Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bogdan Panek
Bogdan Panek , 54 years old

Jedna chwila zmieniła życie w walkę i ból! Pomóż Bogdanowi!

Do początku lipca prowadziliśmy z mężem szczęśliwe życie. Jeden telefon zmienił wszystko. Dowiedziałam się, że mąż trafił do szpitala, ponieważ doszło do tragedii – upadku z drabiny. Po przyjeździe do szpitala okazało się, że wypadek Bogdana był tak poważny, że lekarze nie dawali mu na przeżycie więcej niż 72 godziny… Męża wprowadzono w śpiączkę farmakologiczną i poddano bardzo ciężkiej operacji odbarczania krwiaków w mózgu i móżdżku. Tak naprawdę, pomimo upadku z niewielkiej wysokości, dostałyśmy informację, że Bogdan przy tak poważnym urazie powinien zginąć na miejscu. Najtragiczniejszym momentem dla nas była chwila, w której lekarze powiedzieli nam, abyśmy się z nim pożegnały, bo nie dają mu szans na przeżycie!  Wówczas dominował w nas lęk, strach, niesamowity ból i tysiące pytań! Dlaczego taka tragedia spotkała właśnie naszą rodzinę? Dlaczego my? Dlaczego tak się stało? Do tej pory się nad tym zastanawiamy, jednocześnie dziękując Bogu za to, że dał Bogdanowi szansę na walkę. Mijały godziny, mąż walczył, a my razem z nim. Byłyśmy przy nim w każdej możliwej chwili. Nasza wiara była i jest tak silna, że nie dopuszczałyśmy do siebie żadnej złej myśli, mimo, że codziennie dostawałyśmy informacje, że stan męża jest  ciężki, a zagrożenie życia nie ustawało.  Po kilku dniach walki mąż zaczął oddychać bez respiratora, jednak to nie trwało długo. Niestety, doszło do kontaktu z bakterią – gronkowcem… Po kilku dniach z następną, szpitalną bakterią, która okazała się bardzo groźnym zapaleniem płuc, co uniemożliwiło samodzielne oddychanie Bogdana i z powrotem konieczne było uruchomienie respiratora.  Lekarze nie dawali mu żadnych szans, a jednak mąż częściowo się wybudził! Reaguje na dotyk, ból i otwiera oczy. Największym problemem jest to, że ciągle nie jest w stanie oddychać sam... Po przebytym zapaleniu płuc zbiera mu się tam wydzielina. Przez to narażony jest na kolejne powikłania w postaci np. zapalenia płuc. Chcąc pomóc mężowi powoli wracać do zdrowia musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy! Aby dać mu szansę na życie, musimy oddać go w ręce najlepszych specjalistów, którzy wiedzą jak postawić go na nogi, a co najważniejsze, nauczyć go samodzielnego oddechu. Do tego potrzebna jest rehabilitacja oddechowa i ogólnousprawniająca. Niestety taka rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku jest bardzo kosztowna. Z tego powodu zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc dla Bogdana. On się nie poddał, więc my też nie możemy się poddać!  Żona Joanna z córkami

23 117,00 zł ( 21.72% )
Still needed: 83 266,00 zł
Itan Zych
8 days left
Itan Zych , 2 years old

Wychowujemy 4. dzieci – Prosimy o pomoc dla najmłodszego!

