Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wojtek Zommer
5 days left
Wojtek Zommer , 4 years old

Pragniemy, aby Wojtuś usłyszał: "Synku, kochamy Cię!" – jedyną nadzieją operacja!

Nadszedł ten wyczekiwany przez nas dzień. Dzień narodzin naszego synka. Pamiętamy wszystkie uczucia, które wtedy nam towarzyszyły: podekscytowanie, radość, motyle w brzuchu i szczęście. Tak, Wojtuś jest naszym szczęściem. Byliśmy wzruszeni, że w końcu na świat przyszedł ten mały promyk słońca rozświetlający nasze życie. Kiedy wzięliśmy Wojtka na ręce, żeby go utulić, uświadomiliśmy sobie, że niestety nasze dziecko nie urodziło się w pełni zdrowe…  Wojtek, nasz 4-letni syn, to prawdziwy wulkan energii. Jest wesoły i roześmiany. Niestety urodził się z zarośniętym przewodem słuchowym oraz niewykształconą całkowicie małżowiną uszną. Ciężko mu zrozumieć innych. Piękny świat otaczających go dźwięków dociera do niego tylko z jednej strony.  Przez pewien czas sprawne było tylko prawe ucho. Mieliśmy nadzieję, że na tym się zakończy. Niestety, myliliśmy się...  Powstające w prawym uszku przewlekłe zapalenie oraz przerost migdałka sprawiają, że Wojtek przestaje słyszeć również na prawe ucho...  Serce nam pęka na milion kawałków kiedy widzimy, jak nasze dziecko męczy się, by dotknąć tym zmysłem rzeczywistości. Mamy takie malutkie marzenie, w którym Wojtuś usłyszy nasze: „Kochamy Cię”. Jedynym ratunkiem  jest operacja w USA... Dla nas choroba Wojtusia była przykrym zaskoczeniem, ponieważ z czasem zrozumieliśmy, z jakim cierpieniem nasze maleństwo będzie się zmagać. Wojtek przyszedł na świat w lutym 2020 roku. Cała ciąża przebiegała prawidłowo i nic nie wskazywało na to, by miało być inaczej.   Od 9. miesiąca życia nosi specjalny aparat słuchowy na przewodnictwo kostne. Regularnie bierze  udział w specjalistycznych terapiach mowy i rozwoju. Nam, jako rodzicom, bardzo zależało na rozwoju synka, więc pracujemy z nim codziennie. Nigdy się nie poddamy! W Polsce nie możemy liczyć na pomoc w zoperowaniu wady, jaką ma Wojtek. Jednak, jak się dowiedzieliśmy, skutecznie operuje się ją w USA. Dzięki operacji za oceanem Wojtek stanie się zupełnie zdrowym chłopcem, będzie mógł słyszeć oraz rozwijać się jak każde dziecko. Nadzieja nie gaśnie, kiedy mamy świadomość, że istnieje opcja ratunku dla naszego Wojtusia. Niestety tylko w Stanach… Przed nami długa droga, ale z pięknym oraz realnym celem. Nie możemy liczyć na żadną refundację. Nie spoczniemy jednak i będziemy walczyć do końca o zdrowie oraz przyszłość synka. Chcemy, żeby Wojtek mógł żyć, słyszeć i mówić jak inne zdrowe dzieci. Bardzo prosimy o pomoc. Będziemy wdzięczni za każde, nawet najmniejsze wsparcie. “Jeśli chcesz zmienić świat, zacznij od wsparcia dla innych” Mahatma Gandhi Dagmara i Szymon, rodzice ➡️ Licytacje: Uszko Wojtusia - spełnijmy marzenie! ➡️ Śledź relację ze zbiórki - Uszko Wojtusia

134 500,00 zł ( 50.57% )
Still needed: 131 458,00 zł
Lucjan Sołtys
Urgent!
1 day left
Lucjan Sołtys , 3 years old

