Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Iwona Domurad
Urgent!
Iwona Domurad , 64 years old

„Boję się, że nie doczekam narodzin wnuka!" Wesprzyj walkę z NOWOTWOREM❗️

W styczniu 2023 roku świat się dla mnie zatrzymał. Zupełnie nieświadoma, w jakim jestem niebezpieczeństwie, poszłam na badanie USG. Badali mnie bardzo długo… W ciągu kolejnego tygodnia żyłam jak w transie, a rodzina umawiała kolejne wizyty. Jeździłam do dziesiątek specjalistów między Warszawą a Łodzią, by usłyszeć diagnozę, w którą do tej pory ciężko mi uwierzyć – nowotwór dróg żółciowych.  Nic z tego nie rozumiałam… Czułam się dobrze. Chciałam wyjechać na wakacje, a zrozpaczona córka kazała robić kolejne i kolejne badania. Ostatecznie, miesiąc później, wycięto mi połowę wątroby razem z pęcherzykiem żółciowym. Lekarze powiedzieli, że tak ciężką operację przeżywa 50% osób. A ja nadal miałam siłę, by walczyć! Przez kolejne miesiące przyjmowałam chemioterapię. Nie mogłam chodzić – stopy miałam rozpalone do czerwoności, a skóra z nich każdego dnia schodziła, by otwierać codziennie nowe rany. Zeszły mi wszystkie paznokcie i wypadały włosy. Nie miałam apetytu. Ale wciąż miałam siłę! Ponad rok czułam się, jakby dostała drugie życie – jeździłam rowerem, chodziłam na zumbę, uczyłam się hiszpańskiego i szukałam nowych miast we Włoszech, które chciałabym zobaczyć.  W sierpniu 2024 roku podczas rutynowych badań kontrolnych nie opuszczało mnie dziwne przeczucie. To gniotące uczucie w środku nie było przypadkowe… Okazało się, że mam WZNOWĘ nowotworu, na dodatek wzdłuż tętnicy, co uniemożliwia dalsze leczenie operacyjne oraz radioterapię. Pozostała mi chemioterapia ostatniej szansy oraz nierefundowane leczenie immunoterapią. Na dodatek tydzień przed tymi okropnymi informacjami moja córka powiedziała mi, że po wielu latach oczekiwań, w końcu ZOSTANĘ BABCIĄ! Marzę o tym, by poznać nowego członka rodziny i móc się nim choć trochę nacieszyć. Każdego dnia pęka mi serce, że mogę tego nie doczekać… Niestety immunoterapia przy mojej chorobie nie jest refundowana w Polsce. Na raka dróg żółciowych choruje niewiele osób i mało jest aktualnie możliwości terapeutycznych. Miesięczna terapia tym lekiem wynosi 18 tys. złotych, a leczenie nim jest wskazane, dopóki będzie przynosił efekty. Proszę, pomóż mi doczekać narodzin wnuka. Cieszyć się życiem w towarzystwie najważniejszych ludzi: mojego męża, Grzegorza, syna Kamila i córki Julii.  Iwona

19 017,00 zł ( 22.34% )
Still needed: 66 090,00 zł
Katarzyna Bieńczak
Katarzyna Bieńczak , 21 years old

Tajemnicza choroba atakuje ciało Kasi! Pomóż!

Od 10 lat zmagam się z tajemniczą chorobą, która pustoszy mój organizm. W 2019 roku miałam pierwszą operacje na biodra, która miała pozbyć się moich problemów bólowych, które nie dawały mi normalnie żyć, a nawet chodzić do szkoły. Pół roku później okazało się, że drugie biodro potrzebuje takiego samego zabiegu. Rok od pierwszej operacji kolejna... Wszystko było robione z własnych pieniędzy, prywatnie, ponieważ kolejki są ogromne, a ja nie mogłam dłużej czekać. Po 3 artroskopiach, które miałam, nie było żadnej poprawy. Moje biodra zaczynały boleć coraz bardziej, a do tego doszedł ból kręgosłupa- ogromny. Co jakiś czas byłam hospitalizowana, badana, rezonanse, tomografy, kolejne wizyty u nowych specjalistów- wszystko prywatnie. W trakcie diagnostyki wychodziły nowe problemy zdrowotne, takie jak borelioza, zapalenie żołądka, guz na płucu, zła praca ślinianek czy problemy z zastawkami serca. Niestety mimo wieloletnich starań nadal nikt nie mógł ustalić przyczyny ogromnego bólu. W 2021 roku po zrobieniu badań genetycznych wyszło, że moja tkanka łączna się rozpada. Walka nadal trwa, chociaż niestety tylko objawowa, nie ma leku na moja chorobę genetyczną. Aktualnie przyjmuje tabletki przeciwbólowe, które nie służą mojemu organizmowi, ale niestety nic innego nie pomaga. Diagnostyka trwa czy choroba nie zaatakowała innych organów. Niedawno przeprowadziłam się do większego miasta, by mieć więcej możliwości rehabilitacyjnych oraz, aby zmniejszyć dystans do reumatologa prowadzącego. W tej chwili potrzebuję stabilizatora na kręgosłup, masaży oraz rehabilitacji, by pobudzić moje mięśnie do działania. W związku z obszerną diagnostyką, która odbywa się w większości w Warszawie, pojawiły się problemy finansowe. Dlatego proszę o wsparcie i pomoc w tej nierównej walce z ogromnym, codziennym bólem.

