Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Karol Kujawski
Karol Kujawski , 33 years old

Guz mózgu zabrał mojemu synowi wzrok i sprawność – ale nie życie! Ratujmy Karola!

Dziecko zawsze będzie najważniejsze dla matki. Nieważne ile ma lat – w jej sercu zajmuje szczególne miejsce. Chce się dla niego jak najlepiej, dba i troszczy na każdym kroku. Myśli o tym, czy czuje się dobrze, czy niczego mu nie brak. Wiadomość o jego chorobie jest tą najgorszą, niszczy wszystko w koło. Nic tak nie boli jak strach i niepewność o to, co będzie dalej…  Karol w tym roku skończył 30 lat. Urodził się jako zdrowy chłopiec i żyłam z wielką nadzieją, że tak zostanie. Niestety, w wieku 4 lat wykryto u niego nowotwór - czaszkogardlaka. Był jeszcze taki malutki i bezbronny, a jego codzienność nierozerwalnie związała się z częstymi pobytami w szpitalu i wizytami u lekarzy. Potrzebna była natychmiastowa operacja, która miała uratować jego życie.  Guz odrastał, a Karol do 8 roku życia przeszedł w sumie trzy poważne operacje, w wyniku których stracił wzrok… Modliłam się, by czarne chmury, które skłębiły się nad naszą rodziną, po prostu uciekły. Niestety było tylko gorzej. Kolejne lata wiązały się z kolejnymi operacjami. Po szóstej w 2007 roku nastąpił obrzęk mózgu, trzy miesiące śpiączki, niedowład i paraliż lewej nogi i ręki. Guz nadal rósł, więc Karol został poddany naświetleniom – pierwszy raz w 2009 roku i ponownie w 2015 roku.  Syna wychowywałam sama. W tym momencie również to ja pełnię nad nim opiekę, pomagam we wszystkich czynnościach, otaczam miłością największą, jaką tylko potrafię. Zrezygnowałam z pracy, by być z nim w każdym momencie. Karol jest pogodnym, inteligentnym i silnym mężczyzną. Uwielbia słuchać powieści, lubi muzykę, interesuje się otaczającym go światem. Chciałby czytać książki, ale paraliż jednostronny znacznie utrudnia mu naukę alfabetu Braille’a. Niestety z powodu swojej niepełnosprawności nie może pracować, a jest to jego największe marzenie.  Karol wymaga ciągłej opieki, badań, podawania leków i rehabilitacji, a to wiąże się z ogromnymi wydatkami, na które brakuje nam pieniędzy. Dlatego proszę o pomoc! Wierzę w ludzi, wierzę w magiczną moc pomagania!  Mama

20 020 zł
Michał Janiszewski
Michał Janiszewski , 39 years old

Wypadek rozdzielił ojca z ukochanymi córkami... Pomóż w walce o przyszłość!

Dzieci to nasz największy cud i dar. Całe życie podporządkowane rodzinie i wspólnym chwilom – to najlepsze, co nas spotkało, a zostało zabrane w jednej chwili. Nieszczęśliwe zdarzenie zmieniło życie mojego męża i całej naszej rodziny w koszmar… Rozdzieliło i wprowadziło ogromny stres. Marzymy tylko o jednym – by Michał był znowu z nami!  To był wypadek w pracy. Niefortunny moment, chwila, która zabrała sprawność Michała. Mąż spadł z rusztowania, z niewielkiej wysokości, jednak na tyle dużej, by zasiać ogromne spustoszenie w jego organizmie. Porażenie kończyn dolnych, niedowład kończyn górnych, złamany kręgosłup. Szybkie przewiezienie do szpitala i pilna operacja. Michał od początku dzielnie walczył o życie. Teraz trwa walka o zdrowie i samodzielne funkcjonowanie. Przez uszkodzenia kręgosłupa, a w konsekwencji paraliż kończyn, mąż stał się osobą przykutą do łóżka. Był pacjentem oddziału intensywnej terapii, teraz Michał przebywa na oddziale rehabilitacyjnym, gdzie trwa rehabilitacja górnych kończyn. Lekarze prawie nie dają szans na to, że będzie chodził. Być może przy pomocy innych osób stanie na własnych nogach. Walczymy o to i o odzyskanie władzy w rękach. Proces ten jest bardzo długotrwały i wymagający. W planach jest umieszczenie męża w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie szereg specjalistów zadba, o poprawię jego stanu zdrowia. Po wyjściu ze szpitala konieczna będzie dalsza terapia w domu. Jest to bardzo kosztowne i już teraz wiemy, że samodzielne pokrycie tych kosztów, będzie po prostu niewykonalne. Dwa miesiące przed tragicznym wypadkiem urodziła się nasza czwarta córeczka. Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy, spowodowała nie tylko walkę o życie męża, ale także bardzo trudną do wytrzymania rozłąkę. Dziewczynki każdego dnia pytają o tatę… Martwią się o niego, marzą o tym, by był już z nami w domu. Najmłodsza nie pamięta jego dotyku, zapachu, uśmiechu…  Marzę, żeby jeszcze kiedyś Michał stanął na własnych nogach i mógł przytulić swoje córki. Marzę o wspólnie spędzonych świętach i rodzinnych spacerach po parku. Marzę, by do nas wrócił i opuścił zimne, szpitalne sale. To moje wołanie o pomoc i wsparcie. Bez Ciebie nie uda się wyrwać męża i ojca czwórki dzieci z sideł choroby! Bernadeta, żona 

