Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Monika Kubea
Monika Kubea , 45 years old

Pomóż mojej mamusi znów stanąć na nogi... Walczy z rakiem❗️

Moja ukochana żona i cudowna mama naszej córeczki zmaga się z największym przeciwnikiem życia. Jej walka zaczęła się, gdy miała zaledwie 16 lat i trwa do dzisiaj. Trzy słowa diagnozy były dla nas jak wyrok, który powracał jak bumerang – nowotwór rdzenia kręgowego, a dokładniej wyściółczak rdzenia kręgowego na odcinku piersiowym. Niestety przez te wszystkie lata, nasza codzienność zdominowana została przez niesamowity lęk i strach o życie Moniki. Kolejne wznowy oraz operacje były coraz trudniejsze, co spowodowało, że żaden z polskich neurochirurgów nie chciał podejmować się kolejnych zabiegów. Zdesperowani szukaliśmy pomocy dalej. Nie mogliśmy przecież tak łatwo się poddać. W 2020 roku, gdy pojawiła się kolejna wznowa, rozpoczęliśmy poszukiwanie neurochirurga wirtuoza, który podejmie się tak trudnej operacji. Niestety, wkrótce na świecie w zatrważającym tempie rozwinęła się pandemia, która jeszcze bardziej utrudniła całą tę sytuację. Szpital, na którego oddziale lekarze chcieli podjąć się tej skomplikowanej i wielogodzinnej operacji przekształcono na covidowy. Musieliśmy czekać, aż przyjdzie lepszy moment. Jednak jak mogłem czekać, gdy moja ukochana Monika cierpiała z bólu, a jej stan z dnia na dzień tylko się pogarszał? W tamtym momencie nikt przecież nie wiedział, jak długo to potrwa. Guz rozrastał się i rozrastał, powodując jeszcze więcej szkód. Potworny ból, zanik czucia od pasa w dół i rozpaczliwe poszukiwania w kraju i za granicami jakiejkolwiek pomocy – tak wyglądał każdy nasz dzień… Jedynym ratunkiem dla Moniki była silna morfina. W końcu w marcu 2022 roku udało się znaleźć lekarza, który postanowił nam pomóc. Operacja, mimo że przeprowadzona po mistrzowsku, odbyła się co najmniej o pół roku za późno. W wyniku tego Monika została osobą leżącą. Jest przez nas cewnikowana i stale potrzebuje opieki drugiej osoby. Rehabilitacja z NFZ jest przewidziana dopiero za rok. A to znów, zdecydowanie za późno! Nie możemy czekać i zaprzepaścić takiej szansy. Dlatego obecnie w warunkach domowych z własnych środków prowadzimy rehabilitację. Niestety pochłania to naprawdę wiele pieniędzy, a tylko długotrwała i regularna rehabilitacja daje nadzieję na powrót Moniki do sprawności.  Dlatego z całego serca prosimy wszystkich ludzi dobrej woli! Pomóżcie mi uratować żonę i zapewnić jej odpowiednie leczenie! Artur, mąż Moniki

16 448,00 zł ( 58.75% )
Still needed: 11 548,00 zł
Gabryś Bezdel
Gabryś Bezdel , 2 years old

Jego kości łamały się zanim przyszedł na świat❗️Pomóż, oszczędź mu cierpienia...