Koszmar onkologii powrócił❗️3-letni Lucuś PONOWNIE zaatakowany przez NOWOTWÓR❗️

Our beloved and long-awaited little ray of sunshine Lucius was born on 13th April 2021.  We were overwhelmed with joy. Our son made everyone smile from the start—he rarely cried, and he was laughing hard and interacting with everybody around.  Due to my previous miscarriages, we were hands-on parents. Lucius underwent numerous tests and examinations and had doctors’ appointments with neurologists, speech therapists, pediatricians, and physical therapists… We checked everything! Unfortunately, it turned out that was not enough… When Lucius turned two months old, he started physical therapy due to lower muscle tension in his abdomen, which caused muscle enlargement. That is when he underwent a control ultrasound which proved everything was fine and calmed us down… After a one-year-long physical therapy, we decided to end it. However, our therapist suggested our son have another ultrasound since Lucius’ abdomen was still swollen, despite the exercises… We took her advice and went to the hospital. During the first examination of Lucius, the doctor recognized a condition called intestinal loop, a mild disorder in his opinion, and recommended we make an appointment with a pediatric radiologist. It put us off guard. We were sure everything would be fine. Unfortunately, that did not happen.  On 2nd May 2022, it was a judgement day for us. We will remember this date for the rest of our lives. We had a doctor’s appointment at 8 p.m. During the examination, she was silent, but we saw it in her eyes— she must have discovered something. After 20 minutes, which seemed endless, she stood up and urged us to go to the hospital immediately. Our son probably developed a liver tumor. We went weak in the knees.  We felt like screaming! We felt hopeless and lost. We could not believe that our son was that sick! He was too tiny to suffer… Too small to die… After the diagnosis, everything happened so fast… Lucius was admitted to the clinic in Wroclaw and had an ultrasound, MRI, puncture, and other numerous exhausting examinations… The doctors tried to calm us down by saying that the diagnosis was not ready yet and that it might be nothing serious. However, a mother always knows best… A couple of days later, we were called to the doctor’s surgery. My intuition was right. We heard the diagnosis—stage 4 neuroblastoma with liver, pancreas, bones, and blood metastases… and that our baby boy might not survive cancer due to its severity. I would not wish it on my worst enemy… The pain we felt that day was so strong that we could not speak nor take a breath. My only wish was to run out of the surgery and cuddle my son.  We could not come to terms with the diagnosis long after we found out about it. Days were passing by, and we still lived in a nightmare. We knew that we could not give up, though.  After the initial shock, we took action… We desperately started to search for treatment in the dedicated clinics and hospitals in Europe, and we finally found a light at the end of the tunnel—a clinic in Barcelona. We contacted its doctor, professor Mora, who is a world-renowned expert in treating neuroblastoma, and in his opinion, our Lucius can be cured!  Unfortunately, to allow the treatment, we need to collect a huge amount of money—ca. 1,500,000 Polish zlotys! On top of that, the time is running out… The life of our child is at stake, though!  We are asking everyone to support our fundraiser and save our little boy! He is only 1 year old and his whole life is in front of him! I haven’t even managed to teach him how to eat by himself, ride a bike, or play hide and seek… I cannot let him die before his 2nd birthday… Please, help us! The Parents

893 640,00 zł ( 84% )
Still needed: 170 190,00 zł
Rodzina Pfeifer
Rodzina Pfeifer , 8 years old

Rwący nurt rzeki zabrał nam poczucie bezpieczeństwa i pozostawił zniszczenia... Pomóż!