19 000 zł
Tadeusz Zakrzewski
Tadeusz Zakrzewski , 68 years old

It was unpredictable and unstoppable! We believe it can be REVERSIBLE! 

One day you talk to the beloved person, you can call him, ask for advice, and you know he is present. The next day, something unpredictable happens, and you feel out of your depth.  Fortunately, this person - my dad - is still ALIVE. He's not the same, though... That day he felt sick and vomited. Shortly after, the left side of his body became numb. My mom quickly called 911.  My dad Tadeusz was immediately taken to the hospital, where he was diagnosed with an ischemic stroke...  When I learned that my dad was in critical, life-threatening condition - it was the worst news in my life. I live abroad, so I had to leave my family and rushed to see him.  Today, I am asking you - although I have never thought I would have to  - to support my dad!  His therapy has failed. My father still suffers from dysphagia, right-sided hemiplegia, and left-sided hemiparesis. He is bedridden. Since he understands a lot and wants to "come back" to us, we MUST fight for his recovery!   Tadeusz has a tracheostomy tube that helps him breathe and a G-tube that allows feeding. After he leaves the hospital, he will be transferred to the rehabilitation center and stay there for four weeks. Next, he will be placed in a nursing and rehabilitation center. My family and I have funds for a monthly treatment only... What next? We have no idea... We need your support to help our dad, husband, and beloved Tadeusz recover!  Would you donate, please?  Son

18 993,00 zł ( 9.94% )
Still needed: 171 922,00 zł
Justyna Franek
Justyna Franek , 45 years old

🚨Szereg chorób i UDAR - pomóż nam to zatrzymać i wrócić Justynie do sprawności❗️

Pozytywna i pełna życia – tak dokładnie możemy opisać Justynę. Mamę, córkę, siostrę, naszą ukochaną, uśmiechniętą kobietę. Dzisiaj, dokładnie wiemy, co oznaczają słowa, że zdrowie jest najważniejsze... Bez niego, niestety wiele się zmienia!  Mama całe życie była uśmiechnięta, pełna energii, czerpała z życia wszystko, co najlepsze i pozytywne. Zarażała swoim pozytywnym nastawieniem innych, empatyczna, miła, rozmowna! Niestety 2 lata temu po raz pierwszy choroba naruszyła jej spokój życia... Dokładnie 25.05.2021 roku trafiła do szpitala, gdzie lekarze rozpoznali niedrożność tętnic kończyny dolnej prawej (zator) i zawał częściowy nerki... To była dla nas tragedia, nagle wszystko posypało się jak domek z kart. Strachu, jaki nam wtedy towarzyszył, nie jesteśmy w stanie opisać!  Po ciężkiej operacji ratującej jej życie udało się wrócić do zdrowia. Jakiś, niedługi czas wydawało się, że wszystko zaczyna się układać, lecz 28 marca tego roku, o 4 rano dostała udaru niedokrwiennego mózgu z niedowładem kończyn prawych. Doszła również afazja.  Przebyła 4-miesięczna rehabilitację w szpitalu rehabilitacyjnym. Po tym czasie nastąpiła poprawa, mama zaczęła mówić proste, pojedyncze słowa, siadać i poruszać. To jednak nie jest koniec. Nadal potrzebuje codziennej rehabilitacji, ale nie jesteśmy w stanie jej tego zapewnić. To bardzo boli. Niesamowicie kochasz bliską osobę, której stała się krzywda, a brak pieniędzy nie pozwala Ci o nią odpowiednio zadbać. Tak nie może być! Gdyby miłość mogła uzdrowić...  Koszta rehabilitacji i logopedy są ogromne. Do tego dochodzą lekarze, specjaliści, wizyty prywatne. Mama nadal ma na utrzymaniu mojego 13-letniego brata. Opłaty za wynajem mieszkania i wszelkie rachunki są również na jej głowie... Wiem, że codzienną rehabilitację może jej zapewnić jedynie specjalistyczny ośrodek rehabilitacyjny, na który niestety nas nie stać! Ponadto czas oczekiwania na NFZ do takiego ośrodka to 6-10 lat! Jak to pogodzić, gdy po udarze najważniejszy jest pierwszy rok?  Proszę, pomóżcie mojej mamie wrócić do sprawności i uzbierać środki na rehabilitację. Pragnę, by jeszcze kiedyś była szczęśliwa, by nie cierpiała...  Tylko i aż tyle... Córka i najbliżsi 

