Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Aleksander Ludwiczak
Aleksander Ludwiczak , 3 years old

Mukowiscydoza - choroba, która pochłania nasze dziecko❗️Oluś walczy o życie - ratunku!

Oluś ma zaledwie kilkanaście miesięcy, a już poznał, czym jest dramatyczna walka o życie! Z naszym synkiem przyszła na świat śmiertelna choroba genetyczna... Choroba, która kradnie oddech, zabija dorosłych i dzieci. Czeka nasz nierówny pojedynek, w którym stawka jest najważniejsza - jest nią życie Olusia... Prosimy o ratunek! Oluś cierpi na mukowiscydozę... Chorobę, która uszkadza cały organizm, zalewając niektóre z narządów gęstym, lepkim śluzem... Atakuje głównie płuca i trzustkę - chorzy walczą o oddech i o każdy kilogram ciała. Od roku wiemy, że na naszym synku ciąży wyrok i robimy, co możemy, aby ochronić jego małe życie... Kilka miesięcy - tyle trwało nasze niczym niezmącone szczęście, odkąd dowiedzieliśmy się, że spodziewamy się dziecka. Niestety mukowiscydoza zaatakowała jeszcze przed narodzinami Olusia, w 34. tygodniu ciąży. Jelita Olusia zostały wypełnione płynem, doszło do ich niedrożności. Wtedy jednak lekarze nie przypuszczali jeszcze, że diagnoza będzie tak poważna. Podejrzewali biegunkę chlorową. Po dwóch tygodniach pojechałam do Warszawy ze spakowaną walizką do porodu, na umówioną wizytę USG. Wtedy zaczęło się nasze piekło. Na USG okazało się, że doszło do perforacji jelit... Jelita Olka popękały w kilku miejscach. Ginekolog był przerażony, ja również. Rozpłakana, zostałam w trybie natychmiastowym przewieziona do szpitala. Trafiłam prosto na stół  operacyjny, na cięcie cesarskie, by ratować życie dziecka. Oluś urodził się 7 lipca. Natychmiast musiał być operowany. Lekarz uprzedził mnie, że synek może nie przeżyć... Musiałam podpisać zgody, stojąc w obliczu myśli, że być może przyjdzie mi pożegnać dziecko, które dopiero powitałam na świecie... Operacja trwała kilka godzin. Była długa, trudna, skomplikowana. Synek dzielnie ją zniósł. Przeżył. Chirurdzy wyłonili Olusiowi stomię. Stracił dosyć sporo krwi, musieli mu ją przytaczać. Do dziś ma niedobory żelaza... Synek walczył bohatersko o życie na oddziale intensywnej terapii. Niestety po kilku dniach dowiedzieliśmy się, że Olka czeka druga operacja. Kolejny cios... Oluś pierwsze 2 miesiące swego życia spędził w szpitalu. Był karmiony pozajelitowo, miał wkłucia centralne... Doszło do zakrzepicy żył, musiał mieć podawane zastrzyki, rozrzedzające krew. To wtedy okazało się, że wszystko, co dotychczas przeszliśmy, jest jedynie skutkiem potwornej diagnozy. Poinformowano nas, że synek ma mukowiscydozę, chorobę nieuleczalną, a nawet śmiertelną. Nie mogliśmy w to uwierzyć... Chirurg powiedział, że to choroba wymagająca specjalistycznej opieki każdego dnia. Załamaliśmy się totalnie.  Potworna diagnoza złamała nasze serca, jednak musieliśmy pozbierać się i walczyć... Tony lekarstw, nieustanne wizyty u lekarzy, częste infekcje. Tak wygląda teraz nasza codzienność. Olek rano i wieczorem ma wykonywaną inhalację... Do tego obowiązkowo drenaż, ćwiczenia oddechowe, dzięki którym pozbywamy się z płuc syna lepkiego śluzu. Jeśli ma kaszel lub jest przeziębiony, musi być inhalowany nawet 4 dziennie. Oluś ma też niewydolną trzustkę, dlatego musi przyjmować specjalne enzymy.  Potrzebujemy wsparcia, aby kupować leki, sole do inhalacji, do tego dochodzą dojazdy do szpitala... Co chwilę dochodzą nowe problemy. Synek ma kamienie na nerkach... Niestety zaraził się też bakterią pseudomonas. W ciągu 7 miesięcy brał 7 antybiotyków...  Bardzo boimy się tego, co przyniesie przyszłość. Jedyne czego jesteśmy pewni to fakt, że Oluś do końca swojego życia będzie musiał walczyć z nieustępliwą chorobą. Tylko dzięki Twojej pomocy, będziemy w stanie go w tym wesprzeć... Rodzice Olusia

18 398 zł
Agnieszka Złoch
Agnieszka Złoch , 43 years old

UDAR zmienił wszystko❗️ – Agnieszka walczy dla syna!

