Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Małgorzata Krawczyk
9 days left
Małgorzata Krawczyk , 22 years old

Wypadek mógł odebrać mi życie! Dziś walczę o sprawność!

Był już wieczór, gdy poszłam spotkać się z przyjaciółmi. Dobrze się bawiliśmy, dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Było naprawdę miło. W pewnym momencie znajomy mojej koleżanki, który przyjechał do nas motocyklem, zapytał, czy chciałabym się z nim przejechać. Zgodziłam się. To miała być zwykła przejażdżka. Nic nie zapowiadało, że chwilę później stanie się taka tragedia.  Z samego wypadku pamiętam niewiele. Nie wiem, dlaczego do niego doszło. Prawdopodobnie straciliśmy panowanie, wchodząc w zakręt. Wiem, że pierwszej pomocy udzieliły nam osoby, które właśnie tamtędy przejeżdżały.  Do szpitala trafiłam w krytycznym stanie. W wyniku wypadku doszło do stłuczenia i przerwania tętnicy. Lekarze musieli działać od razu, ponieważ moje życie było zagrożone.  Przeszłam skomplikowaną operację. Po niej zostałam wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną, w której przebywałam dwa dni. Lista obrażeń, których doznałam po wypadku, była naprawdę długa: liczne złamania prawej ręki i lewego uda, zwichnięcie prawego kolana, ciężkie uszkodzenie nerwu pośrodkowego, łokciowego i promieniowego, uszkodzenie aksonalne pnia nerwu strzałkowego, wielonarządowy uraz. W szpitalu spędziłam miesiąc, gdzie powoli dochodziłam do siebie. Dziś jestem już w domu. Niestety przez doznane obrażenia stałam się osobą leżącą i niesamodzielną. Wciąż potrzebuję pomocy drugiej osoby. Nie jestem w stanie się poruszać.  Przede mną jeszcze co najmniej kilka operacji ręki i nogi. Jednak teraz najważniejsza jest systematyczna rehabilitacja. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu odzyskam sprawność. Jest na to jeszcze zbyt wcześnie.  Wiem, że czeka mnie naprawdę dużo pracy, wysiłku i wyrzeczeń. Jestem na to gotowa. Zrobię wszystko, by powrócić do dawnego życia. Mam zaledwie 20 lat. Miałam plany i marzenia. W październiku chciałam rozpocząć studia psychologiczne. Ze względu na mój stan musiałam z nich zrezygnować. Rehabilitacja w specjalistycznych ośrodkach jest niezwykle kosztowna. Mam w sobie wiele determinacji, by pokonać przeciwności, jakie postawił przede mną los. Tym bardziej nie chcę dopuścić do tego, by to pieniądze stały się przeszkodą nie do pokonania. Muszę działać już teraz kiedy jest jeszcze na to czas. Dlatego dziś proszę Was o wsparcie! Pomóżcie mi zebrać środki potrzebne na opłacenie dalszej rehabilitacji. W tej sytuacji każda złotówka będzie miała ogromne znaczenie! Małgosia

19 683 zł
Alan Gapik
Alan Gapik , 14 years old

Od bólu głowy, aż po onkologię... Młody chłopak staje do walki - POMOŻESZ❓

Nikt, kto tego nie doświadczył, nie wie, jak wielką tragedią jest choroba własnego dziecka. Kiedy słyszysz okropną diagnozę, Twoje życie staje w miejscu... Alan to 13-letni chłopiec. Walkę z chorobą zaczął w maju 2022 r. Początkowo objawami były silne bóle głowy, które z każdym dniem się nasilały. Nikt z nas nie pomyślał, że to może zwiastować tak tragiczną diagnozę. Lekarz uspokajał nas, że to pewnie migreny, lecz problem nasilił się do tego stopnia, że spowodował krótkotrwałą utratę wzroku w jednym oku. Wysłano nas na tomograf, którego wyniki zwaliły nas z nóg: guz prawie 4 cm! Co było jeszcze większym szokiem — w mgnieniu oka nasza wizyta kontrola przemieniła się w natychmiastowo pilną operację... Guz rósł w takim tempie, że wypychał oko. Niestety nie udało się go wyciąć w całości ze względu na bliskość oka i mózgu... Poinformowano nas, że guz będzie odrastał, co za tym idzie — kolejna operacja. Wyniki histopatologiczne wskazały na dysplazję włóknistą kości. To RZADKA, nowotworowa choroba. Objawia się przede wszystkim powstaniem patologicznych ogniw w kościach, powodując nieprawidłowy rozrost tkanek, szpiku, przewlekły ból i deformacje. Zaburzona jest niemal cała gospodarka hormonalna, co prowadzi do powstania chorób tarczycy, nadnerczy i serca. Dwa tygodnie po operacji u Alana pojawiły się wymioty. Ostatnie badania rezonansu wykazały naciek na boczną ścianę sitowia i podwyższone ciśnienie. Potrzebne są kolejne badania i wizyty u specjalistów. Problemem stają się dla nas koszty ponoszone poprzez ciągłe wizyty w szpitalach i u specjalistów, które przekraczają nasz budżet... Na drodze walki o zdrowie i życie naszego syna nie mogą stać pieniądze!  Mamy już wystarczająco strachu i obaw. Bardzo chcielibyśmy nie bać się o przyszłość...  Nieuniknione jest czekanie na powrót guza. 46% przypadków ulega zezłośliwieniu. ALE... My nie chcemy stać bezczynnie, chcemy leczyć i zwalczać. Stać z tarczą w gotowości na przyjście złego...  Rodzice 

