Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Aurelka Pastuła
Aurelka Pastuła , 18 years old

Matczyna miłość ich nie uleczy! Proszę, pomóż moim dzieciom!

Jestem mamą dwójki wspaniałych dzieci, które kocham nad życie. Aurelia ma 15 lat, a Franek 13. Pomimo miłości jaką dajemy sobie każdego dnia, nasze życie nie należy do najłatwiejszych. Patrząc na cierpienie dwójki chorych dzieci nie liczy się nic innego, niż znalezienie sposobu na ich wyleczenie.  Franuś jest dzieckiem, które potrzebuje całodobowej opieki. Urodził się z gładkomózgowiem, czyli niewykształconą korą mózgową. Oprócz tego zmaga się z padaczką, ma problemy ze wzrokiem, jest alergikiem i astmatykiem. Spotkało go naprawdę wiele nieszczęść, a mimo to nie traci woli walki i inspiruje całą naszą rodzinę do działania. Tym razem nie tylko dla Frania, a również dla mojej Aurelki, proszę o wsparcie…  Od jakiegoś czasu córka bardzo źle się czuje. Niemijające bóle głowy, drżenie rąk, uczucie zimna w ciele, to tylko kilka z objawów, które nie dają o sobie zapomnieć do dziś. Lekarze próbują zdiagnozować co się z nią dzieje, jednak mam wrażenie, że odbijamy się od drzwi do drzwi. Podejrzewano nawet guza mózgu, na szczęście ta diagnoza się nie potwierdziła. Jedno wiem na pewno – przepuklina w kręgosłupie szyjnym, którą ma zdiagnozowaną od paru lat, zaczęła bardzo uciskać na nerwy i naczynia krwionośne, powodując niedotlenienie mózgu, silne bóle głowy, ciągłą senność, zaburzenia rytmu serca, zaburzenia koncentracji, osłabienie mięśni oczu, problemy ze stawami, czasami nawet zaburzenia rozumienia. W październiku Aurelia ma umówioną wizytę w szpitalu na oddziale reumatologii oraz na kardiologii.  Aurelia jest bardzo uzdolniona plastycznie, niedawno rozpoczęła liceum artystyczne. Jestem z niej dumna, ze łzami w oczach obserwuję każdy sukces. Niestety, jako matka samotnie wychowująca dwójkę dzieci codziennie zmagam się ze strachem i trudnymi myślami… Czy podołam? Czy na naszej drodze nie stanie największa przeszkoda, czyli pieniądze? Mamy szansę wyjechać w grudniu na 10-dniowy turnus rehabilitacyjny. To nadzieja, by pomóc zarówno Aurelii jak i Frankowi. Niestety, zabiegi i cały wyjazd są bardzo kosztowne! Do końca listopada muszę uzbierać ponad 25 tysięcy złotych! Sama nie dam sobie rady… Dlatego proszę Was wszystkich o wsparcie. Chcę poprawić komfort życia moich dzieci! Razem na pewno się uda!  Lucyna, mama

27 416 zł
Jagoda Giżak
Jagoda Giżak , 7 years old

Jagoda walczy o zdrowie po przeszczepie wątroby!

Jagoda zawsze była okazem zdrowia. Uśmiech nie znikał jej z twarzy. We wrześniu córka zaczęła swoją przygodę z przedszkolem. Początki były trochę trudne, ale wierzyliśmy, że z czasem wszystko się ułoży. Chwilę później rzeczywistość przygotowała dla nas koszmarną niespodziankę. Kolejne przeziębienie Jagody zmieniło się w walkę o życie… U córeczki zdiagnozowano żółtaczkę. Wyniki badań dotyczące wątroby córeczki były coraz gorsze. Zapadła decyzja, aby przetransportować ją do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Stan córeczki był ciężki. Jej wątroba przestała już funkcjonować! Podjęto decyzję o przeszczepie.  Jagoda otrzymała drugą szansę dzięki swojemu tacie. Przeszczep odbył się w grudniu 2022 roku. Wyniki histopatologiczne wykazały, że najprawdopodobniej przyczyną pogorszenia stanu zdrowia u córki okazała się choroba genetyczna. U Jagody wykryto jednocześnie wady wrodzone układu moczowego. Teraz czeka nas długa droga. Jagoda do końca życia będzie musiała przyjmować leki, stosować specjalistyczną dietę i odbywać systematyczną rehabilitację. Czekają nas liczne wyjazdy do Warszawy na badania, które musimy opłacać z własnych środków. To wszystko kosztuje krocie, dlatego będziemy wdzięczni za każdą pomoc z Waszej strony! Katarzyna, mama