Tam, gdzie powinien być bezpieczny — pod sercem mamy, chroniony przed całym złem tego świata, zawiodło go własne ciało. Pierwszy krzyk naszego synka był krzykiem pełnym bólu... Gabryś urodził się z bardzo dużą ilością przebytych złamań. Razem z nim przyszła na świat okrutna choroba, która zabrała naszemu synkowi zdrowie i normalne dzieciństwo. Gabriel urodził się 1 maja 2022 roku. Cierpi na wrodzoną łamliwość kości — rzadką chorobę genetyczną. Ma uszkodzony gen kodujący kolagen, przez co jego kości łamią się jak zapałki. Dla każdego rodzica jego dziecko wydaje się bezbronne i kruche, a Gabrysia słabe kości mogą dosłownie pęknąć przy byle dotyku. Chorzy na tę straszną chorobę mogą połamać się przy zwykłych codziennych czynnościach — zmianie pieluszki, kichaniu, wstawaniu, siadaniu... Zdarza się, że kości łamią się samoistnie podczas snu. Choroba synka jest nieuleczalna. My, rodzice możemy tylko łagodzić jej skutki i wzmacniać kości. Już teraz całe nasze życie podporządkowane jest walce o jego zdrowie. Jeździmy do Łodzi na cykliczną terapię lekiem, który ma za zadanie wzmocnić i uwapnić kości Gabrysia. Rehabilitacja to nieodłączny element naszego życia... Gabryś jest intensywnie rehabilitowany, niestety jest to rehabilitacja nierefundowana. Typ trzeci, na który cierpi Gabryś ma postać deformująco — postępującą, co oznacza, że nie wiemy, czy synek będzie chodził, czy wyląduje na wózku inwalidzkim. Jednak robimy wszystko, by tak się nie stało... Chcielibyśmy, aby na tyle, w jakim stopniu to możliwe miał szczęśliwe dzieciństwo, aby mógł żyć w miarę normalnie, mimo tej strasznej choroby. Wiemy jednak, że aby tak się stało, czeka go długa i wyczerpująca droga, a pewne rzeczy mogą nigdy nie być dla niego osiągalne... Cykliczne operacje wstawiania prętów do jego kości i niezbędna po nich rehabilitacja będą pochłaniać ogromne koszty. Potrzebuje kosztownych sprzętów ortopedycznych i wizyt specjalistów takich jak: neurolog, osteopata, kardiolog, audiolog, ortopeda, neurologopeda... Większość z tych konsultacji lekarskich jest nierefundowana. Jeżeli ktoś z Państwa zechce wesprzeć nas w walce o samodzielność naszego synka, będziemy Wam naprawdę wdzięczni. Tak bardzo chcemy dla niego życia bez ciągłego bólu... Rodzice Gabrysia

16 440 zł
Oliwia Rajchel
Oliwia Rajchel , 38 years old

Oliwia odczuwa ból od kilkunastu lat! Pojawiła się szansa na ratunek!

