a od grudnia na zajęcia z wczesnego wspomagania rozwoju dziecka (rehabilitacja wzroku, neurologopedia, rehabilitacja ruchowa). Nasze wydatki, związane z leczeniem Izy, dotyczą głównie wizyt u specjalistów, kosztów paliwa na codzienne dojazdy na rehabilitacje, zakupu leków i sprzętów wspomagających rozwój córki. Zapewne to dopiero kropla w morzu wydatków, jakie są przed nami. Dlatego nawet najmniejsza wpłata na zbiórkę lub przekazanie 1,5% podatku bardzo pomoże Izie i nam w opłaceniu wszelkich wydatków związanych z leczeniem i rehabilitacją naszego Aniołka. Dzięki modlitwie, wsparciu ze strony rodziny, naszemu zaangażowaniu, a przede wszystkim pomocy ze strony lekarzy, fizjoterapeuty i innych osób, które pracują z naszą córeczką, Izulka małymi kroczkami idzie do przodu. Widzimy postępy, a każdy krok naprzód jest dla nas wielką radością. Z góry bardzo dziękujemy za Wasze wielkie serca! Życzymy wszystkim dużo zdrowia. Rodzice Izabeli

16 310,00 zł ( 76.65% )
Still needed: 4 967,00 zł
Błażej Kąkol
Błażej Kąkol , 2 years old

Maleńkie, kruche życie, o które walczymy od urodzenia❗️Proszę, pomóż Błażejkowi...

Błażej to nasz maleńki synek. Urodził się i nie miał chwili wytchnienia. Od pierwszych dni walczył i cierpiał… Przyszedł na świat z kilkoma wadami wrodzonymi, które znacząco wpływają na jego życie i funkcjonowanie, szczególnie w przyszłości. Wszystko będzie inaczej… A my musimy zadbać, by nie cierpiał! Po porodzie mieliśmy 4 godziny… Później już zaczęła się nasza walka trwająca do dzisiaj.  Nasz syn przeszedł już operację zarośnięcia przełyku z przetoką tchawiczo-przełykową. Jest po operacji wyłonienia stomii, ponieważ urodził się ze zrośniętym odbytem. W przyszłości czeka go rekonstrukcja, ale na razie jest jeszcze za mały...  Tak naprawdę na wszystko jest jeszcze za mały. I nam dorosłym nie mieści się w głowie, jak wiele znosi tak mała kruszynka…  Nasz Błażej ma wadę serca w postaci ubytku komory przedsionkowej. Był niewydolny oddechowo, przez co był przez miesiąc po respiratorem! Jakby ciągu nieszczęść było za mało przechodził też zapalenie płuc odrespiratorowe… Miał ciężką anemię, co za tym idzie — czterokrotne przetaczanie krwi w przeciągu zaledwie 1 miesiąca życia! Nasze maleństwo ma jedną nerkę i ogromne problemy z układem moczowym… Bierze leki i tak naprawdę nie wiemy, kiedy się to skończy.  Lista wymienianych wad i problemów, z jakimi urodził się nasz chłopiec, wydaje się nie kończyć… Błażejek ma problemy z wątrobą i zastanawiamy się, czy jest jeszcze jakaś przestrzeń, w jego małym organizmie, którego nie trzeba pilnie leczyć, ratować, wspomagać…  Błażej ma 3 miesiące i większość tego czasu jak na razie spędził w szpitalu. Odkąd wyszedł z OIOM-u i trafił do szpitala na dalsze leczenie był w domu niecałe dwa tygodnie… Zupełnie inaczej wyobrażaliśmy sobie ten czas czekając na jego przyjście na świat.  Nasze trasy do szpitali się nie kończą. Każdego dnia pojawia się kolejna pilna sprawa, czy wizyta. Zakażenie albo zapalenie układu moczowego, pogorszenie stanu zdrowia, coś niepokojącego… Od jego przyjścia na świat nauka rodzicielstwa zyskała zupełnie innego wymiaru. Ogromne zmartwienie, strach, nauka opiekowania się tak wrażliwą i delikatna istotą. Musieliśmy nauczyć się jak pielęgnować stomię. Urosepsa również zaatakowała Błażejka więc niesamowicie ważne jest, aby dopilnować wszystkich wytycznych.  Błażejek nie zdążył poznać dobrze swojego rodzeństwa tak jak i bracia nie zdążyli dobrze poznać jego… Nie poddajemy się jednak i wciąż walczymy o synka. Wierzymy, że wreszcie wyjdziemy do domu… Domu, w którym będzie mógł poczuć się bezpiecznie… To początek naszej drogi, ale nikt niestety jej nie przewidział. Wydatki już nas przerastają... Wiemy, że sami nie poradzimy sobie ze wszystkim… Bardzo prosimy o wsparcie, o udostępnianie naszego apelu…  Bądźcie z nami! Monika i Piotr, rodzice

