Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Ania Skalska
Urgent!
Ania Skalska , 39 years old

Jeśli umrę na raka córka zostanie sama❗️

Rak piersi – takiej diagnozy spodziewam się kilka razy w miesiącu. Wiem, że któregoś dnia przyjdzie wiadomość po której trudno będzie mi się podnieść! Jestem o krok przed rakiem, ale warunek został postawiony jasno – muszę działać natychmiast, by uratować swoje życie! Nazywam się Ania Skalska i mam 37 lat. Nie myślałam, że kiedykolwiek będę potrzebować pomocy i zgłoszę się do Was :( 1,5 roku temu okazało się, że mam małe guzki na piersi. Pół roku później miał prawie 2cm. Biopsja grubo igłowa usunęła go w całości (brodawczak – nowotwór łagodny). 3 miesiące później guz odrósł. Zostałam położona na onkologi, przeszłam operacje usunięcia części piersi, po raz drugi brodawczak. Niespełna 2 miesiące później guz na drugiej piersi. Jestem po kolejnej biopsji i czekam na diagnozę. W ciągu 8 miesięcy 3 razy odrósł mi guz. Onkolog twierdzi, że to tylko kwestia czasu, kiedy kolejna biopsja okaże się nowotworem złośliwym. Po ciężkim rozwodzie i ucieczce od męża musiałam stanąć na nogi. Jeśli trafię do szpitala albo umrę na raka, córka zostanie sama. Nie chcę, aby oglądała mnie łysą i chorą, wolę usunąć piersi i mieć nadzieję, że mi się uda zrobić to na czas! Jedyne wyjście, abym nie zachorowała to mastektomia. Niestety w Polsce taka operacja z jednoczesną rekonstrukcją to koszt ponad 50. tys. złotych. Na dzień dzisiejszy jest to dla mnie nieosiągalna kwota :( Jestem samotną mamą 9-letniej córeczki. Ma tylko mnie. Kolejnej szansy nie dostanę! Byłam na konsultacji u onkologa i bezwzględnie zalecił operacje. W tej chwili jest to dla mnie jedyna szansa, bo guzy odrastają we wręcz astronomicznym tempie! Ogromną, a właściwie jedyną szansą na moje dalsze życie jest ekspresowa operacja!  Proszę Was o pomoc w zdobyciu środków na operacje. Chcę żyć dla mojej córeczki, która tak bardzo mnie potrzebuje. To największy dar, jaki mogę dać mojemu dziecku – zdrowa mama! *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

26 975,00 zł ( 50.71% )
Still needed: 26 217,00 zł
Jerzy Maj
Jerzy Maj , 74 years old

By mieć sprawność w zasięgu chociaż jednej ręki!