W każdej sekundzie niewyobrażalny ból przeszywa moje ciało. Cierpię każdego dnia i nic ani nikt nie jest w stanie mi teraz pomóc. Moje życie to męka. Nie mam już siły. Jesteście moją ostatnią nadzieją! Od przeszło dziesięciu lat zmagam się z konsekwencjami samochodowego wypadku, który zmienił moje życie w koszmar. Mój stan był tragiczny. Lekarze cudem mnie uratowali. Zdrowie pogorszyło się w 2021 roku. Na zewnątrz jednak nie widać, jak bardzo cierpię.  To właśnie wtedy doszło do powstania szczeliny i przetoki w okolicach dolnego odcinka pokarmowego. To podstawowy organ, o którym zdrowi ludzie zwykle nie myślą. Dopiero kiedy dotyka go choroba, okazuje się, jak bardzo jest ważny. Każdego dnia ból się nasilał.  Lekarze mieli problem z ustaleniem jednoznacznej diagnozy, więc problem ciągnął się latami. Czas, który mogłam przeznaczyć na leczenie, uciekał mi przez palce. Było coraz gorzej. Kiedy pojawiły się krwawienia, specjaliści podjęli decyzję o skomplikowanej operacji. Ta nie rozwiązała problemu. Rana nie chciała się goić. Zabieg powtarzano jeszcze dwa razy, z tym samym skutkiem. Każda operacja wiązała się z jeszcze większym bólem. Cierpienie było nie do wytrzymania. Płakałam na szpitalnym łóżku, licząc na koniec mojej męki. Byłam na skraju rozpaczy. Sytuacja się nie poprawiała… Od tego czasu nic się nie zmieniło. Jestem co prawda w domu, ale ból nie daje mi szans na normalne funkcjonowanie. Całe dnie spędzam w łóżku, coraz bardziej zamykając się w sobie. We wszystkim pomagają mi rodzice. Gdyby nie oni, nie wiem, jak by się to skończyło… Odczuwam ból w każdej sekundzie. Moja twarz jest spuchnięta od ciągłego płaczu i blada od cierpienia. Codziennie doświadczam stanów lękowych, podczas których z trudem łapię oddech. Stresuję się kolejnym krwawieniem i ryzykiem operacji. Czuję się jak w pułapce. Porzuciłam wszystkie moje plany i marzenia. Życie zdominowało cierpienie. Powoli nie daję rady. Moją ostatnią nadzieją jest leczenie w specjalistycznej, prywatnej klinice, w której zajmują się tak trudnymi przypadkami. Trzeba podejść do problemu inaczej niż dotychczas. Koszty z tym związane przewyższają jednak najśmielsze wyobrażenia. Innego ratunku nie ma. Próbowałam już wszystkiego… Chcę wierzyć, że będę kiedyś zdrowa. Pasmo nieustannego cierpienia, które towarzyszy mi tyle lat, musi wreszcie się skończyć. Nie chcę być ciężarem. Marzę o sprawności i życiu bez bólu. Proszę wszystkie osoby o wielkim sercu o każdą, nawet najdrobniejszą wpłatę. Uwolnijcie mnie ze szponów tej tragicznej sytuacji, błagam! Oliwia

16 430 zł
Kubuś Sienicki
Kubuś Sienicki , 22 months old

2. operacje serduszka przed Kubusiem – skutki uboczne spędzają sen z powiek!

Nasze życie zupełnie się zmieniło. Egzystowaliśmy wśród niepokoju, obaw, lęków oraz pytań, jak nasze dziecko przejdzie kolejne operacje… czy będzie żyło… Kubuś urodził się w listopadzie 2022 roku ze złożoną wadą serduszka, która została zdiagnozowana w 22. tygodniu ciąży. To HLHS, zespół niedorozwoju lewej komory serduszka. Jest to bardzo ciężka wada, która wymaga trzy etapowego leczenia. Pierwszą operację synek przeszedł już jako noworodek. Po niej parę dni leżał pod respiratorem z otwartą klatką piersiową, gdyż serduszko było za bardzo spuchnięte, by zmieściło się na swoim miejscu. Miał podłączony drenaż, który odprowadzał płyn z opłucnej. Zamiast rękoma mamy był otulony kłębowiskiem kabli… Widok rozdzierający duszę. Stan Kubusia był bardzo ciężki, ale stabilny. Przyjmował antybiotyki. W okresie pooperacyjnym doszło do niedodmy i sepsy odcewnikowej, co skutkowalo skokami saturacji. Nastepnie Kubuś wymagał drenażu. Był karmiony pozajelitowo, później dokarmiany sondą, a na końcu uczył się na nowo jeść z butelki.  Przed nami dalsza i długa droga. W maju czeka nas cewnikowanie serca i decyzja o kolejnej operacji. Trzecią Kubuś będzie miał robioną między 2. a 3. rokiem życia.  Skomplikowane operacje to jedno. Najtrudniejsze są ich skutki uboczne – sparaliżowany fałd głosowy, problem z przybieraniem na wadze, karmienie przez sondę. To są rzeczy, z którymi my i Kubuś musimy się zmagać na codzień. Bardzo prosimy o pomoc. Przed naszym kochanym synkiem jeszcze wiele walk, dużo wizyt w szpitalu i wyzwań, dlatego pieniądze, które zbieramy, przeznaczone będą na wizyty u specjalistów, leki, sprzęt, który będziemy musieli używać w domu oraz rehabilitacje. Za każdą pomoc z całego serca dziękujemy! Rodzice Kubusia wraz ze starszą siostrą Julitką

16 409,00 zł ( 44.06% )
Still needed: 20 826,00 zł
Jarosław Żardecki
Jarosław Żardecki , 47 years old

Takiego samego Jarka jak na zdjęciu na razie nie zobaczycie. Pomóż!