Nagle bez ostrzeżenia, woda wdarła się do domów, niszcząc dorobki życia mieszkańców okolicznych wsi. Rwącym nurtem zabrała poczucie bezpieczeństwa. To przerażające, że człowiek w jednej chwili może stracić wszystko, na co pracował całe życie: dach nad głową, środki do życia, a nawet nadzieję, że kiedyś to odbuduje. Powódź jest katastrofą, która nie tylko zostawia materialne zniszczenia, ale również głębokie rany w sercach tych, którzy muszą po niej zmierzyć się z powrotem do normalnego życia... Znaleźliśmy się w sytuacji, w której rzeczywistość w jednej chwili zamieniła się w walkę z żywiołem. Jesteśmy rodziną mieszkającą w Kałkowie. Zostaliśmy dotknięci tragedią powodzi. Woda przyszła nagle, nocą, niesiona przez rzekę Widę oddaloną o około 50 metrów od naszej posesji. Zabrała nasze podwórko, zniszczyła drogę dojazdową, zalała kotłownię oraz windę, ale oszczędziła sprzęt, bez którego nasze codzienne funkcjonowanie stałoby się koszmarem z najgorszych snów. Choć nasze lokum znajduje się na pierwszym piętrze i woda tam nie dotarła, to nasz świat dosłownie tonie. Kotłownia, serce naszego domu, jest teraz bezużyteczna. Woda zniszczyła piec, a podwórze wciąż pokryte jest błotem i resztkami powodzi. A to nie wszystko – rwący potok przerwał rurę za mostem, więc obecnie nie mamy dostępu do wody. Codzienne życie stało się teraz walką o przetrwanie. Mieszka z nami nasze ośmioletnie dziecko, które zmaga się z niepełnosprawnością. Wymaga całodobowej opieki, a teraz jest to utrudnione przez wodę, która stoi w najbliższej okolicy.  Potrzebujemy pomocy, aby stopniowo przywrócić stan sprzed powodzi oraz zapewnić naszemu dziecku normalne warunki życia. Córka wymaga regularnych dojazdów na specjalistyczne zastrzyki i rehabilitacji, w miejscu bardzo oddalonym od naszego domu. Jesteśmy przerażeni – co dalej, jeśli nie uda nam się odbudować domu? Zbliża się sezon grzewczy, a piec obecnie nie nadaje się do niczego. Nie tylko nasz dom ucierpiał... Nasza ciocia straciła dosłownie wszystko. Jej dom został zalany po kolana – meble, sprzęt gospodarstwa domowego, wszystko... Z każdą kolejną minutą woda wlewała się przez ściany do wnętrza domu ciotki. Pozostały zgliszcza. Teraz stajemy wobec dramatycznej rzeczywistości – musimy odbudować życie naszej rodziny sprzed tej tragedii, ale nie mamy na to środków. Bardzo prosimy o Wasze wsparcie, aby naprawić piec, wymienić drzwi oraz odbudować kotłownię w naszym domu. Bez tego nie jesteśmy w stanie przetrwać zimy, nie mówiąc już o zapewnieniu opieki naszemu dziecku. Nie prosimy o wiele. Każda złotówka jest obecnie dla nas ogromnym darem. Nie zostawiajcie nas samych w tym dramacie... Dziękujemy z całego serca za każdą, najmniejszą nawet pomoc. rodzina Pfeifer

867 zł
Szymon Mizerski
Szymon Mizerski , 7 years old

Walka o sprawność Szymka się nie kończy❗️ Potrzebne wsparcie❗️

Gdy tylko kończy się jedna bitwa, zaraz trzeba stanąć do następnej... Przed naszym synkiem skomplikowana operacja wydłużenia kości rąk! Dla małego chłopca każdy zabieg to ogromny ból oraz strach. Szymek jest jeszcze mały, ale niezwykle dzielny. Czy pomożecie nam ponownie zawalczyć o sprawność? Gdy nasz synek przyszedł na świat, jego rączki były zeformowane. Diagnoza nie pozostawiała złudzeń – brak kości promieniowych w obu rączkach, a w prawej ponadto brak najważniejszego palca – kciuka, który w 90% odpowiada za funkcję dłoni.  Szymek jest pod opieką kliniki doktora Paley'a, gdzie trafiliśmy po dwóch nieudanych operacjach. Pierwszym etapem leczenia wyznaczonym przez specjalistów była ulnaryzacja, czyli prostowanie nadgarstków, która dała znakomite efekty, zarówno wizualne, jak i funkcjonalne. Później niestety pojawiły się komplikacje... Jak się okazało, Szymek posiada bardzo rzadką i skomplikowaną wadę w prawej dłoni. Ze względu na wiek, trudność zabiegu oraz wcześniejsze ingerencje lekarskie, musieliśmy być przygotowani, że leczenie może się wydłużyć. Niestety, tak się stało! Dobra wiadomość jest jednak taka, że dzięki Waszej pomocy Szymek może niedługo przejść operację kciuków! A później czeka nas kolejny etap walki, czyli wydłużanie kości rąk. To będzie naprawdę trudna operacja... Zabieg wiąże się z ogromnym bólem, a rekonwalescencja trwa bardzo długo. Zanim rozpoczęliśmy leczenie w klinice doktora Paley'a, sądziliśmy, że nie zdecydujemy się na tę operację. Jednak to, co zaobserwowaliśmy zmieniło nasza decyzję! Szymek zaczął mieć problem z pleckami. Z powodu krótszych rąk synek musi cały czas używać mięśni pleców, przez co bardzo je nadwyręża. Czas nie działa tutaj na naszą korzyść. Im Szymek będzie starszy, tym trudniej będzie mu pomóc. Niestety, kwota operacji wydłużenia kości jest zawrotna... Nie możemy jednak teraz się poddać. Tak daleko udało się już zajść! Trzeba działać jak najszyciej! Z otwartym sercem stajemy przez Wami, prosząc kolejny raz o wsparcie! Wierzymy, że dzięki Waszej pomocy Szymek będzie mógł kiedyś być w pełni sprawny i szczęśliwy! Jako mama proszę Was wszystkich: POMÓŻCIE NAM, POMÓŻCIE MOJEMU DZIECKU!! Agata ➡️ Historię Szymka możesz śledzić na Facebooku: Szymek kontra codzienność oraz Instagramie: @szymek_kontra_codziennosc ➡️ Możesz również pomóc, biorąc udział w licytacjach: Licytacje na Szymka operacje