Ponad dwa miesiące temu nasz ukochany tata wskutek nagłej utraty przytomności niefortunnie upadł i uderzył tyłem głowy o podłogę, tracąc władzę w lewej ręce. Pozostałe kończyny były w pełni sprawne. Efektem tygodniowego pobytu w szpitalu oraz wysyłanych badań celem konsultacji właściwych specjalistów w innym odległym miejscu okazała się konieczność przeniesienia do innego szpitala celem wdrożenia właściwego postępowania. Dopiero po 10 dniach od zdarzenia w świetle nowych interpretacji wyników przeprowadzonych badań oraz zastosowanemu postępowaniu przedoperacyjnemu w postaci wyciągu za czaszkę stosowanemu w przypadku urazu kręgosłupa podjęto decyzję o wdrożeniu interwencji chirurgicznej. Jadąc na zabieg operacyjny, tata miał jeszcze całkowicie sprawną prawą połowę ciała. W trakcie zabiegu operacyjnego wykonano stabilizację i protezowanie odcinka szyjnego kręgosłupa. Po zabiegu stwierdzono głęboki niedowład czterokończynowy, tata w chwili obecnej jest leżący i wymaga całkowitej opieki. Nic nie jest w stanie sam przy sobie zrobić. Wymaga karmienia, mycia i przewijania. Pozostając w pozycji leżącej, nie jest nawet w stanie samodzielnie obrócić się z boku na bok. Rehabilitacja szpitalna dobiega końca. Dzięki pracy rehabilitantów i wysiłkowi taty wkładanemu w codzienne ćwiczenia pojawił się cień nadziei w postaci częściowego zginania palców w prawej ręce. W obecnej sytuacji potrzebna jest kontynuacja bardzo długiej i intensywnej rehabilitacji dającej nadzieję (w co mocno wierzymy) na poprawę jego stanu i sprawności poprawiającej jednocześnie komfort i jakość jego jakże traumatycznego obecnie funkcjonowania. Nie znając logicznego uzasadnienia przyczyn utraty władzy w pozostałych kończynach, która wystąpiła po zabiegu oraz będąc świadomymi własnej bezsilności w ich dociekaniu skupiamy się obecnie na tym co najważniejsze w obecnej sytuacji, a mianowicie na zapewnieniu mu jak najlepszej rehabilitacji w specjalistycznym ośrodku. Koszty prywatnej rehabilitacji są ogromne i kształtują się w granicach 14 tys. złotych miesięcznie. W związku z tym zwracamy się z ogromną prośbą o wsparcie w finansowaniu rehabilitacji, bez której stan taty nie ma żadnych szans na poprawę. Dzięki Waszemu wsparciu pomożecie Jerzemu stawić czoło trudom codziennego funkcjonowania, a świadomość niepozostawania w tej traumie samemu doda mu wiary i siły na tyle, by nadal mógł intensywnie walczyć o powrót do własnej sprawności i niezależności. Rodzina

26 933,00 zł ( 30.13% )
Still needed: 62 429,00 zł
Amelka Frątczak
Amelka Frątczak , 8 years old

"Śmierć chciała zabrać mi córeczkę..." - tata malutkiej Amelki błaga o ratunek!

Dziewczynka, na którą patrzysz, to moja córeczka Amelka. Ma 4 lata, a jej życie nie przypomina beztroskiego, szczęśliwego dzieciństwa... Śmierć chciała ją zabrać, niemal umarła lekarzom na stole operacyjnym... Była już niemal po drugiej stronie, wróciła - jednak jej chore serce i walka o życie pozostawiły na niej straszne piętno... Oczekiwanie na nią było pełne strachu... Niestety, ciąża była zagrożona. Córeczka urodziła się przez cesarskie cięcie. Lekarze jednak ocenili stan jej zdrowia na 9 punktów w skali Apgar. Odetchnęliśmy z ulgą... Radość nie trwała długo. Coś jest nie tak z sercem - powiedzieli lekarze i w tej chwili zawalił się świat... Okazało się, że córeczka ma wadę serca, której wcześniej nie dało się wykryć. Amelka miała 10 dni, gdy przewieziono ją do specjalistycznego szpitala, gdzie po raz pierwszy trafiła na stół operacyjny... Wtedy myśleliśmy, że to chwilowe, że wystarczy jedna operacja i uda jej się pomóc. Niestety, tak się nie stało... Po operacji lekarze byli dobrej myśli, ale szybko okazało się, że doszło do najgorszego... Po córeczkę przyszła śmierć. Amelka odeszła lekarzom... To były najbardziej dramatyczne chwile w moim życiu. Amelka miała otwartą klatkę piersiową, była długo reanimowana. Przez chwilę wydawało się, że ją stracimy, że to koniec. Rozpacz, jakiej nie da się opisać. Na szczęście stał się cud - córeczka wróciła! Niestety, walka o życie zostawiła na niej straszne piętno... Doszło do niedotlenienia i zmian w mózgu. Amelka ma 4 latka, a jest na poziomie kilkumiesięcznego dziecka... Nie chodzi, nie mówi, nie je. Jest dzieckiem leżącym, karmionym przez sondę, nie lubi dotyku... Nie mogę wziąć jej na ręce, przytulić, bo krzyczy z bólu i płacze. Już trzy razy przeżywaliśmy ten koszmar - szpital, kardiologia, ona, gasnąca w oczach, znikająca za drzwiami operacyjnej sali... Strach o życie dziecka jest najgorszym uczuciem na świecie.  Amelka większość swojego krótkiego życia spędza w szpitalach i klinikach. Już nas tam znają... Czy kiedyś ten szpitalny koszmar się skończy? Czy Amelka zazna odrobinę szczęścia w swoim życiu? Żadne dziecko nie powinno tak cierpieć... Aby móc, choćby w ograniczonym stopniu, żyć jak inne dzieci, Amelka wymaga rehabilitacji. Od początku musi walczyć o coś, co innym przychodzi naturalnie. Jej rozwój psychoruchowy jest znacznie opóźniony. Robimy wszystko, by problemy zdrowotne jak najmniej odbiły się na przyszłości Amelki, jednak niewiele możemy zrobić sami... To straszne, że gdy na świat przyszło takie niewinne, bezbronne dziecko, musi tak cierpieć... Powinna cieszyć się życiem, a nie walczyć o każdy dzień! Najgorsza w tym wszystkim jest bezradność - gdybyśmy mogli, wzięlibyśmy jej chorobę, przeżyli ją sami,  byle by tylko była zdrowa Córeczka wymaga specjalistycznej opieki, intensywnej i żmudnej rehabilitacji i wizyt u szeregu specjalistów. Potrzeby rosną, a pieniędzy zaczyna brakować. Nie mogę się poddać, na szali leży przyszłość mojego dziecka. Proszę - pomóż mi! Tata