19 957 zł
Dariusz Twardzik
Dariusz Twardzik , 35 years old

Choroba zmieniła w koszmar wakacje rodziny❗️Darek - tata małej Blanki - walczy o zdrowie!

Wakacje, na które wyjechałem z żoną i malutką córeczką, zamieniły się w koszmar... Nikt nie spodziewał się, że zamiast upragnionego wypoczynku czeka mnie dramatyczna walka o życie. Mam na imię Darek, mam 33 lata, jestem tatą 2-letniej dziewczynki o imieniu Blanka. Moja historia jest nieprawdopodobna, zdarzyła się jednak naprawdę... Nigdy nie zapomnę lipca 2021 roku. Niestety, nie przez wyjazd do Włoch, na który tak czekaliśmy... Najbardziej cieszyłem się na spędzenie chwil z córeczką, na to, że pokażę jej piękną Italię. Niestety, nasz wyjazd został brutalnie przerwany... Tylko przez chwilę mieliśmy okazję cieszyć się cudownymi widokami, architekturą, jedzeniem i piękną pogodą. Zamiast wypoczywać, zwiedzać i cieszyć się z czasu spędzonego z rodziną, zostałem przykuty do szpitalnego łóżka… Moich bliskich czekały chwile pełne strachu o to, co ze mną będzie, czy przeżyję... Zachorowałem na zespół Guillaina-Barrego. Choroba zaskoczyła mnie podczas wakacji... To bardzo rzadkie schorzenie, zdarzające się może parę razy na sto tysięcy przypadków. Prowadzi do postępującego osłabienia siły mięśniowej z powodu uszkodzenia nerwów... Dochodzi do nieprawidłowej reakcji przeciwciał, które zamiast bronić organizm, zaczynają go atakować. Porażenie ciała, brak możliwości poruszania się, w ostrym ataku tej choroby dochodzą też problemy z oddychaniem i połykaniem... Mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa, nie byłem w stanie wstać i chodzić o własnych siłach. W jednym momencie ze zdrowego mężczyzny stałem się niepełnosprawny... We Włoszech spędziłem łącznie pół roku. Niestety nie jako turysta, ale jako pacjent... Wygrałem z chorobą dzięki wspaniałym włoskim lekarzom, wsparciu rodziny i przyjaciół oraz własnej woli i determinacji. Na początku w ogóle nie miałem władzy nad ciałem... Od początku uczyłem się siadać, stać... Jak dziecko, jak moja mała córeczka. Niedawno jeszcze nosiłem ją na rękach, teraz mogłem zabrać ją na spacer jedynie na inwalidzkim wózku... Po 140 dniach ciężkiej walki udało mi się stanąć na nogi i złapać równowagę... Potem zaczęła się nauka chodzenia. Po 6 miesiącach, na Święta Bożego Narodzenia, wróciłem do domu... Pomimo intensywnej rehabilitacji nadal nie odzyskałem jednak władzy w lewej nodze. Wciąż walczę... Intensywna rehabilitacja jest niezwykle kosztowna. Pragnę uzbierać niezbędne środki, by odzyskać sprawność. Chcę wrócić do zdrowia, by być aktywnym tatą dla Blanki... By móc uczestniczyć w jej życiu, nosić ją na rękach, zabierać na spacery, uczyć jeździć na rowerze... Proszę, pomóż mi w tej trudniej walce. Darek

19 956 zł
Rafał Kortmann
Rafał Kortmann , 9 years old

Rafałek jeszcze ma szansę być jak jego rówieśnicy – POMÓŻ!

