Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Alicja Szczepankiewicz
Alicja Szczepankiewicz , 6 years old

Let's save Alicja's legs.

I am the father of this little princess from the photo and I must do everything in my power to save her disabled legs. Alicja, our long-awaited baby, needs help from the world class specialists – they are the only people who are able to make her walk like healthy people do. We found them in Paley’s Institute and we are waiting for surgery. However, for this to happen we have to collect an enormous amount of money. We beg for your help... We love Alicja more than anything. Pregnancy was a dream come true for us and it was a capstone of our marriage. Parents never think that something might go wrong… But in our case our plans and hopes were crushed quickly – at some point the doctor informed us that our daughter’s femurs just stopped growing… Our joy was replaced with a huge anxiety. We had to cope with it ourselves, we didn’t tell it to anyone. We lacked courage but also we were deceiving ourselves, we hoped it wouldn’t be that bad… Neither grandparents nor our friends were aware of the situation. Until Alicja’s birth we didn’t know what to expect and what our baby girl is going to look like. All that remained was to put our faith in God. Alicja was born in the 32nd week of pregnancy, she weighted only 2,815 pounds. Not only were her legs disabled but also she suffered prematurity complications and the so-called Pierre Robin syndrome. So much adversity for someone so little… She had blood transfusion three times, we had to learn how to use a feeding probe. Our baby was suffering, our hearts were broken and our eyes were full of tears...Out of her many health issues and problems the biggest one is the condition of Alicja’s legs. She has twisted hip-joints and not fully grown femurs which are disproportionately short and deformed. Additionally, she was diagnosed with an unknown genetic defect which makes diagnosing and the recovery even more difficult. No one knows what influence it is going to have on her life for years to come so the only choice we have is to fight the visible enemy – Alicja’s problems with legs. While looking for help, we found Dr Paley’s Institute. They gave us hope and we are certain it is the right place for our daughter. During consultations they provided us with the treatment plan and guarateed that Alicja will be able to walk as if her legs were never disabled – it would be impossible to notice she had any problems at all! This is good news but there is more to the story – the surgery is extremely expensive and we can’t afford it...Alicja’s femurs have to be reshaped, her bones must be straightened and extended. The road to our daughter’s mobility is long and difficult but the most important thing is that we know where to go and what our goal is. Each day me and my wife are going to help our baby girl walk through her life – but our support won’t be enough. The costs of the surgery are too much for us to handle… This is why we ask you for your help. Adrian – Alicja’s proud dad

26 312,00 zł ( 9.22% )
Still needed: 258 947,00 zł
Kajetan Walczak
Kajetan Walczak , 10 years old

Kosztowna operacja i rehabilitacja mogą podarować Kajtkowi sprawność❗️

Do ostatniej chwili wierzyliśmy, że nasz Kajtek urodzi się zdrowy. W trakcie ciąży nie było żadnych niepokojących objawów, które mogłyby sugerować, że będzie inaczej. Niestety los miał dla nas inne plany… Podczas pierwszych, wstępnych badań po narodzeniu, lekarze zauważyli u Kajtka guzek. Od razu rozpoczęto szczegółową diagnostykę, która wykazała, że nasz synek cierpi na rozszczep kręgosłupa. Z czasem stwierdzono również podwichnięcie biodra prawego. Pierwszą operację przeszedł, gdy miał 1,5 roku. Polegała na częściowym usunięciu tłuszczaka i częściowym odkotwiczeniu rdzenia. Druga operacja odbyła się w wieku 3 lat – został całkowicie odkotwiczony rdzeń kręgowy.  U syna występują także zaburzenia funkcji pęcherza moczowego, asymetria talerzy biodrowych i ubytek kości biodrowej. Czeka go kolejna operacja, która ma na celu zabezpieczenie prawego biodra przed progresją migracji głowy kości udowej i korekcji prawej stopy. Po tej operacji Kajtek będzie musiał przejść długą i ciężką rehabilitację, by ponownie stanąć na nogi. Synek porusza się wyłącznie dzięki wysokim ortezom, ponieważ jego prawa stopa jest częściowo porażona, a lewa układa się piętowo. Kajtuś jest pod stałą opieką specjalistów: urologa, neurologa, ortopedy, neurochirurga i rehabilitanta. Ma 9 lat, jest wesołym i szczęśliwym chłopcem, uczęszcza do trzeciej klasy szkoły podstawowej i pomimo swoich problemów – stara się normalnie funkcjonować i cieszyć każdą chwilą. Niestety jest uzależniony od wsparcia i pomocy drugiej osoby. Wymaga stałej rehabilitacji i kontroli specjalistów, a to wszystko generuje niewyobrażalne koszty. Synek uwielbia aktywność fizyczną, kocha jeździć na hulajnodze, pływać, tańczyć. Niestety teraz, przez swoje problemy zdrowotne – nie może… Bardzo zależy nam na szybkim przeprowadzeniu operacji, jednak sami nie jesteśmy w stanie pokryć tej ogromnej kwoty. Musimy zwrócić się do Państwa z prośbą o pomoc. Tylko z Waszym wsparciem Kajtek ma szansę na sprawność i samodzielność… Rodzice Kajtka

