Samotna matka walczy o życie... Pomóż Dianie wygrać z bólem!
Niestabilność kręgów szyjnych stawia mnie pod ryzykiem śmierci. Zostało niewiele czasu, a ja jestem coraz słabsza. Nie mam siły jeść, nie mam siły wstać rano. Większość czasu spędzam przykuta do łóżka. Każdy ruch może spowodować kolejne zwichnięcie. Przy śmianiu się wypadają mi żebra, a chwycenie za kubek z ciepłą herbatą powoduje zwichnięcie barku. W swoim życiu przeszłam naprawdę wiele. Doświadczyłam przemocy w rodzinie, a wskutek genetycznego zaburzenie tkanki łącznej moje organy są osłabione i jestem podatna na urazy. Stąd teraz niestabilność szczęki i kręgosłupa z efektem kaskadowym na całe ciało, stawy, ucisk żył i nerwów szyjnych, które są odpowiedzialne za autonomiczny system nerwowy, regulacje ciśnienia, krwiobiegu, trawienia, oddychania… Przed okrutną diagnozą prowadziłam aktywny tryb życia razem ze swoją cudowną córeczką. Pracowałam jako personel pokładowy w liniach lotniczych, byłam wolontariuszką w organizacji charytatywnej, zdobywałam kwalifikacje tłumacza prawnego, próbowałam swoich sił jako modelka. Uwielbiałam piesze wycieczki, a każdy dzień witałam z uśmiechem na twarzy. Mimo że mój stan zdrowia stopniowo się pogarszał, nie poddawałam się, wierząc w zapewnienia specjalistów, że po prostu potrzebuje odpoczynku i dobrego snu… Zmagałam się z rozległym bólem, skrajnym zmęczeniem, migrenami, problemami z równowagą, omdleniami, zwichnięciami oraz całą masą innych objawów. Trwało to do momentu, w którym upadłam i nie byłam już w stanie pracować. Po długiej walce i licznych upadkach wskutek nagłego zaniku napięcia mięśniowego, w końcu zdiagnozowano u mnie Zespół posturalnej tachykardii ortostatycznej, oraz zespół Ehlersa Danlosa. EDS jest schorzeniem wieloukładowym, co oznacza, że wpływa na skórę, ścięgna, więzadła, naczynia krwionośne, narządy wewnętrzne, kości... Pomimo dotkliwości choroby i jej wyniszczających objawów uważa się, że to cichy zabójca. Ludzie mogą wyglądać zdrowo na zewnątrz, nawet jeśli w środku choroba rozrywa ich na strzępy. Operacja uchroniła mnie przed śmiercią. Był to czas pełen bólu i łez. Bałam się i tęskniłam za córeczką oraz resztą rodziny. Mój stan został ustabilizowany. Po roku szpital wykona kolejne prześwietlenie i wtedy będzie wiadomo, czy kości się zrosły, czy będę potrzebowała kolejnego zabiegu. Jestem osłabiona i wymagam codziennej opieki. Walczę o sprawność i samodzielność – bardzo potrzebuję dalszego leczenia w związku z EDS. Zmagam się ze zwichnięciami stawów, Zespołem Aktywacji Komorek Tucznych (MCAS) oraz innymi problemami z organami wewnętrznymi. To nie jest pełna lista, ale muszę zacząć od leczenia stawów. Najlepiej działa proloterapia oraz leczenie komórkami macierzystymi. Moim największym pragnieniem jest bycie sprawną mamą dla mojej córeczki. Z jednej strony rozrywa mnie ból choroby, z drugiej chęć bycia sprawną mamą dla mojego dziecka. Potrzebuję Waszej pomocy! Diana ➤ Diana na Facebook'u