Chcielibyśmy z całego serca podziękować darczyńcom za dotychczasowe wsparcie. Dajecie nam Państwo nadzieję na lepsze jutro. Niestety, nasza droga jest niesamowicie wyboista i trudna... Aby Rafałek mógł dalej walczyć – nadal potrzebuje pomocy! Oto nasza historia: W 29. tygodniu ciąży dostałam przedwczesnych skurczy, a w szpitalu okazało się, że pękła mi macica. Zagrożone było życie dziecka i moje jednocześnie. Liczyły się sekundy, celne decyzje i szczęście. Mnie pozszywano i problem został zażegnany, ale mój synek Rafałek walczył o przeżycie. Dostał tylko 1 punkt w skali Apgar. Miał zaledwie 1390 g i 39 cm długości. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, jak małe może być takie dziecko. Został przewieziony ze szpitala w Tychach do szpitala w Zabrzu, gdzie leżał w inkubatorze prawie 3 miesiące. Nie mogłam go tulić, nie mogłam go przewijać, zabrać do domu. Modliłam się, żeby wszystko było dobrze, ale Rafałek przeszedł wylew krwi do mózgu 3. stopnia i zaraził się sepsą. Po wyjściu ze szpitala, po tygodniu dostał zapalenie płuc wywołane wirusem RS i znowu walczył o życie na intensywnej terapii. Później został przeniesiony na oddział pediatrii, gdzie okazało się, że ma padaczkę. Następnie leżał na neurologii. Tak wyglądał początek naszej historii, który dla Rafałka okazał się tragiczny w skutkach. Zadawałam sobie setki pytań, co by było, gdyby dotrwał do końca ciąży, gdyby Rafałek dostał szansę przyjść na świat o czasie. Rozpoczęliśmy rehabilitację, później niż powinniśmy, bo w szpitalu ważne było jedynie życie dziecka. Marzyłam, by zniszczenia po wylewie nie wpłynęły w tak znaczący sposób na jego życie. Niestety, stało się najgorsze… Obecnie Rafałek jest dzieckiem leżącym i niemówiącym. Ma stwierdzone mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe, a także wzmożone napięcie mięśniowe w kończynach i obniżone w obwodzie, encefalopatię wrodzoną i powikłanie po wcześniactwie dysplazje oskrzelowo-płucną. Ma trudności z jedzeniem i wiotkość krtani. Kiedy ja płaczę nad jego losem, on potrafi jednym uśmiechem rozświetlić cały mój świat. Nie cofnę dla niego czasu, ale mogę przecież wykorzystać ten czas, który nam został. Jeśli zostaniemy w domu, do końca życia będę matką pchającą wózek inwalidzki, dlatego robię wszystko, by odmienić jego los. Każda matka powinna kochać swoje dziecko i chcieć dla niego wszystkiego najlepszego. Moje dziecko ma moją bezwzględną miłość, ale musi walczyć ze skutkami wylewów. Wymaga intensywnej rehabilitacji, którą musimy sami finansować, gdyż ta, która mu się należy za darmo, jest niewystarczająca. Wszystkie pieniądze, które uda się zaoszczędzić, przeznaczamy na rehabilitację prywatną przynajmniej dwa razy w tygodniu. Rafałek lubi kontakt z ludźmi i dużo rozumie, jednak sam nie mówi. Jest bardzo ciekawy świata, jednak to, że się nie porusza, utrudnia mu niemal wszystko.  Marzę o dniu, w którym moje dziecko przemówi, kiedy z wielkim wysiłkiem zrobi upragniony pierwszy krok. Będę wiedziała, że zrobiłam dla niego wszystko, co mogłam, że walczyłam z okrutnym losem i choć trochę wygrałam. To, co dla kogoś jest małym krokiem dla mnie i Rafała jest to wielki skok i jedyna szansa. Pomóżcie mojemu dziecku, bo sama jestem bez szans. Sprawcie, byśmy zdołali zapukać do każdych drzwi i wykorzystali każdą możliwość. Może jeszcze kiedyś moje dziecko samo będzie w stanie Wam podziękować. Mama Rafałka

19 930,00 zł ( 74.93% )
Still needed: 6 666,00 zł
Marek Kamiński
Marek Kamiński , 41 years old

Ojciec dwóch córek walczy o sprawność... Pomóż!