26 291,00 zł ( 12.35% )
Still needed: 186 475,00 zł
Paulina Telega
12 days left
Paulina Telega , 25 years old

She fell from the 6th floor! Today she is fighting for recovery!

I am holding my daughter’s hand. I’m smiling to hide my tears, because I’m so scared. Paulina had an accident- she fell from the 6th floor, was in comma, so the fact that she’s breathing is a true miracle. Now, she has a battle to fight and I strongly believe she’ll be a winner. After 5 weeks Paulina is fully conscious- she’s smiling and showing a lust for life!  My daughter has to start her recovering as soon as possible. Unfortunately, our family has no ability to afford it. And that’s the only way for Paulina to come back to her normal life. Me as a mum, I’m begging you to help us. Every single donation counts. Please, help my daughter and let her live a normal life. Thank you all with my whole heart!  Paulina’s mum

26 261,00 zł ( 40.48% )
Still needed: 38 607,00 zł
Paulina Strońska
Paulina Strońska , 33 years old

Życie mnie nie oszczędzało... Proszę pomóż mi zawalczyć o siebie!

Ile człowiek jest w stanie znieść? Ile wydarzeń, niemiłych słów i diagnoz jest w stanie wytrzymać? Czyż fakt, że pomaga się bezinteresowanie innym, nie powinien służyć na naszą korzyść w życiu? Moje życie to gotowy scenariusz na film. Sinusoida wydarzeń, nagłe zwroty akcji i (oby!) szczęśliwe zakończenie… Nazywam się Paulina Strońska i co kilka lat od lekarzy otrzymuję coraz to okrutniejsze diagnozy, które pozbawiają mnie siły do walki… Od 2013 roku walczę z niedoczynnością tarczycy, a od 2018 roku z nowotworem złośliwym piersi. Wiadomość o tym ostatnim spotkała mnie w takim momencie życia, w którym musiałam się z nim zmagać praktycznie sama. Samotność podczas chemioterapii była najgorsza. Przyszedł wtedy taki dzień, że kompletnie nie miałam siły wstać z łóżka… Moja psychoonkolog, pod której byłam opieką, widziała, że mój stan wymaga już podania stosownych leków przez psychiatrę. Teoretycznie początkowo dobra decyzja zamieniła się dla mnie w koszmar… Psychiatra nie mógł dobrać leków. Mój organizm na nie nie reagował. Jedyne co się działo to przyrost masy ciała. Przez ciągłe zmiany leków przytyłam aż 30 kg! Zamiast uzdrowić duszę, pogorszyłam ciało, co dodatkowo źle na mnie wpłynęło… W międzyczasie dalej walczyłam z pierwotnie zdiagnozowanymi chorobami. Przeszłam 20  naświetlań radioterapii i hormonoterapię, przez którą w tak młodym wieku, bo jeszcze przed 30. miałam sztuczną menopauzę!  To był kolejny powód mojego załamania psychicznego.  Ostatecznie w 2019 roku postawiono diagnozę: depresja, zaburzenia osobowości BNO oraz zaburzenia adaptacyjne. Dodatkowo okazało się, że mam zespół jelita drażliwego… Przestałam sypiać. Ponowna wizyta u psychiatry i w końcu sukces! Leki na sen i na ogólną poprawę mojego samopoczucia psychicznego zaczęły działać!  Zachłysnęłam się życiem na nowo! Wróciłam do tego, co wcześniej kochałam najbardziej – do grania. Jestem DJ Harpi, a moja choroba na tamten moment uskrzydliła mnie na tyle, że utworzyłam Fundację DJ Harpi. Uczestniczyłam w różnych akcjach charytatywnych, pomagałam innym, nagłaśniałam zbiórki, grałam dla chorych… Nikomu nie odmówiłam pomocy. Jednak leki dobrze działały tylko do pewnego czasu… Choroba nowotworowa nie odpuszczała. Do tego doszedł hejt w internecie na moją osobę. Nie wytrzymałam. Trafiłam na pół roku na oddział dzienny szpitala psychiatrycznego, a ostatecznie na oddział zamknięty. Wszystko przez to, że zaczęłam mieć myśli samobójcze…  Depresja jest ciężką chorobą, która nie pozwala mi funkcjonować na co dzień. Ja jednak chcę odzyskać siły i znów wrócić do grania, do mojej fundacji i ludzi potrzebujących. Do tej pory skupiałam się na pomocy innym, ale teraz sama tej pomocy potrzebuję... Jestem w ciężkiej sytuacji finansowej, ponieważ wszelkie wizyty z uwagi na odległość terminów na NFZ, muszę odbywać prywatnie. Wsparcia psychologa potrzebuję raz w tygodniu. Do tego psychiatra, onkolog i leki. Znalazłam również prywatną klinikę dla osób z depresją, jednak miesięczny koszt pobytu tam to aż 16 tysięcy złotych… Długo się zastanawiałam nad uruchomieniem tej zbiórki. Dzielenie się tym wszystkim, jest dla mnie bolesne i trudne. Jednak chcę wierzyć, że dobro powraca. I że życie napisze mi jeszcze pozytywny scenariusz… Paulina

