Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Patrycja Radzik
Urgent!
Patrycja Radzik , 43 years old

"Ból nie pozwala mi żyć..." – operacja Patrycji już w styczniu!

Muszę wierzyć, że się uda, nie tracić nadziei na to, że w moim życiu nie będzie już miejsca na ból. Muszę być silna, by doczekać dnia, w którym raz na zawsze rozprawię się z endometriozą – chorobą, która nie pozwala normalnie żyć... Dziś aż trudno zliczyć mi lata, od kiedy zmagam się z chorobą. Tak naprawdę trudno przypomnieć sobie chwile, kiedy wszystko było dobrze, a każdy dzień nie był przepełniony bólem, z którym nie radzą sobie lekarze, u których do tej pory się leczyłam. Ból wielokrotnie sprawiał, że nie byłam w stanie wstać z łóżka, zająć się dziećmi, które tak bardzo mnie potrzebują. Mój stan jednak przez ostatnie lata znacznie się pogorszył. W zasadzie może tydzień w miesiącu mogę funkcjonować w miarę normalnie. Poza tym odczuwałam ciągłe zmęczenie, bóle, dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Mimo regularnych wizyt kontrolnych u ginekologów, gastrologa i endokrynologa, nikt niczego niepokojącego się nie dopatrzył. Byłam leczona na refluks żołądkowy, zespół jelita drażliwego, a że choruję również na niedoczynność tarczycy Hashimoto, wszystkie te dolegliwości były przypisywane tym schorzeniom.  W trakcie miesiączek nie mogłam już jeść. Łykałam tylko środki przeciwbólowe. Wypróżnienia w tym czasie były bolesne jak poród. Trafiłam na SOR, pojawiały się epizody ahalazji zwieracza przełyku, zaczęła drętwieć mi noga, ból zaczął promieniować do biodra, pachwiny i pośladka. Zaczęłam łapać infekcje, alergie...  Zrobiony rezonans magnetyczny oraz inne badania, jak gastroskopia i kolonoskopia nic do diagnozy nie wniosły. Zapadła decyzja o laparoskopii zwiadowczej.  Postanowiłam skonsultować się jeszcze z lekarzami z Medicus Clinic, którzy specjalizują się w leczeniu endometriozy.  I tam dostałam diagnozę. Lekarz już przy badaniu wykrył guza zaszyjkowo-odbytniczego, USG pokazało, że guz nacieka na jelito. Jest to już czwarty stopień endometriozy – endometrioza głębokonaciekająca DIE.  Specjalistyczny rezonans pod kątem endometriozy potwierdził tę diagnozę. Zostały uwidocznione też zrosty, m.in. z dźwigaczem odbytu i pęczkiem nerwowym, zniszczone chorobowo poprzemieszczane narządy rodne. Endometrioza jest rozsiana po całej jamie brzusznej. W moim przypadku jedynie operacyjne wycięcie zmian endometriozy może pomóc. Muszą być usunięte narządy zmienione chorobowo, bo jest ryzyko nowotworzenia; guz zaszyjkowy, uwolnione zrosty oraz zresekowane jelito, na które guz nacieka. Operacja jest bardzo skomplikowana i długa, dlatego musi być przeprowadzona w ośrodku referencyjnym z udziałem chirurga i specjalizujących się w operacjach endometriozy ginekologów. To moja jedyna szansa na życie bez bólu i na to, żeby choroba nie postępowała. Znalazłam specjalistów, którzy poprawnie mnie zdiagnozowali i podejmą się mojego leczenia. Znaleźli guza, przez którego grozi mi niezwykle niebezpieczna niedrożność jelit, która może zagrażać życiu.  Lekarze wyznaczyli termin operacji już na styczeń 2021 roku. Jestem mamą, mam plany, marzenia i jeszcze mnóstwo lat przed sobą. Chciałabym je przeżyć bez bólu, który utrudnia każdy dzień. Chcę móc pomagać innym – szerzenie informacji na temat endometriozy jest dla mnie bardzo ważne. Gdy choć jedna kobieta, która zmaga się z dolegliwościami takie jak ja, po przeczytaniu opisu mojej zbiórki, chodząc od lekarza do lekarza z różnymi objawami, stwierdzi, że może mieć endometriozę i znajdzie pomoc, to dla mnie będzie to już sukces. Zawsze starałam się na swojej drodze pomagać innym. Teraz sama muszę liczyć na pomoc innych, aby nie musieć już zaciskać zębów z bólu... By żyć – tak po prostu... Patrycja