26 881,00 zł ( 69.45% )
Still needed: 11 822,00 zł
Tomasz Szostak
Tomasz Szostak , 33 years old

Guz mózgu odebrał Tomkowi dotychczasowe życie - pomóż mu je odzyskać!

„Życie potrafi zaskakiwać” – ten zwrot nie zawsze oznacza wesołe niespodzianki, o czym przekonaliśmy się pewnego dnia, gdy nasz przyjaciel Tomek trafił do szpitala.  Tak trudno zrozumieć, dlaczego to musiało spotkać akurat jego... Nasz przyjaciel otrzymał straszliwą diagnozę, która wywróciła jego życie do góry nogami. Przyszło mu walczyć z najgorszym przeciwnikiem, jakiego można sobie wyobrazić – nowotworem.  Okazało się, że w głowie Tomka ukrył się straszny, niezwykle trudny do pokonania guz – glejak o III stopniu złośliwości. Diagnoza w jednej chwili zamieniła jego życie w koszmar. Nasz przyjaciel z młodego, silnego, niezależnego mężczyzny stał się pacjentem zależnym od pomocy innych ludzi. Pomimo przeciwności losu, Tomek dzielnie walczy. Przeszedł już 3 operacje i intensywne leczenie ratujące życie! Guz był na tyle duży i ulokowany w bardzo niekomfortowym miejscu, że lekarze nie podjęli się jego całkowitego usunięcia. W efekcie, pojawiło się uszkodzenie nerwu wzroku, utrata węchu i padaczka. To wszystko uniemożliwiło Tomkowi normalne funkcjonowanie...  Nasz przyjaciel stał się niezdolny do wykonywania pracy. Jedynym opiekunem Tomka jest jego mama, która, pomimo że sama potrzebuje pomocy specjalistów, zrezygnowała z pracy, aby móc opiekować się synem. Razem zostali skazani na życie, w którym głównym źródłem dochodu jest niegodziwa renta, za którą przeżycie jest prawie niemożliwe...  Przy tak ciężkim i nieobliczalnym wrogu, potrzebne jest specjalistyczne i niestety kosztowne leczenie. To jedyna szansa na życie bez wznowy i cierpienia. Niestety, Tomka nie stać na tak wielki koszt. Już teraz utrzymanie siebie oraz mamy, staje się dla niego wielkim wyzwaniem. Renat jest drastycznie niska, a zasiłek opiekuńczy nie został im przyznany....  Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie finansowe. Dzięki waszej pomocy Tomek będzie mógł opłacić leki, drogie badania i  bilety, które pozwolą mu na codzienne dojazdy do szpitala.  Przeciwnik jest silny, ale się nie poddamy! Tomek całe życie pomagał innym, zawsze służył radą, wsparciem i uśmiechem. Teraz nadszedł czas, abyśmy mogli mu się odwdzięczyć za całe dobro, które uczynił. Przyjaciele Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku: ➡️ Walczymy dla Tomka!