27 406 zł
Krzysztof Nestorowicz
7 days left
Krzysztof Nestorowicz , 61 years old

Wypadek był koszmarem, który zabrał sprawność Krzysztofa. Proszę, pomóż!

Krzysztof to mój ukochany mąż. Jest wspaniałym ojcem i dziadkiem. Oddany wszystkim potrzebującym pomocy ludziom, zaangażowany w swoje zajęcia, skromny. Gdy we wrześniu 2020 roku otrzymałam telefon, że Krzysiek miał wypadek, nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę… Myślałam, że nic złego nie może nam się stać. Byłam niemal pewna, że moja rodzina może czuć się bezpiecznie. Krzysztof od lat był  zawodowym strażakiem. Uwielbiał swoją pracę, a najbardziej to, że niesie w niej pomoc innym ludziom. Dodatkowo był znanym w naszym regionie płetwonurkiem, trenował również karate Kyokushin. Aktywność fizyczna dawała mu wiele satysfakcji, dawała szczęście, z którego teraz tak mało pozostało...  We wrześniu 2020 roku mąż uległ bardzo poważnemu wypadkowi na rowerze. W tamtym momencie mój świat się zatrzymał, a wręcz zawalił. Cała nasza rodzina w ogromnych nerwach czekała na informację jak poważne są jego obrażenia i na co mamy być przygotowani. Przez kolejne 7 miesięcy Krzysztof przebywał w szpitalu, gdzie toczył okrutnie ciężką walkę o życie. Dziś jest  już w domu, jednak jego ciało jest całkowicie sparaliżowane. Trudności z oddychaniem, jedzeniem, samodzielnym podniesieniem się z łóżka. Patrzę na męża i cały czas niedowierzam, że ten wypadek wydarzył się naprawdę. Wszystko, to, czym do tej pory mogliśmy się cieszyć, zostało nam zabrane.  Jestem bardzo wdzięczna losowi, że mimo trudności, z którymi zmagamy się każdego dnia, mąż jest przytomny i gotowy walczyć. Bywają trudniejsze dni, kiedy codzienność przytłacza i ciężko pogodzić się z obecną sytuacją, jednak widząc efekty pracy, to, że powoli powraca czucie w kończynach – zapominamy o smutkach.  Opiekuję się mężem i staram się robić wszystko, by przyspieszyć procesy rehabilitacyjne. Mam ogromne wsparcie w rodzinie, dzięki której mogę funkcjonować. Niestety, przez przeorganizowanie całego naszego życia zawodowego, brakuje nam środków niemal na wszystko. Rehabilitacja jest konieczna, tak samo jak dalsze leczenie i sprzęt, który umożliwi łatwiejszą opiekę. Być może jestem przykuty do łóżka, jednak wciąż marzę o tym, że może być łatwiej, dlatego bardzo proszę o pomoc! Krzysztof  ➤ radio.lublin.pl – 13.02.2023 Pogotowie radiowe ➤ radio.lublin.pl – 23.12.2021 Pogotowie radiowe ➤ interwencja.polsatnews.pl – Sparaliżowany po wypadku. NFZ odebrał rehabilitację

27 377 zł
Zbigniew Sołtysik
Zbigniew Sołtysik , 66 years old

Choroba odebrała sprawność i pasję! Nie pozwól, by odebrała siłę do dalszej walki!

