Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Olivier Malik
Olivier Malik , 3 years old

„Czy kiedyś usłyszymy jego głos? Powie mama? Tata?” - Z Twoja pomocą wróci nadzieja❗️

Patrzę w Olinka pełne ufności oczy i chciałabym móc mu obiecać, że wszystko będzie dobrze. Chciałabym móc swoją miłością uzdrowić go, odciążyć, zabrać ból i cierpienie... Boję się o niego!  Gdybym tylko była w stanie, zrobiłabym co w mojej mocy, by Oliver mógł się urodzić zdrowym dzieckiem. Jednak wiem, że nie jestem w stanie cofnąć czasu, nie mam na to wpływu i coraz częściej czuję się bezsilna... Synek przyszedł na świat z licznymi wadami wrodzonymi, między innymi rozszczepem podniebienia czy wadą serduszka, które nie jest operacyjna.  Walka o lepsze jutro Oliviera pochłania spore wydatki. Synek jest pod stałą opieką hospicjum, jednak mimo ich pomocy koszty związane z leczeniem są naprawdę ogromne. Nadal mimo upływu dwóch lat synek oddycha przez rurkę tracheotomijną, karmiony jest przez PEG-a i potrzebuje całodobowej opieki.   Czekamy na bardzo kosztowne i znaczące operacje, które pozwolą nam zawalczyć między innymi z płetwą krtaniową, która prawdopodobnie zmniejszy lub zabierze zupełnie możliwość mowy naszemu Olinkowi. Tak wiele trudności na każdym kroku bardzo nas przytłacza, walczymy każdego dnia i staramy się robić WSZYSTKO, ale czasem i to nie wystarcza. Stąd nasza prośba...   Każda złotówka będzie dla nas dużą pomocą, która sprawi, że nadzieja nie zgaśnie...  Rodzice

20 054 zł
Sylwia Szumniak
Sylwia Szumniak , 32 years old

Sylwia walczy o przyszłość, w której będzie musiała być samodzielna. Pomocy!

Stan mamy Sylwii jest coraz poważniejszy. To nowotwór z przerzutami... Sylwia musi jak najszybciej się usamodzielnić. Inaczej jej przyszłość rysuje się w ciemnych barwach... Prosimy, pomóż Sylwii wyjechać na jeszcze jeden turnus rehabilitacyjny! Sylwia urodziła się jako zdrowa dziewczynka. Dopiero kiedy jej rówieśnicy zaczęli stawiać pierwsze kroki, a ona nie umiała usiąść, zainteresowali się tym lekarze. Zdiagnozowano u niej porażenie mózgowe. Rodzice zadziałali błyskawicznie. Rozpoczęła się intensywna rehabilitacja. Wspólnymi siłami rodzina uzbierała środki na turnusy w specjalistycznych ośrodkach. Wysiłek się opłacił. Sylwia jest bardzo samodzielna! Jest członkiem wspólnoty religijnej, ma częsty kontakt z innymi niepełnosprawnymi i zaraża swoim uśmiechem innych! W obliczu zaawansowanego wieku rodziców i śmiertelnej choroby, z jaką zmaga się mama Sylwii, jej przyszłość jest bardzo niepewna... Nadejdzie czas, w którym Sylwia będzie musiała zamieszkać sama. Musimy ją na to dobrze przygotować. Dużą nadzieję daje turnus rehabilitacyjny z wykorzystaniem egzoszkieletu. Jednak kosztuje on krocie... Dzięki Wam Sylwia ma za sobą już jeden taki turnus. Przyniósł on ogromną poprawę, dlatego bardzo chcemy, by mogła pojechać na kolejny. Prosimy Cię, wesprzyj nas w walce o życie Sylwii!  Rodzina Sylwii

20 031,00 zł ( 58.18% )
Still needed: 14 395,00 zł
Przemysław Orłowski
Przemysław Orłowski , 21 years old

Just as he entered adulthood, a fight for his health started. Please help!