16 300 zł
Aleksandra Jaworska
6 days left
Aleksandra Jaworska , 35 years old

Endometriozę można zatrzymać! Wspieramy walkę Oli!

Tak bardzo chciałabym móc obudzić się rano ze świadomością, że ani ból, ani choroba już mi nie zagrażają. Chciałabym wierzyć w to, że jeszcze będzie dobrze, mimo ciągłego strachu, który tak utrudnia codzienność. Niestety, od momentu diagnozy moje zdrowie jedynie się pogarsza, a ja czuję się bezradna wobec przeciwności, które każdego dnia odbierają mi coraz więcej… Od lat zmagam się z przewlekłą chorobą, jaką jest endometrioza. Niestety, obecnie jest ona już w stadium zaawansowanym, oprócz narządów rozrodczych zaatakowała również moje jelita. Cały proces leczenia nie jest łatwy. Abym mogła jakkolwiek funkcjonować, potrzebuję fizjoterapii uroginekologicznej, psychoterapii, terapii hormonalnej oraz nieustannych konsultacji lekarskich i diagnostycznych. Na tym jednak nie kończy się walka z chorobą.  Sama operacja to koszt przynajmniej 35 tysięcy złotych, a tak naprawdę dopiero podczas niej okazuje się, w jakim stopniu choroba wyniszczyła organizm i jak będzie wyglądał zakres późniejszego leczenia.  To wszystko zwyczajnie mnie przerasta. Zarówno koszty, jak i codzienny wysiłek wkładany w walkę z chorobą i wszystkimi jej konsekwencjami. Oddałabym wszystko, by odzyskać zdrowie. Chciałabym żyć normalnie. Nie zastanawiać się, czy będę mogła zrealizować zwykły plan dnia, pójść do pracy, czy choroba da mi zwyczajnie funkcjonować i czy podołam kolejnym przeciwnościom, które mi narzuca.  Od dziesięciu lat pracuje jako nauczycielka w przedszkolu. Idąc na studia, podejmując pierwszą pracę, wiedziałam, że to jest to, co chcę robić w życiu. Marzę o tym, aby móc w niedalekiej przyszłości założyć własną rodzinę. Bardzo chciałabym zostać mamą. Niestety, w obecnym stanie nie wiem, czy jest to możliwe. Choroba jest podstępna, a jej przebieg jest bardzo indywidualny. Na ten moment mój przeciwnik wyniszcza mnie fizycznie i psychicznie. Sama nie dam rady stawić mu czoła. Znalazłam się w takim momencie mojego życia, w którym, by móc zawalczyć z endometriozą, muszę prosić Was o pomoc. Każda przekazana przez Was złotówka daje mi nadzieję na lepsze jutro! Ola