W latach 80 Zbigniew był jednym z pierwszoligowych piłkarzy. Pracował jego trener, a jego całe życie związane było ze sportem. Każdy dzień, praca i wolna chwila… Ciężko uwierzyć w to, że choroba, które postępuje w zastraszającym tempie i zabrała to, co dla niego było sensem życia – sprawność.  Zbigniew cierpi na genetyczną chorobę neurodegeneracyjną – chorobę Picka. Ta okrutna diagnoza powoduje osłabienie napięcia mięśniowego, powoli doprowadzając człowieka do utraty władzy nad ciałem. Zbigniew zaczął chorować w 2017 roku. Na samym początku ciężko było określić, co się dzieje z jego organizmem, ciałem i spadkiem nastroju. Niestety rzutów choroby nie idzie przewidzieć… Pomimo zdiagnozowanej już kilka lat temu choroby pamiętamy, że jeszcze jesienią ubiegło roku, Zbigniew był w stanie sam się poruszać, spacerować, rozmawiać z nami. Dziś jest osobą leżącą, zależną całkowicie od innych. Pojawiły się problemy z komunikacją i mową. Gdy jest dobry dzień, Zbyszek jest w stanie wskazać potrzebny mu przedmiot, innego nie ma siły podnieść ręki.  Jeden z najlepszych piłkarzy Zagłębia Sosnowiec, trener w klubie Warta Zawiercie. Całe jego życie było ściśle związane ze sportem. Kochał ruch, aktywnie spędzał każdy dzień. Choroba odebrała mu pasję, pracę i sens życia. Marzymy, by mu pomóc i poprawić jakość życia… Zatrzymać przebieg choroby, która powoli go zabija. Rehabilitacja jest jedyną szansą na spowolnienie choroby i poprawę jego sprawności. Wózek, który w tym momencie posiadamy, przestaje być użyteczny, ponieważ Zbyszek nie jest w stanie utrzymać w nim pionu. Te wszystkie potrzeby generują ogromne koszty, a nasze oszczędności znikają w mgnieniu oka. Czy pomożesz nam w walce o dłuższe życie Zbigniewa? Bliscy Zbyszka MEDIA O ZBIGNIEWIE ➤ katowickisport.pl – Były piłkarz Zagłębia Sosnowiec potrzebuje pomocy ➤ zawiercie.naszemiasto.pl – Zbigniew Sołtysik, były trener Warty Zawiercie i sportowiec, potrzebuje pieniędzy na rehabilitację

27 373,00 zł ( 40.48% )
Still needed: 40 239,00 zł
Ewa Kukulska
Ewa Kukulska , 40 years old

Choroba każdego dnia odbiera mojej żonie sprawność, a ja wciąż nie znam diagnozy...