Przemek is 19 years old. At the end of July 2022, he was diagnosed with granulomatosis with polyangiitis (formerly called Wegener's granulomatosis).  When he was 13, he started a job as a volunteer in a Water Voluntary Rescue Service at the Baltic Sea, which lasted for five years. Last year his dream came true. He could finally become a professional rescuer as he turned 18. Unfortunately, his health issues had an impact on his career. In June 2022, he developed symptoms like leg pains, which were relieved by medications. However, on July 1, 2022, just as he was about to go to work, he could not get out of bed…he could not walk either.  Thanks to the support and kindness of many people, he was admitted to the hospital. The doctors did their best to make a diagnosis. Meanwhile, Przemek’s health condition was worsening day by day. Today we know our enemy - granulomatosis with polyangiitis. It affected numerous organs—the muscular system, lungs, and kidneys. The disease put a big question mark over his future. The lack of effective yet expensive treatment might cause damage to other organs. It is a terminal and life-threatening condition. Currently, we have been struggling to stop the progress of the disease. Our next task is to enable a constant rehabilitation program and regular examinations to allow Przemek to return to his previous activities, at least partially. Unfortunately, the above-mentioned procedures are rarely reimbursed by the National Health Fund. Besides, Przemek also requires private tutoring to help him prepare for his GED, specialized rehabilitation equipment, and a mattress. Przemek and his family cannot afford all these expenses.  We are counting on you! Please help!

20 030 zł
Grzegorz Szeremeta
Grzegorz Szeremeta , 15 years old

Zatrzymać rozwój nowotworu❗️Pomagamy 14-letniemu Grześkowi❗️

Chciałabym podzielić się z Wami historią naszego syna, Grzesia, który od sierpnia 2023 roku toczy nierówną walkę z ziarniniakiem rozsianym. To dla nas wszystkich czas, kiedy siła serca staje się najważniejsza, a jednocześnie najbardziej trudna do utrzymania. Zaczęło się od niewielkiego guzka na ręce. Potem pojawił się drugi, trzeci… Obecnie mierzymy się z 6 guzami, z których największy osiągnął już 6 cm! Mimo prób operacyjnych, niestety, guzy odrastają, a choroba nie ustępuje. Biopsja wykazała, że to rozsiany, niezłośliwy nowotwór, który wymaga długotrwałego leczenia. Ale jeśli pojawią się przerzuty na organy, będzie źle. Po wstępnych diagnozach trafiliśmy w końcu pod opiekę lekarzy we Wrocławiu. Chociaż nie są w stanie stwierdzić, czy syn wyzdrowieje, to mimo wszystko nie tracimy nadziei i walczymy razem. Dopóki choroba się rozwija, dopóty będziemy ją zwalczać. Ale finansowo to dla nas olbrzymie wyzwanie. Utrzymujemy się z gospodarstwa rolnego, otrzymujemy zapomogi, ale ja również podupadam na zdrowiu i nie jesteśmy w stanie udźwignąć więcej… Cotygodniowe dojazdy do Wrocławia to już ogromne koszty. Grzesiek nie jest tylko pacjentem. To nasze dziecko, które boi się i cierpi. Walczymy o jego uśmiech, abyśmy mogli go zobaczyć jeszcze wiele razy. Ale dla chłopca w jego wieku to trudne – strach przed chorobą, niepewność co do przyszłości – to wszystko sprawia, że każdy dzień jest dla niego ogromnym wyzwaniem. Dlatego prosimy o Wasze serce i dłonie podtrzymujące nas w tej trudnej chwili. Jeśli możecie i chcecie wspomóc Grzesia w tej walce, każda wpłata, każde dobre słowo, to dla nas jak promyk słońca w najczarniejszej nocy. Niech ta zbiórka będzie jakimś światłem w tunelu, który przemierza nasza rodzina. Rodzice

20 025 zł
Karol Kujawski
Karol Kujawski , 33 years old

Guz mózgu zabrał mojemu synowi wzrok i sprawność – ale nie życie! Ratujmy Karola!

Dziecko zawsze będzie najważniejsze dla matki. Nieważne ile ma lat – w jej sercu zajmuje szczególne miejsce. Chce się dla niego jak najlepiej, dba i troszczy na każdym kroku. Myśli o tym, czy czuje się dobrze, czy niczego mu nie brak. Wiadomość o jego chorobie jest tą najgorszą, niszczy wszystko w koło. Nic tak nie boli jak strach i niepewność o to, co będzie dalej…  Karol w tym roku skończył 30 lat. Urodził się jako zdrowy chłopiec i żyłam z wielką nadzieją, że tak zostanie. Niestety, w wieku 4 lat wykryto u niego nowotwór - czaszkogardlaka. Był jeszcze taki malutki i bezbronny, a jego codzienność nierozerwalnie związała się z częstymi pobytami w szpitalu i wizytami u lekarzy. Potrzebna była natychmiastowa operacja, która miała uratować jego życie.  Guz odrastał, a Karol do 8 roku życia przeszedł w sumie trzy poważne operacje, w wyniku których stracił wzrok… Modliłam się, by czarne chmury, które skłębiły się nad naszą rodziną, po prostu uciekły. Niestety było tylko gorzej. Kolejne lata wiązały się z kolejnymi operacjami. Po szóstej w 2007 roku nastąpił obrzęk mózgu, trzy miesiące śpiączki, niedowład i paraliż lewej nogi i ręki. Guz nadal rósł, więc Karol został poddany naświetleniom – pierwszy raz w 2009 roku i ponownie w 2015 roku.  Syna wychowywałam sama. W tym momencie również to ja pełnię nad nim opiekę, pomagam we wszystkich czynnościach, otaczam miłością największą, jaką tylko potrafię. Zrezygnowałam z pracy, by być z nim w każdym momencie. Karol jest pogodnym, inteligentnym i silnym mężczyzną. Uwielbia słuchać powieści, lubi muzykę, interesuje się otaczającym go światem. Chciałby czytać książki, ale paraliż jednostronny znacznie utrudnia mu naukę alfabetu Braille’a. Niestety z powodu swojej niepełnosprawności nie może pracować, a jest to jego największe marzenie.  Karol wymaga ciągłej opieki, badań, podawania leków i rehabilitacji, a to wiąże się z ogromnymi wydatkami, na które brakuje nam pieniędzy. Dlatego proszę o pomoc! Wierzę w ludzi, wierzę w magiczną moc pomagania!  Mama