Mam na imię Marek, mam 40 lat i jestem ojcem dwóch wspaniałych córek, które są dla mnie całym światem. W sierpniu 2021 roku przeszedłem dwie operacje kręgosłupa, które polegały na wszczepieniu implantu dysku kręgowego w odcinku lędźwiowym oraz odbarczeniu nerwu kulszowego. Po tych operacjach i kilkutygodniowej rekonwalescencji miałem powrócić do normalnego funkcjonowania i życia bez bólu. Niestety los chciał inaczej… Stan mojego zdrowia z tygodnia na tydzień zaczął się pogarszać, chodzenie sprawiało mi coraz większe trudności oraz ból. Niestety ponowne badania i diagnoza wykazały guza w rdzeniu kręgowym w odcinku piersiowym. Byłem załamany… W marcu 2022 roku przeszedłem operację usunięcia guza (częściowo w marginesie bezpieczeństwa). Wkrótce usłyszałem diagnozę, której najbardziej się obawiałem – to nowotwór złośliwy – wyściółczak. To był kolejny cios dla mnie i moich bliskich. Nie mogłem się jednak poddać, bo mam dla kogo żyć i walczyć z przeciwnościami losu. Szybko rozpocząłem rehabilitację i leczenie onkologiczne. Operacja i uszkodzenie nerwów spowodowało niedowład kończyn dolnych. Do dziś poruszam się na wózku inwalidzkim. Wiem, że tylko intensywna i długotrwała rehabilitacja da mi szansę na powrót do zdrowia. Niestety będzie to długotrwały i kosztowny proces, który przekracza moje możliwości finansowe.  Zwracam się z prośbą o wsparcie finansowe, aby móc odzyskać sprawność, stanąć o własnych siłach na nogi i wrócić do normalnego życia. Za każdą wpłatę z góry bardzo dziękuję.  Marek Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

19 918,00 zł ( 15.6% )
Still needed: 107 742,00 zł
Wiktoria Maciejewska
Wiktoria Maciejewska , 3 years old

Zdiagnozujmy Wiktorię! Padaczka jest bezwzględna!

Ortezy, balkonik, wizyty lekarskie – to wszystko sfinansowaliśmy dzięki Waszej pomocy! Z całego serca dziękujemy za wsparcie. Musimy jeszcze raz się do Was zwrócić. Czas porządnie zdiagnozować Wiktorię! Lekarze podejrzewali dysplazję przegrodowo-oczną, ale okazało się, że to błędny kierunek. By odpowiedzieć na pytanie, co jest naszej córeczce, musimy zapewnić jej specjalistyczne badania genetyczne, a ich koszt nas przeraża… Do tego potrzeba dalszej diagnostyki, konsultacji lekarskich, rehabilitacji. Padaczka zabiera Wiktorii wszystkie wypracowane umiejętności. Boimy się, co będzie, jeśli nie wykryjemy źródła problemu. Poznaj historię Wiktorii: Nikt, kto nie doświadczył tego na własnej skórze, nie wie, jak wielką tragedią jest choroba własnego dziecka. Kiedy poznajesz diagnozę, Twoje życie zatrzymuje się w miejscu. Wszystko inne w jednej sekundzie staje się po prostu błahe. A jedyne co się liczy, to znaleźć ratunek dla Twojego dziecka...  Wiktoria przyszła na świat z wieloma schorzeniami. Zaraz po porodzie lekarze zdiagnozowali u niej dziecięce porażenie mózgowe, padaczkę, dysplazje przegrodowo-oczną, a także brak ciała modzelowatego i części sierpa mózgu. Natychmiast rozpoczęła się dramatyczna walka o zdrowie i życie naszego dziecka. Córka spędziła ponad miesiąc poza domem, krążąc po szpitalach i specjalistach. To był niesamowicie trudny czas – pełen lęku, niepewności i paraliżującej bezsilności...  I choć dziś od tych chwil dzieli nas rok, to wciąż jesteśmy na początku naszej drogi... Nadal borykamy się z licznymi schorzeniami i bolesnymi dolegliwościami. Każdego dnia toczymy trudną walkę o zdrowie i sprawność naszego dziecka.  Nasz harmonogram wypełniają po brzegi badania, konsultacje, wizyty u specjalistów. Wiktoria wymaga nieustannej i profesjonalnej rehabilitacji. Jej rozwój psychoruchowy jest opóźniony. Córka wymaga dodatkowo stymulacji wzrokowej i słuchowej. Niestety, wszystkie wizyty odbywają się w prywatnych gabinetach lekarskich i są bardzo kosztowne! Nasze wydatki rosną z każdym dniem, a oszczędności są już na wyczerpaniu. Wiemy jednak, że nie możemy się poddać! Specjalistyczne leczenie i rehabilitacja to jedyny sposób, aby Wiktoria miała szanse na prawidłowy rozwój i szczęśliwe dzieciństwo.  Dlatego nie mamy wyboru, musimy prosić Was o wsparcie...  Rodzice Wiktorii