19 325,00 zł ( 51.9% )
Still needed: 17 910,00 zł
Mariola Kafel
Mariola Kafel , 54 years old

Od lat pomagam pacjentom, a teraz sama potrzebuję pomocy❗️Walczę z NOWOTWOREM ZŁOŚLIWYM❗️

Będę walczyć do końca! Obiecałam to sobie i rodzinie... Mam na imię Mariola i mam 54 lata. Potrzebuję waszej pomocy w starciu z bardzo trudnym przeciwnikiem – nowotworem złośliwym. Od wielu lat jestem pielęgniarką oddziałową w WSS w Jastrzębiu-Zdroju. Pomagałam tysiącom pacjentów i chcę moją misję spełniać dalej. Nie będzie to jednak możliwe, jeśli teraz tej pomocy nie otrzymam sama... Do tej pory w życiu wyznaczałam sobie przeróżne cele, jednak dziś najważniejszy jest tylko jeden – pokonać raka, wyzdrowieć i przeżyć… Dla mojej rodziny, dla moich kochanych dzieci, dla siebie. O chorobie dowiedziałam się wiosną zeszłego roku. Przez dłuższy czas doskwierał mi ucisk w okolicach wątroby. Przeszłam podstawowe badania, również ginekologiczne, ale wszystko było w normie. Nie dawało mi to jednak spokoju… Na własną rękę umówiłam się na wizytę do hepatologa. Niestety, moje przeczucia zostały potwierdzone…  Markery nowotworowe, których norma plasuje się w granicy 35 jednostek, u mnie wynosiły aż 300! Były znacząco podwyższone... To oznaczało jedno – coś bardzo niedobrego dzieje się w moim organizmie. Podczas badania laparoskopowego lekarze pobrali wycinek z mojego jajnika do badania histopatologicznego. Po miesiącu przeszłam operację usunięcia jajników i macicy. Krótko po przyszły wyniki – nowotwór złośliwy jajnika… To był dla mnie ogromny szok. Zawsze badałam się regularnie, podczas badań USG nie uwidoczniły się żadne zmiany… Gdyby nie moja czujność, mogłabym się dowiedzieć o nim dużo później. Od tamtego momentu przeszłam w sumie 6 cykli chemioterapii. Bywało różnie… Chemia, którą przyjmowałam była bardzo silna. Zmagam się z powikłaniami, ale dzięki leczeniu wspomagającemu, które podjęłam równocześnie, mam dziś siłę, by walczyć dalej. Obecnie wyniki kontrolnego tomografu są w porządku. Niestety poziom markerów nowotworowych wzrasta, co oznacza, że w moim organizmie wciąż namnażają się nowe komórki nowotworowe…  Wiedząc o tym, nie mogę czekać z założonymi rękoma, aż “coś” pojawi się na badaniach kontrolnych. Wierzę, że im szybciej będziemy działać, tym mam większą szansę, by całkowicie wyzdrowieć. W tej sytuacji planuję rozpocząć specjalną terapię SOT.  “Jest to leczenie wspomagające tworzone na podstawie kodu genetycznego uzyskiwanego z komórek nowotworowych. Fragmenty najbardziej aktywnych genów komórki nowotworowej wpuszczane z powrotem do organizmu, kierują się bezpośrednio do upośledzonej komórki, przyklejając się do jej bratnich fragmentów. Poprzez to zdublowanie – odczyt zapisu genu zostaje zaburzony. Rozwój wrogich komórek zostaje więc przyblokowany”. Niestety, przez rok walki z nowotworem wydałam wszystkie oszczędności. Leczenie jest nierefundowane, dlatego muszę zapłacić za nie z własnej kieszeni. Jedno podanie leku kosztuje około 15 tys. złotych... Moje życie cenię ponad wszystko. Moim jedynym marzeniem jest być zdrową i żyć dla mojej rodziny, dla naszych dzieci i wnuków. Proszę, pomóżcie mi spełnić to pragnienie! Każda wpłata i udostępnienie przybliży mnie do tego pięknego marzenia.  Mariola