62 616,00 zł ( 16.14% )
Still needed: 325 140,00 zł
Kazik Sromek
Urgent!
Kazik Sromek , 22 months old

PILNE: Kazik kontra ŚMIERTELNA choroba❗️Uratujcie życie naszego małego synka!

BARDZO PILNA ZBIÓRKA! Kaziu, nasz malutki synek, cierpi na śmiertelną chorobą - dystrofię mięśniową Duchenne'a! Mięśnie w jego ciele słabną i powoli umierają... Utrata zdolności poruszania, połykania, oddychania - to wszystko czeka naszego synka, jeśli nie nadejdzie ratunek! Chorzy z dystrofią skazani są na wózek inwalidzki, respirator, umierają przedwcześnie. Ciężko nawet pisać te słowa, myśląc, że to spotka naszego Kazia... Nie możemy czekać, musimy walczyć! Jest lek, który może powstrzymać chorobę - niestety, dostępny jest tylko w USA, a jego cena jest gigantyczna. Potrzebujemy tysięcy ludzi o dobrych sercach, którzy zechcą przekazać wpłatę na naszą zbiórkę, by uratować życie Kazika. Prosimy o ratunek! 11 listopada - Dzień Niepodległości, świętowany przez wszystkich Polaków, dla nas jest świętem podwójnym. Tego dnia przyszedł na świat nasz cudowny syn, Kazik. Cieszyliśmy się naszym wyczekanym maleństwem... Nie sądziliśmy, jaki dramat dla nas i dla naszego dziecka szykuje niedługo los... Jak się później okazało, niebawem miała się rozpocząć dramatyczna walka o życie naszego dziecka. Wcześniej, w trakcie ciąży nic nie wskazywało, że rozwój Kazia może przebiegać nieprawidłowo. Kilka miesięcy - tyle trwała nasza bajka, w trakcie których beztrosko cieszyliśmy się dzieckiem, sobą, byciem rodziną. Później, niestety, w tę codzienność wkradł się strach... Niepokojące objawy zauważyliśmy, gdy synuś miał kilka miesięcy. Synek miał problemy z oddawaniem moczu. Podczas wizyty w szpitalu po zabiegu został dokładnie przebadany. W badaniach pewne parametry mocno zaniepokoiły lekarzy... Zaczęli szukać przyczyny. Po serii dodatkowych badań polecono nam zrobić badania genetyczne... Na wynik trzeba było niestety trochę poczekać. I my czekaliśmy, pełni niepokoju, ale też i nadziei, że to pomyłka, że być może badania nic nie wykażą... Przecież Kazik to radosne, uśmiechnięte dziecko, rozwija się dobrze. Do ostatniej chwili wierzyliśmy i żyliśmy nadzieją, że badania wyjdą negatywne… Niestety. 20 lutego 2024 roku. Wtorek. Telefon z Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach... Słyszymy, choć nie chcemy słyszeć, nie chcemy wierzyć. Załamanie i morze łez... Kazik, nasz ukochany synek, cierpi na dystrofię mięśniową Duchenne'a. Genetyczną chorobę, która powoduje osłabienie i śmierć mięśni, w wyniku czego prowadzi do zaniku wszystkich funkcji życiowych... Natychmiast musieliśmy rozpocząć walkę o życie Kazia, który ma przecież dopiero roczek. Dziś wiemy, że w tej tragedii, która nas spotkała, mieliśmy o tyle szczęścia, że Kazik został zdiagnozowany naprawdę wcześnie. U większości chłopców - bo DMD dotyczy tylko chłopców, tylko oni cierpią na tę straszną chorobę - dystrofia zostaje zdiagnozowana dopiero wtedy, gdy mają kilka lat. Dotychczas zdrowe kilkulatki nagle zaczynają się przewracać, potykać, mieć problemy z chodzeniem... Potem siadają na wózku inwalidzkim i stopniowo dochodzi do atakowania kolejnych układów ciała. Dystrofia to zabójcza choroba, która atakuje i osłabia każdy mięsień, jeden po drugim… Zdarza się raz na kilka tysięcy urodzeń. Padło akurat na nasze dziecko... Dlaczego ważne jest to, że Kazik został zdiagnozowany wcześnie? Nie tylko od razu rozpoczęliśmy szukanie ratunku, leczenie i rehabilitację. W mroku tragedii jest światło nadziei - ostatnie lata są przełomowe w leczeniu DMD. W USA jest  już dostępna terapia genowa, która ratuje małych chłopców, chorych na dystrofię. Dostarcza organizmowi gen, odpowiedzialny za produkcję mikrodystrofinę, tym samym powstrzymując śmierć mięśni. Są dwa warunki - chłopcy muszą mieć maksymalnie 5 lat i mieć zachowaną umiejętność chodzenia! Niestety koszt terapii jest kolosalny - to kilknaście milionów złotych.  Bez pomocy zdobycie takiej sumy nie będzie możliwe, a od niej zależy życie naszego dziecka! Walka z dystrofią to też dodatkowe koszty. Do czasu przyjęcia terapii przez Kazia musimy zapewnić mu wszystko, co jest niezbędne na już! Synek uczęszcza na zajęcia WWR, by pomimo choroby móc funkcjonować, choć w jakimś stopniu, jak inne dzieci... Chwilami jest bardzo ciężko. Patrzymy, jak Kazik uczy się chodzić... Zamiast cieszyć się z pierwszych kroków, myślimy o tym, że choroba za kilka lat mu to wszystko odbierze... Musimy działać szybko. Bardzo się o niego boimy. Bardzo boimy się wyników badań, które już raz zwaliły nas z nóg. Gdy Kaziu przyszedł na świat, stał się naszym oczkiem w głowie. Nie możemy pozwolić, by zabrała nam go choroba! Musimy zrobić wszystko, by uratować synka. Bardzo potrzebna jest nam Wasza pomoc. Wierzymy, że nie trzeba poruszać nieba i ziemi, a wystarczy dotrzeć do ludzkich, wielkich serc, których jest przecież mnóstwo. Pomóżcie nam uratować dziecko, jesteście naszą jedyną nadzieją, nadzieją Kazia… Rodzice Kazia