18 973,00 zł ( 17.83% )
Still needed: 87 410,00 zł
Łukasz Jeznach
Łukasz Jeznach , 47 years old

Wygrał z rakiem, teraz walczy o sprawność... Wspomóż walkę Łukasza!

Moje życie to walka o drugą osobę. Najpierw o niepełnosprawną mamę z ostrym reumatoidalnym zapaleniem stawów, później o jak najlepsze funkcjonowanie syna z autyzmem, a od trzech lat o męża z nowotworem nosogardła.  Informację o chorobie męża otrzymaliśmy w 2019 roku. Nie czekaliśmy i od razu rozpoczęliśmy leczenie. Łukasz przeszedł wtedy radioterapię, która przyniosła zadowalające efekty. Wszystko zdawało się zmierzać ku dobremu. Byliśmy dobrej myśli.  Niestety po dwóch latach nastąpiła wznowa. Kolejne leczenie, chemia i protonoterapia 600 km od domu. Los nas jednak nie oszczędzał i rzucał coraz to nowe kłody pod nogi. W maju 2022 roku doszło do powikłań: martwicy leczonej kości trzonowej, która rozkruszyła się i wytworzyła tętniaka. Niestety pękł, doprowadzając do zatrzymania krążenia i ostrego udaru niedokrwiennego obu półkul. Byłam załamana. W mojej głowie krążyły myśli i pytania: ile to jeszcze potrwa i co złego nas jeszcze spotka? Obecnie toczymy walkę o mowę, sprawność i likwidację niedowładu u męża. W planach jest też wykonanie kranioplastyki uszkodzonego miejsca. Jednak by było to możliwe, musimy jeszcze wzmocnić zabiegami kość skroniową i okolice uszkodzone przez radioterapię. Dlatego prosimy Was o wsparcie! Pomimo tych wszystkich trudności, nie poddajemy się i nadal mamy siłę, by walczyć. Jeśli możesz przekazać, chociażby złotówkę na leczenie mojego męża, będę Ci dozgonnie wdzięczna. Dzięki temu będę mogła zapewnić leczenie, rehabilitację i wszystko to, czego tak bardzo dziś potrzebuje.  Jolanta, żona Łukasza

18 966 zł
Lilia Adamus
Lilia Adamus , 8 years old

Trwa walka o sprawność! Pomagamy Lilii!

8 maja 2023 r. nasze serca na chwilę się zatrzymały… Z powodu wstrząsu septycznego nasza córka Lilia trafiła na Oddział Intensywnej Terapii! Lilia przez 2 tygodnie walczyła o życie… Musiała przejść resekcję płata górnego prawego płuca! Przez 2 miesiąca była w śpiączce farmakologicznej! U córeczki doszło do wtórnego zapalenia płuc. Kiedy Lilia je zwalczyła, została podjęta decyzja o tracheostomii i całkowitym wybudzeniu. Po 70 dniach spędzonych na OIOM-ie została przeniesiona na oddział pediatryczny, gdzie dochodziła do siebie. Łącznie spędziła w szpitalu aż 106 dni! W wyniku tych wydarzeń Lilia ma obniżone napięcie mięśniowe i porażony nerw strzałkowy w lewej stopie. Jesteśmy dumni, jakie ogromne postępy robi nasza dziewczynka. Pomimo tego cały czas potrzebuje intensywnej rehabilitacji, żeby mogła odzyskać sprawność fizyczną. Koszty są naprawdę wysokie, dlatego zwracamy się do Was z wielką prośbą o wsparcie! Z góry bardzo dziękujemy za pomoc! Rodzice