19 625 zł
Maja Milda
Maja Milda , 10 years old

Nóżki krwawią od ortez... Majka potrzebuje operacji❗️

Potknęła się raz i drugi. Mówię: “Majka! Patrz pod nóżki. Musisz być bardziej ostrożna”. Za trzecim razem upadła: “Majusia, co się dzieje? Przecież droga jest prosta…”. Niby nic. Które dziecko w wieku przedszkolnym się nie potyka? Jedne są bardziej gapowate, a inne mniej. Ale ja jestem mamą. Coś mi nie pasowało. Znasz to uczucie, gdy obcy głos głęboko w Tobie podpowiada Ci, że coś musisz zrobić? Wzięłam Majkę za rękę i poszłyśmy do lekarza. Usłyszałam, że wszystko jest w porządku. Nie odpuszczałam. Mój wewnętrzny głos nie był już taki cichy jak wcześniej. Dobitnie nie pozwalał o sobie zapomnieć. Znalazłam bardzo dobrego specjalistę. Zaproponował badanie. Niezwykle bolesne badanie, ale tylko tak mogłam się dowiedzieć, co  dzieje się mojej córeczce. 4 godziny płakałam, widząc zapłakaną i zwijającą się z bólu Maję. Przez jej ciałko przepływał prąd. Tylko w taki sposób mogłyśmy zbadać tę dziwną chorobę. Lekarz wykrył wzmożone napięcie mięśniowe w rączkach, a za małe w nóżkach. Teraz w ogóle nóżki Mai nie słuchają. Opadają. To potworna choroba genetyczna… Zespół Sharko Marie Tooth. Majka nosi ortezy. Potworne, ciężkie, niewygodne. Obcierają, nóżki się odparzają, tworzą się odciski… Moje dziecko tak cierpi. Ortezy w obecnej sytuacji to rozwiązanie tymczasowe. Majeczka potrzebuje pilnej operacji. Jedną już przeszła. Nie na kasę chorych, ponieważ nikt nie chciał się podjąć. Niestety po prywatnej operacji powstała przerośnięta blizna, która ciągnie stópkę do wewnątrz. Nóżki znów się wykręcają.  Musimy walczyć dalej. W styczniu jesteśmy umówieni na wizytę w Paley European Institute w Warszawie. Niestety prywatna wizyta. Na NFZ niestety nikt nam nie chce już pomoc. My musimy działać, ponieważ córeczka rośnie, a nóżki znowu się wykręcają. Co się wiąże z wizytą ? Ogromne koszty. Sama wizyta z badaniami wyceniona jest na około 1300zł. Najbardziej boimy się ceny samej operacji. Wiemy tylko, że będzie ogromna…  Bardzo proszę Cię o pomoc dla mojej córeczki, aby mogła w końcu kroczyć przez świat w 100% o własnych siłach bez ortez. Wiem, że nie damy radę sami. Twoja pomoc jest niezwykle potrzebna! Nie jesteśmy w stanie udźwignąć kwoty liczonej w dziesiątkach, a już na pewno nie w setkach tysięcy. Bardzo proszę, choć o złotówkę. Razem możemy więcej. Razem mamy wielką moc! Mama i tata

19 621 zł
Ewa Górska
9 days left
Ewa Górska , 44 years old

Przez chorobę jestem wrakiem człowieka... Proszę, pomóż mi pokonać ból!