197 760,00 zł ( 1.23% )
Still needed: 15 759 690,00 zł
Łukasz Handy
Łukasz Handy , 40 years old

Serce Łukasza nagle przestało bić❗️Trwa walka o zdrowie – POMÓŻ❗️

Łukasz to fantastyczny człowiek, ale przede wszystkim kochający tata dwóch synów - 4-letniego Antka i niespełna rocznego Krystiana. Jest też wspaniałym mężem i spełnieniem wszystkich moich marzeń. 4 lipca 2024 roku miał być zwykłym dniem, takim jak każdy inny. Niestety dla Łukasza i całej naszej rodziny, okazał się początkiem najgorszego koszmaru.… Rano Łukasz źle się poczuł i nagle jego serce się zatrzymało! Reanimacja trwała 40 minut, najdłuższych w moim życiu. Pomimo przywrócenia mu oddechu trafił na OIOM, gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Po dwóch dniach lekarze próbowali go z niej wybudzić, jednak bez powodzenia. I tak do dziś Łukasz się nie wybudził.  Lekarze nie są w stanie powiedzieć kiedy wyjdzie ze śpiączki i do nas wróci. My wierzymy, że będzie to niedługo. Na ten moment Łukasz oddycha już samodzielnie. Została założona mu rurka tracheostomijna. Widzimy, że od początku tego zdarzenia już zrobił postęp i walczy dla całej naszej rodziny. Daje nam znaki poprzez ruch ciałem.  Łukasz nikomu nigdy nie odmówił pomocy, a teraz sam jej potrzebuje! Dlatego chciałabym prosić Was wszystkich o wsparcie dla Łukasza i całej naszej rodziny. Bez Was nie dam rady! Pragnę zapewnić mężowi rehabilitację, która pozwoli mu jak najszybciej stanąć na nogi, zapomnieć o tym koszmarze i wrócić do naszego wspólnego życia. Dzieci i ja bardzo tęsknimy za Łukaszem! Ewelina, żona