19 916,00 zł ( 31.2% )
Still needed: 43 914,00 zł
Ignacja Słońska
Urgent!
Ignacja Słońska , 2 years old

Pomóż uratować życie małej Ignacji ❗️

Nasza córeczka ma zaledwie rok i już musi mierzyć się z przeciwnikiem, który może wyssać z niej życie… Pod koniec października 2022 r. zauważyliśmy pewne zmiany w ciele naszej Iguni. Lekarz rodzinny od razu dał nam skierowanie do szpitala. Wtedy się zaczęło… Już drugiego dnia wykonano szereg badań. USG potwierdziło guza nadnerczy w wielkości 4.5 cm! Samolotem przetransportowano nas do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.  Tam wykonano szereg dodatkowych badań i potwierdzono tę przerażającą diagnozę! Z drżeniem serca czekaliśmy na operację. W międzyczasie Ignacja przeszła zapalenie płuc i zakażenie gronkowcem. Termin zabiegu musiał zostać przesunięty… Nasz strach przedłużał się w nieskończoność. W końcu 21 listopada 2022 r. córka przeszła operację usunięcia guza, który wtedy miał już ponad 5 cm! Wyniki badań histopatologicznych potwierdziły, że jest to nowotwór złośliwy kory nadnerczy, jeden z bardzo rzadkich przypadków. Taki trafia się raz na kilka lat. Zabrakło nam słów… Leczenie polega na doustnym przyjmowaniu chemii codziennie i to minimum przez rok. Niestety lek powoduje niewydolność nadnerczy i dlatego Igunia musi przyjmować hormony.  Potrzebujemy Waszego wsparcia finansowego na pokrycie kosztów dojazdu z naszego miasta do Warszawy oraz kosztów jakie niosą za sobą leczenie, badania i rehabilitacja naszej Ignaśki. Dziękujemy za każdą złotówkę. Rodzice

19 899 zł
Bartłomiej Portała
Bartłomiej Portała , 34 years old

Mam cel - chcę stanąć na własnych nogach... Pomóż mi to osiągnąć!