26 180 zł
Jacek Cichocki
Jacek Cichocki , 37 years old

To nie czas by umierać... Pomóż mi pokonać białaczkę!

Choruję na białaczkę i nie chcę, żeby na tym skończyła się moja historia. Mam 33 lata i wiele planów na przyszłość. Na przyszłość, która może nie nadejść. Każdego dnia zasypiam, bojąc się, że jutra może nie być, a w dodatku moje życie jest uzależnione od bardzo kosztownego leku, na który mnie nie stać...  Wszystko zaczęło się ponad 2 lata temu, kiedy nagle zaniemogłem w pracy. Lekarz rodzinny próbował przez tydzień postawić mnie na nogi - bezskutecznie. Dalej był szpital i nerwowe poszukiwanie przyczyn moje fatalnego stanu. Wreszcie diagnoza. Najgorsza, tragiczna, zwalająca z nóg. Ostra białaczka limfoblastyczna... Zaczęła się wyniszczająca walka z czasem. Najpierw trzeba do organizmu wprowadzić litry trującej chemii, żeby pozbyć się nowotworu. Chemia jednak nie pozostaje bez wpływu na resztę organizmu. Nudności, kiepskie samopoczucie, brak apetytu, złe wyniki krwi. Tak wygląda codzienność na oddziale onkologii. Niektórych pacjentów, współtowarzyszy niedoli poznajesz na dłużej. Część znajomości kończy się, niestety przedwcześnie... Kiedy przeszedłem przeszczep szpiku, który miał być jednym z ostatnich etapów batalii o moje zdrowie, bałem się odetchnąć z ulgą. Bałem się zapeszać, myśleć, że wygrałem. A kiedy wreszcie w to uwierzyłem, jak grom z jasnego nieba uderzyła mnie wiadomość o powrocie choroby. Wznowa - tego słowa boją wszyscy, którzy walczą na onkologicznym poligonie. Znowu muszę walczyć. Jest dla mnie nadzieja, o której boję się nawet myśleć. To specjalistyczny lek, który daje szansę na życie. Lek, którego jednak sam nie jestem w stanie kupić, a nie jest refundowany. Ogromne pieniądze trzeba wyciągnąć z pustej kieszeni. Sam sobie nie poradzę, dlatego proszę o pomoc.  Nie mogę pozwolić na to, żeby na drodze do mojego życia stanęły pieniądze. Proszę, pomóż mi... Pomóż mi przetrwać. Jacek