26 809 zł
Aleksander Woźniak
Aleksander Woźniak , 8 years old

Walka z rzadką chorobą trwa! Pomocy!

Nasz syn cierpi na bardzo rzadkie autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Doprowadziło ono do ostrych zaburzeń neuropsychiatrycznych – zespół PANS. Dzięki leczeniu udało się dokonać rzeczy, które jeszcze rok temu były nieosiągalne. To wszystko między innymi dzięki Waszej pomocy, za co z całego serca wszystkim dziękujemy!  Za nami rok intensywnego leczenia naszego syna. W tym czasie wykonaliśmy serię wlewów z immunoglobulin (IVIG), wdrożyliśmy protokoły leczenia przeciwzapalnego oraz inne interwencje mające na celu poprawę stanu neurologiczno - immunologicznego Olka.  Nasz synek ma za sobą wiele godzin konsultacji ze specjalistami, wykonanych badań oraz tysiące przejechanych kilometrów w drodze po upragnione zdrowie. Wszystkie działania, które podjęliśmy, powoli odnoszą skutek, przyczyniając się do poprawy stanu zdrowia Aleksandra. Bardzo nas to cieszy! Niestety to tylko wierzchołek góry lodowej. Choroba, z którą się zmagamy, jest bardzo podstępna i złożona, a wiedza na jej temat wciąż niewielka. Przekonaliśmy się o tym kilkukrotnie, kiedy pozornie błaha infekcja powodowała nasilenie objawów oraz dodawała nowe. Dlatego nieustannie musimy trzymać rękę na pulsie.   Najnowsze wyniki badań pokazują, że w organizmie Olka w dalszym ciągu toczy się proces autoimmunologiczny, a autoprzeciwciała atakują jego ośrodkowy układ nerwowy. Dopóki stan zapalny trwa, jego mózg oraz układ immunologiczny nie mogą się prawidłowo rozwijać, ponieważ są wyczerpane ciągłą walką.  Im dłużej w jego organizmie trwa ten proces, tym bardziej nieodwracalne zmiany niesie za sobą i tym mniejsza szansa na prawidłowy rozwój. Przygotowujemy się do kolejnej serii wlewów z immunoglobulin, którą planujemy rozpocząć już w sierpniu. Aktualnie planowanych jest sześć podań. Koszt jednego to ponad 20 tysięcy złotych. Do tego dochodzą ciągłe badania i konsultacje ze specjalistami z Polski i z zagranicy. Pomimo poważnych problemów, nasz mały bohater jest dzieckiem pogodnym i bardzo dzielnym. Czeka nas jeszcze bardzo długa walka, ale wytrwałość  i odwaga naszego syna dodaje ogromnej motywacji i siły do działania. Wierzymy, że Olek w końcu zacznie mówić. Dziękujemy za dotychczasową pomoc i prosimy w dalszym ciągu o wsparcie! Rodzice ➡️ Licytacje dla Olusia

26 782,00 zł ( 16.98% )
Still needed: 130 878,00 zł
Liliana Gapsa
Urgent!
Liliana Gapsa , 17 years old

Wspierający rodzice, siostry i ogrom miłości - Lila ma wszystko poza zdrowiem... POMÓŻMY❗️