Mam na imię Ewa i choruję na endometriozę oraz adenomiozę. Zanim zdecydowałam się na otworzenie zbiórki, minęło kilkanaście miesięcy. Trudno jest prosić Was o środki finansowe, ale choroba z dnia na dzień postępuje, a ja mimo największych starań nie jestem w stanie pokryć samodzielnie kosztów operacji.  Endometrioza to wyniszczająca i postępująca choroba kobiecego układu rozrodczego. Błona śluzowa, która powinna znajdować się tylko w jamie macicy, wędruje podczas miesiączki do innych części ciała. Podczas każdego cyklu komórki krwawią, co prowadzi do stanu zapalnego i bliznowacenia tkanek… Stany zapalne i zrosty powodują u mnie straszny ból podbrzusza, pleców, nóg, częste uczucie parcia na pęcherz, bolesność podczas oddawania moczu, wzdęcia, bardzo bolesne i długie miesiączki, utratę masy ciała (ważę tylko 42 kilogramy przy wzroście 164 centymetrów), bóle jelit, żołądka, anemię, nocne poty, spadek libido, bolesne stosunki, bezpłodność oraz depresję… Adenomioza to osobna jednostka chorobowa. W tym przypadku tkanka endometrium wszczepia się i wrasta w głąb struktury mięśnia macicy i uszkadza go. Tworząc m. in. zmiany guzowate i bliznowate. Oprócz tego choruję jeszcze na niedomykalność zastawki mitralnej serca. Jestem również pod opieką onkologa z powodu licznych zmian na obu piersiach, które są spowodowane najprawdopodobniej skutkami ubocznymi terapii hormonalnej. Endometrioza i adenomioza powodują potworny ból, uczucie rozrywania od środka, wykańczają fizycznie i psychicznie.  Na endometriozę choruję od ponad 27 lat. Pierwszą operację przeszłam dopiero w 2020 roku. Tak naprawdę przyniosła ona więcej szkód, niż pożytku. Po kilku miesiącach choroba uderzyła ponownie, tym razem ze zdwojoną siłą…  Skuteczne leczenie endometriozy w ramach NFZ jest niemożliwe, ze względu na bardzo niskie środki, jakie są przekazywane na ten cel. Dlatego koszty wizyt, dojazdów do specjalistów, badań, leków, suplementów, diety przeciwzapalnej pokrywam z własnej kieszeni. Czeka mnie prywatna operacja. Będą asystować przy niej lekarze kilku specjalizacji – ginekolog, chirurg, urolog. Są to specjaliści, którzy mają wiedzę i doświadczenie w operowaniu tej choroby przy użyciu nowoczesnego i małoinwazyjnego sprzętu. Dlatego operacja będzie niestety kosztowna. Ma na celu usunięcie zniszczonej przez adenomiozę macicy oraz wszystkich zmian endometrialnych. Jak mówią specjaliści od leczenia endometriozy, choroba ma cechy nowotworu. Niszczy organy, zlepia je ze sobą, szybko się rozprzestrzenia, co prowadzi do zagrożenia zdrowia i życia. Choroba jest nieuleczalna, przewlekła i podstępna. Na pierwszy rzut oka, jestem zawsze wesoła, uśmiechnięta, energiczna i radosna. To tylko pozory! Prawda jest taka, że jestem wrakiem człowieka... Osobą schorowaną, wyczerpaną, wyniszczoną fizycznie i psychicznie bólem i walką z chorobą. Ale walczę, bo mam dziecko! Ile można cierpieć!? To, że choroby nie widać z zewnątrz, nie oznacza, że nie istnieje! Ona jest, a ja cierpię! Mimo tego sama pomagam innym potrzebującym ludziom i zwierzętom. Wspieram zbiórki i akcje charytatywne. Dziś sama potrzebuję pomocy i liczę na to, że nie zostawicie mnie w potrzebie! Środki na zaliczkę mam już odłożone, natomiast Was proszę o pomoc w zebraniu reszty. Będę wdzięczna za każdą najmniejszą wpłatę, za każde udostępnienie zbiórki, za przekazanie 1,5% podatku. Z całego serca dziękuję! Ewa

19 619,00 zł ( 30.73% )
Still needed: 44 211,00 zł
Dagmara Wollschlaeger
Dagmara Wollschlaeger , 44 years old

Pomóżmy Dagmarze stanąć na nogi!