16 243 zł
Antoś Debrzak
2 days left
Antoś Debrzak , 2 years old

Pomóżmy mu walczyć... Przyszłość Antosia ma wysoką cenę❗️

Antoś nie miał nawet pół roku, gdy dowiedzieliśmy się, że rehabilitacja będzie stałym elementem jego życia. Już zawsze będziemy się więcej martwić, więcej kontrolować i prawdopodobnie będziemy musieli zawsze być obok... Jego przyszłość jest w naszych rekach.  Gdy dowiedziałam się o ciąży, byłam taka szczęśliwa! Z uśmiechem i wzruszeniem wyobrażałam sobie naszą codzienność po narodzinach synka. Wszystkie te obrazki wypełnione były ogromnym ciepłem i szczęściem. Życie jednak dotkliwie zweryfikowało moje marzenia. Synek urodził się chory. Gdy przyszedł na świat szybko łzy wzruszenia, zamieniły się w rozpaczliwy płacz. Antoś urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową i współistniejącym wodogłowiem. Już w pierwszej dobie życie przeszedł pierwszą operację! Zamiast trzymać synka w ramionach, musiałam go oddać na zimny stół operacyjny... Przetrwaliśmy najgorsze. Antoś od samego początku wykazuje ogromną wolę walki i siłę. Ja próbuję mu dorównać. Synek już dziś wymaga stałej rehabilitacji oraz opieki wielu specjalistów. Kolejne lata życia spędzi na ćwiczeniach, a lekarze będą jego najlepszymi przyjaciółmi. Zrobię jednak wszystko, by zapewnić mu jak najlepszy rozwój i cudowne życie. Twoje wsparcie bardzo mi w tym pomoże. Dorota, mama

16 229 zł
Zosia Walter
Zosia Walter , 2 years old

Zosia jest podpięta pod specjalną pompę przez 20 godzin na dobę! Pomóż w walce o zdrowie!

Gdy dowiedzieliśmy się, że nasza rodzina się powiększy, nie posiadaliśmy się ze szczęścia! Odliczaliśmy dni do planowanej daty porodu, marząc o chwili, w której poznamy nasze maleństwo. Niestety, chwila ta przyszła o wiele za wcześnie, a w dniu narodzin Zosi ogromna radość przeplatała się z ogromnym lękiem… Już w pierwszych sekundach po narodzinach rozpoczęła się walka o życie naszej córeczki. Zosia była reanimowana i przez 35 dni podłączona pod respirator. Serce pękało za każdym razem na widok tej bezbronnej istotki.  Zosia jest skrajnym wcześniakiem. Przyszła na świat aż o 3 miesiące za szybko... Był dopiero 28. tydzień ciąży, gdy rozpoczęła się akcja porodowa. Lekarze nie mogli nam niczego obiecać, więc przez głowę przewijały się przeróżne, najczęściej te czarne scenariusze. Zosieńka jednak jest nadal z nami! Robimy wszystko, by ten cud życia pielęgnować – najlepiej jak tylko potrafimy. Łatwo się domyślić, że przychodzi nam to z wielkim trudem właśnie przez wcześniactwo, którego konsekwencje są mocno dotkliwe. Od samego początku Zosia mierzy się z wieloma wyzwaniami rozwojowymi. Jest pod stałą kontrolą licznych specjalistów m.in.: neurologa, kardiologa, gastroenterologa, okulisty i pulmonologa.   Przyszłość Zosi jest niepewna. Nie wiadomo, jakie skutki wcześniactwa jeszcze mogą się u niej uaktywnić... Obecnie nie może samodzielnie jeść. Każda próba kończy się wymiotami. To dlatego Zosia jest karmiona dojelitowo przez sondę. Do specjalnej pompy regulującej przepływ pokarmu córeczka musi być podłączona przez 20 godzin na dobę! Istnieje ogromne niebezpieczeństwo, że np. w trakcie zabawy kabel owinie jej się wokół szyi. To dlatego muszę stale być przy Zosi.  Zosia w wyniku nieokreślonych zaburzeń metabolicznych, które powodują ciągle wymioty i nieprawidłowe wyniki prób wątrobowych jest karmiona przez specjalną rurkę doprowadzoną do żołądka i jelit (tak zwany PEG–PEJ).  Szansą na jedzenie buzią są dla Zosi turnusy neurologopedyczne. Cena jednego pobytu jest bardzo wysoka – wynosi aż 6 tys. złotych. Niestety, w przypadku Zosi potrzebne będzie kilka takich turnusów. Koszty leczenia są niezwykle wysokie, a my nie damy rady sami zgromadzić takiej kwoty. Z całego serca prosimy Was o wsparcie dla naszej kruszynki. Los jest wobec niej wyjątkowo okrutny, jednak wierzymy, że dzięki pomocy ludzi o dobrych sercach Zosia ma szansę na zdrowe i szczęśliwe dzieciństwo. Każda wpłata i udostępnienie jest na wagę złota! Mama i tata Zosi

16 208,00 zł ( 30.47% )
Still needed: 36 984,00 zł