Liliana ponad rok walczyła o siebie, o swoją pewność i zdrowie. Chodziła na siłownie, poznała tam świetnych ludzi, jeździła konno. Dzisiaj choroba zmusiła ją do ‚‚małej" przerwy — z Twoją pomocą poprzednie życie wróci!  Nowotwór nie pytał, czy teraz jest dobry moment. Przyszedł w niespodziewanym momencie, do młodego organizmu, który nie miał w planach rezygnować z marzeń. Lila z pewnością jadąc do mnie na 3 dni, nie pomyślała, że zostanie o wiele dłużej.  Planowałyśmy zakupy, wspólne jedzenie i świetnie spędzony czas. Lilka po przyjeździe poinformowała mnie, że kiepsko się czuje, jednak nie chciała rezygnować z zaplanowanych atrakcji. Niestety, już na samym początku zemdlała w tramwaju i czułam, że coś jest na rzeczy. Wróciłyśmy do domu. Ból wszystkiego nie dawał jej spokoju, a ja wolałam jej nie przemęczać. Leki przeciwbólowe i przeciwzapalne nie pomagały. W nocy obudziła mnie jej rozmowa z mamą przez telefon, w której przekazywała, że jest bardzo źle i dusi ją w klatce. Szpital był już w tej sytuacji koniecznością!  Pierwsze diagnozy bardzo nas zdenerwowały — ból został oceniony jako ten na tle nerwowym. Chciano nas odesłać do domu, na szczęście jeden z lekarzy zlecił jeszcze na koniec prześwietlenie. Nie wierzyliśmy, gdy po przyjeździe rodziców ktoś poinformował, że wstępna diagnoza to nowotwór!  Niestety, ta wiadomość się potwierdziła. Lilka przechodzi teraz bardzo dzielnie chemioterapię. Nie jest sama, ma rodziców i nas, siostry, które bez względu na wszystko będą obok, mocno trzymając za rękę!  Lilka jest najmłodsza, a jednocześnie najsilniejsza. Wiemy, że da sobie radę! Gdyby jednak nasza miłość mogła ją uleczyć, choroba nie miałaby szans. Niestety w świecie chorób, szpitali, leków, leczenia — pieniądze grają olbrzymią rolę... Nowotwór, z którym zmaga się nasza siostra to chłoniak. Diagnoza zmieniła totalnie jej świat. Wywróciła do góry nogami! Jej rówieśnicy planują wakacje, a ona zostaje w szpitalnych ścianach, walcząc o swoje zdrowie. Jest jednak warta tego, by walczyć o nią i jej w tym pomóc! Jej nastoletnie życie przez wiele miesięcy będzie obracało się wokół szpitalnego łóżka, wkłuć, leków, zastrzyków oraz chemioterapii. Cierpienie Lili jest ogromne. Trzeba to szybko zatrzymać, bo choroba niesie zniszczenie fizyczne jak i psychiczne. Każda nawet najmniejsza, ale pilna pomoc jest na wagę złota! Siostra

26 773 zł
Asad Layth Jabbar Ghali
Asad Layth Jabbar Ghali , 6 years old

PILNE❗️Bez operacji grozi mu amputacja nóżki... Asad potrzebuje pomocy!