Itan jest naszym najmłodszy dzieckiem. Ma troje rodzeństwa – dwóch braci i siostrę. Urodził się już w 32. tygodniu ciąży. Niestety w trakcie ciąży załapałam infekcję, która w konsekwencji wywołała poród.  Przez miesiąc po porodzie Itanek przebywał w szpitalu. Ku naszemu przerażeniu dostał zapalenia opon mózgowych, przeszedł antybiotykoterapię, jednak w końcu przyjechał do domu. Ciszyliśmy się z całych serc, że jesteśmy w komplecie, że już nic mu nie grozi. Nikt nie spodziewał się kolejnych komplikacji i takiej diagnozy. Początkowo stan synka był stosunkowo dobry. Jednak, gdy zaczął wstawać, zauważyliśmy serie nieprawidłowości. Itanek był bardzo napięty, stał na paluszkach, a nie na całych stópkach, nie chciał siedzieć. Z niewiadomych przyczyn czuł się wtedy niekomfortowo. Zaczęliśmy diagnozować synka i po wykonaniu rezonansu magnetycznego mózgu i pnia mózgu neurolog postawiła ostateczną diagnozę: dziecięce porażenie mózgowe – spastyczne porażenie nóg oraz obniżone napięcie mięśniowe.  Itan czworakuje według nieprawidłowego wzorca, nadal nie chodzi samodzielnie. Wymaga intensywnej rehabilitacji oraz sprzętu rehabilitacyjnego. Zakupiliśmy już ortezy stopy i stawu skokowego. Musimy jeszcze kupić ortezę obustronną, unieruchamiającą staw biodrowy oraz pionizator.  Jeden z braci Itanka ma zespół Downa. Obecnie musimy dwoje dzieci rehabilitować oraz często konsultować z różnymi specjalistami. Wskazane są również turnusy rehabilitacyjne. Niestety sami nie jesteśmy w stanie sprostać tym wszystkim potrzebom stąd nasza prośba o pomoc. Będziemy Ci wdzięczni za każdą podarowaną złotówkę! Rodzice Itana

23 109 zł
Paweł Jankowski
1 day left
Paweł Jankowski , 39 years old

Choroba, za którą czai się śmierć❗️Pomóż Pawłowi❗️

SLA – Stwardnienie zanikowe boczne. Taki wyrok dostał nasz brat na początku czerwca... Paweł urodził się z niepełnosprawnością w stopniu umiarkowanym, czego tak naprawdę nigdy nie odczuliśmy. Poza paroma kwestiami był samodzielny. Niestety, w kwietniu 2022 roku wszystko się zmieniło. Zaczęło się od bólu nadgarstka, który przeszedł na całą rękę. Chodziliśmy od lekarza do lekarza, w międzyczasie uczęszczając z Pawłem na rehabilitację i w końcu w czerwcu tego roku dostaliśmy diagnozę.  SLA – Trzy litery, za którymi czai się śmierć. Powoli, dzień po dniu choroba odbiera sprawność i funkcje życiowe. Czyni z chorego więźnia własnego ciała. Paweł ma problemy z chodzeniem i bardzo słabe ręce. Stwardnienie zanikowe boczne to podstępna, śmiertelna choroba. Każdego dnia osłabia mięśnie, odbiera ruch, mowę... Na końcu zabiera oddech, prowadząc do śmierci. Na to schorzenie nie ma leku. Rehabilitacja ma na celu złagodzenie objawów, a dzięki ćwiczeniom możliwa jest aktywizacja zachowanych funkcji mięśni oraz zapobieganie sztywności stawów. Po śmierci rodziców trzymamy się razem. Mimo choroby i znacznie osłabionego ciała Paweł zawsze jest taki, jak na zdjęciu. Uśmiechnięty, pogodny, przesympatyczny dla każdego, z kim rozmawia. Chcemy, by jak najdłużej pozostał takim sobą – Bratem, którego kochamy z całego serca.  Ale ciągła rehabilitacja niesie ze sobą koszty, które stoją przed nami ogromnym murem. Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc. Prosimy, otwórzcie serca, pomóżcie nam w walce o naszego brata, by zapewnić mu warunki do leczenia. By okrutna choroba nie zamieniła jego dni w pełną bólu egzystencję. Rodzina