Jestem osobą niepełnosprawną, która boryka się z wieloma chorobami. Jedną z nich jest mózgowe porażenie dziecięce. Wszystkie dolegliwości, z którymi przyszło mi się zmagać, spowodowały u mnie problemy ze sprawnością. Nie jestem już nawet w stanie samodzielnie się poruszać, dlatego musiałam przesiąść się na wózek, a przez niedowład rąk, w codziennych czynnościach pomaga mi mąż… Jest jednak nadzieja, a właściwie pewność, że moja sprawność wróci do stanu, w którym będę mogła ustać na nogach i zacząć w jakimś stopniu samodzielnie funkcjonować. Potrzebna jest mi do tego kompleksowa rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku, której koszt jest poza naszym zasięgiem finansowym. Ani ja, ani mój mąż, ze względu na niepełnosprawność, nie jesteśmy zdolni do pracy. Kwota, jaką potrzebuję do opłacenia turnusu rehabilitacyjnego to ponad 24 tys. złotych! Dla nas jest ona nieosiągalna, ale wiem, że Wasze serce potrafiły uratować i wspomóc niejedną osobę.  Będę bardzo wdzięczna za każdą złotówkę, którą zechcecie wspomóc mój powrót do normalności. Wierzę, że wspólnymi siłami uda nam się zebrać potrzebną kwotę, a tym samym podtrzymać nadzieję na moją dalszą walkę o sprawność!  Dagmara

19 610,00 zł ( 76.8% )
Still needed: 5 922,00 zł
Marek Ważny
4 days left
Marek Ważny , 56 years old

Uwięziony w szpitalnym łóżku... Trwa rozpaczliwa walka o Marka!

Pierwszy dzień stycznia spędzaliśmy tak, jak lubimy najbardziej – oglądając wspólnie film w domowym zaciszu. Mieliśmy nadzieję na kolejny spokojny rok. Jednak los okrutnie sobie z nas zakpił. Nigdy nie podejrzewałam, że rozmowa przy filmie będzie ostatnią, którą przeprowadzę z ukochanym mężem…  Początek tego roku okazał się tragiczny dla naszej rodziny. Oglądaliśmy razem film, Marek siedział tyłem do mnie, na fotelu przed telewizorem. Nagle zauważyłam, jak jego prawa ręka opada w dół… Początkowo myślałam, że nachyla się, by pogłaskać naszego pieska. Jednak po chwili z grozą zorientowałam się, że mąż osuwa się na podłogę...  Na szczęście w domu był nasz syn – zadzwoniliśmy pod numer alarmowy i natychmiast rozpoczęliśmy resuscytację Marka. Po chwili pojawiło się też pogotowie ratunkowe. Akcja ratownicza była błyskawiczna, ale w mojej głowie wspomnienia są tak wyraźne, że wydaje mi się, jakby trwała godzinami! Po długich 12 minutach mężowi przywrócono w końcu funkcje życiowe. W szpitalu rozpoznano encefalopatię niedotlenieniowo-niedokrwienną, epilepsję, niewydolność serca lewokomorową, ostrą niewydolność oddechową i niedowład wiotki czterokończynowy. Cały czas noszę przy sobie kartę wypisu męża ze szpitala i nie mogę uwierzyć, że diagnoz jest tak wiele – wcześniej nic nie wskazywało, że spotka nas taka TRAGEDIA!  Codziennie czytam wszystkie informacje jeszcze raz i szukam w nich rozwiązania zagadki zasłabnięcia Marka. Do dziś trudno mi się pogodzić z sytuacją…  Pod koniec stycznia Marek został przeniesiony do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego. Jego stan jest bardzo ciężki… Na razie nie oddycha samodzielnie i jest wentylowany mechanicznie. Nie ma z nim też kontaktu. Mimo to, codziennie wypatruję choć najmniejszego znaku poprawy. Mąż otwiera już oczy, wykazuje reakcję na niektóre bodźce zapachowe i reaguje na ból. Najgorsze jednak jest to, że Marek uwięziony jest w swoim ciele i przykuty do szpitalnego łóżka! Koszty pobytu w ośrodku, leczenia oraz późniejszej rehabilitacji przekraczają możliwości naszej rodziny, ale wiem, że nie mogę się poddać. Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie w opłaceniu powrotu do sprawności mojego męża. Marek był moim oparciem, zawsze mogłam na niego liczyć. Proszę, pokażmy, jak wielką moc ma siła dobrych serc! Żona Jolanta

19 584 zł
Jan Wyspiański
Jan Wyspiański , 5 years old

Wysoka cena za sprawność Jasia - pomóż, nie ma czasu do stracenia!