W sierpniu 2022 roku w piękny, słoneczny dzień choroba zamieniła życie Agnieszki w koszmar. Udar mózgu w jednej chwili wyrządził ogromne spustoszenie w jej organizmie – straciła kontakt ze światem, przestała chodzić, mówić, straciła możliwość samodzielnego funkcjonowania i zajmowania się 12-letnim synem, którego sama wychowywała przed chorobą. Od tego czasu podejmuję heroiczną walkę o powrót mojej córki do zdrowia. Przeorganizowałam całe życie, żeby zająć się Agnieszką i jej dzieckiem, żeby zorganizować im życie w nowej, tragicznej rzeczywistości, której scenariusz pisze choroba i jej konsekwencje.  Jedyną drogą powrotu Agnieszki do zdrowia i szansą na przywrócenie jej możliwości samodzielnego funkcjonowania, powrotu do pracy i wychowywania syna jest rehabilitacja. Minął rok od powrotu córki do domu po 4-miesięcznym pobycie w szpitalu na leczeniu i rehabilitacji. Nadal ma problem z poruszaniem się, nie ma wystarczającej kontroli nad swoim ciałem. Nadal utrzymuje się niedowład prawej ręki i nogi. Nie mówi, ma problemy z komunikacją, wymaga stałej opieki, kompleksowej i bardzo kosztownej terapii oraz rehabilitacji. Wykorzystujemy rehabilitację przysługującą z Narodowego Funduszu Zdrowia. Niestety, mimo orzeczonego znacznego stopnia niepełnosprawności i niezdolności do samodzielnej egzystencji, dostępność do rehabilitacji jest ograniczona. Odwlekanie w czasie i ograniczanie ilości rehabilitacji zmniejsza szansę na wyzdrowienie – dlatego od momentu zachorowania organizuję córce niezbędną prywatną rehabilitację: szpitalną, domową, wożę ją na zajęcia, pracujemy w domu. Jest to dla mnie ogromny wysiłek finansowy i organizacyjny. Muszę godzić codzienną opiekę nad Agnieszką i Kubą wożeniem na zajęcia, rehabilitację i częste wizyty do lekarzy z pracą zawodową. Organizacyjnie muszę radzić sobie sama. Czasem pomagają mi dobrzy ludzie za co bardzo dziękuję – każde okazane wsparcie daje nam siłę do walki o zdrowie i powrót do normalnego życia. Rehabilitacja powoli, ale daje rezultaty. Agnieszka maleńkimi kroczkami wraca do zdrowia: zaczęła chodzić, czytać, powtarzać i przepisywać pojedyncze słowa. Wierzymy, że wkrótce wróci sprawność ruchowa, Agnieszka zacznie mówić, sama napisze i powie, jak bardzo dziękuje za pomoc w finansowaniu rehabilitacji umożliwiającej powrót do normalnego życia, za którym tak bardzo tęsknimy. To marzenie nie spełni się bez pomocy w finansowaniu leczenia i rehabilitacji. Obecny dochód córki nawet nie pokrywa w całości miesięcznego kosztu niezbędnej rehabilitacji. Robię wszystko, żeby nie przerywać leczenia. Przejęłam jej zobowiązania finansowe i wszystkie niezbędne koszty codziennego życia, realizacji potrzeb Agnieszki i jej dorastającego syna. Bardzo proszę o pomoc. Każda złotówka to niezbędne minuty rehabilitacji, skracające czas powrotu Agnieszki do samodzielności. Mirosława, mama Agnieszki

18 361 zł
Agus Listianingsih
Agus Listianingsih , 50 years old

A tragedy that takes place thousands of miles away from home! Agus must reunite with her family!