Przecież jest jeszcze naprawdę młodym człowiekiem, zbyt młodym, jak na to, co przeszedł. Nie wyobrażam sobie życie, w którym miałoby zabraknąć Jarka, a udar próbował to zrobić już dwukrotnie. Niestety udar to nie wszystko. Jarek przeszedł operację tętniaka tętnicy podstawowej, zapalenie płuc, a także ataki padaczki. Przez to co się wydarzyło, ma paraliż lewostronny, nie jest w stanie mówić, nie przełyka. Najgorsze jest jednak to, że on sam nie widzi szansy na to, że jego stan zdrowia jeszcze się poprawi. Nie umiem patrzeć bezczynnie na cierpienie człowieka, którego kocham! Muszę być silna za nas oboje, swoją wiarą w lepsze jutro dodać mu motywacji do walki. Dalsze leczenie i rehabilitacja są konieczne, jednak ich koszt jest dla nas zbyt duży. Sama nie jestem w stanie zrobić nic, jednak z Waszą pomocą mogę uratować przyszłość Jarka i o to proszę z całego serca! Katarzyna, partnerka Jarka

16 384 zł
Rostysław Kibets
Rostysław Kibets , 10 years old

Mojego synka zabija białaczka... Proszę, ratuj❗️

Kiedy Rostek wrócił z przedszkola z gorączką, przez myśl nie przeszło mi, że zaczął rozgrywać się taki dramat... Że nasze życie tak bardzo się zmieni. Nie spodziewaliśmy się, że nasz syn w jednej chwili zamieni się w pacjenta oddziału onkologii, który będzie musiał stoczyć bardzo trudną walkę – o życie!  Zwykła infekcja okazała się czymś dużo gorszym. U synka zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną. Niemal od razu rozpoczęliśmy wykańczające leczenie. Rostek dzielnie przeszedł przez piekło chemioterapii i wielu komplikacji, a my modliliśmy się, by choroba nigdy nie wróciła.  Dwa lata ciągłego leczenia. Dwa lata okrutniej ciężkiej walki, która miała przynieść wolność – od choroby i szpitala. Niestety, los napisał dla nas zupełnie inny scenariusz. Punkcja kontrolna 29 grudnia 2020 r., wykazała, że ​​Rostyk miał nawrót Czuliśmy ogromną niesprawiedliwość. Włożyliśmy tyle energii w leczenie synka… Kiedy obudowaliśmy naszą nadzieję na życie, po ponad dwóch latach choroba zaatakowała ponownie. Cały ten koszmar znów się zaczął. Tym razem synek zniósł chemioterapię dużo gorzej. Był tak blisko śmierci...  Niestety chemia nie wystarczyła. Nie była w stanie wyleczy synka… Konieczny okazał się przeszczep! Szukając ratunku, trafiliśmy do Hiszpanii, gdzie Rostek przeszedł operację, jednak to nie był koniec. Zbierając wszystkie siły, pokonaliśmy ciężką chorobę, Rostyk przeszedł operację, która zakończyła się sukcesem. Wróciliśmy na Ukrainę, by rozpocząć rehabilitację i znów modliliśmy się o to, by nigdy więcej nie usłyszeć słowa "wznowa". Po dwóch miesiącach w domu stan synka się pogorszył! Wyniki badań biły na alarm. Lekarze odmawiali pomocy.  Musieliśmy wrócić do Hiszpanii! Jednak leczenie poza granicami naszego kraju jest nierefundowane… Rostyk jest stale na silnych lekach, organizm jest wyczerpany. By móc dalej leczyć się w Hiszpanii, potrzebujemy dużych kwot pieniędzy, których sami po prostu nie będziemy w stanie zarobić. W czwartym roku zmagań wydaliśmy wszystko, co mogliśmy. Przeznaczyliśmy oszczędności naszego życia na leczenie ukochanego dziecka. Po tylu latach walki jesteśmy przyparci do muru, dlatego pilnie potrzebujemy pomocy… Rostyk nie może umrzeć… Oksana