Oto Jaś. Mój synek. Jedyne słoneczko w moim życiu! W ręku ściskam długo wyszukiwaną i oczekiwaną diagnozę. AUTYZM W NAJBARDZIEJ OSTREJ POSTACI! Dodatkowo znaczne opóźnienia psychoruchowe, liczne napięcia mięśniowe, alergia na białka mleka krowiego i cechy dysmorfii. Choć na zdjęciach nie widać cierpienia, choć nie leje się krew, nie widać wenflonów, to w środku jest jeden wielki dramat małego człowieka, przerażonego tym światem. Wszystko co dotyka, co widzi, czuje - budzi w nim lęk. Najbezpieczniej czuje się w swoim ograniczonym świecie, znanych schematach i rytuałach. Nie pozwala na zmiany. Boi się ich. Stresują go nowe miejsca i nieznani ludzie. Nasza diagnoza przyszła wcześnie – w wieku 1,7 miesięcy. Ale straciliśmy bezpowrotnie wiele cennego czasu ze względu na brak dostępności miejsc w odpowiednich placówkach i terapii w zakresie naszych możliwości czasowych i logistycznych. Jaś osiągnął już wiek, w którym może uczęszczać do przedszkola, ale praca na etat uniemożliwia mi posłanie Jasia do placówki terapeutycznej, które są zbyt krótko otwarte, a gdzie każda z osób jest przeszkolona do pracy z dziećmi autystycznymi. Dlatego sposób, w jaki mogę pomóc mojemu synkowi to przede wszystkim systematyczne wyjazdy rehabilitacyjne, gdzie w pełni mogę liczyć na pomoc wyspecjalizowanego personelu. Rozwiązaniem jest także zapewnienie Jasiowi takiego przedszkola integracyjnego, które ma doświadczenie w opiece nad dziećmi z autyzmem i które wierzę, że poza opieką zapewni Jasiowi zróżnicowane zajęcia terapeutyczne skuteczne w walce z autyzmem. W zeszłym roku byliśmy na 2-tygodniowym turnusie rehabilitacyjnym. Dzięki wsparciu najbliższej rodziny i życzliwych ludzi, z moich środków oraz dzięki dofinansowaniu z PFRON starczyło tylko na jeden wyjazd. Wyjazd, po którym Jaś zaczął robić olbrzymie postępy jak na swoje możliwości, spróbował wielu nowych umiejętności i dostał potężną dawkę najlepszej na świecie rehabilitacji i ćwiczeń. Każdy wyjazd na turnus to koszt około 8 tys. złotych. Mam marzenie, aby móc wyjechać, choć 3 razy w ciągu roku, zgodnie z zaleceniem lekarza… O tym, że turnusy mają zbawienny wpływ na dzieci z autyzmem, świadczą historie innych mam i tatusiów jeżdżących na turnusy po 4-5 razy w ciągu roku, których pociechy robią tak gigantyczny postęp, że potrafią się komunikować z dorosłymi i rówieśnikami, przekazywać swoje potrzeby i emocje i którym udało się otworzyć drogę do dalszych etapów rozwoju… Z własnych środków pokrywam logopedę, pedagoga i rehabilitanta, którzy przychodzą do Jasia w tygodniu. Staram się, by osoby, które przychodzą, były te same, dlatego muszę mieć zapewnione środki na finansowanie tych samych specjalistów z góry, tak by Jaś szedł wg raz przyjętego planu. Jaś nie potrafi współpracować z nowymi osobami, co powoduje, że tracimy znów cenny czas. Bardzo proszę, pomóż nam! Dla Ciebie to jedna kawa na mieście może paczka papierosów, a dla mnie, samotnej mamy to nadzieja na uśmiech Jasia. I wielka szansa na jego samodzielność w przyszłości! Dobro wraca w drugim człowieku! Wierzę, że dostaniesz dużo więcej! Wyobraź sobie, że od początku swojego życia ktoś nałożył na Ciebie ciasny worek. Jest ciemno, nieprzyjemnie, ale ja lubię ten worek, lubię mój świat. Nie lubię, boję się, gdy ktoś chce zdjąć ze mnie ten worek. Mama mówi, że jak go zdejmę, będzie lepiej, będzie łatwiej. Mama jest sama. Chciałbym być jej wsparciem, ale się boję. Pomóż mi, proszę, wydostać się z tego worka! Jaś i Karolina