Nasz synek miał urodzić się zdrowy. Czułam, że pod moim sercem rozwija się mój największy skarb. Nie przypuszczałam, że po narodzinach okaże się, że będzie potrzebował pilnej pomocy. Z dnia na dzień nasze życie zmieniło się w koszmar. Teraz liczy się tylko jedno – uratować sprawność Asada! O tym, że nasz syn urodzi się z defektami i z niepełnosprawnością dowiedziałam się od lekarzy dopiero po narodzinach. Razem z mężem przeżyłam ogromny szok. Wrodzona wada nogi - hemimelia piszczelowa, Dla lekarzy był to również niespotykany przypadek. Pierwszy raz mieli do czynienia z tak dużą wadą. Dla nich jedynym rozwiązaniem była amputacja kończyny.  W naszych sercach nie było zgody na taką możliwość. Jak sobie poradzimy? Co, jeśli naprawdę nóżkę trzeba będzie amputować? Baliśmy się jak nigdy dotąd. W Iraku nie dawano nam szans, ani cienia nadziei na sprawną przyszłość synka, a my przecież nie możemy się poddać! Przemierzając tysiące kilometrów trafiliśmy do Paley European Institute – i właściwie tu zaczyna się nasza historia.  Jesteśmy od ponad półtora roku w Polsce. Asad przeszedł już dwie duże operacje – jedna z nich to rekonstrukcja kolana, którego w ogóle nie miał w nóżce. Nóżce, którą inni lekarze chcieli amputować. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem i tak jak oczekiwali tego specjaliści… i my!  Po ostatniej operacji wniknęły ogromne komplikacje. Pojawiła się martwica nóżki i trzeba było ją ratować, a później wykonać przeszczepu skóry. Ból jaki towarzyszył naszemu dziecku, był nie do opisania. Nasze serca z każdym krzykiem Asada pękały bardziej… Nasz mały wojownik wycierpiał więcej, niż niejeden dorosły.  W tym momencie wada nogi się pogłębia, blokuje też wzrost kości udowej – musimy działać teraz, by nie było za późno! Dostaliśmy nadzieję i ostatnią szansę. Przed Asadem jeszcze wiele operacji, jednak najbliższa ma się odbyć w lutym 2022 roku. Kwota do zebrania na tę operację jest horrendalna. Zupełnie poza naszym zasięgiem. Jesteśmy zdruzgotani jego stanem zdrowia i niepewną przyszłością. Nasz synek ma już 3-latka, a nie wykonuje żadnych czynności samodzielnie. Nie chodzi, a by przemieścić się z jednego do drugiego miejsca, potrzebuje naszej pomocy. Serce mi pęka, kiedy widzę, jak na placu zabaw z powodu wyglądu jego nóżek dzieci uciekają od niego, a on tak by się chciał z nimi pobawić. Ludzie widzą, że się uśmiecham, ale w środku serce mi pęka i marzę, aby koszmar mojego synka się skończył. Czujemy się bardzo samotni. Z dala od naszego kraju, domu i najbliższej rodziny. Przylecieliśmy do Polski, szukając ratunku. Ratunku, który jest blisko, a zarazem tak daleko… Boimy się, że nie zdążymy uzbierać środków, że nie damy rady pomóc najważniejszej osobie w naszym życiu – naszemu dziecku!  Mama

26 770,00 zł ( 6.65% )
Still needed: 375 463,00 zł
Lena Antonenko
Lena Antonenko , 39 years old

Mój syn ma tylko mnie❗️ Nie pozwól, by został sam...