Wiedliśmy normalne, spokojne życie… Założyliśmy rodzinę, mamy dwóch nastoletnich synów. Choroba żony przyszła nieoczekiwanie i w jednej chwili wywróciła wszystko do góry nogami. Przez lata wykonaliśmy niezliczoną ilość badań, odbyliśmy wiele konsultacji lekarskich w całym kraju. Stan Ewy wciąż się pogarsza, a my do dziś nie znamy diagnozy! Nie chcę, by pomóc nam ulżyć w cierpieniu… Chcę ratować moją ukochaną żonę! Nasze problemy rozpoczęły się w 2016 roku, gdy Ewa miała 33 lata. Wtedy pojawiły się pierwsze niepokojące objawy, a lekarze podejrzewali, że żona choruje na stwardnienie rozsiane. Jednak żadne badania nie potwierdzały choroby. Szukaliśmy pomocy dosłownie wszędzie. I wciąż odbijaliśmy się od drzwi. Nikt nie potrafił nam pomóc. W 2018 roku żona przestała samodzielnie się poruszać i zaczęła korzystać z wózka inwalidzkiego. To wtedy pojawiły się też zaburzenia mowy. Nieustannie szukano przyczyny i próbowano odnaleźć odpowiedź. W końcu zlecono nam badanie DatScan. Czekaliśmy na nie bardzo długo… Nastała pandemia, a my zamknięci w domu tkwiliśmy w bezradności… Ewa przestała mówić, a ja byłem coraz bardziej załamany. Badania, wizyty lekarskie i  konieczna suplementacja, to studnia bez dna, która do dziś pochłania ogromne kwoty. Nie mogłem się jednak poddać. Zapisaliśmy się do Poradni Chorób Rzadkich. Diagnostyka wciąż nic nie wykazywała, jednak w końcu wykluczono stwardnienie rozsiane. Zalecono nam badanie DaTSCAN. Czekaliśmy na nie bardzo długo… W 2022 roku dowiedzieliśmy się, że mózg Ewy nie działa prawidłowo. Żona zmaga się z chorobą neurodegeneracyjną. Lekarze podejrzewają parkinsonizm atypowy. Jednak to diagnoza, która wymaga wieloletniej obserwacji. Czy jest jeszcze na świecie specjalista, który może nam pomóc? Lekarze rozkładają ręce, nikt nie jest w stanie jasno określić, co jest przyczyną wciąż pogarszającego się stanu zdrowia Ewy. Musiałem zrezygnować z pracy, żeby móc całodobowo zająć się ukochaną żoną. Obecnie Ewa jest żywiona przez PEG, nie porusza się bez mojego wparcia. Gdy chce się ze mną skomunikować, wskazuje literki na tablicy. Bez mojej pomocy nie zrobi nic.  Od początku choroby opiekuję się nią bez reszty, wspierając w codziennych zmaganiach i poszukiwaniu pomocy. Nie odpuszczę, ponieważ bardzo ją kocham i zależy mi na niej najbardziej na świecie. Muszę mieć pewność, że zrobiłem wszystko, żeby zatrzymać tak szybko postępującą, tajemniczą chorobę. Nie mogę patrzeć, jak Ewa każdego dnia gaśnie. W swojej bezradności wciąż staram się szukać nowych rozwiązań – proszę, pomóżcie mi zawalczyć o  ukochaną żonę. Wojciech

27 363 zł
Mikołaj Kałużny
Urgent!
Mikołaj Kałużny , 4 years old

❗️Nasz mały wojownik walczy z białaczką❗️Pomożesz mu wygrać tę wojnę?