19 575 zł
Kacper Kowalkowski
5 days left
Kacper Kowalkowski , 5 years old

Kacperek walczy o zdrowie od urodzenia... Chwyć go za rękę i pomóż❗️

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Dzięki Wam udało nam się zebrać niezbędne środki i opłacić wszystkie turnusy w 2023 roku. Jednak nowy rok to nowe wyzwania. Widzimy, jak bardzo pomaga wielospecjalistyczna rehabilitacja i różnego rodzaju zajęcia terapeutyczne. To one pozwalają nabyć Kacprowi nowe umiejętności. Prosimy, trwajcie przy nas! Wasze wsparcie jest dla nas na wagę złota! Oto nasza historia: Jestem mamą skrajnego wcześniaka. Kacperek urodził się już w 24. tygodniu ciąży. Ważył zaledwie 670 gramów, był malutki i leciutki jak piórko… Nigdy nie zapomnę emocji, które towarzyszyły mi w tamtym czasie. Byłam przerażona, bałam się o jego życie, nie wiedziałam, co czeka nas kolejnego dnia. Na szczęście nasza walka i ciężka praca sprawiły, że Kacper nadal jest z nami… Do dziś jednak mierzy się ze skutkami skrajnego wcześniactwa, opóźnionym rozwojem psychoruchowym i mózgowym porażeniem dziecięcym. Synek uczęszcza na rehabilitację 3 razy w tygodniu. Dodatkowo ma zajęcia z logopedą 2 razy w tygodniu. Terapię ręki, terapię karmienia, zajęcia z integracji sensorycznej  - 1 raz w tygodniu. Mamy zaplanowane na ten rok 8 turnusów. Ich koszt niestety przekracza nasze możliwości, a to dzięki rehabilitacji Kacper robi największe postępy. Wszystkie zajęcia oraz turnusy są realizowane prywatnie. Do tej pory Kacper nauczył się raczkować, wstawać przy meblach i ścianie, chodzić bokiem przy meblach. Niestety samodzielnie jeszcze nie chodzi. W zeszłym roku zakupiliśmy balkonik, aby wspomóc go przy nauce chodzenia. Kacperek też nie mówi.  Wprowadziliśmy komunikację alternatywną, by w taki sposób się z nim porozumiewać. Wierzymy jednak, że nadejdzie ten magiczny moment, w którym usłyszymy wymarzone „mamo” i „tato”.  Chcemy jak najlepiej dla naszego dziecka. Pragniemy mu zapewnić odpowiednią opiekę oraz standard zajęć, by nie zmarnować tego czasu, w którym synek bardzo ciężko pracował i osiągnął postępy. Pomożecie nam? Wasze wsparcie jest na wagę złota... Olga i Janusz, rodzice

19 572,00 zł ( 44.11% )
Still needed: 24 790,00 zł
Ireneusz Koziej
Ireneusz Koziej , 51 years old

Choroba niemal go zabiła... Pomóż Irkowi!

Widzieliśmy, że dzieje się coś niedobrego. Tata coraz mniej jadł, tracił siły, nie był w stanie chodzić do pracy. Wyniki badań były okropne. Pilnie mieliśmy zawieźć tatę na SOR. Jeszcze tej samej nocy otrzymaliśmy telefon z informacją, że stan taty jest krytyczny... Nie pamiętam, kiedy ostatnio przestraszyłam się tak bardzo. Bałam się, że to może być już koniec, chociaż nie chciałam dopuszczać do siebie tej myśli. Trzy miesiące spędzone w szpitalu, trzykrotna reanimacja, niewydolność oddechowa, zator płucny, zawał płuca, zapalenie otrzewnej, pilna operacja zrostów na jelitach, kacheksja, czyli całkowite wyniszczenie organizmu i wiele innych schorzeń, które wychodziły jedno po drugim. Ale mimo tego, tata walczył bardzo długo. I ku zdziwieniu wszystkich, stan zdrowia zaczął się polepszać. Aktualnie tata jest w domu, wyniki badań są coraz lepsze, jednak tata nie jest w stanie chodzić. Od dłuższego czasu szukam dla taty specjalistycznego ośrodka rehabilitacyjnego i opiekuńczego, który postawi tatę na nogi. Niestety są to spore koszty. To dlatego jestem tutaj i proszę Cię o pomoc. Patrycja, córka *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

19 571,00 zł ( 36.79% )
Still needed: 33 621,00 zł