49 400 zł
Anielka Ojczyk
Anielka Ojczyk , 2 months old

Mózg rośnie, a czaszka nie! Pomóż malutkiej Anielce!

Z początku ciąża z Anielką przebiegała bardzo dobrze, badania połówkowe wyszły prawidłowo. Niestety pod koniec ciąży wyszły nieprawidłowości i okazało się, że główka córeczki jest zbyt mała… Anielka urodziła się z małogłowiem spowodowanym kraniosynostozą, czyli przedwczesnym zrośnięciem szwów czaszkowych. Dla nas, rodziców, córeczka była idealna, wyglądała jak mały aniołek! Wiedzieliśmy jednak, że jej zdrowie jest zagrożone… Mózg córeczki rozwija się i rośnie, a jej czaszka już niedługo może go nie pomieścić! Lekarze zadecydowali, że jak najszybciej trzeba przeprowadzić operację otwarcia szwów czaszki, aby zrobić miejsce dla rosnącego mózgu. Zabieg jest refundowany i został zaplanowany na październik, jednak pojawiła się ogromna przeszkoda… Zaraz po operacji Anielka będzie wymagać kaskoterapii – dla córeczki zostanie zaprojektowany specjalny kask, który zapobiegnie zrostowi szwów i sprawi, że kości czaszki będą rosły w dobrym kierunku. Niestety, Anielka będzie zbyt mała, by zakwalifikować się do częściowej refundacji opłaty za kask z funduszu i musimy opłacić to samodzielnie... Dla naszej sześcioosobowej rodziny to za mało czasu, abyśmy sami uzbierali potrzebną kwotę, dlatego prosimy Was o pomoc! Operacja musi odbyć się jak najszybciej, aby mózg mógł rozwijać się i rosnąć prawidłowo. Liczy się każdy dzień – musimy zawalczyć o zdrowie Anielki! Prosimy, pomóżcie! Rodzice

17 784,00 zł ( 83.58% )
Still needed: 3 493,00 zł
Piotr Dźbik
Piotr Dźbik , 22 years old

Dwa przeszczepy, nowotwór i... znów przeszczep! Jego tragedia się nie kończy! POMOŻESZ?

Mam wrażenie, że Piotr przyszedł na świat, by walczyć. Od pierwszych chwil jego życia cierpienie, ból, strach, choroby — to wszystko idzie z nim krok w krok, nie dając chwili wytchnienia. Proszę, pomóż mu w końcu wygrać zdrowie!  Walka o życie Piotra rozpoczęła się tuż po jego narodzinach. Po porodzie miał odmę płucną, wykryto niewydolność nerek i wiotkość mięśni. Od samego początku wszczęto rehabilitację, przeszedł wiele zabiegów ratujących życie. Syn miał dwa tygodnie, gdy wszczepiono mu cewnik do dializy otrzewnowej, a po siedmiu miesiącach cewnik do hemodializy. W międzyczasie przeszedł wiele innych, równie poważnych zabiegów. Pierwszy rok życia Piotr spędził praktycznie w szpitalu, szpitala stał się dla niego drugim domem, do którego musiał i nadal musi nieustannie wracać. Kiedy miał 4 i pół roku przeszedł przeszczep nerki. To miało w pewnym sensie odmienić nasze życie. Miało odmienić je na lepsze. Cieszyliśmy się 5 lat... Po tym czasie od przeszczepu wykryto u syna nowotwór na nerce przeszczepionej... Dla nas był to koszmar. Rozpoczęła się kolejna walka o życie i zdrowie syna! Piotr rozpoczął kolejny raz hemodializy, przeszedł wiele badań. W roku 2012 miał drugi przeszczep... One potrafią wykończyć organizm.  Dzisiaj przychodzimy tutaj, bo obecnie stan zdrowia Piotra drastycznie się pogorszył. Aktualnie czekamy na zakwalifikowanie do KOLEJNEGO przeszczepu oraz trepanobiopsii szpiku. Piotr zmaga się jeszcze ze schyłkową niewydolnością nerek, uropatią wrodzoną, wtórną nadczynnością przytarczyc, opóźnieniem psychomotorycznym, nadciśnieniem tętniczym, zakrzepicą udową, niedosłuchem obustronnym... Tak, naprawdę mogłabym tak wymieniać w nieskończoność! Piotrek ma również celiakię i niedokrwistość, która obecnie doprowadza do zaniku siatkówki oczu. Syn wymaga stałego leczenia, rehabilitacji, częstych i systematycznych wizyt u specjalistów, codziennego przyjmowania leków... Tak właśnie wygląda nasz świat. Pomimo wielu chorób, z jakimi przyszło mu się zmierzyć, Piotr stara się pozytywnie podchodzić do życia i wytrwale walczyć z przeciwnościami. Jestem z niego dumna i za każdym razem go podziwiam. Bardzo proszę, w swoim i szczególnie w jego imieniu. Każde wsparcie dodaje nam motywacji i sił do dalszej walki o lepszą przyszłość Piotra. Pomimo trudności, wierzę, że taka przyszłość jeszcze nadejdzie!  Mama PomagaMY Piotrowi - licytacje na leczenie Licytacje dla Piotra- Artem i Aniołek Aruś pomagają❤️