Serce nam pęka, gdy patrzymy na naszego synka. Gdyby było można, przejęlibyśmy cały ten ból i cierpienie… Mikołaj to malutki chłopiec, ale wielki wojownik. Toczy wojnę z okrutnym przeciwnikiem, który chce nam go odebrać – ostrą białaczką limfoblastyczną! Nasza historia zaczęła się w lipcu 2023. Byliśmy wówczas na wakacjach na Podlasiu. Mikołaj kilka dni wcześniej obchodził swoje trzecie urodzinki i nic nie wskazywało na to, że za chwilę nasze życie zamieni się w koszmar… 18 lipca zauważyliśmy kilka czerwonych plamek i siniaczków na ciele synka. Początkowo nie wzbudziło to w nas niepokoju, ponieważ wzięliśmy to za objaw alergii, na które cierpi Mikołaj. W kolejnych dniach plamek było jednak coraz więcej. Postanowiliśmy wykonać badania.   W laboratorium po wysłuchaniu nas i obejrzeniu Mikołajka laborantka nakazała nam natychmiast udać się do szpitala. Tam zlecono badanie krwi oraz USG brzuszka i węzłów chłonnych. Okazało się, że nasz kochany chłopiec ma powiększoną wątrobę, trzustkę i węzły chłonne! A badania krwi wykazały niski poziom hemoglobiny i płytek krwi. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje! Pilnie przetransportowano nas na oddział onkologii i hematologii dziecięcej w Białymstoku. Tam przetoczono Mikołajkowi krew! Po ponownych badaniach krwi usłyszeliśmy diagnozę - ostra białaczka!  Nasze serca pękły na miliony kawałków, a strach zwalił z nóg… Od tego dnia zaczęła się walka o życie i zdrowie naszego skarba. Ze względu na ciężki stan Mikołaj natychmiast musiał rozpocząć leczenie. Mimo że byliśmy tak daleko od domu, zdecydowaliśmy się na jego wdrożenie.   Pierwszą chemię zniósł dobrze. Jedynym skutkiem ubocznym było wypadnięcie włosków. Niestety, w połowie drugiego cyklu leczenia wyniki Mikołaja były tak złe, że konieczna była izolacja ochronna. Co 2-3 dni musiał mieć przetaczaną krew i płytki! W trakcie izolacji jego stan się pogorszył, wykryto sepsę i ostre zapalenie płuc, a do tego zakażenie cewnika, za pomocą którego przyjmuje chemię. Strach o życie naszego dziecka powrócił! Nasz wojownik szybko uporał się jednak z kolejną przeszkodą.  Po miesiącu izolacji lekarze podjęli decyzje o usunięciu zakażonego cewnika, a kilka dni później operacyjnie założyli mu nowy. Mikuś ma już kilka blizn po tych wszystkich zabiegach. Serce nam pęka, gdy widzimy, jak cierpi. Ale nasz skarb, mimo tylu ukłuć, leków, chemii i różnych badań, każdego dnia dzielnie walczy! Jesteśmy z niego tacy dumni! Synek rozpoczął trzeci blok chemii. Skutki uboczne są okropne! Ma poparzone śluzówki w buzi i usta. Przechodzi obecnie specjalną terapię, która pomoże ulżyć mu w cierpieniu. Oprócz chemii dożylnej przyjmuje też chemię doustną oraz leki na wątrobę. Chemioterapia oprócz niszczenia komórek blastycznych niszczy też wszystko inne w ciele naszego dziecka... Bardzo mocno wpływa na stawy, zęby, wątrobę, trzustkę, serduszko i nerki!  Patrząc na synka, chce nam się płakać, ale zrobimy wszystko, by jak najszybciej wrócił do zdrowia! I do domku, gdzie czeka na niego starszy brat. Mikuś to radosny, pełen energii i mądry jak na swój wiek chłopiec. Niestety, czeka go bardzo długa walka. Samo leczenie trwa 2 lata. Później rozpocznie się  walka o powrót do sprawności.  Prywatne wizyty, długa i kosztowna rehabilitacja oraz odpowiednia suplementacja i dieta to dla Mikiego szansa na normalne, zdrowe życie! Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc synowi. Dlatego prosimy Was wszystkich o wsparcie! Razem damy radę! Rodzice Mikołaja, Gosia i Szymon

27 351 zł
Kacper Dworniak
Kacper Dworniak , 3 years old

Niezwykle rzadka choroba próbuje mu odebrać sprawność… Pomóż ją zatrzymać❗️

Gdy nasz synek przyszedł na świat, był zdrowym dzieckiem z pełną pulą w skali Apgar. Niestety szczęście nie trwało długo… Kacperek zaniepokoił nas brakiem typowych czynności i funkcji u niemowlaka. Minął rok, a nasz synek nadal nie zachowuje kontaktu wzrokowego, nie wstaje i nie siedzi samodzielnie. Ma też spore problemy z wiotkością mięśni. Od momentu jego urodzenia nasze życie przypomina walkę z wiatrakami. Byłoby nam zdecydowanie łatwiej stawiać czoła codzienności, gdyby ktokolwiek powiedział, jakie jest źródło tych objawów… Przeszliśmy z Kacperkiem szereg badań, kontroli i testów, niestety cały czas brakuje diagnozy. Nikt nie wie, na co choruje nasz synek… Póki co możemy działać jedynie prewencyjnie… Staramy się zapewnić Kacperkowi rehabilitację, aby ochronić go przed dalszym pogorszeniem się jego stanu zdrowia. Każdy dzień to dla nas walka i strach przed tym, co jeszcze nas czeka.  Jednym z niezbędnych Kacperkowi sprzętów jest pionizator, który poprawi siłę mięśni i ruchomość stawów. Nasz mały wojownik będzie musiał codziennie z niego korzystać, aż do 8. roku życia. Chcemy dzięki temu uniknąć bardzo bolesnego zwichnięcia bioder i postarać się o ich dobre ukształtowanie. Aby powstrzymać rozwijającą się skoliozę, potrzebny jest też drogi sprzęt rehabilitacyjny, taki jak siedzisko i wózek. Nasza codzienność to wizyty u lekarzy i ciągła rehabilitacja. Robimy co w naszej mocy, żeby zapewnić synkowi wszystko, co potrzebne. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, w której zabraknie nam na niezbędne leki czy ćwiczenia lub sprzęt. To wszystko jest jednak niesamowicie kosztowne i zabiera nam właściwie wszystkie środki… Pokładamy wielkie nadzieje w dobrych sercach ludzi. Wierzymy, że czekają nas jeszcze piękne chwile i że nasze starania dadzą rezultaty.  Jedyne, o czym marzymy to dobre życie dla naszego małego wojownika!  Prosimy, pomóż nam zapewnić mu lepszą przyszłość…   Rodzice