16 376,00 zł ( 34.97% )
Still needed: 30 440,00 zł
Adrian Śmierzchalski
Adrian Śmierzchalski , 31 years old

Tragiczne skutki wypadku – walczymy o rehabilitację i protezę dla Adriana!

Jeszcze niedawno wiedliśmy całkowicie normalne życie – Adrian planował założyć rodzinę, i własną firmę. Byliśmy szczęśliwi. Wszystkie plany i marzenia przerwał jednak tragiczny wypadek! Od tamtej pory trwa walka o to, by Adrian odzyskał sprawność! 28 stycznia 2021 roku Adrian uległ bardzo poważnemu wypadkowi drogowemu. Doznał poważnych obrażeń wielonarządowych! Natychmiast został przetransportowany śmigłowcem LPR do szpitala w Szczecinie. Jego stan był krytyczny, przebywał w śpiączce farmakologicznej! Zdawaliśmy sobie sprawę, że może stać się najgorsze…  W wyniku wypadku u Adriana doszło do obrzęku mózgu, amputowano mu lewą rękę, doznał uszkodzenia płuc, znacznej utraty krwi. W pierwszych dniach zorganizowaliśmy zbiórkę krwi, aby zabezpieczyć stan i zapasy w banku krwi. Trwała dramatyczna walka o życie. Adrian ją wygrał – to jest najważniejsze. Przed nim jednak dalsza walka o sprawność! Adrian jest cudownym wujkiem, bratem, synem i ukochanym chłopakiem swojej dziewczyny. Zawsze lubił bawić się ze swoimi bratankami i bratanicami. Chcielibyśmy, aby znów wróciły piękne, rodzinne chwile... Prosimy o pomoc, aby umożliwić Adrianowi pełne dojście do zdrowia i sprawności. By tak było, konieczny będzie zakup protezy lewej ręki oraz intensywna i specjalistyczna rehabilitacja.  Pragniemy wszystkiego, co najlepsze dla Adriana, wiemy, że proces leczenia i rehabilitacji będzie długi i kosztowny. Cała rodzina czeka na Adriana i zrobimy wszystko, aby wrócił do sprawności! Rodzina Adriana

16 368,00 zł ( 4.37% )
Still needed: 358 101,00 zł
Filip Czubaszewski
Filip Czubaszewski , 2 years old

Synek cierpi na naszych oczach! Pomóż pokonać skutki wcześniactwa!