18 946 zł
Emilka Mirecka
Emilka Mirecka , 9 years old

Emilka przeszła dwie operacje mózgu❗️Pomóż w walce o zdrowie❗️

Od pierwszej minuty, odkąd przyszła na świat – jako skrajny wcześniak, z wylewem IV stopnia – Emilka walczyła o życie. Dziś ma 9 lat i walczy dalej, by nadrabiać tygodnie i miesiące, które spędziła w szpitalu, odzyskując zdrowie i sprawność. A my staramy się intensywną rehabilitacją zapewnić jej lepszy rozwój i dobre życie. Te liczby będziemy pamiętali do końca życia: szósty miesiąc ciąży, 27. tydzień, 1000 g. Tylko tyle – kilogram! – ważyła nasza córka, która pod koniec marca 2017 roku przyszła na świat jako skrajny wcześniak. Urodziła się w stanie krytycznym, jej życie było bezpośrednio zagrożone, ale walczyła. Była to ciąża bliźniacza. Niestety, jej siostrze Natalce – nie było dane dołączyć do nas i po niespełna dobie postanowiła wesprzeć Emilkę już z nieba… Na Oddziale Intensywnej Terapii Emilka stoczyła niewyobrażalnie trudną walkę o życie. Wylew IV stopnia zniszczył nieodwracalnie ogromną część prawej półkuli mózgu. Córeczka nie oddychała samodzielnie, została zaintubowana, balansowała nieustannie na granicy życia i śmierci. Była taka malutka, taka krucha wśród tych wszystkich kabli, które podtrzymywały jej funkcje życiowe. Jako rodzice przeżywaliśmy koszmar. Utraciwszy jedną córkę, musieliśmy patrzeć na cierpienie drugiej… Ponad dwa miesiące, a dokładnie 71 dni, czekaliśmy na odłączenie Emilki od respiratora… Mimo najgorszych przepowiedni udało nam się wyjść ze szpitala po 113 dniach. Wróciliśmy nareszcie do domu. Po opuszczeniu szpitala rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację córeczki. Emilka robiła postępy, choć przecież według wcześniejszych opinii miała nie wyjść z oddziału! Najważniejszą walkę wygraliśmy, ale błyskawicznie stanęliśmy twarzą w twarz z kolejnymi trudnościami. Po 4 miesiącach od wyjścia zaobserwowaliśmy dziwne zachowanie Emilki – jak się później okazało, był to pierwszy napad drgawek. Od tej pory życie Emilki i nasze naznaczone było już stale ciągłymi napadami, dziennie było ich kilkanaście. Wyczerpywały i tak bardzo delikatne i słabe ciałko Emilki, a dla nas były powodem nieustannej obawy o jej życie. Mimo stosowania wielu leków nie udawało się ich zatrzymać. Dzień przed Wigilią, 23 grudnia 2015 roku, Emilka przeszła operację mózgu. W tamte święta najwspanialszym prezentem, jaki mogliśmy otrzymać, było zatrzymanie ataków. Czekaliśmy na to jak na wigilijny cud. Niestety, takiego prezentu nie dostaliśmy. Chociaż dzięki operacji córka mogła się lepiej rozwijać, napadów nie udało się zatrzymać… Dostawała kolejne leki – bez skutku. Zdecydowaliśmy się włączyć do leczenia olej z konopi siewnych. Początkowo zredukował on napady padaczki u Emilki o połowę, a po pewnym czasie nawet o 70 proc.! To był ten prawdziwy cud, na który tak liczyliśmy – liczba ataków z 12-14 ataków dziennie zmniejszyła się do 2-4 i były one znacznie, znacznie lżejsze. Na początku 2018 roku neurolog zasugerował nam powtórzenie operacji – torbiel wciąż była duża i wyglądało na to, że uciska tkankę mózgową. Diagnozę potwierdził neurochirurg i w ten sposób nasza córka w wieku niespełna trzech lat, pod koniec lutego, przeszła drugą operację mózgu. Wszyscy bardzo to przeżywaliśmy, martwiliśmy się, czy zabieg coś da… Tym razem nareszcie operacja zakończyła się sukcesem! Po tygodniu od operacji napady ustały prawie całkowicie. Owszem, zdarzają się co jakiś czas małe epizody napadowe, ale wyglądają bardzo łagodnie i zdaje się, że Emilka już nie cierpi. Obecnie Emilka, która wygrała tak długą i trudną walkę o swoje życie, walczy codziennie o to, by jak najlepiej funkcjonować. Córeczka zmaga się z dużym opóźnieniem psychoruchowym. Potrzebuje codziennej intensywnej rehabilitacji, a my szukamy najlepszych terapeutów, aby zwiększyć jej szanse na lepszy rozwój. Nadal podajemy jej bardzo drogi olejek z konopi, ponieważ to zabezpiecza ją i nas przed powrotem ataków padaczkowych. Mimo licznych przeszkód Emilka robi systematyczne postępy, co jest dla nas nieustannym powodem do radości i dumy. Codziennie dziękujemy za to, że Emilka jest z nami, rozwija się. Córeczka intensywnie rośnie, więc co chwilę musimy zmieniać kosztowny sprzęt ortopedyczny: ortezy, specjalne kombinezony, pionizator. Niestety, rehabilitacja i leczenie, tak potrzebne Emilce – są bardzo kosztowne. Córka nie będzie zapewne już nigdy wyczynowym sportowcem, nie stanie w szranki ze swoimi rówieśnikami, ale będzie w stanie w miarę normalnie funkcjonować. Ma w sobie wielką siłę i determinację. Ma wolę życia, dzięki której wyrwała się z objęć śmierci w tak wczesnym wieku. Wierzymy, że dzięki ludziom dobrej woli jeszcze nie raz pokona ograniczenia na drodze do dobrego rozwoju i szczęśliwego życia. Prosimy o pomoc dla Emilki… Rodzice