19 294 zł
Paweł Łącki
Paweł Łącki , 57 years old

Z Twoją pomocą jest szansa, że Paweł do mnie wróci❗️Pomóż mi go uratować 🚨

Od ponad roku walczę o to, by mój mąż do mnie wrócił. Niestety – przebywa w śpiączce, w stanie minimalnej świadomości... Jest szansa, że się obudzi! Potrzebuje tylko odrobinę Twojej pomocy… Paweł przebył zawał serca… To był najgorszy dzień mojego życia. Na szczęście mąż żyje, jest przy nas, ale czeka go bardzo trudna walka o odzyskanie swojej sprawności i dawnego życia. Od maja 2023 roku Paweł przebywa w zakładzie opiekuńczo – leczniczym i jest objęty rocznym programem wybudzania. W maju tego roku muszę go umieścić w innej placówce. Potrzebuję dużego nakładu finansowego, by zapewnić mu na rehabilitację, leki i odpowiednie środki, które pomogą mu się wybudzić.  Jest szansa, że Paweł do mnie wróci, ale sama nie dam rady zapewnić mu wszystkiego, co niezbędne, by tak się właśnie stało… Paweł był aktywnym mężczyzną, uwielbiał sport, narty… Nic nie wskazywało na to, że niebawem spotka nas taka tragedia. Poczuł się źle, gdy jechał do pracy. Sam dojechał do szpitala i tam, w trakcie wykonywania EKG  – dostał zawału, a dwie godziny później… kolejnego! Lekarze mówią, że fizycznie mój mąż jest na tyle sprawny, że mógłby wrócić do normalnego funkcjonowania. Musi się tylko obudzić… Bardzo proszę o wsparcie. Muszę zapewnić mężowi odpowiednią rehabilitację, która jako jedyna – daje nadzieję… Żona Pawła

19 277,00 zł ( 7.24% )
Still needed: 246 681,00 zł
Eryk Osiecki
Eryk Osiecki , 10 years old

Nic nie boli bardziej niż patrzenie na cierpienie dziecka... Pomóż w walce o synka!

9 lat. Wydawać by się mogło, że to wcale nie tak długo. Krótka chwila, która mija właściwie w mgnieniu oka. Dla mojego dziecka to całe życie. Trudna droga pełna cierpienia, wyrzeczeń i barier, które zdają się nie kończyć. Eryk był spełnieniem mojego marzenia. Maleńkie dziecko, które przyszło na świat zapowiadało ogromne wyzwania. Beztroską i rodzicielstwem bez obaw cieszyliśmy się niecałe półtora roku. Później los zaczął stawiać przed nami kolejne trudności, którym do dziś staramy się stawiać czoła. Tego dnia nie zapomnę nigdy - mój malutki synek bezbronny w obliczu choroby, która zaatakowała nagle i niespodziewanie. Stan pogarszający się z godziny na godzinę… Decyzja o operacji. Niepewność, strach, przerażenie - wszystkie te emocje tworzyły mieszankę, która mimo upływu lat wciąż powoduje niepewność i stres. Przez chwilę myślałam, że to koniec świata, że przydarzyło nam się wszystko, co najgorsze. Każda matka, która to przeżyła, która prowadziła swoje dziecko na blok operacyjny z nadzieją, że wszystko będzie dobrze, a nasz koszmar się skończy.  Niestety, moje nadzieje okazały się złudne. Strach o życie i przyszłość Eryka od tego momentu na dobre zagościły w mojej codzienności. To coś, na co nie da się przygotować. To moment, w którym wszystko, co było istotne przestaje mieć znaczenie, a lista priorytetów dramatycznie się kurczy. Zostaje tylko walka o to, co najważniejsze.  Teraz zmagamy się z całym spektrum dolegliwości wynikających z powikłań i kolejnych chorób, na które zapadł mój synek… Porażenie czterokończynowe, epilepsja, cukrzyca - to tylko część ze zbyt długiej listy. Każda z nich wpływa na to, że Eryk mimo ogromnego zaangażowania i woli walki nie może ruszyć do przodu. Leki, które przyjmuje to ogromne obciążenie dla wątroby, a każde z nich wiąże się z kolejnymi skutkami ubocznymi.  Dzień za dniem toczymy nierówną walkę.  Eryk ma już 9 lat. Nie chodzi, nie mówi, jego stan określa się jako opóźniony. Jedynym lekarstwem na większość dolegliwości jest rehabilitacja - tylko intensywne i regularne ćwiczenia mogą pomóc mojemu synkowi pozostać w stanie stabilnym, pomimo ogromu zagrożeń. Niestety, zajęcia to koszty. Zbyt duże, byśmy pokryli je samodzielnie. Kilkadziesiąt tysięcy złotych to zabezpieczenie na jakiś czas. Świadomość, że od tego zależy nasza przyszłość jest przerażająca. W tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego jak proszenie o pomoc! Tylko dzięki Waszemu wsparciu mogę zapewnić mojemu dziecku to, co najlepsze.  Dla mojego dziecka życie toczy się z dala od beztroski, uśmiechów i zabawy. Ramiona mamy są bezpiecznym przystankiem tylko na chwilę. Później choroba wyrywa mojego synka do codziennych obowiązków, do ciężkiej pracy, od której zależy zdrowie i przyszłość. Powiedziałam sobie, że się nie poddam, że zrobię wszystko, by jego życie było zwyczajnie lepsze. Sama nie mam szans, ale jeśli ty pomożesz, możemy wszystko! 