26 156 zł
Jacek Nowak
Jacek Nowak , 45 years old

Życie z cukrzycą nie musi być koszmarem. Pomóż mi

Nazywam się Jacek Nowak i od 2005 roku walczę z cukrzycą typu I. Początkowe leczenie wymagało korzystania z insuliny podawanej za pomocą penów i pomiaru glukozy we krwi za pomocą glukometru. Od 6 lat jestem posiadaczem pompy insulinowej, którą sfinansowałem z pomocą najbliższych. Życie z cukrzycą jest trudne a pompa insulinowa z systemem CGM bardzo to ułatwia. Jednak leczenie pompą wymaga ponoszenia comiesięcznych wydatków które wiążą się z dużym obciążeniem finansowym. Są to między innymi: wkłucia, zbiorniczki na insulinę, sensory, środki dezynfekujące, plastry do podklejania wkłuć i sensorów, maści lecznicze oraz wodoodporne plastry zabezpieczające wkłucia i sensory. Jeśli wkłucia szybciej się zużyją, zmuszony jestem je dokupić na sztuki lub paczkę za 300zł (30zł jedno wkłucie). Jeden sensor do sytemu CGM to koszt 150 zł. Taki sensor wystarcza na 7 dni. Ponadto sama pompa ma swoją określoną żywotność i po 4 lata należy wymienić pompe na nową. Co rok muszę wymieniać transmitter do systemu CGM, który kosztuje 1000 zł. Niestety mój wiek (powyżej 26 lat) nie pozwala mi kotrzystać w pełni z refundacji ze strony Państwa. Dlatego pompa insulinowa, sensory, transmitter nie są refundowane przez NFZ w żadnej formie. Jedyne refundowane jest 30 wkłuć i 15 zbiorniczków na kwartał. Refundacja to 70% ceny rynkowej. Zbiorniczki i wkłucia należy wymieniać co 3 dni. Zdarza się, że latem trzeba wymieniać wkłucie częściej. Obecnie na rynku istnieje nowy model pompy insulinowej, której posiadanie nie jest w zasięgu mojej ręki, gdyż koszt wynosi ponad 20tys złotych. Pompa Medtronic z systemem MiniMed 780G stale analizuje zapotrzebowanie na insulinę, dostosowuje jej podaż i automatycznie koryguje wysokie wartości glikemii, jednocześnie chroniąc organizm przed hipoglikemią, automatycznie dostosowuje dawki insuliny, dzięki czemu mógłbym skupić się na swoim życiu – a nie na ciągłym myśleniu o poziomie cukru we krwi. Zwracam się do wszystkich osób z rodziny, moich przyjaciół i znajomych o wsparcie zbiórki poprzez wpłatę lub przekazanie 1% podatku. Z góry dziękuję za każdą przekazaną złotówkę.

26 150,00 zł ( 84.94% )
Still needed: 4 635,00 zł
Franciszek Wiśniewski
Franciszek Wiśniewski , 3 years old

Przyszłość Franka jest w naszych rękach! Pomóż zawalczyć o jego sprawność!