20 020 zł
Michał Janiszewski
Michał Janiszewski , 39 years old

Wypadek rozdzielił ojca z ukochanymi córkami... Pomóż w walce o przyszłość!

Dzieci to nasz największy cud i dar. Całe życie podporządkowane rodzinie i wspólnym chwilom – to najlepsze, co nas spotkało, a zostało zabrane w jednej chwili. Nieszczęśliwe zdarzenie zmieniło życie mojego męża i całej naszej rodziny w koszmar… Rozdzieliło i wprowadziło ogromny stres. Marzymy tylko o jednym – by Michał był znowu z nami!  To był wypadek w pracy. Niefortunny moment, chwila, która zabrała sprawność Michała. Mąż spadł z rusztowania, z niewielkiej wysokości, jednak na tyle dużej, by zasiać ogromne spustoszenie w jego organizmie. Porażenie kończyn dolnych, niedowład kończyn górnych, złamany kręgosłup. Szybkie przewiezienie do szpitala i pilna operacja. Michał od początku dzielnie walczył o życie. Teraz trwa walka o zdrowie i samodzielne funkcjonowanie. Przez uszkodzenia kręgosłupa, a w konsekwencji paraliż kończyn, mąż stał się osobą przykutą do łóżka. Był pacjentem oddziału intensywnej terapii, teraz Michał przebywa na oddziale rehabilitacyjnym, gdzie trwa rehabilitacja górnych kończyn. Lekarze prawie nie dają szans na to, że będzie chodził. Być może przy pomocy innych osób stanie na własnych nogach. Walczymy o to i o odzyskanie władzy w rękach. Proces ten jest bardzo długotrwały i wymagający. W planach jest umieszczenie męża w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie szereg specjalistów zadba, o poprawię jego stanu zdrowia. Po wyjściu ze szpitala konieczna będzie dalsza terapia w domu. Jest to bardzo kosztowne i już teraz wiemy, że samodzielne pokrycie tych kosztów, będzie po prostu niewykonalne. Dwa miesiące przed tragicznym wypadkiem urodziła się nasza czwarta córeczka. Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy, spowodowała nie tylko walkę o życie męża, ale także bardzo trudną do wytrzymania rozłąkę. Dziewczynki każdego dnia pytają o tatę… Martwią się o niego, marzą o tym, by był już z nami w domu. Najmłodsza nie pamięta jego dotyku, zapachu, uśmiechu…  Marzę, żeby jeszcze kiedyś Michał stanął na własnych nogach i mógł przytulić swoje córki. Marzę o wspólnie spędzonych świętach i rodzinnych spacerach po parku. Marzę, by do nas wrócił i opuścił zimne, szpitalne sale. To moje wołanie o pomoc i wsparcie. Bez Ciebie nie uda się wyrwać męża i ojca czwórki dzieci z sideł choroby! Bernadeta, żona 

19 957 zł
Dariusz Twardzik
Dariusz Twardzik , 35 years old

Choroba zmieniła w koszmar wakacje rodziny❗️Darek - tata małej Blanki - walczy o zdrowie!