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie... Niestety, to nie jest koniec mojej walki o życie. Nawet jeśli nowotwór jest już w remisji, wciąż czeka mnie długie i kosztowne leczenie. Moja historia: Mam dopiero 37 lat i synka Bogdana, którego kocham ponad życie. Mam też ogromną nadzieję na wyzdrowienie. Boję się nawet pomyśleć o tym, co będzie, jak zostanie sam. Nigdy nie narzekałam, radziłam sobie. Mieliśmy siebie, wszystko było dobrze… Do czasu okrutnej diagnozy, która wywróciła codzienność całej naszej rodziny.  Nasze spokojne życie skończyło się jesienią 2020 roku, kiedy zachorowałam na dwustronne zapalenia płuc. Mimo tego, że niby udało się pokonać chorobę, cały czas czułam się źle. Coś nie dawało mi spokoju. Pracowałam jako pielęgniarka w Instytucie Traumatologii w Kijowie, więc tym bardziej byłam dociekliwa…  I stało się… Liczne badania wykazały chorobę onkologiczną – chłoniaka śródpiersia. Przeszłam 6 kursów chemioterapii, ale niestety, remisja nie nastąpiła. Skierowano mnie więc nas jeszcze dwa kolejne wlewy już innej, mocniejszej chemii. Niestety nie zdążyłam jej skończyć, ponieważ w moim kraju wybuchła wojna.  Byłam zmuszona wylecieć z synem do Turcji. Niestety, choroba nie pyta, czy czas, w którym przyszła jest odpowiedni. Trzymając w dłoniach kartkę z diagnozą, myślałam tylko o moim 8-letnim synku. Czy poradzi sobie, jak zostanie sam? Bogdan jest całym moim światem i moją największą dumą. Rysuje, śpiewa, tańczy, dobrze się uczy. Mimo młodego wieku wszystko rozumie i bardzo mnie wspiera. Zamiast bawić się z dziećmi i korzystać z uroków dzieciństwa, jest ze mną każdego dnia – na oddziale onkologii... Muszę być zdrowa dla niego.  Dzięki odbytemu leczeniu nowotwór jest w remisji. Ja czuję się dobrze, ale wiem doskonale, że to jeszcze nie koniec. Wciąż czeka mnie droga immunoterapia, a zostają mi jeszcze zadłużenia dla szpitala... Nie jestem w stanie poradzić sobie z kosztami, dlatego zwracam się do Państwa z ogromną prośbą o pomoc. Błagam, wesprzyjcie mnie w tej walce! Całe życie radziłam sobie ze wszystkim sama, ale teraz muszę przyznać, że nie udźwignę tego bez wsparcia. Jesteście moją ostatnią nadzieją na życie! Lena ➡️ Facebook

26 715,00 zł ( 10.1% )
Still needed: 237 754,00 zł
Krzysztof Guliński
Krzysztof Guliński , 57 years old

Cukrzyca zabrała nie tylko zdrowie... Pomóż zawalczyć o protezę!

Nie spodziewałem się, że cukrzyca sprawi, że mój stan zdrowia tak bardzo się pogorszy. Przebiegłość tego schorzenia przeraża każdego dnia… Od 20 lat choroba zdominowała moje życie, doprowadzając ostatecznie do zaburzeń krążenia w nodze, która skutkowała zaawansowaną miażdżycą nóg. Z przerażeniem obserwowałem, jak mój organizm zostaje wyniszczony. I choć robiłem wszystko, by zapobiec skutkom, na niektóre niespodzianki losu nie miałem wpływu. Przez ostatnie miesiące zmagałem się z ogromnym bólem nogi, który nie pozwalał mi jeść, spać i normalnie funkcjonować, a leki przeciwbólowe, opiaty i nawet morfina, które przyjmowałem, nie przynosiły ulgi... W lipcu tego roku padła decyzja, z którą trudno było się pogodzić… Po prostu nie było innej możliwości.  Lekarze zdecydowali, że z uwagi na ryzyko sepsy i zagrożenie życia konieczna jest amputacja poniżej kolana. Nie jest mi łatwo się z tym pogodzić, ale ja CHCĘ i MUSZĘ wrócić do normalnego życia dla siebie i przede wszystkim dla mojej żony, która od dziesięciu lat choruje na stwardnienie rozsiane, nie jest już w stanie nawet chodzić.  Moje dotychczasowe życie zmieniło się nie do poznania. Myślałem, że już nic gorszego mnie nie spotka. Pogodziłem się z chorobą i nauczyłem z nią żyć. Teraz na nowo muszę walczyć o lepszą przyszłość. I choć czasem brakuje sił, wiem, że będę walczył do końca! Chciałbym mieć protezę, która zapewni mi w pełni sprawne funkcjonowanie, bym mógł wrócić do pracy i opiekować się żoną. Zwracam się z prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie i pomoc w spełnieniu mojego jedynego na tę chwilę marzenia - powrotu do normalności! Krzysztof

26 704,00 zł ( 56.86% )
Still needed: 20 254,00 zł