23 065 zł
Jasio Kaniewski
Jasio Kaniewski , 6 years old

6-letnie życie w szponach NOWOTWORU - uratuj Jasia❗️

Nowotwór złośliwy - gdy usłyszeliśmy te słowa, otworzyły się wrota onkologicznego piekła! Zaczęła się walka, która trwa do dziś... Walka pełna strachu o życie, które dopiero się zaczęło. Jasio, mój malutki synek, ma 6 lat. Do połowy kwietnia 2023 roku jego życie wyglądało tak jak każdego innego dziecka. Bawił się, chodził do przedszkola, uśmiechał, poznawał nowe rzeczy, wszędzie było go pełno. Niestety choroba sprawiła, że życie synka i całej naszej rodziny przewróciło się do góry nogami... W lutym Jasio zachorował na zapalenie ucha... Wydawało się, że jest lepiej, niestety po miesiącu był nawrót wszystkich objawów.... Wizyta u pediatry i laryngologa wyciszyła chorobę. Wydawało się, że najgorsze już za nami, jednak tak się nie stało. Niestety zaraz po świętach Wielkanocnych Jasiowi zaczęło zezować lewe oczko. Po paru dniach znów wróciło zapalenie ucha. Jednak tym razem było jeszcze gorzej... Z uszka leciała krew. Wylądowaliśmy na SOR-ze, czując, że dzieje się coś niedobrego. Nie sądziliśmy jednak, że usłyszymy tak dramatyczne wieści. Po wykonanej tomografii komputerowej na SOR okazało się, ze Jasio ma guza w kości czaszki... Prosto ze szpitala w Chorzowie Jasio został przewieziony karetką do Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Tam zostały wykonane kolejne badania, Jasio przeszedł też na operację, aby pobrać wycinek do badania histopatologicznego... Czekaliśmy na wynik jak na wyrok, modląc się, aby nie był najgorszy... Niestety, po długim czasie oczekiwania padła diagnoza, która nas zdruzgotała. Guz kości podstawy czaszki Embryonal rhabdomyosarcoma - nowotwór złośliwy! Jasio musi się zmierzyć ze śmiertelnie groźnym przeciwnikiem... Zanim pojawiła się diagnoza, guz dalej dawał o sobie znać - oprócz nacieku w lewym uchu i zeza lewego oczka zrobił się ucisk na nerwy twarzowe po lewej stronie... Jasio miał paraliż ust po lewej stronie, paraliż języka... Zaciskało się gardło, synek krztusił się własną śliną, miał problemy z połykaniem pokarmów i płynów... Synek znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Lekarze powiedzieli, że grozi mu to, że przestanie połykać, a co za tym idzie zacznie mieć problemy z oddychaniem... 12 maja 2023 roku Jasio dostał pierwszą dawkę chemii, ratującej życie. Udało się powstrzymać atak guza, paraliż przestał postępować. Dziś żyjemy pod dyktando kolejnych dawek chemii... Jasio ma za sobą już 12 cykli, przed sobą jeszcze co najmniej 10 kolejnych. Synek przebył też terapię protonową w Krakowie, odbył 28 naświetleń.  Choroba to dla Jasia przerwa w dzieciństwie, w życiu społecznym. Jego odporność jest zerowa, więc nie chodzi do przedszkola, nie może się bawić na placu zabaw ani przebywać w dużych skupiskach ludzi. Stał się dzieckiem bardzo spokojnym i wyciszonym... Jego energia zniknęła przez przyjmowanie chemii, jest po prostu zdezorientowany. Ciężko jest się mu odnaleźć w nowej sytuacji, gdzie ciągle są badania, kłucia, kroplówki, ciągłe wizyty w szpitalu... Na leczenie dojeżdżamy do Warszawy, to prawie 240 kilometrów od naszego miejsca zamieszkania... Leczenie, w tym okulistyczne i dojazdy pochłaniają ogromne koszty. Gdy uda się pokonać nowotwór, synka czeka nadrabianie straconego czasu. Jasio walczy i chce żyć, żyć jak dawniej... Niestety choroba zabrała mu w tym momencie dawne życie, pełne wrażeń i zabawy... Walczymy o to, by nie zabrała mu nic więcej. Wierzymy, że synek pokona nowotwór i że już niedługo pozostanie tylko koszmarnym wspomnieniem, do którego nie chcemy wracać. Aby jednak tak się stało, potrzebujemy Waszej pomocy...

23 062,00 zł ( 43.35% )
Still needed: 30 130,00 zł
Janek Ozimek
Janek Ozimek , 14 years old

Ciało Jasia przeszywa niewyobrażalny ból! Pomóż mojemu synkowi!