27 326,00 zł ( 75.46% )
Still needed: 8 882,00 zł
Leszek Dębski
Leszek Dębski , 69 years old

By nieszczęśliwy upadek nie okazał się dożywotnim wyrokiem!

Jesteśmy małżeństwem od ponad 45 lat. Bez względu na to, co spotkaliśmy do tej pory na swojej drodze, zawsze wiedzieliśmy, że możemy na sobie polegać, że gdy przyjdzie trudny moment razem uda nam się go przezwyciężyć. Tak jest również teraz. Wskutek nieszczęśliwego wypadku Leszek stracił sprawność, ale robimy wszystko, co w naszej mocy, aby mógł odzyskać zdrowie i jak najszybciej wrócić do domu, do normalności… 2 kwietnia 2022 roku - tej daty wraz z mężem nie zapomnimy do końca życia. To wtedy Leszek upadł i uszkodził rdzeń kręgowy. Uraz okazał się bardzo rozległy. Mąż przeszedł operację, jednak okazało się, że to nie wystarczy, aby wrócił do sprawności. Tuż po zabiegu Leszek trafił na oddział neurochirurgii w Szczecinie. Dopiero po czasie możliwe stało się stopniowe przywracanie jego ciału mobilności. Mąż przebywa teraz na szpitalnym oddziale rehabilitacji neurologicznej, gdzie lekarze i rehabilitanci próbują postawić go na nogi.  Mąż jeszcze przed wypadkiem chorował na przepuklinę kręgosłupa w odcinku lędźwiowym, w wyniku której kilkukrotnie tracił czucie w lewej nodze. Leszek przepracował również kilkadziesiąt lat w szkodliwych warunkach, przez co jego kręgosłup był bardzo podanty na urazy. Z moim zdrowiem też nie jest najlepiej. W 2012 roku wskutek wykrytych u mnie zmian, musiałam przejść skomplikowaną operację, a w 2018 roku zdiagnozowano u mnie złośliwy nowotwór nerki z przerzutami na pęcherz moczowy. Nerkę trzeba było usunąć. Obecnie jestem w trakcie kontynuacji leczenia, co uniemożliwia mi podjęcie opieki nad mężem. Wraz z połową września, gdy Leszek opuści już szpital, chciałabym, aby miał możliwość dalszej rehabilitacji, dostęp do niezbędnego sprzętu rehabilitacyjnego i ćwiczeń, które pomogą mu w dalszym ciągu usprawniać ciało. Szansę na to daje pobyt w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym, ale niestety, koszty z tym związane, są dla nas niewyobrażalnie duże.  Nie mogę patrzeć, jak Leszek cierpi. Codziennie w jego oczach widzę ból, zarówno ten fizyczny, jak i psychiczny. Mąż tak bardzo chce znów stanąć na nogi... Tak wiele już razem przeszliśmy, pragnę stać u jego boku jeszcze wiele kolejnych lat. Nie jestem w stanie pogodzić się z tym, że nie mogę mu sama pomóc, ale liczę na Wasze wielkie serca i wsparcie. Proszę, pomóżcie mi zawalczyć o przyszłość Leszka, podarować mu największy prezent - nadzieję na powrót do sprawności. Jolanta, żona

27 318,00 zł ( 17.75% )
Still needed: 126 512,00 zł
Leon i Filip Całka
Leon i Filip Całka , 11 years old

By nastało lepsze jutro, pomoc musi przyjść już teraz!