My name is Octa, Agus's daughter. We come from Indonesia. Our tragedy wasn’t supposed to happen, and yet it did here in Poland. My mom underwent a tonsillectomy, a relatively simple procedure from which she never returned.  The doctor says she will not survive. She's been staying in a coma in the ICU for almost three months. I cannot leave her there! I'm a nurse. Who will take better care of her if not me, her daughter?   I will provide her with rehabilitation and treatment. I believe that we can help her. There is nothing more I want and pray for. That is why I must take her back to Indonesia. However, my family and I cannot afford the enormous costs of medical transport… Although Poland is 11,000 km away, my mom came here because of a job opportunity. We hardly got by in Indonesia, so any job abroad seemed like an opportunity. My mom worked as a masseuse for a year, but she often got tonsillitis, which had been quite common for her before she went to Poland. She decided to see a laryngologist in the fall of 2022.  The doctors recommended her tonsillectomy, a routine procedure, nothing to worry about. It was scheduled for February 1, 2023. The next day, she was supposed to come back home. We couldn't believe what had happened! Initially, the doctor and the nurse assured us everything went according to the plan. Then a second surgery was required! Somehow a blood clot formed in the esophagus, causing oxygen deprivation and cardiac arrest. She was transported to the ICU due to her critical condition. Fortunately, the doctors managed to save her and stabilize her. Unfortunately, she suffered extensive brain damage and has remained in a coma. That's all we know for now... The doctors say my mom will never wake up! The brain damage is so severe that only a miracle would save her! However, I believe in that! As much as I believe in human kindness.  Currently, I'm in Indonesia, desperate and hopeless. Even if our whole family sold everything, we would not afford the treatment, rehabilitation, and, first and foremost, to bring my mom home. We can only count on good-hearted people! Please help us!  Our world fell apart overnight. Our dreams and plans are gone. But it doesn't matter. As long as my mom's heart is beating, we will not stop fighting for her! Against the doctor's opinion.  Please, donate to support our efforts to save my mom.  Octa, daughter  *The amount to raise is estimated. 

18 356,00 zł ( 11.89% )
Still needed: 135 900,00 zł
Antosia Gaura
Antosia Gaura , 8 years old

By choroba nie zabiła dziecięcego uśmiechu – Pomagamy Antosi❗️

Antosia urodziła się w 2015 roku. W badaniu połówkowym wykryto u niej wielotorbielowatość nerek. Pod koniec ciąży doszło do zatrzymania wzrostu płodu i Antosia urodziła się w 41 tygodniu ciąży. Potem potwierdzono u niej torbielowatość.  Potem było badanie scyntygraficzne, które wykazało brak funkcji nerki lewej. Skierowano nas do genetyka, a postawienie diagnozy trwało 7 lat. W końcu jednak uzyskaliśmy odpowiedź – mutacje genu SON, co odpowiada za bardzo rzadki zespół genetyczny ZTTK. Dzięki stałej rehabilitacji Antosia chodzi, ale od zawsze ma opóźniony rozwój psychoruchowy. Aktualnie stwierdzono u niej też niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim, a rezonans wykazał torbiel szyszynki. Gdyby tego było mało, do listy dochodzi wrodzona niska odporność.  Życie Antosi to ciągłe wizyty u lekarzy, specjalistów, rehabilitantów i logopedów. Mimo to jest pełną empatii, cudowną, uśmiechniętą dziewczynką, która dzielnie kroczy przez życie mimo przeszkód. Na końcu tej drogi może czekać zdrowie, ale bez Waszej pomocy nie damy sobie rady. Każda złotówka ma znaczenie. Katarzyna, mama Antosi ➡️ Facebook – Słoneczne Dziecko   

18 349 zł
Jeremi Górzyński
Urgent!
23:34:17  left
Jeremi Górzyński , 57 years old

Wesprzyj walkę Jeremiego z nowotworem!