Wakacje, na które wyjechałem z żoną i malutką córeczką, zamieniły się w koszmar... Nikt nie spodziewał się, że zamiast upragnionego wypoczynku czeka mnie dramatyczna walka o życie. Mam na imię Darek, mam 33 lata, jestem tatą 2-letniej dziewczynki o imieniu Blanka. Moja historia jest nieprawdopodobna, zdarzyła się jednak naprawdę... Nigdy nie zapomnę lipca 2021 roku. Niestety, nie przez wyjazd do Włoch, na który tak czekaliśmy... Najbardziej cieszyłem się na spędzenie chwil z córeczką, na to, że pokażę jej piękną Italię. Niestety, nasz wyjazd został brutalnie przerwany... Tylko przez chwilę mieliśmy okazję cieszyć się cudownymi widokami, architekturą, jedzeniem i piękną pogodą. Zamiast wypoczywać, zwiedzać i cieszyć się z czasu spędzonego z rodziną, zostałem przykuty do szpitalnego łóżka… Moich bliskich czekały chwile pełne strachu o to, co ze mną będzie, czy przeżyję... Zachorowałem na zespół Guillaina-Barrego. Choroba zaskoczyła mnie podczas wakacji... To bardzo rzadkie schorzenie, zdarzające się może parę razy na sto tysięcy przypadków. Prowadzi do postępującego osłabienia siły mięśniowej z powodu uszkodzenia nerwów... Dochodzi do nieprawidłowej reakcji przeciwciał, które zamiast bronić organizm, zaczynają go atakować. Porażenie ciała, brak możliwości poruszania się, w ostrym ataku tej choroby dochodzą też problemy z oddychaniem i połykaniem... Mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa, nie byłem w stanie wstać i chodzić o własnych siłach. W jednym momencie ze zdrowego mężczyzny stałem się niepełnosprawny... We Włoszech spędziłem łącznie pół roku. Niestety nie jako turysta, ale jako pacjent... Wygrałem z chorobą dzięki wspaniałym włoskim lekarzom, wsparciu rodziny i przyjaciół oraz własnej woli i determinacji. Na początku w ogóle nie miałem władzy nad ciałem... Od początku uczyłem się siadać, stać... Jak dziecko, jak moja mała córeczka. Niedawno jeszcze nosiłem ją na rękach, teraz mogłem zabrać ją na spacer jedynie na inwalidzkim wózku... Po 140 dniach ciężkiej walki udało mi się stanąć na nogi i złapać równowagę... Potem zaczęła się nauka chodzenia. Po 6 miesiącach, na Święta Bożego Narodzenia, wróciłem do domu... Pomimo intensywnej rehabilitacji nadal nie odzyskałem jednak władzy w lewej nodze. Wciąż walczę... Intensywna rehabilitacja jest niezwykle kosztowna. Pragnę uzbierać niezbędne środki, by odzyskać sprawność. Chcę wrócić do zdrowia, by być aktywnym tatą dla Blanki... By móc uczestniczyć w jej życiu, nosić ją na rękach, zabierać na spacery, uczyć jeździć na rowerze... Proszę, pomóż mi w tej trudniej walce. Darek

19 956 zł
Rafał Kortmann
Rafał Kortmann , 9 years old

Rafałek jeszcze ma szansę być jak jego rówieśnicy – POMÓŻ!