Każdy rodzic marzy o tym, by jego dziecko mogło biegać, śmiać się, odkrywać świat na własnych nogach. Niestety, jako rodzice Jasia, nie doświadczymy tego. W 30. tygodniu ciąży usłyszeliśmy słowa, które zmieniły nasze życie na zawsze: „Państwa dziecko urodzi się chore”. Zamiast radości z oczekiwania, nadeszła fala strachu, niepewności i bólu. Jaś przyszedł na świat z głębokim wodogłowiem oraz lekooporną padaczką, co sprawiło, że jest całkowicie zależny od naszej opieki. To, co dla innych dzieci jest naturalnym odruchem – siedzenie, chodzenie, mówienie – dla naszego synka pozostaje poza zasięgiem. Mimo to Jaś każdego dnia zaskakuje nas swoją pogodą ducha. Jego oczy, pełne ciekawości, patrzą na świat z takim samym zachwytem, jak oczy zdrowego dziecka. Jednak za tym uśmiechem kryje się niewyobrażalny ból spowodowany dużą skoliozą, z którym Jaś walczy każdego dnia. Z wiekiem stan Jasia niestety się pogarsza. Nadeszły kolejne problemy, które skazują go na jeszcze większe cierpienie. Nasz dzielny chłopiec coraz trudniej znosi ból i odczuwa dyskomfort. Dotychczasowy wózek, z którego korzystał, stał się dla niego pułapką – jest za mały, nie zapewnia odpowiedniego podparcia i tylko pogłębia jego problemy zdrowotne. Potrzebujemy wózka inwalidzkiego z systemem Spex, który zapewni synowi prawidłową pozycję siedzenia, zminimalizuje ból i pozwoli mu przez chwilę poczuć się lepiej. Koszt tego wózka to ogromna kwota, która dla nas jest nieosiągalna. Dofinansowanie z Pefronu i NFZ to jedynie kropla w morzu potrzeb. Resztę musimy uzbierać sami, ale bez Waszej pomocy to niemożliwe. Kiedy patrzymy na Jasia, na jego cierpienie oraz codzienną walkę, pęka nam serce. Jako rodzice zrobimy wszystko, by mu pomóc. Jednak teraz z pokorą, prosimy Was o wsparcie. Każda złotówka to krok bliżej do tego, by nasz syn mógł żyć bez bólu oraz by jego dni były choć trochę lżejsze. Pomóżcie nam sprawić, by świat Jasia stał się odrobinę mniej bolesny.  Rodzice Jasia

23 047,00 zł ( 61.89% )
Still needed: 14 188,00 zł
Alan Roczek
Alan Roczek , 13 years old

12-letni Alan kontra ZŁOŚLIWY NOWOTWÓR❗️ RATUNKU❗️

Nasz niepokój i obawy wzbudziło to, że Alanek zaczął bardzo ciężko oddychać. Miał dziwny, zanikający głos i chrypkę. Bardzo ciężko mu się mówiło. Udaliśmy się do lekarza, który zdiagnozował zaawansowaną astmę oskrzelową. Niestety jak się później okazało, rzeczywistość była dużo gorsza. Rozpoczęliśmy leczenie, które niestety nie przynosiło żadnych efektów. W końcu lekarze skierowali nas na badania tarczycy, które wykazały, że jest ona 3-krotnie powiększona. Rozpoznano u Alanka zaawansowanego raka rdzeniastego tarczycy, naciekającego na tchawicę i krtań. Są też przerzuty na węzły chłonne szyi i podejrzenia mikrorozsiewu do płuc… Jesteśmy załamani, ale musimy walczyć. Alan przeszedł operację, podczas której lekarze wycięli pół jego tarczycy. Dzięki temu może swobodnie oddychać, jednak ma założoną rurkę tracheostomijną, przez którą niestety nie może mówić. Za jakiś czas będzie musiała zostać wymieniona na taką, która nie będzie powodowała trudności z mówieniem. Staramy się zapewniać Alanowi odpowiednie leczenie i dalszą diagnostykę, ale to wszystko generuje ogromne koszty. Synek nie jest do końca świadomy tego, z jak bezlitosnym wrogiem przyszło mu stoczyć walkę. Robimy wszystko, by miał szansę zaczerpnąć choć trochę beztroskiego dzieciństwa. Niestety przez swoje problemy zdrowotne Alan ma zawieszony tok nauczania. Po kolejnej wizycie i wymianie rurki będziemy mogli zdecydować, co dalej. Oddalibyśmy wszystko, by zabrać Alanowi całe cierpienie, które musi znosić. Niestety każdego dnia, gdy się budzimy, koszmar trwa, a my musimy godzić się z tym, że nie uda nam się pokonać choroby ukochanego dziecka. Błagamy o pomoc. Chcemy zrobić wszystko, by przedłużyć życie Alanka i sprawić, że nie będzie ono okupione wyłącznie bólem i cierpieniem. Pomóż nam, Twoje wsparcie jest na wagę złota! Rodzice Alana