Gdy ktoś ci daje nadzieję na życie, a potem ją brutalnie odbiera, to tak, jakby się wyrok usłyszało ponownie… Mój mąż Jeremi – dla większości znajomych i przyjaciół Jarek – zachorował na nowotwór! Walka jest ciężka, a lek, który dotychczas trzymał raka w uśpieniu, przestał być refundowany! Dlatego – choć to nieopisanie trudne – bardzo prosimy o pomoc. Niestety znaleźliśmy się pod ścianą, nie mamy innej możliwości… Mam na imię Renata i szukam wsparcia dla mojego kochanego męża. Nasze spokojne życie runęło w jednej chwili. W 2018 roku, tuż przed zaplanowanym urlopem, mój mąż Jeremi zasłabł i trafił do szpitala. Tam stwierdzono złamanie kręgosłupa! Poszerzono diagnostykę. Wyniki badań zwaliły nas z nóg… Jarek ma guza z komórkami rakowymi w lewej nerce z przerzutami do kości! Są one w tak złym stanie, że mogą samoistnie się łamać! Po chwilowym załamaniu zaczęliśmy walkę. W ciągu 2 lat mój mąż przeszedł 3 poważne operacje, w tym usunięcie guza z nerki, który okazał się nowotworem złośliwym. Niestety, nie ma na niego żadnej skutecznej i dostępnej chemioterapii. Jarek przeszedł cykl radioterapii i dostał nadzieję – objął go program dalszego leczenia lekiem, który okazał się skuteczny! Zatrzymał rozwój choroby, lekarze mówią, że “zasuszył” raka! Ostatnie 2 lata Jarek mógł normalnie pracować i funkcjonować, przyjmując lek i przechodząc wiele badań potwierdzających jego skuteczność. Mąż ma świadomość, że wciąż choruje na nowotwór, ale stał się on chorobą przewlekłą, a nie wyrokiem! Znów cieszyliśmy się życiem, rodziną, zwykłą codziennością. Do czasu… W tym roku zapadła decyzja i wyłączeniu tego leku z refundacji! Dla nas to jak wyrok… Musimy przez aptekę sami sprowadzić lek, który jest jedyną nadzieją mojego męża! Musimy sami za niego zapłacić! Cena – w zależności od tego, przez którą aptekę uda nam się lek kupić – waha się od ok. 4 do 8 tysięcy. Miesięcznie… To więcej, niż zarabiamy…  Wraz z rodziną niestety nie jesteśmy w stanie sfinansować dalszego leczenia, które jest jedyną nadzieją na dalsze życie mojego męża… Oboje pracujemy całe nasze życie zawodowe w ochronie zdrowia, w dużym instytucie, starając się pomagać i ratować życie innym, ale teraz bez waszego wsparcia stracimy jedyną szansę, aby uratować życie Jeremiego. BŁAGAMY, POMÓŻCIE!

18 345 zł
Rafał Kukla
Rafał Kukla , 46 years old

Pomimo wypadku chcę być samodzielny! Proszę o wsparcie!

Moi znajomi często żartują, że urodziłem się z powołaniem bezinteresownego pomagania innym, zaczynając od mojej rodziny. Małymi krokami realizuję tę misję od kiedy pamiętam. Staram się być najlepszym mężem oraz ojcem, a gdy ktoś obcy potrzebuje wsparcia, próbuję mu je okazać, jak tylko potrafię. Nigdy jednak nie myślałem, że sam znajdę się w sytuacji, w której będę prosił o pomoc. Niestety wypadek samochodowy odwrócił role z pomagającego na potrzebującego... Od urodzenia zmagam się z dziecięcym porażeniem mózgowym, które w dużym stopniu utrudnia mi swobodne poruszanie się. Udaje mi się samodzielnie stawiać kroki, ale sprawia to ogromne problemy, zwłaszcza przy pokonywaniu dalszych odległości. Idąc, kołyszę się, z trudem zachowując pełną równowagę. Dlatego zakupiłem samochód, który był dużym ułatwieniem w przemieszczaniu się i pomagał przy moich ograniczeniach. Niestety, niedawno wracając od znajomych uległem wypadkowi samochodowemu. Na szczęście nie doznałem większych obrażeń fizycznych, ale moje auto zostało uszkodzone. Samochód ten był dla mnie nie tylko środkiem transportu, ale także narzędziem, które umożliwiało mi prowadzenie aktywnego życia zawodowego oraz dbanie o potrzeby rodziny. Bez samochodu nie mam możliwości być tak samodzielny jak dotychczas. Rzeczywistość, w której mogłem wozić syna do lekarzy, rodziny lub kolegów, stała się w tej chwili wspomnieniem. Chciałbym, aby moje dziecko czuło, że mogę być przy nim w każdej sytuacji. Teraz jest to niemożliwe. Każdego dnia dzielnie staram się pokonywać przeszkody, które rzuca mi los i okazywać wdzięczność za wszelkie doświadczenia. Codziennie dążę do najlepszego wychowania mojego synka, który jest moim oczkiem w głowie i powodem, by walczyć o swoje zdrowie. Chcę być zawsze dla niego! Dlatego bardzo proszę o Twoje wsparcie. Ten samochód nie tylko ułatwi mi życie, ale także pozwoli kontynuować moją pracę i dbać o Mateuszka. Rafał