Chcielibyśmy z całego serca podziękować darczyńcom za dotychczasowe wsparcie. Dajecie nam Państwo nadzieję na lepsze jutro. Niestety, nasza droga jest niesamowicie wyboista i trudna... Aby Rafałek mógł dalej walczyć – nadal potrzebuje pomocy! Oto nasza historia: W 29. tygodniu ciąży dostałam przedwczesnych skurczy, a w szpitalu okazało się, że pękła mi macica. Zagrożone było życie dziecka i moje jednocześnie. Liczyły się sekundy, celne decyzje i szczęście. Mnie pozszywano i problem został zażegnany, ale mój synek Rafałek walczył o przeżycie. Dostał tylko 1 punkt w skali Apgar. Miał zaledwie 1390 g i 39 cm długości. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, jak małe może być takie dziecko. Został przewieziony ze szpitala w Tychach do szpitala w Zabrzu, gdzie leżał w inkubatorze prawie 3 miesiące. Nie mogłam go tulić, nie mogłam go przewijać, zabrać do domu. Modliłam się, żeby wszystko było dobrze, ale Rafałek przeszedł wylew krwi do mózgu 3. stopnia i zaraził się sepsą. Po wyjściu ze szpitala, po tygodniu dostał zapalenie płuc wywołane wirusem RS i znowu walczył o życie na intensywnej terapii. Później został przeniesiony na oddział pediatrii, gdzie okazało się, że ma padaczkę. Następnie leżał na neurologii. Tak wyglądał początek naszej historii, który dla Rafałka okazał się tragiczny w skutkach. Zadawałam sobie setki pytań, co by było, gdyby dotrwał do końca ciąży, gdyby Rafałek dostał szansę przyjść na świat o czasie. Rozpoczęliśmy rehabilitację, później niż powinniśmy, bo w szpitalu ważne było jedynie życie dziecka. Marzyłam, by zniszczenia po wylewie nie wpłynęły w tak znaczący sposób na jego życie. Niestety, stało się najgorsze… Obecnie Rafałek jest dzieckiem leżącym i niemówiącym. Ma stwierdzone mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe, a także wzmożone napięcie mięśniowe w kończynach i obniżone w obwodzie, encefalopatię wrodzoną i powikłanie po wcześniactwie dysplazje oskrzelowo-płucną. Ma trudności z jedzeniem i wiotkość krtani. Kiedy ja płaczę nad jego losem, on potrafi jednym uśmiechem rozświetlić cały mój świat. Nie cofnę dla niego czasu, ale mogę przecież wykorzystać ten czas, który nam został. Jeśli zostaniemy w domu, do końca życia będę matką pchającą wózek inwalidzki, dlatego robię wszystko, by odmienić jego los. Każda matka powinna kochać swoje dziecko i chcieć dla niego wszystkiego najlepszego. Moje dziecko ma moją bezwzględną miłość, ale musi walczyć ze skutkami wylewów. Wymaga intensywnej rehabilitacji, którą musimy sami finansować, gdyż ta, która mu się należy za darmo, jest niewystarczająca. Wszystkie pieniądze, które uda się zaoszczędzić, przeznaczamy na rehabilitację prywatną przynajmniej dwa razy w tygodniu. Rafałek lubi kontakt z ludźmi i dużo rozumie, jednak sam nie mówi. Jest bardzo ciekawy świata, jednak to, że się nie porusza, utrudnia mu niemal wszystko.  Marzę o dniu, w którym moje dziecko przemówi, kiedy z wielkim wysiłkiem zrobi upragniony pierwszy krok. Będę wiedziała, że zrobiłam dla niego wszystko, co mogłam, że walczyłam z okrutnym losem i choć trochę wygrałam. To, co dla kogoś jest małym krokiem dla mnie i Rafała jest to wielki skok i jedyna szansa. Pomóżcie mojemu dziecku, bo sama jestem bez szans. Sprawcie, byśmy zdołali zapukać do każdych drzwi i wykorzystali każdą możliwość. Może jeszcze kiedyś moje dziecko samo będzie w stanie Wam podziękować. Mama Rafałka

19 930,00 zł ( 74.93% )
Still needed: 6 666,00 zł
Marek Kamiński
Marek Kamiński , 41 years old

Ojciec dwóch córek walczy o sprawność... Pomóż!

Mam na imię Marek, mam 40 lat i jestem ojcem dwóch wspaniałych córek, które są dla mnie całym światem. W sierpniu 2021 roku przeszedłem dwie operacje kręgosłupa, które polegały na wszczepieniu implantu dysku kręgowego w odcinku lędźwiowym oraz odbarczeniu nerwu kulszowego. Po tych operacjach i kilkutygodniowej rekonwalescencji miałem powrócić do normalnego funkcjonowania i życia bez bólu. Niestety los chciał inaczej… Stan mojego zdrowia z tygodnia na tydzień zaczął się pogarszać, chodzenie sprawiało mi coraz większe trudności oraz ból. Niestety ponowne badania i diagnoza wykazały guza w rdzeniu kręgowym w odcinku piersiowym. Byłem załamany… W marcu 2022 roku przeszedłem operację usunięcia guza (częściowo w marginesie bezpieczeństwa). Wkrótce usłyszałem diagnozę, której najbardziej się obawiałem – to nowotwór złośliwy – wyściółczak. To był kolejny cios dla mnie i moich bliskich. Nie mogłem się jednak poddać, bo mam dla kogo żyć i walczyć z przeciwnościami losu. Szybko rozpocząłem rehabilitację i leczenie onkologiczne. Operacja i uszkodzenie nerwów spowodowało niedowład kończyn dolnych. Do dziś poruszam się na wózku inwalidzkim. Wiem, że tylko intensywna i długotrwała rehabilitacja da mi szansę na powrót do zdrowia. Niestety będzie to długotrwały i kosztowny proces, który przekracza moje możliwości finansowe.  Zwracam się z prośbą o wsparcie finansowe, aby móc odzyskać sprawność, stanąć o własnych siłach na nogi i wrócić do normalnego życia. Za każdą wpłatę z góry bardzo dziękuję.  Marek Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

19 918,00 zł ( 15.6% )
Still needed: 107 742,00 zł