19 264,00 zł ( 36.51% )
Still needed: 33 492,00 zł
Konrad Sawicki
Konrad Sawicki , 17 years old

Podarujmy Konradowi nadzieję na lepsze jutro!

„Nadzieja przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem…” Konrad od zawsze był ciekawy świata, wesoły i kochający… Choroba zamieniła jego życie w koszmarną tułaczkę po gabinetach lekarskich, pozbawiła go kontaktów z rówieśnikami i zabrała mu dzieciństwo. Mimo starań i walki o zdrowie syna ciągle odbijaliśmy się od drzwi niechęci, którą okazywali nam lekarze. Co dolega Konradowi, podejrzewaliśmy od bardzo dawna, ale zbywani nieustannie, bez diagnozy nie mogliśmy nic… Wreszcie na naszej drodze pojawili się ludzie, którym drugi człowiek nie jest obojętny i znalazł się lekarz, który zechciał chcieć. Diagnoza — rzadkie schorzenie — PANDAS Autoimmunologiczne Zapalenie Mózgu zaburzające funkcjonowanie neurologiczne, powodujące chroniczne bóle głowy, mięśni, przewlekłe tiki, stany drgawkowe i napadowość rujnującą życie naszego syna każdego dnia. Brzmi przerażająco? To nasza codzienność tak długo, że już nie pamiętamy jak było kiedy byliśmy zdrowi, bo razem z Konradem choruje cała rodzina. Tak bardzo pragniemy żeby był zdrowy, taki sam jak rówieśnicy, znów roześmiany i pełen nadziei. Diagnoza otwiera zamknięte dotąd drzwi do leczenia naszego jedynego dziecka. Powinniśmy skakać z radości, że wreszcie wiemy, że nigdy się nie poddaliśmy, że teraz będzie już tylko lepiej, ale cień na tej radości kładzie koszt leczenia i terapii dla Konrada. Leczenie immunoglobuliną ludzką, które oferuje Centrum Medyczne w Gdańsku to koszt ok 1 000 000 złotych. Jak powiedzieć dziecku, że nie możemy mu pomóc? Nie wystarczy nam życia żeby uzbierać taką kwotę, choć oboje pracujemy. Prosimy o wsparcie naszej walki o zdrowie Konrada, bo choć przez lata zawodzili nas ludzie w białych fartuchach, nadal wierzymy w ludzi – po prostu. Prosimy o pomoc w podarowaniu Konradowi zdrowia i przywrócenie wiary w to, że człowiek może wszystko! Aleksandra i Tomasz, rodzice

19 221 zł
Patryk Lesiuk
3 days left
Patryk Lesiuk , 31 years old

Jedna chwila mogła zniszczyć moje życie! Proszę, pomóż...