18 310,00 zł ( 43.02% )
Still needed: 24 244,00 zł
Miecia Chmiel
Urgent!
2 days left
Miecia Chmiel , 53 years old

Pomóż mi w walce z nowotworem❗️

W 2019 roku zachorowałam na nowotwór złośliwy piersi. To było dla mnie szokujące doświadczenie, ale zdecydowałam się walczyć. Zdawało się, że wygrałam z tą chorobą, ale niestety w 2022 roku nowotwór powrócił z przerzutami do kości. To dla mnie straszna wiadomość, ale nie chcę się poddawać. Teraz potrzebuję pomocy. Potrzebuję pieniędzy na immunoterapię, która pomaga wielu ludziom z chorobą nowotworową. Chcę walczyć o swoje życie, ale sama nie dam rady. Ta terapia jest kosztowna i niestety nie stać mnie na nią. Zwracam się do Ciebie z prośbą o pomoc. Chcę żyć dla moich dwóch wspaniałych synów! Wiem, że jest wiele innych ludzi, którzy potrzebują pomocy i każdy z nas ma swoje problemy. Ale teraz jestem tu, zwracając się do Ciebie o pomoc. Nie chcę poddać się, nie chcę przegrać. Chcę walczyć i żyć, a Twoje wsparcie jest kluczowe w tej walce. Proszę, nie zostawiaj mnie samej w tej trudnej sytuacji… Z góry dziękuję Ci za wsparcie i ciepłe słowa, które dają mi siłę do dalszej walki. Będę Ci wdzięczna za każdą kwotę, którą zdecydujesz się przekazać. Z Twoją pomocą mam nadzieję na powrót do zdrowia. Mieczysława

18 262 zł
Szymon Małek
Szymon Małek , 5 years old

Szymonek każdego dnia dzielnie walczy o swoje zdrowie! Potrzebuje Twojej pomocy!

Czy można być gotowym na to, że nasze spokojne macierzyństwo zastąpi strach o życie dziecka? Czy można być gotowym na niepewność, jaka przynosi każdy kolejny dzień?  Kiedy urodził się nas synek Szymonek 24 lipca 2019 roku byłam przeszczęśliwa. Nieprzespane noce, natłok obowiązków, nic nie miało znaczenia! Liczył się tylko mój synek! I wtedy po 3 miesiącach sielanki zaczęły się nasze problemy, na które nie byłam gotowa... Bo czy można być gotowym na strach o własne dziecko?  Pobyt w szpitalu, transport do kolejnego i diagnoza: podejrzenie u Szymonka bardzo rzadkiej chory genetycznej Zespół LOWE'A (oczno-mozgowo-nerkowy)    Te słowa do nas nie docierały, nie wierzyłam, że to dzieje się naprawdę, ale kolejne badania genetyczne WES potwierdziły diagnozę, czarny scenariusz, tak nasz kochany malutki synek choruje na tę okropna chorobe, odtąd każdy kolejny dzień Szymonka i nas rodziców jest walka o zdrowie i sprawność fizyczna naszego dziecka.                     Szymon urodził się z zaćmą wrodzona obuoczna, w trzecim miesiącu swojego życia przeszedł operacje jej usunięcia, wystąpiły również powikłania pooperacyjne tzw. zrosty, gdzie musiała nastąpić kolejna operacja, by ratować wzrok naszego synka, tak bardzo się bałam, że Szymonek może stracić wzrok, że nie będzie widział!Szymonek jest chłopcem słabowidzącym z wadą wzroku + 15,nosi specjalistyczne okulary korekcyjne, jesteśmy pod stałą opieką lekarza okulisty w Lublinie Zespół Lowe'a niesie ze sobą wiele chorób. Jedną z nich jest nefrokalcynoza, czyli zwapnienia w nerkach. W przyszłości może dojść do ich niewydolności.                Szymon boryka się dodatkowo z obniżonym napięciem mięśniowym, pomimo Swojego wieku nie chodzi, nie siada. Jest ciągle rehabilitowany metoda Vojty. Niestety NFZ nie refunduje tej metody rehabilitacji. Na rehabilitacje jeździmy 4 razy w tygodniu do Krasnystawu, który jest oddalony 100 km od nas.  Koszty rehabilitacji i koszty dojazdu są wysokie, opłacamy je z własnych oszczędności, które powoli się kończą, Najlepsze elekty dają turnusy rehabilitacyjne, gdzie terapia jest bardzo skondensowana i intensywna. Niestety koszta są bardzo wysokie, koszt jednego turnusu 7- dniowego wynosi około 4500 złotych, dlatego ośmielamy się prosić z całego serca o pomoc dla naszego synka.     Chociaż życie nie oszczędza naszego małego wojownika Szymonek to pogodny i uśmiechnięty chłopczyk, chciałby żyć i funkcjonować jak każde zdrowe dziecko, jednak jego codzienność różni się od rówieśników wielogodzinnymi rehabilitacjami, w których trakcie Szymonek krzyczy i płacze, gdzie nasze serca pękają na milion kawałków.  Jak każdy rodzic pragniemy w przyszłości widzieć naszego synka szczęśliwego i sprawnego. Nie poddajemy się dla Szymonka, ponieważ widzimy, że terapia przynosi efekty. Nastąpił taki moment, że nie jesteśmy w stanie sobie sami poradzić finansowo, pomoc rodziny i przyjaciół to za mało, Dlatego zwracamy się do Państwa o pomoc i wsparcie, każda najmniejsza pomoc jest na wagę złota. Pomóżcie Szymonkowi w walce o lepsze jutro    Za każda pomoc serdecznie dziękujemy! Rodzice Szymonka Małgorzata i Marek     