Leoś i Filip to bracia, bliźniacy. Obecnie mają 9 lat. Od kilku lat jesteśmy dla chłopców rodziną zastępczą. Niestety ich dzieciństwo od początku nie było beztroskie. Zanim chłopcy trafili do nas, spędzili rok w pogotowiu opiekuńczym. Dopiero tam otrzymali wsparcie od opiekunów i po raz pierwszy zostali poddani odpowiedniej terapii.  Chłopcy nie umieli mówić, nie byliśmy w stanie nawiązać z nimi kontaktu, nie wykonywali prostych poleceń, nie potrafili siedzieć przy stole i nie zgłaszali nam swoich potrzeb. Stwierdzono u nich niepełnosprawność umysłową w stopniu znacznym oraz zaburzenia ze spektrum autyzmu.  Leon i Filip mieli problemy z uspołecznieniem. Każde wspólne wyjście wiązało się z jakimiś komplikacjami. Chłopcy nie chcieli dać chwycić się za dłonie, nie chcieli jeść konkretnych produktów. Leoś był dzieckiem bardzo zamkniętym w sobie. Często chował się w swoim kąciku, bawiąc się w samotności. Filip miał momenty, w których zupełnie traciliśmy z nim kontakt, patrzył w przestrzeń. Innym razem pojawiały się u niego stany lękowe. Bał się wszystkiego, a ze względu na zębościsk miał również problemy z mówieniem. Małymi krokami, dzięki terapii i zajęciom, staramy się walczyć o jak największe postępy u chłopców. Obecnie da się już zauważyć pozytywne efekty pracy pod okiem specjalistów. Leon i Filip są bardziej samodzielni, kontaktowi, współpracują z terapeutami, wiele rozumieją i wykonują słowne prośby i polecenia. Staramy się też wdrażać w codzienne funkcjonowanie jak najwięcej aktywności fizycznej. Chłopcy jeżdżą na rowerach, łyżwach, są też bardziej otwarci na taki sposób spędzania czasu. Zaczynają lepiej rozumieć zasady społeczne i swoje uczucia. Powoli udaje się przełamywać ich lęki przed wieloma rzeczami, zauważamy coraz większe postępy w budowaniu z chłopcami więzi emocjonalnych. Można z nimi pójść bez większych problemów na basen, do sklepu, do kościoła, czy do dentysty.  Chłopcy są pod stałą opieką okulisty, neurologa, psychiatry i stomatologa. Opieka terapeutyczna obejmuje spotkania z psychologiem, fizjoterapeutą i logopedą. Leon i Filip biorą udział w zajęciach na basenie i terapii sensorycznej. Od dwóch lat mamy też w domu raz w tygodniu dodatkowe, specjalistyczne zajęcia. Zdajemy sobie sprawę, że to dopiero początek naszej drogi, ale wierzymy, że każdego dnia chłopcy będą nas zaskakiwać postępami i kolejnymi osiągnięciami.  Niestety ze względu na spore odległości i konieczność dojazdów rehabilitacja zeszła na drugi plan. Musimy jednak zrobić co w naszej mocy, aby mogła odbywać się dalej. Jest ona bardzo potrzebna, aby stymulować to, co jest na ten moment zaniedbane. Pojawiła się szansa odbycia przez chłopców turnusów rehabilitacyjnych blisko miejsca zamieszkania, ale ich koszt przerasta nasze możliwości, dlatego bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia!  Wioletta i Adam rodzice zastępczy

27 316,00 zł ( 59.99% )
Still needed: 18 216,00 zł