153 020,00 zł ( 57.53% )
Still needed: 112 938,00 zł
Krystian Demski
Krystian Demski , 27 years old

Młody tata potrzebuje pilnej operacji! Uratuj sprawność Krystiana!

Mam na imię Krystian, jestem szczęśliwym mężem i tatą. Za kilka dni mieliśmy świętować z żoną pierwszą rocznicę ślubu. Niestety, wszystkie piękne plany przesłoniła tragedia… Wystarczyła jedna krótka chwila, by moje życie legło w gruzach. Dosłownie chwilę mam również na uzbieranie kwoty potrzebnej na opłacenie operacji, która zaplanowana jest już na 26 września!  Poruszając się z niewielką prędkością, doznałem wypadku komunikacyjnego. W krytycznym stanie trafiłem do szpitala, gdzie rozpocząłem moją walkę. Długo byłem nieprzytomny, podczas gdy na moją rodzinę spadały okropne informacje… Lekarze mówili o pękniętej śledzionie i rozerwanej tętnicy podobojczykowej – krwotoku wewnętrznym, który stanowił bezpośrednie zagrożenie dla mojego życia! Kiedy tydzień po operacji wybudziłem się na oddziale intensywnej terapii, nie zdawałem sobie jeszcze sprawy, jak drastycznie zmieniła się moja rzeczywistość. Po przeniesieniu na oddział chirurgii dotarło do mnie, jak poważny jest mój stan. Złamałem wyrostki kolczyste w kręgosłupie, łopatkę z przemieszczeniem, bark, żebra, a także wiele kości w lewym ramieniu. Nie mogłem się poruszać, nie byłem w stanie zrobić nic samodzielnie.  Po dwóch miesiącach leczenia, najtrudniejszy do pokonania okazał się uraz lewej ręki. Liczne złamania wymagają operacji, ale największym problemem są wyrwane nerwy z rdzenia kręgowego. To oznacza, że moja ręka jest zupełnie bezwładna. Ból, który odczuwam od chwili wypadku, jest nie do zniesienia. W szpitalu nie mogli mi już pomóc, dlatego razem z żoną zaczęliśmy szukać pomocy na własną rękę. W końcu trafiliśmy na lekarza, który chce podjąć się operacji, dającej szansę na odzyskanie sprawności w ręce. To dla mnie jedyna nadzieja, bym mógł znów cieszyć się życiem z moją żoną i synkiem i wrócić do pracy! Bardzo potrzebuję Waszej pomocy, by zebrać środki na tę operację i późniejszą rehabilitację. Wiem, że życie już nigdy nie będzie takie samo, ale wierzę, że dzięki wsparciu będę mógł znów przytulić synka i wrócić do normalności, która teraz wydaje się być tak odległa. Krystian

25 959,00 zł ( 48.8% )
Still needed: 27 233,00 zł