18 242,00 zł ( 39.47% )
Still needed: 27 971,00 zł
Mikołaj Rebizak
Mikołaj Rebizak , 11 years old

Mikuś przestaje widzieć otaczający go świat - pomóżmy to zatrzymać❗️

Mikołaj ma już 10 lat. Od dwóch jesteśmy świadomi tego, że jego życie będzie nieco trudniejsze. Wiemy, że będzie potrzebował leczenia, rehabilitacji i niezbędnego sprzętu, aby cały czas jak dotąd mieć równie szanse z innymi, zdrowymi dziećmi. To jest możliwe, ale kosztuje…  Nasz synek jest chłopcem słabowidzącym. Zmaga się z chorobą Stargardta. Objawy najczęściej pojawiają się u dzieci między 8. a 12. rokiem życia i polegają na postępującym spadku ostrości wzroku, trudnościami związanymi z rozpoznawaniem szczegółów utrudniających czytanie i rozpoznawanie twarzy, problemami z rozpoznawaniem kolorów – bardzo ciemnych lub jasnych barw, zwiększonej wrażliwości na światło. To oczywiste, że jako rodzice chcielibyśmy dla niego jak najlepiej, jednak choroba często sprawia, że człowiek czuje się wobec niej bezsilny... My nie chcemy się temu poddawać. Ceną jest przecież przyszłość Mikusia!  Jest jeszcze taki mały, a choroba wciąż postępuje. Musimy działać teraz, nie możemy czekać…  Boimy się, że któregoś razu się podda. Będzie czuł się gorzej, będzie smutny i samotny. A przecież to mądry i śliczny chłopiec, który ma prawo się rozwijać.  Chcemy przede wszystkim ułatwić mu naukę i rozwój w szkole, a także ułatwić naukę w domu. W związku z tym zamierzamy kupić mu lupę elektroniczną oraz tablet z funkcjami, które ułatwiają takim osobom naukę. Niestety sprzęt dla osób słabowidzących jest niezwykle drogi. Ponadto Mikołaj wymaga terapii wzrokowej, pomocy naukowych czy specjalnych zeszytów z powiększona liniaturą.  Jeśli zechcieliby Państwo pomóc naszemu Mikusiowi nie zwalniać tempa i nie rezygnować z życia z rówieśnikami. Umożliwić dotrzymywanie kolegom i koleżankom kroku POMIMO WSZYSTKO, to już dziś jesteśmy ogromnie wdzięczni! Rodzice

18 231 zł