Jestem dorosły, ale jedyna codzienność, jaką znam, to ta z punktu widzenia osoby niepełnosprawnej. Szpitale, operacje, zabiegi, terapie. Ograniczenia własnego ciała i bariery architektoniczne. Nieustanna rehabilitacja, aby nie przykuć się do łóżka… Tak właśnie wygląda moje życie... Od dziecka choruję na dziecięce porażenie mózgowe obustronne, czterokończynowe. Do tego choroby współistniejące takie jak: refluks, leniwe jelita, pęcherz neurogenny, ostre zapalenie trzustki i choroby oczu – jaskra i zaćma. Przeszedłem liczne operacje zarówno ortopedyczne, jak i chirurgiczne, w tym podcięcie ścięgien Achillesa pod kolanami i w pachwinach, operację metodą Ganza prawego biodra i kości udowej. Moja prawa noga jest krótsza w pozycji leżącej o 7 cm, a w pozycji stojącej aż o 9! Niestety z uwagi na choroby współistniejące niemożliwe jest już w moim przypadku leczenie operacyjne. Niemniej naprawdę dobre rezultaty osiągam podczas codziennej, systematycznej rehabilitacji. Do tej pory dzięki ćwiczeniom i terapii nastąpiło między innymi znaczne rozluźnienie spastyki, co poprawiło nawet stan neurologiczny mojego organizmu.  Na co dzień poruszam się na wózku inwalidzkim, ale wyznaczyłem sobie cel, do którego teraz dążę. Chcę jak najsprawniej chodzić o kulach i przejść parę metrów bez nich. Dlatego systematycznie trenuję chodzenie o kulach na razie po mieszkaniu, ale mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda mi się poruszać w ten sposób również na zewnątrz. Jest mi naprawdę trudno, ponieważ mój tata również jest niepełnosprawny po krwiaku mózgu i dwóch udarach. Moja mama stara się jak może i opiekuje się nami każdego dnia, jednak sama jest po operacji biodra, co sprawia jej tylko dodatkowe trudności.  Jak widać, staram się jak mogę samodzielnie doprowadzić moje ciało do względnej sprawności, jednak tylko i wyłącznie całoroczna, systematyczna i przede wszystkim profesjonalna rehabilitacja daje mi szansę pokonywać ograniczenia mojego organizmu.  Będę Wam ogromnie wdzięczny, jeśli zdecydujecie okazać mi wsparcie!  Bartek

19 872,00 zł ( 79.82% )
Still needed: 5 022,00 zł
Hania Radek
Hania Radek , 18 years old

Niezależność dla naszej Hani! Zbieramy na nowy wózek!

Historia Hani wypełniona jest cierpieniem, ale też mnóstwem determinacji i nadziei. Nasza córka od urodzenia walczy z ciężką chorobą. Ani myśli się poddawać! Przyda się jej jednak Wasza pomoc! Córka urodziła się 16 września 2006 roku, a jej rozwój psychoruchowy był opóźniony od samego początku. Pierwsze kroki, chwiejne i niepewne, postawiła dopiero po 18 miesiącach życia. A pierwsze słowa wypowiedziała około 3 roku życia. Gdy miała rok, zdiagnozowano u niej poważne problemy ze wzrokiem, które stopniowo się pogarszały... W wieku 4 lat całkowicie straciła zdolność widzenia! To było tylko jedno z wielu wyzwań, z jakimi musiała się zmierzyć. Oprócz tego towarzyszyły jej opóźnienia psychoruchowe i napady padaczkowe, które do tej pory wymagają przyjmowania leków. Lekarze przeprowadzili wiele badań, próbując zrozumieć przyczyny choroby Hani. Wykryto różne nieprawidłowości, ale niestety nadal istnieje wiele niewiadomych związanych z jej stanem zdrowia... Hania korzysta z wózka inwalidzkiego, który znacząco poprawił jej jakość życia. Jednakże już z niego wyrosła i potrzebuje nowego, dostosowanego do jej potrzeb. Nasza dziewczynka spędza na wózku większość dnia. Daje on jej niezależność i mobilność. Porusza się nim w szkole, w domu i innych miejscach, do których chce dotrzeć. Niestety obecny wózek przyczynia się do pogłębiania u niej wad postawy. Córka potrzebuje też pionizatora. Korzystanie z niego pozwoli uniknąć wielu powikłań związanych z długotrwałym unieruchomieniem. Mogłaby też wykonywać różne czynności w pozycji stojącej. Bawić się, czy ćwiczyć. Dlatego zwracamy się z serdeczną prośbą o wsparcie. Wasza pomoc może uczynić ogromną różnicę w życiu Hani. Niezależność i mobilność są teraz w zasięgu jej ręki. Każda wpłata, niezależnie od jej wielkości, jest krokiem w kierunku poprawy życia naszej niezwykłej córki. Z całego serca dziękujemy za życzliwość i wsparcie. Razem możemy dać Hani lepszą przyszłość! Rodzice

19 862,00 zł ( 61.67% )
Still needed: 12 341,00 zł