Jestem mam czwórki wspaniały dzieci. Rodzicielstwo było dla mnie od zawsze najważniejszą dziedziną życia. Na każdym kroku doceniałam i pielęgnowałam wszystko to, co mi daje. Gdy myślę o tym, co spotkało mnie po ostatnim porodzie, po ciele przechodzi zimny dreszcze. Czasu nie cofnę, ale mogę działać tu i teraz, by życie mojego dziecka było lepsze.  Mój najmłodszy synek Franek urodził się w kwietniu 2021 roku. Wkrótce po porodzie mogliśmy wrócić do domu, gdzie z niecierpliwością czekała na niego reszta rodzeństwa. Wspólnie obserwowaliśmy jego rozwój, odwzajemnialiśmy każdy nawet najmniejszy uśmiech. Nowy cud pojawił się w naszym życiu, a my dbaliśmy o niego z całych sił. Sielskie, szczęśliwe chwile nie trwały jednak długo… 8 listopada okazał się być najgorszym dniem w moim życiu! Franek niespodziewanie stracił przytomność i przestał oddychać. Minuty oczekiwania na karetkę, dłużyły się w nieskończoność. Gdy przypominam sobie przerażenie, które wtedy czułam, łzy same napływają mi do oczu. Bezsilność i brak możliwości pomocy własnemu dziecku to najgorsze ze wszystkich uczuć. Żaden rodzic nie powinien patrzeć, jak jego dziecko traci życie… W szpitalu wykonano serię badań. Usłyszałam okrutną diagnozę — zespół Westa i wodogłowie trójkomorowe. Świat na chwilę się zatrzymał… Niespełna półroczne dziecko właśnie zaczyna nieść na swoich barkach piętno chorób, które niszczą jego rozwój i funkcjonowanie. Jak to możliwe? Przecież urodził się zdrowy…  Syn, aby mieć szansę na lepsze życie, potrzebuje intensywnej i regularnej rehabilitacji. Pomimo już przyjmowanych leków, niezbędna jest kolejna seria badań. Czas oczekiwania na refundowaną rehabilitację jest niezwykle długi. Aby terapia przyniosła efekty, musi rozpocząć się jak najszybciej! Prywatne zajęcia kilka razy w tygodniu generują ogromne koszty.  Dla moich dzieci zrobiłabym wszystko. Teraz staję w miejscu, w którym przyszło mi prosić o pomoc dla Frania – po prostu wiem, że sama nie dam sobie rady. Każda złotówka jest niezwykle cenna, da szansę mojemu dziecku na dalszy rozwój. Proszę, pomóż mojemu Frankowi.  Maja, mama

26 125 zł
Grażyna Luter
Grażyna Luter , 54 years old

PIELĘGNIARKA zachorowała na stwardnienie rozsiane! Pomóż Grażynie!

Pierwsze objawy tej nieprzewidywalnej choroby pojawiły się u mnie 2 lata temu. Moje ciało odmawiało posłuszeństwa, a ja czułam, że dzieje się coś złego. Powoli stwardnienie rozsiane opanowywało moją codzienność. Nie wiedziałam, że to z nim przychodzi mi walczyć. Miałam problemy z chodzeniem, równowagą, utrzymaniem rąk w górze. Ból kręgosłupa nie dawał mi spokojnie funkcjonować, bolała głowa, a brak koncentracji przeszkadzał w pracy. W styczniu tego roku miałam kolejny rzut choroby. Dostałam skierowanie  na jeden rezonans, potem drugi i trzeci. Potem skierowanie do laryngologa z powodu bólu ucha, następnie na rezonans głowy. W końcu zostałam przyjęta do szpitala, gdzie lekarze zrobili mi całą resztę badań. Zmian wykryli bardzo dużo. Zmiany w mózgu, móżdżku, klatce piersiowej… to nie wszystko! Byłam zszokowana. Do tej pory to ja pomagałam pacjentom, opiekowałam się nimi, wspierałam w walce z chorobą. Jako pielęgniarka jestem na pierwszej linii frontu, widzę dokładnie z czym zmagają się osoby chore. Obawiam się tego, co może nadejść. Obecnie jestem zakwalifikowana do programu lekowego, ale potrzebuję jeszcze rehabilitacji, która jest bardzo kosztowna. Potrzebuję także sprzętu rehabilitacyjnego, który kosztuje duże pieniądze. Bardzo proszę o wsparcie, które pozwoli mi dalej godnie żyć i w miarę możliwości pracować. Grażyna

26 119 zł
Kateryna Chetvierikova
Kateryna Chetvierikova , 27 years old

Rozdzieliła je tragedia, połączyć może Twoja pomoc! Ratujemy Kateryne!