18 909 zł
Krzysztof Ozga
2 days left
Krzysztof Ozga , 62 years old

Zawał zatrzymał życie Krzysztofa. Pomóż wrócić do dawnego życia!

Wiadomość o zawale taty wstrząsnęła całą naszą rodziną. Tak trudno pogodzić się z tym, że jedna z najbliższych ci osób, z którą jeszcze przed chwilą zwyczajnie rozmawiałeś, w jednej chwili stała się w 100% zależna od innych. Tata wciąż przebywa w śpiączce w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Czuwamy przy nim naprzemiennie. Wiemy, że w końcu się wybudzi. Wiemy też, że konieczna będzie intensywna rehabilitacja, by dać tacie możliwość, choć częściowego, powrotu do utraconej sprawności.  Niestety, ale do ośrodków, które realizują rehabilitację w ramach NFZ, tata nie zostanie zakwalifikowany. Wiadomość o tym była dla nas wstrząsem. Nie możemy nic  z tym zrobić... Pozostaje nam prywatna opieka, której koszt jest ogromny. Miesiąc pobytu w takim miejscu to około 20 tysięcy złotych miesięcznie! Bez Twojej pomocy nie jesteśmy w stanie udźwignąć takiego wydatku, a od tego zależy sprawność taty! Wiemy, że czekają nas miesiące walki, łez i przebijania granic. Jednak nasza miłość do taty jest większa. Razem damy radę. Proszę, pomóż nam! Anna córka, syn Adam i żona Barbara *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

18 888,00 zł ( 14.79% )
Still needed: 108 772,00 zł
Paulina Polit
6 days left
Paulina Polit , 38 years old

Amputacja była ostatecznością... Proszę, pomóż mi znów stanąć na nogi!

„Wciąż to mam. Moje supermoce są nienaruszone.” Niczym Arizona Robbins z kultowego serialu „Chirurdzy”, mimo amputacji każdego dnia staram się nieść pomoc pacjentom w szpitalu onkologicznym. Jestem odpowiedzialna za jeden z kluczowych elementów przygotowania chorego do radioterapii. Od zawsze marzyłam, żeby pracować jako pielęgniarka, jednak dysfunkcja nogi, z którą się urodziłam, pokrzyżowała moje plany. Przez całe życie, wraz z moją rodziną, robiłam wszystko, co mogłam, żeby polepszyć swój stan zdrowia. Niestety z uwagi na brak skuteczności jakiegokolwiek leczenia, w tym roku podjęłam trudną dla mnie decyzję o amputacji. Teraz, po operacji, z nową nadzieją i optymizmem patrzę w przyszłość. Niestety praca w realiach polskiej ochrony zdrowia, nie pozwala mi na samodzielne pokrycie kosztów zakup protezy... Będę wdzięczna za każde okazałe wsparcie, które przekuje w pomoc podopiecznym oddziału onkologii. Paulina

18 857,00 zł ( 7.34% )
Still needed: 237 724,00 zł