To miała być rutynowa kontrola u ginekologa… Zakończyła się porodem! Filipek urodził się w 24. tygodniu ciąży, jako skrajny wcześniak. Ważył jedynie 755 gramów! Nasz koszmar rozpoczął się podczas standardowej wizyty u lekarza. Był to dopiero 6. miesiąc ciąży, kiedy ginekolog poinformował, że widoczne jest już rozwarcie. Byliśmy przerażeni, wszystko potoczyło się tak szybko! Wcześniactwo naznaczyło życie synka na zawsze. Filipek jest po wylewie IV stopnia, który znacznie zmniejsza szanse na prawidłowy rozwój dziecka. Z powodu wodogłowia synek ma założoną zastawkę komorowo-otrzewnową po prawej stronie. Niestety, lista diagnoz na tym się nie kończy. Rozpoznano także mózgowe porażenie dziecięce oraz padaczkę, której ataki są wyjątkowo wyczerpujące. Synek cierpi na naszych oczach! O tym, jak okrutny to widok, wie każdy rodzic wcześniaka... Filipek jest już starszy, ale niestety nie rozwija się prawidłowo. Każdego dnia zmagamy się ze spastycznym porażeniem czterokończynowym. Nasze dziecko ma problem z utrzymaniem w pionie główki, nie siedzi, nie chodzi, nie mówi. Z powodu zeza i retinopatii wcześniaczej musi nosić okulary. Chcielibyśmy usłyszeć upragnione słowa „mamo”, „tato”, ale Filipek komunikuje się tylko krzykiem.  Tak bardzo cieszyliśmy się, że zostaniemy rodzicami. Planowaliśmy już zakup ubranek, wózka, łóżeczka dla dziecka. Zamiast tego musimy kupić ortezy, pionizator i wózek specjalistyczny oraz zapewnić Filipkowi kosztowną rehabilitację. Każdy nasz dzień wypełniony jest staraniami o poprawę sprawności synka. Jeździmy na liczne wizyty u specjalistów i zajęcia rehabilitacyjne, by zapewnić mu wszystko, co najlepsze! Marzymy, by nasze dziecko mogło kiedyś stanąć na własnych nóżkach. Prosimy, wesprzyjcie naszą walkę! Rodzice Filipka

16 360,00 zł ( 38.44% )
Still needed: 26 194,00 zł
Damian Tchórzewski
Damian Tchórzewski , 33 years old

Wypadek prawie zabrał mojego brata… Dla Damiana zrobię wszystko!

Pracowity, zaradny, niosący pomoc innym i zawsze uśmiechnięty. Taki właśnie jest nasz Damian. Całym sercem kocham mojego brata i nie chcę go stracić. Nie chcę, by jedna pechowa sekunda zniszczyła jego przyszłość. Nasze życie wywróciło się już do góry nogami. Czas zatrzymać zły los i walczyć dalej!  Damian w lipcowy, słoneczny dzień uległ poważnemu wypadkowi. Odniósł wiele bardzo poważnych obrażeń. Na pewno nikt nie sądził, że aż tak poważnych w skutkach. W wyniku złamania kręgosłupa został sparaliżowany - stracił czucie w nogach i ma niedowład rąk. Prócz tego liczne złamania nogi czy żeber dają o sobie znać do dziś.  W jednym momencie pasja do motocykli i motoryzacji stała się rodzinną tragedią, która ciążyć będzie nad nami już na zawsze. Mój starszy brat przeszedł wiele operacji. Przez długi czas przebywał w szpitalu, początkowo w śpiączce na intensywnej terapii, później na oddziale rehabilitacyjnym. Okres pandemii, w którym przyszło nam żyć, nie wpłynął dobrze na Damiana. Ograniczone widzenia z rodziną i tęsknota, okrojony personel medyczny, przerywana rehabilitacja… Na szczęście to silny mężczyzna i jest z nami cały czas, walcząc o swoją sprawność. Życie jest bardzo kruche i przewrotne. Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Z aktywnego, uwielbiającego sport i podróże 30-latka, Damian stał się osobą, która w całości jest zależna od innych. W tym momencie podjęłam się opieki nad bratem. Prócz mnie, nie ma nikogo, kto może mu pomóc w codziennych czynnościach czy rehabilitacji.  By nabierać sił i starać się być samodzielnym, potrzebuje kosztownej rehabilitacji. To jedyna droga do sprawności. Damian każdego dnia walczy o swoją niezależność, a my chcemy mu w tym pomóc, na tyle, na ile jesteśmy w stanie. Zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie finansowe. Razem może się udać!  Z góry dziękujemy za okazane serce.  Siostra Kinga

16 358,00 zł ( 62.03% )
Still needed: 10 010,00 zł