3 września – ten dzień zapamiętam na zawsze. Ta data zmieniła moje życie. Po raz pierwszy poczułem, że to może być koniec... To był ułamek sekundy, końcówka mojej przejażdżki motocyklowej. Wtedy wydarzył się straszny wypadek, podczas którego myślałem tylko o jednym – czy uda mi się przeżyć... I kiedy już zrozumiałem, że żyję i jestem w szpitalu, po raz drugi przeżyłem najgorsze chwile grozy. Usłyszałem, że grozi mi amputacja nogi! Okazało się bowiem, że miałem zmiażdżone prawe kolano i piszczel, a także złamania z przemieszczeniem. Niestety oprócz nogi ucierpiała też prawa dłoń.  Na szczęście trafiłem na wspaniały personel medyczny, który uratował moją nogę i dał mi szansę na sprawność. Nadzieję, że znów będę chodzić. Po 3 tygodniach w szpitalu udało się zrekonstruować nogę i przeszczepić skórę z uda na piszczel oraz zrobić przeszczep kości do złamanej dłoni. Po czterech tygodniach spędzonych w szpitalu i dwóch miesiącach w łóżku zacząłem siadać na wózek. A dzięki rehabilitacji 3 razy w tygodniu zacząłem nawet zginać nogę! Dlatego wiem, że tylko regularne ćwiczenia pod okiem fachowców, mogą zdziałać cuda. Mogą mi pomóc! Niestety ich koszt jest poza moim zasięgiem. Proszę, pomóż mi wrócić do sprawności i stanąć na własnych nogach... Patryk

19 210 zł
Anna Szymańska
Anna Szymańska , 27 years old

Moja córka zasługuje na godne życie... POMÓŻ!

Moja córka Ania jest dorosła. Jednak codzienna opieka nad nią nie różni się od opieki nad dzieckiem. Mózgowe porażenie dziecięce unieruchomiło Anię na zawsze. Każdego dnia walczę o to, żeby jej życie było jak najbardziej komfortowe.  Do niedawna Ania uczęszczała do ośrodka szkolno – wychowawczego. Po skończeniu 26. roku życia zaczęłam zawozić ją do środowiskowego domu samopomocy. To zaledwie kilka godzin dziennie, ale dla mnie to ogromne odciążenie.  Córka wymaga całodobowej opieki, a ja zajmuję się nią sama. Gdy Ania się budzi, rozpoczynamy nasz schemat: karmię ją, przebieram. Jeśli ma dobry humor, odwożę ją do ośrodka. Po powrocie do domu znów muszę ją nakarmić, a wieczorem wykąpać. I tak każdego dnia.  Nigdy nie narzekam – to nic nie da. Wiem, że muszę być dzielna, bo moje dziecko ma tylko mnie. Ania waży zaledwie 17 kg. Żeby uniknąć przykurczy, potrzebuje nieustannej rehabilitacji. Ćwiczenia poprawiają jej komfort i codzienne funkcjonowanie.  Jedną z pilnych potrzeb jest nowy materac do wózka, na którym córka się porusza. Niestety poprzedni wytrzymał tylko dwa lata… W codziennej opiece bardzo pomogłoby mi również specjalne krzesełko do kąpieli. Odkąd pamiętam, radziłam sobie sama. Jednak koszty rehabilitacji i wszystkich potrzebnych sprzętów są bardzo duże… Kocham moje dziecko nad życie i zrobię wszystko, żeby zapewnić Ani godne życie. Każde wsparcie to nieoceniona pomoc, za którą z całego serca dziękuję! Mama Ani  

19 184 zł
Aleksandra Kaczmarek
Aleksandra Kaczmarek , 15 years old

Podstępna choroba może zabrać sprawność i marzenia 14-letniej Oli! Ratunku!