Córeczka Kateryny z całych sił woła swoją mamę, chce się do niej przytulić, usłyszeć jej głos – ale nikt nie odpowiada. Jej płacz odbija się echem o puste ściany.  Dziewczynka nie wie, jak ciężką walkę toczy jej mama każdego dnia...  W tych pierwszych chwilach po porodzie to właśnie mama jest najważniejsza. Jej zapach, bicie serca i ciche szepty do ucha, potrafią uspokoić i wyciszyć nawet największy płacz.  Kateryna pochodzi z Ukrainy, najbiedniejszego państwa w Europie. Niestabilna sytuacja w kraju i brak perspektyw na podjęcie pracy zmusiły ją do imigracji. Mimo swojego młodego wieku i wielu obaw, w końcu odważyła się kupić bilet w jedną stronę i przeprowadzić do Polski. Tu miała rozpocząć nowy, lepszy rozdział swojego życia. Wszystko powoli zaczęło się układać. Na miejscu szybko udało jej się znaleźć mieszkanie i pracę. Kateryna w końcu czuła się szczęśliwa. Miała poczucie bezpieczeństwa, o którym na Ukrainie można było tylko pomarzyć. Odnalazła spokój, a razem z nim przyszła niespodziewana miłość.  Niestety życie czasami potrafi okazać się niezwykle brutalne… Kateryna usilnie wierzyła, że w Polsce, przy boku ukochanego, znajdzie radość i spełnienie. Jednak wszystko potoczyło się zupełnie inaczej... Dziewczyna zaszła w ciążę. Na wieść o dziecku partner odszedł, a pracodawca rzucił jej wypowiedzenie. Świat Kateryny w jednej chwili się zawalił. Nigdy wcześniej nie była tak mocno skrzywdzona. Czuła ogromny zawód. Zbudowane poczucie bezpieczeństwa i szczęście prysło w jednej sekundzie niczym bańka mydlana. Kateryna znalazła się w trudnej sytuacji. Potrzebowała wsparcia,  które znikąd nie napływało. Jej rodzina i przyjaciele zostali na Ukrainie. Czuła się samotna, potwornie oszukana, rozgoryczona i zawiedziona. Wiedziała jednak, że nie może się poddać. Mimo swojego młodego wieku zawsze była silną i odważną kobietą. Wytrwale dążyła do postawionych celów i wyróżniała się wielkim hartem ducha.  Minęło wiele tygodni. Kateryna zbierała siły i powoli zaczynała układać sobie życie na nowo. Wiedziała, że ból i cierpienie, jakiego niedawno doznała, lada moment zostanie zastąpione spełnieniem i miłością do swojego maleństwa. Nie mogła się doczekać, kiedy w końcu będzie mogła wziąć swoje dziecko w ramiona, przytulić i powiedzieć, jak bardzo je kocha. Niestety nie wiedziała, że prawdziwy dramat ma się dopiero rozegrać... 4. lipca Kateryna źle się poczuła. Była pewna, że jej stan jest spowodowany zaawansowaną ciążą – myliła się. Kiedy trafiła do szpitala, od razu została skierowana na salę operacyjną. Okazało się, że młoda kobieta doznała wewnętrznego krwotoku śródmózgowego i podpajęczynówkowego, który zagrażał zarówno jej, jak i dziecku! Lekarze nie mieli czasu do stracenia – konieczna była szybka operacja oraz natychmiastowe rozwiązanie ciąży.  Kateryna urodziła zdrową i śliczną dziewczynkę, jednak sama musiała walczyć o życie. Jej stan był krytyczny. Do dziś lewa część ciała Kateryny jest całkowicie sparaliżowana. Młoda mama nie mówi, ciągle jest w stanie ciężkim, ale stabilnym. Obecnie nawiązuje kontakt wzrokowy i wykonuje proste polecenia: zamknij, otwórz oczy, poruszaj palcem. Widać, że bardzo chciałaby się uśmiechnąć, jednak nie jest w stanie. Wylew przekreślił wszystkie plany i marzenia młodej kobiety. Nie może zająć się swoim maleństwem – sama wymaga całodobowej opieki.  Jedyną szansą dla Kateryny jest specjalistyczne leczenie i kosztowna rehabilitacja. Niestety już teraz szpital wystawił rachunek, którego ani ona, ani jej bliscy z Ukrainy, nie są w stanie opłacić... Ponoć oczy są zwierciadłem duszy. W oczach Kateryny widać ból, cierpienie i tęsknotę za swoją córeczką. A ja, jako jej koleżanka czuję poczucie bezradności, bo nie jestem w stanie sama jej pomóc! Leczenie i rehabilitacja to jedyna szansa, żeby córeczka Kateryny odzyskała mamę. Nie pozostaje mi nic innego, jak błagać o pomoc! Oksana Zaytseva – koleżanka 

26 112,00 zł ( 43.62% )
Still needed: 33 745,00 zł