23 016 zł
Aneta Naporowska
Aneta Naporowska , 42 years old

Udar odbiera ukochaną mamę i żonę❗️Pomóż Anecie❗️

Czy zastanawialiście się, jak to jest, gdy cały nasz świat zmienia się o 180 stopni? Jak to jest, gdy rodzina prawie traci swoją podporę – nastoletni syn traci mamę, a mąż żonę? Zazwyczaj w biegu i normalnym życiu skupiamy się na tym, co tu i teraz, na pracy, obowiązkach, dzieciach, zbliżających wakacjach… Tak też było z nami. Byliśmy zdrowymi ludźmi koło czterdziestki. Bez chorób, obciążeń... Pracowaliśmy. Wychowywaliśmy syna. Żyliśmy jak większość rodzin codzienną rutyną, radościami dnia codziennego oraz zwykłymi przyziemnymi problemami. Sierpień 2022. Aneta w pracy zaczęła się dziwnie czuć, zachowywała się jak splątana. Zauważyła to koleżanka. Wezwano pogotowie. Żona trafiła do szpitala w Kielcach z diagnozą masywnego udaru prawej półkuli mózgu z dużym obrzękiem, przepukliną mózgową,  Najpierw trafiła na OIOM, gdzie wykonano tracheotomię. W sierpniu 2022 została przeniesiona do Kliniki Neurologii. Aneta była w bardzo ciężkim stanie, wprowadzona w śpiączkę, w początkowym czasie lekarze informowali, że stan jest krytyczny.  Mówiono nam, by przygotować się na najgorsze. Syn przyjechał wcześniej z obozu, bo miał się z naszą Anetką pożegnać! To nie było łatwe… Bo jak powiedzieć nastoletniemu synowi, jeszcze dziecku, że jego mama może w każdej chwili odejść, że nie będzie przy nim w wielu ważnych czekających go jeszcze w życiu chwilach? Mimo złych rokowań żona po kilku tygodniach zaczęła wracać do zdrowia. Niestety, nie mówiła, nie chodziła, miała niedowład lewej strony. Karmiona była przez zgłębnik. Ze zdrowej, pracującej kobiety, mamy i żony stała się osobą zależną od innych, ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Porusza się o kuli, trzeba jej pomagać przy wielu czynnościach, nie rusza lewą ręką. Czekają ją lata rehabilitacji, przyjmowania leków i wizyt u specjalistów. Z urzędu przysługują żonie trzy godziny rehabilitacji tygodniowo, ale to za mało. Każda dodatkowa godzina jest na wagę złota i naprawdę przynosi efekty. Ale turnus, na którym była ostatnio kosztował 8500 zł tygodniowo! Żonie pogorszył się także wzrok na skutek udaru, przez co konieczne są częste wizyty u okulisty. Aneta jedzie 20 sierpnia na następny turnus rehabilitacyjny. Jego koszt to 15 000 złotych. To wszystko bardzo obciążające kwoty.  Dlatego jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc. Nie mogę wyjechać do pracy zagranicę czy w dłuższą trasę po kraju, ponieważ muszę być w domu, pomagać żonie, opiekować się synem i oczywiście pracować. Nie jest to dla mnie łatwe, nie jestem osobą, która lubi prosić o pomoc, ale jednocześnie wiem, że nie mam innego wyjścia. Jeśli chcę, aby moja żona Aneta wyzdrowiała, muszę Was prosić o pomoc. Każda złotówka, każde udostępnienie jest na wagę złota. Z całego serca w imieniu naszej rodziny dziękuję. Mam nadzieję, że przyjdzie czas, gdy to my będziemy mogli odwdzięczyć się Wam. Michał - mąż 

23 000 zł
Zosia Łowicka
Zosia Łowicka , 7 years old

Mała wojowniczka prosi o pomoc! Operacja coraz bliżej! Pomóż!

Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za otrzymaną pomoc podczas poprzedniej zbiórki. Dzięki niej mogliśmy zapewnić Zosi odpowiednią opiekę. Dziś jednak wracamy do Was z prośbą o ponowne wsparcie. Zosia niezwłocznie musi przejść konieczną operację ortopedyczną. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem, ponieważ wada pogłębia się w zastraszającym tempie. Nie możemy dopuścić do tragedii, dlatego błagamy o pomoc! Musimy uzbierać pieniądze do końca czerwca! Poznaj naszą historię: Nasza Zosia bardzo spieszyła się na świat – urodziła się w 31. tygodniu ciąży. Jednak dzień jej narodzin nie był tylko chwilą niesamowitej radości. Szybko pojawił się przeszywający strach, gdy zamiast pierwszego krzyku usłyszałam wezwania i instrukcje zespołu medycznego, który zajmował się reanimacją mojej kruszynki. Wtedy pojawiła się pierwsza diagnoza: zespół zaburzeń oddychania. Gdy mała miała 14 miesięcy, zdiagnozowano u niej mózgowe porażenie dziecięce pod postacią niedowładu spastycznego kończyn dolnych, zaburzenia układu nerwowego. Dziś Zosia ma już 5 lat, a na pytanie kim chciałaby być w przyszłości, niezmiennie odpowiada, że chciałaby móc chodzić. Te słowa mnie jednocześnie wzruszają i przerażają, bo pomimo ogromnego zaangażowania, wciąż nie mamy pewności, czy nasza córeczka stanie na nóżkach. Zosia w październiku przeszła operację rizotomii, która polepszyła jej jakość życia, a wzmożone napięcie mięśniowe choć na trochę odpuściło. Córeczka może w pełni wyprostować nóżki i ma dużo większy zakres ruchowy stawu skokowego.  Niestety od około pół roku jej czworaki dużo się pogorszyły. Po kolejnych konsultacjach i badaniach RTG lekarz prowadzący poinformował nas, że konieczna jest pilna operacja. Nie możemy czekać, dlatego musimy wykonać ją prywatnie. Jednak koszt operacji przekracza nasze możliwości. Choćbyśmy starali się z całych sił, nie jesteśmy w stanie uzbierać potrzebnej sumy. Choroby Zosi to nie tylko strach przed przyszłością, ale też ogromne wydatki. Konsultacje ze specjalistami, zakup sprzętu, pokrycie kosztów terapii to koszty, które trudno sobie wyobrazić. W tej sytuacji nie mamy innego wyboru – musimy ponownie prosić Was o pomoc, ponieważ sami nie damy sobie rady! Każda złotówka ma dla nas ogromne znaczenie! Rodzice Zosi Zobacz filmik z rehabilitacji: Kwota zbiórki jest szacunkowa

22 965,00 zł ( 71.95% )
Still needed: 8 950,00 zł
Diana Chowaniec
4 days left
Diana Chowaniec , 7 years old

Zagadka została rozwiązana! U Diany wykryto rzadką wadę genetyczną – POMÓŻ!

Już w dwudziestym tygodniu ciąży wiedzieliśmy, że nasza córeczka urodzi się z małogłowiem. Jeszcze wtedy nie myśleliśmy, że sam poród sprawi, że spadną na nią dodatkowe problemy. To wtedy bowiem doszło do niedotlenienia. Żadne możliwe badania genetyczne, które wykonaliśmy, nie dały odpowiedzi, z czym zmaga się nasza córeczka. Do tej pory pozostajemy bez diagnozy, jednak nie poddajemy się i walczymy o Dianę z całych sił.  Córeczka ma już 5 lat, jednak do tej pory nie mówi, nie gryzie pokarmu, ma problemy z napięciem mięśniowym. Dzięki tej zbiórce chcielibyśmy zapewnić Dianie kompleksową opiekę logopedyczno — fizjoterapeutyczną z nadzieją, że zacznie mówić. Niestety terapia logopedyczna i fizjoterapia wiążą się ze sporymi kosztami. Przerasta nas to finansowo, dlatego bardzo prosimy Cię o pomoc, wierząc, że to, co dobre jest wciąż przed Dianą... Marlena i Norbert, rodzice

22 951 zł