Moja kochana córka ma na imię Ola i ma 14 lat. Do stycznia zeszłego roku nie miała problemów ze zdrowiem. Beztrosko cieszyła się życiem. Aż nagle zaczęły dziać się z nią niepokojące rzeczy… U Oli pojawiały się różne objawy, takie jak: spadek masy ciała, zaćmione widzenie, wymioty, mrowienie policzka i kącika ust, silny świąd głowy. Jeździliśmy od jednego lekarza do drugiego, szukając przyczyny. W końcu w kwietniu 2022 roku, gdy dostała uporczywej czkawki, została przyjęta na oddział neurologiczny. Niestety, okazało się, że Ola ma zapalenie rdzenia kręgowego! Wywołał je Zespół Devica, czyli rzadka choroba autoimmunologiczna ośrodkowego układu nerwowego. Nieleczona prowadzi do ciężkiej niepełnosprawności... Byłam przerażona i zła na świat… Dlaczego musiało się to przydarzyć mojej wspaniałej córce? Mimo dręczących pytań i przytłaczających emocji wiedziałam, że musimy działać i jak najszybciej poszukać drogi do zdrowia dla mojego dziecka. Zastosowano leczenie sterydowe, które do jesieni przynosiło rezultaty. Choroba jest jednak podstępna… Po odstawieniu leków objawy powróciły. Od grudnia do maja, Ola naprzemiennie przebywała to w domu, to w szpitalu. Na szczęście w ostatnich dniach udało się jej wrócić do szkoły. Jestem dumna, że mimo tak wielu przeciwności losu, moja córeczka tak dzielnie walczy!  Ola jest osobą lubianą przez wszystkich. Zawsze jest zaangażowana we wszystko, co się tylko da. Jej pasją jest fotografia. Lubi zwierzęta i rośliny. Niesie też pomoc innym – od drugiej klasy podstawówki co roku jest wolontariuszką WOŚPu.  Nie odpuszcza też nauki, bo chce dostać się do technikum fotograficznego we Wrocławiu. Próbne testy ósmoklasisty z języka polskiego poszły jej świetnie! Żeby Ola mogła spełnić to i inne marzenia, potrzebne jest dalsze, intensywne leczenie. Obecnie Ola jest po pierwszych dawkach nowego leku, od niedawna refundowanego przez NFZ. Rezultaty są bardzo obiecujące i mamy nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Niestety, wizyty u lekarzy oraz specjalistyczna rehabilitacja kosztują jednak bardzo dużo... Bez intensywnego leczenia stan Oli może pogorszyć się z dnia na dzień, uniemożliwiając wykonywanie podstawowych czynności dnia codziennego. Nie możemy do tego dopuścić! Nasza rodzina trzyma się mocno razem, tata oraz brat bliźniak Oli są dla niej wsparciem. Pomaga też szkoła i znajomi. Dołącz do nas w walce o zdrowie mojej ukochanej córki! Agnieszka, mama

19 180 zł
Staś Machowski
Staś Machowski , 4 years old

By przestać bać się na myśl o przyszłości... Pomóż Stasiowi!

Stasio we wczesnym dzieciństwie zjeździł już prawie całą Polskę. Celem były konsultacje lekarskie, by dokładnie zdiagnozować wszystkie pojawiające się trudności. Dzięki naszej determinacji dowiedzieliśmy się, że Staś ma Zespół Williamsa. W Polsce tę chorobę ma około 100 osób. Trudności rozwojowe wiążą się również wadami serduszka. Staś ma przewężenie aorty oraz tętnic płucnych. W przyszłości czekają go operacje na otwartym sercu. Niestety, z wiekiem problemy z serduszkiem się pogłębiają. Wymaga stałej opieki i specjalnych oddziaływań.  Umiejętności psychoruchowe są poniżej tych, których oczekuje się od dzieci w jego wieku. Uczenie się nowych umiejętności i rozwój przebiega o wiele wolniej. Dodatkowym utrudnieniem jest nadwrażliwość słuchowa, co z automatu ogranicza przebywanie w miejscach publicznych i głośnych. Od pierwszego miesiąca jego życia włączyliśmy systematyczną rehabilitację oraz logopedię. Na postępy czeka się długo i są one niewielkie w porównaniu do wkładanego wysiłku i czasu. Jedynym cudem, na jaki możemy liczyć to wsparcie, które pozwoli nam kontynuować niezbędne terapie dla synka, a których koszt wzrasta z każdym miesiącem. Bardzo go kochamy i pragniemy dla niego jak najlepiej. Świadomość tego, że nigdy nie będzie w pełni samodzielny jest przerażająca. Dlatego tak ważne jest, byśmy dzisiaj mogli wykorzystać jak najwięcej jego potencjału i ułatwić mu start w życie na tyle, na ile to możliwe. Ola i Michał, rodzice Stasia

19 166 zł